Kibicowska Warszawa

ultras, hooligans, liczby, ciekawostki, informacje, opisy

Moderatorzy: LechiaCHWM, Zorientowany

ODPOWIEDZ
rzutkarny
Posty: 951
Rejestracja: 29.09.2013, 14:03

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: rzutkarny » 30.10.2013, 14:23

Bazyliszek pisze:Hehe, zaraz się dowiem że mi ktoś kanapki zabierał w szkole :) Nieźle, nieźle, forumowe wymiany zdań to największa perełka internetu. Nie tylko tego forum to dotyczy zresztą.
Foxx, jasne że historia nie jest czarno - biała. Komuna zeświniła nam kraj na pół wieku. Tylko jedną miarę trzeba to ogarnąć a nie jakieś gimnastyki uskuteczniać, że jak Legia miała dobrze przez całą komunę to trudno bo były takie czasy, a jak Polonia PRZEZ KILKA MIESIĘCY miała patronat milicyjny, to już j... Polonię, bo to milicyjny klub. Polonii przed wojną się kibicowało w Warszawie, taka była tendencja, że jakiś milicjant był kibicem Polonii to co, nasza wina? ;) Nie mam rozeznania komu kibicują dzisiejsi policjanci, bo nie mam kolegów w resorcie, ale myślę że ci interesujący się piłką wolą Legię. Jak każdy, kto interesuje się tylko piłką. Ja też gdybym interesował się tylko piłką, byłbym za Legią. Bo Legia ma mistrzostwo, co roku jest w czołówce ligi, gra w pucharach, mniejsza o to jak ale chociaż są wyjazdy po Europie a nie po mazowieckich pierdziszewach. I dlatego większość jest za Legią i basta. Cała reszta to dorabianie ideologii. Ktoś dobrze napisał, 90 procent ludzi nie wie kto to był generał Popławski czy jakiś inny czerwony rządzący Legią a jak wie to ma na to wy... bane. Światek kibicowski jest pełen frazesów o tym że kibicowanie to droga życia, religia, wierność barwom do końca itp. A jednocześnie najwięcej kibiców mają kluby z sukcesami, na które po prostu jest moda i kibicowanie im jest znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze.
Legia nie miała za komuny aż tak kolorowo jak Górnik? To prawda. Hanysy za komuny były mocniejsze niż Warszawa, tym bardziej jak przypomnimy ile tej Warszawy w Warszawie zostało po 44 roku. To nie zmienia faktu, że miała dobrze. Dlatego proporcje się odwróciły, liczba kibiców Legii rosła, Polonii niestety nie. Trudno zresztą mieć pretensje o to do ludzi którzy wtedy wybierali Legię, jak tam grał np Brychczy czy Deyna a nie Polonię która balansowała między II a III ligą.
A w kręgach o których wspomina Foxx, proletariatu z peryferyjnych dzielnic czy wojska które z Marszałkiem przybyło do Warszawy, przedwojenna tradycja Polonii była czymś zupełnie obcym.
Gwarantuje Ci, że nikt by tych tematów nie poruszał gdybyście to Wy zawsze do wszelkich tematów nie wyskakiwali "a w 58 to...". Wystarczy spojrzeć w ten temat. Dotyczyć miał tego jak kibicowsko ma się sytuacja a dowiadujemy się z niego głównie kto był prezesem kogo, kiedy itp. To samo tyczy się waszej daty założenia. Nas ona j****, ale, że przykładacie jedną miarę do swojej historii a inną do naszej to wyglądają te dyskusje zawsze tak a nie inaczej. Skoro wy rozpoczynacie lustracje to nikt nie będzie stał i nadstawiał drugiego policzka bo nie jesteście tacy święci na jakich się kreujecie. Jakbyśmy na waszą historię mieli ciśnienie to kwestia Odrowążka, milicji, daty założenia itd. nie byłaby poruszana jedynie w internetowych kłótniach, ale na transach/vlepach/oprawach itp. Czyli tak jak u Was...tylko na większą skalę.

iparts.pl
trzykolory
Posty: 60
Rejestracja: 01.03.2010, 15:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: trzykolory » 30.10.2013, 15:15

I jeszcze jedno ktoś pisał o chodzeniu na Polonię dla idei, tradycji itd. Dlaczego (skoro tradycja, idea i warszawskość pełną gębą jest ważna) przez kilka lat kibicowaliście Dyskobolii (podobnie jak w Poznaniu kbicują Amice ale przynajamniej nie pierdzielą farmzonów o tradycji etc)
Niesmak jest duży. Ja odpowiadam tylko za siebie, ale wiem, że osób myślących podobnie jest bardzo dużo - po spadku do IV ligi dużo kibiców, wróciło na trybuny po 5 latach banicji na własne żądanie. Spadek do IV ligi to w pewien sposób - katharsis. Pogodził wszystkich, dużo osób, które "popierały" awans do E-klasy teraz także myśli inaczej.
Na przełomie '80/'90 część starych z obu ekip miała wspólne interesy, więc nie walczyli ze sobą. Z naszej strony robili to ówcześni 20-latkowie. Gdy zdaje się w 1991 w drugiej lidze Polonia grała z Olimpią Elbląg, główna grupa warszawsko-elbląska ganiała się z psami pod stadionem, ok. 30 starszych z kilkoma młodymi, w tym niżej podpisanym, siedziała na Głównej z 20 metrów od ówczesnego młyna KSP. Gdy ucieszyliśmy się po bramce dla Olimpii, siedzący obok widzowie pytali, dlaczego skoro też jesteśmy z Warszawy :) To była jedyna reakcja.
1:1 było z Olimpią? :)

Jeszcze tak ogólnie, odnośnie tematu Kibicowska Warszawa. Wspomnienia kibica Legii ;) :
Jak sięgam pamięcią – z dawnych lat przypomina mi się tylko jeden Gość, który chodził oficjalnie po Warszawie w szalu Polonii z dumnie podniesioną głową. To była znajomość jeszcze z czasów licealnych. Nazywaliśmy go „Kolejarz”. Chłopaczyna był charakterny do bólu i mieszkał na jednym podwórku z moim koleżką, Legionistą - Wojakiem – prowadzącym się według sprawdzonych zasad szkoły gitowskiej. Kolejarz i Wojak – oficjalnie – zawsze mieli sobie coś do powiedzenia. Wojak zawsze dogryzał: - Szalik se upierz, bo ci się zielony już w czarny zamienił, he he –na co Kolejarz odpowiadał niezmiennie – To spróbuj go wziąć i mi wypierz, cwaniaczku...
Ale to były tylko takie szczypanki. W rzeczywistości Chłopaki mieli ze sobą dobrą sztamę – przypieczętowaną niezliczoną ilością wspólnych osiedlowych jazd z milicją – o co, mieszkając w dzielnicy znanej z filmu „Nie zaznasz spokoju” – nigdy nie było trudno.
Kolejarz chyba normalnie skończył naszą szkołę, a Wojaka wywalili za wielokrotną recydywke... Potem obaj jakoś zniknęli z horyzontu– a wieści na ten temat krążyły niewesołe.
Po kilku latach obu spotkałem na Łazienkowskiej. Kolejarz stał oczywiście bez barw. W przerwie meczu przybiliśmy piątki, Wojak powiedział coś do śmiechu i... już nigdy ich nie spotkałem.

Drugi Polonista, co nie dygał śmigać w ichniejszym pasiaczku- to (nazwijmy go) Bączek, który miał wątpliwą przyjemność ocierać się o nas przy okazji studiów na Uniwerku. Z tym nie dyganiem – to może nie do końca tak... Widać było, że afiszowanie się z Polonią wiele go kosztuje, ale... był twardy. Bączek był mały i gruby – i nawet nasz wydziałowy cherubinek Pietka nie miał by z nim problemów – zatem, żeby nie było, że „kalekie bijemy” – ograniczaliśmy się do okazjonalnego psychicznego terroru, po aktach którego – nasz czarnoludek przemykał korytarzami z oczami w podłodze.
Raz z Chłopakami – potężnie pochlaliśmy w szatni – i rosły nam tendencje agresywne. Popiel, Erde i ja – wbijamy się do kibla na odlewkę i tak: ja staję koło pisuaru i leję – obok sika włąśnie Bączek – a Chłopaki stoją za nim i komentują: -Patrz jaka menda. Co on ma na szyi, *****... Wstydu nie ma... –Erde, jak to jest – ja jestem z Koronki- a Polonii nienawidzę... – Cuda się zdarzają... – Erde na to z bestialskim uśmieszkiem – Chodź go utopimy w tej miseczce...
Spojrzałem na Bączka. Jakby mógł – wcisnąłby się do tej odlewaczki i prysnął kanalizacją... Powiedziałem coś głupiego – padła salwa śmiechu – i atmosferka przycichła.
Żal mi było tego koleżki po maksie... Jego czerwoną, przerażoną twarz mam przed oczami do dziś... To było naprawdę smutne i - mimo już niezłej alkoholowej palmy- nie sprawiało mi jakiejkolwiek satysfakcji.
Potem jakoś żadnych zaczepek nie pamiętam. Albo my daliśmy luza – albo on przestał chodzić w szaliku...

