
GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 28
- Rejestracja: 23.04.2007, 22:25
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Jak tam najlepiej dojechać z Faro?
-
- Posty: 109
- Rejestracja: 05.04.2007, 09:50
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
z tego co widzielimy to nic tam nie jezdzi
moze w dniu meczu jakies busy
ale taksowka to maks 10euro
moze w dniu meczu jakies busy
ale taksowka to maks 10euro
-
- Posty: 189
- Rejestracja: 10.05.2013, 23:27
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
jakby w Polsce grali ;)
-
- Posty: 32
- Rejestracja: 09.09.2012, 20:56
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Dobry doping prowadzony jest :)
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 10.08.2007, 12:17
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Coś często słychać bluzganie na policje. Może coś sie tam dziś działo :)
-
- Posty: 177
- Rejestracja: 29.05.2014, 16:13
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Trans na Osucha powinien być lepszej jakości i bardziej czytelny, a szkoda bo dziś w TV byłby bardziej widoczny nie tylko dla kumatych
-
- Posty: 771
- Rejestracja: 30.05.2014, 20:31
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
głośny doping :)
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 13.02.2013, 20:34
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Dokładnie, dobra okazja była zagrać mu na nosie, wystarczyło troche bardziej się do niego przyłożyć - grubsze litery i byłby dużo lepszy efekt, no ale żeby nie było że się przypierdalam - oczywiście plus że w ogóle był bo takie k**** trzeba zwalczać.'. pisze:Trans na Osucha powinien być lepszej jakości i bardziej czytelny, a szkoda bo dziś w TV byłby bardziej widoczny nie tylko dla kumatych
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 11.11.2013, 14:01
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
to jakas przyspiewka piknikow z gibraltaru na melodie zawsze i wszedzieMintai pisze:Coś często słychać bluzganie na policje. Może coś sie tam dziś działo :)
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 13.05.2013, 13:18
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Nic się nie działo, po prostu doping który próbowała robić wycieczka z Biedry był urozmaicany przez drugą część bardziej kibolskimi akcentami.
-
- Posty: 124
- Rejestracja: 19.03.2007, 23:19
- Lokalizacja: z kątowni
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
To ze trans był widoczny wystarczajaco może świadczyć fakt ze w przerwie meczu bez powodzenia próbowała go odebrać ochrona.Blue Old Boy pisze:Dokładnie, dobra okazja była zagrać mu na nosie, wystarczyło troche bardziej się do niego przyłożyć - grubsze litery i byłby dużo lepszy efekt, no ale żeby nie było że się przypierdalam - oczywiście plus że w ogóle był bo takie k**** trzeba zwalczać.'. pisze:Trans na Osucha powinien być lepszej jakości i bardziej czytelny, a szkoda bo dziś w TV byłby bardziej widoczny nie tylko dla kumatych
Podczas meczu furorę zrobiło piwo bezalkoholowe dostepne w "punkcie gastronomicznym"
-
- Posty: 2547
- Rejestracja: 07.05.2011, 22:19
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
kurz@w@gino wpierw to Ty kiedyś opuść czeluści internetu,potem pojedź do Algarve i jak uda Ci się powiesić jakąś flagę to zabieraj głos o jej wielkości czy przesłaniu.Bystrzak taki jesteś od kilku miesięcy ale żebyś Ty chociaż kadrę w Polsce zaliczył....'. pisze:Trans na Osucha powinien być lepszej jakości i bardziej czytelny, a szkoda bo dziś w TV byłby bardziej widoczny nie tylko dla kumatych
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 09.02.2013, 12:44
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Faro.
Dzieki szczęśliwemu losowaniu nadarzyła się okazja do powtórki z przed roku. Wtedy San Marino teraz Faro :-). Na pewno każdy kto pojechał nie żaluje. Przez kilka dni wybawiliśmy się jak na pożądnych wakacjach. Ale tu nie miejsce na takie opisy. Odnośnie meczu.
