
Wiernosc klubowi
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 26
- Rejestracja: 24.06.2007, 09:56
- Lokalizacja: knf - Bytom
Wiernosc klubowi
Gdzie wierniosc klubowi, barwom itd.? tak sie ostatnio zastanawialem po spotkaniu sie z 1 z kumpli ktorych nie widzialem kilka lat. Na moje pytanie: idziesz na mecz, odpowiedzial: SLuchaj stary to dziecinada, a pozatym wiesz na Polonie?? II liga. Ja pamietam jak sie chodzilo 12 lat temu na ta sama II lige i bylo nas 300 na stadionie ( na stadionie w Bytomiu ) ale sie bylo obecnym.
co wy sadzicie o wiernosci i przywiazaniu do barw - czy "Wierny az po grob" nie jest tylko czcza metafora?
co wy sadzicie o wiernosci i przywiazaniu do barw - czy "Wierny az po grob" nie jest tylko czcza metafora?
POLONIA moja Religia, moja Polityka, moja Walka....moje SACRUM!!!
-
- Posty: 16
- Rejestracja: 14.06.2007, 10:29
wielu ludzim przechodzi po porostu, sa kibicami (mozna nim byc przez jakis czas) po czym po jakims czasie - np emigracja uznaja ze to juz ich nie bawi, nie chca, nie czuja tego.. po prostu kibice chwilowi. .. czy warto do takiego miec pretensje i wyrzuty? - nie mam zdania na ten temat, jego sprawa, nie mozna na sile kochac czegos ale z drugiej strony kiedys sie deklarowalo co innego i w cos sie wierzylo(czyli sprawa honoru) - medal ma 2 strony... osobiscie podziwiam dziadkow u nas na Reymonta, pamietam ze jak robiono oswietlenie, czy budowano E, duzo ludzi lazilo na sektor B(kiedys otwarty dla ludzi przez caly dzien) by ogladac postepy prac.. dziadki(spora grupa) chodzily codzinnie, znaly kazda plote, z Wisla od dziesiatek lat,kopalnia anegdod i historii(pilkaraskich i klubowycj, nie kibicowskich) - mimo iz nie siedza w mlynie i nie dra sie 90 minut to cale zycie sa solidnie zwiazani z klubem i naprawde mu oddani. szacuenk takim osobom
-
- Posty: 844
- Rejestracja: 26.02.2007, 22:56
- Lokalizacja: Texas
Nie okłamujmy się, większość kibiców jest nimi dlatego że jest fajnie, można wypić coś i miło spędzić czas. Później gdy np zaczyna się prace, znajduje się dziewczyne itp kibicowanie schodzi na drugi a czasem nawet na odległy plan. Takie słowa jak wierność są dla nich pustymi sloganami. Pozostaje tylko elita, dla której jest to coś więcej niż tylko hobby
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 27.02.2007, 15:35
Mądrze napisane... Zajebiście mądrze...Walker pisze:Nie okłamujmy się, większość kibiców jest nimi dlatego że jest fajnie, można wypić coś i miło spędzić czas. Później gdy np zaczyna się prace, znajduje się dziewczyne itp kibicowanie schodzi na drugi a czasem nawet na odległy plan. Takie słowa jak wierność są dla nich pustymi sloganami. Pozostaje tylko elita, dla której jest to coś więcej niż tylko hobby
Na c*** mi, ku***, Twoje kwiaty...
Na c*** mi, ku***, Twoje łzy...
Na c*** mi, ku***, te dramaty...
Na c*** mi, ku***, jesteś Ty???
Na c*** mi, ku***, Twoje łzy...
Na c*** mi, ku***, te dramaty...
Na c*** mi, ku***, jesteś Ty???
-
- Posty: 26
- Rejestracja: 24.06.2007, 09:56
- Lokalizacja: knf - Bytom
Walker: masz racje!!! dla niektorych to cos wiecej niz hobby - pomimo, pracy nie koniecznie sprzyjajacej byciu kibicem - jak moja - jestem ksiedzem ale dalej kibolem
- wiesz bywalem w moim zyciu przesladowany za moja wiernosc Polonii Bytom - ksiadz i do tego kibic - na ,ecze, szalik, koszulka... wiesz i dlatego zalozylem ten temat... bo dla mnie klub to cos wiecej... ja bedac w Bytomiu jak jest okazja to chodze na mecze, jezdze jak mam czas (niestety jest go malo, ale zawsze sie cos znajdzie;))
ale zawsze mi sie podobaja reakcje "panow" w niebieskich mundurkach jak "prosza" mnie o dokumenty - "to ksiadz tez...." - a ja do nich - tak, od 17 lat...

ale zawsze mi sie podobaja reakcje "panow" w niebieskich mundurkach jak "prosza" mnie o dokumenty - "to ksiadz tez...." - a ja do nich - tak, od 17 lat...
POLONIA moja Religia, moja Polityka, moja Walka....moje SACRUM!!!
