I niech sobie są,tylko dobrze by było żeby oprócz tego "jechania po smoluchach i kozojebcach" byli konsekwentni też w innych kwestiach.Bo jakoś stanie obok ludzi zajmujących się różnymi dziwnymi sprawami z reguły im nie przeszkadza.Rumpelsteelskin pisze: ↑06.11.2022, 11:10NS byli i zawsze będą na polskich stadionach, może nieco mniej widoczni bo mało kto popierdala w glanach, fleku i z łysa pałą. To samo na ulicy, zawsze będzie ktos, kto będzie jechał po smoluchach i kozojebcach, a także ktoś, kto będzie ich bronił.
CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 737
- Rejestracja: 07.06.2007, 17:41
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
-
- Posty: 84
- Rejestracja: 07.09.2017, 21:30
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Jak to już powiedział Piotruś z Zawiszy takich ludzi możesz spotkać w młynach większości ekip w Polsce, więc możesz im to w twarz powiedzieć zamiast wylewać żale na tym forum. No chyba, że u ciebie młyn tworzy kilkunastu małolatów w wieku poniżej wieku dojrzałości lub twoja ekipa to AKS Zły :)
Jesteś zwykłą spierdoliną życiową ale mam chwilę czasu to będę taki łaskawy i ci ją poświęcę:)
Większość postu pominąłem, bo część ludzi zablokowała wyświetlanie twoich wypocin, więc i te dewiacyjne fantazje też pewnie nie przypadłyby im do gustu.Jessica B. pisze: ↑06.11.2022, 15:01Także widzisz kolego, czepiasz się Polonii, a nie widzisz Homo, LGBT, rozjebusów, przerzutów, asfaltów i innych wynalazków w swoim klubie :)
Na żylecie jawnych homo i tych drugich akurat nie ma (ciekawe, że dla ciebie to dwie różne grupy). Na pozostałych trybunach pewnie jacyś bywają ale tak to jest na popularnych klubach na całym świecie i niestety nikt nie ma na to wpływu. Czarni, ciapaci, Ukry i jakieś wynalazki z kolczykami, głupimi fryzurami i w rurkach się zdarzają i są często tępieni. Rozjebusy się zdarzały, zdarzają i pewnie będą zdarzać ale trzeba ich po prostu gonić, a nie tak jak niektóre ekipy udawać, że papier to c*** nie dowód.
Co do przerzutów. To jeśli masz jakieś dowody to je tutaj wrzuć. Powiem tylko, że jacyś gamonie chodzący na inne trybuny się nie liczą, bo typy co przyjdą na mecz z Napoli czy innym tego typu klubem jest cała masa tak w Warszawie jak i w innych miastach w Polsce z tą tylko różnicą, że to my raczej mierzymy się z takimi rywalami niż inni.
O tym coś lepiej napisz. Jakiś czas temu pisałeś o miejscach w Warszawie gdzie niby boimy chodzić w barwach. To napisz niby w jakich? Bo nie napisałeś, a ja jak i wielu innych ludzi nie boję się chodzić nawet w okolicach konwiktorskiej :)
-
- Posty: 737
- Rejestracja: 07.06.2007, 17:41
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Lata temu miałem znajomości z NS i mówiłem im wprost o tym (jeśli wgl wiesz co mam na myśli) Otrzymałem odpowiedz w stylu..No wiem,wiem,ze chłopaki to i tamto...(L)Warsaw pisze: ↑06.11.2022, 19:08Jak to już powiedział Piotruś z Zawiszy takich ludzi możesz spotkać w młynach większości ekip w Polsce, więc możesz im to w twarz powiedzieć zamiast wylewać żale na tym forum. No chyba, że u ciebie młyn tworzy kilkunastu małolatów w wieku poniżej wieku dojrzałości lub twoja ekipa to AKS Zły :)
I na tym zwykle sie kończyło,czy to nie jest jawna hipokryzja? Już nie mówie o tym jak zadeklarowani NS czy tam Patrioci sami stali sie antypatriotyczni w swoich poczynaniach.
-
- Posty: 478
- Rejestracja: 06.09.2014, 18:11
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Jessica, to że kilka razy wracałaś przy naszym stadionie w czerwonej miniówce ze swojej pracy w burdelu, nie znaczy, że ktoś miałby cię zaczepiać :)Jessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47Ja dla przykładu byłam pod stadionem Legii kilka razy we wrogich barwach (poza okresem meczowym) i nikt nawet mnie nie zaczepił.
Co ty chcesz osiągnąć takim pierdoleniem tutaj?!
Ci co wchodzą tu regularnie już cię kojarzą z tego, że pierd*lisz głupoty i wstydzisz się przyznać komu kibicujesz, podobnie jak twoja koleżanka cichociemna. Musicie sobie zdać sprawę, że możecie tu pisać na tą Legię, aż wam paluchy popuchną od walenia w klawiaturę.
Ale informacje o tym się dzieje na bieżąco i tak latają innymi kanałami niż k.net pomiędzy ludźmi z całej Polski więc wasza misja ośmieszania Legii ośmiesza tylko wasze anonimowe konta internetowe :)
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Mamry Giżycko - Polonia. Pierwszy raz się chyba zdarzyło, że wyjechaliśmy o czasie. Przez co pół zbiórki do mnie dzwoniło gdzie jestem, a ja myślałem, że mnie pod c*** biorą bo nie ma z kim pić w Czarnej. Finalnie okazało się, że czekali tylko na mnie. Wesoły autokar aż do przegięcia. Używki, rozrywki, doping stadiony świata. Na miejscu psiarnia bardzo wyluzowana puszcza wycieczki do sklepu bez problemu i asysty. Wracając słyszymy niepochlebne inwektywy w stronę Dumy Stolicy autorstwa miejscowych frędzli spod znaku Legii. Przebijamy się bokiem, pod laskiem za ogrodzeniem stadionu na stronę miejscowych, przebiegamy się konkretnie po nich. Służby mundurowe odcinają nam drogę powrotu wiec wracamy przez las w ulewie by wylądować w twierdzy Boyen, stamtąd zawijamy nad Niegocin, na charakterystyczne molo, zdjęcia, jedzenie i z powrotem.
Czechy - Polska. We 4 osoby. Renault Twingo. Po drodze kierowca zalicza konkretna dziurę i rozpierdala felgę. Śpimy w lesie pod Opolem. Zapas okazał się niewiele lepszy. Uciekało powietrze. Także co pół godziny na stacji trzeba było dopompowywać oponę. W Pradze znajdujemy jakiś hostel na Ziżkovie u takiego gestapowca w czarnym skórzanym płaszczu. Razem z nami na noclegu Lechia. Bardzo spoko. Inni goście gorzej to znosili :) Zbiórka na praskiej starówce. Mega ilość naszych. My trochę z boku, kitramy się przed liczną w tym dniu Arką, która dopiero co nam wietrzyła w tym samym Twingo szyby na powrocie z Gdyni. Prowadzący doping pyta przez megafon: kto nie ma biletu ręka do góry. Z początku nieśmiało podnoszę a wokół siebie widzę las rąk. Przemarsz na stadion jest czymś niezapomnianym. Morze fanatyków. Szturmujemy bramę, nawet chyba na chwile pęka, ale mega ilość służb i gazu nie pozwala dostać się do środka. Policja otacza naszych kordonem. My we dwóch się urywamy stamtąd. Razem z nami parę osób z Jagi i Wisły. Opłotkami wracamy jakoś na rewir, mecz oglądamy w knajpie. Czechy śmiechy i z powrotem do Warszawy.
ŁKS Łomża - Polonia. Mecz w Grajewie. Jedziemy zgrabną ekipą. Wtedy jeszcze na sportowo, nie w jeansach. Na meczu konkretna awantura na murawie z ŁKS. Zaliczają plecy. I glebę.Relacji i zdjęć z tego meczu nie brak także niedowiarków odsyłam do lektury. Na powrocie R z Pragi dostaje info od TB (latał wtedy po mieście z tematem i w tym kontekście jakoś nigdy nikomu nie przeszkadzał Polonijny rodowód) żeby się lepiej ewakuował z autobusu bo będzie jazda. No to jazda. Na Muranowie wystawiamy podpuchę, za która ruszają w podwórka tedki. A tam z klatek, z za bloków wysypuje się na nich komitet powitalny. Cieżko to przyjęli na mordy. Znosili się na rękach do samochodów. Ktoś od nas chciał wysadzić im samochód i wpierdolić race do baku. Mieli szczęście, że przeżyli. Za te auta potem naliczali naszych młodych. A i tak się niosło: Tylko Polonia!!
LM. Borussia - Legia mecz oglądamy w knajpie przy okazji pożegnania jednego z naszych, który dnia następnego udawał się na przymusowe wakacje. Takiego dopingu jak u nas Borussia chyba nie miała nigdzie. 1,2,3,4? Mało! Po meczu rozkmina, że na pewno będą wysiadać na Gdańskim. To był czas kiedy postanowiłem sobie, że już nie biegam. Z drugiej strony cieżko na banie wchodził rozwód także mija moment i już jestem wśród swoich. Są! Pamiętam, że miałem wtedy nowiutkie białe AirMaxy Nike. Skleiłem typowi na mordzie kopa tak, że aż poczułem tą poduszkę powietrzną. A on niemal przysiadł i prosił o łaskę. Łaski na pewno nie mieli od nas młodzi ganiając ich po ulicy, miedzy autami, równo obici, lepiej niż Borussia :) Po powrocie psy otaczają nas w knajpie. Szkoda bo podobno krążyła jeszcze ekipa braci Z. - tych co nigdy nic w życiu nie mieli wspólnego z Polonią :)
Czechy - Polska. We 4 osoby. Renault Twingo. Po drodze kierowca zalicza konkretna dziurę i rozpierdala felgę. Śpimy w lesie pod Opolem. Zapas okazał się niewiele lepszy. Uciekało powietrze. Także co pół godziny na stacji trzeba było dopompowywać oponę. W Pradze znajdujemy jakiś hostel na Ziżkovie u takiego gestapowca w czarnym skórzanym płaszczu. Razem z nami na noclegu Lechia. Bardzo spoko. Inni goście gorzej to znosili :) Zbiórka na praskiej starówce. Mega ilość naszych. My trochę z boku, kitramy się przed liczną w tym dniu Arką, która dopiero co nam wietrzyła w tym samym Twingo szyby na powrocie z Gdyni. Prowadzący doping pyta przez megafon: kto nie ma biletu ręka do góry. Z początku nieśmiało podnoszę a wokół siebie widzę las rąk. Przemarsz na stadion jest czymś niezapomnianym. Morze fanatyków. Szturmujemy bramę, nawet chyba na chwile pęka, ale mega ilość służb i gazu nie pozwala dostać się do środka. Policja otacza naszych kordonem. My we dwóch się urywamy stamtąd. Razem z nami parę osób z Jagi i Wisły. Opłotkami wracamy jakoś na rewir, mecz oglądamy w knajpie. Czechy śmiechy i z powrotem do Warszawy.
ŁKS Łomża - Polonia. Mecz w Grajewie. Jedziemy zgrabną ekipą. Wtedy jeszcze na sportowo, nie w jeansach. Na meczu konkretna awantura na murawie z ŁKS. Zaliczają plecy. I glebę.Relacji i zdjęć z tego meczu nie brak także niedowiarków odsyłam do lektury. Na powrocie R z Pragi dostaje info od TB (latał wtedy po mieście z tematem i w tym kontekście jakoś nigdy nikomu nie przeszkadzał Polonijny rodowód) żeby się lepiej ewakuował z autobusu bo będzie jazda. No to jazda. Na Muranowie wystawiamy podpuchę, za która ruszają w podwórka tedki. A tam z klatek, z za bloków wysypuje się na nich komitet powitalny. Cieżko to przyjęli na mordy. Znosili się na rękach do samochodów. Ktoś od nas chciał wysadzić im samochód i wpierdolić race do baku. Mieli szczęście, że przeżyli. Za te auta potem naliczali naszych młodych. A i tak się niosło: Tylko Polonia!!
