- Kibice w mediach (temat zbiorczy)

[ulGKSŻ]

[link]

A klasowe klimaty, mecz derbowy z WKS Witaszyce.

[Śmiechu BeczKa]

[link] godzina 15:45 rozpocznie sie transmisja konferencji Kibiców Kotwicy w sprawie pobicia i gazowania przez KPP w Stargardzie Szczecinskim.

[Śmiechu BeczKa]

Konferencja prasowa Kibiców Kotwicy w sprawie ostatnich incydentów w Stargardzie . (video)



[link]

[1.9.4.6]

Konferencja prasowa Kibiców Kotwicy w sprawie ostatnich incydentów w Stargardzie . (video)



http://www.youtube.com/watch?v=2D6hqxW9 ... r_embedded

[Hujtras]

[link]
Mam nadzieję, że reszta mediów również podchwyci ten temat.

[Śmiechu BeczKa]

Kibice Kotwicy Kołobrzeg zagazowani przez Policję (bez cenzury)
https://www.youtube.com/watch?v=Y2T__oc2sT0

[Troublemaker]

Do bulwersujących wydarzeń doszło po ostatnim meczu pomiędzy Górnikiem Wałbrzych, a drużyną ROW-u Rybnik. Z zupełnie nieuzasadnionych przyczyn i przy wykorzystaniu nieadekwatnych środków do popełnionego „przestępstwa”, grupa antyterrorystyczna zatrzymała młodego kibica.Powodem zatrzymania podanym przez policję było zasłonięcie twarzy i odpalenie rac. Jak tłumaczą mundurowi „jest to zabronione przez ustawę o imprezach masowych”.

Po zakończonym spotkaniu, nieoznakowany samochód wjechał w tłum kibiców. Z pojazdu wybiegło kilku antyterrorystów, którzy przy pomocy funkcjonariuszy Wydziału Kryminalnego po krótkim pościgu obezwładnili przewróconego w błoto kibica Górnika. Według relacji świadków również przypadkowo zatrzymany kierowca doświadczył wulgarnego i chamskiego zachowania policji, która groziła jemu pobiciem.
Jest to kolejny przykład wykorzystywania służb mundurowych do walki ze środowiskiem kibiców. Bo przecież niecodziennie można zobaczyć jak oddział antyterrorystów ugania się za młodym chłopakiem, który nie jest poszukiwany listem gończym, a zwyczajnie wspiera swoją drużynę na meczu. Widać, że policja ma pełne przyzwolenie na tego typu akcję, szkoda że nie wykorzystuje tego do walki z prawdziwymi przestępcami.

[link]

[1968]

[link]


Grubo.

[pała to pała]

[link]


Grubo.

Odmowa dostępu

Nie jesteś zalogowany. Aby się zalogować przejdź na stronę logowania.




jak juz wrzucacie linki do takich stron to wklejajcie treść

[dintre]

Kibice ŁKS zablokowali rondo Lotników Lwowskich w Łodzi

W piątek kibice ŁKS zablokowali rondo Lotników Lwowskich. Rondo było całkowicie nieprzejezdne. Kibice blokowali przejścia dla pieszych. Skandowali hasła, w których domagali się budowy stadionu ŁKS.

Akcja kibiców rozpoczęła się około godz. 15 i potrwała do godz. 15.30. Protestowało około 200 kibiców.

Kibice krzyczeli: "Chcemy stadionu, ŁKS chlubą regionu" i "Łódzkim klubem jest - ŁKS". Przypadkowi miłośnicy ŁKS-u zapytani o manifestacje powiedzieli, że lokalizacja została wybrana ze względu na duży ruch na Rondzie Lotników.

W okolicach ronda tworzyły się ogromne korki. Stały nie tylko samochody ale i tramwaje.

[link]

[Morginhio]

[link]

Kibice GieKSy pojawili się na meczu GKS-u Tychy. "To była prowokacja!"

Podczas niedzielnego meczu GKS-u Tychy z Dolcanem Ząbki na trybunach stadionu w Jaworznie pojawiła się kilkusetosobowa grupa kibiców GieKSy. Fani z Katowic skupili się na prowokowaniu i obrażaniu tyszan.

- Po raz pierwszy zmierzyliśmy się z takim problemem. Fani GKS-u Katowice zakupili wejściówki przez internetową witrynę "kupbilet". Mieli pełne prawo do tego, żeby wejść na obiekt. Przecież nie może być tak, że weryfikujemy ludzi po miejscu zamieszkania i nie wpuszczamy na stadion tylko dlatego, że pochodzą z innego miasta. Kibic - powiedzmy Legii - też ma prawo obejrzeć mecz GKS-u Tychy. Gdybyśmy mu tego zabronili, to byłby absurd - wyjaśniał Henryk Drob, dyrektor tyskiego klubu.

