Awantura w Gdańsku – jakie mogą być jej konsekwencje?
Wczorajszy powrót Lechii do europejskich pucharów nie był wymarzony. Co prawda piłkarze spisali się dobrze, lecz cień na zwycięstwie położyła wczorajsza postawa kibiców Lechii.
Na stadionie w Gdańsku, zanim swoje wyjątkowe umiejętności pokazał Flavio Paixao, byliśmy świadkami zadymy. Mecz musiał zostać przerwany, ponieważ za jedną z bramek trwała bójka. Sytuacja była bardzo niebezpieczna, ponieważ na trybunach używano niebezpiecznych narzędzi, takich jak pałki i kije bejsbolowe. Sędzia przerwał spotkanie i piłkarze ponad pół godziny czekali w szatniach na uspokojenie sytuacji. Gdy na trybunach było już bezpiecznie, gracze wrócili na murawę a prawdziwy koncert dał Paixao, który poprowadził Lechię do zwycięstwa.
Zresztą już przed meczem było niebezpiecznie. Zanim wybuchła awantura na trybunach, zdemolowany został pub T29, który znajduje się na stadionie. Według „Interii” powodem jego zniszczenia miały być wewnętrzne porachunki kibiców Lechii. Lokal został przejęty przez ajenta z Lubina, który wprowadził własną ochronę. I to miało być powodem awantury i zniszczenia pubu.
Więcej niż o meczu, mówi się jednak o awanturze na trybunach. Lechia już w trakcie meczu wydała komunikat, w którym poinformowała, że pierwsi sprawcy zostali zatrzymani. Po meczu Policja również wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że na stadionie doszło do bójki pomiędzy ochroną a kibicami Lechii. Sprawa jest w toku a służby bezpieczeństwa starają się zidentyfikować kolejnych sprawców. W tej sprawie wypowiedziała się także prezydent Gdańska – Aleksandra Dulkiewicz, która zapewniła, że za zniszczenia odpowie organizator meczu.
Lechię czeka też kara z UEFA. Na razie trudno wyrokować, jaka ona będzie. Jednak można się spodziewać dużej grzywny. Bardzo możliwe, że gdańszczanie w następnym meczu, w którym powinni się zmierzyć z Rapidem Wiedeń (jeśli nie roztrwonią przewagi w rewanżu z Akademiją), zagrają przy pustych trybunach.
