
II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 465
- Rejestracja: 03.07.2010, 11:56
II Rzeczpospolita - Kibicowsko
nie wiem czy taki temat był jeśli tak to usunąć.
jak wyglądało życie kibicowskie ? jak wyglądały derby miast Warszawy Łodzi Krakowa ? kto miał najwięcej sympatyków ? jak wyglądała sprawa z klubami żydowskimi ,niemieckimi, kresowymi ? czy polityka była obecna na stadionach ? etc
jak wyglądało życie kibicowskie ? jak wyglądały derby miast Warszawy Łodzi Krakowa ? kto miał najwięcej sympatyków ? jak wyglądała sprawa z klubami żydowskimi ,niemieckimi, kresowymi ? czy polityka była obecna na stadionach ? etc
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 08.06.2016, 14:11
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Ciekawy temat, interesuje mnie zwłaszcza sprawa żydostwa, tzn żydowska.
-
- Posty: 951
- Rejestracja: 29.09.2013, 14:03
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Tu jest po części sporo na ten temat
http://www.kibice.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=26280
http://www.kibice.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=26280
-
- Posty: 128
- Rejestracja: 13.06.2016, 11:44
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Proszę bardzo:hooltay pisze:Ciekawy temat, interesuje mnie zwłaszcza sprawa żydostwa, tzn żydowska.
http://www.kibice.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=27034
http://www.kibice.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=27001
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 08.06.2016, 14:11
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Zanim włączyłem, wiedziałem co to będzie :d haha
-
- Posty: 147
- Rejestracja: 28.03.2007, 18:48
- Lokalizacja: White World
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
„Kibole” minionej epoki
Czy nam się to podoba czy nie żyjemy dzisiaj w epoce medialnej gdzie „reklama jest dzwignią handlu”, a zła reklama jest zawsze lepsza niż żadna. Te reguły rynku dotyczą także subkultur, które zrobią niemal wszystko aby zaistnieć w mediach, a media zaś aby poprawić swoją oglądalność, czytelnictwo... podejmują się chodliwych tematów. Transakcja handlowa trwa i obie strony są zadowolone; kibole bo się o nich mówi, a pismaki bo mają gorący temat. Wiejące grozą słowa: „Plemiona wypowiedziały świętą wojnę. Wojna jest totalna, każdy z każdym. Ale plemiona potrafią się zjednoczyć w obliczu wspólnego przeciwnika. Wtedy ruszają na blade twarze. Zbuntowane szczepy noszą swojskie nazwy: Legia, Lech, Widzew, Arka... ‘Blade twarze’ to policyjne oddziały prewencji, zwane przez Indian zamiennie: gestapo, zomo albo mordercy. Wojna jest okrutna. Leje się krew, padają ofiary”. (M. Meller, P. Pytlakowski, Liga Chuliganów, „Polityka” 14.03.1998), czy wspomniany przez Jerzego Śmietankę film S. Latkowskiego „Klatka” tylko mobilizuje kiboli do jeszcze efektywniejszej „działalności”.
Często w mediach, publicyści wspominają, że „kiedyś” na stadionach było spokojnie i bezpiecznie jak u Pana Boga za piecem, a ta „stadionowa chuliganka” to dzieło skinheadów, dresiarzy; dziś częściej hiphopowców. Nic bardziej mylnego – nie mam zamiaru w tym miejscu bronić stadionowych chuliganów, lecz przedstawić sprawę zgodnie z prawdą historyczną – burdy stadionowe mają już ponad wiekowa „tradycję”. 10 stycznia 1888 r., brytyjski „Athletic News” pisał: kilkutysięczna masa kibiców zepchnęła część publiczności na płytę boiska. Grupa policjantów zawzięcie pchała, biła pałkami i kopała niesfornych kibiców, z idiotycznym uporem oddając się brutalnej walce”, na czele jednej z pionierskich band pseudokibiców w tamtym okresie stanął wywodzący się z bogatej rodziny irlandzkiej Edward Hooligan, od którego nazwiska wywodzi się dziś modny w „kibicowskim świecie” termin „hooligans”. Aby przekonać się, iż na polskich stadionach także „działo się” wystarczy poprzeglądać roczniki przedwojennej prasy. Po jednej z takich utarczek kibiców dwóch lubelskich drużyn w lipcu 1931 r. jeden z tutejszych dzienników pisał: „są one dziś tak pospolitym zwyczajem na boiskach sportowych, że trudno byłoby je wziąć za złe zwolennikom sportu” („Głos Lubelski” 31.07.1931). Główne różnice polegają na skali zjawiska jak i genezie zajść. Podczas gdy w dzisiejszej rzeczywistości przyczyną konfliktu jest niemal że mistyczne przywiązanie do klubowych barw, tworząc często namiastkę klubowej-religii w myśl wypisywanych na murach hasełek typu: „Religia warta krwi – Motor Lublin”; „Jedni wierzą w Boga a ja wierzę w Śląsk (Wrocław – przyp. autor)”; „Bóg wybacza - Legia nigdy”, wówczas różnice często przybierały charakter społeczno-polityczny np. socjały atakowali burżui, a Żydzi szukali zaczepki z „Polaczkami” i na odwrót, czy też odwieczne wojny miast: Warszawiaków nigdy ciepło nie witano w Grodzie Kraka i na odwrót.
