2024-10-15
Polacy po pełnym rollercoasterowych emocji meczu zremisowali z Chorwacją 3:3. W spotkaniu tym było wszystko - piękne gole, błędy bramkowe, czerwona kartka, a także duże szczęście Roberta Lewandowskiego, który mógł zakończyć je z poważną kontuzją.
Mecz rozpoczął się fantastycznie dla naszej reprezentacji. Już w 5. minucie po fenomenalnym prostopadłym podaniu Kacpra Urbańskiego na listę strzelców strzałem w długi róg na listę wpisał się Piotr Zieliński. Nasi zawodnicy chcieli iść za ciosem, a Chorwaci mieli problem z przeniesieniem gry na naszą połowę. Gdy zaczęli to robić, to w 6. minut strzelili 3 gole. Najpierw wrzutka piłki z rzutu wolnego spod pola karnego został wygłówkowany przez Pawła Dawidowicza, a fenomenalnym strzałem z dystansu bez przyjęcia popisał się Borna Sosa.
Dawidowicz był też zamieszany w utratę drugiego gola 4. minuty później, kiedy to umożliwił klepkę Martina Baturiny z Petarem Suciciem. Z asekuracją nie zdążył Jan Bednarek, a zawodnik Dinama Zagrzeb precyzyjnym strzałem w długi róg wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie. Tuż po wznowieniu gry straciliśmy kolejnego gola. W poprzednich dwóch sytuacjach pośrednio w utratę bramek zaangażowany był Dawidowicz, natomiast trzeciego gola można zapisać wyłącznie na jego konto. Jakub Moder zagrał piłkę do obrońcy Hellasu Verona, ten chciał ją odegrać, ale zrobił to jak niemalże wszystko w tym meczu - beznadziejnie. Zagrana na 20. metr od bramki futbolówka trafiła do Sucicia, który szybkim podaniem wyprowadził pozycję sam na sam Baturinę. Pomocnik Dinama Zagrzeb oszukał wychodzącego z bramki Marcina Bułkę i strzałem pomiędzy jego nogami podwyższył prowadzenie swojej kadry.
Na reakcję Polaków musieliśmy czekać do 36. minuty. Długa piłka do Karola Świderskiego została przez niego idealnie zagrana do Jakuba Kamińskiego, który wbiegł z nią w pole karne i z ostrego kąta uderzył w światło bramki. Skuteczną interwencją popisał się jednak Dominik Livakovic. Chwilę później nadzieję na lepszą grę naszej defensywy dał Dawidowicz. Nie była to jednak dobra interwencja, a opuszczenie przez niego placu gry ze względu na uraz - w jego miejscu pojawił się Kamil Piątkowski.
W końcówce pierwszej połowy zdobyliśmy bramkę kontaktową. Jakub Kamiński zdecydował się na indywidualny rajd, zagrał piłkę do Zielińskiego, ten walcząc w parterze oddał ją zawodnikowi Wolfsburga, który szybkim zagraniem uruchomił Nicolę Zalewskiego. Gracz Romy ograł przeciwnika na linii pola karnego i silnym strzałem w długi róg zdobył bramkę. Gdy w transmisji telewizyjnej trwały jeszcze powtórki, Biało-Czerwoni mogli zdobyć bramkę wyrównującą - przed okazją strzelecką stanął Kamiński, jednak jego uderzenie obronił Livakovic.
Drugą połowę znów lepiej zaczęli Polacy. W 48. minucie na indywidualny rajd lewym skrzydłem zdecydował się Zalewski, przebił się w pole karne pomiędzy dwoma zawodnikami, ale uderzenie kończące akcję było zbyt lekkie, by zagrozić chorwackiemu golkiperowi. Odpowiedzieć goście mogli w 55. minucie - na strzał z woleja z dużego dystansu zdecydował się Luka Modric, ale uderzenie spadające pod poprzeczkę na rzut rożny wybił Marcin Bułka. Chwilę później doskonałą sytuację po zagraniu od bramkarza za linię naszej obrony miał Andrea Kramarić - ten za długo zbierał się jednak do strzału, został dogoniony przez Piątkowskiego, który utrudnił mu wykorzystanie sytuacji sam na sam, a uderzenie ostatecznie padło łupem Bułki. Bramkarz Nicei musiał interweniować też w 57. minucie, kiedy to z obrębu pola karnego zaskoczyć go próbował Ivan Perisic, a także w 60. po uderzeniu Matanovicia i rykoszecie od Jakuba Kiwiora.
W kolejnych minutach mecz się zdecydowanie uspokoił, a po przeprowadzeniu kilku zmian personalnych obie ekipy próbowały złapać odpowiedni rytm. Szybciej zrobili to Polacy. W 68. minucie długą piłkę zagraną za linię obrony wywalczył wprowadzony na plac gry Robert Lewandowski, wycofał ją do nadbiegającego Sebastiana Szymańskiego, a ten uderzeniem sprzed pola karnego wyrównał wynik meczu.
Nasi reprezentanci nie zamierzali się jednak zatrzymywać. Po zbyt krótko wybitej piłce przez Chorwatów szansę na strzał sprzed pola karnego miał Max Oyedele, jednak ten został wyblokowany. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minimalnie uderzeniem głową pomylił się Jan Bednarek.
Serca kibiców reprezentacji mocniej zabiło w 77. minucie. Obrońca Chorwacji zagrał piłkę w kierunku golkipera, futbolówkę zaatakował Lewandowski i został brutalnie zaatakowany przez bramkarza. Livakovic został wyrzucony z boiska z czerwoną kartką, a nasz kapitan przez długi czas był opatrywany przez medyków. Ostatecznie napastnik z grymasem bólu wrócił do gry, a przeciwnicy byli zmuszeni do wprowadzenia rezerwowego golkipera.
W końcówce spotkania Chorwaci jedynie rozpaczliwie się bronili, a Biało-Czerwoni szukali sposobu na dobre zagranie w pole karne. Defensywa była zbyt szczelna i ostatecznie mecz zakończył się remisem.
AŁ
Fot.: ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER