
Polacy zmazali plamę po meczu w Belgii
Mecz z Holendrami miał dać odpowiedź, na jakim etapie jest reprezentacja Polski, czy wynik meczu z Belgią to był tylko wypadek przy pracy, czy zwiastun słabej formy. I trzeba przyznać, że biało-czerwoni zagrali ofiarnie, dzięki czemu wywieźli remis z Rotterdamu.
Przed dzisiejszym meczem selekcjonerzy obydwu drużyn postanowili dokonać kilku zmian w porównaniu do poprzedniej kolejki spotkań. Do składu Holandii powrócili m.in. Depay, De Jong, Bergwijn i Klaassen. Czesław Michniewicz postanowił dać odpocząć Lewandowskiemu, Glikowi oraz Puchaczowi. Za to w pierwszym składzie zadebiutowali Kiwior oraz Zalewski.
Na trybunach prym wiedli Polacy. Przez 90 minut to właśnie doping biało-czerwonych kibiców było słychać. A jeszcze na kilka godzin przed meczem nie było pewne, czy holenderska federacja wpuści wszystkich na trybuny. Jednak dzięki interwencji PZPN-u udało się wszystko załatwić i Polacy mogli się poczuć jak u siebie. Przez większość meczu doping był głośniejszy niż na Stadionie Narodowym.
Już od pierwszych minut, czego można było się spodziewać w ataku byli Holendrzy. Biało-czerwoni mądrze się bronili i czekali na swój moment. A ten nadszedł bardzo szybko, w 18. minucie Zalewski przerzucił na drugą stronę do Casha, piłkarz Aston Villi się rozpędził, uderzył zza pola karnego i trafił do siatki. Polska dzięki temu prowadziła niespodziewanie 0-1. Do przerwy Holendrzy, mimo przewagi w polu, nie zdołali strzelić bramki.
Polacy znakomicie rozpoczęli drugą część meczu. W 49. minucie Piątek wyprowadził Frankowskiego na wolne pole, ten podał do pustej bramki do Zielińskiego i było już 0-2. Przez chwilę jeszcze VAR analizował to trafienie pod kątem spalonego, jednak o tym nie mogło być mowy.
Holendrzy jednak szybko się obudzili. Raptem 120 sekund biało-czerwoni cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia. Do siatki trafił Klaassen i było już tylko 2-1. Kolejny brak koncentracji kosztował Polaków utratę prowadzenia. W 57. minucie piłka w polu karnym trafiła do Dumfriesa a ten mocnym strzałem trafił do siatki. Ponownie konieczna była analiza VAR, jednak tym razem była ona korzystna dla Holendrów.
Gospodarze nie zamierzali się zatrzymywać i dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki. W 69. minucie minimalnie chybił Bergwijn. W 88. minucie niesamowitym instynktem popisał się Skorupski, który odbił strzał Depaya. Niestety, VAR dopatrzył się dotknięcia piłki ręka przez Casha i sędzia podyktował rzut karny. Do pojedynku ze Skorupskim stanął Depay i trafił tylko w słupek. Niecałe 60 sekund później polski bramkarz kolejną niesamowitą interwencją uratował biało-czerwonych. Napór Holendrów nie ustępował jednak nie zdołali oni strzelić bramki i mecz zakończył się remisem 2-2.