
Kibice w UK
-
- Posty: 77
- Rejestracja: 24.12.2008, 20:04
Re: Kibice w UK
City z Evertonem nic nie ma...Oba kluby quasi protestanckie ,z kolei Liverpool i United katolickie.
W Manchesterze nie ma nic wazniejszego od meczu z United. Mozna przegrac 36 meczow w sezonie,ale w tych dwoch trzeba wygrac ,prosta zasada:)
Ja tam generalnie do Liverpoolu nic nie mam ,a w zeszlym sezonie nic bardziej mnie nie ucieszylo niz to:
[link]
:)
I bezcenny widok zoltkow i pakistancow dawajacych noge ze stadionu 10 min przed koncem ,PIEKNIE :)
W Manchesterze nie ma nic wazniejszego od meczu z United. Mozna przegrac 36 meczow w sezonie,ale w tych dwoch trzeba wygrac ,prosta zasada:)
Ja tam generalnie do Liverpoolu nic nie mam ,a w zeszlym sezonie nic bardziej mnie nie ucieszylo niz to:
[link]
:)
I bezcenny widok zoltkow i pakistancow dawajacych noge ze stadionu 10 min przed koncem ,PIEKNIE :)
-
- Posty: 247
- Rejestracja: 16.12.2008, 16:08
Re: Kibice w UK
Kiedyś na forum był filmik z nowego stadionu Arsenalu... oprawa przygotowana przez klub itp. Może ktoś podać link, bo nie mogę znaleźć...
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 23.09.2009, 22:46
Re: Kibice w UK
kolego mancunian, nisc-u chyba odpuscil to forum, albo odprawili go zieloni koledzy, bo od dawna go nie widac

-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
dziś odbyły się ciekawe 3-ligowe derby Londynu, Charlton Athletic - Millwall, może ktoś był?? widzów 19 000
niesamowity mecz na boisku, Lwy prowadziły już 2-0 by przegrywać, grały w 10 ale ostatecznie wyciiągneły na 4-4 !! :))) co nie zmienia fakktu, że chyba w tym sezonie znów nie uda im się wygrzebać z tego 3 ligowego bagna bo nawet jeśli dostaną się do baraży to tylko 25 % szans, a o bezpośrednim awansie mogą już zapomnieć na 99% ...
niesamowity mecz na boisku, Lwy prowadziły już 2-0 by przegrywać, grały w 10 ale ostatecznie wyciiągneły na 4-4 !! :))) co nie zmienia fakktu, że chyba w tym sezonie znów nie uda im się wygrzebać z tego 3 ligowego bagna bo nawet jeśli dostaną się do baraży to tylko 25 % szans, a o bezpośrednim awansie mogą już zapomnieć na 99% ...
-
- Posty: 91
- Rejestracja: 27.09.2009, 20:01
Re: Kibice w UK
Nie określiłbym angielskiej 3 ligi jako "bagna". Gra tam kika ciekawych ekip jak Leeds, Southampton, Bristol Rovers, Tranmere. No i MK Dongs, którym zawsze warto skopać d***. :)
[link]
-
- Posty: 855
- Rejestracja: 11.01.2009, 23:35
Re: Kibice w UK
3 liga angielska jest duzo ciekawsza niz 1 szkocka, piłkarsko i kibicowsko. Jakis czas temu ( moze 2-3 miesiace ) oglądałem mecz Southampton - Brighton i na stadionie Southampton oglądało sie mecz jak w Premier League, a pozatym w sektorze gosci z Brighton było dobre 3 tys. Gdybym miał do wyboru obejrzec mecz 3 ligi angielskiej a derby typu Villareal - Valencia napewno wybrałbym pierwszą propozycje.
-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
pisząc "bagno" miałem na myśli aspekt czysto piłkarski, poprostu chciałbym żeby Millwall grało chociaż w Championship, kibicowsko też chyba mieliby tam znacznie ciekawiej.
Dziś ciekawe derby północnej Anglii w Championship: Newcastle-Boro
Dziś ciekawe derby północnej Anglii w Championship: Newcastle-Boro
-
- Posty: 1012
- Rejestracja: 20.11.2009, 21:12
Re: Kibice w UK
Ja to bym w ogole chcial Millwall czy Leeds (ktorch szczerze nie znosze) w Premeirship.
Cieszylem sie jak Leeds spadlo, cieszylem sie jak spadlo nizej, pewnie cieszylbym sie jeszcze gdyby znow spadli, ale ku***... brakuje ich tutaj... Zawsze to lepiej niz wyjazdy na wigan czy inne hull, ktorzy bardziej przeciez za rugby biegaja niz za pilka kopana.
Cieszylem sie jak Leeds spadlo, cieszylem sie jak spadlo nizej, pewnie cieszylbym sie jeszcze gdyby znow spadli, ale ku***... brakuje ich tutaj... Zawsze to lepiej niz wyjazdy na wigan czy inne hull, ktorzy bardziej przeciez za rugby biegaja niz za pilka kopana.
-
- Posty: 1208
- Rejestracja: 04.01.2009, 12:34
Re: Kibice w UK
Taka ekipa jak Hull ci nie pasuje?mancunian pisze:Ja to bym w ogole chcial Millwall czy Leeds (ktorch szczerze nie znosze) w Premeirship.
Cieszylem sie jak Leeds spadlo, cieszylem sie jak spadlo nizej, pewnie cieszylbym sie jeszcze gdyby znow spadli, ale ku***... brakuje ich tutaj... Zawsze to lepiej niz wyjazdy na wigan czy inne hull, ktorzy bardziej przeciez za rugby biegaja niz za pilka kopana.
GOOD NIGHT left SIDE!
-
- Posty: 855
- Rejestracja: 11.01.2009, 23:35
Re: Kibice w UK
Dokładnie ;) Hull całkiem całkiem, ale jakby spadły ekipy typu Wigan, Blackburn czy Bolton to bym sie nie obraził, bo oglądanie ich meczy, szczegolnie na ich stadionach to katorga. Juz jutro na C+ wielkie derby : Wigan - Bolton ;D Pewnie zasne po 20 minutach. Fulham tez tak srednio pasuje chociaz ich dosyc lubie i mam do nich szacunek ze mimo takiej konkurencji w Londynie mają kibiców i zawsze jest jakas tam grupka obecna na wyjazdach, chociaz jak na warunki angielskiej mają dosyc skromny away support ( w Anglii skromny to srednio z 1000 osob hehe, przynajmniej w Premiership )
-
- Posty: 1012
- Rejestracja: 20.11.2009, 21:12
Re: Kibice w UK
Bardziej chodzilo mi o to, ze to miasto typowo rugbistow... tak jak wlasnie Wigan.
-
- Posty: 17
- Rejestracja: 12.09.2009, 16:53
Re: Kibice w UK
A ja mam pytanie odnosnie Arsenalu. Bo faktem jest, ze na Emirates panuje totalny piknik, ale mam takie pytanie. Moze ktos chodzi na mecze Arsenalu i moglby opisac reakcje Stewartow? Bo wiem, ze wlodarze klubgu chca, zeby na stadionie panowala prawdziwie kibicowska atmosfera. Czy z tego wzgledu Stewardzi sa bardziej wyrozumiali do inicjowania przyspiewek, czy wstawania podczas meczy?