Te deklaracje Popiela o jego „antypolonii” – to nie była tylko czysta teoria. Pewnego późnojesiennego wieczoru zawieruszył się omotany naszym sza(L)iczkiem gdzieś w Gettcie.
Jako że to taka bardziej czarna okolica – podbija do niego trzech (inne źródło podaje dwóch) nieco młodszych, dziarsko się poruszających chłopaczków – i pyta o Legię. – Co *****, nie widać? Jasne że Legia! – z Popielem nie ma dyskusji... Na takie dictum – chłopaczkowie przygrypsili coś między sobą, padło hasło „Polonia” - i przeszli do ofensywy. Popiel niewzruszony – wypłacił jednemu z otwartej, wyciągnął „motylka” i po krótkim artystycznym pokazie otwierania noża – stanął z kosałą w łapie i najczystszą w Rzeczypospolitej Polskiej grypserą – spytał napastników czy wiedzą co czynią... Młodziaki oniemieli – Eee... to Ty swój jesteś... widzisz – kolega wyszedł z poprawczaka... chcemy się jakoś zabawić...
- Taaak? No to przybij małolat skruszke pod skrzydełko zgredzikowi – i będzie git! –rządzi będący w śiódmym niebie Kielcuch...
Pogadali jeszcze trochę i każdy poszedł w swoją stronę.
Lenarcik – taki gościu z Mazur – który był świadkiem całego zajścia – stał cały czas pod drzewem, gdzie poszedł się odpryskać – i bał się ruszyć lub dobyć pary z gęby...

30 kwietnia 1993

Tą datę zapamiętam do końca swych dni. Pojebany dzień był od początku – wszystko pod górę. Na koniec wieczorem – śmiertelnie się sciąłem ze swoją lalunią – zatem zamiast na chatę – trafiłem do Starzyka. Na stół od razy wjechała połówka – co nie spodobało się jego ówczesnej damulce, z którą miałem niebotyczną kosę. Skończyło się tak, że zrobiliśmy tą flaszeczkę – panienka wyłapała od Starzyka w chałape – i wylądowaliśmy obaj na Starówce.
Siedzimy w jednej z knajp na Rynku – idzie jakaś rozwrzeszczana grupka. Patrzę – w tej chałastrze oczywiście bryluje Popiel... Wołam go – ekipa podbija i po krótkim przetasowaniu Popiel wraz z Lenarcikiem zostają z nami. Chlamy, Starzyk zalicza zwałę i ewakuuje się wstecznie taryfą. Z **** wie kąd pojawia się przy nas jakiś żołnierz – i wykorzystując naszą pijacką łaskawość wkręca się do stolika na krzywy ryj. Lecą browarki i „postoliczna” – temat zszedł na klimaty kibicowskie. Żołnierzyk z przyjaciela staje się demonem – Legia?! To k**** w dupe jebane! Nienawidze!
– ***** –myślę- co za amok! Wstałem i z całej pary wyjebałem mu w ryj. Scenka była filmowa – bo koleś wysypał się z krzesłem, ale jego czapka od munduru znalazła się na stoliku. Dalej – to już Popiel wkleił mu trochę laczków – i trza się było zrywać- bo klimacik zaczął interesować kogo nie trzeba. Lenarcik zniknął w knajpie regulować rachunek – Popiel i ja – ze świeżo zdobytą wojskową czapkąnapruci jak wory - potoczyliśmy się uliczką w stronę pomnika Kilińskiego. Idziemy... – CeeeeeCeeeeeCeeeeeWuKaaa CeeeeeWuKaaaeeeS LEGIA!!! –leci ile w nas sił. Dochodzimy do tego pomnika: -Ej! Ciszej tam z tą Legią! – dochodzi jakoś zza winkla...
- A bo co, *****?!
- Bo Polonia tu pije...
- Taaak?! Dawaj Popiel! KaaaeS KaaaeSPeee- **** Polonia ole!
Co było dalej – znam bardziej z relacji niż z obrazów własnej świadomości...
Przede mną - nie wiem jak, jakby spadł z nieba – wyrasta wielki cień – i widzę tylko wielką pigułe... Bomba - błysk, zgrzyt szkła i.... cisza... Nic nie czuje, nie żyję... Otchłań... Po zawodach...
Popiel pada po krótkiej wymianie ciosów. Wszystko to widzi Lenarcik, który snuł się na swoje szczęście nieco dalej z tyłu.
Ktoś wali mnie z plaskaczy po facjacie... Otwieram oczy –Jezu... Co to było?!
- *****, Pawełek – ten co cię zdmuchnął – miał piąchę jak twój łeb. Myślałem, że cie zabił.
- Jak wypadłem?
- Buehehehhhh... nawet rączki nie uniosłeś! Zajebał cie jak słupa!
- Gdzie okulary?
- Nie ma ich, Pawełku... Zauszniki ci zostały na pamiątkę, cha cha cha...
Do śmiechu to akurat mi nie było. W blasku latarni mieniły się na bruku rozbite w pył szczątki moich szkiełek. Trochę niecharakternie – ale sam się prosiłem...
- *****, jak to możliwe do ***** – Popiel nie może rozkminić... – Rozjebaliśmy Manchester, a leje nas Polonia... ???
Ale mnie to gówno obchodziło... To ból całego łba, karku i pęknięte oko – stanowiło prawdziwy życiowy problem.
Po majowych świętach, z fioletwą do połowy mordą - poszedłem do lekarza... Okulistka, świetna skądinąd dupeńka, szczebiocze w niebogłosy – A kto tak pana urządził?!
Nie miałem lepszego pomysłu: – Obchodziliśmy Święto Trzeciego maja, proszę pani – i komuniści nas napadli ...
Musiałem jeszcze być w niezłym szoku – bo większego absurdu nie mogłem chyba wymyślić...

Następnego dnia zawitałem na Uniwerek. Przyciął mnie DD – i z cwaniackim mrugnięciem podsumował:
- Oczko pękło... he he… Co, Pawełek – jakaś akcja pijacka była?
- Była, była...

No jak nie – jak tak...

Ultra-Projects
Posty: 162
Rejestracja: 15.05.2010, 19:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Ultra-Projects » 30.10.2013, 18:15

Czy na Drukarzu Warszawa coś się dzieje ?
Obrazek
http://ultra-projects.manifo.com/
Profesjonalne projektowanie graficzne

www.grafikakibica.com - największe i najlepsze forum dot. grafik kibicowskich w sieci

miki4g
Posty: 143
Rejestracja: 07.10.2012, 23:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: miki4g » 30.10.2013, 18:19

Czemu użytkownik "Foxx" cały czas uśmiecha się i puszcza "oczka" do innych użytkowników?

Foxx
Posty: 1157
Rejestracja: 26.02.2007, 16:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Foxx » 30.10.2013, 18:31

