
Nieudane rozpoczęcie Mistrzostw Europy
Polacy nie sprawili sensacji i przegrali w inauguracyjnym spotkaniu Mistrzostw Europy w Futsalu z reprezentacją Chorwacji 1:3. Honorową bramkę dla Biało-Czerwonych strzelił w 14. minucie meczu Patryk Hoły. Nasi zawodnicy zaprezentowali się w pojedynku ze zdecydowanie wyżej rozstawionym rywalem bardzo dobrze i przy odrobinie szczęścia w drugiej części gry mogli ten pojedynek zwyciężyć.
Polska od początku grała agresywnym pressingiem i już w ciągu dwóch pierwszych minut spotkania Biało-Czerwoni mogli objąć prowadzenie za sprawą Mikołaja Zastawnika - gracz Rekordu Bielska-Biała najpierw miał okazję na strzał z dystansu po szybkiej kontrze, a następnie po odbiorze piłki na połowie przeciwnika spudłował w sytuacji sam na sam. W odpowiedzi Chorwaci w 4. minucie spotkania mieli okazję na mocny strzał z dystansu, który skutecznie wybronił Michał Kałuża. W 7. minucie spotkania Dominik Solecki miał doskonałą okazję na zdobycie gola, jednak stojąc oko w oko z bramkarzem, podrzucił piłkę nad nim, a ta minęła bramkę. W odpowiedzi Chorwaci przeprowadzili pierwszą akcję zakończoną trafieniem - Matej Horvat wygrał pojedynek jeden na jeden przy linii bocznej, a następnie ograł kolejnego obrońcę i bramkarza, by finalnie z bliskiej odległości wbić piłkę do siatki. Stracony gol nie zmienił taktyki Polaków, a Ci cały czas kontynuowali grę pressingiem na całym boisku i to przyniosło wreszcie efekt - w 14. minucie Patryk Hoły wygrał pojedynek jeden na jeden w obronie, a następnie ruszył na bramkę przeciwników i pewnym strzałem obok bramkarza doprowadził do wyrównania. Niestety Chorwaci już kilkanaście sekund później znów wyszli na prowadzenie - po zamieszaniu w polu karnym z najbliższej odległości piłkę do siatki wepchnął Antonio Sekulić. Tuż przed końcem pierwszej części gry Chorwaci zdobyli bardzo szczęśliwą bramkę, a głównymi bohaterami byli tu kapitanowie obu drużyn. Franko Jelovcić przebił się z piłką na skrzydle, a następnie z zerowego kąta ostro wstrzelił piłkę wzdłuż linii bramkowej, gdzie z najbliższej odległości nieudaną interwencją do siatki wpakował ją Michał Kubik.
Druga połowa w wykonaniu Polaków rozpoczęła się ponownie od agresywnego pressingu na całym boisku i prób szybkich kontrataków. Podobnie jak w pierwszej części gry nasi zawodnicy już na samym początku zaskoczyli Chorwatów i po odebraniu piłki ostatniemu obrońcy okazję strzelecką miał Tomasz Lutecki, jednak w sytuacji oko w oko z bramkarzem trafił w jego nogi. Chwilę później dogodną okazję po indywidualnej akcji miał Zastawnik, jednak jego uderzenie pod poprzeczkę z dystansu efektowną robinsonadą odbił Zarko Luketin. W 5. minucie Polacy znów mogli zdobyć gola, a szansę na zrehabilitowanie się miał nasz kapitan - uderzenie Kubika w krótki słupek trafiło jednak słupek. Chorwaci mieli ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki, co generowało kolejne strzeleckie sytuacje dla Biało-Czerwonych. W 7. minucie gry Polacy znów obili słupek bramki Chorwatów - tym razem po rzucie rożnym strzałem z dystansu nieznacznie pomylił się Mateusz Madziąg. Pierwszą i zarazem ostatnią okazję na uderzenie na naszą bramkę w drugiej połowie goście mieli dopiero w 12. minucie gry i ponownie po indywidualnym rajdzie - tym razem Dario Marinović został w sytuacji sam na sam z Kałużą zatrzymany przez naszego golkipera. Od 15. minuty Polacy zdecydowali się na ryzyko i ściągnięcie bramkarza kosztem dodatkowego zawodnika w polu. Nie przyniosło to jednak skutku i Biało-Czerwoni nie zmienili niekorzystnego wyniku.
AŁ
Fot.:PIOTR DZIURMAN/REPORTER