Hmm od czego by tu zacząć ten mini-przewodnik :-)
Może tak... Aglomeracja Buenos Aires to jak wiadomo kilkanaście drużyn Primera Division i kilkadziesiąt z niższych lig, a w każdej istnieje dobry ruch kibicowski.
Chcąc jechać tam na mecze, warto zarezerwować choć 13-14 dni, z czego 3 dni zejdą na przeloty z Europy do Argentyny, a pozostałe na pobyt tamże. Trzeba to zrobić tak, aby w czas pobytu weszły 2 weekendy, łącznie z piątkami.
Primera Division gra zawsze od piątku do niedzieli, w tym czasie można w aglomeracji zaliczyć 3 mecze będąc leniwym, a 5-7 będąc „aktywnym”.
W tygodniu prawie codziennie też coś gra, jak nie II liga, to choć jakiś meczyk ligi III, IV lub V. Trzeba wiedzieć, że w Argentynie w niższych ligach nie wpuszcza się gości i nie ma tu wyjątków. Ale i bez gości atmosfera bywa gorąca i konkretna.
W środę i/lub czwartek można liczyć na mecz Copa Libertadores (jeśli to wiosna) lub Copa Sudamericana (jeśli to jesień). Najwięksi potentaci grywają oczywiście w Copa Libertadores. Jak nie ma nic w aglomeracji, zawsze można z Buenos Aires przepłynąć promem (drożej) lub przejechać kilkanaście godzin autobusem (taniej) do Urugwaju, w Montevideo drużyny też regularnie grywają w pucharach. Promy pływają codziennie, są bezpośrednie do Montevideo (drogawe, płynie około 1 h) lub do miasta Colonia i dalej autobusem (taniej, ale podróż cała trwa ok. 5 h). Firma promowa nazywa się BUQUEBUS (
[link]) i ma przystań w centrum miasta.
No dobra, ale jak w ogóle dostać się do Buenos Aires? Ja leciałem dwa razy, raz na trasie Katowice-Frankfurt-San Paulo-Buenos Aires (bez opuszczania lotniska w S.P.), drugi raz Warszawa-Madryt-Buenos Aires. W obu przypadkach wyszło ok. 3000 zł za przelot w obie strony, ale za drugim razem było wg mnie przyjemniej i mniej męcząco.
Generalnie jak ktoś ma możliwość taniego dostania się do Hiszpanii to zajebiście, bo stamtąd przeloty do Argentyny są najtańsze (bez problemu 2000 zł w dwie strony, a może da się znaleźć taniej).
Zakwaterowanie. Nie polecam hoteli tylko firmę
[link] , która pośredniczy w wynajmowaniu mieszkań turystom. Na stronie są adresy i wyposażenie mieszkań, większość z nich to dobry standard, ścisłe centrum miasta (czytaj: bezpiecznie) i dobre ceny, myśmy płacili po jakieś 10-12 dolarów za dobę za osobę! I w tej cenie za drugim razem mieliśmy nawet wi-fi, a że mieliśmy laptopa, to był kontakt z ojczyzną przez gg, skype. To wielka oszczędność, bo minuta rozmowy przez komórkę to 8 zeta (wychodząca do PL) lub 5 zeta (przychodząca z PL).
Będąc przy kwestii bezpieczeństwa. Znajomi Niemcy strasznie przesadzali opowiadając jak tam jest strasznie, żeby nie pokazywać zegarków, portfele przyklejać taśmą klejącą do klaty, a nawet brudzić swoje koszulki :-) Aż tak źle nie jest, ale na pewno jest trochę bardziej niebezpiecznie niż na polskich blokowiskach i orient zawsze wskazany. Do dzielnic nędzy (tzw „villas miseras”) taksówkarze nie bardzo chcą jeździć, pokazując gesty podrzynania gardła, ja łaziłem trochę po slumsach, ale generalnie odradzam. Po zmroku sugeruję nie opuszczać na piechotę ścisłego centrum, a i w nim wybierać tylko główne, dobrze oświetlone ulice.
Ceny żarcia, picia itp. w sklepach są bardzo zbliżone do polskich. Natomiast ceny w restauracjach są wg mnie trochę tańsze, choć trzeba z rozwagą wybierać lokal :-) Na głównym pasażu miasta Lavalle jest kilka knajp typu „all you can eat”, gdzie wchodzisz, płacisz ok. 20-25 zł i jesz ile chcesz, a wybór jest ogromny. M.in. w menu jest„parilla libre” czyli wielki wybór mięs z grilla (praktycznie sama wołowina, dla mnie zajebiste, ale jak ktoś nie lubi jak mięso jest twarde to odradzam :-). Osobno płaci się tylko za napoje. Tych knajp nawet zbytnio nie trzeba szukać, naganiacze stojący przed wejściem sami Cię bezbłędnie wyłapią z tłumu i wcisną do ręki ulotkę.
Transport. Jak dostać się z centrum na najważniejsze stadiony? W mieście jest kilka linii metra, ale żadna pod żaden stadion nie dociera. Ale za to docierają na najważniejsze dworce kolejowe (Constitucion, Retiro, Once), które są dla nas ważnymi punktami przesiadkowymi.