Fani GieKSy skupili się na prowokowaniu i obrażaniu kibiców drużyny z Tychów, a potem - tuż przed przerwą - opuścili stadion. - Z ich strony to była prowokacja. Zastanawialiśmy się, jak temu zaradzić. Jeden ze scenariuszy zakładał, że nie wpuszczamy ich na stadion. Obawialiśmy się jednak, że wtedy doszłoby do wielkiej zadymy przed stadionem. Wydźwięk tych zajść byłby pewnie taki: przyjechała grupa Bogu ducha winnych fanów z ważnymi biletami, a zły GKS Tychy nie wpuścił ich na obiekt. Podjęliśmy więc decyzję, że wpuszczamy. Jak się potem okazało - słuszną. Skończyło się na chamskich okrzykach i przyśpiewkach - kręcił głową zniesmaczony działacz.

i gw

Prowokacja kibiców GieKSy. GKS Tychy obawiał się wielkiej zadymy

- Nie może być tak, że nie wpuszczamy ludzi na stadion tylko dlatego, że pochodzą z innego miasta. Przecież kibic - powiedzmy Legii - też ma prawo obejrzeć mecz GKS-u Tychy - mówi Henryk Drob, dyrektor pierwszoligowca.

Podczas niedzielnego meczu GKS-u Tychy z Dolcanem Ząbki na trybunach stadionu w Jaworznie (rezerwowy obiekt GKS-u) nieoczekiwanie pojawiła się kilkusetosobowa grupa sympatyków GKS-u Katowice. Mecz ich nie interesował. Skupili się na prowokowaniu i obrażaniu fanów drużyny z Tychów, a potem - tuż przed przerwą - opuścili stadion.


Kibice GKS-u nie mogli zdzierżyć tego, że grupa fanów innego klubu zajęła sektor na "ich" obiekcie. Część tyskich kibiców prosto z autobusu chciała wbiec na murawę. Potem grupka sympatyków GKS-u starała się przedostać do sektora, który zajmowali fani GieKSy. Policja użyła wtedy armatek wodnych.

Wojciech Todur: Można było temu zapobiec?

Henryk Drob, dyrektor GKS-u Tychy: Po raz pierwszy zmierzyliśmy się z takim problemem. Fani GKS-u Katowice zakupili wejściówki przez internetową witrynę "kupbilet". Mieli pełne prawo do tego, żeby wejść na obiekt. Przecież nie może być tak, że weryfikujemy ludzi po miejscu zamieszkania i nie wpuszczamy na stadion tylko dlatego, że pochodzą z innego miasta. Kibic - powiedzmy Legii - też ma prawo obejrzeć mecz GKS-u Tychy. Gdybyśmy mu tego zabronili, to byłby absurd.

Tyle że fani GieKSy wcale nie chcieli oglądać meczu.

- No tak. Z ich strony to była prowokacja. Zastanawialiśmy się, jak temu zaradzić. Jeden ze scenariuszy zakładał, że nie wpuszczamy ich na stadion. Obawialiśmy się jednak, że wtedy doszłoby do wielkiej zadymy przed stadionem. Wydźwięk tych zajść byłby pewnie taki: przyjechała grupa Bogu ducha winnych fanów z ważnymi biletami, a zły GKS Tychy nie wpuścił ich na obiekt. Podjęliśmy więc decyzję, że wpuszczamy. Jak się potem okazało - słuszną. Skończyło się na chamskich okrzykach i przyśpiewkach.

Po których uszy więdły...

- To największa porażka tego meczu. Gdybym przyszedł w niedzielę na stadion z synem lub córką, to zakryłbym im uszy, a w przyszłości na ten obiekt już nigdy nie wrócił. Obok mnie siedział młody człowiek, któremu nie schodziło z ust słowo na "k". Zwróciłem mu uwagę, ale komentarz pominę.

Wiemy, jak sobie poradzić z takimi "kibicami". I zrobimy to. Normalność wróci, gdy GKS zyska nowy stadion. To będzie miejsce przyjazne całym rodzinom. Miejsce, gdzie będzie można obejrzeć mecz i napić się piwa. To będzie nasza "mała Bundesliga".

Zanim wrócicie do Tychów, czeka was kolejny sezon na wyjeździe. Znowu w Jaworznie?

- Tak. Właśnie ten obiekt zgłosiliśmy we wniosku licencyjnym. W Jaworznie nie ma co prawda sztucznego oświetlenia, ale ten wymóg nie zacznie obowiązywać od najbliższych rozgrywek.

