2022-10-30
Cuda jednak się zdarzają. Wydawało się, że Tymoteusz Puchacz już nigdy nie zagra na boiskach Bundesligi w barwach Unionu. Dzisiaj jednak nie dość, że nie musiał siedzieć na trybunach, to jeszcze wystąpił w pierwszym składzie drużyny z Berlina.
Od czasu słów Tymoteusza Puchacza, że Mainz przyjechałoby na mecz z Lechem i mogłoby „dostać w trąbę” minęło już sporo czasu. Ówczesny piłkarz Kolejorza w ten sposób wypowiedział się na temat tego, że niemiecka drużyna była zainteresowana transferem. Niestety dla niego, te słowa brzydko się zestarzały, Puchacz został brutalnie zweryfikowany przez Bundesligę.
Lewy obrońca już od samego początku pobytu w Berlinie miał pod górkę. Zawodnik otrzymywał swoje szanse tylko w meczach Pucharu Niemiec i meczach Ligi Konferencji Europy. Po pół roku został wypożyczony do Turcji, w barwach Trabzonsporu rozegrał kilka spotkań i wywalczył razem z drużyną mistrzostwo Turcji. To jednak nie pomogło mu w wywalczeniu miejsca w składzie Unionu.
Ostatnie tygodnie są jednak trochę lepsze dla reprezentanta Polski. 19 października dostał szansę gry w meczu Unionu z Heidenheim. Lewy obrońca rozegrał 70 minut i strzelił bramkę. Lecz po tym spotkaniu od razu wrócił na trybuny. Dzisiaj jednak wydarzyła się rzecz, na którą Puchacz czekał ponad rok, otrzymał szansę debiutu w Bundeslidze. Puchacz otrzymał szansę w meczu z Borussią Moenchengladbach i zagrał 59 minut. Być może obrońca otrzyma kolejne szanse i dzięki temu znajdzie się w reprezentacji na Mundial w Katarze.