Stadion spory, w końcu było tu EURO2004. Choć trybuny za bramkami to tylko konstrukcja z metalowych rurek. Prawie identyczna jak Nasza trybuna przenośna (ŁKS), tylko z dwadzieścia razy większa.
Na meczu ogółem 1600 osób z przewagą Polaków. Oczywiście miks, z kumatych widziany Raków, Zawisza, Chrobry, Górnik, Jastrzębie, Jaga, Legia, Bałtyk, Leżajsk, KSZO, Hetman, Gwardia, Czuwaj, Sanok, Góral... Na pewno kogoś pominąłem.
W drugiej połowie udaje się rozkręcić bardzo fajny doping. Najlepiej wyszło HSV na dwie strony, do tego inne przyśpiewki. Nie zabrakło pozdrowień dla dzielnych stróżów prawa i Donka. Co warte zaznaczenia zostały zaśpiewane wszystkie cztery zwrotki hymnu i to trzykrotnie!!!. Choć z ostatnią zwrotką już były problemy. Uczyć się całego hymnu! Zawisza z fajnym transem na temat osucha.
Po meczu problem z transportem, ale z pomocą przychodzi wycieczka pikników :-D. Dzięki!.
Nas ŁKS 7 osób plus chłopak z Radomiaka i 7 osób z Tychów plus ich ziomek z Lecha. Tworzymy chyba najliczniejsza kumate grupę, zaraz po Jastrzębiu. Ale mogę się mylić.
Wyjazd jak najbardziej do powtórzenia w tak zacnym gronie.
Z kibicowskim pozdrowieniem.
Tyski GKS & Łódzki KS on tour!!!
Dzieki szczęśliwemu losowaniu nadarzyła się okazja do powtórki z przed roku. Wtedy San Marino teraz Faro :-). Na pewno każdy kto pojechał nie żaluje. Przez kilka dni wybawiliśmy się jak na pożądnych wakacjach. Ale tu nie miejsce na takie opisy. Odnośnie meczu.
Stadion spory, w końcu było tu EURO2004. Choć trybuny za bramkami to tylko konstrukcja z metalowych rurek. Prawie identyczna jak Nasza trybuna przenośna (ŁKS), tylko z dwadzieścia razy większa.
Na meczu ogółem 1600 osób z przewagą Polaków. Oczywiście miks, z kumatych widziany Raków, Zawisza, Chrobry, Górnik, Jastrzębie, Jaga, Legia, Bałtyk, Leżajsk, KSZO, Hetman, Gwardia, Czuwaj, Sanok, Góral... Na pewno kogoś pominąłem.
W drugiej połowie udaje się rozkręcić bardzo fajny doping. Najlepiej wyszło HSV na dwie strony, do tego inne przyśpiewki. Nie zabrakło pozdrowień dla dzielnych stróżów prawa i Donka. Co warte zaznaczenia zostały zaśpiewane wszystkie cztery zwrotki hymnu i to trzykrotnie!!!. Choć z ostatnią zwrotką już były problemy. Uczyć się całego hymnu! Zawisza z fajnym transem na temat osucha.
Po meczu problem z transportem, ale z pomocą przychodzi wycieczka pikników :-D. Dzięki!.
Nas ŁKS 7 osób plus chłopak z Radomiaka i 7 osób z Tychów plus ich ziomek z Lecha. Tworzymy chyba najliczniejsza kumate grupę, zaraz po Jastrzębiu. Ale mogę się mylić.
Wyjazd jak najbardziej do powtórzenia w tak zacnym gronie.
Z kibicowskim pozdrowieniem.
Tyski GKS & Łódzki KS on tour!!!
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 06.05.2014, 10:05
- Lokalizacja: Blisko Polski
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Prawda, uczyć się. Czwarta zwrotka idzie coraz lepiej, ale problem jest jeszcze z pierwszym... wersem hymnu.EB2012 pisze:Choć z ostatnią zwrotką już były problemy. Uczyć się całego hymnu!
Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy!


-
- Posty: 184
- Rejestracja: 30.05.2011, 15:35
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Na tym spotkaniu obecny 1 kibic sanockiej Stali .
-
- Posty: 35
- Rejestracja: 07.03.2012, 20:47
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Gibraltar - POLSKA (07.09.2014r., Faro)
Wyjazd planujemy już kilka miesięcy przed meczem. Jak to bywa przy takich dalekich wyjazdach chętnych wstępnie jest dużo, a jak przychodzi do konkretów to już tak kolorowo nie ma.
Było pewne, że pojedziemy ale liczba i środek transportu nie był do samego końca znany...
Kilka dni do wyjazdu spontanicznie spotykamy się w 4 osoby w McDonaldzie i rozpisujemy plan na... chusteczce :) :)
Ogarniamy busik 9 osobowy i ostatecznie w czwartek rano na zbiórce melduje się 6 osób (3 - Ruda Śląska, 2 - Zabrze, 1 - Gliwice) i w takim składzie udajemy się w długą podróż.
Pierwszym miejscem wpisanym w GPS jest Monako. Od początku w busie panuje dobra atmosfera, przejeżdżamy granice Czeską i spokojną podróż przerwa kilkugodzinny korek.
Korzystając z wymuszonej przerwy gramy w piłkę na autostradzie... Ruszamy, szybko mijamy Czechy, Austrię, w której kupujemy atlas gdzie na bieżąco zaznaczamy przebytą trasę i późnym wieczorem zatrzymujemy się w Wenecji. Z racji pory nie udaje nam się za dużo zwiedzić, więc po krótkiej przerwie chcemy jechać dalej, zatrzymuje Nas kolejny korek, wypadek przed Nami... Półtorej godziny pauzy i jedziemy dalej! Pierwsza nocka w Naszym "hotelu" na kółkach i ok. 7 rano meldujemy się w Monako, zaliczamy wschód słońca i rozpoczynamy zwiedzanie. Wielki Port, Casino, tor uliczny Monte Carlo.. Coś pięknego! Robimy pamiątkowe foty i jedziemy do Saint Tropez. Na miejscu od razu wbijamy się do wody, kąpiel w morzu i robimy obchód po mieście szukając miejscówki z jedzeniem. Wchodzimy do jakieś restauracji, w której nie zostajemy zbyt ciekawie przywitani.. Właścielka dowiadując się, że jesteśmy z Polski wyprasza Nas i mówi, że nie zostaniemy obsłużeni. Po kilku epitetach w jej kierunku, wychodzimy i szukamy dalej... wylądowaliśmy oczywiście w McDonaldzie.
Planujemy pierwszy nocleg i padło na miejscowość we Francji - Sete. Wbijamy się do miasta i szukamy hotelu. Nigdzie nie ma miejsca, mijamy tylko jakieś murzyńskie getta.. Zniesmaczeni takimi widokami postanawiamy, że kolejną noc spędzimy w busie. Stajemy pod Barceloną na stacji, pijemy kilka piwek i kilka godzin snu.
Z samego rana wjeżdżamy do Barcelony. Pierwsze co to udajemy się na Camp Nou, potem zwiedzamy miasto, jadąc dalej przypadkowo natrafiamy na panoramę miasta i odwiedzamy miasteczko olimpijskie, stadion i hale, w której trwają MŚ w koszykówce. Wkurzeni "kulturą jazdy", a raczej jej brakiem i kompletnym chaosem chcemy opuścić miasto. Obraliśmy kierunek - Vilanova. Znajdujemy plaże i rozpoczynamy relaks. Piwko, ciepła woda, mecz 3v3 w beach soccera: Ultrasi - Reszta (wygrana tych pierwszych po karnych).
Widzimy natryski służące do wypłukania się z piasku, ale my zdesperowani mimo zakazu bierzemy szampony i zaliczamy pierwszy na tym wyjeździe prysznic!
