Wywiad Błońskiego z GóWna z Miklasem oderwanym od rzeczywistości hipokrytą. Linka nie podaję, żeby wejść nie nabijać. Źródło: GóWno Stołeczna.
" Kryzys się skończył, pieniądze na transfery będą. Mamy pomysł, jak przyciągnąć kibiców na nowy stadion - mówi prezes Legii
Robert Błoński: Kiedy ruszy kampania wizerunkowa zachęcająca kibiców do przyjścia na nowy stadion, który zostanie oddany do użytku w następnym sezonie?
Leszek Miklas: 19 kwietnia w Warszawie i okolicach.
Ile będzie kosztował bilet w następnym sezonie?
- Dla kibiców "ultras" przeznaczyliśmy trybunę północną, czyli tę od Łazienkowskiej. Karnet na 15 meczów ligowych ma kosztować 420 złotych, czyli 28 zł za mecz. Prawdopodobnie w cenę będą wchodziły mecze w Pucharze Polski i, jeśli zostanie reaktywowany, Puchar Ligi. Niczego nie gwarantuję - ostatnio takie "uprzejmości" wobec kibiców nie wyszły nam na dobre. W cenę karnetu wpisaliśmy rozgrywki PE, ale je zlikwidowano i wielu kibiców miało o to ogromne pretensje. Musieliśmy im za to zadośćuczynić. Teraz komunikat będzie jasny: karnety obejmują Ekstraklasę, i Puchar Polski, o ile w pucharze będziemy grać na naszym boisku. Dodatkowych kosztów za karnet nie będzie. Na trybunę wschodnią, czyli dawną "żyletę", cena zależeć będzie od miejsca - im bliżej środka, tym drożej. Najdroższe wejściówki będą kosztować ponad 100 zł. Na trybunie południowej, od strony kanałku, będzie w rogu sektor rodzinny. Karnet roczny dla czteroosobowej rodziny będzie kosztował mniej niż 1000 zł, czyli taniej niż na trybunę ultras. Zniżki będą dla kobiet, seniorów, uczniów, studentów.
Ile ekskluzywnych, 12-osobowych, lóż zostało już sprzedanych?
- Żadna, bo najpierw musimy pokazać, jak ona będzie wyglądała. Prawdopodobnie taka pokazowa loża powstanie na trybunie wschodniej. Loże będą sprzedawane nie wcześniej niż w sierpniu 2010 r. Zgłosiło się kilkanaście firm, każda chce miejsce jak najbliżej środka. Są zainteresowane, nie znając ceny i wyglądu. W pierwszej kolejności musimy docenić naszych sponsorów - im zaproponujemy wykupienie lóż jako pierwszym.
Czteroosobowa rodzina przyjdzie na stadion i usłyszy „ITI sp...aj”.
- Na nowym stadionie nie będzie wulgaryzmów. Rozumiem, że komuś coś się wyrwie z emocji. Ale nie zaakceptujemy sytuacji, gdy cała grupa ludzi będzie przeklinać czy to pod naszym, czy innych adresem. Jeśli zdarzą się takie sytuacje, to ci, którzy będą wykrzykiwać wulgaryzmy, nie będą mieli wstępu na obiekt. Tak jest dziś. Po każdym meczu kilka osób dostaje list do domu, że na stadion zapraszamy za pół roku, rok czy półtora. Na liście jest w tym momencie kilkadziesiąt osób.
Czy na nowy stadion przyjdzie, tak jak teraz, trzy tysiące widzów i będzie cisza?
- Będzie więcej kibiców i wierzę, że będzie doping. Wiele osób chce organizować doping, kwestia tylko, kiedy się zbiorą. Dopingowanie to nie jest wiedza tajemna, już zgłaszają się kibice, którzy go zorganizują.
To czemu teraz nie słychać ich na stadionie?