-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
coś old schoolowego :]
http://www.youtube.com/watch?v=o0x7c-3utqg
Polska - Anglia 13.11.1991 r., stadion Lecha Poznan
wiem ze u nas ruch kibicowski byl wtedy raczej raczkujacy ale zastanawiam sie jak to mozliwe ze wowczas flagi angoli wisialy tuz obok Polskich, widac to chocby w ok. 55 sek ... a ledwo poltora roku pozniej w maju 1993 pol stadionu w Chorzowie chcialo zlinczowac angoli, na miescie dochodzilo do wielu starc miedzy obiema grupami ...
czy nie ma ktos gdzies jakiejs relacji z tego meczu w 1991 r w Poznaniu?? bo relacje z tego slynnego meczu w Chorzowie w 1993 r byly i to peno to moze ktos gdzies ma z 1991
http://www.youtube.com/watch?v=o0x7c-3utqg
Polska - Anglia 13.11.1991 r., stadion Lecha Poznan
wiem ze u nas ruch kibicowski byl wtedy raczej raczkujacy ale zastanawiam sie jak to mozliwe ze wowczas flagi angoli wisialy tuz obok Polskich, widac to chocby w ok. 55 sek ... a ledwo poltora roku pozniej w maju 1993 pol stadionu w Chorzowie chcialo zlinczowac angoli, na miescie dochodzilo do wielu starc miedzy obiema grupami ...
czy nie ma ktos gdzies jakiejs relacji z tego meczu w 1991 r w Poznaniu?? bo relacje z tego slynnego meczu w Chorzowie w 1993 r byly i to peno to moze ktos gdzies ma z 1991
-
- Posty: 91
- Rejestracja: 27.09.2009, 20:01
Re: Kibice w UK
Byłem kilka razy na Ashburton Grove (tak kibice Arsenalu nazywają swój stadion) i nie wiem skąd pomysł, że włodarze klubu są przychylni kibicowskiej atmosferze.damian308 pisze:A ja mam pytanie odnosnie Arsenalu. Bo faktem jest, ze na Emirates panuje totalny piknik, ale mam takie pytanie. Moze ktos chodzi na mecze Arsenalu i moglby opisac reakcje Stewartow? Bo wiem, ze wlodarze klubgu chca, zeby na stadionie panowala prawdziwie kibicowska atmosfera. Czy z tego wzgledu Stewardzi sa bardziej wyrozumiali do inicjowania przyspiewek, czy wstawania podczas meczy?
Na całym stadionie są dwa sektory na łuku wydzielone przez władze klubu dla kibiców z tzw. Red Action i tam od biedy można powiedzieć, że zdarza im się ciągnąć śpiewy przez dłużej niż kilka minut i zdarza im się postać dłużej po strzelonej bramce przez Arsenal. Z naciskiem na wyrażenie "zdarza się" ;).
Poza tymi dwoma sektorami na stadionie nie ma zmiłuj się. Wszyscy bez wyjątku stewardzi a i sporo kibiców hołduje zasadzie "sit down, shut up", czyli "siadaj i zamknij się". Gdy po strzelonej bramce stoisz dłużej niż minutę przybywa steward grzecznie proszący byś usiadł. Gdy odmówisz tłumacząc się, że oto jesteś na meczu piłkarskim, steward ten z reguły idzie po posiłki i oto musisz użerać się z małą armią stewardów grożących wyrzuceniem Cię ze stadionu za zakłócanie spokoju (SPOKOJU!!!).
Poza tym władze Arsenalu uruchomiły wspaniały serwis sms-owy. Oto gdy siedzisz sobie spokojnie na meczu a w Twoim otoczeniu ktoś albo siedzi i ci zasłania, albo jest wulgarny, albo używa języka rasistowskiego lub homofobicznego to wystarczy, że ze swojego telefonu wyślesz sms-a z numerem sektora oraz miejsca a w ciągu chwili zjawi się armia stewardów gotowych pomóc. I tak oto przestałem lubić Arsenal.
[link]
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 26.11.2009, 22:47
- Lokalizacja: Manchester
Re: Kibice w UK
maliniok pisze:Byłem kilka razy na Ashburton Grove (tak kibice Arsenalu nazywają swój stadion) i nie wiem skąd pomysł, że włodarze klubu są przychylni kibicowskiej atmosferze.damian308 pisze:A ja mam pytanie odnosnie Arsenalu. Bo faktem jest, ze na Emirates panuje totalny piknik, ale mam takie pytanie. Moze ktos chodzi na mecze Arsenalu i moglby opisac reakcje Stewartow? Bo wiem, ze wlodarze klubgu chca, zeby na stadionie panowala prawdziwie kibicowska atmosfera. Czy z tego wzgledu Stewardzi sa bardziej wyrozumiali do inicjowania przyspiewek, czy wstawania podczas meczy?
Na całym stadionie są dwa sektory na łuku wydzielone przez władze klubu dla kibiców z tzw. Red Action i tam od biedy można powiedzieć, że zdarza im się ciągnąć śpiewy przez dłużej niż kilka minut i zdarza im się postać dłużej po strzelonej bramce przez Arsenal. Z naciskiem na wyrażenie "zdarza się" ;).
Poza tymi dwoma sektorami na stadionie nie ma zmiłuj się. Wszyscy bez wyjątku stewardzi a i sporo kibiców hołduje zasadzie "sit down, shut up", czyli "siadaj i zamknij się". Gdy po strzelonej bramce stoisz dłużej niż minutę przybywa steward grzecznie proszący byś usiadł. Gdy odmówisz tłumacząc się, że oto jesteś na meczu piłkarskim, steward ten z reguły idzie po posiłki i oto musisz użerać się z małą armią stewardów grożących wyrzuceniem Cię ze stadionu za zakłócanie spokoju (SPOKOJU!!!).
Poza tym władze Arsenalu uruchomiły wspaniały serwis sms-owy. Oto gdy siedzisz sobie spokojnie na meczu a w Twoim otoczeniu ktoś albo siedzi i ci zasłania, albo jest wulgarny, albo używa języka rasistowskiego lub homofobicznego to wystarczy, że ze swojego telefonu wyślesz sms-a z numerem sektora oraz miejsca a w ciągu chwili zjawi się armia stewardów gotowych pomóc. I tak oto przestałem lubić Arsenal.
nie wierze...a myslalem ze ma Old Trafford jest zle :) a ten sms-owy serwis konfidenta to juz przegiecie
-
- Posty: 17
- Rejestracja: 12.09.2009, 16:53
Re: Kibice w UK
Kiedys gdzies czytalem, ze wladze Arsenalu chca zmyc hanbe "The Library" ze stadionu. Na sile kupili 60 000 szalikow, zeby kibice laskawie pomachali itd. Wiec myslalem, ze troche odpuszczaja sobie stewardowanie skoro chca miec super doping. Dzieki za odpowiedz, troche sie zaniepokoilem, bo lubie The Gunners, ale nie wiem czy wytrzymam na Emirates jak bede w Londynie. No nic, zawsze jest 14 (?:P) innych klubow do wyboru:)against modern pisze:i nie wiem skąd pomysł, że włodarze klubu są przychylni kibicowskiej atmosferze.