Wypoczęci i pachnący idziemy do baru, jemy smaczną pizze i raczymy się zimnym piwkiem! Jest sobota, dzień do meczu, więc nie marnując czasu obieramy cel - Gibraltar po drodze zahaczając o Valencie i stadion Mestalla.
Niedziela rano jesteśmy w kraju rywala, szybkie sprawdzanie dowodów na granicy i zaczynamy obchód. Kraj ma tylko 30 tysięcy, więc od razu widać ludzi w koszulkach udających się na zbiórkę wyjazdu, w oknach mnóstwo flag, na rynku stawiane sceny, telebim, gościu maluje Swój kiosk na biało-czerwono.. Święto narodowe - pierwszy oficjalny mecz o stawkę.
Obchodzimy port, jedyny stadion (nie spełnia wymogów UEFA) i udajemy się w podróż. Zostało ok. 300km. do miejsca docelowego - Faro, miasto w Portugalii, gdzie rozgrywany jest mecz.
Po pokonaniu prawie 4 tysięcy km. około 15 docieramy pod stadion z chęcią zakupienia biletu i tu zaczynają się schody.. Od innych Polaków dowiadujemy się, że bilety mogą tylko kupić mieszkańcy Portugalii i Gibraltaru. Parodia.
Dzwonimy gdzie się da, negocjujemy i dowiadujemy się, że Boniek zabronił sprzedaży Nam biletów z obawą o pirotechnikę.. PZPN zaś obwinia federacje Gibraltaru, ale w efekcie końcowym to dzięki nim udaje się kupić wejściówki.
Szukamy noclegu na dwie nocki, dzięki wskazówkom kibiców Odry Opole (dzięki!) udaje się znaleźć w centrum Faro hotel, szybko się ogarniamy i udajemy na stadion.
Wchodzimy na sektor z dwiema flagami: Zabrze, na której znajduje się orzeł i kotwica Polski Walczącej oraz flagą Rudy Śląskiej. Dochodzi do Nas 5 Żaboli, którzy lecieli samolotem i stanowimy 11 osobową grupe. Na meczu widziane kumate ekipy: GKS Jastrzębie, GKS Tychy, ŁKS, Raków, Zawisza, Chrobry, Jaga, Bałtyk, KSZO, Hetman, Sanok, Góral, Gwardia, Czuwaj... + sporo pikniku.
Odśpiewane 4 zwrotki hymnu w towarzystwie rac i rozpoczynamy doping z dużą ilością przerw. Dopiero pod koniec pierwszej połowy długo i głośno odśpiewane "Polska biało-czerwoni". W drugiej części bierzemy się za rozkręcenie dopingu, który jak na taką liczbe można uznać za bardzo dobry. Na duży + wykonanie HSV na dwie strony. Nie zabrakło oczywiście pozdrowień dla Tuska, policji i Bońka.
Trzeba przyznać, że liczba, doping i prezentacja kibiców Gibraltaru była dużym pozytywnym zaskoczeniem.
Mecz jednostronny, nie ma co się rozwodzić.
Po meczu udajemy się do hotelu, zabierając po drodze kibiców KKSu Kalisz.
Ogarniamy się i udajemy do pobliskiego pubu na piwko, siedzimy do zamknięcia i szydzimy z kelnerów pytając jak grała Portugalia (przegrała niespodziewanie z Albanią 1-0), później szukamy jakieś szamy, niestety bez skutku, więc kupujemy lód, coca-cole i w pokoju delektujemy się dobrą whisky :)
Wreszcie porządnie się wysypiamy i w południe udajemy się na plaże. Obiad, kąpiel w oceanie, piwko.. idealnie!
Na plaży również widziane inne ekipy, wszystkich Polaków łatwo poznać, bo z browarem w łapie. :)
Wieczorem znowu wybywamy w miasto, z daleka słyszymy śpiew - jak się potem okazało GKS Jastrzębie, podchodzimy, odpalamy 6 rac i bawimy się razem z nimi. Później wspólne piwko i rozmowa do późnych godzin nocnych.. Nie obyło się bez interwencji stróżów prawa według, których zachowujemy się zbyt głośno.
