Nas na Stali w Rzeszowie... 12 osób incognito. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że w drugiej połowie ta grupka okrzykiem... ZKS! dopinguje naszych kopaczy, nie ponaszac zadnych konsekwencji

.
Do Rzeszowa nie dociera głowna grupa kibiców, dzien wczesniej dowiadujemy sie od tamtejszego, dyrektora d/s bezpieczenstwa, iz nie zostaniemy na mecz wpuszczeni (mimo wyslania przez nas 70osobowej listy wyjazdowej). Wszystko przez brak pisma ze strony klubu, z zapotrzebowaniem na bilety.
Nasz klubu takiego pisma nie wyslal ani razu w tej rundzie (w ten sposob dzialacze umywaja rece za nasze ewentualne wybryki na wyjazdach i pozniejsze konsekwencje).
Malo kto, po tej informacji zdecydował się przejechać 600 km.
Mimo wszystko jednak, pewna nasza grupa zbiera sie z rana by jechac w inne miejsce kraju, jednakze nic co bylo wczesniej umowione nie wychodzi.
Ostatecznie, dość mocno spóźnieni w 24 osoby meldujemy sie w Toruniu na Zaglebiu.