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
nie rozsmieszaj mnie z zielonymi kolegami, Ci ktorych znam od wielu lat to dobrzy ludzie heh, Ci ktorzy obudzili sie z miloscia do tego klubu od momentu przyjscia d*** szympansa mnie nie interesujaLeszek Piesek pisze:kolego mancunian, nisc-u chyba odpuscil to forum, albo odprawili go zieloni koledzy, bo od dawna go nie widac
Ten mecz w 1991 byl moim pierwszym zetknieciem z kibicami z Wysp, przyjechalem do Poznania gdzies tak kolo poludnia a tam juz w najlepsze bawili sie Angole. Z polskich ekip Lech szturmowal od rana hotel Merkury a Angole bronili sie odrzucajac kufle i bombardujac Lecha czym sie dalo z wysokosci kilku pieter....Po paru godzinach zobaczylem cos co dla nas slabo wtedy wyedukowanych subkulturowo czarnego skinheada bujajacego sie z ekipa WHU, ta wlasnie ekipa wjechala do pijalni w ktorej siedzielismy i troche sie po nas przebiegla....Pamietam kolezke w koszulce Grimsby Town z wielka puszka gazu otoczonego na lawce pod dworcem ktory tym gazem paralizowal napastnikow ale w koncu zostal wziety na buty. Pod targami poznanskimi non stop byly jakies wieksze lub mniejsze starcia ale nic konkretnego. Na samym dworcu dwie zadymy, w obu przypadkach uciekajacymi byla ekipa Lecha ( to nie byl ten sam Lech co teraz, jak nie wiecie o czym mowie spytajcie starszych kolegow....). No wiec pierwsza afera kiedy 100 z Lechii ( potem na meczu siedzieli na luku we flekach wywroconych na pomarancz ) wybiegla z pociagu i pogonila Lecha az pod samego Merkurego i z rozpedu wjechala tez w pijaca niedaleko duza grupe Angoli, a poznym popoludniem drugi raz zostaje pogoniony Lech przez polaczone ekipy Angoli z Niemcami ze Wschodu (100% łysi ) ktorzy to przyjechali pociagiem rejsowym z Berlina. Na stadionie byle mz godzine przed meczem i to byl pierwszy raz kiedy w d....mialem ogladanie pilki noznej tylko stalem jak zaczarowany patrzac na te 3-4 kola Angoli ktorzy swoimi spiewami wgniatali w ziemie na dlugo przed meczem....po meczach jeszcze ganianki Lechii z Angolami i jakies zasadzki Lecha na Pogon ale nic wielkiego.....pzdragainst modern pisze:coś old schoolowego :]
http://www.youtube.com/watch?v=o0x7c-3utqg
Polska - Anglia 13.11.1991 r., stadion Lecha Poznan
wiem ze u nas ruch kibicowski byl wtedy raczej raczkujacy ale zastanawiam sie jak to mozliwe ze wowczas flagi angoli wisialy tuz obok Polskich, widac to chocby w ok. 55 sek ... a ledwo poltora roku pozniej w maju 1993 pol stadionu w Chorzowie chcialo zlinczowac angoli, na miescie dochodzilo do wielu starc miedzy obiema grupami ...
czy nie ma ktos gdzies jakiejs relacji z tego meczu w 1991 r w Poznaniu?? bo relacje z tego slynnego meczu w Chorzowie w 1993 r byly i to peno to moze ktos gdzies ma z 1991
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 316
- Rejestracja: 11.09.2009, 21:17
Re: Kibice w UK
Chciałbym zapytać o Portsmouth i Stoke jak tekipy sie prezentują i jeszcze o miasto Birmingham jak tam jest z podziałem sił Villa/City pozdro
,,Tolerancja jest cnotą ludzi bez przekonań" - Gilbert Keith Chesterton
-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
dzięki nisc.
Miesiąc wcześniej był rozgrywany tez w Poznaniu mecz z Irlandią, też ich ładnie najechało, ale relację z tego meczu to chyba cięzko będzie żeby ktoś zarzucił
http://www.youtube.com/watch?v=HghhhJ40mhE
a tu mecz z 1988, Rangers - GKS Katowice na Ibrox:
http://www.youtube.com/watch?v=nmPxDDtrPNk
nisc nie wiesz ilu szkotów zameldowało się w Katowicach?? czy ktokolwiek z Gieksy był wtedy na Ibrox?? może ktoś z GieKSy ma jakieś archiwalne relacje lub foto?? interesuje mnie jeszcze dwumecz Katowic z Motherwell z 1992 roku, może Ty nisc masz jakiś info, pzdr
Miesiąc wcześniej był rozgrywany tez w Poznaniu mecz z Irlandią, też ich ładnie najechało, ale relację z tego meczu to chyba cięzko będzie żeby ktoś zarzucił
http://www.youtube.com/watch?v=HghhhJ40mhE
a tu mecz z 1988, Rangers - GKS Katowice na Ibrox:
http://www.youtube.com/watch?v=nmPxDDtrPNk
nisc nie wiesz ilu szkotów zameldowało się w Katowicach?? czy ktokolwiek z Gieksy był wtedy na Ibrox?? może ktoś z GieKSy ma jakieś archiwalne relacje lub foto?? interesuje mnie jeszcze dwumecz Katowic z Motherwell z 1992 roku, może Ty nisc masz jakiś info, pzdr
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
Kibicow Well w Katowicach zameldowalo sie okolo poltorej setki, wiekszosc z nich podrozowala samolotami do Pragi i Berlina a stamtad koleja
zarowno na Gieksie jak i na KSG w latach 80-tych byli kibice Rangers ktorzy mieli loty czarterowe oranizowane przez klub (znam przynajmniej 2 osoby ktore byly na Roosvelta na meczu z KSG), nalezy nadmienic ze latali wszedzie, nawet na meczu w Belgradzie w koncu lat 80-tych ze Zvezda bylo ok 300 fanow z Glasgow, w ogole za komuny do Polski przyjezdzali zarowno Wyspiarze jak i inni kibice ( licze tu na pomoc kibicow Legii ktorzy moga potwierdzic lub nie ze u nich tak naprawde ruch kibicowski zaczal sie od wizyty fanow Feyennoordu na pocz. lat 70-tych).
Co do wizyty zarowno Gieksy jak i KSG na Ibrox nie mam zadnego info , ale sie dowiem :-) pzdr
zarowno na Gieksie jak i na KSG w latach 80-tych byli kibice Rangers ktorzy mieli loty czarterowe oranizowane przez klub (znam przynajmniej 2 osoby ktore byly na Roosvelta na meczu z KSG), nalezy nadmienic ze latali wszedzie, nawet na meczu w Belgradzie w koncu lat 80-tych ze Zvezda bylo ok 300 fanow z Glasgow, w ogole za komuny do Polski przyjezdzali zarowno Wyspiarze jak i inni kibice ( licze tu na pomoc kibicow Legii ktorzy moga potwierdzic lub nie ze u nich tak naprawde ruch kibicowski zaczal sie od wizyty fanow Feyennoordu na pocz. lat 70-tych).
Co do wizyty zarowno Gieksy jak i KSG na Ibrox nie mam zadnego info , ale sie dowiem :-) pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 23.09.2009, 22:46
Re: Kibice w UK
co do meczu Polska-Anglia w Poznaniu, znalazlem na pierwszych stronach tego tematu
Wpadla mi w rece ksiazka "Sex, Drugs and Football Thugs" autorstwa Marka Chestera, przywodcy The Naughty Forty (N40) ze Stoke. Oto kilka fragmentow dotyczacych Polski (tlumaczenie nie jest idealne):
Jezeli chcecie kiedykolwiek dobrej awantury na wyjezdzie z druzyna Anglii, starsi kumple mowili nam, jedzcie do Polski. “Bedziecie mieli do czynienia z tamtejsza banda przez caly dlugi dzien., sa popieprzeni a gliniarze maja wszystko w d****. I te polskie swiry sa rowniez kurewsko wysportowane.” To bylo wszystko co potrzebowalismy wiedziec. Gwarantowana walka i piekne kobiety do bzykanka; nie powinno wiec byc problemu z wypelnieniem autokaru na ten mecz.
I mialem racje, nie bylo zadnego problemu, a moj pomysl wziecia autokaru na 53 osoby do wschodniej Europy w 1991 zeby rozkoszowac sie niepoznana jeszcze przyjemnoscia tak samo jak kibicowaniem Anglii w Eliminacjach do Mistrzostw Europy, zostal przyjety z aplauzem, “ Racja, ku***, pojade do Polski, nienawidze tych jebanych Polakow odkad Jan Tomaszewski wyruchal nas na Wembley w eliminacjach do Mistrzostw Swiata w 73”. To byla ogolna opinia wiekszosci chlopakow gdy notowalem ich nazwiska w moim notesie i rozdzielalem im miejsca na podroz ktora beda sie emocjonowac przez najblizsze pol roku a opowiadac przez reszte swojego zycia.
