mcmlxv pisze:Winkler pisze:
Wasze twierdzenia o zakładaniu ruchu kibicowskiego na Widzewie są totalnie kłamliwe,bo do listy osób nigdy nie kibicujących Wam trzeba też zaliczyć Muzyka,Wieśka Boksera czy całą ferajnę z Limanki(co później połowa się na Was przerzuciła,i nawet znane później persony to były....).
To już chyba lata późniejsze. Goście, o których wspominał Twój kolega po szalu to przełom 70 i 80, Ty chyba piszesz o jakiejś połowie 80.
Wtedy się miało też dobrych kumpli po drugiej stronie,jak to w Łodzi,mieście derbowym,nie raz z nimi się sprawdzało,bo sytuacja tego wymagała i każdy to rozumiał z nas,jednak młodzież niech tych lat żałuje,bo maczety nigdy nie latały i honor był najważniejszy.A honorem było pokonać przeciwnika,a nie go zlinczować w kilku,bo wtedy duma ze zwycięstwa po prostu znikała....
Potwierdzam, było normalniej, choć nie zawsze tak honorowo jak piszesz. No i jak na ośce był ktoś z Widzewa i się go znało, to mimo, że wszyscy wokół byli biali, koleś był nie do ruszenia bo był po prostu swój. Inne czasy, inne zasady.
Masz rację,na przełomie lat 70/80 tylko z wymienionych przeze mnie osób Muzyk działał,Wiesiek i Limanka to lata od około 84.Do 85 roku i Pucharu Polski w Wawie była słaba organizacja na Widzewie,dopiero ten wyjazd na Puchar był przełomowy,bo po nim zwiększyły się zdecydowanie nasze liczby wyjazdowe.Wtedy też zaczęliśmy ogarniać przyjazdy waszych zgodowiczów do Łodzi,bo wreszcie na takie akcje mieliśmy zgraną ekipę,znającą się właśnie z wyjazdów.Owszem,zdarzały się wcześniej dobre liczbowo wyjazdy,nawet w latach 70-tych,ale było to sporadyczne.Po Pucharze te liczby się bardzo poprawiły,bo wielu bakcyla totalnego załapało i tak już zostało.Oczywiście trzeba pamiętać o pamiętnych awanturach na PKWN,tak samo o incydentach na mieście,ale dopiero później narodziła się klasyczna ekipa podwyższonego ryzyka,która wreszcie sobie w kaszę nie pozwoliła dmuchać.Do 85 roku niepodzielnie królowaliście w Łodzi i tylko wasze lekceważenie nas pozwalało nam na sprawienie łomotu w dzielnicach po za Widzewem.Obijanie was na Teo,na Limance,na RDG czy nawet częste na Retce,było wtedy co najmniej dziwne.Na Limance wasze tereny były od Urzędniczej do Bałuckiego i za rondem w stronę Aleksa,czyli dzisiejszy Żabieniec.Całościowo jednak mieliście przygniatającą przewagę ilościowo i jakościowo.Co do kumpli po obu stronach barykady,to się nie dziwmy,ja byłem wychowany bardzo prosto,jak prawie wszyscy wtedy,najpierw rodzina,dom,podwórko i ulica,później dopiero kluby i inne sprawy,tak więc w razie zagrożenia najpierw się kumplowi pomagało,a dopiero później myślało się o klubie....Tak na prawdę na tej zasadzie Widzew miał kilka lat panowania na Limance,bo starszyzna była za ŁkS-em,ale młodzież prawie cała za Widzewem,więc nam pomagali nawet lejąc swoich....Później sytuacja się odwróciła i to my byliśmy tymi starymi,na szczęście tylko raz mnie spotkało,że swoich musiałem przeganiać,co dziwne,we dwóch z kumplem(obaj za Widzewem) pognaliśmy totalnie około setki swoich i niech się cieszą,bo taka to ekipa wtedy zawitała,że dwie setki od was właśnie na nich czekało i dzięki nam nie zdążyli ich dorwać,bo miazga by była.....
PS.Temat wczorajszych wydarzeń odpuście,bo pewnie wiele osób czeka na ksywki i opis wydarzeń,a radość dla nich będzie wielka....Lepiej pomyślcie,jak to przerwać,bo o ile drugiej strony mego Miasta nienawidzę,to ktoś po stracie brata,syna czy ojca będzie płakał,a Łódź straci Łodzianina,niezależnie od barw.....Do tego nie wolno dopuścić!!I jeszcze jedno,jak decyzyjni po obu stronach nie zatrzymają tego,to będą tylko pozdrowienia PDW przez wiele lat,a stracą na tym obie ekipy.Lejmy się dalej i miejmy jak dawniej radość z tego,jednak w tej chwili to się w gangsterkę jakąś zmienia,a wtedy wyjścia są dwa,albo trumienka,albo kraty.....