GKS Wybrzeże Gdańsk – KM Ostrów
Wreszcie dopisała frekwencja. Na stadionie przy ulicy Długie Ogrody zameldowało się około 10 tysięcy ludzi. Niestety kilka godzin przed meczem, gdy mieliśmy już wszystkie materiały na stadionie lunął deszcz, który mógł zniszczyć przygotowania oprawy meczowej. Na szczęście wyszło słońce i elementy oprawy odrobinę przeschły.
Kolejnym naszym problemem byli kibice spoza młynu. Po raz kolejny przyszli oni na ostatnią chwilę, przez co trzeba było przesunąć planowaną oprawę z prezentacji na pierwszą dłuższą przerwę pomiędzy biegami, czyli po 4 biegu. Na prezentacji odpalamy w zastępstwie trochę pirotechniki i wywieszamy transparent „Wielka Koalicja – Stefański + Milicja” dotyczący ostatnich wydarzeń z meczu KM-u z GKM-em Grudziądz, gdzie m.in. jeden z zawodników przewożony był pod eskortą policji na stadion. Po czwartym wyścigu podnosimy na młynie 20-metrową sektorówkę z herbem Wybrzeża i z wszytymi pasami oznaczonymi po włosku „Rosso” „Bianco” „Blu” (Czerwony Biały Niebieski), oraz transparentem „Trójkolorowy Świat”. Dookoła kibice Wybrzeża podnoszą około 6,5 tysiąca szarf w barwach, co daje ciekawy efekt. Po raz pierwszy do oprawy wykorzystaliśmy cały stadion.
W stworzeniu atmosfery i dopingu bardzo przeszkadzał nam wynajęty przez klub wodzirej, który swoimi komentarzami wprawiał większość kibiców w szok, osłupienie i zażenowanie. Miejmy nadzieje, że działo się tak po raz ostatni i następnym razem nikt nam się nie będzie wcinał w prowadzenie dopingu.
Doping był jednak jak na nasze możliwości bardzo dobry, szczególnie w drugiej części meczu, gdzie nasi zawodnicy się przebudzili i zaczęli jeździć tak, jak tego oczekiwaliśmy. Momentami dopingował z nami prawie cały łuk, było głośno jak kilka lat temu. Widać, że kibice czekali na taki mecz, bo ostatnio tak emocjonujące widowisko na własnym torze mieliśmy okazję oglądać w 2005 roku.
Kibiców KMO sporo, wywieszają flagi. Ich doping momentami dobrze się niósł.