-
- ban
- Posty: 175
- Rejestracja: 20.04.2007, 19:04
- Lokalizacja: z WOŚP
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 03.04.2007, 17:49
Dla mnie to całkowicie zrozumiałe.
Szanuje takich ludzi, nie mam żadnych pretensji do nikogo, każdy ma swoje życie.
Masz prace, dziecko, zone, to wiadomo że ku*** nie pojedziesz na wyjazd w sobote, tylko z rodziną na jakis piknik.
A nawet jezeli czasem sie pojedzie, albo przyjdzie na mecz, to samo zagrożenie konsekwencjami prawnymi moze powstrzymywac przed czynnym braniem udziału w zyciu kibicowskim, nie kazdy jest wariatem.
Jezeli człowiek jest w porządku, odchodzi godnie, nie robiąc siary ani żadnych chorych akcji to pełny szacunek, co innego zmiana klubu.
Szanuje takich ludzi, nie mam żadnych pretensji do nikogo, każdy ma swoje życie.
Masz prace, dziecko, zone, to wiadomo że ku*** nie pojedziesz na wyjazd w sobote, tylko z rodziną na jakis piknik.
A nawet jezeli czasem sie pojedzie, albo przyjdzie na mecz, to samo zagrożenie konsekwencjami prawnymi moze powstrzymywac przed czynnym braniem udziału w zyciu kibicowskim, nie kazdy jest wariatem.
Jezeli człowiek jest w porządku, odchodzi godnie, nie robiąc siary ani żadnych chorych akcji to pełny szacunek, co innego zmiana klubu.
-
- Posty: 238
- Rejestracja: 10.06.2007, 18:20
- Lokalizacja: Stare C<h>ojny
nie wiem jak to bedzie za kilka lat , nie wiem co przyniesie los , nie wiem czy dalej bede mogł chodzic na mecze , ale nie wiem jak do k**** nedzy mozna sie przezucic
jak mozna raz na ten klub ostro wrzucac nie nawidziec go a pozniej znalesc sobie nowych kolegos i chodzicna to na co jeszcze nie tak dawno sie wrzucało , jest kilka takich kwiatkow na forum ... pamietam tez histroie z tego forum(nie dokladnie) jak koles miał tatuaz GKS Katowice na plecach pozniej sie przezucił na Ruch i dorobił szubienice do tatuazu




ŚŻK! ANTY PARÓWY
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 13.03.2007, 08:15
Nie wyobrażam sobie by nie być kibicem. Mam takiego fioła na punkcie mojej drużyny, że sam zastanawiam sie nad sobą: Czy nie przeginam? Zaczęło sie w 1985 r. i tak trwa do dzisiaj. Podobnie jak kilku z Was napisało zmieniają się zainteresowania, zmienia się postrzeganie świata, ale miłość do klubu nie wygaśnie. Szkoda tylko, że żona nie wykazuje zrozumienia (przed ślubem obiecałem jej, że finał PP będzie moim ostatnim meczem wyjazdowym:), skłamałem). To siedzi we mnie i raczej juz nie wyjdzie. Wśród kibiców ZL wielu jest takich jak ja, chodzą na sparingi, treningi, rozmowy do klubu, czują to i żyją tym.
Co do osób, które mówią , że to dziecinada i wyrośli z tego...no cóż, widocznie nie kochali.
Co do osób, które mówią , że to dziecinada i wyrośli z tego...no cóż, widocznie nie kochali.
-
- Posty: 5
- Rejestracja: 25.06.2007, 12:56
Sa kibice i kibice. Ja stalem sie sympatykiem, gdyz przyjelo sie ze kibice to ludzie ktorzy chodza na mecze, ja tego juz nie robie.Mam dosc ogladania "kibicow" dla ktorych wynik meczu nie ma znaczenia, ktorzy mecz ogladaja stojac tylem do murawy.Zbyt wielu kiboli ktorzy niszcza wszystko co robia prawdziwi kibice.Tak, dla mnie prawdziwy kibic to ten ktorego sila jest donosny doping,tworzenie oprawy i bycie z ukochana druzyna na dobre i zle.Reszta to nic nie warci frustraci.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 04.06.2007, 09:09
- Lokalizacja: Wronki
Każda ekipa chwali się że ma wielu kibiców "wiernych aż po grób". Tymczasem nawet wśród najbardziej zaangażowanych kibiców są tacy, którzy kiedyś odejdą, opuszczą swój klub. Tak było (jest) też we Wronkach. Odeszła między innymi osoba która kiedyś była jedną z ważniejszych w Klubie Kibica Amiki. Ta osoba i inni nie zdradzili barw, nie kibicują teraz innej drużynie. Po prostu odcięli się od świata sportu. Nie chodzą na żadne mecze. We Wronkach jest też grupka, około 25 młodych chłopaków, którzy nie są jeszcze nawet pełnoletnie (16-18 lat), kiedyś można było zobaczyć ich na każdym meczu Amiki. Starali się pomagać, zaliczyli kilka wyjazdów, ale później zdradzili klub, kibicują Lechowi. Chociaż teraz nie są już tak zaangażowani jak kiedyś. Wielu z nich rzadko jeździ na mecze Lecha, jednak w mieście "bujają się" w bluzach i koszulkach Lecha. Co to za kibice... Nie wiem jak można "zmienić klub". Porównajmy to do np. ukochanej kobiety. Wyobraźmy sobie że dziewczyna którą kochamy, może nasza żona, ulega wypadkowi, nie może chodzić, jeździ na wózku inwalidzkim. Niektórzy zostawiliby taką kobietę. I teraz należy zastanowić się czy takie osoby naprawdę kochały
Nie powiem że nie, może i kochały, ale nie była to mocna i trwała miłość skoro zdradziły, skoro opuściły...