Zgadzalem sie z kumplami. Pan Tomaszewski wkurwil mnie tak samo jak ich. Ale gdy tak zwijalem w rulonik kupke dwudziestofuntowek pochodzacych z wplacanego depozytu, po cichu cofnalem sie do mojego dziecinstwa. Bylem w szkole, sluchajac uwaznie jak moj nauczyciel, Colin Mellor, czytal na glos powiesc “Srebrny Miecz”. Jak moglbym kiedykolwiek zapomniec ta pasje w jego glosie jak czytal przez zacisniete zeby, wbijajac w nasze male, dociekliwe umysly okrucienstwo i ludzka determinacje, gdy niemiecka okupacja Warszawy wycisnela zycie z wycienczonych Polakow, ktorzy zyli i zaciekle walczyli w piwnicach budynkow ktore byly zarazem ich domami. I wszystko to w srodku okrutnej zimy. Po lekcjach Pan Mellor zwykl rozmawiac ze mna o swoich wojennych doswiadczeniach. Jak tysiace innych walecznych, a co smutne, teraz niedocenianych mlodych mezczyzn, Pan Mellor ladowal na plazach Normandii i walczyl az do zakonczenia wojny. Czesto mowil o uldze gdy wszystko juz sie skonczylo ale i o smutku gdy liczyli poniesione koszty.
“Jednymi z najbardziej walecznych zolnierzy jakich dane mi bylo spotkac, Mark, byli Polacy. Dzentelmeni, wszyscy jak jeden. Przetrzymywali najgorsze na froncie, i placili za to najwieksza stawke, ale nigdy sie nie poddawali, rozumiesz, fajterzy, kazdy z nich. I lubia wypic.” Porownywal Polakow do nas samych.
Wsadzilem moj notes do kurtki, wyciagnalem przygotowanego wczesniej dzointa, zaciagnalem sie mocno slodka chmura dymu, co zwrocilo uwage cwaniaczka siedzacego kolo mnie. Jeszcze jedno dlugie i glebokie sztachniecie az odwrocilem sie patrzac w twarz Wilsona. Jego niecierpliwosc, ktora zwylke jest obiektem mojej zabawy, zostala uleczona gdy dalem mu macha i wykaszlalem pytanie:
“Jedziesz do Polski, stary, czy co?”
“Tak, rozprawie sie z Polakami, ale jeszcze ku*** nie place,” zripostowal.
“A czy ty, ku*** kiedykolwiek placisz? Tylko nie zapomnij wsiasc do autokaru, dobra?”
Smiech i najnowsze kawaly wypelnialy nasza podroz do polskiego miasta Poznan. Pierwsze pytanie Pete’a bylo gdzie chcemy zeby nas wysadzil. Zadecydowalismy aby dowiozl nas jak najblizej stadionu, potem wyskakujemy z autokaru i znikamy w jakims barze zanim policja sie polapie. Ale ciagle bylo dopiero wczesne popoludnie. Dostanie sie do miasta niepostrzezenie mialo zadecydowac o sukcesie reszty dnia. Nie chcielismy zwracac niepotrzebnej uwagi na siebie. Powiedzielismy Pete’owi zeby nas zostawil, zaparkowal przy stadionie I czekal tam na nas . Zobaczymy sie znowu dopiero za prawie 10 godzin.
Pilismy w barze jakas chwile zanim wyruszylismy w poszukiwaniu trzech rzeczy: centrum miasta, biletow na mecz i miejscowych chuliganow. Pierwsze dwa znalezlismy bardzo latwo. Bilety kupilismy od konikow za zaledwie £2 za sztuke. Bilety byly tak tanie ze postanowilismy nie okradac konikow i dawac po klapsie jak zwyklismy to robic. Wiekszosc z nas wymienila w Berlinie na polska walute po £50, i wygladalo na to ze bedzie bardzo trudno wydac chocby jedna trzecia tego. Bylo tanio ale nie zrobisz raczej zakupow gdziekolwiek indziej niz poza barem. Nawet owoce na straganach wygladaly na stare i pomarszczone, zadnych widocznych fast foodow, wiec wszyscy zdecydowalismy sie pic wodke zeby zabic glod. Co za swietny pomysl to byl.
Do 3 po poludniu wiekszosc z nas zdazyla okrazyc centrum Poznania kilkanascie razy. Nie bylo nic do roboty i zaczelismy sie nudzic. Spedzilismy cale popoludnie szukajac jakis firm zeby powalczyc. Niemieckich albo polskich kiboli, a w ostatecznosci China ze Stockport i jego kumpli z Man City, ale bez zadnego rezultatu, wiec dalej pilismy wodke. Stawalismy sie coraz bardziej nabombani.
Pierwsza prawdziwa angielska ekipa jaka spotkalismy byla LTE, Lincoln Transit Elite. Mieli napchana furgonetke niezle prezentujacych sie starszych kolesi. Poniewaz nie bylo miedzy nami kiedykolwiek zadnych problemow, spedzilismy wspolnie kilka godzin. Powiedzieli nam ze wiekszosc Anglikow jest po drugiej stronie miasta i pija w jakims hotelu. Jest tam Chelsea, ktora troszke sie burzyla do wszystkich z Polnocy. Swietnie, odpowiedzielismy, to nam pasuje. Dodali ze ostatniej nocy sporo sie dzialo i Cockneysi walczyli z jakimis miejscowymi kibolami. To wystarczajaco nas otrzezwilo. W koncu poczulismy sie troszke szczesliwsi z perspektywy jakies awantury.
Zmrok zapadal wczesnie i szybko, a wraz z nim nastroje pochmurnialy. Zdecydowalismy wykonac ruch. Pozegnalismy sie z LTE i skierowalismy sie na piechote w kierunku stadionu, jakies kilka mil drogi. To byl czas zeby zaznaczyc nasza obecnosc. Zaraz jak postanowilismy wyruszyc w strone stadionu, Wilson wskoczyl do sklepu, wzial z polki warta 30 pensow butelke wodki i wyszedl ze sklepu bez placenia za nia. To byla najglupsza rzecz do zrobienia w tej chwili. Zostal aresztowany zaraz jak tylko opuscil sklep, przez tajniaka, ktory nas sledzil. Wywiazala sie szarpanina gdy kilku kumpli probowalo uwolnic wyrywajacego sie Wilsona, ale szybko coraz wiecej policji zaczelo zjezdzac, wepchneli go do furgonetki, probujac rowniez zaaresztowac kilku pozostalych. Zaczelismy zwiewac i nagle nasza grupa rozbila sie nie na zarty. Bylem wsciekly na mojego najlepszego kumpla za tak kretynskie zachowanie. Butelka wodki za 30 pensow, po jaki c***. Trzymalismy sie w kupie przez caly dzien i w kilka sekund zostalismy zdziesiatkowani. Wkurzony szedlem dalej po ciemku z pozostala dziesiatka.
Przez wiekszosc dnia widzielismy kilku, jesli wogole jakichkolwiek miejscowych. Ale zaczelo sie to zmieniac im bardziej oddalalismy sie od centrum a przyblizalismy sie do stadionu. Nie bylo to zaniedbane miasto, jak niektore czesci Berlina, raczej bylo takie bezbarwne i surowe, gdy miejscowi stali w grupkach w butach nabijanych cwiekami i brudnych roboczych ubraniach.
“Wiecie co, niektorzy z nich to wygladaja jakby wyszli prosto z kopalni.”
Stan mial racje. Oni naprawde wygladali jakby przed chwila wyszli z pracy. Stanelismy w polowie drogi, nie bedac pewnymi, czy to wlasciwi ludzie zeby bic sie z nimi. Gapili sie na nas bez zadnych emocji. Nic sie nie wydarzylo, tak wiec poszlismy sobie dalej zupelnie nie niepokojeni przez nich. Ja zaczalem myslec sobie ze byc moze pozwolili nam isc dalej w strone czegos bardziej niebezpiecznego niz oni sami. Maszerowalismy dalej lecz adrenalina uderzyla, jak sygnal ostrzegawczy.