LM. Borussia - Legia mecz oglądamy w knajpie przy okazji pożegnania jednego z naszych, który dnia następnego udawał się na przymusowe wakacje. Takiego dopingu jak u nas Borussia chyba nie miała nigdzie. 1,2,3,4? Mało! Po meczu rozkmina, że na pewno będą wysiadać na Gdańskim. To był czas kiedy postanowiłem sobie, że już nie biegam. Z drugiej strony cieżko na banie wchodził rozwód także mija moment i już jestem wśród swoich. Są! Pamiętam, że miałem wtedy nowiutkie białe AirMaxy Nike. Skleiłem typowi na mordzie kopa tak, że aż poczułem tą poduszkę powietrzną. A on niemal przysiadł i prosił o łaskę. Łaski na pewno nie mieli od nas młodzi ganiając ich po ulicy, miedzy autami, równo obici, lepiej niż Borussia :) Po powrocie psy otaczają nas w knajpie. Szkoda bo podobno krążyła jeszcze ekipa braci Z. - tych co nigdy nic w życiu nie mieli wspólnego z Polonią :)
-
- Posty: 111
- Rejestracja: 05.10.2017, 15:59
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Koleżka leci na puchę dlatego na imprezie pożegnalnej oglądamy mecz naszej największej kosy i dopingujemy drużynę z kraju, który rozjebał nasze miasto. Logiczne!
-
- Posty: 61
- Rejestracja: 10.11.2022, 10:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Zajebisty temat, powrzucam relacje pisane kilka jak nie kilkanaście lat temu przez starszych kibiców.
SIARKA TARNOBRZEG-POGOŃ (30.07.95)
Na ten pierwszy mecz sezonu 95/96 wybrałem się już w czwartek wieczorem z 2 kumplami do Warszawy. Na miejscu w stolicy byliśmy dopiero w południe z powodu przymusowych wysiadek w Krzyżu, Poznaniu i Kutnie, po czym udaliśmy się do ziomala z Legii. Cały piątek i noc z piątku na sobotę zleciała nam na alkoholizacji. W sobotę rano po zwerbowaniu jednego z Legionistów pojechaliśmy na Centralny spotykając tam 19 chłopaków ze Szczecina i 1 fanatyka Legii wracającego z upojnych wakacji w Grodzie Gryfa. Wyjeżdżając o 7 rano z Warszawy, w Sandomierzu byliśmy o 11 rano. Po małej utarczce z psiarnią w Skarżysku, kanary wypisały nam niezawodne w tej sytuacji kredyty. W Sandomierzu czekało na nas 2 zawodników ze Stargardu. Psy zawiozły nas do Tarnobrzega starymi rozklekotanymi "Żukami " pod stadion. Tam dotarło do nas że nie posiadamy wystarczającej ilości gotówki na picie, nie mówiąc o szmalu na wjazd. W tej oto sytuacji uratował nas kolega sprzedając swą (nowiusieńką) skórę co nas uratowało przed nieuchronnym wytrzeźwieniem. Do meczu pozostało ok.5 godzin. Siarki po prostu brak. Niektórzy poszli się kąpać w Wiśle, inni pili pod stadionem w knajpce, a jeszcze inni zapoznali niejakiego 50-letniego"Mundka”, który powiedział, że bierze 4 z nas na wódkę. W ten oto sposób został on naszym oficjalnym sponsorem wyjazdu. Napierdoleni jak worki wtoczyliśmy się na stadion z piosenką "Lato wszędzie". Jak zwykle porozbierani do pasa, śpiewaliśmy i dopingowaliśmy przez cały mecz. Upał był nieznośny, ale wody było pod dostatkiem, więc o porażenie mózgowe nie trzeba było się bać. Siarki w młynie było ok. 40 twarzy, jak nie małolaci to rolnicy oderwani od pługa. Po meczu który Pogoń wygrała 1:0 zostaliśmy zawiezieni do Sandomierza, skąd w towarzystwie Tarnobrzeskich psów udaliśmy się żółtkiem do Skarżyska. Za pozostałe pieniądze zakupiliśmy alkohol na drogę i stojąc pod dworcem w 8 osób zaczęliśmy powoli opróżniać butelki. W pewnej chwili z ciemności wyłoniło się ok.15 tubylców ze sztachetami. Na początku dezorientacja i wycofanie, po dojściu do siebie przystępujemy do kontrataku montując naprędce jakieś brechy. Niestety po pierwszym starciu wkroczyły psy i przerwały naszą radosną zabawę. Owi tubylcy byli najprawdopodobniej kibicami Granatu, czyli filii Widzewa. Rozochoceni tymi wydarzeniami kontynuowaliśmy terror w pociągu do Warszawy. Po przejęciu dziewczyny jakiegoś pacjenta z Krakowa, bajerowaniu zakonnicy, przyszła kolej na "WARS" Na początku zwykła promocja słodyczy, później piwo na "kredyt". A na koniec jeden z nas zażądał całej kraty piwa i kartonu szlugów. Na nieszczęście "warsowego" w skrzynce brakowało 2 piw. Musiał za nie zapłacić. JEDEN WIELKI TERROR!!! W okolicy W-wy Zach. 2 typów stwierdziło, że nie lubi Pogoni i Legii oraz że jadą na baraż Radomiak- Jeziorak gdyż są fanami Radomiaka. Gdy pociąg stanął na stacji doszło do sparringu, podczas którego zostali wyrzuceni z pociągu, bez jednego buta, z rozrzuconym bagażem na peronie. Niestety barw nie mieli, chociaż kto wie. Trzeba stwierdzić że byli godnymi rywalami, dopóki paru zrzutowiczów od nas nie obudziło się i stwierdziło, że chcą sobie trochę pokopać .Z Centralnego z oczywistych powodów musieliśmy się ewakuować z zagarniętym łupem z "Warsu". Wsiedliśmy do jakiegoś nocnego autobusu, który wywiózł nas na jakieś dziwne osiedle (chyba Bemowo). Byliśmy tak niemiłosiernie napierdoleni, że popadaliśmy na trawnikach. Potem powrót do Szczecina porannym expresem, w którym spotkaliśmy gwiazdę -Zbigniewa Wodeckiego, który wskutek delikatnego nacisku został zmuszony do zanucenia pierwszych wersów Pszczółki Maji.
Ten wyjazd chyba każdy uczestnik może zaliczyć jako jeden z najlepszych, pod względem humoru, pogody, samowoli i niezbędnego alkoholu. To, że frekwencja nie była wysoka nie stwarza problemu by można było mianować tę wyprawę najlepszą na jesień '95.To jeszcze jeden dowód na to, że czym dalej tym więcej przygód.
Odra Opole - POGOŃ SZCZECIN 23.09.2000
Do Opola wybrało się około 70 kibiców Dumy Pomorza. Podróżowaliśmy w dwóch grupach. Pierwsza, 22 osobowa grupa wyruszyła na Dolny Śląsk z samego rana. Podróż przebiegała raczej spokojnie. Większych problemów nie robił kanar, który najnormalniej w świecie wziął w łapę. Grupa ta po kilku przesiadkach dosiadła się we Wrocławiu do drugiej, około 45 osobowej grupy kibiców portowej jedenastki. 2 kibiców podróżujących pociągiem wcześniejszym miało okazję bliżej poznać pyrlandię. Wysiedli oni w Poznaniu i z przesiadkami dojechali do jakiejś małej mieściny za Lesznem. Aby wsiąść do jakiegokolwiek pociągu jadącego w kierunku Opola musieli przejść na piechotę 8 km. Idąc przez wioski i pola mieli wątpliwą przyjemność oglądania wykopków. Po prawie siedmiu godzinach podróży dotarliśmy do Opola. Na dworcu przywitały na zastępy psów uzbrojonych w karabiny i pałki. W okolice stadionu postanowiła bokiem dostać się 20-osobowa grupa fanatyków Pogoni, jednak we wszystkim połapały się psy i zawróciły kibiców Dumy Pomorza na dworzec. Spod opieki mundurowych uwolniło się zaledwie dwóch fanów Pogoni. Droga na stadion przebiegała bardzo spokojnie. Jedynie w jego pobliżu kręciła się około 20-osobowa grupa miejscowych poszukiwaczy mocnych wrażeń. Do bliższego spotkania niestety nie doszło. Więcej przygód spotkało 2 kibiców którzy wybili się z dworca na miasto.
Najpierw postanowili się porządnie najeść. W tym celu udali się do restauracji na golonkę. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie pazerność właściciela punktu gastronomicznego, który za dwa niewielkie kawałki świniaka policzył sobie 30 zł. W tym momencie jeden z fanów wywrócił stół, tłukąc przy okazji wszystko co znajdowało się na stole. Po całym zdarzeniu podróżnicy udali się w stronę stadionu. Nie kryli się ze swoimi sympatiami do Pogoni. Każdego przechodzącego, który był w miarę odpowiednim wieku informowali, że są ze Szczecina. Jednak nikt z opolan nie kwapił się do walki. Gorąco zrobiło się dopiero przed stadionem. "Ch." podszedł do gości którzy sprzedawali pod stadionem szaliki (podobno byli do przywódcy tamtejszych kibiców) i oznajmił im, że jest ze Szczecina i zapytał się czy "chcą awantury". Klienci się początkowo zdziwili i nie chcieli uwierzyć szczecińskiemu desperatowi. Po chwili jednak opolanie przystąpili do ataku na dwóch szczecińskich hools. Wszystko to działo się w odległości 50 metrów od sektora na którym siedzieli już pozostali szczecińscy fani. Wystarczyło parę sekund, żeby z sektora wybiegło kilkanaście (-dziesiąt?) osób idących z odsieczą swoim ziomkom. Ochrona gdy tylko połapała się o co chodzi, pozamykała furtki na kłódki. Po chwili do całej awantury wmieszała się psiarnia. Trzeba przyznać, że "Ch." i "O." nie mają się czego wstydzić, gdyż nie dostali oklepu, mimo iż za przeciwników mieli kilku fanów Odry. Po wszystkim udaliśmy się na sektor. Niektórzy z nas umilali sobie oczekiwanie na mecz w sektorze zajmowanym przez kibiców gospodarzy. Podczas meczu kibice Odry prezentowali się przeciętnie. Przed meczem rzucili kilkadziesiąt serpentyn, młyn liczył około 300-400 osób. Z dopingiem było różnie. Czasami śpiewał cały stadion, a czasami, i to przez kilkanaście minut, na stadionie słychać było tylko nas. My również nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Wywiesiliśmy 5 flag (w tym dwie długie "MKS POGOŃ SZCZECIN" i "GRANATOWO-BORDOWI").