Wasz wniosek licencyjny wymagał uzupełnień?

- Tak. Wskazania komisji licencyjnej nie dotyczyły jednak finansów czy infrastruktury. Chodziło m.in. o realizację programu walki z rasizmem czy brak certyfikatu dla osoby odpowiedzialnej za kontakty z kibicami.

Z końcem sezonu przestanie obowiązywać umowa trenera Piotra Mandrysza. Rozmawiacie już o jej przedłużeniu?

- Liczę, że ten temat wyjaśni się jeszcze przed zakończeniem sezonu. Od decyzji trenera będą przecież zależeć kolejne ruchy. Zobaczymy, czy trener przystanie na naszą propozycję. Tyski Sport - spółka zarządzająca GKS-em - redukuje budżet. Dotknęło to hokeistów, dotknie też i piłkarzy. Będziemy mieć zespół na miarę naszych możliwości. Nie ma mowy o życiu ponad stan.

[kod potwierdzajacy]

po pierwsze nowo-zarejestrowany czlowieku nie linkujemy tu do koszernego gowna!
nie nabijamy kasy szechterom

po drugie nie ma sie co tak podniecac wyrokiem bo jest on :
- nieprawomocny
- i jest w to wyrok w zawieszeniu.

[link]

[s.c]

no tak mój błąd z linkiem, przeklejiłem go z wykopu heh. co do tego jest zawieszony i raczej nie będzie miał szybkiej emeryturki po 15 latach, jak zostanie podtrzymany to nawet cieciem w sklepie niezostanie. pewnie wszystkim tu smutno z tego powodu :(

[Galeofobia1906]

[link]

[link]

[spacerowicz]

Jak grochem o ścianę ehhh
Taką trudność sprawia wam skopiowanie tekstu i wklejenie go czy po prostu jesteście pismakami z tych różnych gazet i zmuszacie innych do nabijania sobie kliknięć?
Mogę się tylko domyślać, że jeśli to gazeta krakowska to pewnie jest o nożownikach, o którch bębnili dzisiaj w radiu od rana.

Skopiować tekst i podać źródło, to nie jest trudne.

[OdrzuconyHWDP]

[link]

[ALAN82]

Oświadczenie policji po meczu Korona - Jagiellonia, a rzeczywistość
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... UwZyEhrJkk

[Cozy Mozi]

[link]

[ks.ruch19.20]

[link]#

[n1906h]

nie kibicowskie, ale warte uwagi, kto by pomyślał że żabojady sprzeciwią w jakiejkolwiek kwestii, tym bardziej przeciw homocoś

[link]

[acek]

[link]

dość dobrze pociśnięty rzecznik psów po meczy Korony z Jagą ;)

[ALAN82]

[link]

dość dobrze pociśnięty rzecznik psów po meczy Korony z Jagą ;)

Dodam jeszcze to samo w wersji youtube
https://www.youtube.com/watch?v=84mHtbxCIVQ

[Kosa]

[link]

II Forum Wymiany Doświadczeń. Na koniec dość mocno zagotował się policjant z Komendy Głównej Policji, który zarzucił mi coś czego nie powiedziałem (co zresztą świetnie wyjaśnia nagranie video).

[CRACOVIAninAW]

[link]

[kbls]

Korona ma coraz mocniejsze argumenty przeciwko policji, krótkie podsumowanie całej sytuacji na Weszło.

[link]

[OdrzuconyHWDP]

Komoruski zabrał głos:

Komorowski: Wciąganie radykalnych kiboli do polityki to niebezpieczna zabawa

- Niepokoi mnie instrumentalne wykorzystywanie radykalnych środowisk kibolskich i wciąganie ich w charakterze półbojówek do polityki. To niebezpieczna zabawa - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Bronisław Komorowski. Prezydent zaznaczył, że wierzy, iż wyborcy będą kierowali się w stronę umiarkowanych środowisk, a nie radykalnych.

Komorowski: Zabawa z radykalnymi kibolami jest niebezpieczna

Komentując ataki radykalnych bojówek na wykładach Środy, Hartmana i Michnika oraz antysemityzm na Podlasiu, prezydent zaznaczył iż Polska nie jest w tej kwestii wyjątkiem w Europie. - U nas dostrzegam niebezpieczną mieszaninę populizmu i nacjonalizmu, ale na szczęście daleko nam jeszcze do ultrasów z niektórych krajów starej, dojrzałej demokracji - powiedział. Przyznał jednak: - Niepokoi mnie instrumentalne wykorzystywanie radykalnych środowisk kibolskich i wciąganie ich w charakterze półbojówek do polityki. To niebezpieczna zabawa, nawet jeżeli się próbuje nadać temu jakiś sznyt, że sięgamy po radykałów po to, żeby nie przyszli jeszcze więksi radykałowie.