miki4g - bo ma pogodne usposobienie i śmieszy go wirtualne zadęcie.
Bazyliszek pisze: Foxx, jasne że historia nie jest czarno - biała. Komuna zeświniła nam kraj na pół wieku. Tylko jedną miarę trzeba to ogarnąć a nie jakieś gimnastyki uskuteczniać, że jak Legia miała dobrze przez całą komunę to trudno bo były takie czasy, a jak Polonia PRZEZ KILKA MIESIĘCY miała patronat milicyjny, to już j... Polonię, bo to milicyjny klub.
A zauważyłeś może, że ten wątek wypłynął stosunkowo niedawno? Po prostu zmęczyło nas to robienie z KSP "partyzantów z wyciętego lasu". Są więc do wglądu informacje o deklarowanym profilu ideolo powojennej Polonii z okresu znacznie dłuższego, niż wsparcie praskiej komendy MO.
Polonii przed wojną się kibicowało w Warszawie, taka była tendencja, że jakiś milicjant był kibicem Polonii to co, nasza wina? ;)
Emotka niczego tu nie zmieni :) Jeżeli klub oddolnie reaktywowano przez MO, wypadałoby nieco bardziej niuansować zarzuty wobec konkurencji, której patronat zaserwowano odgórnie. No i może wrzucisz porównanie frekwencji z przełomu lat '20 i '30? Ciekawa byłaby też opinia jak się ma takie, nie do końca prawdziwe twierdzenie, do poniższej opinii, że główną zmienną skali poparcia w mieście są sukcesy poszczególnych klubów. Legia w ogólnopolskich rozgrywkach przed wojną grała jak wiadomo gorzej...
Ktoś dobrze napisał, 90 procent ludzi nie wie kto to był generał Popławski czy jakiś inny czerwony rządzący Legią a jak wie to ma na to wy... bane. Światek kibicowski jest pełen frazesów o tym że kibicowanie to droga życia, religia, wierność barwom do końca itp. A jednocześnie najwięcej kibiców mają kluby z sukcesami, na które po prostu jest moda i kibicowanie im jest znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze.
Czy ta opinia odnosi sie również do Polonii ad. 2000, czy to jakaś zupełnie inna historia? ;) (podobnie jak wyżej wspomniałem - realia przedwojenne) No i ilu fanów KSP wie o tym, że ich klub funkcjonował w ramach systemu organizacji sportu ogarniętego przez Popławskiego i zamiast wzniecać antykomunistyczne powstanie i rozstrzelać go z karnego, czy wolnego bezpośredniego działacze Polonii podejmowali kolejne zobowiązania do "dobrej roboty" np. przy okazji 1 Maja? :) Kręcenie youtubków z przyklejaniem go Legii niczego nie zmieni. Faktyczny skład prezesów CWKS oraz życiorys skurwysyna można w sieci ogarnąć w kilka minut :)

Legia nie miała za komuny aż tak kolorowo jak Górnik? To prawda. Hanysy za komuny były mocniejsze niż Warszawa, tym bardziej jak przypomnimy ile tej Warszawy w Warszawie zostało po 44 roku. To nie zmienia faktu, że miała dobrze. Dlatego proporcje się odwróciły, liczba kibiców Legii rosła, Polonii niestety nie. Trudno zresztą mieć pretensje o to do ludzi którzy wtedy wybierali Legię, jak tam grał np Brychczy czy Deyna a nie Polonię która balansowała między II a III ligą.
No, i ten kolejny powtarzany mit jest bezpośrednim powodem wklejania fotek z Łazienkowskiej z okresu 1946-48. Tuż po pierwszym mistrzu po wojnie dla Polonii, bez żadnych własnych sukcesów. A trybuny Legii pełne, o czym napisał przecież również Kazimierz Górski, ale akurat ta relacja nie jest tak chętnie przywoływana, jak jego słowa o późniejszym CWKS Warszawa. Gdzie tam Brychczy, czy Deyna? :)
A w kręgach o których wspomina Foxx, proletariatu z peryferyjnych dzielnic czy wojska które z Marszałkiem przybyło do Warszawy, przedwojenna tradycja Polonii była czymś zupełnie obcym.
Znowu "parafrazujesz" moje słowa :) Napisałem o części wojskowej kadry, która się z Marszałkiem identyfikowała (szczególnie w czasie tuż po Zamachu Majowym, gdy Warszawa w tej sprawie była pęknięta, jak dzisiaj Polska po Smoleńsku), nie tylko tej, która z nim "przybyła". Zwracam też uwagę, że kibicowanie Legii w Warszawie rozpoczęło się w pierwszym roku funkcjonowania Ligi piłkarskiej na szczeblu centralnym - 1927. Czyli od razu po organizacji takich rozgrywek w skali ogólnopolskiej.

No i te ciągłe próby marginalizacji :) Wprawdzie już nie "Otwock - Pruszków - Falenica", ale "peryferyjne dzielnice". Powiśle? :)
ziomek pisze: Dużą liczbę Polonistów takie "atrakcje" spotkały?
Czy "warszawskie herbatki" opierały się w efekcie faktycznych zdarzeń w stylu jede gang czy na deklaracjach z internetu?
Serio pytasz? :)
Czy to prawda, że chłopak opisany wówczas przez GW nie był z kliamtów "h"?
On nie tyle był opisywany, co sam opisywał ogólną sytuację ze swojej perspektywy, podając szczegóły niektórych wydarzeń z pierwszymi literami niektórych ksywek włącznie.
Co stało się powodem zaprzestania "warszawskich herbatek"?
Wyczerpanie zapasów.
Dlaczego Legia ma tak duż ciśnienie na lokalnego rywala przy takiej dysproporcji sił?
Nie ma. Sam widzisz, jakie wątki dominują w tym temacie.
trzykolory pisze: 1:1 było z Olimpią? :)
Oczywista :)
Jeszcze tak ogólnie, odnośnie tematu Kibicowska Warszawa. Wspomnienia kibica Legii ;)
Dobry ziom i fajne pióro :)
A co tam w komentarzach na Onecie?

Kamol
Posty: 53
Rejestracja: 10.10.2013, 09:43
Lokalizacja: Bieżanowska Strefa Gazy

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Kamol » 30.10.2013, 18:36

Sorry Foxx,bo jak Ty zaczynałeś jeździć na mecze to ja na księdza wołałem zorro albo mnie jeszcze w planach nie było,ale przyszło mi do głowy,że znakomicie nadawał byś się na jakiegoś rzecznika prasowego;)

Laik
Posty: 22
Rejestracja: 05.09.2012, 14:36

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Laik » 30.10.2013, 20:20

Foxx pisze:No to "historyku" kilka faktów.
Foxx do jakiego momentu na k.net jest się jeszcze "historykiem" a od jakiego już historykiem?
Rozumiem, że Ty akurat masz te papiery, które dają prawo na rezygnacię z cudzysłowu?

19Bartek11
Posty: 4
Rejestracja: 30.10.2013, 21:03

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: 19Bartek11 » 30.10.2013, 21:21

[link]

Bazyliszek
Posty: 32
Rejestracja: 17.04.2013, 23:39

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Bazyliszek » 30.10.2013, 23:29

Nie marginalizuję nikogo, peryferyjną dzielnicą nazywam tu stary Grochów, w czasach o których mówimy dalej zaczynały się wsie.
Każdy sam sobie wysnuje swoje wnioski, że Legia jest mistrzem Polski nie tylko na boisku ale i w propagandzie to wie pół Polski. Bo drugie pół to Wy, Wasze zgody i dupolizy które by chciały mieć z Wami zgodę i wierzą jak wyroczni bo się boją :)
Z mojej strony to wszystko. Rzadko tu zaglądam, nie latam co 5 minut na tę stronę i nie obczajam, a Ty Foxx, za dużo przy kompie siedzisz, rusz się czasem na miasto, na dziewczyny jakieś czy coś :)

Foxx
Posty: 1157
Rejestracja: 26.02.2007, 16:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Foxx » 31.10.2013, 08:00

Kamol - po prostu lubię dyskusje z osobami o innych poglądach na tematy, które mnie interesują :)

Laik - to nie kwestia papierów (którymi tu zresztą nikt nie błysnął), tylko merytorycznego podejścia do tematu. A tu mamy wyłącznie subiektywne opinie ogłaszane jako prawda objawiona. Jeżeli zaś chodzi o krytyczną analizę źródeł - akurat zajmuję się nią zawodowo, nie będąc historykiem.

19Bartek11 - ten link z Gawkowskim dyskutującym z przedstawicielem komercyjnego serwisu o Legii, który nie siedzi w temacie pojawia się tu regularnie. Tyle, że naczelny historyk KSP merytorycznie został rozjechany 10 lat temu, gdy zamiast opiewać historię Polonii rozpoczął propagandowe gnojenie Legii, co zawsze przy takich okazjach przypominam:
Środa, 9 lipca 2003 r. godz. 00:32
Bełkot wieków
Grzegorz Karpiński, źródło: Nasza Legia

Daty powstania wielu polskich klubów sportowych budzą kontrowersje. Ich wiek najczęściej wyznaczali sami działacze naginając fakty do aktualnych potrzeb klubu..." - tak zaczyna się artykuł Roberta Gawkowskiego "Kiedy powstała warszawska Legia"

Artykuł możemy znaleźć w ostatnim, czerwcowym numerze pisma "Mówią wieki". Jest kilkustronicowy, opatrzony ciekawymi zdjęciami z przedwojennej historii Legii, zawiera sporo cytatów z ówczesnej prasy a na dodatek zamieszczony został w miesięczniku historycznym o ustalonej renomie. Słowem wydawałoby się - nic, tylko czytać! Niestety po jego lekturze przez długi moment zastanawiałem się co właściwie autor chciał tym artykułem przekazać i jaka idea mu przyświecała podczas pisania.