Jak już wyżej wspomniałem przeglądając przedwojenną prasę (w znacznie innych celach niż szukanie relacji z życia lubelskich kiboli) wypisywałem sobie kilka notatek dotyczących omawianego tematu.
Po przegranym przez gospodarzy meczu w Siedlcach z lubelską drużyną Wojskowego Klubu Sportowego „Unia” (do tradycji którego odwołuje się od 1994 r. cywilna „Lublinianka”) miejscowi zadymiarze najpierw wygwizdali, a następnie obrzucali kamieniami piłkarzy drużyny przyjezdnej poczym powybijali szyby w lubelskim autokarze („Głos Lubelski” 15.07.1931).
Ale prawdziwa „zadyma”, o której wieść rozeszła się po całej Polsce, a nawet świecie miała miejsce kilkanaście dni później. W ostatnich dnia lipca 1931 r. doszło do derbowego meczu już wspomnianej wojskowej „Unii” z żydowską drużyną „Gwiazda”, podczas spotkania doszło do „ekscesów” pomiędzy sympatykami obydwu drużyn. Fakt znacznej rozbieżności relacji nie daje możliwości rzeczywistej rekonstrukcji zdarzeń. Podczas zawodów, na których przeważała liczebnie publiczność żydowska jeden z nastoletnich Polaków krzyknął „Bić Żydów!” na co ktoś z przeciwnej strony ktoś odpowiedział „Dlaczego bić Żydów, a nie gojów”, „U, bij gojów, niech unii kark złamią” poczym publiczność żydowska uciekła ze stadionu. Wychodzący w Warszawie żydowski „Nasz Przegląd” 29 lipca 1931 r. w artykule „Napady chuligańskie na żydów w Lublinie” pisał: „Z Lublina otrzymaliśmy smutną, alarmująca wiadomość o napadach na grupy chuliganów na Żydów na ulicach miasta. Przeszło 30. Żydów odniosło rany, przy czym niektórzy ciężkie. Przybyła na miejsce policja zajęła energiczną postawę, wkrótce położyła kres ekscesom (...) Powodem chuligańskich ekscesów miała być sprzeczka wynikła pomiędzy publicznością chrześcijańską i żydowską na meczu futbolowym Unia – Gwiazda (...) sprzeczka ta wyzyskana została przez grupę młodzieży endeckiej w celu wywołania szeregu napaści na Żydów na ul. Kołłontaja i sąsiednich. Niektórzy z chuliganów byli uzbrojeni w noże”. W odpowiedzi endecki „Głos Lubelski” 31 lipca w artykule „Pogrom żydowski w Lublinie” pisał: „Od razu wplątano i młodzież endecką i chuliganów, znaleziono 30. rannych, gdy przecież nikomu nawet palca nie skrzywiono”. Na relację warszawskiej prasy żydowskiej z zażenowaniem zareagował wychodzący w Lublinie żydowski „Lubliner Tugblat”, na łamach którego 30 lipca pisano: „- I znów bito Żydów i właśnie lubelskich Żydów. Bito w sposób okrutny. Rżną nożami, chuligani hulają. Skąd my o tym wiemy. – Czytaliśmy o tym czarno na białym w warszawskich pismach żydowskich. W pismach tych ‘stoi’, iż po sobotnim meczu w Lublinie doszło do rozruchów antyżydowskich. Chuligani posługiwali się kijami, kastetami i nożami. Rannych zostało przeszło 30. Żydów, niektórzy są poturbowani bardzo dotkliwie. (...) Inne gazety piszą już nie o 30, ale prawie o stu rannych Żydach, wybitych szybach. (...) Czego chcą od nas ci Warszawianie? Czym zawinili Żydzi lubelscy, że ich tak rżną niemiłosiernie? Czemu tak bezceremonialnie z nami postępują? (...) Czy mało się pisma warszawskie najadły naszymi trupami, zawalonymi domami i oberwanymi dachami?. Czy muszą mieć jeszcze stu rannych Żydów na kompot? O ile chodzi o sensacje w tym sezonie ogórkowym, czy to koniecznie musza być rozbite głowy żydowskie? Jednak trzy dni wcześniej tenże Lubliner Tugblat pisał w znacznie odmiennym stylu. „Bito Żydów w Lublinie (...) Pełne było całe Krakowskie Przedmieście, Żydzi uciekali setkami, a najszybciej biegła młodzież, która ma lepsze nogi. Rozzuchwaliło to napastników, którzy z kijami w ręku gnali uciekających”. Dalej czytamy, iż policja zatrzymała dwóch uciekających Żydów oraz około 13-letniego polskiego chłopca: „uzbrojonego w kij większy od niego samego”, którego policjant „wstydził się doprowadzić (...) do komisariatu”. Endecki „Głos Lubelski” kwestię „pogromu” poruszył dopiero 31 lipca, pisząc, iż kilku młodych Polaków w wieku nie przekraczającym 15 lat pozwoliło sobie na „urwisowski żart”, w taki sposób, iż jeden z nich krzyknął „Bij Żydów”. A z faktu, iż na stadionie było mało Polaków więc zdaniem GL o żadnych ekscesach mowy być nie mogło. „O to po prostu kilku smyków – relacjonował GL – w latach urwisowskich urządziła sobie żart znakomicie udany, popędziło kilkuset (w innym miejscu GL wymienił liczbę ok. 500 osób – przyp. autor) Machebeuszów sportowych przez ulice, aż się kurzyło i w rezultacie jeszcze spowodowali aresztowanie kilku Bogu ducha winnych młodzieńców żydowskich”. Całe bractwo uciekło ze stadionu, narobiło harmidru i zatamowało ruch na ul. Kołłontaja oraz zaległo się na Krakowskim Przedmieściu, a Polscy kibice zdaniem redakcji GL pozostali na stadionie gdzie „skamienieli ze zdziwienia”. Na koniec redakcja endeckiego dziennika stwierdziła, iż na aferze najwięcej skorzysta żydowska finansjera, która po medialnym nagłośnieniu „pogromu”, wymusi na rządzie jakieś koncesje monopolowe lub coś podobnego.
