Korzystamy z plików cookies. Więcej informacji na temat plików cookies i przetwarzania danych osobowych znajduje się w Polityce Prywatności.

Nigdy nie lekceważ serca Mistrzów!

2022-05-04

Fot. AP/Associated Press/East News

Cały świat piłkarski ostrzył sobie zęby na rewanżowe starcie Realu z City. Po pierwszym meczu pełnym emocji wszyscy liczyli na powtórkę. Jednak w rewanżu przez większość czasu królowała dyscyplina taktyczna. I gdy wydawało się, że to City zagra w finale, to Real się przebudził i w nieprawdopodobnych okolicznościach awansował do decydującego meczu. 

Real Madryt w zeszły wtorek pokazał ogromny charakter w meczu z City. Hiszpanie niwelowali straty, co pozwalało im marzyć o odrobieniu jednobramkowej przewagi Anglików. Tym bardziej że do rewanżowego starcia przystępowali jako nowokoronowani mistrzowie Hiszpanii. W Manchesterze wszyscy liczyli na to, że jednobramkową przewagę uda się utrzymać i zagrać drugi rok z rzędu w finale.

Już od początku było widać, że to będzie zupełni inny mecz niż w pierwszym starciu. Obydwa zespoły starały się grać bardzo uważnie, wiedząc, jak duże znaczenie może mieć stracona bramka. Trochę odważniejszy był Real, jednak brakowało dokładności. Już w 4. minucie swoją szansę miał Benzema, ale nie trafił w bramkę. Przez większość pierwszej części można było odnieść wrażenie, że goście rozgrywają mecz na swoich warunkach na niewiele pozwalając największym gwiazdom drużyny z Madrytu. 

W drugą połowę Real wszedł z większym impetem. Już w 46. minucie mogło być 1-0, ale Vinicius fatalnie spudłował w bardzo dobrej sytuacji. Gospodarze nie tracili impetu, najbardziej aktywni byli Benzema oraz Vinicius, ale gwiazdy Realu zawodziła dokładność. 

City czekało na to, żeby wyprowadzić śmiertelny cios i ta okazja nadarzyła się w 73. minucie. Wtedy to atak napędził Bernardo Silva, podał do Mahreza a Algierczyk mocnym strzałem trafił do siatki. Real był w bardzo trudnym położeniu a do końca meczu pozostał nieco więcej niż kwadrans. Nowi mistrzowie Hiszpanii kompletnie nie mieli pomysłu na dobrze ustawioną drużynę Pepa Guardioli. A Ci za sprawą Grealisha przeprowadzili 2 ataki, które powinny zakończyć się bramką.

Królewskim dopiero w 90. minucie udało im się wrócić do gry. Benzema dograł do Rodrygo a ten pokonał Edersona. Real miał 6 minut nadziei na to, żeby przechylić szalę na swoją korzyść. I z tej szansy Królewscy skorzystali. W 1. minucie doliczonego czasu Carvajal dośrodkował Rodrygo, który ponownie trafił do siatki. O awansie do finału musiała zadecydować dogrywka. 

A w nią o wiele lepiej weszli gospodarze. Już w 93. minucie w polu karnym upadł faulowany Benzema. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość i podwyższył prowadzenie Królewskich na 3-1. Teraz to City musiało gonić wynik. Goście byli bliscy wyrównania stanu dwumeczu w 105. minucie, ale Courtois po raz kolejny pokazał, że jest aktualnie najlepszym bramkarzem świata i obronił strzał Fodena.  

W drugiej części dogrywki czas upływał bardzo szybko dla gości. Real kolejne sekundy i uniemożliwiał konstruowanie skutecznych akcji. 


iparts.pl


Ostatnie wiadomości


Polskie kluby blisko fazy ligowej LK!


Cracovia wzmacnia defensywę


Typy bukmacherskie na 6. kolejkę Ekstraklasy


Kacper Urbański zmienia klub!


Zalewski nowym zawodnikiem Atalanty


Krótka przygoda trenera Legii?