2021-12-02
Kapitalna walka o ćwierćfinał Pucharu Polski. Wisła musiała się sporo namęczyć, żeby pokonać Widzew Łódź.
Przed spotkaniem trudno było wskazać wyraźnego faworyta. Teoretycznie powinna to być grająca w Ekstraklasie Wisła, jednak lepsza forma i atut własnego stadionu przemawiał za Widzewem. I to było widać już od początku meczu. Krakowianie grali bardzo nerwowo i mieli problemem z wiceliderem 1. Ligi. Brak pewności w grze wiślaków sprawił, że już w 7. minucie sędzia wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki gości. W polu karnym upadł Nunes, ale sędzia odwołał swoją początkową decyzję po analizie powtórek i Widzew stracił rzut karny.
Krakowianie dopiero w 22. minucie mieli dobrą okazję do strzelenia bramki. W polu karnym piłkę otrzymał Brown Forbes, ale jego uderzenie trafiło tylko w poprzeczkę. Gdy wydawało się, że goście przejęli inicjatywę, to mocny cios zadał Widzew. W 29. minucie Gołebiewski podał do Guzdka, ten zagrał wzdłuż linii, do podania doszedł Kun i wpakował piłkę do pustej bramki. Do przerwy utrzymał się wynik 1-0 dla gospodarzy.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy to totalna dominacja Widzewa. Tylko brak dokładności i dobre interwencje Pawła Kieszka utrzymywały Wisłę w grze. Kiedy wydawało się, że kwestią czasu jest drugi gol dla gospodarzy, to Wisła zdobyła wyrównującego gola. W 64. minucie w polu karnym dobrze się zachował Brown Forbes i było 1-1. Widzew starał się szybko odzyskać prowadzenie, jednak z ich prób nic nie wychodziło. Im bliżej było do końca meczu, tym większą przewagę mieli goście. I udokumentowali ją w 86. minucie. W polu karnym najpierw upadł Skvarka, jednak piłka trafiła do Klimenta, który wyprowadził Krakowian na prowadzenie.
W ostatnich minutach Widzew ruszył ostatkiem sił od ataku. Łodzianie byli bliscy zdobycia bramki w doliczonym czasie gry, jednak znowu na ich drodze stanął Kieszek. W ostatniej akcji meczu bramkarz gospodarzy ruszył w pole karne, z dośrodkowania nic, nie wyszło, z piłką wybiegł Kliment i strzałem do pustej bramki ustalił wynik na 3-1 dla Wisły.