Po raz kolejny kibice wojskowych starli się z kibicami innej żydowskiej drużyny Lublina „Wieniawy” w maju 1935 r. Po meczu, który zakończył się rezultatem 2:2 na ulicach Peowiaków i Kościuszki doszło do krwawych bójek „Tłumy młodzieży – pisał GL 7.05.1935 - rzuciły się na siebie z laskami i kamieniami, bijąc się do krwi. Walczących rozpędziła policja... O ile zdołaliśmy zaobserwować, paru Żydów zostało pobitych”.
Innych charakter miały zajścia po meczu Akademickiego Związku Sportowego z socjalistycznym „Hapoelem” 21 lipca 1934 r. W 88. meczu przy stanie 2:0 dla „Hapoelu” za kopnięcie zawodnika „Hapoelu” piłkarzowi AZS został wymierzony samosąd, w wyniku czego Azetesiak został uderzony w twarz. Efektem zdarzenia obaj piłkarze zostali wykluczeni z dalszej gry. („Głos Lubelski”, 23 i 24. 08.1934). Poczym doszło do bójki między piłkarzami, a boiskowy incydent sprowokował kibiców, zdaniem GL jako pierwsi na płytę boiska wybiegli kibice „Hapoelu”. Doszło do bójki, podczas której w ruch poszły pałki, kamienie a nawet noże, a „wynik bójki był dla Żydów opłakany i byłby zapewne bardziej przykry, gdyby nie interwencja policji” („Głos Lubelski” 24.07.1934). Dzień wcześniej „Głos” stwierdził, iż mecze drużyn polsko-żydowskich często na Lubelszczyźnie kończą się bójkami, które zdaniem redakcji zazwyczaj wywołują Żydzi, ale to w tej około meczowej rywalizacji to Polacy wychodzą zwycięsko. 29 lipca „Głos Lubelski” opublikował komunikat Wydziału Gier i Dyscypliny Lubelskiego OZPN. Na podstawie przesłuchania naocznych świadków WGiD ustalił, iż po osunięciu dwóch zawodników z boiska, kibice Akademików niezadowoleni z decyzji sędziego dopuścili się samosądu na zawodnikach ŻRKS „Hapoel”, a jeden z piłkarzy AZS w szatni uderzył sekretarza LOZPN (jednocześnie członka ZRKS „Hapoel”), i postanowił zamknąć stadion AZS na 6 miesięcy i zawiesić dwóch piłkarzy jednego na okres 2 miesięcy a drugiego na 6 miesięcy. „Głos” jednocześnie sprostował komunikat władz piłkarskich, iż sekretarz LOZPN nie został pobity w szatni, lecz w drodze do niej, i nie przez piłkarza lecz przez kibica. Ponadto podkreślił, iż wynik postępowania dyscyplinarnego był z góry przesądzony, ponieważ większość w Zarządzie LOZPN stanowili Żydzi.
Takich jak wyżej opisywanych historii jest tysiące, a doszukiwanie się genezy „stadionowego chuligaństwa”, w dzisiejszych subkulturach, czy ubocznych skutkach współczesnych nam przemian społeczno-politycznych, patrzeniem na problem z perspektywy „tu i teraz” jest znacznym uproszczeniem i spłyceniem problemu.