- Bo trybuna jest za mała, trudno im się zebrać. Nadal panuje atmosfera obawy przed reakcją protestującej grupy. Czasem jednak już teraz pojawia się doping. Nie wyobrażam sobie, by na nowym obiekcie była kompletna cisza. Już teraz na meczach Legii jest stymulujący do gry doping publiczności, chociaż nie ma śpiewów. Oklaski po dobrych zagraniach to wspaniała nagroda dla zawodników - to ich dopinguje do lepszej gry. Ale też ciągły doping to jednak nie jest obyczaj na wszystkich stadionach Europy i mimo że nie ma go w innych krajach, na stadiony przychodzą dziesiątki tysięcy osób. Na stadionie najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa i kultura widowni - tego oczekują warszawiacy, którzy wzięli udział w kolejnym badaniu opinii, jaki przeprowadziliśmy. I o to zadbamy.
Na Legii był ciągły doping.
- Nie mogę kibiców zmusić, żeby dopingowali bez przerwy. Mogą przyjść tylko po to, żeby obejrzeć mecz. Mnie to nie przeszkadza. W tej chwili widownia zachowuje się dobrze. Wspiera zawodników. Po dobrym zagraniu są oklaski.
Przecież Jan Urban skarżył się nie na brak dopingu, ale na złośliwe uwagi z trybun i właśnie brak wsparcia.
- Jan Urban nie skarżył się na tych, którzy klaskali, tylko na tych, którzy swoimi złośliwymi komentarzami przeszkadzali swoim zawodnikom grać. Jeśli na stadionie jest cicho, zawsze znajdzie się taka grupka osób, które przychodzą na stadion zobaczyć, jak ich drużynie się nie udaje. Tego nie rozumiałem i już chyba nie zrozumiem.
Bo złych zagrań jest więcej niż dobrych.
- Kibic powinien być na dobre i na złe ze swoim zespołem. Jeżeli jestem kibicem Legii, to w czasie, gdy mecz trwa, robię wszystko, żeby zespół wygrał. Wspieram go. Po meczu, gdy już się nic nie da zmienić, mogę zrozumieć gwizdy. Obelg nigdy nie zrozumiem.
Kibice szydzą, bo piłkarze grają słabo.
- Ale przecież nie grają słabo, bo chcą komuś zrobić na złość. Wiele osób ma pretensje, że zawodnicy nie biegają. Mamy dane z przegranego 0:1 meczu z Odrą i to był jeden z najlepiej wybieganych meczów w sezonie. Może problem w tym, że za dużo biegają? Czasami lepiej mądrze stać. Bywa, że brakuje koncepcji, jak pokonać przeciwnika, a szydzenie podczas meczu na pewno nie pomoże zawodnikom. Zamiast na przeciwniku zaczynają koncentrować się na widowni. Nawet, jeśli piłkarze są przygotowani, by biegać długo, ale w jednym tempie, to czy to jest powód do kpin albo wyśmiewania ich? Kibic kocha klub miłością rodzicielską, bez względu na wszystko. Na dobre i na złe. Jeżeli kocha Legię tylko wtedy, kiedy wygrywa, to jest kibicem sukcesu, a Legii - tylko przy okazji.
Cierpliwość może się skończyć do każdego dziecka.
- Tak, ale żaden rodzic nie szydzi z dziecka, nie kpi, nie wmawia, że się do niczego nie nadaje, tylko mobilizuje. Kibice powinni przynajmniej nie przeszkadzać.
Kibic płaci za bilet i wymaga dobrego widowiska, a nie chały.
- Czy dzięki szyderstwom piłkarze Legii zaczną szybciej biegać? Albo lepiej startować do piłki? Nie. Zrozumiałbym, jeśli kibice szydziliby z rywali. W końcu na tym powinien polegać atut swojego boiska. Przykre, że drużynie lepiej się gra na boiskach rywali niż na swoim.
Wciąż nie padła odpowiedź na pytanie, kto przyciągnie kibiców na nowy stadion.
- Dobrze grający zawodnicy z obecnej kadry, którzy zostaną, i nowi.
Za dobrych trzeba płacić.
- Pieniądze są.