W Klubie Kibica jakiegoś klubu jest 500 osób. Na pierwszy rzut oka mówisz że 350 naprawdę kocha i są tymi prawdziwymi kibicami, a 150 zapiało się, ale są to osoby niepewne, niezaangażowane. W przyszłości może okazać się że to ludzie z tej większej grupy się wykruszą, a Ci, których oceniłeś na mniej ważnych zostaną...
W Klubie Kibica jakiegoś klubu jest 500 osób. Na pierwszy rzut oka mówisz że 350 naprawdę kocha i są tymi prawdziwymi kibiacami, a 150 zapiało się, ale są to osoby niepewne, niezaangażowane. W przyszłości może okazać się że to ludzie z tej większej grupy się wykruszą, a Ci, ktróch oceniłeś na mniej ważnych zostaną...

W Klubie Kibica jakiegoś klubu jest 500 osób. Na pierwszy rzut oka mówisz że 350 naprawdę kocha i są tymi prawdziwymi kibicami, a 150 zapiało się, ale są to osoby niepewne, niezaangażowane. W przyszłości może okazać się że to ludzie z tej większej grupy się wykruszą, a Ci, których oceniłeś na mniej ważnych zostaną...
W Klubie Kibica jakiegoś klubu jest 500 osób. Na pierwszy rzut oka mówisz że 350 naprawdę kocha i są tymi prawdziwymi kibiacami, a 150 zapiało się, ale są to osoby niepewne, niezaangażowane. W przyszłości może okazać się że to ludzie z tej większej grupy się wykruszą, a Ci, ktróch oceniłeś na mniej ważnych zostaną...
Była, Jest i Będzie, Wroniecka Amica To My!
-
- Posty: 154
- Rejestracja: 26.02.2007, 18:53
- Lokalizacja: ZAGLEBIE DABROWSKIE
-
- Posty: 223
- Rejestracja: 26.02.2007, 20:36
to że ktos ma rodzine i prace to niekoniecznie musi go wykluczyc z grona kibiców.
zawsze na mecz mozna wziac wózek i żone i juz, nie idzie sie wtedy do młyna ale znajomych na meczu sie spotka, pogada, pokrzyczy tez czasami w niektorych momentach. ja nie mam jeszcze rodzinki ale mysle ze i tak bede chodzic na mecze. co innego wyjazdy, na takie pewnie juz nie bede tak czesto jezdzic, na pewno nie z rodzina bo niebezpiecznie, no chyba ze jakis masowy wyjazd ze bedzie nas jechac z 1000 osob na jakis b.wazny mecz, final PP, itp. ale na takie zwykle mecze, mniej istotne to juz watpie, takie zycie
zawsze na mecz mozna wziac wózek i żone i juz, nie idzie sie wtedy do młyna ale znajomych na meczu sie spotka, pogada, pokrzyczy tez czasami w niektorych momentach. ja nie mam jeszcze rodzinki ale mysle ze i tak bede chodzic na mecze. co innego wyjazdy, na takie pewnie juz nie bede tak czesto jezdzic, na pewno nie z rodzina bo niebezpiecznie, no chyba ze jakis masowy wyjazd ze bedzie nas jechac z 1000 osob na jakis b.wazny mecz, final PP, itp. ale na takie zwykle mecze, mniej istotne to juz watpie, takie zycie
-
- Posty: 844
- Rejestracja: 26.02.2007, 22:56
- Lokalizacja: Texas
Wiecie panowie ale dochodzi jeszcze jedna kwestia.......pieniądze.
Nie jeden tatuś kibic chciałby wziąść żone, i dzieci na mecz ale sami wiecie ile to kosztuje. Co do wierności klubowi to można odrużnić dwie kwestie. Jedni poprostu odeszli bo mieli inne zajęcia. Z czasem miłość do klubu poprostu zginęła śmiercią naturalną przez brak kontaktu. Jednak sentyment powinien zostać. Znam wielu takich ludzi, mimo iż już dawno na meczu nie byli ( bądź pojawili się raz na ruski rok) to czasami się zapytają jak tam wam idzie, ile wyjazdow macie ilu was jest itp. I ja wierze że taki człowiek tak naprawde ma swój klub na dole w sercu i bardzo chciałby się odczepić od otaczającego go swiata i choć na jeden sezon powrócić z szalikiem i głośnym spiewem na ustach.
