2019-03-05
98-letni generał Jan Podhorski to jeden z ostatnich żyjących Żołnierzy Wyklętych. - Jestem dla kibiców pełen uznania i na każde ich wezwanie się stawiam - mówi o swojej współpracy z kibicami Lecha Poznań oraz udziale w Marszu Niepodległości. Rozmowę obejrzeć można poniżej.
W Narodowych Siłach Zbrojnych był dywersantem, wyszkolonym m. in. w zakresie podpaleń i wysadzania w powietrze. W Powstaniu Warszawskim był snajperem, który likwidował niemieckich "gołębiarzy", czyli zbrodniarzy strzelających z dachów do ludności cywilnej. Walczył w oddziałach szturmowych, m. in. zdobywając Komendę Policji w Warszawie.
Pseudonim "Zygzak" przybrał, bo chciał być w walce z wrogami Polski jak żmija. - Co ma żmija na grzbiecie? Zygzak. Żmija, dopóki się jej nie ruszy, jest spokojna, lubi się wygrzewać na słońcu. Ale spróbuj ją ruszyć, wtedy jest niebezpieczna - powiedział w "Wywiadzie z chuliganem".
Jako Żołnierz Wyklęty z NSZ dostał wyrok 7 lat i trafił do więzienia we Wronkach. Gdy ubek chciał namówić go do współpracy, bo nie ma sensu iść pod prąd, odpowiedział mu: "Tylko zdechłe ryby płyną z prądem". O próbach zrobienia z niego konfidenta mówi: - Za 99 razy "nie" niekoniecznie skutkiem była śmierć. Za jedno "tak", zawsze.
III RP nazywa "wolnością podaną na czerwonej patelni". Co sądzi o tym, że Gazeta Wyborcza pisze, iż "kibole" nie powinni nosić koszulek z Polską Walczącą, bo piją piwo i mówią brzydkie wyrazy. - Już ja wiem najlepiej, jakie symbole oni chcieliby widzieć na koszulkach u młodzieży. Chwała tym, którzy czczą naszą flagę i symbol Orła. Przynajmniej reszta widzi, że rośnie nam następne pokolenie - mówi generał Jan Podhorski.
Najnowszy odcinek Wywiadu z chuliganem: