2019-05-05
Arsenal zremisował na własnym boisku z Brighton 1:1 i zaprzepaścił szansę na zajęcie miejsca w tabeli, które premiować będzie awansem do Ligi Mistrzów. Jedyna droga do gry w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie prowadzi przez Ligę Europy.
Przed meczem Arsenal wciąż walczył o miejsce w Top4, które mogło zapewnić miejsce w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. By to osiągnąć, nie mogli przegrywać swoich spotkań oraz musieli liczyć na potknięcia największych rywali. Swoją częśc roboty wykonały już Manchester United i Tottenham Spurs gubiąc punkty w tej kolejce, więc zwycięstwo nad Brighton mogło pozwolić Arsenalowi na nadrobienie straty do Tottenhamu. Goście natomiast przystępowali do tego meczu z wielkim spokojem, bowiem po wczorajszej porażce Cardiff City, nie musieli już obawiać się o swój byt w nowym sezonie Premier League.
Brighton nie miało dobrych wspomnień z meczów z Arsenalem. Choć nie przegrał dwóch ostatnich potyczek z Kanonierami, to jeszcze nigdy w historii nie wygrał z nimi na wyjeździe. Sytuacja w tabeli, motywacja do uzyskania dobrego wyniku oraz historia spotkań tych zespołów, w sposób bardzo klarowny pokazuje kto powinien wygrać to spotkanie.
Dla kibiców Arsenalu ten mecz był ważny również z innego powodu - pożegnania z Emirates Stadium dwóch zawodników. Pierwszym z nich jest Aaron Ramsey, który grał dla Kanonierów 11 sezonów, a kilka tygodni temu podpisał kontrakt z Juventusem. Drugim zasłużonym graczem jest Petr Cech, który kończy piłkarską karierę. Unai Emery nie zdecydował się na wystawienie Czecha w wyjściowym składzie, a występ Walijczyka był niemożliwy ze względu na kontuzję.
Mecz rozpoczął się od bardzo mocnego uderzenia w 2 minucie - Alexandre Lacazette przedryblował dwóch zawodników, podał do Heinricha Mkhitaryana, a ten płaskim strzałem trafił w słupek. Chwile później sędzia odgwizdał rzut karny dla Arsenalu, choć powtórki nie były w stanie w 100% przekonać o słuszności jego decyzji. Alireza Jahanbakbhsh zdaniem arbitra faulował Nacho Monreala w narożniku pola karnego, a z jedenastki nie pomylił się Pierre-Emerick Aubameyang. Po straconej bramce do ataku ruszyli goście. W 25 minucie Bernd Leno zlekceważył wycofaną do niego piłkę i wybił ją prosto pod nogi ustawionego na linii pola karnego Jahanbakhsha, który oddał ją do Glenna Murraya. Anglik zdecydował się na uderzenie, które zostało zablokowane przez Shkodrana Mustafiego, po czym Yves Bissouma zdecydował się na dośrodkowanie na piąty metr, a tam drugą okazję w tej akcji miał Murray - tym razem jego strzał głową obronił winowajca całej sytuacji Bernd Leno. W 35 minucie wreszcie obudził się Arsenal. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego szczupakiem do piłki rzucił się, ale jego strzał przed siebie odbił Mathew Ryan. Chwilę później okazję bramkową miał Aubameyang, który po dośrodkowaniu z lewej flanki uderzył z piątego metra wprost w golkipera gości.
Drugą połowę chcący gonić wynik Brighton rozpoczął od zmiany. Skrzydłowy, który zawinił przy utracie gola został zmieniony przez Anthony'ego Knockaerta. Arsenal mimo nienajlepszego spotkania, przystąpił do drugiej części gry bez zmian. W 50 minucie Brighton mógł wyrównać - w dobrej okazji po klepce z Murrayem znalazł się Solly March, jednak jego strzał w krótki róg pewnie wyłapał Leno. W 59 minucie arbiter podyktował kolejny rzut karny, jednak tym razem dla podopiecznych Chrisa Hughtona. Ponownie akcję przeprowadził March, ograł Granita Xhakę, a Szwajcar zupełnie niepotrzebnie sfaulował młodego Anglika. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Glenn Murray, który w tym sezonie z rzutu karnego jeszcze nie spudłował i pewnym strzałem pokonał niemieckiego bramkarza Arsenalu. Kanonierzy musieli wziąć się do roboty, ponieważ strata punktów w tym spotkaniu oznaczałaby zajęcie jedynie 5 miejsca w tabeli. Jako peirwszy do pracy wziął się Aubameyang. Gabończyk oddał dwa groźne strzały z dystansu - pierwszy przeleciał nad poprzeczką, a drugi został wyłapany przez Ryana. W 74 minucie wreszcie piłka odnalazła go w polu karnym - Mkhitaryan dośrodkował na 6 metr do niekrytego Aubameyanga, a ten z bardzo bliska nie trafił nawet w bramkę. Unai Emery nie był zadowolony z gry zespołu i przeprowadził bardzo rzadko spotykaną potrójną zmianę. Boisko opuścili Lichtensteiner, Mkhitaryan i Xhaka, a pojawili się na nim Matteo Guendouzi, Sead Kolasinac oraz Alex Iwobi. Zmiany wprowadziły jednak jedynie zamieszanie w szeregach Arsenalu, co spowodowało lepszą grę gości. Najpierw Bissouma odebrał piłkę na 25 metrze od bramki Kanonierów i oddał groźny strzał nad poprzeczką, a minutę później Brighton miał jeszcze lepszą szansę na zdobycie gola. Pascal Gross dośrodkował piłkę na długi słupek gdzie głową akcję zamykał March, a jego uderzenie obronił Leno. Futbolówka toczyła się wzdłuż bramki, do dobitki ruszył Gross i z najbliższej odległości nie trafił do siatki. Mecz ostatecznie zakończył się remisem, co bardziej ucieszyło gości.
Arsenal F.C.- Brighton & Hove Albion F.C. 1:1 (1:0) Aubameyang 9' - Murray 60'
IAN KINGTON/AFP/East News