O tych drugich pisał nie będe bo szkoda klawiatury.
Pozdrawiam
Nie jeden tatuś kibic chciałby wziąść żone, i dzieci na mecz ale sami wiecie ile to kosztuje. Co do wierności klubowi to można odrużnić dwie kwestie. Jedni poprostu odeszli bo mieli inne zajęcia. Z czasem miłość do klubu poprostu zginęła śmiercią naturalną przez brak kontaktu. Jednak sentyment powinien zostać. Znam wielu takich ludzi, mimo iż już dawno na meczu nie byli ( bądź pojawili się raz na ruski rok) to czasami się zapytają jak tam wam idzie, ile wyjazdow macie ilu was jest itp. I ja wierze że taki człowiek tak naprawde ma swój klub na dole w sercu i bardzo chciałby się odczepić od otaczającego go swiata i choć na jeden sezon powrócić z szalikiem i głośnym spiewem na ustach.
O tych drugich pisał nie będe bo szkoda klawiatury.
Pozdrawiam
-
- Posty: 411
- Rejestracja: 09.05.2007, 19:00
- Lokalizacja: Lublin
Miałam się nie wypowiadać w tym dziale Kibice bo mam zakaz ale wypowiem się.
U mnie sytuacja wygląda tak, że facet z którym mieszkam i planuje wspólną przyszłość jest z Krakowa, kibic Wisły, ja natomiast jestem z Lublina, wiadomo Motor Lublin.
Cieżko tu mówić o mojej wierności skoro mieszkam w Krakowie, każdego dnia widze 'Wisłe' w moim domu i z przyczyn wiadomych na meczu Motoru jestem bardzo rzadko. 'Przechodze' już ta Wisłą bo kiedy on przyjdzie zadowolony z meczu to w domu atomosfera jest dobra, natomiast jeżeli przyjdzie wkurwiony to i mi się udziela.
Trudno powiedzieć co będzie za kilka lat - taka prawda.

U mnie sytuacja wygląda tak, że facet z którym mieszkam i planuje wspólną przyszłość jest z Krakowa, kibic Wisły, ja natomiast jestem z Lublina, wiadomo Motor Lublin.
Cieżko tu mówić o mojej wierności skoro mieszkam w Krakowie, każdego dnia widze 'Wisłe' w moim domu i z przyczyn wiadomych na meczu Motoru jestem bardzo rzadko. 'Przechodze' już ta Wisłą bo kiedy on przyjdzie zadowolony z meczu to w domu atomosfera jest dobra, natomiast jeżeli przyjdzie wkurwiony to i mi się udziela.
Trudno powiedzieć co będzie za kilka lat - taka prawda.
ej ej, nierozymawajcie tematow ( mowie tu do niektorych )
po c*** mowicie o przezucaniu sie jak temat jest zupelnie inny...
Kibic to Kibic
moja mama jest Kibicem siatkowki i Kibicuje kazdej druzynie.
ultras to ultras ( dla mnie najwieksze nieporozumienie... )
dlaczego ?
ktos nałozy huste na twarz, wrzuci do puchy 10 zl i na meczu odpali race to jest mianowany na 'Ultrasa' coo moze zrobic kazdy kibic
dlatego niepodzielam 'grup' wsrod tych jak to telewizja mowi "Zagorzałych Kibicow" Okreslenie trafne, jezeli okresla ono NAS ( Nie wiem czy tu wszystkich ) - Fanatykow - fanatyk, chodzi i jezdzi na wiekszosc meczow, zyje tym ( nie przeslania mu to oczu na wszystko ) i czynnie działa w zyciu Klubu.
a okreslenia typu "az po grob"
przyklad podam
- za dzieciaka chodziłem i jezdzilem zawsze na mecze mojej ukochanej druzyny z która bede związany do konca zycia.
Ten człowiek nie chodzi na mecze, dlaczego ? są tysiące powodow
Nie moze powiedziec " w moim sercu az po grub " ?
temat mysle, nie do rozmowy bo tutaj kazdy ma swoj pogląd
pozdrawiam
po c*** mowicie o przezucaniu sie jak temat jest zupelnie inny...
Kibic to Kibic
moja mama jest Kibicem siatkowki i Kibicuje kazdej druzynie.
ultras to ultras ( dla mnie najwieksze nieporozumienie... )
dlaczego ?
ktos nałozy huste na twarz, wrzuci do puchy 10 zl i na meczu odpali race to jest mianowany na 'Ultrasa' coo moze zrobic kazdy kibic
dlatego niepodzielam 'grup' wsrod tych jak to telewizja mowi "Zagorzałych Kibicow" Okreslenie trafne, jezeli okresla ono NAS ( Nie wiem czy tu wszystkich ) - Fanatykow - fanatyk, chodzi i jezdzi na wiekszosc meczow, zyje tym ( nie przeslania mu to oczu na wszystko ) i czynnie działa w zyciu Klubu.
a okreslenia typu "az po grob"
przyklad podam
- za dzieciaka chodziłem i jezdzilem zawsze na mecze mojej ukochanej druzyny z która bede związany do konca zycia.