Z tekstu najogólniej wynika, że autor podważa ciągłość historyczną pomiędzy Legią z roku 1916-1917 a późniejszą, twierdząc między innymi, że ta pierwsza nie była żadnym normalnym klubem piłkarskim, tylko w zasadzie "reprezentacją Legionów Polskich" lub (w innym miejscu artykułu) "reprezentacją nie istniejącego Wojska Polskiego" (!). Znając zamierzenia Mielecha i Wasseraba, legionistów-założycieli obecnej Legii trudno się zgodzić z taką interpretacją faktów historycznych przez Gawkowskiego. Przyjrzyjmy się argumentacji autora, a także samym początkom klubu Legia.

Reprezentacja czy klub?

Każdego, kto rozumie jaka różnica jest między reprezentacją piłkarską a klubem piłkarskim, musi takie spojrzenie autora mocno zdziwić. Niestety pan Gawkowski ma wyraźne problemy ze zrozumieniem różnicy tych dwóch pojęć. Ignorując Legię z 1916 roku z jej cechami odpowiadającymi ówczesnemu regularnemu klubowi sportowemu, Gawkowski na poparcie swojej tezy przytacza urywki wspomnień Stanisława Mielecha (nota bene właśnie z zebrania założycielskiego klubu). Gdzie ten zasłużony dla Legii piłkarz i działacz między innymi pisze: "Nazwy Drużyna Komendy Legionów nie chciano przyjąć, bo liczyliśmy się z tym, że będziemy mieć w naszym składzie piłkarzy również spoza kompanii sztabowej. Odrzucano też nazwę Styr, jako, że nad Styrem nie mieliśmy przecież przebywać stale. Wreszcie na mój wniosek, poparty przez chor. Wasseraba, zgodzono się na nazwę Drużyna Sportowa Legia". Co z tego wynika? Wynika tylko tyle, że drużyna Kompanii Sztabowej miała ambicję wyróżnić się ponad inne istniejące wówczas wojskowe drużyny w Legionach Polskich, składające się w zasadzie wyłącznie z żołnierzy konkretnych pułków, kompanii czy brygad. I z lużnej drużyny postanowiła się przemienić w pierwszy wojskowy klub sportowy z własnym prezesem, barwami, zarządem itd. Różnica pomiędzy drużyną klubu Legia a innymi drużynami wojskowymi polegała tylko na tym, że w przypadku Legii dzięki rodowodowi z Kompanii Sztabowej nadarzyła się okazja wyłuskania znanych przedwojennych graczy, najczęściej wracających ze szpitali do swoich macierzystych pułków. Legia tak naprawdę we wszystkich meczach reprezentowała sama siebie, występując pod własną nazwą i nie była reprezentacją ani Legionów, ani tym bardziej nieistniejącego Wojska Polskiego. Starałem się odgadnąć skąd autor wpadł na pomysł traktowania Legii jako reprezentacji Legionów i rzeczywiście znalazłem w księdze pamiątkowej Pogoni Lwów zwrot "reprezentacyjna drużyna" w odniesieniu do Legii. Ale biorąc pod uwagę, że autorzy tej księgi słowem "reprezentacyjna" określali również pierwszą drużynę Pogoni, w niektórych kontekstach zatem należałoby to określenie bardziej rozumieć właśnie jako "pierwsza drużyna" lub "najlepsza drużyna", a nie jako reprezentacja w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Mielech bardzo szczegółowo opisuje powstanie Legii i nigdzie nie wspomina o reprezentacyjnej roli Legii. Zatem traktowanie Legii jako reprezentacji wojska tylko dlatego, że grali tam jedni z najlepszych piłkarzy polskich tamtej epoki to nadinterpretacja.

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości wystarczy zacytować kolejną porcję wspomnień Mielecha o tym jak traktowali Legię jej założyciele: "W kwietniu 1916 roku w budynku 'Sztabówki' zebrali się wszyscy piłkarze i ich kibice na walnym zebraniu, którego celem było założenie klubu." No właśnie, nie drużyny - bo ta istniała już od roku 1915 od czasów postoju Kompanii Legionów w Piotrkowie, nie reprezentacji Legionów, bo takiego tworu w ogóle nie było, ale właśnie klubu! Sam Mielech nie ma żadnych wątpliwości co zakładał: "Szukając odpowiedniej dla nas barwy postanowiliśmy pójść w ślady pierwszego w Polsce Lwowskiego Klubu Piłki Nożnej - Czarnych. Mieliśmy bowiem ambicje być pierwszym klubem wojskowym w Polsce."

Gawkowski podtrzymuje swoją tezę także w dalszej części tekstu twierdząc, że po przeniesieniu się Legii do Warszawy również publiczność warszawska traktowała Legię jako reprezentację wojskową. Tutaj z kolei jako uwiarygodnienie mają posłużyć cytaty z ówczesnej prasy warszawskiej, gdzie przy okazji pierwszego meczu Legii z Polonią w notatkach z gazet występują określenia "nasza Polonia", "naczelna drużyna Warszawy - Polonia" w stosunku do rywala Legii (w rozumieniu każda inna to obca) itp. Zdziwiony czytelnik zapewne spyta, gdzie tu sens, tym bardziej mowa o reprezentowaniu wojska? Całkiem słusznie, bo te cytaty w zamyśle autora miały tylko podkreślać sposób w jaki prasa warszawska odnosiła się do Polonii oraz do innych drużyn. Zapewne spragniona niepodległości warszawska ludność w jakimś sensie postrzegała Legię jako wojskową drużynę. Ale niestety przytoczone przez autora cytaty świadczą tylko i wyłącznie o pewnej tendencyjności prasy w chwaleniu Polonii kosztem innych drużyn, a nie o traktowaniu klubu piłkarskiego Legii jako reprezentacji Legionów. Należy również nadmienić, że Legia nie była wówczas jedyną stacjonującą w Warszawie drużyną wojskową. W roku 1917 w Warszawie grały również inne drużyny legionowe, a konkretnie wszystkie od 2 do 6 Pułku Piechoty włącznie. Gdyby pan Gawkowski był osobą obiektywną zamiast mało trafionych cytatów o meczach Legii z Polonią do swojego artykułu wkleiłby inny cytat, który - jak śmiem twierdzić - świadomie pominął. Cytat ten dowodzi jak szybko prasa warszawska przekonała się do Legii i zaczęła o niej pisać jako o warszawskiej drużynie. Miało to miejsce mniej więcej pół roku po osiedleniu się Legii w Warszawie, przy okazji najważniejszego meczu z roku 1917 jakim był mecz Cracovii z Legią. Wspominając ten mecz Gawkowski milczy jak grób, kiedy specjalnie dla tego wydarzenia Kurier Warszawski napisał: "19 sierpnia br. odbył się w Krakowie jeden z najciekawszych meczów piłki nożnej. Stanęły do niego dwie pierwszorzędne drużyny: znakomita galicyjska 'Cracovia' i warszawska drużyna Legionów 'Legia'. Z całym szacunkiem dla autora, trudno uwierzyć, że nie zauważył tego właśnie cytatu, tym bardziej, że znajduje się on we wspomnieniach Mielecha zaledwie pół strony dalej. Dla treści artykułu i określania warszawskości Legii (jak wskazuje tytuł tematu głównego artykułu) ma on pierwszorzędne znaczenie. A już na pewno jest dużo ważniejszy, niż wzmianki prasowe o tym czy ówczesna Polonia była nasza czy nie nasza.

Tą drobną manipulację widać tym bardziej, że Gawkowski w swoim artykule wspomina o tamtym meczu Cracovii z Legią, starając się zbagatelizować jego rangę poprzez kolejne cytaty. Tym razem z rozgoryczonej porażką prasy krakowskiej. Twierdzi mianowicie, że ponieważ Legia składała się głównie z graczy dawnej Cracovii, było to w zasadzie spotkanie towarzyskie, a nawet braterskie (!) i Cracovia przegrała tylko dlatego, bo (jak bez zmrużenia oka Gawkowski cytuje krakowską "Nową Reformę") "zawody miały głównie charakter rodzinny, bratania się a często ustępowania i omyłek, tłumaczących się tym, że gracze często zapominali, kto przeciwko komu gra. Gracze znali się zbyt dobrze..."
. Gdybyśmy w tę bzdurę uwierzyli, to współczesne mecze biorąc pod uwagę rotacje w składach, kontakty i wypożyczenia praktycznie nie miałyby racji bytu. Prawda o tamtym meczu była zupełnie inna. Stanisław Mielech w swoich wspomnieniach pisze: "Istniał jednak w Polsce jeszcze drugi klub, który gromił drużyny legionowe. Była nim 'Cracovia'. Gdy już miała na swoim koncie zwycięstwa z 1 pułkiem piechoty 7-1, z 6 pułkiem piechoty 5-0, a z 'Pogonią' lwowską wyniki: 2-0, 8-0, 1-1 - przyszła kolej na Legię. Miało to być spotkanie decydujące o nieoficjalnym tytule mistrza Polski" (!). Potwierdza te słowa również pamiątkowa księga Pogoni Lwów, gdzie przy okazji roku 1917 pisze się o Legii, że: "...słusznie sobie mogła rościć prawo do drużyny mistrzowskiej Polski."