Pytany, czy wyobraża sobie sytuację, w której udziela inwestytury premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, Komorowski przyznał: - Ja mam bardzo bogata wyobraźnię. Ale czym innym jest wyobraźnia, a czym innym przekonanie. Wierzę w zdolność przyciągania wyborców przez centrowe siły umiaru i racjonalności. Bywa, że skrajności ich uwodzą, ale na ogół szybko rozczarowują - zaznaczył prezydent.

Jak widać dla władzy kibole są nie wygodni i póki obecna elyta będzie rządzić nie ma szans, że nam odpuszczą

[rightside]

Dzisiaj w dzień dobry TVN w przeglądzie prasy Kinga Rusin bardzo oburzona tym:

Wolne miejsce między "Bogiem" a "Honorem". Wykopmy rasizm z Białegostoku

Naziole muszą się bać, muszą poczuć, że całe miasto jest przeciwko nim. Tu musi być słychać zwielokrotnioną moc słów ministra Bartłomieja Sienkiewicza: "Idziemy po was". I nikt nie może wyłączyć się z tego chóru. Żaden z białostoczan, ani prezydent, ani policja, ani media, ani szkoła


Znajomy nr 1: - Bardzo incydentalne przypadki. Dziennikarze nie mieli o czym pisać. Nagłośnili i poszło w Polskę. A takie rzeczy dzieją się na całym świecie. No powiedz sam: dwa, trzy podpalenia na takie duże miasto to przecież incydenty. Pytasz, skąd się biorą? O Białymstoku mówi się, że to Polska B, a nawet C. Małomiasteczkowość, ludzie nie lubią obcych. Może stąd.

Znajomy nr 2: - Chuligańskie wygłupy, gówniarzeria. Nie no, oczywiście, że powinni ponieść karę. Ale powiem ci tak: jeżeli nie ma pracy, perspektyw, to jakiegoś przysłowiowego Żyda do bicia trzeba znaleźć. To wina władzy. Tak sądzę, poważnie. Władza w Białymstoku siedzi w złotej wieży. Nie jest zainteresowana tym, co obywatele myślą. Na blokowiskach nie ma infrastruktury socjalnej. Miarą cywilizacji jest to, jak podchodzimy do niepełnosprawnych, geja, czarnoskórych, a nie tylko to, ile ton granitu przerobimy na trotuary. W Białymstoku są odwrócone proporcje, nie ma budżetu społecznego, nie ma streetworkerów. Młodzi z TBS-ów nie mają gdzie pójść. Są sfrustrowani, odreagowują. To w sumie nie ich wina, że się tak zachowują.

Znajomy nr 3: - Dorastałem w Zaściankach. Tam było dużo skinów. Była na to moda. Kiedyś ktoś na płocie wywiesił prześcieradło ze swastyką. Taki dowcip. Później skini pobili chłopaka tylko dlatego, że szedł w arafatce. Rozrastało się to. Ten niezdrowy konserwatyzm przechodzi z pokolenia na pokolenie. Teraz przerodził się w rasizm. Zresztą wszelka odmienność w Białymstoku jest tępiona. Czasem żałuję, że tu mieszkam.