Maurycjusz "Kibole" minionej epoki, "My, nowe pokolenie!" nr 2 (19)/2004 s. 14-15
Czy nam się to podoba czy nie żyjemy dzisiaj w epoce medialnej gdzie „reklama jest dzwignią handlu”, a zła reklama jest zawsze lepsza niż żadna. Te reguły rynku dotyczą także subkultur, które zrobią niemal wszystko aby zaistnieć w mediach, a media zaś aby poprawić swoją oglądalność, czytelnictwo... podejmują się chodliwych tematów. Transakcja handlowa trwa i obie strony są zadowolone; kibole bo się o nich mówi, a pismaki bo mają gorący temat. Wiejące grozą słowa: „Plemiona wypowiedziały świętą wojnę. Wojna jest totalna, każdy z każdym. Ale plemiona potrafią się zjednoczyć w obliczu wspólnego przeciwnika. Wtedy ruszają na blade twarze. Zbuntowane szczepy noszą swojskie nazwy: Legia, Lech, Widzew, Arka... ‘Blade twarze’ to policyjne oddziały prewencji, zwane przez Indian zamiennie: gestapo, zomo albo mordercy. Wojna jest okrutna. Leje się krew, padają ofiary”. (M. Meller, P. Pytlakowski, Liga Chuliganów, „Polityka” 14.03.1998), czy wspomniany przez Jerzego Śmietankę film S. Latkowskiego „Klatka” tylko mobilizuje kiboli do jeszcze efektywniejszej „działalności”.
Często w mediach, publicyści wspominają, że „kiedyś” na stadionach było spokojnie i bezpiecznie jak u Pana Boga za piecem, a ta „stadionowa chuliganka” to dzieło skinheadów, dresiarzy; dziś częściej hiphopowców. Nic bardziej mylnego – nie mam zamiaru w tym miejscu bronić stadionowych chuliganów, lecz przedstawić sprawę zgodnie z prawdą historyczną – burdy stadionowe mają już ponad wiekowa „tradycję”. 10 stycznia 1888 r., brytyjski „Athletic News” pisał: kilkutysięczna masa kibiców zepchnęła część publiczności na płytę boiska. Grupa policjantów zawzięcie pchała, biła pałkami i kopała niesfornych kibiców, z idiotycznym uporem oddając się brutalnej walce”, na czele jednej z pionierskich band pseudokibiców w tamtym okresie stanął wywodzący się z bogatej rodziny irlandzkiej Edward Hooligan, od którego nazwiska wywodzi się dziś modny w „kibicowskim świecie” termin „hooligans”. Aby przekonać się, iż na polskich stadionach także „działo się” wystarczy poprzeglądać roczniki przedwojennej prasy. Po jednej z takich utarczek kibiców dwóch lubelskich drużyn w lipcu 1931 r. jeden z tutejszych dzienników pisał: „są one dziś tak pospolitym zwyczajem na boiskach sportowych, że trudno byłoby je wziąć za złe zwolennikom sportu” („Głos Lubelski” 31.07.1931). Główne różnice polegają na skali zjawiska jak i genezie zajść. Podczas gdy w dzisiejszej rzeczywistości przyczyną konfliktu jest niemal że mistyczne przywiązanie do klubowych barw, tworząc często namiastkę klubowej-religii w myśl wypisywanych na murach hasełek typu: „Religia warta krwi – Motor Lublin”; „Jedni wierzą w Boga a ja wierzę w Śląsk (Wrocław – przyp. autor)”; „Bóg wybacza - Legia nigdy”, wówczas różnice często przybierały charakter społeczno-polityczny np. socjały atakowali burżui, a Żydzi szukali zaczepki z „Polaczkami” i na odwrót, czy też odwieczne wojny miast: Warszawiaków nigdy ciepło nie witano w Grodzie Kraka i na odwrót.
Jak już wyżej wspomniałem przeglądając przedwojenną prasę (w znacznie innych celach niż szukanie relacji z życia lubelskich kiboli) wypisywałem sobie kilka notatek dotyczących omawianego tematu.
Po przegranym przez gospodarzy meczu w Siedlcach z lubelską drużyną Wojskowego Klubu Sportowego „Unia” (do tradycji którego odwołuje się od 1994 r. cywilna „Lublinianka”) miejscowi zadymiarze najpierw wygwizdali, a następnie obrzucali kamieniami piłkarzy drużyny przyjezdnej poczym powybijali szyby w lubelskim autokarze („Głos Lubelski” 15.07.1931).
