yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Milan od kilku lat zaczął bardzo dbać o swój wizuerunek w sieci, co jak widać działa :)
yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Natomiast prężenie się w filmkach na youtube wychodz Milanistom najlepiej...
W Polsce tak ma większość ekip, tyle że z kominiarkami na głowach. Czy to, co u nas, to też prężenie się?
yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Generalnie lansują się na groźną bandę.
Co jest podstawą twojej oceny? Jeśli tylko to, co widzisz w sieci, to aż się zapytam: "Serio???". To, jaki oni poczynili progres jest gigantycznym skokiem jakościowym w relacji do lat wcześniejszych. Milan sukcesywnie, rok w rok zmieniał swój wizerunek, przechylał swoje preferencje coraz bardziej w stronę czarnych kurtek, braku barw, generalnie trenowania ekipy. Finalnie nawet na flagach się skończyło tak, jak po drugiej stronie Mediolanu - na wyjazdach zaczęli wieszać tylko i wyłącznie płótno CSM. Fan cluby mają zakaz wieszania flag na wyjazdach, a jedyną flagą ich skupiającą jest AIMC (Associazione Italiana Milan Clubs), która raz na jakiś czas wisi na wyjazdach gdzieś z boku sektora. Przesłanie z tego płynie oczywiste - zero samowolki i ewentualnego tracenia barw, jak to w dawnych czasach świetności włoskiej sceny było. Tekst, który napisałeś o lansowaniu się na groźną bandę jest dla mnie niezrozumiały, bo Milan faktycznie jest taką ekipą. Oczywiście mówimy o realiach włoskich. To wielka banda z ogromnym potencjałem. W ekipie jest tam sporo cwaniaczków, typowe miejskie rzezimieszki, złodzieje itp. U nas ten element dawno już przestał śmigać na wyjazdy, został wyparty przez półzawodową armię wojowników MMA. Tam jeszcze się trzyma ten trend miejskiej patologii, która wciąż swoje umocowanie ma także i w strukturach ruchu kibicowskiego.
yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Milan to silna paka, którą ostatnio pchają do przodu wyniki kopaczy.
Ale ty wiesz, kiedy zaczęły się te wszystkie zmiany w szeregach Milanu? Najbardziej intensywny czas zmian miał miejsce właśnie w czasach, gdy Milan osiągał przeciętne wyniki, jak na wielkość klubu. Lata 2013-2015 były okresem roszad i restrukturyzacji (że tak się wyrażę) w ekipie, by przyniosło to swój cel wraz z biegiem lat. No i czas pokazał, że te kroki były trafne. Żadne wyniki tu nie miały i nie mają znaczenia, bo Milan nawet przy słabych wynikach jeździł dobrą grupą (mowa o trzonie, nie o wynikowcach tworzących te magiczne 10 koła na wyjeździe). Milan, Inter i Juventus zawsze będą jeździć dobrymi liczbami, bo po pierwsze kocha się tam piłkę nożną i we Włoszech jak jesteś kibicem, to pokazujesz to na stadionie, a po drugie etos wyjazdowy wśród tych ekip jest od zawsze wspierany paliwem tradycji i historii klubu = mają ogromną bazę kibicowską w całych Włoszech (i nie tylko przecież). Nawet, jak zdarzają się okresy gorszego śmigania (jak w przypadku Interu zaraz po wprowadzeniu Tdt), to po czasie wypływają na powierzchnię i robią swoje.
yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Generalnie kilku user'ów wieszczyło upadek trybun w Italii, a tymczasem frekwencja jest naprawdę dobra, jest sporo opraw, czasem jakieś starcia, dzieje się :)
Po czasie wielu z nas może napisać jakieś podsumowanie, nikt nie ma przecież szklanej kuli w chwili, gdy pisze tekst. Opisywane były realia na tamten czas, a i tak uważam, że wiele z tych słów się sprawdziło, bo Włosi nie doszlusują już nigdy do swoich złotych lat. W momencie, gdy Tdt zawładnęła Półwyspem Apenińskim wyglądało to tragicznie. Internet ma to do siebie, że żyje chwilą, więc nie znajdziesz już za wielu zdjęć w sieci, chyba że poszperasz na stronach włoskich fotografów trybun, jednakże czasy sprzed ponad dekady były czymś niewyobrażalnym, jak bardzo trybuny włoskich stadionów upadły. Po latach presja zaczęła płynąć także z włoskiego związku piłkarskiego i z mediów, że coś z tym fantem trzeba zrobić, bo dalej to nie może tak wyglądać. No i zrobili - Tdt zniknęła, utworzono więcej udogodnień dla kibiców choćby w temacie z wejściówkami online. Nie zrezygnowano z sedna - uderzenia w chuligaństwo. W wyższych ligach, gdzie są duże ekipy to jeszcze jakoś wygląda (przemiał ludzki). Ale mniejsze ekipy we Włoszech ledwo dychają - czy my skądś to znamy?