Ten człowiek nie chodzi na mecze, dlaczego ? są tysiące powodow
Nie moze powiedziec " w moim sercu az po grub " ?
temat mysle, nie do rozmowy bo tutaj kazdy ma swoj pogląd

pozdrawiam
-
- ban
- Posty: 12
- Rejestracja: 11.06.2007, 18:06
Ultras ?
Kurw* kibol, kibic, szalikowiec, chuligaqn to jedno - ja ide na mecz, spiewam, lubię gdy coś się dzieje, ale lubie tez odpalić racę.
A podział na ultras, chuligan, piknik czy c*** wie co jest smieszny,
Kibic to kibic - bic sie musi potrafic, choreografię zrobić musi i na wyjazd jechac.
Wierność ? Od 15 lat chodze tylko na jedną stronę błon - brzydzę sie kimś kto się przerzucil, chyba że: miał 6 lat


Kurw* kibol, kibic, szalikowiec, chuligaqn to jedno - ja ide na mecz, spiewam, lubię gdy coś się dzieje, ale lubie tez odpalić racę.
A podział na ultras, chuligan, piknik czy c*** wie co jest smieszny,
Kibic to kibic - bic sie musi potrafic, choreografię zrobić musi i na wyjazd jechac.
Wierność ? Od 15 lat chodze tylko na jedną stronę błon - brzydzę sie kimś kto się przerzucil, chyba że: miał 6 lat


-
- Posty: 48
- Rejestracja: 28.02.2007, 21:25
- Lokalizacja: Warszawa
Heh,jest taki okres w życiu każdego poważniejszego kibica,że kiedy się dorasta,pojawiają się inne wartości,niedawno rozmawiałem o tym z chłopakami z osiedla,kiedyś porobiliśmy sobie szaliki osiedlowe,połowa z nas śmigała na sztuki walki,czuliśmy sie silni...a teraz?zostało nas kilku,nie mam do nich pretensji,tamtych walniętych młodych lat nikt nam nie odbierze,jednym klub po prostu się znudził,inni pierdzą w pasiaki a jeszcze inni mają Rodziny,ja też mam Rodzinkę(Żona i Córeczka) ale pomimo choroby Córki i nie zrozumienia Żonki,staram się wyrwać na każdy meczyk i na parę wyjazdów w sezonie(w zeszłym byłem na 5 wyjazdach)...mało tego w wieku 35lat wrzuciłem sobie na całe plecy herb Legii a po pewnym czasie i na brzuchu pojawiły się legijne motywy,nie zapomnę miny moich kumpli na widok tej dziary
jedyny ich komentarz to_jeszcze ci nie przeszło?.....ja przekroczyłem już magiczną linię,poktórej nie ma powrotu,doszło do tego,że nawet w życiu zawodowym kieruję się szowinizmem,sam się nieraz zastanawiam,czy to nie jest chore ale pomimo miłości do klubu,staram się być zawsze obiektywny w stosunku do naszych kibiców jak i kibiców wrogich klubów(przyznam,że nie zawsze mi się to udaje)...co do sformułowania typu "przeżut",to nie rozumiem znaczenia tego słowa,dla mnie to tak samo,jak zaprzeć się własnej Matki i Ojca i donieść na nich na psy...

WARSZAWIACY z krwi i kości,cała Polska nam zazdrości.
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 14.05.2007, 17:32
Ja byłem kiedyś aktywnym kibicem. Gdy sytuacja w moim mieście zaczeła robić się nie ciekawa zrozumiałem że nie tędy droga i dla dobra swojego i swojej rodziny postanowiłem się wycofać. Zawsze ceniłem i cenie chuligankę na odpowiednim poziomie. Przy okazji meczu oklepać się po mordach, poganiać, przyatakować jakąś ekipę itd. Ale podjazdy pod dom, urzywanie ciężkiego sprzętu, wywózki do lasów i katowanie to już przesada i takie zagrywki moim zdaniem z kibicowaniem nie mają nic wspólnego, dlatego ja w tym nie chce uczestniczyć. Nadal mam swoją drużynę głęboko w sercu, śledzę co się wokół niej dzieje ale na mecze już raczej nie chodze ...
Pozdrawiam wszystkich normalnie myślących chłopaków...
Pozdrawiam wszystkich normalnie myślących chłopaków...
-
- Posty: 737
- Rejestracja: 07.06.2007, 17:41
Hmm,ja rozumiem kibiców starszych,którzy mają na głowie rodzine itd.. i nie moga juz jezdzic na mecze,bic sie itd,wiadomo ma sie rodzine to nachodza nowe obowiązki...Szacunek dla tych co maja po pare dych na karku i nadal chodza,jeżdzą etc..i nie dali sie przekabacić swoim babom i nie stali sie pantoflami...rozumiem tez tych co nie moga chodzic na mecze z innych powodow..