GKS Katowice - Pogoń Szczecin (20.05.1995)
Jadąc do Katowic zbiórką był Sosnowiec. Już wcześnie rano do Sosnowca zawitała grupa kibiców Legii i Pogoni. Razem, już z Zagłębiem, ekipa liczyła około 110 osób i tuż po piętnastej wyjazd autobusem miejskim bez policji. Była więc niepowtarzalna okazja, aby zrobić jakąś zadymę na miescie. Tuż po wyjsciu z autobusu zaczęliśmy szukać kibiców GKSu. Udaliśmy się więc na przystanek tramwajowy w oczekiwaniu, że najblizszym transportem będzie jechać gieksa. Właśnie dokładnie tak się stało. Napiecie rosło, gdyż zbliżał się tramwaj linii nr 41, z którego powiewały żółte szaliki. Wreszcie nadjechał i nastąpił wielki huk pierwszych rozbitych szyb. Katowiczanie pochwycili o co chodzi i z przerażeniem pochowali się po katach tramwaju. Zaczęło się zamieszanie. Na przystanku i w tramwaju ogromna panika. Zagłębie leje kogo się da i lecą kolejne szyby. Gieksa traci także kilka szalików. Po kilku minutach nadjeżdżają suki. Gliny zwijają kilku od nas, my jednak chcemy ich odbić. Akcja się nie powiodła, gdyz przyjechały posiłki prewencji. Rozpoczęła się gonitwa po Katowickim Rondzie, która się przeniosła w głąb miasta. Pały wyłapywały kogo się tylko dało, więc musieliśmy się podzielić na wiele małych grupek. Plan nie zdał egzaminu, gdyż na mecz dojechało tylko 50-ciu szalikowców i na dodatek stracilismy trzy flagi i kilka szalików. Na meczu spoko: śpiew, race. Pogoń wygrała 2:1. W drodze powrotnej byłoby wszystko OK gdyby nie to, że zostaliśmy wyproszeni z pociągu i zaprowadzeni na komisariat kolejowy w Katowicach. Kilku od nas udało się jednak odłączyć od grupy i uciec. Jak to zwykle na komendzie bywa, wszyscy dostali mandaty (oczywiście bezpodstawnie). Dalsza podróż przebiegała spoko. Bilans naszych wyczynów to szyby powybijane na sumę 400 złotych i kilka szalików.
jesli chodzi o Lechie......zawsze mimo ze to smiertelny wróg, czułem szacunek, połaczony z respektem do tej ekipy...
ze swojego zycia pamietam 2 sytuacje zwiazane z okazja konfrontacji z Gdanszczanami.
1 pamietna awnatura na placu zamenhofa< koło dawnego duetu>,rog bodusława a jagiellonskiej>
wowczas jako 17 latek zaczelem od roku aktywnie uczestniczyc w zyciu kibicowskeij Pogoni....
była to spokojna sobotnia sielanka,kolo kina kosmos pol miasta zebrało sie słuchac i podziwiac plenerowe spotkanie z radiem bbc polska<zet>stał pietrowy angielski autobus..pól miasta z dziecmi na festynie porównywalnym do dni morza,tumult zgiełk i jarmark.....hah,,a 500metrów dalej zadyma tak historyczna w calym kibicowskim zyciu polski.....
ale moze od poczatku.....
na cyrku <boisko szkolne na ślaskeij>zebrala sie cała smietanka ekipy Pogoni okolo 60 osob,naprawde ekipy chyba w historii najlepszej w szczecinie,,,,,,z racji ze bylem jednym z mlodszych wysłano mnie kontrolnie na dworzec ,na pociag ktory absolutnie nie był bezposrednim z gdanska,a przykuwał uwage jako mozliwosc dojazdu w/w ekipy...
na dworcowej kladce stalem tylko ja i jeden z najlepszych zadymiarzy tego miasta Z.
jakiesz zdziwienie nas dopadlo, gdy z pociagu z ktorego najmniej sie spodziewalismy wyskakuje okolo 150 osobowa banda łysych z LECHII!!!!!
"Z" niewiele myslac wyciaga łancuch i czeka wymachujac nim na wszystkie strony...z racji przewagi 1000;1
uciekamy kładka na gore.Z "kaze mi biec na cyrk po reszte,a sam napiepprza kamieniami az miło,<powaznie>zamieszanie takie ze jak dobiegam, chyba w 5 minut z dworca na slaska ,juz polowa ekipy wie o co chodzi.zaczyna sie latanie i kombinowanie co dalej. wkoncu wraca "Z"i oglasza wszem i wobec ze lechia sama bez obstawy zasowa przez wyzwolenia, w strone jagiellonskiej,,,szybkie decyzje wydawane przez starych,rozbicie na 2 grupy i wyczekiwanie koło wspomnainego duety.
Lechia zasuwa chodnikiem wszyscy w zielonych fleyersach,łyse towarzystwo i z piana na pysku my rozbici w 2 grupy po 30 osob...na hasło "Z" wychodzimy z bram i stajemy centralnie na srodku placu ,widzi to gdańsk i całe 150 osob leci na nas.
dopadli nas i wymiana na wszystko kamienie trzonki a my z brechami wyrwanymi z bram...ich wiecej leja nas niemilosiernie, az nagle z ulicy rajskiego, wypada druga grupa z metalowymi i drewniwnymi pałkami.cala lechia ucieka ale nie rozwalaja sie na mniejsze grupy,trzy maja sie cwani razem,,doszło do do polaczenia naszych sil i znow atakuje Lechia tym razem to my ich przeganiamy w głab jagiellonskeij-i taka ganianka po calym placu,,masa rozbitych głow dopiero wtedy zauwazyłem ze mam dziure w rece<na ramieniu>kurewsko krwawi ale biegamy dalej.napewno kilka razy waliłem gosci po głowie drewniana palka i napewno dostałem po głowie nie raz.....
moment i niebiesko od policji, uciekamy do bram w kilkunastosobowych grupach,,,, a lechiia zostaje na placu.
my z racji znajomosci terenu zbieramy sie w podworkach ,ani policja ,ani lechia do bram nie wchodza.
tam sie zbieramy na nowo a Lechia juz z policja rusza w strone stadionu...nastepne skrzyzowanie jagiellonska woj.polskiego znow w kilku grupach po kilkunastu atakujemy.dosłownie wypadamy wpadamy w Lechie i znow ucieczka do bramy...i tak przelotkami do nastepnej okazji....albo podworkami albo parkami i tak az do szpitala pod stadionem.......dym na całej długosci ulicy jagiellonskeij z godzine ganiania za soba. zadna strona nie moze powiedziec ze wygrala ogolnie wiecej rozbitych głow z ich strony ale w otwartej na czystym polu konfrontacji pewnie nie mielibysmy szans....cholernie byli poukladani...i zorganizowani..karetek troche kursowalo wtedy jeszcze ze stadiony kilku gdanszczan wywozono nie przytomnych.
na pogotowiu spotkalem kilkunastu chłopaków i od nas i od nich...a tam nadal wyzwiska i ganianki po izbach przyjec'''''''
awantura jakiej nie przezyłem nigdy wiecej ale po niej ,choc z dziura w reku, z kilkoma szwami na glowie i zlamanym palcem u nogi,mimo smaku nie zwyciestwa a nie roztrzygnietej konfrontacji wiedziałem ze warto było!!!!
-
- Posty: 4
- Rejestracja: 03.09.2015, 07:50
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Byłeś na niestety słynnym turnieju Korony w Kielcach???N'08 pisze: ↑08.11.2022, 11:06Mamry Giżycko - Polonia. Pierwszy raz się chyba zdarzyło, że wyjechaliśmy o czasie. Przez co pół zbiórki do mnie dzwoniło gdzie jestem, a ja myślałem, że mnie pod c*** biorą bo nie ma z kim pić w Czarnej. Finalnie okazało się, że czekali tylko na mnie. Wesoły autokar aż do przegięcia. Używki, rozrywki, doping stadiony świata. Na miejscu psiarnia bardzo wyluzowana puszcza wycieczki do sklepu bez problemu i asysty. Wracając słyszymy niepochlebne inwektywy w stronę Dumy Stolicy autorstwa miejscowych frędzli spod znaku Legii. Przebijamy się bokiem, pod laskiem za ogrodzeniem stadionu na stronę miejscowych, przebiegamy się konkretnie po nich. Służby mundurowe odcinają nam drogę powrotu wiec wracamy przez las w ulewie by wylądować w twierdzy Boyen, stamtąd zawijamy nad Niegocin, na charakterystyczne molo, zdjęcia, jedzenie i z powrotem.
Czechy - Polska. We 4 osoby. Renault Twingo. Po drodze kierowca zalicza konkretna dziurę i rozpierdala felgę. Śpimy w lesie pod Opolem. Zapas okazał się niewiele lepszy. Uciekało powietrze. Także co pół godziny na stacji trzeba było dopompowywać oponę. W Pradze znajdujemy jakiś hostel na Ziżkovie u takiego gestapowca w czarnym skórzanym płaszczu. Razem z nami na noclegu Lechia. Bardzo spoko. Inni goście gorzej to znosili :) Zbiórka na praskiej starówce. Mega ilość naszych. My trochę z boku, kitramy się przed liczną w tym dniu Arką, która dopiero co nam wietrzyła w tym samym Twingo szyby na powrocie z Gdyni. Prowadzący doping pyta przez megafon: kto nie ma biletu ręka do góry. Z początku nieśmiało podnoszę a wokół siebie widzę las rąk. Przemarsz na stadion jest czymś niezapomnianym. Morze fanatyków. Szturmujemy bramę, nawet chyba na chwile pęka, ale mega ilość służb i gazu nie pozwala dostać się do środka. Policja otacza naszych kordonem. My we dwóch się urywamy stamtąd. Razem z nami parę osób z Jagi i Wisły. Opłotkami wracamy jakoś na rewir, mecz oglądamy w knajpie. Czechy śmiechy i z powrotem do Warszawy.
ŁKS Łomża - Polonia. Mecz w Grajewie. Jedziemy zgrabną ekipą. Wtedy jeszcze na sportowo, nie w jeansach. Na meczu konkretna awantura na murawie z ŁKS. Zaliczają plecy. I glebę.Relacji i zdjęć z tego meczu nie brak także niedowiarków odsyłam do lektury. Na powrocie R z Pragi dostaje info od TB (latał wtedy po mieście z tematem i w tym kontekście jakoś nigdy nikomu nie przeszkadzał Polonijny rodowód) żeby się lepiej ewakuował z autobusu bo będzie jazda. No to jazda. Na Muranowie wystawiamy podpuchę, za która ruszają w podwórka tedki. A tam z klatek, z za bloków wysypuje się na nich komitet powitalny. Cieżko to przyjęli na mordy. Znosili się na rękach do samochodów. Ktoś od nas chciał wysadzić im samochód i wpierdolić race do baku. Mieli szczęście, że przeżyli. Za te auta potem naliczali naszych młodych. A i tak się niosło: Tylko Polonia!!
LM. Borussia - Legia mecz oglądamy w knajpie przy okazji pożegnania jednego z naszych, który dnia następnego udawał się na przymusowe wakacje. Takiego dopingu jak u nas Borussia chyba nie miała nigdzie. 1,2,3,4? Mało! Po meczu rozkmina, że na pewno będą wysiadać na Gdańskim. To był czas kiedy postanowiłem sobie, że już nie biegam. Z drugiej strony cieżko na banie wchodził rozwód także mija moment i już jestem wśród swoich. Są! Pamiętam, że miałem wtedy nowiutkie białe AirMaxy Nike. Skleiłem typowi na mordzie kopa tak, że aż poczułem tą poduszkę powietrzną. A on niemal przysiadł i prosił o łaskę. Łaski na pewno nie mieli od nas młodzi ganiając ich po ulicy, miedzy autami, równo obici, lepiej niż Borussia :) Po powrocie psy otaczają nas w knajpie. Szkoda bo podobno krążyła jeszcze ekipa braci Z. - tych co nigdy nic w życiu nie mieli wspólnego z Polonią :)
-
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.08.2017, 18:28
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
BKS razem z Legią mieli się bić (już nie pamiętam z kim, chyba z jakimis ruskimi) ale Legia w ostatniej chwili się rozmyśliła zostawiając BKS na polu bitwy, no i BKS porządnie oberwał. Za to Bielsko postanowiło zerwać wszelkie kontakty z Warszawiakami.
protektormalopolska pisze: ↑Nikt tu z Zagłębia czy Bielska nie lamentuje
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
-
- Posty: 45
- Rejestracja: 03.02.2010, 23:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Spartak Moskwa
-
- Posty: 84
- Rejestracja: 07.09.2017, 21:30
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
A to naprawdę byli ludzie z klimatów NS, czy raczej jacyś gamonie? A jak już pisali inni w tym temacie niewiele jest w życiu rzeczy, które są tylko czarne lub tylko białe. A robienie afery na forum kibicowskim z tego, że ktoś robi jakieś ,,biznesy" i w ten sposób zarabia na życie to chyba ostateczny dowód na upadek tego forum. Bo pewnie nie wiesz ale tacy ludzie byli obecni na polskich trybunach od zawsze i pewnie zawsze będą. A to czy osoby te są coś warte okazuję się to zawsze w chwili próby. Zresztą tak samo jest z każdym z nas.hdg pisze: ↑06.11.2022, 20:53Lata temu miałem znajomości z NS i mówiłem im wprost o tym (jeśli wgl wiesz co mam na myśli) Otrzymałem odpowiedz w stylu..No wiem,wiem,ze chłopaki to i tamto...