Ale prawdziwa „zadyma”, o której wieść rozeszła się po całej Polsce, a nawet świecie miała miejsce kilkanaście dni później. W ostatnich dnia lipca 1931 r. doszło do derbowego meczu już wspomnianej wojskowej „Unii” z żydowską drużyną „Gwiazda”, podczas spotkania doszło do „ekscesów” pomiędzy sympatykami obydwu drużyn. Fakt znacznej rozbieżności relacji nie daje możliwości rzeczywistej rekonstrukcji zdarzeń. Podczas zawodów, na których przeważała liczebnie publiczność żydowska jeden z nastoletnich Polaków krzyknął „Bić Żydów!” na co ktoś z przeciwnej strony ktoś odpowiedział „Dlaczego bić Żydów, a nie gojów”, „U, bij gojów, niech unii kark złamią” poczym publiczność żydowska uciekła ze stadionu. Wychodzący w Warszawie żydowski „Nasz Przegląd” 29 lipca 1931 r. w artykule „Napady chuligańskie na żydów w Lublinie” pisał: „Z Lublina otrzymaliśmy smutną, alarmująca wiadomość o napadach na grupy chuliganów na Żydów na ulicach miasta. Przeszło 30. Żydów odniosło rany, przy czym niektórzy ciężkie. Przybyła na miejsce policja zajęła energiczną postawę, wkrótce położyła kres ekscesom (...) Powodem chuligańskich ekscesów miała być sprzeczka wynikła pomiędzy publicznością chrześcijańską i żydowską na meczu futbolowym Unia – Gwiazda (...) sprzeczka ta wyzyskana została przez grupę młodzieży endeckiej w celu wywołania szeregu napaści na Żydów na ul. Kołłontaja i sąsiednich. Niektórzy z chuliganów byli uzbrojeni w noże”. W odpowiedzi endecki „Głos Lubelski” 31 lipca w artykule „Pogrom żydowski w Lublinie” pisał: „Od razu wplątano i młodzież endecką i chuliganów, znaleziono 30. rannych, gdy przecież nikomu nawet palca nie skrzywiono”. Na relację warszawskiej prasy żydowskiej z zażenowaniem zareagował wychodzący w Lublinie żydowski „Lubliner Tugblat”, na łamach którego 30 lipca pisano: „- I znów bito Żydów i właśnie lubelskich Żydów. Bito w sposób okrutny. Rżną nożami, chuligani hulają. Skąd my o tym wiemy. – Czytaliśmy o tym czarno na białym w warszawskich pismach żydowskich. W pismach tych ‘stoi’, iż po sobotnim meczu w Lublinie doszło do rozruchów antyżydowskich. Chuligani posługiwali się kijami, kastetami i nożami. Rannych zostało przeszło 30. Żydów, niektórzy są poturbowani bardzo dotkliwie. (...) Inne gazety piszą już nie o 30, ale prawie o stu rannych Żydach, wybitych szybach. (...) Czego chcą od nas ci Warszawianie? Czym zawinili Żydzi lubelscy, że ich tak rżną niemiłosiernie? Czemu tak bezceremonialnie z nami postępują? (...) Czy mało się pisma warszawskie najadły naszymi trupami, zawalonymi domami i oberwanymi dachami?. Czy muszą mieć jeszcze stu rannych Żydów na kompot? O ile chodzi o sensacje w tym sezonie ogórkowym, czy to koniecznie musza być rozbite głowy żydowskie? Jednak trzy dni wcześniej tenże Lubliner Tugblat pisał w znacznie odmiennym stylu. „Bito Żydów w Lublinie (...) Pełne było całe Krakowskie Przedmieście, Żydzi uciekali setkami, a najszybciej biegła młodzież, która ma lepsze nogi. Rozzuchwaliło to napastników, którzy z kijami w ręku gnali uciekających”. Dalej czytamy, iż policja zatrzymała dwóch uciekających Żydów oraz około 13-letniego polskiego chłopca: „uzbrojonego w kij większy od niego samego”, którego policjant „wstydził się doprowadzić (...) do komisariatu”. Endecki „Głos Lubelski” kwestię „pogromu” poruszył dopiero 31 lipca, pisząc, iż kilku młodych Polaków w wieku nie przekraczającym 15 lat pozwoliło sobie na „urwisowski żart”, w taki sposób, iż jeden z nich krzyknął „Bij Żydów”. A z faktu, iż na stadionie było mało Polaków więc zdaniem GL o żadnych ekscesach mowy być nie mogło. „O to po prostu kilku smyków – relacjonował GL – w latach urwisowskich urządziła sobie żart znakomicie udany, popędziło kilkuset (w innym miejscu GL wymienił liczbę ok. 500 osób – przyp. autor) Machebeuszów sportowych przez ulice, aż się kurzyło i w rezultacie jeszcze spowodowali aresztowanie kilku Bogu ducha winnych młodzieńców żydowskich”. Całe bractwo uciekło ze stadionu, narobiło harmidru i zatamowało ruch na ul. Kołłontaja oraz zaległo się na Krakowskim Przedmieściu, a Polscy kibice zdaniem redakcji GL pozostali na stadionie gdzie „skamienieli ze zdziwienia”. Na koniec redakcja endeckiego dziennika stwierdziła, iż na aferze najwięcej skorzysta żydowska finansjera, która po medialnym nagłośnieniu „pogromu”, wymusi na rządzie jakieś koncesje monopolowe lub coś podobnego.
Po raz kolejny kibice wojskowych starli się z kibicami innej żydowskiej drużyny Lublina „Wieniawy” w maju 1935 r. Po meczu, który zakończył się rezultatem 2:2 na ulicach Peowiaków i Kościuszki doszło do krwawych bójek „Tłumy młodzieży – pisał GL 7.05.1935 - rzuciły się na siebie z laskami i kamieniami, bijąc się do krwi. Walczących rozpędziła policja... O ile zdołaliśmy zaobserwować, paru Żydów zostało pobitych”.