To opinie moich białostockich kolegów. Rozmawiałem z nimi kilka dni temu. Ja sam mieszkam i pracuję w Warszawie. Jestem dziennikarzem warszawskiego dodatku "Gazety Wyborczej". Białystok nie jest już moim miastem. W 2001 roku, zaraz po maturze, wyjechałem stąd. Przyznaję: do dziś - trochę z przekorą - powtarzam, że ten wyjazd na studia był jedną z mądrzejszych życiowych decyzji. Drugą mądrą decyzją było to, że po studiach do Białegostoku już nie wróciłem. Kiedy słyszę o kolejnym rasistowskim "wygłupie" czy "incydencie", w głębi duszy mówię sobie: "Jak to dobrze, że nie muszę tam mieszkać". Wpadnę co jakiś czas, czasem pójdę na piwo ze starymi kolegami. I tyle. Ostatnimi czasy na tych spotkaniach temat i tak jest głównie jeden: rasizm. Ja narzekam: "Łysi chłopcy szaleją, rosną w siłę. Dlaczego nikt nic nie robi?!". Oni kontrują: "Jaki rasizm? To incydenty. A 'Wyborcza' jak zwykle się nakręca". Słyszałem to w 2009 roku, kiedy Szwedkę kubańskiego pochodzenia skini napadli w galerii handlowej. Słyszałem to wielokrotnie w 2011 roku - po podpaleniu Centrum Kultury Muzułmańskiej, po podpaleniu drzwi małżeństwa polsko-pakistańskiego, po ułożeniu swastyki z bukszpanu na terenie, gdzie kiedyś był kirkut. Słyszałem w 2012 roku, kiedy skini urządzili sobie naloty na kluby, podpalili mieszkanie Sułtana Daszajewa. Wreszcie, słyszałem to już dwa razy w tym roku - znowu po podpaleniu mieszkań "obcych". "Incydenty, incydenty, incydenty". I tak w kółko. W zasadzie Znajomy nr 3 - najmłodszy z moich kolegów, lat dwadzieścia kilka - był pierwszym, który nie mówi o "incydentach" czy o "chuligańskich wygłupach".
Dlaczego Białystok? Dlaczego akurat tu tak silni są skini? Są w całej Polsce, ale w Białymstoku pozwalają sobie na więcej niż gdzie indziej. I nie chodzi tylko o podpalenia drzwi i mazanie swastyk po cichu, pod osłoną nocy. We wrześniu 2011 roku szedłem w Białymstoku w Marszu Jedności przeciwko rasistowskim i ksenofobicznym atakom. To było pierwsze takie wydarzenie w mieście. Stawiła się nas garstka. W dodatku część ludzi kojarzyłem z różnych wolnościowych akcji w Warszawie. Przyjechali specjalnie, by wyrazić swój sprzeciw wobec zbeszczeszczania pomnika w Jedwabnem (nieznani do dziś sprawcy wymalowali na nim swastyki z hasłem "Byli łatwopalni"). Zanim jeszcze wyruszyliśmy spod pomnika Piłsudskiego, okrążyli nas ogoleni na łyso narodowcy i kibole Jagiellonii. Nie mieli zasłoniętych twarzy. Stali z uśmieszkami, skandowali coraz głośniej i pewniej: "Wielka Polska narodowa", "Polska cała tylko biała", "Naszą bronią nacjonalizm". Kiedy wyruszyliśmy, naziści - z całą odpowiedzialnością używam tego określenia - weszli w Marsz Jedności z gromkim okrzykiem "Nie przepraszam za Jedwabne". Pokazali, kto rządzi w Białymstoku. Niczego się nie bali. Nie byłem w stanie pojąć, dlaczego policja nie interweniuje. Taka bezradność funkcjonariuszy sprawia, że to naziole czują się mocarzami w mieście, a każda kolejna formułka typu: "umorzenie z powodu niewykrycia sprawców" - utwierdza ich tylko w przekonaniu, że są bezkarni. I ośmiela kolejnych.

Co roku przy okazji warszawskiej Parady Równości, w której idą geje, lesbijki i osoby transseksualne, ale też rodziny z dziećmi, odbywają się bardziej lub mniej pokojowe protesty przeciwko "sodomii" i "dewiantom". Czasem ograniczają się do podskakiwania i skandowania "Kto nie skacze, ten pedałem". Ale niekiedy jest groźnie. W kierunku Parady Równości lecą kamienie. Policja nigdy nie stoi bezradnie. Wyłapuje agresorów. Mijamy ich, gdy ci leżą twarzą do ziemi z powykręcanymi rękoma. Nie do pomyślenia jest, by chłopcy z Obozu Narodowo-Radykalnego albo z Narodowego Odrodzenia Polski weszli, ot tak, w środek Parady i skandowali np. "Polska wolna od pedałów".

IV

W większości nie zgadzam się z argumentami Znajomego nr 2. Choć w jednym przyznaję mu rację. Mówi on: "Miarą cywilizacji jest to, jak podchodzimy do niepełnosprawnych, geja, czarnoskórych, a nie tylko to, ile ton granitu przerobimy na trotuary". W Białymstoku w sferze infrastruktury zmieniło się bardzo dużo. A w sferze mentalności? Wyobrażacie sobie Paradę Równości z wesołymi drag queens na Lipowej? W dużym, prawie 300-tysięcznym mieście, nigdy nie było klubu gejowskiego. Skini nie leją homoseksualistów tylko dlatego, bo tych nie widać. Łatwiej na ulicy wyłapać nielicznych czarnych. Geje żyją tak, jak w PRL-u: w ukryciu, nie afiszują się, byle nie drażnić. Z kolei w warszawskich szkołach coraz częściej prowadzone są lekcje o homofobii. Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz - bądź co bądź konserwatystka - dofinansowała z miejskiej kasy wydanie przewodnika "HomoWarszawa" o gejowskim życiu w stolicy, a swoim patronatem objęła dobroczynną imprezę, która odbywała się w gejowskim klubie. Prezydencie Truskolaski, czy odważyłby się pan na coś takiego w Białymstoku?

