Post
autor: primax20 » 22.12.2016, 21:47
Kibole Ruchu działali razem z agentami policji. Zarzuty: wymuszenia i oszustwa
Takiej sprawy jeszcze nie było. Centralne Biuro Śledcze Policji rozbiło gang założony przez członków bandyckiej bojówki pseudokibiców Ruchu Chorzów, z którymi współpracowali oficerowie CBŚP z Katowic. - Grupa działając metodą "na policjanta" zajmowała się wymuszeniami i oszustwami - twierdzi policja
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Od dwóch lat agenci katowickiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji prowadzili śledztwo w sprawie gangu, którego członkowie dokonali w całym kraju serii brutalnych wymuszeń rozbójniczych. - Sprawcy działali metodą "na policjanta" , posługiwali się umundurowaniem, kamizelkami z napisem "Policja", bronią palną oraz sfałszowanymi postanowieniami o przeszukaniu mieszkania - wylicza komisarz Agnieszka Hamelusz z biura prasowego CBŚP.
Szukali narkotyków, brali pieniądze
Wyglądało to tak: sprawcy typowali osoby majętne lub takie, które w przeszłości weszły w konflikt z prawem i dysponują dużą gotówką. Następnie udając policjantów wkraczali do ich domów, mieszkań lub firm. Posługiwali się przy tym sfałszowanym postanowieniem o przeszukaniu. - Robili dużo wrzasku, twierdzili, że szukają narkotyków. Podczas rewizji zabezpieczali jednak znalezione w przeszukiwanych obiektach pieniądze, na co zostawiali sfałszowane pokwitowania - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Udający policjantów bandyci czasami byli bardzo brutalni. - W jednym przypadku ofiara zorientowała się, że ma do czynienia z fałszywymi funkcjonariuszami. Wtedy została skuta kajdankami i pobita. W końcu kiedy zagrożono jej bronią, wydała pieniądze - mówi kom. Hamelusz.
Według Prokuratury Krajowej członkowie gangu zatrzymali do kontroli, a następnie ukradli tira z wartym ponad milion zł ładunkiem. Skrępowanego kierowcę zostawili na poboczu. Udający mundurowych bandyci wpadli też do mieszkania dilera narkotyków, któremu zabrali 36 tysięcy zł oraz 4 kilogramów marihuany o wartości co najmniej 60 tysięcy złotych. Podczas kilku innych fikcyjnych rewizji ukradli blisko pół miliona zł w gotówce.
Prokuratura: z bandytami współpracowali policjanci
Agenci katowickiego CBŚP ustali, że większość sprawców to członkowie bandyckiej bojówki założonej przez pseudokibiców Ruchu Chorzów. Jeden z nich brał udział w bijatyce z meksykańskimi marynarzami na plaży w Gdyni. Według śledczych liderem grupy był ukrywający się od kilku miesięcy Marcin W. Największym zaskoczeniem było jednak to, że z gangsterami mieli współpracować dwaj pracujący w wydziale antynarkotykowym ... agenci CBŚP z Katowic. Funkcjonariusze w zamian za łapówki mieli przede wszystkim przekazywać kibolom informacje o osobach karanych i ich adresach zamieszkania. - Dzięki temu bandyci wiedzieli, gdzie i kiedy uderzyć - mówi nasz informator.
Prokuratura Krajowa twierdzi, że bandyci część łupów inwestowali w działalność gospodarczą. - Otwierali firmy na "słupy", aby potem dokonywać kolejnych przestępstw finansowych - mówi jeden ze śledczych. Mieli też fundusz socjalny, z którego wspierano członków gangu opuszczających zakłady karne.
Wielka akcja policji i antyterrorystów
W środę policjanci przy wsparciu antyterrorystów zatrzymali ośmiu członków gangu, a także dwóch nieuczciwych policjantów z CBŚP. Ukrywający się Marcin W. wpadł w Szczawnicy. - Wszyscy zostali aresztowani na trzy miesiące - podkreśla komisarz Hamelusz.
Kilka lat temu CBŚP podczas operacji o kryptonimie "Armagedon" zatrzymało już 30 członków kibolskiej bojówki Ruchu Chorzów. Większość z zatrzymanych wtedy pseudokibiców to miłośnicy sportów walki, niektórzy także pasjonaci militariów. To oni mieli decydować o ustawkach oraz uczyć szalikowców zasad bijatyk. Zdaniem policji kibole utrzymywali się z popełniania przestępstw poza stadionem. Prokuratura oskarżyła ich o serię napadów, kradzież prawie 2 mln zł oraz handel hurtowymi ilościami narkotyków. Z pieniędzy pochodzących z przestępstwa mieli finansować oprawy meczów, wyjazdy, ustawki, stworzyli też fundusz pomocy dla rodzin aresztowanych członków grupy. W trakcie śledztwa na współpracę z policją poszedł Piotr G., jeden z liderów bandyckiej bojówki.