Innych charakter miały zajścia po meczu Akademickiego Związku Sportowego z socjalistycznym „Hapoelem” 21 lipca 1934 r. W 88. meczu przy stanie 2:0 dla „Hapoelu” za kopnięcie zawodnika „Hapoelu” piłkarzowi AZS został wymierzony samosąd, w wyniku czego Azetesiak został uderzony w twarz. Efektem zdarzenia obaj piłkarze zostali wykluczeni z dalszej gry. („Głos Lubelski”, 23 i 24. 08.1934). Poczym doszło do bójki między piłkarzami, a boiskowy incydent sprowokował kibiców, zdaniem GL jako pierwsi na płytę boiska wybiegli kibice „Hapoelu”. Doszło do bójki, podczas której w ruch poszły pałki, kamienie a nawet noże, a „wynik bójki był dla Żydów opłakany i byłby zapewne bardziej przykry, gdyby nie interwencja policji” („Głos Lubelski” 24.07.1934). Dzień wcześniej „Głos” stwierdził, iż mecze drużyn polsko-żydowskich często na Lubelszczyźnie kończą się bójkami, które zdaniem redakcji zazwyczaj wywołują Żydzi, ale to w tej około meczowej rywalizacji to Polacy wychodzą zwycięsko. 29 lipca „Głos Lubelski” opublikował komunikat Wydziału Gier i Dyscypliny Lubelskiego OZPN. Na podstawie przesłuchania naocznych świadków WGiD ustalił, iż po osunięciu dwóch zawodników z boiska, kibice Akademików niezadowoleni z decyzji sędziego dopuścili się samosądu na zawodnikach ŻRKS „Hapoel”, a jeden z piłkarzy AZS w szatni uderzył sekretarza LOZPN (jednocześnie członka ZRKS „Hapoel”), i postanowił zamknąć stadion AZS na 6 miesięcy i zawiesić dwóch piłkarzy jednego na okres 2 miesięcy a drugiego na 6 miesięcy. „Głos” jednocześnie sprostował komunikat władz piłkarskich, iż sekretarz LOZPN nie został pobity w szatni, lecz w drodze do niej, i nie przez piłkarza lecz przez kibica. Ponadto podkreślił, iż wynik postępowania dyscyplinarnego był z góry przesądzony, ponieważ większość w Zarządzie LOZPN stanowili Żydzi.
Takich jak wyżej opisywanych historii jest tysiące, a doszukiwanie się genezy „stadionowego chuligaństwa”, w dzisiejszych subkulturach, czy ubocznych skutkach współczesnych nam przemian społeczno-politycznych, patrzeniem na problem z perspektywy „tu i teraz” jest znacznym uproszczeniem i spłyceniem problemu.
Maurycjusz "Kibole" minionej epoki, "My, nowe pokolenie!" nr 2 (19)/2004 s. 14-15
14 words
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Khan pisze:nie wiem czy taki temat był jeśli tak to usunąć.
jak wyglądało życie kibicowskie ? jak wyglądały derby miast Warszawy Łodzi Krakowa ? kto miał najwięcej sympatyków ? jak wyglądała sprawa z klubami żydowskimi ,niemieckimi, kresowymi ? czy polityka była obecna na stadionach ? etc
Khan powiedz szczerze co ma na celu założenie takiego tematu, czy to żeby w końcu przyznać że II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, gdzie z 35% obywateli Rzeczpospolitej Polskiej nie mógłbyś się nawet dogadać? gdzie wszystkie społeczności miały własne kluby piłkarskie i kultywowały swoją tożsamość między innymi za pomocą sportu?hooltay pisze:Ciekawy temat, interesuje mnie zwłaszcza sprawa żydostwa, tzn żydowska.
Największe zadymy miały miejsce na każdym szczeblu kiedy grały dwa kluby żydowskie o innej sympatii polityczno-religijnej (jak dziś Maccabi i Hapoel w Tel Avivie)
hootlay a co widzisz ciekawego w sprawie żydostwa? tak jak Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Karaimi, Litwini, Łotysze,Tatarzy, Niemcy, Łemkowie i inni, Żydzi byli częścią tej II Rzeczpospolitej, tym samym więc także tworzyli sport w latach 1918-39...co w nich tak szczególnego w porównaniu do całej reszty?
