2022-09-16
Czwarte miejsce w poprzednim sezonie było sporym sukcesem Lechii Gdańsk. Wydawało się, że na entuzjazmie związanym z grą w europejskich pucharach uda się zbudować klub na solidnych fundamentach. Dzisiaj te nadzieje są gdzieś daleko, Lechia jest w olbrzymim chaosie i na razie nie ma pewności czy z niego wyjdzie.
Jak mawiał kiedyś Michał Probierz, awans do eliminacji europejskich pucharów jest pocałunkiem śmierci dla polskich klubów. Nie inaczej było w przypadku Lechii, zaczęło się od awantury na trybunach podczas meczu z Akademiją Pandev. Przed startem w europejskich rozgrywkach nie dokonano też żadnych znaczących wzmocnień i o ile na Macedończyków to jeszcze wystarczyło, tak już Rapid Wiedeń okazał się za mocny.
Nadzieja na zbudowanie mocnego klubu przejawiała się też w ewentualnej zmianie właściciela. Lechię najpierw miał przejąć fundusz związany z krajami arabskimi. Tak się jednak nie stało, co gorsza, aktualni właściciele są zmęczeni dalszym inwestowaniem w drużynę. Pomimo tego, żądają dużej kwoty za klub z Trójmiasta. Jak podał portal „Lechia.gda.pl”, aktualni włodarze klubu są skłonni go sprzedać, dopiero gdy ktoś zapłaci powyżej 15 mln €. Na razie chętnych na to nie widać, co tylko pogrąża biało-zielonych w marazmie.
A ten jest naprawdę duży. Ostatnie miejsce w tabeli, zaledwie 4 oczka na koncie i strata aż 6 do bezpiecznej pozycji. Jeśli Lechia szybko nie zażegna kryzysu to może mieć duże problemy z walką o utrzymanie. Jednak trudno wychodzić z bagna, jeśli nie wiadomo, kto prowadzi drużynę. Winą za słabe wyniki obarczono Tomasza Kaczmarka, który został zwolniony. Jego miejsce zajął wcześniejszy asystent, czyli Maciej Kalkowski, jednak pod jego wodzą drużyna zdobyła zaledwie 1 punkt. Mówi się, że na stałe trenerem ma zostać Aleksandar Vuković. Działacze muszą zacząć działać konkretnie, bo nawet piłkarze narzekają na brak stałego szkoleniowca. A bez niego może być trudno wydostać się z kryzysu.