Zygmunt Wasserab - portier czy prezes?


O związkach Legii z Warszawą można mówić według Gawkowskiego dopiero od roku 1920 kiedy to na spotkaniu grona oficerów założono Wojskowy Klub Sportowy. Gawkowski podkreśla, że założycielami byli zupełnie inni oficerowie niż w przypadku legionowej "Legii", co według niego oznacza, że: "traktowanie legionowej Legii jako tożsamej z warszawską musi budzić sprzeciw każdego historyka". Jak podkreśla autor, jedyną osobą z Legii 1916 roku na zebraniu założycielskim WKS-u był Zygmunt Wasserab. Szkoda, że Gawkowski nie wyjaśnił jaką funkcję w obu przypadkach pełnił pan Wasserab. Otóż o ile pomysł założenia drużyny za czasów legionowych należy przypisać Antoniemu Poznańskiemu, o tyle idea przekształcenia drużyny w regularny klub należy właśnie do Wasseraba. Zygmunt Wasserab był zarówno pomysłodawcą założenia pierwszego wojskowego klubu piłkarskiego, jak również przewodniczącym zebrania założycielskiego Legii 1916 roku oraz wiceprezesem zarówno Legii z czasów Legionów, jak i w Wojskowym Klubie Sportowym. Był on również gorącym orędownikiem dodania do nazwy WKS członu Legia i nawiązania do tradycji Legii 1916 roku, co mu się oficjalnie udało dwa lata później. Od roku 1916 do 1927 mimo różnych zawirowań sprawował w Legii funkcje ściśle kierownicze, w zarządzie klubu najczęściej na stanowisku wiceprezesa. Nie chodzi zatem o pionka ani o portiera. Właśnie osoba Zygmunta Wasseraba - czy to się Gawkowskiemu podoba czy nie - uwiarygodnia ciągłość historyczną pomiędzy Legią 1916 roku a Legią do czasów dzisiejszych.

Jedna osoba to mało? No to śpieszę donieść, że już w przeciągu następnych dwóch lat do klubu dołączyli inni członkowie-założyciele legionowej Legii. Tacy jak Knapik, Bednarski, Prochowski i Mielech, zresztą ściągnięci specjalnie przez Wasseraba właśnie w celu reaktywacji pierwszej Legii. Być może byliby i inni, ale część członków założycieli po odzyskaniu niepodległości wróciła w rodzinne strony, a część w wyniku działań wojennych w 1918 roku zginęła, jak np. Hrabik (poległ w obronie Przemyśla) czy pierwszy prezes Legii Władysław Groele (zmarł na czerwonkę, której się nabawił na froncie). Niestety o tym wszystkim zapomniał napisać pan Gawkowski w swoim artykule.

Sprawa Korony i Lechii

Narodziny Legii to według Gawkowskiego najlepiej rok 1922, czyli czasy reorganizacji statutu, w ramach którego dodano do nazwy człon Legia. Gawkowski opisał nieudaną fuzję z Koroną oraz powstanie innego wojskowego klubu, Lechia, wplatając je jako istotne elementy w losy Legii. Tutaj przydałoby się kolejne drobne uzupełnienie artykułu, wyjaśniające, jaki cel miały zmiany statutu oraz fuzja z Koroną, jak również skąd się wziął konkurencyjny do Legii klub wojskowy w stolicy. Otóż rok 1921 okazał się być rokiem bardzo słabym pod względem wyników. W tym czasie Legia opierała się na zawodnikach wyłącznie ze służby czynnej. Po drugie, należy pamiętać, że pierwsza drużyna z roku 1920 musiała się udać na front w wyniku wojny polsko-bolszewickiej. Wiadomo, że na zawodnikach-żołnierzach w takich warunkach ciężko było budować sprawną drużynę, tym bardziej, że ówczesny statut nie przewidywał możliwości udziału cywili w klubach wojskowych. Na dodatek część z kadry po zdemobilizowaniu przeniosła się do cywilnych klubów i trudno im się dziwić, bo w tym czasie sport cywilny rozwijał się znacznie szybciej, niż wojskowy. W Legii tymczasem grali również piłkarze trochę przypadkowi. Znalazłem ciekawą relację z meczu Legii i lwowskiej Pogoni: "W roku 1923 stołeczna Legia wybrała się do Lwowa na mecz z tamtejszą Pogonią. Miała przy tym w swych szeregach zawodnika Jędrka Bujaka (grywał również w krakowskiej Wiśle), który oprócz sławnego wówczas nazwiska miał też słabość do 'płynów wzmacniających' i nigdy nie odmawiał wypicia choć kieliszeczka. Tuż przed rozpoczęciem meczu okazało się, iż Bujak za sprawą 'uczynnych' działaczy lwowskich zdążył się solidnie upić. Musiał jednak wybiec na boisko, gdyż warszawianie nie mieli rezerwowych zawodników (wyjątkiem był bramkarz). 'Koks' Bujaka szybko przyniósł efekty, bo tuż po rozpoczęciu gry nabuzowany futbolista strzelił samobójczego gola. A tak się później tłumaczył: Wyszedłem na boisko zupełnie mętny. Pamiętam, że sędzia zagwizdał i że wszyscy zaczęli biegać po boisku. Jeszcze nie zdążyłem się dobrze rozejrzeć gdzie stanąć i co robić, a tu widzę, iż lecą na mnie dwie piłki. Wtedy ja kopnąłem jedną, a druga wpadła do naszej bramki." Nic dziwnego, że mając takich "futbolistów" klub szukał radykalnych rozwiązań. Korona wchodząca w skład Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów miała spore problemy organizacyjne. Nie mając własnego boiska, jej zawodnicy nie mieli gdzie grać, a na dodatek ciężko im było znaleźć środki na przeżycie, gdyż sekcja piłkarska w WTC była traktowana podrzędnie. Korzyści z fuzji miały odnieść obie strony. Legia miała własne boisko a Korona własnych cywilnych piłkarzy. Niestety fuzja w zasadzie tak samo szybko jak zaistniała, prawie tak samo szybko się rozpadła, członkowie zarządu nie mogli się do końca porozumieć i jedyną pamiątką w barwach Legii po fuzji z Koroną pozostał kolor zielony.

Sprawa Lechii rozpoczęła się w listopadzie roku 1926 i była wynikową podziałów w postrzeganiu sportu przez kadrę oficerską. Trzeba wiedzieć, że elita wojskowa przejawiała spory konserwatyzm i przez długi czas piłki nożnej nie chciała uznać za sport odpowiedni dla wojska. Za sporty wojskowe uważano szermierkę, hippikę, strzelectwo itd. Sama piłka nożna była tolerowana, ale jak większość sportów wyczynowych traktowano ją trochę po macoszemu: "W zawiadomieniu o powstaniu Lechii można było przeczytać, że pragnie ona skupić wszystkich tych, którzy nie mają możności uprawiania sportu, podczas gdy Legia zajmuje się tylko wyczynowcami" - wspomina Mielech. W rzeczywistości Lechia stawiała sobie za cel nie tylko organizowanie nowego klubu, ale również dezorganizowanie działalności Legii: "Lechia zainstalowała się na stadionie na równych prawach z Legią. Otworzyła tu swój sekretariat, a niektóre jej pociągnięcia (organizowanie zebrań w tym samym czasie o tej samej godzinie) wyraźnie wskazywały na próbę siania zamętu i pozbawienia Legii jej praw" - czytamy dalej we wspomnieniach pana Stanisława. Chodziło głównie o pewnego rodzaju zazdrość. Oficerowie z obozu "sportów typowo wojskowych", niezadowoleni z inwestycji Legii w sport wyczynowy, czuli się pokrzywdzeni, że np. zamiast "toru porannych galopów (o co postulował płk Zahorski) buduje się wielkimi nakładami stadion. Stało się jasne, że oba kluby na równych warunkach nie mogą w ten sposób zarządzać budynkami i terenem. Ktoś musiał odejść. Nie do końca jest prawdą, że - jak pisze w "Mówią Wieki" Gawkowski, głównym argumentem przekonującym wojskowe władze miała być 10-letnia tradycja Legii. Jako główny argument w postulatach słanych do Ministerstwa Spraw Wojskowych przedstawiano ogrom prac i własnych środków, jakie Legia wyasygnowała na budowę boisk. Twierdzono, że Lechia przyszła "na gotowe", chcąc zająć miejsce Legii. Była to prawda. Kiedy Legia dostawała tereny od Dowództwa Okręgu Generalnego, były to hektary nieużytków. Do 1925 roku zbudowano tam profesjonalne boisko, trybuny dla widzów, teren był ogrodzony i uporządkowany.

