Post
autor: zwykły chłopak » 08.01.2013, 04:50
Niegdyś temat "Beka na wyjeździe" był jednym z lepszych na forum. W tym też jest trochę dobrych historii, a wydaje się zapomniany, więc odświeżam i wrzucam coś od siebie.
Wyjazd do Homla (2008 r.)
Jeden z lepszych wyjazdów. Pełen świetnych sytuacji, tekstów, itp.
Opowiem jeden wątek.
Środek dnia, lekki upał. Łazimy grupką po mieście. Niby zwiedzanie, połączone z zagajaniem tamtejszych dziewczyn. Nastawienie kobiet, ogółem ludzi, pozytywne.
Dwie młode dziewczyny (Liera i druga, której imienia nie pamiętam) decydują się oprowadzić 3 z nas.
Idziemy do parku. Po drodze tłumaczymy pannom co robimy u nich w mieście. Jedynym problem jest bariera językowa - żaden z nas nie mówi po rosyjsku, a z angielskim słabo u dziewczyn. W każdym razie nasze towarzyszki słyszą coś w rodzaju:
- my przyjechaliśmy na mecz. Football. My - Legia. You - eFKa Homel. Gramy dziś wieczorem. Tonight match! Chodźcie z nami. You go with us. Wy z nami!
:)
Naszym nowo poznanym koleżankom nie przeszkadza fakt, że nasz koleżka jest już pod wpływem (drugi z kolegów i ja, jesteśmy trzeźwi).
W parku dziewczyny pokazują jakiś pałacyk. Siadamy pod parasolami piwnymi - czy jak to się zwie - przy wesołym miasteczku. Kolega pyta Lierę i koleżankę czego się napiją. Grzecznie odpowiadają, że soku.
Kolega idzie do baru po napoje, moment ten wykorzystują “nasze” Białorusinki na zadanie pytania mnie i koledze:
- on jest pijany, prawda?
- no, tak delikatnie.
- to jak on będzie grał?!
:))
Trudno nam było powstrzymać śmiech. Nasze delikatne koleżanki nie wyobrażały sobie, że ktoś może mieć tak poukładane w głowie, żeby pojechać te paręset kilometrów na mecz i nie grać lecz “tylko” kibicować :)
Kolega wraca z tacą browarów, co lekko peszy “nasze” panienki.
Ale rozmowa dalej się klei. Dziewczyny zapraszane są na wizytę w Warszawie, gdzie będziemy bawić się w klubach, itp.
W pewnym momencie kolega mówi do uprzatrzonej wcześniej ślicznotki:
o cholera jasna, ale ty jesteś piękna!
ja nie Liera!! Ona Liera!!
I foch jak c*** :)
Niestety kolega będąc zmęczonym procentami oraz temperaturą powietrza, nawet nie zrozumiał z czego wynikało to nieporozumienie :)