Ale dziwia mnie typy,które olali zupelnie swoj klub i nie chodza juz nawet na mecze u siebie..Jesli to ma byc tylko chwilowy etap Twojego życia a nie jego sens,lepiej w ogule nie zaczynac ...
Kompletnie zas nie rozumiem postawy"przeciepów"co zmieniaja klub gdy rywal zza miedzy jest silniejszy,bądz gra w wyzszej lidze...
Szacunek dla autora tematu,byc osoba duchowna i jednoczesnie"kibolem" to jest coś,swego czasu byla ponoć taka osoba na Bałtyku,zreszta wydawal nawet zina z tego co wiem..ciekawe co tam u niego..?
Ale dziwia mnie typy,które olali zupelnie swoj klub i nie chodza juz nawet na mecze u siebie..Jesli to ma byc tylko chwilowy etap Twojego życia a nie jego sens,lepiej w ogule nie zaczynac ...
Kompletnie zas nie rozumiem postawy"przeciepów"co zmieniaja klub gdy rywal zza miedzy jest silniejszy,bądz gra w wyzszej lidze...
Szacunek dla autora tematu,byc osoba duchowna i jednoczesnie"kibolem" to jest coś,swego czasu byla ponoć taka osoba na Bałtyku,zreszta wydawal nawet zina z tego co wiem..ciekawe co tam u niego..?
-
- Posty: 109
- Rejestracja: 25.06.2007, 22:21
- Lokalizacja: tam gdzie się obudzę
WIERNOŚĆ hmm... można ją pojmować wielorako. Piszecie tu przykłady że ktoś nie chodzi na dany klub mimo że za małolata ostro szalał na jego punkcie ale czy to czyni go niewiernym? czy to sprawia że ów klub zdradził? a może poprostu z biegiem lat inaczej ukierunkował swoje priorytety życiowe czego konsekwencją bylo to że musiał odbić od klimatów przy czym wcale nie zdradził ideałów młodości brzmiących "..... aż po grób" poprostu nadal jest wierny jednemu klubowi lecz z przyczyn często niezależnych od podmiotu nie mam możliwości aktywnego działąnie w owego klubu barwach. I co napiszecie, że koleś taki jest niewierny że jego miłosć do klubu była czczym gadaniem? gówno prawda!!! c*** wie jakie życie scenariusze Wam napisze i co spotka każdego z was w życiu Wy którzy teraz najgłosniej krzyczycie " od kołyski aż po grób jedna wiara jeden klub" nie macie wpływu na to co przyniesie Wam los a on bywa niekiedy bezlitosny. Reasumując wierność jest bardzo istotną cnotą, ale niekiedy życie może brutalnie ta wierność wobec klubu zweryfikować i to niezależnie od nas tak ze te pompatyczne hasła srever forever zawsze na zawsze wierni i oddani pozostaną tylko pustymi sloganami które po jakimś czasie pękają jak bańki mydlane na wietrze pozostawiając za sobą jedynie zapach szalonych młodzieńczych lat.
" ... Idź wyprostowany pośród tych co na kolanach... "
-
- Posty: 223
- Rejestracja: 26.02.2007, 20:36
kto tam wyzej napisal ze lepiej nie zaczynac w ogole niz potem odbic od tematu i juz nie chodzic na mecze. powiem tak - jak masz te 15-16 lat i zaczynasz kibicowac to nie myslisz o tym ze kiedys bedziesz miec lat 26 czy 36 i nie wiesz co wtedy zycie przyniesie. ktos pewnie w wieku 16 lat sie zapieral ze bedzie zawsze jezdzic, chodzic na mecze u siebie ale nie mysla jeszcze co przyniesie zycie. i jesli ktos zrezygnowal to nie znaczy ze nie jest wierny. dla mnie wiernosc to jest przywiazanie do jednego klubu, nie bycie przezutem. jesli ktos dal sobie spokoj z wyjazdami, a na mecze u siebie chodza sporadycznie to nie znaczy ze sa niewierni. sa ludzie ktorzy mimo ze juz nie kibicuja to dalej przyznaja sie do starych znajomosci i zawsze sie zapytaja jak wyjazd, co tam ostanio slyszalem ze pogoniliscie tych czy tamtych. w takich ludziach dalej siedzi kibic. nie wiem co ja bede robil za 5 , 10 lat...