Przybylismy na stadion i natychmiast spotkalismy pietnastke naszych. Razem krazylismy po stadionie w poszukiwaniu jakis miejscowych do walki. Znow nikogo nie znalezlismy. Na jakas troszke ponad godzine do rozpoczecia meczu, postanowilismy po prostu krazyc dookola stadionu, twardo przekonani ze predzej czy pozniej cos sie wydarzy. I gdy zaczynalismy drugie okrazenie, stalo sie.
Jakis przysadzisty koles wylonil sie z tlumu i zaczal krzyczec “Polska, Polska” w kierunku jakis Anglikow ktorzy zebrali sie przy kolowrotkach dla kibicow przyjezdnych. Nosil narciarska czapke, taka z dlugim warkoczem do plecow. Kibic Huddersfield Town poszedl w jego kierunku, rozlozyl swoje rece, mowiac, “Dawaj, jestem Anglikiem, no dalej”. Ogladalismy w ciszy jak zakonczy sie ten pojedynek gdy Polak w czapce wyciagnal gaz i prysnal w twarz kolesia z Yorkshire, mowiac “Pieprz sie frajerze, jestem k**** z Chelsea, to my jestesmy k**** Anglia.”
Imponujace, nie ma co, popatrzylismy po sobie i olalismy to. Wyszlismy poza stadion na parking wypelniony malymi stoiskami z grillem, sprzedajacymi cieple jedzenie, wiekszosc to duze tluste kielbasy. Kazde ze stoisk bylo oplecione swiatlami jak z bajki, ktore biegly pod sufitem laczac wszystkie stragany razem. Dym unoszacy sie z rozpalonych rusztow rozciagal sie chmurami ponad swiatlami, dajac widok przypominajacy slamsy z Mad Maxa.
Wiekszosc z nas kupila sobie cieple jedzenie, nasz pierwszy posilek w tym dniu i tak stala jedzac, jednym okiem spogladajac na kielbase, a drugim dookola siebie. Okolica zaczynala sie wypelniac tysiacami ludzi przechodzacymi obok nas w kierunku stadionu. Zrobila sie dziwna atmosfera, prawie jak cisza przed burza, Polacy szli wolnym tempem, ale mimo to byli delikatnie ozywieni. Gdy tak przezuwalem moja porcje, spojrzalem przez ramie w kierunku garazu, ktory byl w budowie. Mgla wznoszaca sie nad stoiskami z jedzeniem znikla i zawisla gruba warstwa pod sklepieniem podjazdu. Jasne, straganowe swiatla nadaly temu taka gestosc ze niesposob bylo cos zobaczyc. Przestalem przezuwac gdy dobiegl mnie dzwiek i nasluchiwalem z uwaga. Zamarlem wgapiajac sie pod dach garazu i gleboko w mgle.
“Slyszycie to? Slyszycie?"
To napewno bylo jakies skandowanie. Brzmialo przeszywajaco i agresywnie. Wszyscy przestalismy jesc i wpatrywalismy sie w gesta biala mase. Podniecenie i strach uderzyly w nas w tym samym momencie, a to co zostalo z naszych kielbasek wyrzucilismy i zastapilismy czyms do obrony.
“To jest to. To jest wlasnie ku*** to. Oni sa tutaj.” Ged byl podekscytowany, wszyscy zreszta bylismy, wolno posuwajac sie w strone garazy, wytezajac sluch. Dzwiek maszerujacego tlumu robil sie coraz glosniejszy i zwiastowal bitwe dla naszej dwudziestopiecioosobowej grupy. Przebylismy dluga droge dla tej jedynej chwili. Lekko rozczarowany nasza liczba, spojrzalem by ocenic wartosc bojowa ludzi bedacych ze mna: Ged, Gibbo, Cragg, Batto, i inni. Wiedzialem ze nie ugniemy sie a nagly przyplyw podniecenia i zniecierpliwienia przeszyl moje cialo jak laser, powodujac dreszcz od stop do glowy. To bylo jak narkotyk wychodzacy z wnetrza ciebie, glowne danie dnia.
Ruchliwa ulica po naszej lewej byla jekies pare jardow stad i ciagle widoczna. Gibbo zauwazyl ich pierwszy. “Hej, chlopaki, spojrzcie na tamta ulice. To ekipa z telewizji. Dalej, mamy szanse dostac sie do tutejszych wiadomosci.” Reporterzy filmowali juz od kilku minut. Podazali obok mieszanej grupy polskich i wschodnioniemieckich (w tym miejscu chyba cos sie popieprzylo autorowi - dop. Mr Darcy) skinheadow liczacych dobrze ponad 200 glow. Ich pierwsza linia wlasnie za chwile miala przekroczyc podjazd garazu. Skini mieli silna policyjna eskorte a takze byli swiadomi obecnosci ekipy filmujacej. Robili delikatny “show”. Jednak nie byli swiadomi jednej rzeczy, kryjacej sie o pare jardow stad we mgle. 25-cio osobowa ekipa Stoke N40 z piana na ustach. Uzbrojeni i gotowi ruszyc, stalismy wytezajac wzrok. Pierwszych piecdziesieciu pojawilo sie sekunde pozniej. Wiekszosc w pomaranczowych flejersach z czarnymi rekawami, wszyscy mieli waskie, skracane dzinsy i wojskowe buty, niektore z obcieta skora na palcach by pokazac blyszczace sie metalowe nasadki.
Pierwszy raz w zyciu, musze przyznac, delikatnie obsralem sie w gacie. Bylem tak przerazony i podekscytowany jednoczesnie. I wiedzialem ze nia ma juz odwrotu. Eksplodowalem.
“Yaarrrgh!”
Rzucilismy sie w mgle. Napelnieni nienawiscia tluklismy naszych wrogow palkami i kastetami, kazdego w glowe aby zasiac maksymalne zniszczenie. Po ulamku sekundy w tej mgle, wszyscy ktorych znalem znikneli. Tak jakbym bral udzial w bitwie pod Culloden (bitwa w 1746 gdzie Anglicy zmasakrowali szkockich powstancow – dop. Mr Darcy). Niewyrazne postacie dookola mnie zaciekle sie naparzaly. Kierowalem ciosy na wszystko co pomaranczowe. Kilka razy zostalem zaskoczony i otrzymalem pare strzalow. Poczulem krew. To mnie jeszcze bardziej zachecilo.
Im wiecej typa przechodzilo przez garaz, mgla zaczela znikac. Moglem teraz wyraznie zobaczyc, wszyscy moglismy a skini mogli zobaczyc ze zostali rozgromieni przez o wiele mniejsza grupke. Zaatakowali znowu z podwojna wsciekloscia osiagajac niewielka przewage.
Dzwiek syren zaczal dochodzic i oddzialy policji pojawily sie po mojej lewej stronie. Zazarta walka ciagle trwala. Po prawej Gibbo i Ged stali plecami do siebie odpierajac zgraje atakujacych. Jeden, czterdziestoletni pryk, prawie wygladal jakby znalazl sie tu przypadkiem, tylko ubrany byl zbyt sportowo. Jedyne co roznilo go od typowego angielskiego kibola to dlugie wlosy w konski ogon. Mimo to byl kurewsko dobry i przypieprzyl Gedowi dluga pala.