Aby dostać się na BOCA, trzeba z centrum podjechać po prostu kawałeczek autobusem miejskim. Na RIVER – pociągiem z dworca Retiro. Tym samym pociągiem jadąc parę stacji dalej dotrzemy do TIGRE. Na SAN LORENZO można dojechać metrem do stacji Varela, a stamtąd taxi lub 2 km z buta na skraju slumsów (polecam, ale tylko przed zmrokiem i ze schowanym aparatem i wartościowymi przedmiotami). Na HURACAN dotrzemy autobusem miejskim z dworca Constitucion (trzeba pytać o autobusy jadąca na małą stacyjkę kolejową o nazwie Estacion Buenos Aires, koło której leży stadion). Z tego samego dworca Constitucion dojedziemy pociągiem w okolice stadionu RACINGU (miasto: Avellaneda), a jadąc dalej do LANUS, BANFIELD i aż do LA PLATA. Na stadion VELEZ SARSFIELD dotrzemy pociągiem z dworca Once. Jeśli chodzi o INDEPENDIENTE, to aktualnie ma stadion w budowie i mecze w roli gospodarza rozgrywa na obiekcie Huracanu.
Generalnie można olać pociągi i metro i korzystać z taxi, które jest tańsze niż u nas (zwłaszcza będąc w 3-4 osoby), ale polecam taxi tylko wtedy, gdy trzeba szybko dostać się z jednego stadionu na drugi. Aby poznać prawdziwy klimat Argentyny – koniecznie kolej i metro!
Teraz jedna z najważniejszych, ale i najtrudniejszych spraw – BILETY NA MECZE. Jeśli ktoś myśli, że w dość biednym (w porównaniu z Europą) kraju bilety będą tanie, to się grubo myli. Bilety są tanie, ale tylko dla „socios”, czyli dla kibiców danego klubu, który są jego „członkami” tzn. płacą miesięczne składki. Dla „nie-socios” ceny są jak na ten kraj kosmiczne. Przykłady – na Huracan płaciliśmy o ile dobrze pamiętam po 40 zł, River – 70 zł, hitowy mecz Velez-Racing 150 zł! Największym skandalem jest komercyjne gówno Boca Juniors. W dniu meczu nie kupisz biletu w kasach, a u koni ceny startują od 80 zł (na młyn lub... sektor gości) i to na chujowe mecze. Będąc tam za pierwszym razem zamarzyło nam się Superclasico Boca-River i kupić się biletu normalnie nie dało, nawet na tydzień-dwa przed meczem! Trzeba było uważać bo pełno było ogłoszeń w gazetach i sklepach sportowych , że niby ktoś tam oferuje bilety z wycieczką zorganizowaną, ale wszystko to były ściemy dla naiwnych turystów. Myśmy cudem znaleźli typa, który zainkasował od nas po... 150 euro (wtedy to było ok. 500 zł) ? A wchodziliśmy na... cudze karnety! I nie było takie łatwe bo były ze 3 kontrole (w tym bramka magnetyczna) i jacyś inni ludzie którzy wbijali tym sposobem z nami, zostali cofnięci.
PAMIĄTKI. Nie wierzę, że jakiś kibic będący w BA nie kupi sobie chociaż kilku rzeczy. Najwięcej jest replik koszulek i kurtek, czapek, sporo szali itd. Argentyna jest tym zawalona i dosłownie na każdym rogu jest jakiś sklepik oferujący te rzeczy. Najlepsze jakościowo, oryginalne ciuchy kupi się na pasażach Lavalle i Florida w ścisłym centrum, wybór jest ogromny. Ale i ceny słone. Dużo taniej i już nie oryginalny towar można dostać np. w sąsiedztwie dworca Constitucion, gdzie jest taki mini-bazar, na którym dominują pamiątki. Ceny bardzo dobre, ale każdy produkt warto dokładnie obejrzeć bo zdarza się typowa tandeta.
Fajne sklepy są też tuż obok stadionu Boca, kupi się tam takie cacka jak koszulki i bluzy ninja „La Doce”, czy słynne parasolki z nazwą tej grupy. Ale ceny są tam z kosmosu!
Jak nie chcecie się ograniczać tylko do futbolu i np. w środku tygodnia na 2-3 wyskoczyć gdzieś w głąb kraju, to polecam Wodospady Iguazu, albo Ziemię Ognistą. Trochę to jednak kosztuje, bo zazwyczaj w grę wchodzi samolot. Można wszystko wykupić na miejscu, w lokalnych biurach podróży (mam namiary na takie jedno w centrum B.A., gdzie pracuje typ, kibic River, którego rodzina pochodzi z Polski).
Jeśli chodzi o przybliżenie ekip, to może później, bo za długo by pisać. „Argentyny nie odkryję” stwierdzeniem, że TOP 7 Aglomeracji to: BOCA, RIVER, RACING, INDEPENDIENTE, SAN LORENZO, VELEZ i HURACAN w mniej więcej takiej kolejności.
Generalnie jeśli ktoś jest skłonny wydać kilka tysięcy, to na pewno nie będzie żałował i przeżyje wyprawę życia. Sto razy lepsze niż jakieś bezproduktywne leżenie za podobną kasę „palnikiem do góry” przy basenie w jakimś Egipcie.
Tu mały filmik z jednej z wypraw:
http://www.youtube.com/watch?v=vJj42YW82rA