Daty nie pamietam dokladnie, byl to chyba 1996 rok ale rownie dobrze 1997 mogl byc. Zawisza zatrzymal pociag z Pogonia wracajaca (chyba) z Olsztyna za stacja Bydgoszcz Lesna, Szczecinianie dostali potezny oklep. Nie bylo mnie tam, ale na osiedlu byla to akcja-legenda. Mialem tez zina z jej opisem, artykul konczyl sie tekstem "byla to jedna z najlepszych akcji kibicow zawiszy w ciagu ostanich lat" czy podobnym.
Od lat na emigracji wiec szczegoly moglem poprzekrecac. Jak ktos ma wiecej info prosze dajcie znac, zawsze chcialem sie dowiedziec o tej akcji wiecej.

Prosba o zina i/lub info o akcji Zawiszy na Pogon z 1996 (?)
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 09.10.2015, 12:40
-
- Posty: 178
- Rejestracja: 07.05.2010, 16:10
Re: Prosba o zina i/lub info o akcji Zawiszy na Pogon z 1996
ZASADZKA NA POGOŃ, 8 LISTOPADA 1995
Wbrew pozorom nie była to pierwsza tego typu akcja zorganizowana przez Chuliganów Zawiszy. Wcześniej, tej samej jesieni, dwukrotinie oczekiwaliśmy w środku nocy na Dworcu Leśnym na ekipę gdańskiej Lechii. Raz czekało na Lechistów 40 drugim razem już ponad 50 osób. Jednak Lechia była na dalekich wyjazdach bardzo cieniutka. Podróżowali między 5 a 13 osób. Trafienie tak małej grupki graniczyło więc z cudem.
Tym razem miało byc jednak inaczej. W pubie na Bielawach zebraliśmy się koło godziny 18stej. W telewizji mamy szczęście obejrzec migawki z właśnie zakończonej kolejki ekstraklasy. Mecz w Olsztynie. Rzut kamery na klatkę gości i to już wystarczyło abyśmy wiedzieli z jaką ekipą będziemy mieli do czynienia. Kilkunastu Portowców z trzema flagami było jak znalazł na środowy wieczór. Do pubu przybywa coraz więcej ludzi. Wszyscy przybysze zapisują się na autokary do Konina, co zwiastuje ciekawy wyjazd w dobrej liczbie w nadchodzącą sobotę.
Około 19.30 stara gwardia zarządza powolne przemieszczanie się w okolicę Dworca Leśnego, gdzie akcja miała zostac przeprowadzona. oczywiście nie wychodzimy z baru całą stu osobową watahą, tylko grupkami po 3-4 osoby. Pozwala to przemieścic się na Leśne bez podejrzeń policji. Praktycznie każda z grupek na miejsce akcji dociera inną drogą. W tym samym czasie kilka osób z ekipy jedzie do Solca Kujawskiego. To oni mają pociągnąc hamulec w odpowiednim momencie i to od nich uzależnione jest powodzenie tej operacji.
Siedmioosobowa ekipa z mojego osiedla dociera jako jedna z ostatnich. Wśród nas uczestnicy eskapady do Polic, więc agresja i chęc obicia Portowców potęguje się z każdą upływającą minutą. Za Dworcem Leśnym ciemno jak w d****. Ilośc osób zdradzają tylko tlące się w ciemności palone papierosy. Chyba zaskoczyliśmy na plus samych siebie, bo tak licznej i tak dobrej bandy w środowy wieczór nie spodziewał się chyba nikt. Po około dziesięciu minutach ruszamy dalej alejką parkową wzdłuż torowiska. Pod wiaduktem tramwajowym przepuszczamy pośpiech jadący z Gdyni do Łodzi, w którym wracali Ełkaesiacy. Przechodzimy na drugą stronę torów. Przesuwamy się jeszcze ze sto metrów w głąb lasu i czekamy przyczajeni. Zewsząd słychac odgłosy łamabnych gałęzi. Ludzie, którzy nie zabrali nic ze sobą naprędce się dozbrajają. Po każdym głośniejszym chrupnięciu ciche salwy smiechu. Starsi uspakajają towarzystwo i za chwilę robi się totalna cisza. Czekamy tak około 15stu minut. Za chwilę widac już zbliżający się pociąg. W powietrzu wisi ogromne napięcie i skupienie. Za chwilę pociąg przejeżdża przed nami i z łatwością rozpoznajemy, że to tylko jakiś elektryk. Co bardziej nerwowi powstawali z miejsc, ale stara gwardia za moment przywołuje ich do porządku. Mijają kolejne minuty. Każda niemiłosiernie się dłuży. Za moment światła elektrowozu podwajają naszą czujnośc. Za chwilę cały skład liczący kilkanaście wagonów przejeżdża nam przed nosem. "Co jest k****?" - takie komentarze najczęściej padały z naszych ust. Pewnie wyczaili naszych i obili... Po chwili rezygnacji gwizd hamulca! Jest! Ktoś rzucił hasło i jednocześnie wypadamy z krzaków na torowisko. Widok był to imponujący. Pociąg trochę nam odjechał, ale dogoniliśmy go w pół minuty. W pociągu nasi w oknach pokazują nam gdzie biec. Nasze okrzyki dały znac pasażerom, że dzieje się coś niedobrego. Widac spore poruszenie. Lecą pierwsze szyby. Ekipa podzieliła się mniej więcej na pół i jesteśmy po obu stronach składu. Nagle widzę biegnącą korytarzem postac. Jeden z Portowców, świadomy zagrożenia próbuje zabarykadowac się w kiblu. Ułamki sekund sprawiły, że zdążył się zamknąc. Uprzedza mnie "Kawa", który w Policach dostał najmocniej. Klamra pasa błyskawicznie rozbija szyby i chuligan Pogoni jest systematycznie okładany. "Kawa" wpadł w amok. Gośc, który przeraźliwie się darł nagle ucichł zupełnie... Jeszcze ktoś nakłania grzecznie śledzia do opuszczenia kibla. Ale było pewne, że z zaproszenia on nie skorzysta.