Bang! Upadlem na ziemie zataczjac sie od uderzenia w lewy bark. Wygramolilem sie na nogi, przerazony ze ktos mnie przyprze i zleje nie na zarty. Bitwa trwala. To byla walka w calej swej okazalosci. Powoli dochodzac do siebie, zobaczylem ze zaczynalismy przegrywac. Wiekszosc ze skinow byla rozdzielona i wypierana za garaz przez policje, ktora glownie koncentrowala sie, aby zapobiec rozprzestrzenianiu sie walki. Mimo to ciagle bylo tu conajmniej piecdziesieciu z nich plus typ z dlugimi wlosami. To musialo wygladac naprawde przerazajaco dla kogos postronnego, choc zalozylbym sie ze ekipie kamerujacej to sie podobalo.
powinno byc wiecej ale nie moge znalesc, dojechalem do 15 strony, jak komus sie chce to niech przeszuka reszte i wklei, opis wrzucil uzytkownik Mr Darcy
Wpadla mi w rece ksiazka "Sex, Drugs and Football Thugs" autorstwa Marka Chestera, przywodcy The Naughty Forty (N40) ze Stoke. Oto kilka fragmentow dotyczacych Polski (tlumaczenie nie jest idealne):
Jezeli chcecie kiedykolwiek dobrej awantury na wyjezdzie z druzyna Anglii, starsi kumple mowili nam, jedzcie do Polski. “Bedziecie mieli do czynienia z tamtejsza banda przez caly dlugi dzien., sa popieprzeni a gliniarze maja wszystko w d****. I te polskie swiry sa rowniez kurewsko wysportowane.” To bylo wszystko co potrzebowalismy wiedziec. Gwarantowana walka i piekne kobiety do bzykanka; nie powinno wiec byc problemu z wypelnieniem autokaru na ten mecz.
I mialem racje, nie bylo zadnego problemu, a moj pomysl wziecia autokaru na 53 osoby do wschodniej Europy w 1991 zeby rozkoszowac sie niepoznana jeszcze przyjemnoscia tak samo jak kibicowaniem Anglii w Eliminacjach do Mistrzostw Europy, zostal przyjety z aplauzem, “ Racja, ku***, pojade do Polski, nienawidze tych jebanych Polakow odkad Jan Tomaszewski wyruchal nas na Wembley w eliminacjach do Mistrzostw Swiata w 73”. To byla ogolna opinia wiekszosci chlopakow gdy notowalem ich nazwiska w moim notesie i rozdzielalem im miejsca na podroz ktora beda sie emocjonowac przez najblizsze pol roku a opowiadac przez reszte swojego zycia.
Zgadzalem sie z kumplami. Pan Tomaszewski wkurwil mnie tak samo jak ich. Ale gdy tak zwijalem w rulonik kupke dwudziestofuntowek pochodzacych z wplacanego depozytu, po cichu cofnalem sie do mojego dziecinstwa. Bylem w szkole, sluchajac uwaznie jak moj nauczyciel, Colin Mellor, czytal na glos powiesc “Srebrny Miecz”. Jak moglbym kiedykolwiek zapomniec ta pasje w jego glosie jak czytal przez zacisniete zeby, wbijajac w nasze male, dociekliwe umysly okrucienstwo i ludzka determinacje, gdy niemiecka okupacja Warszawy wycisnela zycie z wycienczonych Polakow, ktorzy zyli i zaciekle walczyli w piwnicach budynkow ktore byly zarazem ich domami. I wszystko to w srodku okrutnej zimy. Po lekcjach Pan Mellor zwykl rozmawiac ze mna o swoich wojennych doswiadczeniach. Jak tysiace innych walecznych, a co smutne, teraz niedocenianych mlodych mezczyzn, Pan Mellor ladowal na plazach Normandii i walczyl az do zakonczenia wojny. Czesto mowil o uldze gdy wszystko juz sie skonczylo ale i o smutku gdy liczyli poniesione koszty.
“Jednymi z najbardziej walecznych zolnierzy jakich dane mi bylo spotkac, Mark, byli Polacy. Dzentelmeni, wszyscy jak jeden. Przetrzymywali najgorsze na froncie, i placili za to najwieksza stawke, ale nigdy sie nie poddawali, rozumiesz, fajterzy, kazdy z nich. I lubia wypic.” Porownywal Polakow do nas samych.
Wsadzilem moj notes do kurtki, wyciagnalem przygotowanego wczesniej dzointa, zaciagnalem sie mocno slodka chmura dymu, co zwrocilo uwage cwaniaczka siedzacego kolo mnie. Jeszcze jedno dlugie i glebokie sztachniecie az odwrocilem sie patrzac w twarz Wilsona. Jego niecierpliwosc, ktora zwylke jest obiektem mojej zabawy, zostala uleczona gdy dalem mu macha i wykaszlalem pytanie:
“Jedziesz do Polski, stary, czy co?”
“Tak, rozprawie sie z Polakami, ale jeszcze ku*** nie place,” zripostowal.
“A czy ty, ku*** kiedykolwiek placisz? Tylko nie zapomnij wsiasc do autokaru, dobra?”
Smiech i najnowsze kawaly wypelnialy nasza podroz do polskiego miasta Poznan. Pierwsze pytanie Pete’a bylo gdzie chcemy zeby nas wysadzil. Zadecydowalismy aby dowiozl nas jak najblizej stadionu, potem wyskakujemy z autokaru i znikamy w jakims barze zanim policja sie polapie. Ale ciagle bylo dopiero wczesne popoludnie. Dostanie sie do miasta niepostrzezenie mialo zadecydowac o sukcesie reszty dnia. Nie chcielismy zwracac niepotrzebnej uwagi na siebie. Powiedzielismy Pete’owi zeby nas zostawil, zaparkowal przy stadionie I czekal tam na nas . Zobaczymy sie znowu dopiero za prawie 10 godzin.
Pilismy w barze jakas chwile zanim wyruszylismy w poszukiwaniu trzech rzeczy: centrum miasta, biletow na mecz i miejscowych chuliganow. Pierwsze dwa znalezlismy bardzo latwo. Bilety kupilismy od konikow za zaledwie £2 za sztuke. Bilety byly tak tanie ze postanowilismy nie okradac konikow i dawac po klapsie jak zwyklismy to robic. Wiekszosc z nas wymienila w Berlinie na polska walute po £50, i wygladalo na to ze bedzie bardzo trudno wydac chocby jedna trzecia tego. Bylo tanio ale nie zrobisz raczej zakupow gdziekolwiek indziej niz poza barem. Nawet owoce na straganach wygladaly na stare i pomarszczone, zadnych widocznych fast foodow, wiec wszyscy zdecydowalismy sie pic wodke zeby zabic glod. Co za swietny pomysl to byl.
Do 3 po poludniu wiekszosc z nas zdazyla okrazyc centrum Poznania kilkanascie razy. Nie bylo nic do roboty i zaczelismy sie nudzic. Spedzilismy cale popoludnie szukajac jakis firm zeby powalczyc. Niemieckich albo polskich kiboli, a w ostatecznosci China ze Stockport i jego kumpli z Man City, ale bez zadnego rezultatu, wiec dalej pilismy wodke. Stawalismy sie coraz bardziej nabombani.
Pierwsza prawdziwa angielska ekipa jaka spotkalismy byla LTE, Lincoln Transit Elite. Mieli napchana furgonetke niezle prezentujacych sie starszych kolesi. Poniewaz nie bylo miedzy nami kiedykolwiek zadnych problemow, spedzilismy wspolnie kilka godzin. Powiedzieli nam ze wiekszosc Anglikow jest po drugiej stronie miasta i pija w jakims hotelu. Jest tam Chelsea, ktora troszke sie burzyla do wszystkich z Polnocy. Swietnie, odpowiedzielismy, to nam pasuje. Dodali ze ostatniej nocy sporo sie dzialo i Cockneysi walczyli z jakimis miejscowymi kibolami. To wystarczajaco nas otrzezwilo. W koncu poczulismy sie troszke szczesliwsi z perspektywy jakies awantury.
Zmrok zapadal wczesnie i szybko, a wraz z nim nastroje pochmurnialy. Zdecydowalismy wykonac ruch. Pozegnalismy sie z LTE i skierowalismy sie na piechote w kierunku stadionu, jakies kilka mil drogi. To byl czas zeby zaznaczyc nasza obecnosc. Zaraz jak postanowilismy wyruszyc w strone stadionu, Wilson wskoczyl do sklepu, wzial z polki warta 30 pensow butelke wodki i wyszedl ze sklepu bez placenia za nia. To byla najglupsza rzecz do zrobienia w tej chwili. Zostal aresztowany zaraz jak tylko opuscil sklep, przez tajniaka, ktory nas sledzil. Wywiazala sie szarpanina gdy kilku kumpli probowalo uwolnic wyrywajacego sie Wilsona, ale szybko coraz wiecej policji zaczelo zjezdzac, wepchneli go do furgonetki, probujac rowniez zaaresztowac kilku pozostalych. Zaczelismy zwiewac i nagle nasza grupa rozbila sie nie na zarty. Bylem wsciekly na mojego najlepszego kumpla za tak kretynskie zachowanie. Butelka wodki za 30 pensow, po jaki c***. Trzymalismy sie w kupie przez caly dzien i w kilka sekund zostalismy zdziesiatkowani. Wkurzony szedlem dalej po ciemku z pozostala dziesiatka.