Prawdą jest natomiast, że Legia zręcznie wykorzystała jubileusz swojego 10-lecia w celu nagłośnienia swoich praw do terenu. Nie było zresztą w tym nic złego, tym bardziej, że nikt nie kwestionował praw Legii do jubileuszu, a wręcz przeciwnie, w prasie można było znaleźć sporo zapowiedzi obchodów. Trochę złośliwie Gawkowski pisze: "O szumnie zapowiadanym jubileuszu Legii szybko zapomniano[...] Przez następne 30 lat nikt nie wspomniał o powstaniu klubu w 1916 roku." Wygląda na to, że autor pije do faktu, iż Legia nie wyprawiła jubileuszu ani na 20-lecie, ani na 30-lecie. Nie chciałbym tutaj za bardzo się rozwodzić, skacząc po różnych latach historii Legii, ale wierzę, że wystarczy tylko nadmienić, że akurat 20-lecie wypadało w 1936 roku, a więc w roku katastrofy klubu. Właśnie wtedy drużyna piłkarska spadła z ligi, a sam klub wegetował na skraju bankructwa. Dodatkowo w wyniku powstania Związku Wojskowych Klubów Sportowych (według Mielecha zajmował się on głównie likwidowaniem podupadłych wojskowych klubów zamiast wspieraniem ich) oraz powrotu tendencji podziału klubów na wojskowe dla wojskowych i cywilne dla cywili, w tamtym czasie działacze Legii marzyli jedynie o przeżyciu, a nie o hucznych jubileuszach. To samo tyczy się roku 1946 (30-lecie) - klub był wówczas w fazie organizacyjnej po II wojnie światowej i chyba nie trzeba wyobraźni, żeby zrozumieć, dlaczego także wtedy hucznych obchodów nie zorganizowano.

Gawkowski na to nie wpadł, więc domniemywał dalej: "Być może bano się protestów słynnych piłkarzy, jak Kałuża, Poznański, Bilor, Kowalski którzy ze zdziwieniem dowiedzieliby się, że w latach 1916-1917 byli zawodnikami warszawskiej Legii." Co do Kałuży, Bilora i Kowalskiego, to być może bardziej by się zdziwili, gdyby przeczytali atrykuł Gawkowskiego, bo nie udało mi się nigdzie potwierdzić, że w tym czasie w ogóle grali w Legii. Jedyna wzmianka, jaką znalazłem, to notatka z rocznika PZPN z 1925 roku, gdzie Jerzy Grabowski wspomina, że Kałuża grał w legionowych drużynach. Również Bilor i Kowalski to główni gracze drużyny pułku artylerii, a nie Legii. Zresztą ciężko wyczuć, o którego Bilora Gawkowskiemu chodzi, bo ten znany to Henryk, a w Legii grywał w tym czasie Marian Bilor. Pozostaje Poznański i tu śmiem wątpić, czy odczuwałby takie wielkie zdziwienie, tym bardziej, że w Legii - pierwszym wojskowym klubie sportowym - w tym czasie grał co jest faktem niepodważalnym, zatem Gawkowski trochę się chyba ośmiesza tymi domniemanymi protestami przedwojennych piłkarzy.

Autor! Autor!


Końcówka artykułu to prawdziwy majstersztyk. Gawkowski udowadnia: "Sam Stanisław Mielech stwierdził, że do stołecznego klubu przystąpił w 1923 roku, a wcześniejsza galicyjska Legia była jedynie jego protoplastą". To wyjątkowo ciekawe stwierdzenie i prawdę mówiąc nie wiem, jaka wypowiedź Mielecha i w jakim kontekście udzielona posłużyła autorowi do wyciągnięcia takich właśnie wniosków, bo akurat w podsumowaniu własnej kariery Stanisław Mielech pisze bardzo wyraźnie: "Swoją karierę sportową w Legii zakończyłem 10 kwietnia 1927 roku meczem z Polonią (2-2). W Legii zaczęłem występować w kwietniu 1916 roku i grałem przez 7 lat (z przerwami) biorąc udział w ponad 100 spotkaniach i strzelając około 60 bramek." Ciekawe, czego Gawkowski oczekiwał? Czy tego, że czytelnik uwierzy jemu zamiast Mielechowi?!

Ostatnie zdanie artykułu jest następujące: "Tak utytułowany i zasłużony dla polskiego sportu klub nie musi wydłużać sztucznie swojej historii". To już nie jest nawet mijanie się z prawdą, to jest po prostu zwykłe pomówienie. Zapewne w tym właśnie miejscu większość czytelników zastanawia się, co tak naprawdę jest grane? Wyjaśnijmy, zatem co jest grane.

Już bardzo dużo pozwala nam zrozumieć bliższe zapoznanie się z osobą autora. Pod artykułem w "Mówią Wieki" można znaleźć niewielką wręcz lakoniczną notatkę: "Robert Gawkowski, historyk, pracuje w Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego, autor publikacji poświęconych historii sportu". Ta skromna prezentacja nie odkrywa jednak całej prawdy. Pan Gawkowski tym razem zapomniał napisać, że przede wszystkim jest stałym współpracownikiem pisma "Polonia Ole", jak również wiernym kibicem Polonii. W zasadzie w tym kontekście cały misterny artykuł Gawkowskiego możemy potraktować jako szukanie dziury w całym i po prostu zakończyć polemikę z autorem. Trudno wymagać bowiem od kibica Polonii, żeby obiektywnie pisał o odwiecznym rywalu zza miedzy. Niestety, artykuł im bliżej końca, tym bardziej staje się groteskowy. Autor gani manipulowanie datami powstania klubów, samemu będąc współautorem zamieszania, dzięki któremu dziś już mało kto tak naprawdę wie, jaka jest prawdziwa data powstania Polonii. Jako kibic Legii daleki jestem od pisania historii klubu z Konwiktorskiej, ale warto przypomnieć kilka faktów, żeby czytelnikowi uświadomić "obiektywizm" Gawkowskiego.

Jak Polonia się starzała

Zdecydowana większość klubów europejskich uznaje za datę swojego powstania dzień uchwalenia statutu lub datę zwołania zebrania założycielskiego. Jeszcze całkiem niedawno, bo do roku 1995, Polonia uznawała za oficjalną datę powstania klubu rok 1915. Jest to całkiem zrozumiałe, bowiem w tym właśnie roku uchwalono pierwszy statut zaakceptowany przez zaborcze władze pruskie w 1917 roku. Dla przykładu, w 1985 Polonia obchodziła hucznie jubileusz swojego 70-lecia. W prasie pojawiły się artykuły jubileuszowe, specjalnie na tą okazję wydano książkę "70 lat Czarnych Koszul", a klub przygotował odznakę uświetniającą tę rocznicę, z którą lubił pozować do zdjęć honorowy prezes, Jerzy Piekarzewski. Mimo, że również w 1995 roku obchodzono jubileusz (tym razem 80-lecie) dało się słyszeć głosy, że tak naprawdę to Polonia powinna uznawać za datę swego powstania rok 1912, kiedy to powstała tzw. "stara Polonia".