I na tym zwykle sie kończyło,czy to nie jest jawna hipokryzja? Już nie mówie o tym jak zadeklarowani NS czy tam Patrioci sami stali sie antypatriotyczni w swoich poczynaniach.
Widzę bezklubowa prujdupo, że sam sobie musiałeś odpisać :) Do tego nie wiesz nawet, że BKS finalnie nie wziął udziału w tej walce z powodów powiedzmy, że obiektywnych. Choć ponoć byli do tego bardzo chętni.
Widzę, że odstawiłeś to co brałeś i od razu styl pisania znacząco się poprawił :D Z tym, że pisanie o tak świeżych wydarzeniach jest w najlepszym wypadku nierozważne. Ale wasz cyrk, wasze małpy.N'08 pisze: ↑08.11.2022, 11:06Mamry Giżycko - Polonia. Pierwszy raz się chyba zdarzyło, że wyjechaliśmy o czasie. Przez co pół zbiórki do mnie dzwoniło gdzie jestem, a ja myślałem, że mnie pod c*** biorą bo nie ma z kim pić w Czarnej. Finalnie okazało się, że czekali tylko na mnie. Wesoły autokar aż do przegięcia. Używki, rozrywki, doping stadiony świata. Na miejscu psiarnia bardzo wyluzowana puszcza wycieczki do sklepu bez problemu i asysty. Wracając słyszymy niepochlebne inwektywy w stronę Dumy Stolicy autorstwa miejscowych frędzli spod znaku Legii. Przebijamy się bokiem, pod laskiem za ogrodzeniem stadionu na stronę miejscowych, przebiegamy się konkretnie po nich. Służby mundurowe odcinają nam drogę powrotu wiec wracamy przez las w ulewie by wylądować w twierdzy Boyen, stamtąd zawijamy nad Niegocin, na charakterystyczne molo, zdjęcia, jedzenie i z powrotem.
Lepsze było, gdy w 2013 Legia walczyła o awans do LM ze Steauą. Na ich FB pojawiło się nawet hasło ,,wszyscy dziś jesteśmy Rumunami " :Dprzeciętne IQ pisze: ↑08.11.2022, 14:16Koleżka leci na puchę dlatego na imprezie pożegnalnej oglądamy mecz naszej największej kosy i dopingujemy drużynę z kraju, który rozjebał nasze miasto. Logiczne!
Nie wiem, bo jedyny taki osobnik z którym mam obecnie jakąkolwiek styczność jesteś ty. Na szczęście kontakt ten odbywa się jedynie poprzez wymianę zdań na tym forum. I osobiście mam nadzieję, że tak pozostanie, bo bałbym się ciebie dotknąć, żeby jakiegoś hiva nie złapać. A jeśli rozróżniasz takich odmieńców to musisz być jednym z nich, bo dla większości ludzi w tym kraju jesteście jednym i tym samym. I żadnego znaczenia nie ma to, czy popierają wasze postulaty, są im przeciwni, czy najzwyczajniej mają na nie wyjebane.Jessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47
- homosie, a transwestyci, biseksualiści to chyba jednak troszkę coś innego. Ale nie będę się z tobą wykłócał. W końcu jesteś Legionistą i z doświadczenia meczów domowych lepiej wiesz kto jest kim :)
Nie dość, że jesteś z****** to jeszcze nie umiesz czytać. Ale dobrze jeszcze raz ci to wytłumaczę, choć pewnie do takiego tępaka i tym razem nic nie dotrze :) Do Warszawy zjechało od c**** ludu z całej Polski, a Legia jako klub miała ostatnimi czasy raczej niezłe wyniki przez co ci ludzie często chodzą na Ł3. A nikt nie będzie łaził po innych trybunach i weryfikował kto tam przychodzi, tak samo jak nie robią tego w innych miastach. A jak chcesz znaleźć prawdziwych przerzutów to jest ich sporo w młynie tak bardzo bronionego przez ciebie klubu z siedzibą w mieście Łodzi. Tam to tacy ludzie mają się świetnie, zresztą tak samo jak i konfidenci. A do tego na dobrą sprawę nikt z tym nic nie robi.Jessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47- "gamonie chodzący na inne trybuny się nie liczą" I to jest cała twoja odpowiedź i argument na zarzuty. Bardzo słabe.
Już WF. odpisał ci, że jakiś strój transa czy jak to się u was nazywa nie jest powodem by ktoś chciał mieć z tobą jakiś kontakt :D Jeszcze w tej bajeczce trzeba było dodać, że pofatygowaleś się do wszystkich sklepów kibicowskich i nikt ci nic nie zrobił i do tego masz filmik lecz go nie pokażesz, bo nie :DJessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47Ja dla przykładu byłem pod stadionem Legii kilka razy we wrogich barwach (poza okresem meczowym) i nikt nawet mnie nie zaczepił.
Tym wpisem to sam akurat udowodniłeś, że twoja wiedza o dzisiejszej Warszawie jest żadna :) Obecnie miejsc w których można obskoczyć w******* jest może kilkanaście, a będąc w barwach (L) lub klubów powiązanych takie zagrożenie spada w zasadzie do zera.Jessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47- i są miejsca w Warszawie, gdzie po zmroku w barwach (L) w pojedynkę się nie pojawisz, bo źle skończysz. Musisz o tym wiedzieć, albo po prostu nie znasz własnego miasta :)
Dlatego też w naszych szalikach i koszulkach chodzi masa gości, którzy z Legią tak naprawdę nie mają wiele wspólnego, a barwy to można stracić praktycznie tak jak w kibic Motoru może w Lublinie lub Śląska we Wrocławiu. Ale ty to pewnie znasz tylko dworzec centralny i ten klub w okolicach Parkingowej dla takich zjebów jak ty z pod znaku lpgq+ :)
Widzę, że ci k**** dopiekłem ale z mojej strony to ostatnia odpowiedź w tym temacie, bo ja w przeciwieństwie do ciebie mam ciekawsze rzeczy do roboty niż produkowanie się w internecie. Bez pozdrowień :DJessica B. pisze: ↑07.11.2022, 09:47I na tym zakończę ten wpis, bo i tak za dużo czasu ci poświęciłem.
-
- Posty: 737
- Rejestracja: 07.06.2007, 17:41
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Nie były to żadne gamonie.(L)Warsaw pisze: ↑12.11.2022, 02:10A to naprawdę byli ludzie z klimatów NS, czy raczej jacyś gamonie? A jak już pisali inni w tym temacie niewiele jest w życiu rzeczy, które są tylko czarne lub tylko białe. A robienie afery na forum kibicowskim z tego, że ktoś robi jakieś ,,biznesy" i w ten sposób zarabia na życie to chyba ostateczny dowód na upadek tego forum. Bo pewnie nie wiesz ale tacy ludzie byli obecni na polskich trybunach od zawsze i pewnie zawsze będą. A to czy osoby te są coś warte okazuję się to zawsze w chwili próby. Zresztą tak samo jest z każdym z nas.hdg pisze: ↑06.11.2022, 20:53Lata temu miałem znajomości z NS i mówiłem im wprost o tym (jeśli wgl wiesz co mam na myśli) Otrzymałem odpowiedz w stylu..No wiem,wiem,ze chłopaki to i tamto...
I na tym zwykle sie kończyło,czy to nie jest jawna hipokryzja? Już nie mówie o tym jak zadeklarowani NS czy tam Patrioci sami stali sie antypatriotyczni w swoich poczynaniach.
Były to osoby na tamten czas znane w środowisku w całej polsce.Zdaję sobie sprawę,że nie wszystko jest czarne lub białe(chociaż u NS powinno być :) Nie robię afery tylko stwierdzam fakt że jest hipokryzją psioczyć na lewactwo,róbta co chceta itp .A pózniej stać obok typa który np rozprowadza dragi i jest wszystko ok bo kibicuje temu samemu klubowi.Tak,osoby zajmujące się różnymi sprawami były"od zawsze"na trybunach
Tylę ,że to iż coś jest"od zawsze "nie znaczy że jest dobre i ma być tolerowane. Zwłaszcza,przez osoby o radykalnych poglądach jak np NS. Upadek to już jest od dawna.Tyle,że nie forum ale ruchu kibicowskiego .