Rozchodzimy się, bo Nas czekała dalsza podróż z rana po wybrzeżu Portugalii, a GKS miał o 6 rano samolot.
Jemy śniadanie i troche osłabieni nocnym wypadem jedziemy do Lizbony. Pierwszy cel - Sporting Lizbona. Obchodzimy stadion i postanawiamy wejść do środka, oczywiście jak na Polaków przystało - za free, na patencie otwierając wszystkie możliwe drzwi. Udaje Nam się zwiedzić restauracje, muzeum, niestety trybun nie sforsowaliśmy.
Przyszedł czas na Benfice.. Tak samo jak na poprzednim stadionie wchodzimy, ale dowiadujemy się, że nie jest dziś możliwe zwiedzanie. Każdy normalny turysta poszedłby sobie w długą, no własnie normalny, ale nie My..
Wchodzimy w jedne drzwi, drugie, piąte.. Przejechaliśmy się kilka razy windą i ukazał się piękny widok trybun, pozostało tylko przeskoczenie między schodami. Przez nikogo niepokojeni wchodzimy, robimy pamiątkowe zdjęcia i wychodzimy.. Polak potrafi :)
W pełni zadowoleni udajemy się do Fatimy na szybkie zwiedzanie, kupujemy pamiątki i jedziemy do Porto. Jesteśmy tam wieczorem, więc nie ma możliwości wejść na obiekt.
Przez noc podróżujemy do Bilbao, od godziny 9 pod stadionem duże kolejki, bo ruszyła sprzedaż biletów na LM. Remont dookoła stadionu uniemożliwia nam wejście na stadion, mimo kilku prób.. więc udajemy się do San Sebastian. Stadion z zewnątrz bardzo zniszczony, dookoła syf i śpią brudasy. Wchodzimy do klubu, ale nie ma zwiedzania stadionu, więc jedziemy na plaże i relaksujemy się przed długą podróżą do stolicy Francji.
Żegnamy się z Hiszpanią, pierwszy cel - Bordeaux. Docieramy wieczorem pod stadion, ale też niestety zamknięty. Idziemy na kolacje i ładujemy akumulatory przed ostatnim miastem jakie planujemy zwiedzić - Paryżem. Cała noc jazdy i o 6 rano meldujemy się na Parc des Princes czyli pod stadionem PSG. Drzemka w busie pod obiektem i o 9 ruszamy.. remont, ale wchodzimy w pierwszą brame, wbijamy się na trybuny, robimy foty i przychodzi ochroniarz, który daje Nam do zrozumienia, że zwiedzanie nie jest możliwe.. Palimy głupa, że nie wiedzieliśmy i kulturalnie się zawijamy, obchodzimy okolice, kupujemy pamiątki w sklepiku i jedziemy do centrum. Tam oczywiście wchodzimy na wieże Eiffla, przechodzimy przez Pola Elizejskie, zdjęcia nad Sekwaną i ostatni stadion do zwiedzenia - narodowy Stade de France. Dowiadujemy się, że następnego dnia jest koncert Byeonce. Także nie ma szans na wejście.
Podsumowując: pokonaliśmy 7773.5 kilometrów w 10 krajach. Rozkleiliśmy i rozdaliśmy ponad tysiąc vlep UGZ w każdym zakątku.
Ekipa zgrana i zgodna, nie było najmniejszych problemów z dogadaniem się. Wyjazd życia w 1000% udany.
Widzimy się na kibicowskim szlaku!
Niebawem fotorelacja.
Z kibicowskim pozdrowieniem:
Patrioci Górnik Zabrze.
Wyjazd planujemy już kilka miesięcy przed meczem. Jak to bywa przy takich dalekich wyjazdach chętnych wstępnie jest dużo, a jak przychodzi do konkretów to już tak kolorowo nie ma.