Przechodzę przez pociąg na drugą stronę. W środku pełno kamieni i szkła, a na tym wszystkim czołgający się po ziemi ludzi. Brzdęk tłuczonego szkła praktycznie nie cichnie. Ku naszemu zdziwieniu w pociągu znajdują się także piłkarze Pogoni. Jak dostał w łeb Majdan nie widziałem, za to Jaskólski został pomyłkowo wzięty za kibica. "Ozzy", będący od początku z drugiej strony opowiadał o przedziale, który próbował się postawic. Zabarykadowani kibice Pogoni w liczbie kilku sztuk bronili trzech klubowych flag. W końcu ktoś rozbija pasem okna w drzwiach do przedziału i nasi wbijają się do środka. Gośc, który desperacko próbuje uciec przez okno, trafiony czymś mocno osuwa się po nierozbitej jeszcze szybie. Kibice Pogoni zostali bardzo ciężko obici. Najwięcej strat ponieśli ci, którzy próbowali bronic się samotnie.
Cała akcja trwała około 15 minut. Pogoń straciła wszystko na tym wyjeździe: trzy flagi, kilka szalików i na prawdę sporo zdrowia. Pociąg już dalej nie pojechał. W Bydgoszczy wagony zjechały na ZNTK. W akcji tej uczestniczyło około 100 chuliganów Zawiszy i odbiła się ona szerokim echem w kibicowskiej Polsce. Były też niestety konsekwencje prawne, ale uczestniczący musieli się z tym liczyc.
Wbrew pozorom nie była to pierwsza tego typu akcja zorganizowana przez Chuliganów Zawiszy. Wcześniej, tej samej jesieni, dwukrotinie oczekiwaliśmy w środku nocy na Dworcu Leśnym na ekipę gdańskiej Lechii. Raz czekało na Lechistów 40 drugim razem już ponad 50 osób. Jednak Lechia była na dalekich wyjazdach bardzo cieniutka. Podróżowali między 5 a 13 osób. Trafienie tak małej grupki graniczyło więc z cudem.
Tym razem miało byc jednak inaczej. W pubie na Bielawach zebraliśmy się koło godziny 18stej. W telewizji mamy szczęście obejrzec migawki z właśnie zakończonej kolejki ekstraklasy. Mecz w Olsztynie. Rzut kamery na klatkę gości i to już wystarczyło abyśmy wiedzieli z jaką ekipą będziemy mieli do czynienia. Kilkunastu Portowców z trzema flagami było jak znalazł na środowy wieczór. Do pubu przybywa coraz więcej ludzi. Wszyscy przybysze zapisują się na autokary do Konina, co zwiastuje ciekawy wyjazd w dobrej liczbie w nadchodzącą sobotę.
Około 19.30 stara gwardia zarządza powolne przemieszczanie się w okolicę Dworca Leśnego, gdzie akcja miała zostac przeprowadzona. oczywiście nie wychodzimy z baru całą stu osobową watahą, tylko grupkami po 3-4 osoby. Pozwala to przemieścic się na Leśne bez podejrzeń policji. Praktycznie każda z grupek na miejsce akcji dociera inną drogą. W tym samym czasie kilka osób z ekipy jedzie do Solca Kujawskiego. To oni mają pociągnąc hamulec w odpowiednim momencie i to od nich uzależnione jest powodzenie tej operacji.