W kwietniową rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim tysiące warszawiaków jako symbol pamięci o ofiarach Holocaustu przypięło sobie papierowe żonkile. Jak wielu mieszkańców Białegostoku wie, że powstanie w getcie białostockim było drugim co do wielkości zrywem ludności żydowskiej w okupowanych przez hitlerowców krajach? Może warto żonkile rozdawać także tutaj 16 sierpnia, w 70. rocznicę wybuchu powstania w getcie.

Fundacja Afryka Inaczej, którą zresztą założył białostoczanin Paweł Średziński, od kilku lat organizuje w Warszawie różne afrykańskie imprezy: wystawy, muzykowanie. Nie tak dawno nagrali z udziałem Afrykanów mieszkających w stolicy przeróbki warszawskich szlagierów. "Nie masz cwaniaka nad afro-warszawiaka" ma prawie 200 tys. odsłon na YouTube. Nagranie teledysków też dofinansowało miasto.

Fundacja Strefa WolnoSłowa w zeszłym roku na Targówku zorganizowała warsztaty teatralne dla imigrantów z Gruzji, Kamerunu, Czeczenii i lokalnych mieszkańców, głównie seniorów. Później razem wystawiali swoją sztukę w blokowiskach Targówka.

Dziennikarsko najbardziej interesują mnie społeczne sprawy. Takich inicjatyw jak wyżej mógłbym tu wymienić jeszcze kilkadziesiąt. To są sprawdzone sposoby na przybliżenie "innego".

Nie chcę, żebyście mnie odebrali jako aroganta, który po kilku latach mieszkania w Warszawie, przechwala się: "Bo u nas w stolicy". Kiedyś nie znosiłem tego miasta. Miałem głowę pełną stereotypów: wyścig szczurów, warszawka. Dziś nie wyobrażam sobie, że mógłbym mieszkać gdzie indziej. Wiadomo: niewielkie bezrobocie (choć jakoś szczególnie wysokie zarobki to mit), całkiem niezły transport publiczny, piękne parki, stadiony, baseny, tętniące życiem klubokawiarnie. Dla mnie jednak największą zaletą tego miasta jest jego otwartość i różnorodność. Jestem przekonany, że to właśnie dzięki multikulti Warszawa tak szybko się rozwija. Trudno mi już nawet wyobrazić ją sobie bez Wietnamczyków, Afrykanów, Parady Równości, bez żydowskich wycieczek, korporacyjnych garniturowców, osiedlowych pijaczków, bananowej młodzieży, lokatorów komunałek. Fascynuje mnie ta różnorodność. Warszawa "cała tylko biała" byłby straszna.

Moim ulubionym miejscem tutaj są pawilony na tyłach ul. Nowy Świat. To kilkadziesiąt malutkich klubów z oldskulowym wystrojem, wciśniętych między kamienice. Kiedyś, jeszcze w PRL-u, były to zakłady rzemieślnicze. W weekend przez pawilony przewijają się tysiące ludzi. Słychać języki świata. Czuję się jak w Barcelonie. Pełen luz.

VI

Białystok leży niecałe 200 kilometrów na wschód, a jednocześnie oba miasta dzielą lata świetlne. Wiem - w Białymstoku nie ma takich pieniędzy, nie ma tylu społeczników, organizacji pozarządowych. Ale mam wrażenie, że to miasto od kilku lat staje się wydmuszką. Jest pięknie wyremontowany Rynek Kościuszki, jak grzyby po deszczu rosną obwodnice. I co z tego? Ludzie stąd uciekają: do Warszawy, do Anglii, Irlandii, Islandii, do Belgii. O godz. 19.40 z Białegostoku odjeżdża ostatni pociąg do Warszawy. Pójdźcie na dworzec w niedzielę. Zobaczycie tłumy młodych, którzy wyjeżdżają na studia. Większość z nich - tak jak ja - do Białegostoku już na dobre nigdy nie wróci. Ale naziole raczej stąd nie wyjadą. Przeciwnie - wygląda na to, że z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Będą coraz bardziej głośni i widoczni. Zresztą, już na Marszu Jedności specjalnie się nie krygowali.