Było pewne, że pojedziemy ale liczba i środek transportu nie był do samego końca znany...
Kilka dni do wyjazdu spontanicznie spotykamy się w 4 osoby w McDonaldzie i rozpisujemy plan na... chusteczce :) :)
Ogarniamy busik 9 osobowy i ostatecznie w czwartek rano na zbiórce melduje się 6 osób (3 - Ruda Śląska, 2 - Zabrze, 1 - Gliwice) i w takim składzie udajemy się w długą podróż.
Pierwszym miejscem wpisanym w GPS jest Monako. Od początku w busie panuje dobra atmosfera, przejeżdżamy granice Czeską i spokojną podróż przerwa kilkugodzinny korek.
Korzystając z wymuszonej przerwy gramy w piłkę na autostradzie... Ruszamy, szybko mijamy Czechy, Austrię, w której kupujemy atlas gdzie na bieżąco zaznaczamy przebytą trasę i późnym wieczorem zatrzymujemy się w Wenecji. Z racji pory nie udaje nam się za dużo zwiedzić, więc po krótkiej przerwie chcemy jechać dalej, zatrzymuje Nas kolejny korek, wypadek przed Nami... Półtorej godziny pauzy i jedziemy dalej! Pierwsza nocka w Naszym "hotelu" na kółkach i ok. 7 rano meldujemy się w Monako, zaliczamy wschód słońca i rozpoczynamy zwiedzanie. Wielki Port, Casino, tor uliczny Monte Carlo.. Coś pięknego! Robimy pamiątkowe foty i jedziemy do Saint Tropez. Na miejscu od razu wbijamy się do wody, kąpiel w morzu i robimy obchód po mieście szukając miejscówki z jedzeniem. Wchodzimy do jakieś restauracji, w której nie zostajemy zbyt ciekawie przywitani.. Właścielka dowiadując się, że jesteśmy z Polski wyprasza Nas i mówi, że nie zostaniemy obsłużeni. Po kilku epitetach w jej kierunku, wychodzimy i szukamy dalej... wylądowaliśmy oczywiście w McDonaldzie.
Planujemy pierwszy nocleg i padło na miejscowość we Francji - Sete. Wbijamy się do miasta i szukamy hotelu. Nigdzie nie ma miejsca, mijamy tylko jakieś murzyńskie getta.. Zniesmaczeni takimi widokami postanawiamy, że kolejną noc spędzimy w busie. Stajemy pod Barceloną na stacji, pijemy kilka piwek i kilka godzin snu.
Z samego rana wjeżdżamy do Barcelony. Pierwsze co to udajemy się na Camp Nou, potem zwiedzamy miasto, jadąc dalej przypadkowo natrafiamy na panoramę miasta i odwiedzamy miasteczko olimpijskie, stadion i hale, w której trwają MŚ w koszykówce. Wkurzeni "kulturą jazdy", a raczej jej brakiem i kompletnym chaosem chcemy opuścić miasto. Obraliśmy kierunek - Vilanova. Znajdujemy plaże i rozpoczynamy relaks. Piwko, ciepła woda, mecz 3v3 w beach soccera: Ultrasi - Reszta (wygrana tych pierwszych po karnych).
Widzimy natryski służące do wypłukania się z piasku, ale my zdesperowani mimo zakazu bierzemy szampony i zaliczamy pierwszy na tym wyjeździe prysznic!
Wypoczęci i pachnący idziemy do baru, jemy smaczną pizze i raczymy się zimnym piwkiem! Jest sobota, dzień do meczu, więc nie marnując czasu obieramy cel - Gibraltar po drodze zahaczając o Valencie i stadion Mestalla.
Niedziela rano jesteśmy w kraju rywala, szybkie sprawdzanie dowodów na granicy i zaczynamy obchód. Kraj ma tylko 30 tysięcy, więc od razu widać ludzi w koszulkach udających się na zbiórkę wyjazdu, w oknach mnóstwo flag, na rynku stawiane sceny, telebim, gościu maluje Swój kiosk na biało-czerwono.. Święto narodowe - pierwszy oficjalny mecz o stawkę.