Odnośnie awantur - w zasadzie to jest nieporównywalne do tego, co we Włoszech się działo w latach 80. i 90. Nie wiem, na ile twoja świadomość i wiedza w tym zakresie jest bogata. Trudno też w jakikolwiek sposób tworzyć jakąś relację proporcji - jeśli stwierdzimy, że aktualne czasy to kropla w morzu tego, co było, to chyba nie skłamiemy za bardzo. Włochy to dziś zupełnie spokojny kraj kibicowsko, bez żadnych podjazdów, wyczekiwań na rywala, dymów pod stadionami, na dworcach... To, że coś się zdarzy raz na pół roku, nie czyni nawet najmniejszego nawiązania do chuligańskich lat z przeszłości. Też to skądś jest nam znajome...
Nieprawdą jest, że włoska scena odżywa. Odżywa w relacji do tego, co było po 2009 roku (czyli nie było absolutnie nic - włącznie z wyjazdami). Odżywa z pozycji trupa, tyle że każda zmiana byłaby odczytywana na plus. Nie ma jednak mowy o nawiązywaniu do dawnych lat. Świat awanturnicznych trybun w Italii odszedł na zawsze w zapomnienie. Tak samo świat włoskiej pirotechniki. Dlatego sacrum włoskiego kibolstwa - mniejsze ekipy - dziś przeżywa tak ciężkie czasy. W Polsce obserwujemy powoli dokładnie tożsamy trend. Ludzie odpuszczają, bo stadionowe chuligaństwo czy nawet zwykłe odpalenie pirotechniki się nie opłacają.
yalla pisze: ↑23.08.2022, 19:20
Ktoś pisał że do Neapolu jeżdża tylko warcia i taki Milan jedzie w mask 300 osób - a Legia pojechała tam w 900 i jeszcze... wiadomo co:)
Niegdyś tak faktycznie było. Ekipy bały się jeździć do Neapolu, bo nie wiedziałeś, z której strony ktoś wyskoczy i skończysz z nożem w d**** (tyle, że tak było w bardzo wielu miastach we Włoszech, z Rzymem na czele). Musiałbyś polecieć do Neapolu i poszwędać się po tamtejszych uliczkach, żeby zrozumieć specyfikę tego miasta. Legia pojechała, zrobiła, co zrobiła i pokazała, jak wygląda polski styl kibicowania. Lech zrobił to samo w Sarajewie, Legia także w Zagrzebiu. Co ciekawe - wszystkie te trzy ekipy są uważane za ścisłą czołówkę w swoich krajach i wszystkie trzy bez wyjątku nie dały szansy na rewanż poprzez brak pojawienia się dzień wcześniej w Polsce. To tylko taka mała dygresja. W każdym bądź razie, wraz ze wzrostem bezpieczeństwa na włoskich stadionach, o czym w poprzednim akapicie napisałem, wzrosły też liczby wyjazdowe ekip w Neapolu. Przyciśnięcie śruby przestępczości także i we Włoszech przyniosło efekty. Nie tylko Kraków przestał być rajem bandytów, Neapol też to dotknęło - pół żartem, pół serio pisząc. Na stadionach i w ich okolicach w dniu meczowym jest już bezpiecznie i w zasadzie włos nikomu z głowy nie spada. We Włoszech wyroki za przestępczość stadionową potrafią dobijać do 10 lat zakazu stadionowego. I to nie takiego, jak w PL, że jedziesz z ekipą pod stadion i tylko nie wchodzisz na trybuny. Tam zakaz stadionowy równa się temu, że w godzinach meczu twojego klubu meldujesz się na miejscowym posterunku policji. I teraz skumaj, że masz takie coś robić przez 10 lat. Każdy mecz domowy i wyjazd ty zapierdalasz na komendę z autografem. W takiej sytuacji ktokolwiek zdrowy na umyśle dymiłby jeszcze, żeby dołączyć do diffidati? Ludzie zobaczyli, że to nie tylko straszenie, takie wyroki naprawdę zapadają i ekipy (zwłaszcza mniejsze) zmagają się z dramatycznymi problemami kadrowymi przez to. Niektóre pozawieszały działalność i w oświadczeniach stwierdziły, że czekają, aż ludziom pokończą się zakazy - dopiero wtedy wrócą. To są autentyczne przykłady z życia wzięte. I oni zapewne rzeczywiście wrócą po tych kilku latach, bo tam działają chłopy po 50 lat w świecie kibicowskim, także i w mniejszych ekipach.
PS O Neapolu, specyfice miasta, ekipach w strukturach kibicowskich Napoli będzie można przeczytać za kilka miesięcy. Ukaże się wtedy bowiem polska wersja wydawnictwa Josefa Grubera "Lo stile di vita - Ultras in Kampanien". Dokonałem przekładu tekstu tego albumu na język polski. Swoją dolę już za wykonaną pracę dostałem, więc nie mam żadnego interesu w tym, by tą książkę reklamować, ale mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu kibicowi choć trochę interesującemu się włoskimi trybunami.
