2024-07-25
Wisła nie była faworytem meczu z Rapidem, ale nie pękła przed wyżej notowanym rywalem. Krakowianie momentami prowadzili wyrównaną walkę z zespołem z czołówki austriackiej ligi. Niestety, zabrakło jakości. Nie pomogła nawet czerwona kartka dla przeciwników.
Po pokonaniu KF Llapi poprzeczka dla Wisły powędrowała o wiele wyżej. Rapid to co prawda nie jest potęga ligi austriackiej, lecz to zespół solidny, który regularnie prezentuje się w eliminacjach do europejskich pucharów. W poprzednim sezonie klub z Wiednia przegrał walkę o miejsce w Lidze Konferencji z Fiorentiną, która ostatecznie była finalistą tych rozgrywek. Jeśli chodzi o krajowe rozgrywki to Rapid zajął 4. miejsce w swojej lidze oraz zagrał w finale Pucharu Austrii, który przegrał ze Sturmem Graz 1:2.
Mecz w Krakowie był olbrzymim świętem dla fanów Białej Gwiazdy, którzy w komplecie stawili się na stadionie przy Reymonta. Trener krakowian, Kazimierz Moskal odważnie zestawił skład, wybrał m.in. Łukasza Zwolińskiego, dla którego był to debiut przy Reymonta.
Krakowianie do meczu przystąpili bez przesadnego respektu do rywala z Austrii. Wiślacy starali się od początku grać odważnie, już w 7. minucie groźnie uderzał Carbo, ale strzał Hiszpana został przyblokowany. Co prawda większą jakość było widać w grze piłkarzy Rapidu, lecz Biała Gwiazda starała się tuszować swoje braki.
W 24. minucie gospodarze przeprowadzili składną akcję, lecz zakończyli ją zbyt lekkim strzałem w wykonaniu Jarocha. Chwilę po upływie półgodziny gry groźnie odpowiedzieli goście, lecz Cziczkan obronił strzał Burgstallera. W 35. minucie świetną okazję zmarnował Zwoliński, który powinien wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie. Nieskuteczność gospodarzy zemściła się 120 sekund później. Dużo miejsca miał Jansson i wyprowadził gości na prowadzenie.
Gospodarze trochę opadli z sił po stracie bramki, za to piłkarze z Wiednia stawali się coraz groźniejsi. Jednak przed przerwą Bolla podał pomocną dłoń graczom Białej Gwiazdy. Piłkarz Rapidu brutalnie sfaulował Sukiennickiego, za co otrzymał czerwoną kartkę. Na przerwę Wisła schodziła z przewagą jednego gracza.
Gracze Kazimierza Moskala weszli na drugą część meczu z dużym entuzjazmem. W 49. minucie doskonałą okazję miał Zwoliński, lecz trafił zaledwie w słupek. Nieskuteczność polskiego napastnika po chwili okazała się opłakana w skutkach. W 53. minucie dużo miejsca miał Seidl, oddał precyzyjny, płaski strzał i powiększył przewagę gości.
Wisła miała duże problemy, żeby odzyskać rytm po stracie bramki. Udało się to dopiero w ostatnich 20 minutach meczu. Gospodarze coraz mocniej napierali, groźnie strzały oddawali m.in. Sukiennicki i Rodado. Upór jednak się opłacił. W 79. minucie mocno uderzył Carbo, piłka odbiła się od obrońcy Rapidu i trafiła do bramki. Było 1:2 i Wisła miała ponad 10 minut na strzelenie kolejnego gola.
Na więcej jednak krakowian nie było stać. Co prawda gracze Białej Gwiazdy atakowali, lecz brakowało spokoju pod bramką gości. Ci grali mądrze i starali się oddalać zagrożenie. To im pomogło osiągnąć korzystny wynik w Krakowie. Wisła przegrała 1:2 i jest w bardzo trudnej sytuacji przed rewanżem w Wiedniu.