Myliłby się ten, kto myślałby, że to już koniec starzenia się klubu z Muranowa. Właśnie Gawkowski był jednym z odkrywców faktu, że w listopadzie roku 1911 drużyna szkolna o nazwie Polonia rozegrała mecz z Koroną (nie omieszkał zresztą pochwalić się tym już na początku artykułu o historii Legii). Z tego też powodu całkiem niedawno mogliśmy z niemałym zdumieniem obserwować okrągły jubileusz 89 lat istnienia klubu Polonia (klub oficjalnie uznaje datę 1912, ale część fanatyków Polonii oraz gazeta "Polonia Ole" upiera się przy roku 1911). Jeden malutki zapis w gazecie z 1911 roku pozwolił Gawkowskiemu zmierzyć na nowo długość istnienia Polonii. Szkoda, że jedną miarką mierzy on Polonię, ale dla Legii ma już zupełnie inną miarę. Nie ma na przykład dla Gawkowskiego znaczenia, że Polonia sprzed 1915 roku, istniejąca w ramach Warszawskiego Koła Sportowego (które Andrzej Gowarzewski - autor serii piłkarskich encyklopedii traktuje jako rodzaj klubu) to tylko drużyna szkolna i oprócz tego, że kopała piłkę, to utożsamianie jej jako klubu z Polonią 1915 roku nie jest oczywiste i wymaga sporo tłumaczenia. Nie zainteresował natomiast pana historyka fakt istnienia drużyny legionowej już w 1915 roku. Istnienie tzw. starej Polonii, lub jak określa ten stan Gowarzewski (w książce: "Polonia, Warszawianka, Gwardia") "Polonii przedklubowej" to fakt niezaprzeczalny. Mimo tego autor popularnych "encyklopedii Fuji" wyraźnie określa i uzasadnia datę powstania klubu z Konwiktorskiej na rok 1915. Określenia "Polonia przedklubowa" wyjątkowo chyba nie lubi pan Gawkowski, bo wraz z redakcyjnym szefem Ranieckim kilkukrotnie na łamach "Polonia Ole" wyśmiewali za nie Gowarzewskiego. W niczym nie przeszkadza to jednak Gawkowskiemu przy tworzeniu własnych neologicznych pojęć. Na Legię z roku 1916 mówi w kilku miejscach artykułu "galicyjska Legia", mimo że nikt nigdy takiej nazwy Legii nie przypinał. Najprawdopodobniej autorowi chodzi wyłącznie o to, żeby jak najmniej wiązać Legię z Warszawą.

Przy okazji przedłużania życiorysu Polonii do roku 1911, Gawkowskiemu udało się jednocześnie obalić mit o Polonii jako o najstarszym klubie stolicy. Opierając się na tych samych źródłach, według których Gawkowski postarzał Polonię, należy przyjąć, że skoro Polonia grała wtedy mecz, to grała go z jakąś inną drużyną. Z kim? Również z drużyną szkolną Warszawskiego Koła Sportowego - z Koroną. Mimo tego, że Korona i Warszawianka jako drużyny szkolne powstały wcześniej, niż Polonia, nie przeszkadza to Gawkowskiemu dalej mówić o Polonii jako o najstarszym klubie w Warszawie. Gdzie tu sens, gdzie logika, gdzie wspólna miarka?

W zasadzie gdyby przyjąć sposób myślenia Gawkowskiego, należałoby uznać, że Legia powstała w roku 1915 w Piotrkowie, bo właśnie tam, a nie na Wołyniu jak większość kibiców uważa, powstała drużyna, o czym wyraźnie pisze w książce "Sportowe sprawy i sprawki" Stanisław Mielech. Gdybym zatem był takim "obiektywnym" polonistą i mierzył miarką Gawkowskiego, jaki mógłbym wysunąć z tego wniosek? Prosty - Legia i Polonia to rówieśniczki! Na szczęście nie myślę takimi kategoriami i pozostanę w przekonaniu, że Legia powstała w kwietniu 1916 roku.

Rozumiem, że nie każdy kto pisze o historii sportu musi mieć od razu klasę Mielecha, który zarówno o Legii, jak i o Polonii potrafił pisać nad wyraz obiektywnie, ale od publikacji w "Mówią Wieki" mam prawo wymagać przynajmniej minimum obiektywizmu. Oczywiście pan Gawkowski z kolegami kibicami mogą pisać w swoim pisemku "Polonia Ole" dowolne rzeczy na temat Legii czy Polonii, bo w końcu to ich pisemko, które na dodatek sami dotują z własnych pieniędzy. Jednak czasopismo "Mówią Wieki" dotowane jest z pieniędzy Ministerstwa Kultury, a zatem z pieniędzy wszystkich podatników. Byłbym zatem zobowiązany, gdyby pismo opierało się na sprawdzonych autorach o sprawdzonej wiedzy, a nie na interpretatorach kierowanych skrywanymi kompleksami, czy choćby zwykłymi emocjami.
http://legionisci.com/publikacja.php?PublikacjaID=7650

Bazyliszek - tak się zwykle kończy brak argumentów... Cóż, siedzę, przy kompie, bo taką mam robotę, a na dziewczyny równe 15 lat po ślubie nie wypada :)
A co tam w komentarzach na Onecie?

Pewientyp67
Posty: 1
Rejestracja: 30.10.2013, 14:40

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Pewientyp67 » 31.10.2013, 19:24

To ja może dodam coś od siebie.
Polonia jest w Warszawie i to wie każdy interesujący się "piłką nożną" kibic. Stwierdzenie że nie ma Polonii w Warszawie o dziwo również jest jak najbardziej prawdziwe:) Jako, że mieszkam tu od urodzenia czyli 30 lat widziałem ludzika w szaliku klubu z konwiktorskiej tylko raz w życiu i to przy samym stadionie w dniu meczowym. Mieszkam na Ursynowie, a dzielnice na których spędzałem więcej czasu to Wola, Włochy, Ursus, Bemowo, Grochów, Mokotów, Śródmieście. To pokazuję skale waszej "dominacji" w Warszawie! Gdzie jest ten wasz charakter? ta zajebistość duma z tego że nie jesteście Legionistami? To dlatego kitracie szaliki pod kurtki? Po co pisać durne statystyki ile procent na którym osiedlu czy tam dzielnicy was jest a ilu nas jak to i tak nie ma przełożenia.
Cały czas próbujecie pokazać kibicowskiej Polsce że jesteście funkcjonujecie i macie się zajebiście tylko niestety dla was z innymi też gracie mecze i każdy widział jak wyglądaliście na tle innych ekip i już nie mówię o topowych klubach. Prawda jest jedna was nie widać na mieście i nic tego nie zmieni. Możecie próbować pisać jaka to Legia jest komunistyczna ale jak pewnie zdajecie sobie sprawę LEGIA TO MY a wszyscy wiedzą jakie MY kibice z Łazienkowskiej mamy poglądy.

ojajebie
Posty: 247
Rejestracja: 26.02.2007, 18:40

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: ojajebie » 31.10.2013, 22:18

warto było się rejestrować, żeby dodać taki post?
marysia pisze:haha ku*** hehehehe

HC
Posty: 3698
Rejestracja: 25.07.2007, 12:17
Lokalizacja: monopolowy

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: HC » 01.11.2013, 19:27

Ultra-Projects pisze:Czy na Drukarzu Warszawa coś się dzieje ?
od tamtego lub obecnego sezonu (nie pamiętam dokładnie) chłopaki znowu zaczęli coś kręcić, w razie pytań o mniejsze ekipy z Warszawy i okolic możesz znaleźć sobie info na: [link]
HUTNIK&MAZOVIA

Rafi1964
Posty: 24
Rejestracja: 11.10.2013, 00:45

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Rafi1964 » 03.11.2013, 22:30

Co do Radomia. Czy Broń posiada jakieś swoje osiedle?

Averno
Posty: 606
Rejestracja: 30.06.2007, 13:44

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Averno » 03.11.2013, 22:57

Pomyliles tematy.

Ktos pisał ze Olimpia już nie działa, jeszcze działa choć została tam garstka i się pojawiaja na wazniejszych meczach, z innych klubow dzielnicowych działają wciąż Hutnik, Ursus, Drukarz, Siekierki, Warszawianka ( częśćc to osoby z Siekierek), Targowek, jeśli pominolem jakas ekipe to prrosze o poprawki

alonzo
Posty: 83
Rejestracja: 21.05.2010, 15:11

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: alonzo » 05.11.2013, 11:06

Rafi1964 pisze:Co do Radomia. Czy Broń posiada jakieś swoje osiedle?
Planty - osiedle obok dworca w Radomiu. Podobno rzadko bo rzadko ale można ich również spotkać na innych osiedlach.
Galimatias pisze: Czy do k**** nędzy nie można wyczyścić 6 i 7 strony tego tematu? Obydwie strony Łodzi tak tu nasrały, że śmierdzi gorzej niż w Krakowie.

on1910
Posty: 1
Rejestracja: 06.11.2013, 11:11

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: on1910 » 06.11.2013, 11:17

widzew legia czy wejdą kibice w Wawy, wejdą [link]

rzutkarny
Posty: 951
Rejestracja: 29.09.2013, 14:03

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: rzutkarny » 06.11.2013, 12:38

on1910 pisze:widzew legia czy wejdą kibice w Wawy, wejdą [link]
Super artykuł, dzięki za link.

Też ci dam gorącego niusa: Jutro może padać, ale może też nie padać.

