Post
autor: szponks » 24.07.2011, 13:17
Podróż do Szkocji dosyć długa i męcząca, ale kto się wybrał przeżył niepowtarzalne chwile w Dundee. Pierwsi kibice Śląska byli dużo wcześniej niż w dzień meczu.
Miasto było totalnie opanowane przez kibiców Śląska. Pojedyńcze osoby przechadzając się coś tam się spinały, ale generalnie mało kto się nimi przejmował, bo w 99% to same pajace. Na rynku trochę policji, która co warto podkreślić, była bardzo kulturalna i uprzejma w stosunku do nas. Byliśmy traktowani jak normalni ludzie, wszystko uprzejmie i kulturalnie. Gdyby Polska policja się tak zachowywała, wszystko u nas mogłoby wyglądać inaczej. Ich interwencje tak naprawdę ograniczały się do wylania piwa ewentualnym smakoszom lub zwróceniem uwagi.
Z rynku w asyście kilku kabaryn byliśmy odprowadzani na stadion, pod którym 2 miejscowych biznesmenów sprzedawało łączone szaliki Śląsk-Dundee, które zakupiły matki z dziećmi lub kompletnie nie kumaci, którym werbalnie była zwracana uwaga.
Frekwencja mnie zaskoczyła, z perspektywy sektora nie dało się ogarnąć ile jest osób na trybunie "Fair Play". Ja szacuję naszą trybunę na ponad 4 tysiące po obejrzeniu zdjęć, może więcej (po meczu można też było zauważyć też grupkę kibiców Śląska na trybunie kibiców Dundee).
Nie pojmuję, jak można się czepiać do tego, że dużo emigracji. W takich momentach pokazujemy naszą siłę, miejscowi byli oczarowani tym co się dzieje na naszej trybunie. Lokalni spottersi, którzy stali razem z psiarnią mówili, że czegoś takiego na tym stadionie to jeszcze w życiu nie widzieli. Ludzie z sektorów pobocznych byli wpatrzeni w nas jak w obrazek(poza spinającymi się małolatami lub pederastami). Do tego jeszcze, każdy musiał naprawdę się trochę wypruć z siana, głupi pociąg z Leeds do Dundee kosztuje 100 funciaków. W takich momentach wszyscy jesteśmy POLAKAMI i powinniśmy się nawzajem dopingować abyśmy się pokazali jak najlepiej na świecie, ale niestety
zawiść w naszym narodzie to cecha dominująca i zawsze znajdzie się mnóstwo
kumatych, którym to przeszkadza, bo przecież lepiej żeby było 800 osób zamiast 4000 :|
Nie pozwolono nam wnieść bębna i szczekaczek co naprawdę utrudniało rozkręcanie dopingu, który i tak wg. mnie wypadł bardzo dobrze. Ludzie nawzajem się nakręcali i motywowali, ciągnięte w drugiej połowie "Kaman Wrocław" było magiczne, repertuar niezbyt bogaty, ale to z powodów wyżej wymienionych. Przez cały mecz istnieliśmy tylko my, poza kilkoma przyśpiewkami miejscowych po bramce, które i tak zaraz zagłuszyliśmy.
Poza tym trybuna była bardzo długa i ogarnąć tyle ludzi to naprawdę sztuka.
Po bramkach na sektorze panowała istna euforia pomieszana z ekstazą wszyscy zwariowali.
Po meczu było pare pomniejszych incydentów, ale nic wielkiego.
Ludzie nam pokazywali kciuk w górę, niektórzy zaczepiali i mówili, że fantastycznie się pokazaliśmy, byli zachwyceni i zaskoczeni, że stworzyliśmy taką atmosferę.
Niektórzy zostali na noc, i o świcie wyruszyli a inni od razu zawinęli się do Polski.
Nie było zresztą poza noclegiem po co zostawać, miasto wieczorem jest totalnie martwe.
Jesteśmy zawsze tam...