-
- Posty: 53
- Rejestracja: 26.02.2007, 21:06
- Lokalizacja: Wejherowo
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Z racji wakacji spędzanych w Sandomierzu byłem na tym meczu i rzeczywiście tak pamiętam tę wesołą grupę, mocno pijaną rozebraną do połowy i śpiewającą piosenki nie koniecznie kibicowskie.SIARKA TARNOBRZEG-POGOŃ (30.07.95)
Na ten pierwszy mecz sezonu 95/96 wybrałem się już w czwartek wieczorem z 2 kumplami do Warszawy. Na miejscu w stolicy byliśmy dopiero w południe z powodu przymusowych wysiadek w Krzyżu, Poznaniu i Kutnie, po czym udaliśmy się do ziomala z Legii. Cały piątek i noc z piątku na sobotę zleciała nam na alkoholizacji. W sobotę rano po zwerbowaniu jednego z Legionistów pojechaliśmy na Centralny spotykając tam 19 chłopaków ze Szczecina i 1 fanatyka Legii wracającego z upojnych wakacji w Grodzie Gryfa. Wyjeżdżając o 7 rano z Warszawy, w Sandomierzu byliśmy o 11 rano. Po małej utarczce z psiarnią w Skarżysku, kanary wypisały nam niezawodne w tej sytuacji kredyty. W Sandomierzu czekało na nas 2 zawodników ze Stargardu. Psy zawiozły nas do Tarnobrzega starymi rozklekotanymi "Żukami " pod stadion. Tam dotarło do nas że nie posiadamy wystarczającej ilości gotówki na picie, nie mówiąc o szmalu na wjazd. W tej oto sytuacji uratował nas kolega sprzedając swą (nowiusieńką) skórę co nas uratowało przed nieuchronnym wytrzeźwieniem. Do meczu pozostało ok.5 godzin. Siarki po prostu brak. Niektórzy poszli się kąpać w Wiśle, inni pili pod stadionem w knajpce, a jeszcze inni zapoznali niejakiego 50-letniego"Mundka”, który powiedział, że bierze 4 z nas na wódkę. W ten oto sposób został on naszym oficjalnym sponsorem wyjazdu. Napierdoleni jak worki wtoczyliśmy się na stadion z piosenką "Lato wszędzie". Jak zwykle porozbierani do pasa, śpiewaliśmy i dopingowaliśmy przez cały mecz. Upał był nieznośny, ale wody było pod dostatkiem, więc o porażenie mózgowe nie trzeba było się bać. Siarki w młynie było ok. 40 twarzy, jak nie małolaci to rolnicy oderwani od pługa. Po meczu który Pogoń wygrała 1:0 zostaliśmy zawiezieni do Sandomierza, skąd w towarzystwie Tarnobrzeskich psów udaliśmy się żółtkiem do Skarżyska. Za pozostałe pieniądze zakupiliśmy alkohol na drogę i stojąc pod dworcem w 8 osób zaczęliśmy powoli opróżniać butelki. W pewnej chwili z ciemności wyłoniło się ok.15 tubylców ze sztachetami. Na początku dezorientacja i wycofanie, po dojściu do siebie przystępujemy do kontrataku montując naprędce jakieś brechy. Niestety po pierwszym starciu wkroczyły psy i przerwały naszą radosną zabawę. Owi tubylcy byli najprawdopodobniej kibicami Granatu, czyli filii Widzewa. Rozochoceni tymi wydarzeniami kontynuowaliśmy terror w pociągu do Warszawy. Po przejęciu dziewczyny jakiegoś pacjenta z Krakowa, bajerowaniu zakonnicy, przyszła kolej na "WARS" Na początku zwykła promocja słodyczy, później piwo na "kredyt". A na koniec jeden z nas zażądał całej kraty piwa i kartonu szlugów. Na nieszczęście "warsowego" w skrzynce brakowało 2 piw. Musiał za nie zapłacić. JEDEN WIELKI TERROR!!! W okolicy W-wy Zach. 2 typów stwierdziło, że nie lubi Pogoni i Legii oraz że jadą na baraż Radomiak- Jeziorak gdyż są fanami Radomiaka. Gdy pociąg stanął na stacji doszło do sparringu, podczas którego zostali wyrzuceni z pociągu, bez jednego buta, z rozrzuconym bagażem na peronie. Niestety barw nie mieli, chociaż kto wie. Trzeba stwierdzić że byli godnymi rywalami, dopóki paru zrzutowiczów od nas nie obudziło się i stwierdziło, że chcą sobie trochę pokopać .Z Centralnego z oczywistych powodów musieliśmy się ewakuować z zagarniętym łupem z "Warsu". Wsiedliśmy do jakiegoś nocnego autobusu, który wywiózł nas na jakieś dziwne osiedle (chyba Bemowo). Byliśmy tak niemiłosiernie napierdoleni, że popadaliśmy na trawnikach. Potem powrót do Szczecina porannym expresem, w którym spotkaliśmy gwiazdę -Zbigniewa Wodeckiego, który wskutek delikatnego nacisku został zmuszony do zanucenia pierwszych wersów Pszczółki Maji.
Ten wyjazd chyba każdy uczestnik może zaliczyć jako jeden z najlepszych, pod względem humoru, pogody, samowoli i niezbędnego alkoholu. To, że frekwencja nie była wysoka nie stwarza problemu by można było mianować tę wyprawę najlepszą na jesień '95.To jeszcze jeden dowód na to, że czym dalej tym więcej przygód.
-
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.08.2017, 18:28
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Przestań farmazonić. 26.04.2016 roku była ta ustawka. 63x63 Spartak vs Legia. Z czego z Legią był Sosnowiec i Bielsko, mimo tego że to była ustawka Legii a Sosnowiec i Bielsko byli jako wsparcie to głównie oni się bili a Warszawka gdzieś po tyłach się chowała. I o to było spięcie i zerwanie układu że elka się obsrała na własnej ustawce.
protektormalopolska pisze: ↑Nikt tu z Zagłębia czy Bielska nie lamentuje
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
-
- Posty: 84
- Rejestracja: 07.09.2017, 21:30
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Miałem już ci nie odpisywać ale skoro wysiliłeś się by napisać z innego konta to łaskawie to zrobię :)
2. Co prawda mnie tak samo jak i ciebie nie było wtedy na miejscu ale to żadna tajemnica, że nie tylko oni tam wtedy byli. Ale skąd ty możesz wiedzieć takie rzeczy skoro te forum to twoje najbardziej kumate źródło informacji :D Nie jest również tajemnicą co wydarzyło się wtedy między naszymi, a Bielszczanami i co działo się wówczas w ekipie BKSu.
Ale najlepsze jest to, że taki pet jak ty zgrywający super kumacza nie wie o tym pomimo, że sprawa ta była poruszana nawet na tym forum :) A nawet więcej, bo napisała o tym wcześniej jakaś ogólnopolska gadzinówka :D
1. Rozumiem, że przez dwa tygodnie szukałeś daty (gdzie każdy przeciętny człowiek zrobiłby to w 2 minuty) tego ,,spotkania" i dlatego dopiero teraz odpisałeś? Czy może odcięli ci internet za karę :)klansman pisze: ↑30.11.2022, 13:17Przestań farmazonić. 26.04.2016 roku była ta ustawka. 63x63 Spartak vs Legia. Z czego z Legią był Sosnowiec i Bielsko, mimo tego że to była ustawka Legii a Sosnowiec i Bielsko byli jako wsparcie to głównie oni się bili a Warszawka gdzieś po tyłach się chowała. I o to było spięcie i zerwanie układu że elka się obsrała na własnej ustawce.
2. Co prawda mnie tak samo jak i ciebie nie było wtedy na miejscu ale to żadna tajemnica, że nie tylko oni tam wtedy byli. Ale skąd ty możesz wiedzieć takie rzeczy skoro te forum to twoje najbardziej kumate źródło informacji :D Nie jest również tajemnicą co wydarzyło się wtedy między naszymi, a Bielszczanami i co działo się wówczas w ekipie BKSu.
Ale najlepsze jest to, że taki pet jak ty zgrywający super kumacza nie wie o tym pomimo, że sprawa ta była poruszana nawet na tym forum :) A nawet więcej, bo napisała o tym wcześniej jakaś ogólnopolska gadzinówka :D
-
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.08.2017, 18:28
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Po pierwsze to ja tu wchodzę raz na jakiś czas a nie żyje na tym forum tak jak ty i reszta dozoli kumaczy klimatu kibicowskiego. Konto mam tylko jedno ale i tak mnie to guzik interesuje co tam sobie myślisz, dla ciebie to mogę mieć nawet i 5 kont. Bez odbioru.
protektormalopolska pisze: ↑Nikt tu z Zagłębia czy Bielska nie lamentuje
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
protektormalopolska pisze: ↑to wybrali ostra ekipę i teraz lament
-
- Posty: 71
- Rejestracja: 08.03.2010, 17:28
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
N'08 pisze: ↑22.10.2022, 12:15Była taka jedna ściana na Służewiu która codziennie zmieniła właściciela. Było nam łamanie zapowiedziane. Za którymś razem jadąc malować zupełnie gdzieś indziej postanawiamy sprawdzić jak się miewa ściana. Pod murem stoją autem. Ruszają za nami. Postanawiamy na nich wyjść na światłach nim się w więcej osób wydzwonią. Wyskakujemy do nich. Okazało się ze są już ich dwa auta na dodatek po zęby uzbrojeni. Zawijka z powrotem do Lanosa i w nogi. To był naprawdę pościg jak z filmu sensacyjnego. 180 noca po Warszawie na czerwonych, gdzie Ci jadą niemal obok, już w szczękach i się napinają. Jazda pod prąd. Wtedy to się bałem i marzyłem aby w domu być. Wpierdolu się nie bałem. Katowania tak. Czasy były takie jednocześnie, ze nie bylo do kogo zadzwonić żeby pomógł. Prawie ich gubimy na Wiatracznej. Finalnie przejmuje nas BOR pod pałacem. Zaraz się zrobiło zamieszanie. Tajniaki itp. Legia przed Przekąskami się pręży. My palimy frana ze ktoś nam nieznany groził nam zaciśnięta pięścią przez okno co nas śmiertelnie wystraszyło. Nie kupują tego. Każą nam wypierdalac. Co ku zaskoczeniu Legii z nienacka czynimy i nim się zorientowali jesteśmy w podwórku na Muranowie gdzie stawiamy auto tak bardzo niewidocznie jak się da i kitramy się w piwnicy u ziomka. Straszliwa adrenalina. Za czyn ten zostaliśmy również przez osoby decyzyjne odpowiednio wynagrodzeni. Jednakże mając na uwadze nasza aktywność, młody wiek i chęć zrehabilitowania się pozwolono nam działać dalej co tylko Polonii na dobre wyszło. Ave NaTOURyści’08
Osoby odpowiedzialne za to zostały odpowiednio ukarane.
[/quote]
Na forum nic nie ginie ;)
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Na forum nic nie ginie ;)W.F.H. pisze: ↑19.12.2022, 12:44N'08 pisze: ↑22.10.2022, 12:15Była taka jedna ściana na Służewiu która codziennie zmieniła właściciela. Było nam łamanie zapowiedziane. Za którymś razem jadąc malować zupełnie gdzieś indziej postanawiamy sprawdzić jak się miewa ściana. Pod murem stoją autem. Ruszają za nami. Postanawiamy na nich wyjść na światłach nim się w więcej osób wydzwonią. Wyskakujemy do nich. Okazało się ze są już ich dwa auta na dodatek po zęby uzbrojeni. Zawijka z powrotem do Lanosa i w nogi. To był naprawdę pościg jak z filmu sensacyjnego. 180 noca po Warszawie na czerwonych, gdzie Ci jadą niemal obok, już w szczękach i się napinają. Jazda pod prąd. Wtedy to się bałem i marzyłem aby w domu być. Wpierdolu się nie bałem. Katowania tak. Czasy były takie jednocześnie, ze nie bylo do kogo zadzwonić żeby pomógł. Prawie ich gubimy na Wiatracznej. Finalnie przejmuje nas BOR pod pałacem. Zaraz się zrobiło zamieszanie. Tajniaki itp. Legia przed Przekąskami się pręży. My palimy frana ze ktoś nam nieznany groził nam zaciśnięta pięścią przez okno co nas śmiertelnie wystraszyło. Nie kupują tego. Każą nam wypierdalac. Co ku zaskoczeniu Legii z nienacka czynimy i nim się zorientowali jesteśmy w podwórku na Muranowie gdzie stawiamy auto tak bardzo niewidocznie jak się da i kitramy się w piwnicy u ziomka. Straszliwa adrenalina. Za czyn ten zostaliśmy również przez osoby decyzyjne odpowiednio wynagrodzeni. Jednakże mając na uwadze nasza aktywność, młody wiek i chęć zrehabilitowania się pozwolono nam działać dalej co tylko Polonii na dobre wyszło. Ave NaTOURyści’08Osoby odpowiedzialne za to zostały odpowiednio ukarane.