Obchodzimy port, jedyny stadion (nie spełnia wymogów UEFA) i udajemy się w podróż. Zostało ok. 300km. do miejsca docelowego - Faro, miasto w Portugalii, gdzie rozgrywany jest mecz.
Po pokonaniu prawie 4 tysięcy km. około 15 docieramy pod stadion z chęcią zakupienia biletu i tu zaczynają się schody.. Od innych Polaków dowiadujemy się, że bilety mogą tylko kupić mieszkańcy Portugalii i Gibraltaru. Parodia.
Dzwonimy gdzie się da, negocjujemy i dowiadujemy się, że Boniek zabronił sprzedaży Nam biletów z obawą o pirotechnikę.. PZPN zaś obwinia federacje Gibraltaru, ale w efekcie końcowym to dzięki nim udaje się kupić wejściówki.
Szukamy noclegu na dwie nocki, dzięki wskazówkom kibiców Odry Opole (dzięki!) udaje się znaleźć w centrum Faro hotel, szybko się ogarniamy i udajemy na stadion.
Wchodzimy na sektor z dwiema flagami: Zabrze, na której znajduje się orzeł i kotwica Polski Walczącej oraz flagą Rudy Śląskiej. Dochodzi do Nas 5 Żaboli, którzy lecieli samolotem i stanowimy 11 osobową grupe. Na meczu widziane kumate ekipy: GKS Jastrzębie, GKS Tychy, ŁKS, Raków, Zawisza, Chrobry, Jaga, Bałtyk, KSZO, Hetman, Sanok, Góral, Gwardia, Czuwaj... + sporo pikniku.
Odśpiewane 4 zwrotki hymnu w towarzystwie rac i rozpoczynamy doping z dużą ilością przerw. Dopiero pod koniec pierwszej połowy długo i głośno odśpiewane "Polska biało-czerwoni". W drugiej części bierzemy się za rozkręcenie dopingu, który jak na taką liczbe można uznać za bardzo dobry. Na duży + wykonanie HSV na dwie strony. Nie zabrakło oczywiście pozdrowień dla Tuska, policji i Bońka.
Trzeba przyznać, że liczba, doping i prezentacja kibiców Gibraltaru była dużym pozytywnym zaskoczeniem.
Mecz jednostronny, nie ma co się rozwodzić.
Po meczu udajemy się do hotelu, zabierając po drodze kibiców KKSu Kalisz.
Ogarniamy się i udajemy do pobliskiego pubu na piwko, siedzimy do zamknięcia i szydzimy z kelnerów pytając jak grała Portugalia (przegrała niespodziewanie z Albanią 1-0), później szukamy jakieś szamy, niestety bez skutku, więc kupujemy lód, coca-cole i w pokoju delektujemy się dobrą whisky :)
Wreszcie porządnie się wysypiamy i w południe udajemy się na plaże. Obiad, kąpiel w oceanie, piwko.. idealnie!
Na plaży również widziane inne ekipy, wszystkich Polaków łatwo poznać, bo z browarem w łapie. :)
Wieczorem znowu wybywamy w miasto, z daleka słyszymy śpiew - jak się potem okazało GKS Jastrzębie, podchodzimy, odpalamy 6 rac i bawimy się razem z nimi. Później wspólne piwko i rozmowa do późnych godzin nocnych.. Nie obyło się bez interwencji stróżów prawa według, których zachowujemy się zbyt głośno.
Rozchodzimy się, bo Nas czekała dalsza podróż z rana po wybrzeżu Portugalii, a GKS miał o 6 rano samolot.
