Sezon 2014/15 został przedłużony o kolejne mecze i przygody na kibicowskim szlaku. A wszystko za sprawą wzorowej postawy piłkarzy na boisku, którzy wygrywając III ligę stoczyli dwa dodatkowe boje o awans do wyższej klasy z Radomiakiem.
To nie był koniec atrakcji, gdyż toczyliśmy jeszcze bój o Okręgowy Puchar Polski. Przed losowaniem par półfinałowych każdy liczył na finał z KSZO, a zarazem zdawaliśmy sobie sprawę , że "losujący" na przekór wylosuje mecz z KSZO w półfinale i tak też się stało.
4 dni po barażach o II ligę czekał nas drugi już w rundzie wiosennej wyjazd do Ostrowca. Niestety do tego spotkania nie dochodzi a wszystko za sprawą wycofania się KSZO z pucharów. Decyzja zaskakująca z tego względu, że KSZO chciało aby mecz był rozgrywany bez kibiców gości na co nie zgodził się ŚZPN i ze względów finansowych zarząd z Ostrowca postanowił wycofać drużynę.Tym samym znaleźliśmy się w finale.
W drugiej półfinałowej parze spotkali się Łysica Bodzentyn i Partyzant Radoszyce, co przy doborze takich ekip, można by było powołać się na słowa byłej minister sportu Muchy - kto losował te drużyny.. ? Emotikon smile
W drugim półfinale lepszy okazał się jednak zespół z Bodzentyna i to z kopaczami z Łysicy zmierzyliśmy się w Pińczowie o puchar.
Wstępnie liczyliśmy na duże zainteresowanie wyjazdem - powołując się na historyczny sukces jakim, byłoby zdobycie pucharu i co lepsze zakończenie sezonu w PODWÓJNEJ KORONIE! Niestety, organizator meczu zadecydował, że spotkanie odbędzie się w środku tygodnia co negatywnie odbiło się na frekwencji.
Niejednokrotnie w tym sezonie udowadnialiśmy - nie ważne gdzie, nie ważne z kim i nie ważne kiedy - tam gdzie WISŁA tam i my. Tak i było tym razem. W środowe popołudnie w Pińczowie jesteśmy w 50 osób. Podrożujemy autokarem. Kilka osób dojeżdża na własną rękę, tym samym udowadniając, że wszystko da się pogodzić i praca nie jest żadną przeszkodą.
W pierwszą stronę podróżujemy z eskortą kieleckiej prewencji, która o dziwo większych problemów nie robiła nawet na postojach. Pod stadion w Pińczowie docieramy z początkiem meczu, gdzie czekały na nas liczne oddziały kieleckiej i miejscowej prewencji.
Przy wejściu na stadion, ku naszemu zdziwieniu najwięcej do powiedzenia miał jak się później okazało Z-ca komendanta w Pińczowie, ale w większości jego z d*** wyjęte decyzje, nie zgodne z prawem przyjmowaliśmy z szyderczym uśmiechem i szybką ripostą. Oprócz z-cy komendanta w swoją rolę zbytnio wczuwał się policjant z kryminalnej. Po jego prostackim zachowaniu i wyglądzie od razu można było stwierdzić, że naoglądał się za dużo strażnika texasu a ze wsi z której się wywodzi, za swoją ambitną posadkę jest traktowany na równi z sołtysem o czym świadczyło jego zachowanie, ale tego bohatera przedstawimy Wam na nagraniu które ukaże się wkrótce Emotikon wink Do tego samego wora można wrzucić, niespełnionych ochroniarzy, którzy swoją wczutką przeszli samych siebie. Trzeba przyznać, że obecność mocnych osobowości z miejscowej komendy, wpłynęła na cieci motywująco i każdy z nich chciał się chyba na tyle wykazać aby w przyszłości mieć możliwość załapania się do fuszki o której całe życie marzy... Emotikon smile Co by nie było panowie z ochrony byli na tyle groźni a zarazem śmieszni, że korzystnie wpłynęli na rozładowanie złych emocji które wprowadziła miejscowa milicja.. Emotikon wink
Ale od początku.. Wszystko zaczęło się tak jak zacząć się nie miało i mogło czyli od wcześniej wspominanego Zastępcy Komendanta - Grzegorza Makucha, który poinformował nas, że flag na stadion nie wniesiemy powołując się na decyzję ŚZPN. Wywołało to u nas lekkie zdziwienie, gdyż flagi które mieliśmy ze sobą wisiały praktycznie przez cały sezon na wszystkich ligowych stadionach a niejednokrotnie pojawiały się również na meczach wyższych lig, gdzie wspieraliśmy swoje zgody.
Decyzję złego porucznika po chwili zdementowała nasza Prezes, która na bieżąco była w kontakcie z organizatorem meczu. Mimo wszystko ochrona na polecenie pana Makucha nie wyraziła zgody. Wtedy też dotarło do nas, że cała akcja może być z góry zaplanowana. W między czasie dochodziło do komicznych scen z udziałem wcześniej wspominanych, wczutych ochroniarek. Jeden zażyczył sobie abyśmy wszyscy po kolei dmuchali w alkomat.. Emotikon smile ale cóż.. niespełnieni w życiu panowie mieli swój dzień i przez chwilę mogli się poczuć wyżej.
