Co prawda nigdy nie byłem w żadnej "załodze", "ekipie", itd., ale jako że lata lecą i człowiek nieuchronnie zbliża się do "czwórki z przodu", mogę opisać subiektywnie derby Rzeszowa (subiektywnie, bo z punktu widzenia fana Resovii).
Pierwsze skojarzenie to słynne 3-minutowe derby z 14 kwietnia 1999 roku (środa). Mecz o prymat w IV lidze. Samego meczu właściwie nie było, bo ten zakończył się szybciej niż się zaczął. Po naszej stronie ŁKS i Miedzianka (doskonale widoczni, bo niemal wszyscy z klikunastoosobowej grupy w jednakowych flyersach i kominiarkach w barwach). Sędzia, widząc hasające po bieżni towarzystwo, przerwał mecz i juz go nie wznowił. Nie przypominam sobie, żeby doszło do bezpośrednich starć ze stalowcami - część z nich chyba siedziała w już sektorze gości, część okupowała wał za bramką od strony Wyspiańskiego. Na stadionie żadnej z grup nie udało się sforsować kordonu policji, umiejscowionego mniej więcej na wysokości środka trybuny krytej. Po komunikacie, że już "po meczu", walki przeniosły się poza stadion (od strony bramy przy ul. Sportowej), na ul. Witosa (tam chyba po raz pierwszy w historii meczów w Rzeszowie policja użyła gumowych kul, strzelając w powietrze), i na leżące za ul. Witosa osiedle Krakowska-Południe (KRN). Po tym meczu zamknięto nam stadion na ok miesiąc.
Drugi mecz, który przychodzi mi na myśl, to derby w III lidze 12.06.20004 - i nasz spadek do IV. Tu też się działo - pod koniec meczu w powietrzu zaczęły latać ławki, na bicie załapała się ochrona. A póżniej już dość konkretny chaos, i na bieżni, i na trybunach - armatka wodna i wjazd oddziału AT, który dość mocno nas wtedy "skompresował" :D. Dużo widać na filmie (od ok. 1:24:30).
https://www.youtube.com/watch?v=4qARHXcZWpo