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 83
- Rejestracja: 21.05.2010, 15:11
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Bardzo dobry temat. Dorzucam wzmiankę o meczu Polonii Warszawa z Hakoah Wiedeń. (Korona Warszawa - najstarszy stołeczny klub, dziś już nie istniejący, mecze rozgrywali na Marymoncie - północna część Warszawy)
Tutaj więcej info: [link]Areną największych starć przedwojennych kiboli były przede wszystkim duże miasta. Warszawiacy doświadczyli ich po raz pierwszy w 1924 r., kiedy na mecz z Polonią przyjechał do stolicy zespół Hakoah Wiedeń. Austriacka drużyna została założona przez dwóch syjonistów, dlatego w Polsce kibicowało jej wielu Żydów, chcących zamanifestować swoje przekonania polityczne. Spotkanie z Polonią zgromadziło kilkunastotysięczną publiczność, która obejrzała jednak słaby mecz. Brutalna gra wiedeńczyków spowodowała wyrzucenie z boiska jednego z piłkarzy Hakoah. Jego oburzeni koledzy nie chcieli wyjść na boisko po przerwie. W końcu rozgrywkę wznowiono, ale meczu nie udało się dokończyć z powodu ciemności. Nerwowa atmosfera doprowadziła do rozrób na trybunach. Bójki między Polakami i Żydami przeniosły się na ulice Warszawy, a policja długo nie mogła zapanować nad sytuacją. W następnych latach meczami podwyższonego ryzyka były spotkania innych warszawskich drużyn: żydowskiej Makabi i sympatyzującej z endecją Korony. Miejscem
zadym stawał się najczęściej słynny stadion na Dynasach (dziś nie ma już po nim śladu). W 1926 r. kilkudziesięciu polskich chuliganów napadło na żydowskich widzów, tłukąc ich pałkami i obrzucając kamieniami. Pobito m.in. pięciu piłkarzy Makabi, a drużyna na znak protestu zeszła z boiska W 1930 r. po warszawskim meczu między Jutrznią a Roburem grupa kiboli napadła na graczy Jutrzni, bijąc ich laskami i "żelaznymi rękawicami".
Galimatias pisze: Czy do k**** nędzy nie można wyczyścić 6 i 7 strony tego tematu? Obydwie strony Łodzi tak tu nasrały, że śmierdzi gorzej niż w Krakowie.
-
- Posty: 29
- Rejestracja: 17.01.2010, 14:20
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Link do artykułu: http://zyleta.info/?p=1544Żyleta.info pisze:W poprzedniej części zaprezentowaliśmy grupę kibiców zainteresowanych wyłącznie widowiskiem sportowym. Druga grupa była oczywiście uczuciowo związana z Legią, zawsze jej kibicowała niezależnie od czegokolwiek, jednak to co łączyło ją z grupą poprzednio wymienioną to fakt, iż najważniejsze dla nich było to co się dzieje na boisku. I w sumie biorąc pod uwagę realia tamtych czasów, trudno się temu dziwić. Najuczciwszym sędzią dla nich był ten, który nigdy nie krzywdził Legii, co też jest bardzo dobrze znane dzisiaj: „Tak więc dwa wspaniałe arcygroźne przeboje Pazurka [piłkarz Garbarnii – przyp. Snopek] kończą się na walce wręcz. W pierwszym wypadku Martyna podstawia nogę, w drugiej Pazurek dostaje się w potrzask serdecznej prasy obu obrońców Legji. Sędzia nie chce jednak rozgrywać meczu karnymi – nie gwiżdże. Aż ciarki przechodzą na myśl coby się działo, gdyby podobne fakty spotkały któregoś z napastników Legji. Pan Wardeszkiewicz byłby niewątpliwie na trybunie ‚sprawiedliwych’ i lożach bezstronnych uznany za najbardziej stronniczego i ignoranckiego arbitra w Polsce.” (mecz z Garbarnią z 1931 roku) Pierwsze pytanie jakie się pojawia to ich liczebność. Okazuje się , iż w okresie świetności nie było ich mało: „Legja ostatecznie skonsolidowała się i swym zwolennikom, których jako najlepsza dziś drużyna stolicy posiada sporo (…)” – napisano w „Stadjonie” po meczu z Ruchem w 1927 roku.
[foto ze „Stadjonu”]
Grupa ta, mimo że za priorytet uważała wydarzenia sportowe, nie siedziała w ciszy śledząc to co się dzieje na boisku, tylko dopingowała swój zespół. Może wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak faktycznie było. Nie były to jakieś skomplikowane melodyjne pieśni, a zwykłe okrzyki zapewne kilkakrotnie powtarzane (podobnie jak wspomniane już „Legia – puchar”), taki ot urok ówczesnych czasów: „Legja zdeprymowana traci w trzy minuty drugiego goala z bliskiego ale technicznie świetnego strzału Kałuży. Teraz na to nie zgadza się publiczność ‚Legja grać’ wołają zwolennicy wojskowych” (mecz z Cracovią z 1928 roku), „Trybuny szaleją: zwolennicy wojskowych początkowo cisi zaczynają znać o sobie coraz głośniej, zwłaszcza że sympatycy Polonii wyraźnie milkną” (mecz derbowy z Polonią z 1930 roku, relacja z „PS”), „Wojskowym nie pomogły ani niezliczone ilości foulów, ani ciągłe krytyki sędziego, ani nieopanowane okrzyki jej zwolenników lecące nie tylko z ‚zielonej galerji’, ale z trybun, a nawet lóż.” (mecz derbowy z Warszawianką z 1927). Wprawdzie w ostatnim z cytatów nie do końca wiadomo, o jakie okrzyki chodzi, pewnie jednak jest, iż miały one pomóc Legii. Zwolenników kiepska gra i bramki strzelane przez gości potrafiły jednak uciszyć: „Piłka wraca na środek, skąd otrzymuje ją Bator i po solowym biegu strzela ukośnie drugą bramkę. Chóry zwolenników Legji milką, a Garbarnia zaczyna gnieść” (mecz z Garbarnią z 1931 roku). Podobnie jak dzisiaj doping nieraz słabnie, gdy drużyna przeciwna osiąga coraz większą przewagę.