Wracając do absurdalnego zakazu.. Negocjacje z psami nie wchodziły w grę, bo jak wiadomo z tymi osobnikami się nie rozmawia ani tym bardziej nie prosi. Postanowiliśmy więc dopingować zespół spod stadionu, gdzie widoczność była prawie, że ZEROWA. Zakazane flagi powiesiliśmy na płocie stadionu i zaczeliśmy dopignować piłkarzy.
Wynik do przerwy 3:0 zapowiadał zdobycie historycznego pucharu i korzystnie wpłynął na nasze nastroje.
Po przerwie przypominają o sobie spięci i wczuci policjanci. Kilka osób bezpodstawnie dostaje mandaty a co najlepsze, ograniczają bezprawnie naszą swobodę i otoczeni przez liczne oddziały mundurowych,nie możemy się ruszyć dalej niż za autokar. Osoby które się sprzeciwiały dostawały mandaty.
Druga połowa zatem mijała na użeraniu się z psiarskimi i szyderczych tekstów skierowanych do groźnych ochroniarek.
Sędzia kończy mecz przy wyniku 3:1 a my oczekujemy przybycia piłkarzy. A tu nagle.. znać o sobie dają ochroniarki, które zamykają piłkarzom wyjście z boiska i dostęp pod bramę wyjściową, kierując na piłkarzy gaz! Drużyna jednak ma charakternych piłkarzy, którzy przyszli do nas na skróty Emotikon smile i po minach policji można było stwierdzić, że wkurwienie sięga zenitu..Emotikon smile
Piłkarze rzucają nam szczęśliwe koszuleczki i razem z nimi odśpiewujemy parę przyśpiewek.
Piłkarze udają się do szatni my jeszcze przez chwilę celebrujemy zakończenie sezonu w podwójnej koronie i wtedy znak o sobie daje policja, która przez chwilę zeszła z centrum uwagi.. Mundurowi pewnie liczyli na to, że odpalimy pirotechnikę.. której się nie doczekali i wzieli sprawy w swoje ręce.. Emotikon wink Wszystko zaczęło się od flag - które na tyle im przeszkadzały, że zaczęli je zrywać! Co wywołało u nas natychmiastową reakcję. Flagi zostały w naszych rękach a milicja zaczęła pacyfikować wszystkich zgromadzonych. Każdy kto stał blisko mógł się załapać na solidną dawkę gazu pieprzowego.. W efekcie całego incydentu zatrzymanych zostało 5 osób w tym jeden 14-latek, który został targany po ziemi i skuty w kajdany, niczym najgorszy zbir, ale miejmy nadzieję, że doczekamy się chwili, gdzie w takiej sytuacji zobaczymy osoby które bezprawnie używały swojej władzy.
Zagazowany autokar i większa część składu, zmusił do wyjścia na powietrze i wtedy doszło do łapanki i kolejna osoba została zatrzymana. Kilkanaście osób nie miało jak oddychać a my na dużym wkurwieniu czekaliśmy na przyjazd pogotowia i wkurwieniu słowami karciliśmy nieudolnych policjantów.
Na całe szczęście udało nam się zgromadzić dużą ilość materiałów w postaci nagrań i zdjęć. Cieszymy się również, że wtedy kiedy tego potrzebowaliśmy dołączyła i wsparła nas Prezes klubu Anna Ziółek (szacunek!), co sprawiło, że agresja milicji nieco spadła.
Pogotowie udzieliło pomocy tym którzy tego potrzebowali. Niestety, dopiero po ostrych negocjacjach dopuszczony sanitariuszy do osób zatrzymanych! Kilkanaście osób musiało wybrać się na szpital aby zrobić obdukcję a tam.. nie miła niespodzianka - lekarze pełniący dyżur odmówili zrobienia obdukcji! W starym układzie zmowa musi obowiązywać..
Pobyt w Pińczowie przedłużył się o kilka godzin. W tym czasie okupowaliśmy pobliską pizzerię.
Wielkie podziękowania i szacunek należy się kibicom z Pińczowa, którzy zachowali się tak jak powinien zachować się każdy niezależnie od przynależności klubowej.
Na całe szczęście udało nam się zgromadzić dużą ilość materiałów w postaci nagrań i zdjęć. Sprawa na pewno przez nas będzie nagłośniona i zrobimy wszystko aby nieudolni funkcjonariusze, którzy nie potrafią zapanować nad swoją agresją i kompleksami trzymali się z dala od takich imprez i ponieśli konsekwencje.
Osoby zatrzymane wychodzą na drugi dzień popołudniu z zarzutami naruszenia nietykalności funkcjonariusza.
Dość skandalicznie ale za to w PODWÓJNEJ koronie kończymy długi i udany sezon!