[/quote]
coś się nie zgadza? :)
-
- Posty: 71
- Rejestracja: 08.03.2010, 17:28
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
coś się nie zgadza? :)N'08 pisze: ↑21.12.2022, 22:42Na forum nic nie ginie ;)W.F.H. pisze: ↑19.12.2022, 12:44N'08 pisze: ↑22.10.2022, 12:15Była taka jedna ściana na Służewiu która codziennie zmieniła właściciela. Było nam łamanie zapowiedziane. Za którymś razem jadąc malować zupełnie gdzieś indziej postanawiamy sprawdzić jak się miewa ściana. Pod murem stoją autem. Ruszają za nami. Postanawiamy na nich wyjść na światłach nim się w więcej osób wydzwonią. Wyskakujemy do nich. Okazało się ze są już ich dwa auta na dodatek po zęby uzbrojeni. Zawijka z powrotem do Lanosa i w nogi. To był naprawdę pościg jak z filmu sensacyjnego. 180 noca po Warszawie na czerwonych, gdzie Ci jadą niemal obok, już w szczękach i się napinają. Jazda pod prąd. Wtedy to się bałem i marzyłem aby w domu być. Wpierdolu się nie bałem. Katowania tak. Czasy były takie jednocześnie, ze nie bylo do kogo zadzwonić żeby pomógł. Prawie ich gubimy na Wiatracznej. Finalnie przejmuje nas BOR pod pałacem. Zaraz się zrobiło zamieszanie. Tajniaki itp. Legia przed Przekąskami się pręży. My palimy frana ze ktoś nam nieznany groził nam zaciśnięta pięścią przez okno co nas śmiertelnie wystraszyło. Nie kupują tego. Każą nam wypierdalac. Co ku zaskoczeniu Legii z nienacka czynimy i nim się zorientowali jesteśmy w podwórku na Muranowie gdzie stawiamy auto tak bardzo niewidocznie jak się da i kitramy się w piwnicy u ziomka. Straszliwa adrenalina. Za czyn ten zostaliśmy również przez osoby decyzyjne odpowiednio wynagrodzeni. Jednakże mając na uwadze nasza aktywność, młody wiek i chęć zrehabilitowania się pozwolono nam działać dalej co tylko Polonii na dobre wyszło. Ave NaTOURyści’08Osoby odpowiedzialne za to zostały odpowiednio ukarane.
[/quote]
Wszystko ok, takie macie zasady :)
-
- Posty: 153
- Rejestracja: 14.10.2011, 19:37
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
A przypadkiem raca nie wylądowała w samochodzie? Przez co dwóch braci skinów z K6 zakończyło kariery kibicowskie?
Skarżyć nie wolno, kapować nie wolno, ODEGRAĆ SIĘ WOLNO!
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Ciąg dalszy nastąpił. Natomiast, zgodnie z sugestiami posty będą mniej objętościowe. :)
Kmita Zabierzów - Polonia. Znowu z Michałami, znowu w czerwonym Suzuki. Po drodze konkretna alkoholizacja. Pod Krakowem przypadkowo zajeżdżamy drogę autobusom Lecha (który tego samego dnia grał mecz z Cracovia), po chwilowym zaskoczeniu wysypali się ale psiarnia ich skutecznie zapędziła do środka. Nas natomiast przepedzili. W Zabierzowie ekipa pociągowa została przywitana przez Wisłę kamieniami ale gdy na nich ruszają to ratują się odwrotem. Ktoś tam zawinięty ale bez większych przypałow. Sam mecz bez historii, aby tylko dotrwać do końca. Po ostatnim gwizdku się urywamy do Krakowa. Cześć osób idzie na mecz Cracovia - Lech, reszta bawi się na Rynku. A czasy były takie, że znało się sporo osób, prawie w każdym barze probsy, także alkohol się lał szeroko. Ostatni przystanek na Gołębiej to już gruba patologia. Rzygi objętościowo na dwa mopy, Ci co odpadali spali na maskach samochodów zaparkowanych przed knajpa. Stamtąd ruszamy w kierunku noclegu z hasłem WTSK. Gdy byliśmy już prawie na Plantach rusza na nas jakaś ekipa, chcąca zamknąć nam ryje. Na szybko się dozbrajamy w zgrabne deski z jakiejs budowy obok i gonimy ich aż po horyzont. Co było dalej nie wiem. Obudziłem się na Oświecenia w stanie tragicznym odjąć. Reszta nie lepiej. To chyba na tyle.
Korona Kielce - Wisła Kraków pierwszy mecz tych ekip po zabiciu Małpy. Było ogólnie zapowiedziane, że osoby zameldowane gdzie indziej niż w świętokrzyskiem nie będą wpuszczane na obiekt. Korona powiedziała, że spoko, ogarną nam wejście. Nie ogarnęli. Ale o tym zaraz. Z Warszawy rusza sporo osób na różne sposoby. My jedziemy PKSem. Drogę nam umila trójniak. Jako, ze nikt z naszej trójki tych kielcuchów za bardzo nie znał to dostaliśmy kontakt do młodych od Z. Z dworca zabierają nas na KSM gdzie trwa umacnianie zgody aż do meczu. Pod stadionem lipa. Korona mówi, ze nie jest w stanie pomoc, odwraca się na pięcie i idzie na stadion. Kilku osobom udaje się wejść przez okno pubu na obiekt. Z. okazuje się największym kozakiem - przeskakuje przez płot stadionu i mijajac slalomem ochroniarzy wbija na obiekt. Ochrona próbuje go wyprowadzić ale Korona rusza i go odbija a on sam znika w młynie. Po meczu impreza w Paradoxie na KSM. Tam spięcie z ochrona, która dzwoni po wsparcie do kolegów z miasta. Zajeżdżają na kilka samochodów. Korona w tym momencie jakoś się dziwnie ulotniła z klubu. Stojąc przed klubem widzę jak ochroniarz pokazuje na nas paluchem z tekstem: „to Ci”. Ruszają na nas uzbrojeni w kije bejsbolowe ale nogi lepiej podaja u nas. Poza paroma pojedynczymi trafieniami nikt nie ucierpiał. Chociaż był moment, że bejsbol to mi dosłownie przeleciał za uchem. Biegliśmy chyba aż do jakichś ogródków działkowych. Mając dość wrażeń wracam sam do domu. Żeby nie było za lekko - przez Dęblin.
Kmita Zabierzów - Polonia. Znowu z Michałami, znowu w czerwonym Suzuki. Po drodze konkretna alkoholizacja. Pod Krakowem przypadkowo zajeżdżamy drogę autobusom Lecha (który tego samego dnia grał mecz z Cracovia), po chwilowym zaskoczeniu wysypali się ale psiarnia ich skutecznie zapędziła do środka. Nas natomiast przepedzili. W Zabierzowie ekipa pociągowa została przywitana przez Wisłę kamieniami ale gdy na nich ruszają to ratują się odwrotem. Ktoś tam zawinięty ale bez większych przypałow. Sam mecz bez historii, aby tylko dotrwać do końca. Po ostatnim gwizdku się urywamy do Krakowa. Cześć osób idzie na mecz Cracovia - Lech, reszta bawi się na Rynku. A czasy były takie, że znało się sporo osób, prawie w każdym barze probsy, także alkohol się lał szeroko. Ostatni przystanek na Gołębiej to już gruba patologia. Rzygi objętościowo na dwa mopy, Ci co odpadali spali na maskach samochodów zaparkowanych przed knajpa. Stamtąd ruszamy w kierunku noclegu z hasłem WTSK. Gdy byliśmy już prawie na Plantach rusza na nas jakaś ekipa, chcąca zamknąć nam ryje. Na szybko się dozbrajamy w zgrabne deski z jakiejs budowy obok i gonimy ich aż po horyzont. Co było dalej nie wiem. Obudziłem się na Oświecenia w stanie tragicznym odjąć. Reszta nie lepiej. To chyba na tyle.
Korona Kielce - Wisła Kraków pierwszy mecz tych ekip po zabiciu Małpy. Było ogólnie zapowiedziane, że osoby zameldowane gdzie indziej niż w świętokrzyskiem nie będą wpuszczane na obiekt. Korona powiedziała, że spoko, ogarną nam wejście. Nie ogarnęli. Ale o tym zaraz. Z Warszawy rusza sporo osób na różne sposoby. My jedziemy PKSem. Drogę nam umila trójniak. Jako, ze nikt z naszej trójki tych kielcuchów za bardzo nie znał to dostaliśmy kontakt do młodych od Z. Z dworca zabierają nas na KSM gdzie trwa umacnianie zgody aż do meczu. Pod stadionem lipa. Korona mówi, ze nie jest w stanie pomoc, odwraca się na pięcie i idzie na stadion. Kilku osobom udaje się wejść przez okno pubu na obiekt. Z. okazuje się największym kozakiem - przeskakuje przez płot stadionu i mijajac slalomem ochroniarzy wbija na obiekt. Ochrona próbuje go wyprowadzić ale Korona rusza i go odbija a on sam znika w młynie. Po meczu impreza w Paradoxie na KSM. Tam spięcie z ochrona, która dzwoni po wsparcie do kolegów z miasta. Zajeżdżają na kilka samochodów. Korona w tym momencie jakoś się dziwnie ulotniła z klubu. Stojąc przed klubem widzę jak ochroniarz pokazuje na nas paluchem z tekstem: „to Ci”. Ruszają na nas uzbrojeni w kije bejsbolowe ale nogi lepiej podaja u nas. Poza paroma pojedynczymi trafieniami nikt nie ucierpiał. Chociaż był moment, że bejsbol to mi dosłownie przeleciał za uchem. Biegliśmy chyba aż do jakichś ogródków działkowych. Mając dość wrażeń wracam sam do domu. Żeby nie było za lekko - przez Dęblin.
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
I ciąg dalszy dalszego ciagu. I na dziś już basta. :)
Jeziorak Iława - Sandecja Nowy Sącz. Z Polonii kilkanaście osób z Sandecją pociągiem rejsowym. Wywieszamy bodajże tylko jedną flagę - Czarni Jasło. W ekipie gospodarzy osoby co funkcjonowały za naszej zgody już dawno nie są widziane. Jeziorak podchodzi pod płot na rozmowę, ustalamy, że będą nas na trasie atakować. Po mecz zawijam się z typem z Jasła, który ma flagę i lecimy na dworzec aby się wyrobić na pociąg do Olsztyna. Ja do dziewczyny a on to już nie pamietam w jakich zamiarach. Na dworcu nerwowo. Obcinają nas okrutnie ale jakoś nie maja odwagi podejść. Główna ekipa wraca pociągiem do Wawy. Jeziorak czeka, odpalają racę żebyśmy wiedzieli, gdzie są. Mimo trzech zaciagnietych hamulców ręcznych pociąg nie staje. Szkoda bo była fajna okazja aby się sprawdzić. W Olsztynie punkt obowiązkowy - zapiekanki!
MKS Mława - Polonia. Na ten wyjazd jedziemy w dobrej liczbie pociągiem. Nauczony rzeczywistością niższych klas rozgrywkowych byłem pewien, że psiarnia będzie się nadzwyczajnie przypierdalac. Sam mecz to głównie wymiana uprzejmości z miejscowymi przedstawicielami ITI. Leci tez sporo bluzgow na psiarnie co się spina na sektorze. Postanowiłem tradycyjnie wtrącić swoje zdanie na ich temat. W sposób niezmiernie uprzejmy i kulturalny zapytałem policjanta: ile klas podstawówki trzeba skończy aby z taką tarczą jak Pan chodzić? :) Przy wychodzeniu z sektora jest szpaler i typowanie osób, które używały w miejscu publicznym słów powszechnie uważanych za obelżywe. Oczywiście zostałem wytypowany. Jakby inaczej. Spisywanie i mandaty. Ci co przyjęli od razu wracali do grupy. Nas niewinnych i nieprzyznających się zostało raptem kilka osób. Postawa ta spotkała się z mega wkurwem u psiarni. Stojąc przed kabaryną ichniejszy dowódca każe mi wyjąc ręce z kieszeni co zostało przeze mnie olane ciepłym moczem. Do momentu jak słyszę za sobą głos innego funkcjonariusza: albo wyjmiesz te ręce z kieszeni albo Ci kolbę w kręgosłup wpierdole. Cała grupa już została odeskortowana na dworzec a my dalej pod stadionem. Psy mówią, że nigdzie stad nie wyjedziemy. Strasza jakimiś wywózkami :) Raptem spostrzegam wychodzącego z obiektu bramkarza Polonii. Wołam go do nas i rach, ciach bierzemy go w razie WU na świadka co się tutaj wyczynia. Psy widząc to finalnie odwożą nas na dworzec i razem z reszta ekipy wracamy do Warszawy.