Przez wiekszosc dnia widzielismy kilku, jesli wogole jakichkolwiek miejscowych. Ale zaczelo sie to zmieniac im bardziej oddalalismy sie od centrum a przyblizalismy sie do stadionu. Nie bylo to zaniedbane miasto, jak niektore czesci Berlina, raczej bylo takie bezbarwne i surowe, gdy miejscowi stali w grupkach w butach nabijanych cwiekami i brudnych roboczych ubraniach.
“Wiecie co, niektorzy z nich to wygladaja jakby wyszli prosto z kopalni.”
Stan mial racje. Oni naprawde wygladali jakby przed chwila wyszli z pracy. Stanelismy w polowie drogi, nie bedac pewnymi, czy to wlasciwi ludzie zeby bic sie z nimi. Gapili sie na nas bez zadnych emocji. Nic sie nie wydarzylo, tak wiec poszlismy sobie dalej zupelnie nie niepokojeni przez nich. Ja zaczalem myslec sobie ze byc moze pozwolili nam isc dalej w strone czegos bardziej niebezpiecznego niz oni sami. Maszerowalismy dalej lecz adrenalina uderzyla, jak sygnal ostrzegawczy.
Przybylismy na stadion i natychmiast spotkalismy pietnastke naszych. Razem krazylismy po stadionie w poszukiwaniu jakis miejscowych do walki. Znow nikogo nie znalezlismy. Na jakas troszke ponad godzine do rozpoczecia meczu, postanowilismy po prostu krazyc dookola stadionu, twardo przekonani ze predzej czy pozniej cos sie wydarzy. I gdy zaczynalismy drugie okrazenie, stalo sie.
Jakis przysadzisty koles wylonil sie z tlumu i zaczal krzyczec “Polska, Polska” w kierunku jakis Anglikow ktorzy zebrali sie przy kolowrotkach dla kibicow przyjezdnych. Nosil narciarska czapke, taka z dlugim warkoczem do plecow. Kibic Huddersfield Town poszedl w jego kierunku, rozlozyl swoje rece, mowiac, “Dawaj, jestem Anglikiem, no dalej”. Ogladalismy w ciszy jak zakonczy sie ten pojedynek gdy Polak w czapce wyciagnal gaz i prysnal w twarz kolesia z Yorkshire, mowiac “Pieprz sie frajerze, jestem k**** z Chelsea, to my jestesmy k**** Anglia.”
Imponujace, nie ma co, popatrzylismy po sobie i olalismy to. Wyszlismy poza stadion na parking wypelniony malymi stoiskami z grillem, sprzedajacymi cieple jedzenie, wiekszosc to duze tluste kielbasy. Kazde ze stoisk bylo oplecione swiatlami jak z bajki, ktore biegly pod sufitem laczac wszystkie stragany razem. Dym unoszacy sie z rozpalonych rusztow rozciagal sie chmurami ponad swiatlami, dajac widok przypominajacy slamsy z Mad Maxa.
Wiekszosc z nas kupila sobie cieple jedzenie, nasz pierwszy posilek w tym dniu i tak stala jedzac, jednym okiem spogladajac na kielbase, a drugim dookola siebie. Okolica zaczynala sie wypelniac tysiacami ludzi przechodzacymi obok nas w kierunku stadionu. Zrobila sie dziwna atmosfera, prawie jak cisza przed burza, Polacy szli wolnym tempem, ale mimo to byli delikatnie ozywieni. Gdy tak przezuwalem moja porcje, spojrzalem przez ramie w kierunku garazu, ktory byl w budowie. Mgla wznoszaca sie nad stoiskami z jedzeniem znikla i zawisla gruba warstwa pod sklepieniem podjazdu. Jasne, straganowe swiatla nadaly temu taka gestosc ze niesposob bylo cos zobaczyc. Przestalem przezuwac gdy dobiegl mnie dzwiek i nasluchiwalem z uwaga. Zamarlem wgapiajac sie pod dach garazu i gleboko w mgle.
“Slyszycie to? Slyszycie?"
To napewno bylo jakies skandowanie. Brzmialo przeszywajaco i agresywnie. Wszyscy przestalismy jesc i wpatrywalismy sie w gesta biala mase. Podniecenie i strach uderzyly w nas w tym samym momencie, a to co zostalo z naszych kielbasek wyrzucilismy i zastapilismy czyms do obrony.
“To jest to. To jest wlasnie ku*** to. Oni sa tutaj.” Ged byl podekscytowany, wszyscy zreszta bylismy, wolno posuwajac sie w strone garazy, wytezajac sluch. Dzwiek maszerujacego tlumu robil sie coraz glosniejszy i zwiastowal bitwe dla naszej dwudziestopiecioosobowej grupy. Przebylismy dluga droge dla tej jedynej chwili. Lekko rozczarowany nasza liczba, spojrzalem by ocenic wartosc bojowa ludzi bedacych ze mna: Ged, Gibbo, Cragg, Batto, i inni. Wiedzialem ze nie ugniemy sie a nagly przyplyw podniecenia i zniecierpliwienia przeszyl moje cialo jak laser, powodujac dreszcz od stop do glowy. To bylo jak narkotyk wychodzacy z wnetrza ciebie, glowne danie dnia.
Ruchliwa ulica po naszej lewej byla jekies pare jardow stad i ciagle widoczna. Gibbo zauwazyl ich pierwszy. “Hej, chlopaki, spojrzcie na tamta ulice. To ekipa z telewizji. Dalej, mamy szanse dostac sie do tutejszych wiadomosci.” Reporterzy filmowali juz od kilku minut. Podazali obok mieszanej grupy polskich i wschodnioniemieckich (w tym miejscu chyba cos sie popieprzylo autorowi - dop. Mr Darcy) skinheadow liczacych dobrze ponad 200 glow. Ich pierwsza linia wlasnie za chwile miala przekroczyc podjazd garazu. Skini mieli silna policyjna eskorte a takze byli swiadomi obecnosci ekipy filmujacej. Robili delikatny “show”. Jednak nie byli swiadomi jednej rzeczy, kryjacej sie o pare jardow stad we mgle. 25-cio osobowa ekipa Stoke N40 z piana na ustach. Uzbrojeni i gotowi ruszyc, stalismy wytezajac wzrok. Pierwszych piecdziesieciu pojawilo sie sekunde pozniej. Wiekszosc w pomaranczowych flejersach z czarnymi rekawami, wszyscy mieli waskie, skracane dzinsy i wojskowe buty, niektore z obcieta skora na palcach by pokazac blyszczace sie metalowe nasadki.
Pierwszy raz w zyciu, musze przyznac, delikatnie obsralem sie w gacie. Bylem tak przerazony i podekscytowany jednoczesnie. I wiedzialem ze nia ma juz odwrotu. Eksplodowalem.
“Yaarrrgh!”
Rzucilismy sie w mgle. Napelnieni nienawiscia tluklismy naszych wrogow palkami i kastetami, kazdego w glowe aby zasiac maksymalne zniszczenie. Po ulamku sekundy w tej mgle, wszyscy ktorych znalem znikneli. Tak jakbym bral udzial w bitwie pod Culloden (bitwa w 1746 gdzie Anglicy zmasakrowali szkockich powstancow – dop. Mr Darcy). Niewyrazne postacie dookola mnie zaciekle sie naparzaly. Kierowalem ciosy na wszystko co pomaranczowe. Kilka razy zostalem zaskoczony i otrzymalem pare strzalow. Poczulem krew. To mnie jeszcze bardziej zachecilo.
