2023-09-27
Hitowe starcie w środku tygodnia dostarczyło masę emocji. Dla Portowców miało to być egzamin. Pomimo tego, że mecz długo układał się po myśli gospodarzy, to Legia w końcówce pokazała dojrzałość. Ostatecznie to wicemistrzowie Polski wywożą trzy punkty ze Szczecina.
Dla Pogoni mecz z Legią był wielkim testem. Portowcy spotkaniem z wicemistrzami Polski mieli udowodnić, że pokonali kryzys i są w stanie walczyć o czołowe lokaty w Ekstraklasie. Za to Legia od początku sezonu zbiera pochwały, Kosta Runjaić wystawił w Szczecinie bardzo mocny skład, z m.in. Mucim, Wszołkiem, Pekhartem i Josue. To zwiastowało duże emocje.
I tak rzeczywiście było. Już od pierwszych minut to goście nadawali ton wydarzeniom na murawie. Portowcy grali trochę nerwowo, jakby deprymowała ich stawka meczu i komplet publiczności na trybunach. Pomimo tego, to właśnie gospodarze wyszli jako pierwsi na prowadzenie. Szybko kontra Pogoni w 29. minucie zakończyła się trafieniem Grosickiego.
Jednak Pogoń nie cieszyła się długo z przewagi. W 33. minucie Wszołek świetnie dograł do Pekharta i Czech z bliskiej odległości pokonał bramkarza gospodarzy. W końcówce pierwszej połowy wydarzyła się sytuacja, która znacząco wpłynęła na przebieg meczu. W okolicach linii środkowej doszło do zwarcia Koulourisa z Jędrzejczykiem. Początkowo obrońca Legii otrzymał żółtą kartkę, lecz sędzia po długiej analizie powtórek zdecydował się na wyrzucenie gracza gości z murawy.
Druga połowa świetnie rozpoczęła się dla gospodarzy. W 51. minucie Josue stracił piłkę na rzecz Gorgona, ten podał do Koulourisa, a Grek pokonał Tobiasza. Warszawianie niemal od razu ruszyli do ataku. Zapędy ofensywne wicemistrzów Polski napędzał głównie Paweł Wszołek. I to właśnie reprezentant Polski wyrównał wynik meczu. W 69. minucie świetnie uderzył głową i było 2:2.
Ten wynik jednak nie utrzymał się długo. 120 sekund później, do piłki wybitej przed pole karne dopadł Wahan Biczachczjan i ładnym uderzeniem z woleja wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. To jednak nie był koniec strzelania w Szczecinie. W 78. minucie warszawianie przejęli piłkę w środku pola, z kilkunastu metrów uderzył Elitim, piłka po drodze odbiła się od Malca i wpadła obok zdezorientowanego bramkarza Portowców.
Pomimo tego, że warszawianie grali w osłabieniu, to nie zamierzali zadowolić się remisem. Na 6 minut przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze nie upilnowali Kapuadiego, który wyprowadził Legię na prowadzenie. Końcówkę meczu warszawianie rozegrali na własnych zasadach i nie dopuszczali gospodarzy pod swoją bramkę. Dzięki temu Legia w pełni zasłużenie i mimo gry w osłabieniu pokonała Pogoń 4:3.