[foto ze „Stadjonu”]
Kolejną analogię do czasów dzisiejszych można wychwycić z fragmentu zacytowanego przed chwilą, a mianowicie kwestia meczów derbowych, okazuje się, iż od okresu międzywojennego w temacie niewiele się zmieniło. Zacytowany już fragment: „Czynniki wymienione stwarzają tło walki, która w rozgorzałych wyobraźniach zapaleńców obu klubów przybiera kształty i znaczenie zmagań na śmierć i życie, w których stawką jest nie tylko sława, ale nawet istnienie klubu.” dotyczył meczu derbowego z Polonią z 1928 roku. Oczywiście o awanturach między zwolennikami nie mogło być mowy, to też poza dopingiem formą „walki” było ubliżenie piłkarzom drużyny przeciwnej: „Atmosfera, w jakiej od lat walczy w Krakowie Wisła z Cracovią we Lwowie Czarni z Pogonią a Legja z Polonją w Warszawie nie jest zdrowa. Jad niechęci zawiści, posądzeń wszystkiego i wszystkich o skończenie łajdackie zamiary promieniuje z trybun na boisko. Zwolennicy obu klubów przychodzą nabici poprostu zgryźliwością, które; dają upust w ordynarnym okrzyku ‚wyrzucić!’ albo w naśmiewaniu się z gracza, który wyniesiony z boiska ośmieli się zawcześnie nań powrócić. Myślą, że ma przynajmniej nogę złamaną, a tu ‚biedak’ wybiega po jakimś czasie zdrów i cały ‚on nie jest w porządku!’. W takiej atmosferze łamią się częstokroć kości, to też niemałą zasługą sędziego p. Nawrockiego było, że nie czuły na ryki, szumy i gwizdy uważał pilnie na foule i hamował w porę złośliwości” – relacjonował „Stadjon” derby z Polonią z 8 września 1929 roku.
Jak widzimy, rywalizowali wszyscy, kibice na trybunach, kopacze na murawie, a może jeszcze działacze w lożach, tego już nie wiadomo. Także niechęć warszawskich klubów do siebie nawzajem jest prawie tak stara, jak one same. Co do Warszawianki rywalizacji między zwolennikami obu klubów wprawdzie nie znalazłem – co nie znaczy że jej nie było – natomiast o kopaniu się po kostkach i innej brutalności w grze piłkarzy naczytałem się wiele.
[foto ze „Stadjonu”]
Snopek
Autor opisywał kibiców w kilku częściach:
Derby Warszawy: http://zyleta.info/?p=1619
Frekwencja i ceny biletów: http://zyleta.info/?p=1968
-
- Posty: 465
- Rejestracja: 03.07.2010, 11:56
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
czysta ciekawość jak to kiedyś wyglądało na stadionach i stosunek mniejszości wobec siebie przed "rotszyldowską" wojną światową , a żydów bo wiadome i tak trzymali parlament za jaja i była niechęć bardziej wyrażana publicznie niż dzisiaj wobec nichnisc pisze:Khan pisze:nie wiem czy taki temat był jeśli tak to usunąć.
jak wyglądało życie kibicowskie ? jak wyglądały derby miast Warszawy Łodzi Krakowa ? kto miał najwięcej sympatyków ? jak wyglądała sprawa z klubami żydowskimi ,niemieckimi, kresowymi ? czy polityka była obecna na stadionach ? etcKhan powiedz szczerze co ma na celu założenie takiego tematu, czy to żeby w końcu przyznać że II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, gdzie z 35% obywateli Rzeczpospolitej Polskiej nie mógłbyś się nawet dogadać? gdzie wszystkie społeczności miały własne kluby piłkarskie i kultywowały swoją tożsamość między innymi za pomocą sportu?hooltay pisze:Ciekawy temat, interesuje mnie zwłaszcza sprawa żydostwa, tzn żydowska.
Największe zadymy miały miejsce na każdym szczeblu kiedy grały dwa kluby żydowskie o innej sympatii polityczno-religijnej (jak dziś Maccabi i Hapoel w Tel Avivie)
hootlay a co widzisz ciekawego w sprawie żydostwa? tak jak Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Karaimi, Litwini, Łotysze,Tatarzy, Niemcy, Łemkowie i inni, Żydzi byli częścią tej II Rzeczpospolitej, tym samym więc także tworzyli sport w latach 1918-39...co w nich tak szczególnego w porównaniu do całej reszty?
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 27.06.2016, 15:17
Re: II Rzeczpospolita - Kibicowsko
Gazeta Lwowska nr 198 z 30 grudnia 1935 roku.
Mecz odbył się 28 grudnia 1935 roku.

Mecz odbył się 28 grudnia 1935 roku.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: DZnr1 i 39 gości