tez ktos wyzej wspomnial ze niektorzy chodza na mecz zeby miec znajomosci i plecy na miescie. niestety tak jest znam takich ludzi co nawet nie wiedza z kim ma zgody nasza ekipa, i nie potrafiliby wymienic 5 zawodnikow z druzyny i jezdza na mecze zeby tylko sie napic i takie tam i takich ludzi w ogole nie uwazam za kibicow, dla mnie tacy sie nie liczą w sensie kibicowskim
tez ktos wyzej wspomnial ze niektorzy chodza na mecz zeby miec znajomosci i plecy na miescie. niestety tak jest znam takich ludzi co nawet nie wiedza z kim ma zgody nasza ekipa, i nie potrafiliby wymienic 5 zawodnikow z druzyny i jezdza na mecze zeby tylko sie napic i takie tam i takich ludzi w ogole nie uwazam za kibicow, dla mnie tacy sie nie liczą w sensie kibicowskim
-
- Posty: 83
- Rejestracja: 03.04.2007, 15:53
- Lokalizacja: Katowice
Re: Wiernosc klubowi
metafora to nie jest,poprostu kibicem zostaje sie jak ma sie parenascie lat,sa inne piorytety.pozniej człowiek dorasta tez sa inne.cichyknf pisze:Gdzie wierniosc klubowi, barwom itd.? tak sie ostatnio zastanawialem po spotkaniu sie z 1 z kumpli ktorych nie widzialem kilka lat. Na moje pytanie: idziesz na mecz, odpowiedzial: SLuchaj stary to dziecinada, a pozatym wiesz na Polonie?? II liga. Ja pamietam jak sie chodzilo 12 lat temu na ta sama II lige i bylo nas 300 na stadionie ( na stadionie w Bytomiu ) ale sie bylo obecnym.
co wy sadzicie o wiernosci i przywiazaniu do barw - czy "Wierny az po grob" nie jest tylko czcza metafora?
zasadniczo to jest tak ze nawet jak człowiek przestaje chodzic z jakichs tam powodow to i tak sie jakos interesuje swoim klubem,czyli jako tako jest z nim ale juz nie tak blisko jak kiedys.
ja osobiscie za małolata miałem taka goraczke ze jak nie było ani piłki czy hokeja to wrecz drgawek dostawałem.pozniej pewne sprawy zyciowe uspiły mnie chodz na najwazniejsze wydarzenia sie wybierałem.po naszym relegowaniu do 4 ligii poprostu dostałem pierdolca na nowo i tak juz 2 lata naokragło.
Rodowity katowiczanin tylko GKS KATOWICE,klub mojego miasta.
-
- Posty: 169
- Rejestracja: 29.03.2007, 15:40
ja na meczu u siebie staram się być zawsze jak jest ich w sezonie 15 to na 13-14 jestem ale wyjazdy to już wiadomo inna rzecz większe ryzyko zawinięcia przez wiadome służby i odkąd się dorosło inaczej się patrzy na pewne rzeczy pojawiają się dzieci, praca i niestety często trza zrezygnować z wyjazdów bo jak Cię zawiną to zaraz stracisz robotę a dzieci za co dostaną jeść???
-
- Posty: 485
- Rejestracja: 27.02.2007, 12:36
solamenteyo, żeby tak z wiślakiem...solamenteyo pisze:Miałam się nie wypowiadać w tym dziale Kibice bo mam zakaz ale wypowiem się.![]()
U mnie sytuacja wygląda tak, że facet z którym mieszkam i planuje wspólną przyszłość jest z Krakowa, kibic Wisły, ja natomiast jestem z Lublina, wiadomo Motor Lublin.
Cieżko tu mówić o mojej wierności skoro mieszkam w Krakowie, każdego dnia widze 'Wisłe' w moim domu i z przyczyn wiadomych na meczu Motoru jestem bardzo rzadko. 'Przechodze' już ta Wisłą bo kiedy on przyjdzie zadowolony z meczu to w domu atomosfera jest dobra, natomiast jeżeli przyjdzie wkurwiony to i mi się udziela.
Trudno powiedzieć co będzie za kilka lat - taka prawda.

-
- Posty: 33
- Rejestracja: 28.02.2007, 21:50
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja mam zaledwie 20 lat, kilka lat kibicowskiego stażu i powiem szczerze, że obecnie nie wyobrażam sobie zastopowania. możliwe, że za pare lat to się zmieni, będę inaczej patrzył na świat, zmienią się priorytety...oby nie
wspomne jeszcze o swoim szwagrze z którym kiedyś chodziłem na mecze to on mnie tym zaraził, wyciągnął na pierwszy mecz, facet ma 32 lata prace, żone i mimo to nie odpuszcza. Myślę, że jak ktoś naprawdę jest kibicem to nim pozostanie, może to "uspać" ale nie zabić chyba, że jego przygoda kibicowaniem była pmyłką. Co do przeżutów to nienazwałbym ich kibicami...

"...zdobywając górkę jak warowny gród gdzie się hańbą okrył wróg..."
-
- Posty: 237
- Rejestracja: 10.06.2007, 11:42
p****** się obsrany wykrzykniku.
To ja napiszę jak tu u mnie wygląda, tak po krótce. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak można ot tak zmienić sobie klub. Zrozumiem tylko dzieci mające po 10 lat, które "kibicują" zagranicznemu klubowi np. Barcelona, po czym za rok "miłość" przeniesie się na Real, bo akurat oni są na topie.
Ale jak koleżka w wieku 20 lat, czyli już prawie w pełni ukszałtowany psychicznie, przenosi "miłość" na wrogi klub, to musi być nieźle p*********. Emo normalnie.