Recepty są banalne, ale właśnie w oczywistej prostocie tkwi ich siła: naziole muszą się bać, muszą poczuć, że całe miasto jest przeciwko nim. Tu musi być słychać zwielokrotnioną moc słów ministra Bartłomieja Sienkiewicza: "Idziemy po was". I nikt nie może wyłączyć się z tego chóru. Żaden z białostoczan, ani prezydent, ani policja, ani media, ani szkoła. Ta musi uczyć tolerancji. Nie tylko do Żydów i Afrykanów, ale też do gejów, lesbijek, osób transseksualnych. Bo najgorsze co można zrobić, to wpajać szacunek do Żydów i Afrykanów, ale już przemilczać homofobię. Nauczyciele - urządzajcie tzw. żywe biblioteki, zapraszajcie przedstawicieli różnych mniejszości, by opowiedzieli uczniom o swoim życiu. Szkoła to najlepsze miejsce na takie spotkania. Uczcie szacunku. Potrzebne jest też nauczycielom zielone światło z urzędu miasta, że mogą, że nikt ich nie oskarży o sianie lewackiej propagandy.

Jakiś czas temu pewna grupa społecznych dekomunizatorów przyczepiła się - chyba nie do końca legalnie - do Pomnika Bohaterów Ziemi Białostockiej trzy słowa: "Bóg, Honor, Ojczyzna". Marzy mi się, by w Białymstoku znalazła się grupa społeczników, która przyczepiłaby jeszcze jedno słowo: "Tolerancja". Między "Bogiem" a "Honorem" zostało nawet trochę wolnego miejsca.

[t_JB]

Hehehe. Dobrze, że takie pizdy z Białego wyjeżdżają. cweluchów nam tutaj nie potrzeba :)

[OdrzuconyHWDP]

Portal Tomasza Lisa (pupila Tuska) alarmuje !:

[link]

[link]

[HENRI LLOYD]

[link]

[Sztygar]

W sobotę na tvn24 przez kilka dobrych godzin co 30minut była wzmianka o kibolach odplających race na jakimś osiedlu w Poznaniu. Na ''pasku'' też było o tym parę słów.
Relację z tego wstąsajacego wydarzenia zdał jakiś szczurek z osiedlowego poratlu. Gwiazda telewizji :)

[tMK.]

Wczoraj (poniedziałek 3 czerwca) o godz. 21/22 na Tv Trwam był jakiś materiał o kibicach - dużo dobrych słów o kibicach wie ktoś może co to było i jak to się nazywało ?

[Obserwator;;]

[link]

[LechiaTczew]

Wczoraj (poniedziałek 3 czerwca) o godz. 21/22 na Tv Trwam był jakiś materiał o kibicach - dużo dobrych słów o kibicach wie ktoś może co to było i jak to się nazywało ?

My kibice: film dokumentalny

[OdrzuconyHWDP]

[link]

[OdrzuconyHWDP]

Z GóWna :

Policjanci chcą, by kontrolerzy sprawdzali bilety szalikowcom. "Jadą? To muszą zapłacić"

Komenda wojewódzka w Katowicach chce nakłonić Koleje Śląskie, PKP, a także KZK GOP do wzmożonych kontroli biletów u szalikowców jeżdżących na mecze. Ci, którzy pojadą na gapę, mają być karani mandatami. Kto ich nie zapłaci, trafi do rejestru dłużników

Komenda postanowiła odejść od polityki konfrontacji i rozwiązań siłowych. Kibice łamiący prawo w autobusach i pociągach mają być karani mandatami za najdrobniejsze nawet wykroczenia. - Nic nie boli bardziej niż uderzenie po kieszeni - przekonuje młodszy inspektor Roman Rabsztyn, odpowiedzialny za prewencję zastępca komendanta wojewódzkiego w Katowicach. Policjanci od marca do 8 maja nałożyli na jadących na mecze szalikowców aż 1006 mandatów. Najwięcej - bo aż 116 - przy okazji meczu Ruchu Chorzów z Piastem Gliwice. Ukarani szalikowcy za picie alkoholu, palenie papierosów i sikanie w miejscu publicznym, a także za śmiecenie oraz używanie wulgaryzmów muszą zapłacić ponad 140 tys. zł. Wobec tych, którzy nie uregulują mandatów, zostanie wszczęta egzekucja komornicza.

Skoro jadą, to niech kupią bilet

Teraz komenda zamierza iść dalej i próbuje włączyć w swoje działania Koleje Śląskie, PKP, Intercity, a także KZK GOP. Chce, aby od nowego sezonu we wszystkich środkach komunikacji publicznej prowadzono wzmożone kontrole biletów u kibiców. - Nie mamy nic przeciwko temu, że jeżdżą na mecze. Ale skoro już jadą, to niech płacą za przejazd, tak jak inni pasażerowie - mówi podinspektor Grzegorz Baczyński, szef sztabu komendy wojewódzkiej w Katowicach.