Epilogiem tego meczu była rozprawa w Sądzie Rejonowym w Mławie. Zeznający policjant w odpowiedzi na pytanie: „jak Pan rozpoznał obwinionego w tłumie innych kibiców?”, odpowiedział: „buty i twarz. Tego nigdy nie zmienicie.” :D
Jeziorak Iława - Sandecja Nowy Sącz. Z Polonii kilkanaście osób z Sandecją pociągiem rejsowym. Wywieszamy bodajże tylko jedną flagę - Czarni Jasło. W ekipie gospodarzy osoby co funkcjonowały za naszej zgody już dawno nie są widziane. Jeziorak podchodzi pod płot na rozmowę, ustalamy, że będą nas na trasie atakować. Po mecz zawijam się z typem z Jasła, który ma flagę i lecimy na dworzec aby się wyrobić na pociąg do Olsztyna. Ja do dziewczyny a on to już nie pamietam w jakich zamiarach. Na dworcu nerwowo. Obcinają nas okrutnie ale jakoś nie maja odwagi podejść. Główna ekipa wraca pociągiem do Wawy. Jeziorak czeka, odpalają racę żebyśmy wiedzieli, gdzie są. Mimo trzech zaciagnietych hamulców ręcznych pociąg nie staje. Szkoda bo była fajna okazja aby się sprawdzić. W Olsztynie punkt obowiązkowy - zapiekanki!
MKS Mława - Polonia. Na ten wyjazd jedziemy w dobrej liczbie pociągiem. Nauczony rzeczywistością niższych klas rozgrywkowych byłem pewien, że psiarnia będzie się nadzwyczajnie przypierdalac. Sam mecz to głównie wymiana uprzejmości z miejscowymi przedstawicielami ITI. Leci tez sporo bluzgow na psiarnie co się spina na sektorze. Postanowiłem tradycyjnie wtrącić swoje zdanie na ich temat. W sposób niezmiernie uprzejmy i kulturalny zapytałem policjanta: ile klas podstawówki trzeba skończy aby z taką tarczą jak Pan chodzić? :) Przy wychodzeniu z sektora jest szpaler i typowanie osób, które używały w miejscu publicznym słów powszechnie uważanych za obelżywe. Oczywiście zostałem wytypowany. Jakby inaczej. Spisywanie i mandaty. Ci co przyjęli od razu wracali do grupy. Nas niewinnych i nieprzyznających się zostało raptem kilka osób. Postawa ta spotkała się z mega wkurwem u psiarni. Stojąc przed kabaryną ichniejszy dowódca każe mi wyjąc ręce z kieszeni co zostało przeze mnie olane ciepłym moczem. Do momentu jak słyszę za sobą głos innego funkcjonariusza: albo wyjmiesz te ręce z kieszeni albo Ci kolbę w kręgosłup wpierdole. Cała grupa już została odeskortowana na dworzec a my dalej pod stadionem. Psy mówią, że nigdzie stad nie wyjedziemy. Strasza jakimiś wywózkami :) Raptem spostrzegam wychodzącego z obiektu bramkarza Polonii. Wołam go do nas i rach, ciach bierzemy go w razie WU na świadka co się tutaj wyczynia. Psy widząc to finalnie odwożą nas na dworzec i razem z reszta ekipy wracamy do Warszawy.
Epilogiem tego meczu była rozprawa w Sądzie Rejonowym w Mławie. Zeznający policjant w odpowiedzi na pytanie: „jak Pan rozpoznał obwinionego w tłumie innych kibiców?”, odpowiedział: „buty i twarz. Tego nigdy nie zmienicie.” :D
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Co to był za mecz, co to za okazja ja dobrze tego nie pamietam. Pamietam za to, że po meczu planowany był gruby melanż w naszym miejscu, w naszym składzie. Dobrym. W sam raz na Ibis bis. Warunkiem sine qua non każdej udanej imprezy jest dostawa z Kolumbii. Tu nikt nie zostawia nic przypadkowi. Jest X. Nasz człowiek, nasz kolega, dla niektórych przyjaciel. Dla c**** postrach. Do dziś nie ustalono czy nie wiedział, że jest melanż czy zapomniał. Nie miał nic. Nawet na własny użytek. Jęk zawodu przeszedł po trybunie. Nie ma kokainy. Doping padł momentalnie. Jak nie idzie to nie idzie. Nikt nie przyjechał. O 22 w domu. Dziękuje i dobranoc. Tylko Polonia
-
- Posty: 318
- Rejestracja: 29.03.2013, 20:22
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
quote=(S) post_id=1408613 time=1678983908 user_id=66562]
tu będzie pasowało idealnie
Po Adamowie tydzień później był Wasz wyjazd, no i? Pochwal się ile Was było - okrągłe zero. My byliśmy, nie daliście okazji do rewanżu na szybko. Czekaliśmy aż rok i powtórka, powrót z Petry też Gdynia.Tylko my już razem i Mdzewo. Również Wasz plan zasadzki no nie poszło tam kompletnie.Wasz pogrom i ucieczka po płotach i łąkach. A od tamtej pory niezliczone wycieczki Olsztyn - Gdańsk postoje/obiady w Elblągu bez psów. Telefony, nie jesteście zainteresowani wyjściem ze swych nor na spotkanie.
Ostatnie 10 lat to także Stargard i Wasz żałosny autokar bez jakiejkolwiek chęci konfrontacji. Nasz wyjazd na Raków do Elbląga i kolejna Wasza porażka. O niezliczonych Waszych pojedynczych ucieczek na e7 nie ma co się rozpisywać i zasadzek naszych które nie wypaliły przez Wasz Paniczny strach czy też czujność wąsów.
Wracając do 30 lat i kto był zawsze bity. Lata 90 to między innymi sławetne Gutkowo, Wasz 1 wszy pogrom w długiej ich historii. Strata tam wszystkiego co mieliście Flagi, szali i duuuuużo zdrowia.
Lata 2000 Wasze podróże kolejowe przez Olsztyn skończyły się kolejnym Waszym pogromem i rezygnacją z tego środka komunikacji tranzytem przez Olsztyn. Raz Was uratowała milicja i bunkier w pociągu ale już 2 tygodnie później ciężki w******* na 4 peronie. Dalej jakiś 2001 rok i Wasz wyjazd na Stomil II i kolejne lanie na powrocie w Morągu, tu plus część się wyszła bić i becole oczywiście. Wasz wyjazd do Mrągowa i kolejna ucieczka busa w Olsztynie dwa ataki - brak chęci. Wasza 4 liga to też zaliczanie Waszych wyjazdów przez nas i Wasza nagminna nieobecność. Mieliście problemy podjąć rękawice nawet z naszymi FC w Ostródzie czy z FC Nidzicą u siebie w miesicie bo zrobili psikusa i przyjechali na mecz Startu Nidzica do Elbląga.
Można by tak wypisywać. To kto był bity i przez kogo?
Co do walki z caterinngowym namiotem, w chuuuju to mam, każdy robi to co uważa. Osobiście nie dołożył bym do tego palca, ani teraz ani w 96.
[/quote]
tu będzie pasowało idealnie
Jak na Wasze zacietrzewienie i życie głównie Stomilem na ostatnie 30 lat kosy, to możecie się pochwalić aż dwoma zdarzeniami. Spotkanie umówione ponad 15 lat temu i dodaj jeszcze ilu z 30 osób było w "tej Olimpii" z Olimpii a ile z Legii i Zagłębia, to od dawien dawna żadna tajemnica. Drugie zdarzenie 10 lat temu Adamów powrót z Petry grającej w Gdyni, Wasz sukces, jasne. Zlekceważyliśmy Was nie wracaliśmy wszyscy razem na 12 samochodów w Gdyni na miejscu zasadzki 6 samochodów biorących udział w awanturze, które wyszły się bić bo była okazja ! To wam się udało tylko na 30 lat, ba nawet dołożę jeszcze (co mam Wam żałować) wykrojenie Pasłęka gdzieś w latach 90. I to by było na tyle z tego "Zawsze bicia Stomilu".brixton pisze:14.03.2023, 10:12W której to niby płaszczyznie Stomil zjada Olimpie ? Chłopie w spotkaniu na liczby dostali smary, dostali w bezpośrednim starciu jak wracali z Trójmiasta gdzie wspierali Petre. To Stomil był zawsze bity przez Olimpie.
Po Adamowie tydzień później był Wasz wyjazd, no i? Pochwal się ile Was było - okrągłe zero. My byliśmy, nie daliście okazji do rewanżu na szybko. Czekaliśmy aż rok i powtórka, powrót z Petry też Gdynia.Tylko my już razem i Mdzewo. Również Wasz plan zasadzki no nie poszło tam kompletnie.Wasz pogrom i ucieczka po płotach i łąkach. A od tamtej pory niezliczone wycieczki Olsztyn - Gdańsk postoje/obiady w Elblągu bez psów. Telefony, nie jesteście zainteresowani wyjściem ze swych nor na spotkanie.
Ostatnie 10 lat to także Stargard i Wasz żałosny autokar bez jakiejkolwiek chęci konfrontacji. Nasz wyjazd na Raków do Elbląga i kolejna Wasza porażka. O niezliczonych Waszych pojedynczych ucieczek na e7 nie ma co się rozpisywać i zasadzek naszych które nie wypaliły przez Wasz Paniczny strach czy też czujność wąsów.
Wracając do 30 lat i kto był zawsze bity. Lata 90 to między innymi sławetne Gutkowo, Wasz 1 wszy pogrom w długiej ich historii. Strata tam wszystkiego co mieliście Flagi, szali i duuuuużo zdrowia.
Lata 2000 Wasze podróże kolejowe przez Olsztyn skończyły się kolejnym Waszym pogromem i rezygnacją z tego środka komunikacji tranzytem przez Olsztyn. Raz Was uratowała milicja i bunkier w pociągu ale już 2 tygodnie później ciężki w******* na 4 peronie. Dalej jakiś 2001 rok i Wasz wyjazd na Stomil II i kolejne lanie na powrocie w Morągu, tu plus część się wyszła bić i becole oczywiście. Wasz wyjazd do Mrągowa i kolejna ucieczka busa w Olsztynie dwa ataki - brak chęci. Wasza 4 liga to też zaliczanie Waszych wyjazdów przez nas i Wasza nagminna nieobecność. Mieliście problemy podjąć rękawice nawet z naszymi FC w Ostródzie czy z FC Nidzicą u siebie w miesicie bo zrobili psikusa i przyjechali na mecz Startu Nidzica do Elbląga.
Można by tak wypisywać. To kto był bity i przez kogo?
Co do walki z caterinngowym namiotem, w chuuuju to mam, każdy robi to co uważa. Osobiście nie dołożył bym do tego palca, ani teraz ani w 96.
[/quote]
-
- Posty: 30
- Rejestracja: 10.04.2014, 20:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
N'08 propsy, nadawaj dalej, dobrze się to czyta
częstochowski AZS
-
- Posty: 113
- Rejestracja: 14.04.2013, 15:42
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Pamięta ktoś może w którym roku doszło próby ataku chuliganów Ruchu na pociąg Cracovii? Atak miał miejsce w Świętochłowicach (pomiędzy peronami Świętochłowice/Chorzów Batory), Cracovia jechała z jakiegoś wyjazdu z Gliwic chyba czy Wodzisławia. Z pociągu wtedy wybiegły psy i zaczęły strzelać...
-
- Posty: 111
- Rejestracja: 05.10.2017, 15:59
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Zbieranina ziomków dowiedziała się, że ich idol nie wziął koksu na mecz i ze smutku przestali dopingować. Następnie, całą tą zbieraniną nie potrafili ogarnąć żadnego dilera. W Warszawie, w dzień meczowy, czyli prawdopodobnie w sobotę. Nie wyszła im impreza i pozawijali się do domów.
Faktycznie, dobrze się czyta.