Foxx
Posty: 1157
Rejestracja: 26.02.2007, 16:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Foxx » 06.11.2013, 20:02

A co tam w komentarzach na Onecie?

krystalicznieczysta
Posty: 34
Rejestracja: 07.04.2011, 08:14

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: krystalicznieczysta » 06.11.2013, 21:33

czy Polonia ma jakieś składy hiphopowe czy inne z nutą na temat Poloni?


hipopotam
Posty: 7
Rejestracja: 26.02.2007, 19:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: hipopotam » 07.11.2013, 00:53

Foxx pisze:Takie tam muzyczne:

http://www.youtube.com/watch?v=Fpydl_CgRB0

Dla kontrastu proponuję bezpretensjonalne TPN 25 z Dr Yry :)

http://www.youtube.com/watch?v=0r2UrD7aHJ4
(L)

trzykolory
Posty: 60
Rejestracja: 01.03.2010, 15:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: trzykolory » 08.11.2013, 11:34

krystalicznieczysta pisze:czy Polonia ma jakieś składy hiphopowe czy inne z nutą na temat Poloni?
Takich nut trochę jest. CWKS ma ich więcej, bo ma więcej kibiców, proste. Z raperów jest jeszcze Duże Pe i chłopak z głośnego duetu ze stajni Prosto. Poza tym np. Milo Kurtis czy basista De Mono - Piotr Kubiaczyk.


https://www.youtube.com/watch?v=xSKBndqw7Kw

https://www.youtube.com/watch?v=sZPE_qi1ecU

[link]

[link]

[link] ;)

agatrts
Posty: 2
Rejestracja: 09.11.2013, 11:17

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: agatrts » 10.11.2013, 10:55

Fan Cluby na mazowszu [link]

ziomek
Posty: 337
Rejestracja: 26.04.2007, 18:10

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: ziomek » 11.11.2013, 20:40

Foxx pisze:
ziomek pisze: Dużą liczbę Polonistów takie "atrakcje" spotkały?
Czy "warszawskie herbatki" opierały się w efekcie faktycznych zdarzeń w stylu jede gang czy na deklaracjach z internetu?
Serio pytasz? :)
Serio, tylko w niewłaściwy sposób zadałem pytanie. Ale "wyczerpanie zapasów" dało mniej więcej pogląd.
Czy to prawda, że chłopak opisany wówczas przez GW nie był z kliamtów "h"?
On nie tyle był opisywany, co sam opisywał ogólną sytuację ze swojej perspektywy, podając szczegóły niektórych wydarzeń z pierwszymi literami niektórych ksywek włącznie.
Czyli jednak nie był "h" - czyli po prostu miał pecha?
[link]

Bazyliszek
Posty: 32
Rejestracja: 17.04.2013, 23:39

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Bazyliszek » 11.11.2013, 23:32

Ten co był opisany w gazecie to zwykły łepek z Muranowa który piłkę na Polonii trenował. Kibicem był przy okazji. Nie był to nikt z ekipy bojowej.

Walker
Posty: 844
Rejestracja: 26.02.2007, 22:56
Lokalizacja: Texas

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Walker » 12.11.2013, 09:19

Czy Pawiak znajduje się na tych słynnych Nowolipkach gdzie rządzi niby Polonia ? Jak tak to współczuje ...

Foxx
Posty: 1157
Rejestracja: 26.02.2007, 16:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Foxx » 12.11.2013, 10:01

ziomek - nie był "h". Faktycznie, można uznać, że należał do pechowców.

Bazyliszku - ja wiem, kto to był, gdyż kiedyś kontaktował się ze mną, by coś tam wyjaśnić. Nie gospodaruj oszczędnie prawdą proszę ;) Szkoda, że ten tekst w "G.W." jest tylko w wersji płatnej, gdyż łatwo byłoby zweryfikować tekst o "kibicu przy okazji".
A co tam w komentarzach na Onecie?

trzykolory
Posty: 60
Rejestracja: 01.03.2010, 15:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: trzykolory » 12.11.2013, 15:30

Walker pisze:Czy Pawiak znajduje się na tych słynnych Nowolipkach gdzie rządzi niby Polonia ? Jak tak to współczuje ...
Co masz konkretnie na myśli?

dzydzydzydzy
Posty: 101
Rejestracja: 22.03.2007, 09:12

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: dzydzydzydzy » 12.11.2013, 17:13

Jak ma się sytuacja w tym sezonie z brudasami na KSP po tegorocznym incydencie bodajże na derbach?

miki4g
Posty: 143
Rejestracja: 07.10.2012, 23:30

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: miki4g » 12.11.2013, 18:43

dzydzydzydzy pisze:Jak ma się sytuacja w tym sezonie z brudasami na KSP po tegorocznym incydencie bodajże na derbach?
Przyjdź na ich mecz i zobacz. Na sobotnim meczu Polonii zawisł transparent zapraszający na marsz niepodległości. A właśnie, ile osób z Polonii obecnych na marszu?

dzydzydzydzy
Posty: 101
Rejestracja: 22.03.2007, 09:12

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: dzydzydzydzy » 12.11.2013, 22:47

Nie będę szedł na mecz KSP bo jestem kibicem Legii. Transparent może i wisiał, ale czy jednocześnie na trybunie nie stoją też brudasy?

pijany powietrzem
Posty: 544
Rejestracja: 02.03.2010, 23:58

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: pijany powietrzem » 12.11.2013, 22:50

dzydzydzydzy pisze:Nie będę szedł na mecz KSP bo jestem kibicem Legii. Transparent może i wisiał, ale czy jednocześnie na trybunie nie stoją też brudasy?
z tego co mówią Poloniści to na kamiennej już ich nie spotkasz

BIM
Posty: 8
Rejestracja: 27.10.2013, 10:45

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: BIM » 13.11.2013, 21:00

pijany powietrzem pisze:
dzydzydzydzy pisze:Nie będę szedł na mecz KSP bo jestem kibicem Legii. Transparent może i wisiał, ale czy jednocześnie na trybunie nie stoją też brudasy?
z tego co mówią Poloniści to na kamiennej już ich nie spotkasz
Potwierdzam!!(szkoda tylko, że ta trybuna jest zamknięta tj nie wynajmują ją na mecze) hehe
Wystarczy im trybuna główna, choć i to zbyt wiele, przy frekwencji rzędu lekko ponad 2 tyś.
Cóż, "Duma Stolicy" ;)

Nordavind
Posty: 108
Rejestracja: 07.03.2012, 19:10

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Nordavind » 14.11.2013, 00:16

No już bez przesady, to w końcu IV liga. 2k na mecz to i tak dużo.
Kriss Mart pisze:
aha pisze:Do Chojniczanki Chojnice.
Czemu macie dwa młyny u siebie na stadionie?
żeby zrobić więcej mąki

AMF
Posty: 61
Rejestracja: 13.09.2012, 21:58

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: AMF » 14.11.2013, 18:26

Walker pisze:Czy Pawiak znajduje się na tych słynnych Nowolipkach gdzie rządzi niby Polonia ? Jak tak to współczuje ...
gdyby ludzką głupotę można by zamienić na energię to dzięki twojej osobie ten kraj przez kolejne 1000 lat mógłby dzielić się nią z całym światem i jeszcze mieć nadwyżki.

dzydzydzydzy pisze:Jak ma się sytuacja w tym sezonie z brudasami na KSP po tegorocznym incydencie bodajże na derbach?
brak

extremalny_korbelis
Posty: 153
Rejestracja: 14.10.2011, 19:37

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: extremalny_korbelis » 14.11.2013, 18:48

Polonia w ogóle obecna na marsz ? Bo nikogo w barwach czy kominach nie widziałem...
Skarżyć nie wolno, kapować nie wolno, ODEGRAĆ SIĘ WOLNO!

Nikt nie
Posty: 169
Rejestracja: 01.07.2007, 16:56

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: Nikt nie » 15.11.2013, 02:14

Mario1911 pisze:Jak zwykle wielki plus dla legi za napierdalanie uczestników marszu i za bieganie po Muranowie i wyłapywanie powracających uczestników !!!
Brawo!!! dzięki że w tym roku beż sprzętu !!!!!!!!!!!!!!!!!
Po tym wpisie w temacie o MN można domniemywać, że byli. ;)

dzonyTR
Posty: 34
Rejestracja: 02.10.2013, 15:35

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: dzonyTR » 29.11.2013, 00:07

[link]

czy ten graf został naprawiony?

tMK.
Posty: 391
Rejestracja: 30.11.2012, 23:09

Re: Kibicowska Warszawa

Post autor: tMK. » 30.11.2013, 18:56

a Polonia dziala cos na murach z graffiti ?
TVN - NIE OGLĄDAM!
GW - NIE CZYTAM!
PO - NIE GŁOSUJĘ!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Andrzej Buła, Fat, L_S, Lachos, mali2323, Meyer, ostr, passion-wear.pl, raimond, tomus1125t, ZawieRcie i 469 gości