2022-04-16
Raków wygrał, Pogoń też, więc Lech stał przed trudnym zadaniem. Tylko wygrana przedłużała szansę Kolejorza na mistrzowski tytuł. Tego zadanie nie ułatwiła poznaniakom Wisła Płock, jednak Lech sobie poradził i nadal jest liderem.
Wisła może stać się przysłowiowym języczkiem u wagi w walce o tytuł. W poprzedniej kolejce urwała punkty Pogoni, teraz mogła zrobić to samo Lechowi. Tym bardziej, że goście grają w kratkę i w Płocku wystąpili bez Mikaela Ishaka.
Poznaniacy mecz rozpoczęli na najwyższych obrotach. W pierwszym kwadransie prawie nie wypuszczali gospodarzy z okolic pola karnego. Już w 9. minucie mogło być 1-0, jednak najpierw Kamiński obronił strzał Rebocho a dobitka Amarala była niecelna. Chwilę później groźnie uderzał Murawski, ale ponownie bramkarz Płocka skutecznie interweniował.
Po początkowej nawałnicy drużyny z Poznania, mecz się wyrównał. Płocczanie zaczęli dochodzić do głosu, bardzo bliski trafienia był Szwoch, który minimalnie chybił z rzutu wolnego. Lechowi z coraz większym trudem przychodziło stwarzanie sytuacji. Jednak jeszcze przed końcem pierwszej części Skóraś podał do Kownackiego a ten trafił do siatki i było 1-0.
Druga część meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od ataków gości. Jednak brakowało spokoju przy ostatnim podaniu i przez to gracze Macieja Skorży nie mogli powiększyć prowadzenia. Płocczanie też nie mieli zbyt wiele okazji do strzelenia bramki. Lech kontrolował spotkanie i nie dawał sobie zrobić krzywdy. Dzięki mądrej grze Kolejorz dowiózł prowadzenie do końca i wrócił na fotel lidera.