2025-04-05
Śląsk Wrocław był bardzo bliski wyjścia ze strefy spadkowej, ale szansę tą zaprzepaścił. Mimo wszystko zdobył jednak arcyważny punkt w starciu z Motorem. Mecz z wysokości trybun oglądał selekcjoner Michał Probierz.
Pierwsza bramka tego spotkania mogła paść już w 2. minucie gry. Michał Król wszedł w drybling, zszedł z futbolówką ze skraju pola karnego do środka i uderzył z okolic 19 metrów w poprzeczkę. Odpowiedź Śląska była równie groźne - do zagranej przez Ortiza piłki na 5 metr doskoczył Piotr Samiec Talar, ale jego próba odbita została przez doskonale ustawionego Kacpra Rosę, natomiast dobitkę Petra Schwarza wyblokowali obrońcy. W odpowiedzi znów zaatakował Motor i ponownie próbował zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego z dystansu - tym razem uderzenie Bartosza Wolskiego już w światło bramki golkiper doskonale wybronił. Zagrożenie zostało zażegnane, a Śląsk ruszył do swojej akcji. Samiec-Talar otrzymał podanie na skraju pola karnego, zauważył wychodzącego na dobrą pozycję Ortiza, zagrał mu długą piłkę za plecy obrońców, a ten wolejem przelobował bramkarza i otworzył wynik spotkania.
Na kolejne emocje kibice zgromadzeni na trybunach musieli czekać do drugiej połowy. Śląsk nie grał najlepiej, a Motor był bliski wykorzystania tego faktu w 70. minucie. Wolski zaczął dryblować w polu karnym, w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Serafin Szota, jednak finalnie futbolówka dotarła do Mathieu Scaleta, który oddał potężny strzał w słupek. Tyle szczęścia gospodarze nie mieli 5. minut później. Sergi Samper posłał świetny przerzut na skrzydło, skąd piłkę w pole karne wrzucił Filip Wójcik. Do walki powietrznej z aż 3 obrońcami Śląska skoczył Samuel Mraz, futbolówka spadła po przebitce pod nogi wprowadzonego chwilę wcześniej Mbaye Ndiaye, który bez problemu z bliskiej odległości umieścił ją w siatce.
Śląsk został wreszcie ukarany za swoją opieszałą grę i ruszył do bardziej zdecydowanych ataków. W 78. minucie podkręcony strzał z linii szesnastki oddał Burak Ince, ale wspaniałą paradą popisał się Rosa. Ostatnia akcja należała jednak do Motoru. Ndiaye ruszył do kontry w doliczonym czasie gry, zewnętrzną częścią stopy wrzucił futbolówkę w pole karne do nadbiegającego Piotra Ceglarza, ale ten wślizgiem nie dał rady umieścić jej w siatce. Obie ekipy musiały się więc podzielić punktami.
AŁ
Fot.: Grzegorz Wajda/REPORTER