Siedmioosobowa ekipa z mojego osiedla dociera jako jedna z ostatnich. Wśród nas uczestnicy eskapady do Polic, więc agresja i chęc obicia Portowców potęguje się z każdą upływającą minutą. Za Dworcem Leśnym ciemno jak w d****. Ilośc osób zdradzają tylko tlące się w ciemności palone papierosy. Chyba zaskoczyliśmy na plus samych siebie, bo tak licznej i tak dobrej bandy w środowy wieczór nie spodziewał się chyba nikt. Po około dziesięciu minutach ruszamy dalej alejką parkową wzdłuż torowiska. Pod wiaduktem tramwajowym przepuszczamy pośpiech jadący z Gdyni do Łodzi, w którym wracali Ełkaesiacy. Przechodzimy na drugą stronę torów. Przesuwamy się jeszcze ze sto metrów w głąb lasu i czekamy przyczajeni. Zewsząd słychac odgłosy łamabnych gałęzi. Ludzie, którzy nie zabrali nic ze sobą naprędce się dozbrajają. Po każdym głośniejszym chrupnięciu ciche salwy smiechu. Starsi uspakajają towarzystwo i za chwilę robi się totalna cisza. Czekamy tak około 15stu minut. Za chwilę widac już zbliżający się pociąg. W powietrzu wisi ogromne napięcie i skupienie. Za chwilę pociąg przejeżdża przed nami i z łatwością rozpoznajemy, że to tylko jakiś elektryk. Co bardziej nerwowi powstawali z miejsc, ale stara gwardia za moment przywołuje ich do porządku. Mijają kolejne minuty. Każda niemiłosiernie się dłuży. Za moment światła elektrowozu podwajają naszą czujnośc. Za chwilę cały skład liczący kilkanaście wagonów przejeżdża nam przed nosem. "Co jest k****?" - takie komentarze najczęściej padały z naszych ust. Pewnie wyczaili naszych i obili... Po chwili rezygnacji gwizd hamulca! Jest! Ktoś rzucił hasło i jednocześnie wypadamy z krzaków na torowisko. Widok był to imponujący. Pociąg trochę nam odjechał, ale dogoniliśmy go w pół minuty. W pociągu nasi w oknach pokazują nam gdzie biec. Nasze okrzyki dały znac pasażerom, że dzieje się coś niedobrego. Widac spore poruszenie. Lecą pierwsze szyby. Ekipa podzieliła się mniej więcej na pół i jesteśmy po obu stronach składu. Nagle widzę biegnącą korytarzem postac. Jeden z Portowców, świadomy zagrożenia próbuje zabarykadowac się w kiblu. Ułamki sekund sprawiły, że zdążył się zamknąc. Uprzedza mnie "Kawa", który w Policach dostał najmocniej. Klamra pasa błyskawicznie rozbija szyby i chuligan Pogoni jest systematycznie okładany. "Kawa" wpadł w amok. Gośc, który przeraźliwie się darł nagle ucichł zupełnie... Jeszcze ktoś nakłania grzecznie śledzia do opuszczenia kibla. Ale było pewne, że z zaproszenia on nie skorzysta.
Przechodzę przez pociąg na drugą stronę. W środku pełno kamieni i szkła, a na tym wszystkim czołgający się po ziemi ludzi. Brzdęk tłuczonego szkła praktycznie nie cichnie. Ku naszemu zdziwieniu w pociągu znajdują się także piłkarze Pogoni. Jak dostał w łeb Majdan nie widziałem, za to Jaskólski został pomyłkowo wzięty za kibica. "Ozzy", będący od początku z drugiej strony opowiadał o przedziale, który próbował się postawic. Zabarykadowani kibice Pogoni w liczbie kilku sztuk bronili trzech klubowych flag. W końcu ktoś rozbija pasem okna w drzwiach do przedziału i nasi wbijają się do środka. Gośc, który desperacko próbuje uciec przez okno, trafiony czymś mocno osuwa się po nierozbitej jeszcze szybie. Kibice Pogoni zostali bardzo ciężko obici. Najwięcej strat ponieśli ci, którzy próbowali bronic się samotnie.
Cała akcja trwała około 15 minut. Pogoń straciła wszystko na tym wyjeździe: trzy flagi, kilka szalików i na prawdę sporo zdrowia. Pociąg już dalej nie pojechał. W Bydgoszczy wagony zjechały na ZNTK. W akcji tej uczestniczyło około 100 chuliganów Zawiszy i odbiła się ona szerokim echem w kibicowskiej Polsce. Były też niestety konsekwencje prawne, ale uczestniczący musieli się z tym liczyc.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 09.10.2015, 12:40
Re: Prosba o zina i/lub info o akcji Zawiszy na Pogon z 1996
adrenalina, dzieki bardzo. Goscie z Pogoni jak pamietam, podobnie jak pociag;), dalej juz nie pojechali, w sensie zostali w szpitalach w Bydgoszczy? Hardkorowe klimaty ale wtedy tak bylo.
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 11.09.2009, 17:42
Re: Prosba o zina i/lub info o akcji Zawiszy na Pogon z 1996
Mimo że w tamtych złotych latach 90tych akcje na pociągi z innymi kibicami zdarzały się bardzo często to akurat o tej zasadzce bydgoszczan na portowców było bardzo głośno w świecie kibicowskim.
Pamiętam jeszcze inne podobne głośne akcje - Legia na Stomil i Wisłę na dworcu zachodnim i Wisłoka na kibiców Śląska wracających z Tarnobrzega.
Pamiętam jeszcze inne podobne głośne akcje - Legia na Stomil i Wisłę na dworcu zachodnim i Wisłoka na kibiców Śląska wracających z Tarnobrzega.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: EPGepg, luq88, Mareczek86, maystero, ministerwojny, pdkrpk, wu tang pcklan, Zabek1990 i 113 gości