-
- Posty: 15
- Rejestracja: 28.04.2013, 15:40
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Widzisz od spotkania mineło 15 lat a Was dalej głowy bolą jak uciekaliscie w pola. A te tłumaczenia że mieliśmy szczęście w Adamowie bo od Was nie było połowy osób , są tak zabawne jak i tak was tam było więcej . A co do Gdańska już zapomnieliście jak wam Lechia zamazywała grafy . Do łomzy też od razu podbiliscie jak dostali łomot na ustawce . Zawsze mieliście kompleks Olimpii.
-
- Posty: 318
- Rejestracja: 29.03.2013, 20:22
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
...nikt nie pisał że mieliście szeście, bo tego "szczęścia" Wam przez ponad 30 bardzo często brakło i zbieraliście ciężkie smary.brixton pisze: ↑21.05.2023, 21:30Widzisz od spotkania mineło 15 lat a Was dalej głowy bolą jak uciekaliscie w pola. A te tłumaczenia że mieliśmy szczęście w Adamowie bo od Was nie było połowy osób , są tak zabawne jak i tak was tam było więcej . A co do Gdańska już zapomnieliście jak wam Lechia zamazywała grafy . Do łomzy też od razu podbiliscie jak dostali łomot na ustawce . Zawsze mieliście kompleks Olimpii.
Relacje i zmiany nastawienia do siebi to już hit. Skoro tak nas naliczacz o te grafy z Lechią i taki mądrala jesteś to leć do Warszawy z pretensjami o układ z TryBuna glowna który był po serii fajnych wspólnych awantur.
Co do ŁKS Łomża to zabrzmiało jak by to oni wygrali, a tak nie było i nie od razu ale skąd Ty to masz wiedzieć.
Odniosles się do tego do czego mogłeś, czyli niczego bo przez te 30 lat chuuja zrobiliście i tyle samo znaczycie.
-
- Posty: 608
- Rejestracja: 05.01.2016, 22:36
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Nie chcę wchodzić między "wódkę a zakąskę" ale to jest HIT...(S) pisze: ↑22.05.2023, 21:39...nikt nie pisał że mieliście szeście, bo tego "szczęścia" Wam przez ponad 30 bardzo często brakło i zbieraliście ciężkie smary.brixton pisze: ↑21.05.2023, 21:30Widzisz od spotkania mineło 15 lat a Was dalej głowy bolą jak uciekaliscie w pola. A te tłumaczenia że mieliśmy szczęście w Adamowie bo od Was nie było połowy osób , są tak zabawne jak i tak was tam było więcej . A co do Gdańska już zapomnieliście jak wam Lechia zamazywała grafy . Do łomzy też od razu podbiliscie jak dostali łomot na ustawce . Zawsze mieliście kompleks Olimpii.
Relacje i zmiany nastawienia do siebi to już hit. Skoro tak nas naliczacz o te grafy z Lechią i taki mądrala jesteś to leć do Warszawy z pretensjami o układ z TryBuna glowna który był po serii fajnych wspólnych awantur.
Co do ŁKS Łomża to zabrzmiało jak by to oni wygrali, a tak nie było i nie od razu ale skąd Ty to masz wiedzieć.
Odniosles się do tego do czego mogłeś, czyli niczego bo przez te 30 lat chuuja zrobiliście i tyle samo znaczycie.
-
- Posty: 15
- Rejestracja: 28.04.2013, 15:40
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Przecież to wy nie wyszliście z autokarów jak was atakowaliśmy :) już zapomniałeś. Od was ciężkie smary ??? Daruj sobie jesteście krainą tysiąca baśni , zróbcie sobie kolejny układ z byłą kosą . Ps fajnie wam się stało z murzynkiem na Hutniku
-
- Posty: 98
- Rejestracja: 18.02.2013, 21:56
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
ME Polska - Rosja 2012
O tym co się działo tego dnia w Warszawie słyszał chyba każdy. Atmosfera gorąca do granic niemożliwości. Co chwile starcia większe i mniejsze. Psy dostawały białej gorączki. My w ten dzień podejmujemy gości z Saragossy. Najpierw jedzenie i mecz w naszej ulubionej knajpie na Śródmieściu, ktoś tam przy okazji powykrajał ruskich z kilku flag.
Potem przenosimy się na Podwale, gdzie melanż dalej trwa. Cześć osób w środku knajpy, cześć przed. W pewnym momencie wysypuje się na nas grupa z okrzykiem Warsaw Fans Hooligans. Mieli pecha, konkretnie się nacieli. Zaliczają kilka ciężkich KO, w tym typ któremu musieli chirurgicznie kominiarkę ściągać. Ale jakby nie gadać charakterny chłopak, co psom odpowiedział, że nic się nie stało, po prostu wpadł w piłkoszał. :)
Pod koniec akcji z nieoznakowanych busów wyskakuje na nas grupa uzbrojona w batony z okrzykiem: "stój policja". Kto nie zdążył spierdolić zaliczył od tajniaków srogie baty, został zagazowany i puszczony po upływie jakiejś doby bez niczego, żadnych zarzutów.
Ja się urywam z dwoma typami z Saragossy, których prowadzę przez warszawskie rejony na piwo do Ibisa. Lubię taki ciepły czerwiec.
O tym co się działo tego dnia w Warszawie słyszał chyba każdy. Atmosfera gorąca do granic niemożliwości. Co chwile starcia większe i mniejsze. Psy dostawały białej gorączki. My w ten dzień podejmujemy gości z Saragossy. Najpierw jedzenie i mecz w naszej ulubionej knajpie na Śródmieściu, ktoś tam przy okazji powykrajał ruskich z kilku flag.
Potem przenosimy się na Podwale, gdzie melanż dalej trwa. Cześć osób w środku knajpy, cześć przed. W pewnym momencie wysypuje się na nas grupa z okrzykiem Warsaw Fans Hooligans. Mieli pecha, konkretnie się nacieli. Zaliczają kilka ciężkich KO, w tym typ któremu musieli chirurgicznie kominiarkę ściągać. Ale jakby nie gadać charakterny chłopak, co psom odpowiedział, że nic się nie stało, po prostu wpadł w piłkoszał. :)
Pod koniec akcji z nieoznakowanych busów wyskakuje na nas grupa uzbrojona w batony z okrzykiem: "stój policja". Kto nie zdążył spierdolić zaliczył od tajniaków srogie baty, został zagazowany i puszczony po upływie jakiejś doby bez niczego, żadnych zarzutów.
Ja się urywam z dwoma typami z Saragossy, których prowadzę przez warszawskie rejony na piwo do Ibisa. Lubię taki ciepły czerwiec.
-
- Posty: 250
- Rejestracja: 27.02.2022, 01:21
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
A w tej bajce byl frodo i gandalf. Fritzl wez clony i idz spac ty pekniety kondonie uzytku wielorakiegoN'08 pisze: ↑07.06.2023, 12:36ME Polska - Rosja 2012
O tym co się działo tego dnia w Warszawie słyszał chyba każdy. Atmosfera gorąca do granic niemożliwości. Co chwile starcia większe i mniejsze. Psy dostawały białej gorączki. My w ten dzień podejmujemy gości z Saragossy. Najpierw jedzenie i mecz w naszej ulubionej knajpie na Śródmieściu, ktoś tam przy okazji powykrajał ruskich z kilku flag.
Potem przenosimy się na Podwale, gdzie melanż dalej trwa. Cześć osób w środku knajpy, cześć przed. W pewnym momencie wysypuje się na nas grupa z okrzykiem Warsaw Fans Hooligans. Mieli pecha, konkretnie się nacieli. Zaliczają kilka ciężkich KO, w tym typ któremu musieli chirurgicznie kominiarkę ściągać. Ale jakby nie gadać charakterny chłopak, co psom odpowiedział, że nic się nie stało, po prostu wpadł w piłkoszał. :)
Pod koniec akcji z nieoznakowanych busów wyskakuje na nas grupa uzbrojona w batony z okrzykiem: "stój policja". Kto nie zdążył spierdolić zaliczył od tajniaków srogie baty, został zagazowany i puszczony po upływie jakiejś doby bez niczego, żadnych zarzutów.
Ja się urywam z dwoma typami z Saragossy, których prowadzę przez warszawskie rejony na piwo do Ibisa. Lubię taki ciepły czerwiec.
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Kaleoa.02 pisze: ↑07.06.2023, 21:56A w tej bajce byl frodo i gandalf. Fritzl wez clony i idz spac ty pekniety kondonie uzytku wielorakiegoN'08 pisze: ↑07.06.2023, 12:36ME Polska - Rosja 2012
O tym co się działo tego dnia w Warszawie słyszał chyba każdy. Atmosfera gorąca do granic niemożliwości. Co chwile starcia większe i mniejsze. Psy dostawały białej gorączki. My w ten dzień podejmujemy gości z Saragossy. Najpierw jedzenie i mecz w naszej ulubionej knajpie na Śródmieściu, ktoś tam przy okazji powykrajał ruskich z kilku flag.
Potem przenosimy się na Podwale, gdzie melanż dalej trwa. Cześć osób w środku knajpy, cześć przed. W pewnym momencie wysypuje się na nas grupa z okrzykiem Warsaw Fans Hooligans. Mieli pecha, konkretnie się nacieli. Zaliczają kilka ciężkich KO, w tym typ któremu musieli chirurgicznie kominiarkę ściągać. Ale jakby nie gadać charakterny chłopak, co psom odpowiedział, że nic się nie stało, po prostu wpadł w piłkoszał. :)
Pod koniec akcji z nieoznakowanych busów wyskakuje na nas grupa uzbrojona w batony z okrzykiem: "stój policja". Kto nie zdążył spierdolić zaliczył od tajniaków srogie baty, został zagazowany i puszczony po upływie jakiejś doby bez niczego, żadnych zarzutów.
Ja się urywam z dwoma typami z Saragossy, których prowadzę przez warszawskie rejony na piwo do Ibisa. Lubię taki ciepły czerwiec.
Popytaj znajomych. Może coś więcej wiedzą niż Ty. :) Zwracam też uwagę, że do tej pory nikt z Was nie negował tych zdarzeń. A zdjęcie z obitą mordą i podpis "wpadłem w piłkoszał" wstawił na FB nikt inny jak Wasz kolega.
No ale widzę, że postanowiłeś przejąć pałeczkę w sztafecie głupoty. Także biegnij Forrest. :)
-
- Posty: 250
- Rejestracja: 27.02.2022, 01:21
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Fritzl nie prooy sie ty . Paleczke to ty najwyzej mozesz wsadzic sobie tu i uwdzie. Dla mnie to jestes pala. Jak chcesz napisz adres na priv to mozemy sobie to wyjasnic w cztery oczy
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
-
- Posty: 250
- Rejestracja: 27.02.2022, 01:21
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Tak tez myslalem arivederczi mlody sportowcu w jeansach. Lub bez
-
- Posty: 347
- Rejestracja: 17.08.2017, 15:14
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Te chuligan w dżinsach, chłop ci proponuje pogadanie w 4 oczy a ty jak widać wolisz przez kabelek walczyć.
-
- Posty: 210
- Rejestracja: 27.08.2011, 11:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Taaaak, ustawki internetowe zawsze na konkretnym probsie. :)
Poza tym, na marginesie rozważań, kto by chciał się umawiać z konfiturą, co sama z siebie rzuca nazwiskami? :)
Poza tym, na marginesie rozważań, kto by chciał się umawiać z konfiturą, co sama z siebie rzuca nazwiskami? :)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: 0-22, 19acab45, 321bomba, Blablabla11, DZnr1, floydfloyd, Grzenia, JBS, Junior89, Koper1910, Master2000, NG_M, Thuglife1971, Witkacy i 159 gości