Jemy śniadanie i troche osłabieni nocnym wypadem jedziemy do Lizbony. Pierwszy cel - Sporting Lizbona. Obchodzimy stadion i postanawiamy wejść do środka, oczywiście jak na Polaków przystało - za free, na patencie otwierając wszystkie możliwe drzwi. Udaje Nam się zwiedzić restauracje, muzeum, niestety trybun nie sforsowaliśmy.
Przyszedł czas na Benfice.. Tak samo jak na poprzednim stadionie wchodzimy, ale dowiadujemy się, że nie jest dziś możliwe zwiedzanie. Każdy normalny turysta poszedłby sobie w długą, no własnie normalny, ale nie My..
Wchodzimy w jedne drzwi, drugie, piąte.. Przejechaliśmy się kilka razy windą i ukazał się piękny widok trybun, pozostało tylko przeskoczenie między schodami. Przez nikogo niepokojeni wchodzimy, robimy pamiątkowe zdjęcia i wychodzimy.. Polak potrafi :)
W pełni zadowoleni udajemy się do Fatimy na szybkie zwiedzanie, kupujemy pamiątki i jedziemy do Porto. Jesteśmy tam wieczorem, więc nie ma możliwości wejść na obiekt.
Przez noc podróżujemy do Bilbao, od godziny 9 pod stadionem duże kolejki, bo ruszyła sprzedaż biletów na LM. Remont dookoła stadionu uniemożliwia nam wejście na stadion, mimo kilku prób.. więc udajemy się do San Sebastian. Stadion z zewnątrz bardzo zniszczony, dookoła syf i śpią brudasy. Wchodzimy do klubu, ale nie ma zwiedzania stadionu, więc jedziemy na plaże i relaksujemy się przed długą podróżą do stolicy Francji.
Żegnamy się z Hiszpanią, pierwszy cel - Bordeaux. Docieramy wieczorem pod stadion, ale też niestety zamknięty. Idziemy na kolacje i ładujemy akumulatory przed ostatnim miastem jakie planujemy zwiedzić - Paryżem. Cała noc jazdy i o 6 rano meldujemy się na Parc des Princes czyli pod stadionem PSG. Drzemka w busie pod obiektem i o 9 ruszamy.. remont, ale wchodzimy w pierwszą brame, wbijamy się na trybuny, robimy foty i przychodzi ochroniarz, który daje Nam do zrozumienia, że zwiedzanie nie jest możliwe.. Palimy głupa, że nie wiedzieliśmy i kulturalnie się zawijamy, obchodzimy okolice, kupujemy pamiątki w sklepiku i jedziemy do centrum. Tam oczywiście wchodzimy na wieże Eiffla, przechodzimy przez Pola Elizejskie, zdjęcia nad Sekwaną i ostatni stadion do zwiedzenia - narodowy Stade de France. Dowiadujemy się, że następnego dnia jest koncert Byeonce. Także nie ma szans na wejście.
Podsumowując: pokonaliśmy 7773.5 kilometrów w 10 krajach. Rozkleiliśmy i rozdaliśmy ponad tysiąc vlep UGZ w każdym zakątku.
Ekipa zgrana i zgodna, nie było najmniejszych problemów z dogadaniem się. Wyjazd życia w 1000% udany.
Widzimy się na kibicowskim szlaku!
Niebawem fotorelacja.
Z kibicowskim pozdrowieniem:
Patrioci Górnik Zabrze.
-
- Posty: 47
- Rejestracja: 17.09.2009, 15:49
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
dla potwierdzenia naszej wyprawy:




-
- Posty: 8
- Rejestracja: 18.08.2014, 16:40
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Zapodajcie ludzie jakieś zdjęcia sektora z kibicami?
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 15.09.2014, 13:01
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Cieszy, że po raz kolejny został odśpiewany w całości hymn.
-
- Posty: 35
- Rejestracja: 07.03.2012, 20:47
Re: GIBRALTAR-POLSKA 7.9.2014
Ma ktoś zdjęcia z trybun? :)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Blaszok64, ckmz, jastrzabolek, T1946 i 112 gości