"Krotki" obiecany wczesniej opis z naszej wycieczki do Beska
Przy organizacji transportu na ten mecz przyspalismy totalnie

zapominajac zupelnie, ze jak co roku podczas majowego weekendu praktycznie kazdy przewoznik na brak ofert nie narzeka. Ostatecznie na otarcie lez udaje sie nam zalatwic busa najmniejszego z mozliwych czyli 8-osobowego, zapotrzebowanie jednak bylo kilkakrotnie wieksze gdyz na zbiorce melduje sie blisko 30 osob. Na miejscu zbiorki pojawia sie takze radiowoz lecz niebiescy o dziwo nie robia problemu z zapakowaniem do busa wiekszej ilosci osob

kolejnym zaskoczeniem dla nas samych bylo skrecenie na szybko dwoch samochodow. Po lekkich roszadach kadrowych wyjezdzamy z Leska w 25 osob (w tym jedna dziewczyna) w eskorcie jednej kabaryny. Na stadion w Besku wchodzimy na poczatku spotkania oznajmiajac swoja obecnosc odpowiednimi okrzykami

doping jednak szybko nam sie znudzil a obecnosc na stadionie umilaly nam konfrontacje miejscowych wielbicieli zlotego napoju z "porzadkowymi" ktorzy rowniez byli po ciezkiej sobocie

W trakcie trwania pierwszej polowy dojezdza auto z ziomkami ze Stali Sanok, ktorzy wpadli porozgladac sie za kibicami Karpat

Nie stwierdziwszy nikogo odpowiadajacego ich kryteriom postanawiaja wracac do Sanoka (pozdrowka i dzieki za wsparcie

) a my z zadowoleniem sledzimy poczynania kopaczy, ktorzy chyba najgorsze dni maja juz za soba

Podczas powrotu dostajemy zaproszenie od kolegow ze Stali na wspolne przyjecie Karpat w Sanoku powracajacych ze swojego meczu w Ustrzykach na co chetnie przystajemy zaznaczajac jednak ze mamy eskorte. Jak na zlosc eskortowany byl tylko bus, bo chlopaki z osobowek wczesniej sie zerwali i przez nikogo nie niepokojeni wrocili do Leska. Od nas w Sanoku udaje sie wyskoczyc ok 5 najbardziej zmotywowanym kibicom, ktorzy dolaczaja do zgrabnej ok. 40 osobowej ekipy Sanockiej. Mniej wiecej w polowie drogi miedzy Leskiem a Sanokiem niebiescy koncza swoja prace a my zmieniamy kurs z powrotem na Sanok dostajac w miedzy czasie info, ze na trasie czeka ok 30 osobowa grupa Karpat. Z wiadomych przyczyn w zaistnialej sytuacji bardziej jednak nam odpowiadala rola mysliwego niz zwierzyny

W Sanoku, w zupelnie juz okazalej liczbie i tresciwej wizualnie prezencji czekamy na Krosnian, ktorzy (najwidoczniej tez mieli wlaczone telefony, bo ktos ich uprzedzil o czekajacych na nich atrakcjach) postanawiaja wybrac spokojniejsza trase przez Zaluz, gdzie przez nikogo nie niepokojeni wracaja do siebie.
Podsumowujac ten dzien, byl on obfitujacy w rozne ambitne plany oraz proby wystawienia jednych ekip innym ale z powodu braku wystarczajacej determinacji wszyscy zmuszeni byli obejsc sie smakiem...