Jestem kibicem Motoru, lecz z Lublina nie jestem. Czegoś szczegolnego do miejscowego klubu nie czułem, to nie znaczy, że jeźdzę do stolicy Lubelszczyzny podrzeć ryja, nie znając żadnego piłkarza, tym bardziej nie mieć pleców w postaci jakiś koksów
.
Nie, jeżdzę by podopingować, wesprzeć piłkarzy, i dzięki temu czuję jakieś przywiązanie barwom i klubowi. Kocham? Powiem to za parę lat, gdy będę nadal jeździł na Motor z taką samą częstotliwością jak zawsze. A jeżeli się pokocha, to nawet sukcesy lepszego klubu Cię do niego nie przyciągną. Najlepszy przykład jest, gdy swój klub spada do niższej ligi. Wielu się odwraca, a ci najbardziej przywiązani nadal przy nim zostają.
To ja napiszę jak tu u mnie wygląda, tak po krótce. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak można ot tak zmienić sobie klub. Zrozumiem tylko dzieci mające po 10 lat, które "kibicują" zagranicznemu klubowi np. Barcelona, po czym za rok "miłość" przeniesie się na Real, bo akurat oni są na topie.
Ale jak koleżka w wieku 20 lat, czyli już prawie w pełni ukszałtowany psychicznie, przenosi "miłość" na wrogi klub, to musi być nieźle p*********. Emo normalnie.
Jestem kibicem Motoru, lecz z Lublina nie jestem. Czegoś szczegolnego do miejscowego klubu nie czułem, to nie znaczy, że jeźdzę do stolicy Lubelszczyzny podrzeć ryja, nie znając żadnego piłkarza, tym bardziej nie mieć pleców w postaci jakiś koksów

Nie, jeżdzę by podopingować, wesprzeć piłkarzy, i dzięki temu czuję jakieś przywiązanie barwom i klubowi. Kocham? Powiem to za parę lat, gdy będę nadal jeździł na Motor z taką samą częstotliwością jak zawsze. A jeżeli się pokocha, to nawet sukcesy lepszego klubu Cię do niego nie przyciągną. Najlepszy przykład jest, gdy swój klub spada do niższej ligi. Wielu się odwraca, a ci najbardziej przywiązani nadal przy nim zostają.
-
- ban
- Posty: 311
- Rejestracja: 15.03.2007, 17:58
Za małolata jedynym obowiązkiem jest szkoła, więc jest dużo czasu na hobby. Ktoś wybiera kibicowanie. Chodzi, jeździ na mecze i myśli, że tak będzie całe życie. Niestety. Później aktywne uczestnictwo w życiu kibicowskim uniemożliwia rodzina i praca. To jest normalne. W młynach nie ma wielu 30-,40-latków, choć kilkanaście lat temu stanowili podstawę ekipy. Wszystko się zmienia. Jak ktoś ma rodzinę i pracę to nie będzie się pchał na mecz, po którym zostanie ukarany grzywną, pozbawieniem wolności z wiadomych względów. Jak ktoś racjonalnie myśli, to o tym wie. Kibicem jednak powinno zostawać się do końca życia, chodzić na mecze (w roli piknika), zabierać na nie syna, nie mówiąc już o tym, że koniecznie zapisać go do sekcji piłkarskiej, a nóż coś z niego wyrośnie
A ci, co mówią, że to była dziecinada chodzili na mecze, bo było fajnie - nic ich z klubem nie łączyło. Jak ktoś jest związany i ma klub głęboko w sercu to będzie przychodził na mecze o ile jeszcze może i będzie w to "wciągał" syna, a może córę

A ci, co mówią, że to była dziecinada chodzili na mecze, bo było fajnie - nic ich z klubem nie łączyło. Jak ktoś jest związany i ma klub głęboko w sercu to będzie przychodził na mecze o ile jeszcze może i będzie w to "wciągał" syna, a może córę

dulce et decorum est pro patria mori
-
- Posty: 182
- Rejestracja: 27.02.2007, 15:16
- Lokalizacja: WA
Heh, jak miałem 20 lat to identycznie mówiłem/myślałemmasisLG pisze:Ja mam zaledwie 20 lat, kilka lat kibicowskiego stażu i powiem szczerze, że obecnie nie wyobrażam sobie zastopowania. możliwe, że za pare lat to się zmieni, będę inaczej patrzył na świat, zmienią się priorytety...oby niewspomne jeszcze o swoim szwagrze z którym kiedyś chodziłem na mecze to on mnie tym zaraził, wyciągnął na pierwszy mecz, facet ma 32 lata prace, żone i mimo to nie odpuszcza. Myślę, że jak ktoś naprawdę jest kibicem to nim pozostanie, może to "uspać" ale nie zabić chyba, że jego przygoda kibicowaniem była pmyłką. Co do przeżutów to nienazwałbym ich kibicami...

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Blablabla11, JKZS, TAO, wykid i 175 gości