Wczoraj w siedzibie katowickiej Straży Ochrony Kolei odbyło się spotkanie policji z przedstawicielami przewoźników. Funkcjonariusze przekonywali ich, aby w dniach meczów na wskazanych trasach pojawiało się więcej kontrolerów oraz konduktorów. Mają sprawdzać szalikowcom bilety, a tych, którzy będą jechali na gapę, karać mandatami. - Razem z SOK zapewnimy konduktorom bezpieczeństwo pracy - zapewnia podinspektor Baczyński. Taki model sprawdził się na Wyspach Brytyjskich, gdzie praktycznie nie zdarza się już, aby grupy kibiców jeździły na gapę. Nasza policja dąży do tego samego. - Kto nie zapłaci mandatu, trafi do rejestru dłużników. A to już mocno komplikuje życie - mówi szef sztabu policji. Chciałby też, żeby szalikowcy nie jeździli na mecze rejsowymi pociągami, tylko aby je wynajmowali. - Na razie jednak spróbujemy ich grupować w dwóch, trzech wagonach i oddzielać od innych pasażerów - zapowiada podinspektor Baczyński.

Przewoźnikom pomysł się podoba

Anna Koteras, rzeczniczka prasowa KZK GOP, przypomina, że kilka lat temu policja wraz z kontrolerami co jakiś czas w wybranych miastach przeprowadzała akcje sprawdzania biletów u kibiców. I przynosiło to efekty. - Generalnie jesteśmy zwolennikami tego, żeby pasażerowie płacili za przejazdy - podkreśla Koteras.

Koleje Śląskie wyliczyły, że przejazd 200-osobowej grupy kibiców bez biletu to strata co najmniej tysiąca złotych. Do tego dochodzą zniszczenia spowodowane przez szalikowców. Tylko 30 maja w jednym z pociągów KŚ powybijali szyby i zniszczyli drzwi. Straty wyceniono na ponad 11 tys. zł. Dlatego KŚ podoba się inicjatywa policji. - Obecność umundurowanych funkcjonariuszy działa dyscyplinująco na kibiców i z pewnością przyśpieszy kontrolę biletów - mówi Maciej Zaremba, rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

To już wiadomo co nas czeka od nowej rundy.

[O..]

A k**** też będą kupować bilety?

[Suczysko]

dokladnie o tym samym pomyslalem, a wy k**** jebane to na gape bedziecie zapierdaslac? jest jakis artukul ze pies moze smialo bez biletu na sluzbie smigac czy samowole odpiertdalaja?

[kierwa]

Śmierć "Człowieka" - świadek "Misiek" mówił, że nie znał Tomasza C.

Paweł M. ps. Misiek, uznawany za przywódcę pseudokibiców Wisły Kraków, zeznawał na procesie 11 oskarżonych o pobicie Tomasza C. ps. Człowiek. Zakatowany uchodził za jednego z liderów bojówek Cracovii. Zmarł od 57 ciosów zadanych nożem, maczetami i widłami.

- Nie znałem zabitego, nie wiem, czy się z nim kiedykolwiek zetknąłem - nie krył świadek przed krakowskim sądem. Sędzia pytała Pawła M. co dokładanie robił 17 stycznia 2011 r., gdy doszło do ataku na Tomasza C. "Misiek" zeznał, że był wtedy w hotelu w Zakopanem z rodziną i znajomymi, ma alibi, które mogą potwierdzić inni ludzie.

Nie krył, że zna oskarżonych. - Jednych kojarzę z meczów Wisły, innych wizerunki widziałem w internecie i gazetach. Jednego z mężczyzn pamiętam z więzienia - mówił. "Misiek" spędził tam przed laty 6,5 roku skazany za rzucenie w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio składanym nożem podczas meczu, który w 1998 r. w Krakowie rozegrała Parma z Wisłą. Wtedy odpowiadał także za próbę przekupienia policjantów i posiadanie narkotyków.

- Jak coś złego dzieje się w mieście, to winny jest "Misiek", który 15 lat temu rzucił nożem we włoskiego piłkarza - ironizował świadek. Przy okazji podał, że nie zjawił się na wcześniejszy termin rozprawy, bo został... zatrzymany przez policjantów w nieoznakowanym radiowozie. Sąd z tego powodu anulował mu karę grzywny, bo uznał, że usprawiedliwił swoją nieobecność.

Pytany odpowiedział, że nie słyszał, by istniał jakiś przywódca pseudokibiców Wisły. - Na stadionach kluby mają stowarzyszenia kibiców, które mają swoich prezesów i statut zatwierdzony w sądzie - mówił.

Gazeta Krakowska

[ALAN82]

[link]