Powiedział pan, że na transfery Legia ma więcej niż milion euro, a przedstawiciel zarządu Jarosław Ostrowski stwierdził, że to może być nawet dziesięć milionów.
- Żartował, bo zapytano go, czy więcej niż milion to jest na przykład dziesięć. Na pewno na nowych graczy wydamy ponad milion euro.
Kto ich znajdzie?
- Legia szukała piłkarzy od ponad dwóch lat. Mamy wielu wyselekcjonowanych zawodników. Trenerzy i skauci jeździli do Afryki, Ameryki Południowej, na Bałkany...
Te wyjazdy były groteskowe.
- Nieprawda.
Jacek Magiera opowiadał, że razem z Markiem Jóźwiakiem przez dwa dni obejrzeli na Wybrzeżu Kości Słoniowej 80 zawodników.
- Bo akurat jedna z tamtejszych szkółek zrobiła prezentację. Oni pojechali tam obejrzeć dwóch konkretnych piłkarzy. Może przyjadą oni do Polski, żebyśmy ich zobaczyli znowu? Pojedziemy do innego afrykańskiego kraju po kolejnych graczy, ale Polacy też przyjdą do Legii. Choć mało jest takich, którzy mogliby wzmocnić Legię, a nie grają w Wiśle czy Lechu.
Maciej Sadlok i Artur Sobiech z Ruchu Chorzów.
- Nie mówię nie, to bardzo ciekawi zawodnicy.
Akademia Młode Wilki istnieje osiem lat, a jej wychowanka w kadrze nie ma.
- U trenera Białasa z pierwszym zespołem trenowało ostatnio siedmiu graczy z Młodej Legii. Ale od razu wyprowadzę pana z błędu - nie od razu będziemy Barceloną, nie będzie grało u nas ośmiu wychowanków już jutro, bo najstarsi mają po 17 lat. Barcelona to klub wyjątkowy, zbiera wychowanków latami. U nas dopiero pierwszy rocznik przeszedł do Młodej Legii. Będę szczęśliwy, jeśli z każdej grupy do pierwszego zespołu trafi jeden zawodnik. Na razie jest Michał Żyro. Może będziemy robić tak jak Barcelona i sprzedawać najzdolniejszych juniorów do innych klubów z odpowiednimi zapisami w kontrakcie. np. takim, że po pierwszym roku może do nas wrócić za 100 złotych, po drugim - za 200, po trzecim - za 300, a później stracimy do niego wszelkie prawa. Wszystko po to, żeby nie stracić tego wychowanka albo nie być zmuszonym odkupić go za wielkie pieniądze.
Legia nie ma klasowych piłkarzy, nie ma trenera na następny sezon, a dyrektor sportowy Marek Jóźwiak jest na stanowisku tymczasowo.
- Marek Jóźwiak jest dyrektorem rozwoju sportowego docelowo. Co do zawodników to chyba tak musiało być. Z podstawowej jedenastki na pewno odejdzie Mucha. Umowy kończą się Grzelakowi, Szałachowskiemu, Smolińskiemu, Mięcielowi, Jarzębowskiemu, Szali i Kiełbowiczowi. 15 maja ogłosimy, z kim chcemy je przedłużyć.
Zostanie Choto, Astiz, Rzeźniczak, Wawrzyniak, Iwański, Rybus i Borysiuk. Wróci Chinyama.
- I to będzie solidna podstawa nowej Legii. Do nich dojdą nowi, wartościowi gracze. Rzadko się zgadzałem z trenerem Wdowczykiem, ale w jednym miał rację, mówiąc, że drużyna co roku potrzebuje minimum dwóch zmian w kadrze. My mówimy teraz o sześciu-siedmiu zmianach. W ostatnich oknach transferowych zaniedbaliśmy zakupy, nowych zawodników braliśmy za darmo albo jako opcje ratunkowe. Nazbierała się liczba transferów do wykonania. Kryzys się skończył.
Czy po sezonie przestaje pan być prezesem Legii?
- Nic nie jest przesądzone, tematu może w ogóle nie być.