2022-08-25
Jeśli ktoś liczył, że tydzień przerwy pomoże Lechowi to był w dużym błędzie. Kolejorz po raz kolejny się nie popisał. Co prawda mistrzowie Polski zapewnili sobie awans do fazy grupowej Ligi Konferencji, lecz grając w tym stylu nie mają czego szukać w kolejnej rundzie.
Wygrana 2-0 w pierwszym meczu dawała Lechowi pozorny spokój. Podopieczni Johna van den Broma mogli dodatkowo odpocząć przed rewanżowym starciem. W Poznaniu nikt sobie nie wyobrażał, że Lech może odpaść. Działacze zaczęli nawet prace nad sprowadzeniem nowych piłkarzy do drużyny, lecz próba transferu Damian Kądziora zakończyła się fiaskiem.
Postawę Lecha z pierwszej połowie trudno opisać w kulturalnych słowach. Mistrzowie Polski mieli ogromne problemy z graczami Dudelange. W początkowych minutach Kolejorz jeszcze się starał strzelić bramkę, jednak te próby najlepiej opisuje sytuacja z 21. minuty, kiedy do Ishak z kilku metrów nie trafił do pustej bramki.
Od tego momentu gra poznaniaków kompletnie się posypała. W 33. minucie gospodarze trafili do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. 180 sekund później już wątpliwości nie było i Dudelange objęło prowadzenie. Stało się to w dość kuriozalnych okolicznościach, gracz gospodarzy uderzył z dystansu, piłkę podbił obrońca Lecha i ta wpadła do siatki. Luksemburczycy do przerwy mogli wyrównać stan dwumeczu, jednak zapobiegła temu wyśmienita interwencja Bednarka.
W drugiej części Lech grał już trochę lepiej. Gracze van den Broma przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W 60 minucie Citaiszwili podał w pole karne do Pereiry a Portugalczyk trafił do siatki. Ten strzał dał trochę spokoju Lechitom, którzy w kolejnych minutach starali się wyjść na prowadzenie. Ta sztuka im się jednak nie udała. Pomimo tego Kolejorz gra dalej i będzie jedynym przedstawicielem Polski w fazie grupowej Ligi Konferencji.