Im wiecej typa przechodzilo przez garaz, mgla zaczela znikac. Moglem teraz wyraznie zobaczyc, wszyscy moglismy a skini mogli zobaczyc ze zostali rozgromieni przez o wiele mniejsza grupke. Zaatakowali znowu z podwojna wsciekloscia osiagajac niewielka przewage.
Dzwiek syren zaczal dochodzic i oddzialy policji pojawily sie po mojej lewej stronie. Zazarta walka ciagle trwala. Po prawej Gibbo i Ged stali plecami do siebie odpierajac zgraje atakujacych. Jeden, czterdziestoletni pryk, prawie wygladal jakby znalazl sie tu przypadkiem, tylko ubrany byl zbyt sportowo. Jedyne co roznilo go od typowego angielskiego kibola to dlugie wlosy w konski ogon. Mimo to byl kurewsko dobry i przypieprzyl Gedowi dluga pala.
Bang! Upadlem na ziemie zataczjac sie od uderzenia w lewy bark. Wygramolilem sie na nogi, przerazony ze ktos mnie przyprze i zleje nie na zarty. Bitwa trwala. To byla walka w calej swej okazalosci. Powoli dochodzac do siebie, zobaczylem ze zaczynalismy przegrywac. Wiekszosc ze skinow byla rozdzielona i wypierana za garaz przez policje, ktora glownie koncentrowala sie, aby zapobiec rozprzestrzenianiu sie walki. Mimo to ciagle bylo tu conajmniej piecdziesieciu z nich plus typ z dlugimi wlosami. To musialo wygladac naprawde przerazajaco dla kogos postronnego, choc zalozylbym sie ze ekipie kamerujacej to sie podobalo.
powinno byc wiecej ale nie moge znalesc, dojechalem do 15 strony, jak komus sie chce to niech przeszuka reszte i wklei, opis wrzucil uzytkownik Mr Darcy

-
- Posty: 1208
- Rejestracja: 04.01.2009, 12:34
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
osoby z ktorymi o tym rozmawiałem ( Everton, Newcastle, Carlisle ) mowily ze zlekcewazyli zupelnie powage sytuacji, w P.S. walczyly po stronie angielskiej tylko i wylacznie osoby z polnocy Anglii ( Stoke, Forest, Villa Hard Core, Hartlepool, Wigan, Bolton, Oldham ), ekipy z poludnia zamiast sie zmobilizowac chlaly i wciagaly w Marriocie w Champions Bar....Krotko mowiac jedyne zastrzezenia mieli do sprzetu ( umowmy sie ze sami nigdy tez od niego nie stronili wiec kto mieczem wojuje....), ogolem oczywscie akcja na plus dla Polakow zdaniem wszystkich liczacych sie ekip no i potwierdzenie tego co juz wiedzieli po 93 i 97 roku ze z nami nie ma zartow....Jeszcze jedno, ktokolwiek sie z mlodych w Anglii wychyla lub obnosi sie jakimis udanymi akcjami jest czesto kasowany przez starszych haslem "to nie to samo co w Poslce" stalismy sie zdecydowanie synonimem wilka ktorym babcia straszy niegrzeczne wnuki- i to przed Dyerem i Kempem i ich wizytami w naszym kraju.pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 1847
- Rejestracja: 15.09.2009, 21:18
Re: Kibice w UK
Nie żebym się wpierdalał, ale jak na moje to Leszkowi Pieskowi chodziło o adminów forum, nie o fanów Celticu. Chyba, że pojebałem to przepraszam ;-).nisc pisze:nie rozsmieszaj mnie z zielonymi kolegami, Ci ktorych znam od wielu lat to dobrzy ludzie hehLeszek Piesek pisze:kolego mancunian, nisc-u chyba odpuscil to forum, albo odprawili go zieloni koledzy, bo od dawna go nie widac

Kawał c****.
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
-
- Posty: 364
- Rejestracja: 02.08.2007, 10:11
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Katowice
Re: Kibice w UK
co do meczu z Irlandią to piłem wtedy z chłopakami z Lecha
i jak ruszyliśmy pod stadion to chcieliśmy kasować Iroli
ale oni nastawieni bardzo przyjaźnie (katolicy) zaczęli rozdawać piwo
którego nie mogli wnieść na stadion
widok niespotykany - całe zgrzewki piwa przed stadionem i "pijcie chłopaki pijcie"
jak rozmawiałem z Irlandczykami to cały tydzień byli w Polsce i zwiedzali
i wtedy też po raz pierwszy widziałem dziecko trzy miesięczne w koszulce Irlandii na takim wyjeździe na stadionie
eehhh inne czasy
i jak ruszyliśmy pod stadion to chcieliśmy kasować Iroli
ale oni nastawieni bardzo przyjaźnie (katolicy) zaczęli rozdawać piwo
którego nie mogli wnieść na stadion
widok niespotykany - całe zgrzewki piwa przed stadionem i "pijcie chłopaki pijcie"
jak rozmawiałem z Irlandczykami to cały tydzień byli w Polsce i zwiedzali
i wtedy też po raz pierwszy widziałem dziecko trzy miesięczne w koszulce Irlandii na takim wyjeździe na stadionie
eehhh inne czasy
ZAWISZA 4EVER
-
- Posty: 1116
- Rejestracja: 21.06.2007, 09:01
- Lokalizacja: New Jersey
-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
mam pytanko, czy 28 grudnia (poniedziałek) jest na Wyspach dniem wolnym od pracy?? bo normalnie gra cała kolejka ligowa, mecze o 15 i w południe
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
ludzie pracujacy "normalnie" przewaznie caly okres swieta-nowy rok maja wolne z pracy, ale nie jest to jakies swieto, w tym roku Boxing Day czyli 26 grudnia wypadl w sobote , wiec odlozyli ekstra kolejke na poniedzialekagainst modern pisze:mam pytanko, czy 28 grudnia (poniedziałek) jest na Wyspach dniem wolnym od pracy?? bo normalnie gra cała kolejka ligowa, mecze o 15 i w południe
1998 roku;-) ten opis ukaze sie w "rezimowym" TMK+ najprawdopodobniej w marcu 2010.pzdr1925 pisze:Nisc .... :) a obiecany wieki temu opis Finału PZP 97 wrzucisz ?? :)
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 631
- Rejestracja: 26.11.2009, 23:00
Re: Kibice w UK
http://www.youtube.com/watch?v=0ks-ZWJ8 ... re=related zadyma na Linfield w stylu polskich lat 90 :] hehehe
Nisc możesz coś więcej na temat kibiców tego klubu Donegal Celtic??
Nisc możesz coś więcej na temat kibiców tego klubu Donegal Celtic??
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
[link]
amatorski klub z Belfastu w pewnym sensie kontunuujacy tradycje rozwiazanego w 1962 roku Belfast Celtic. Jednak po "tej" stronie barykady to niech sie wypowiedza ludzie bardziej w temacie heh. pzdr
amatorski klub z Belfastu w pewnym sensie kontunuujacy tradycje rozwiazanego w 1962 roku Belfast Celtic. Jednak po "tej" stronie barykady to niech sie wypowiedza ludzie bardziej w temacie heh. pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 91
- Rejestracja: 27.09.2009, 20:01
Re: Kibice w UK
Nisc, wspomniałeś kiedyś o kibicach Stevanage. Zbliża się mecz Wimbledonu z nimi, niestety nie pojade na ten wyjazd, ale mógłbyś bliżej opisać co tam o nich wiadomo? Z góry dzięki!
[link]
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: Kibice w UK
typowy lokalny klubik z bardzo wierna piknikowa publicznoscia, wszelkie przejawy jakiejkolwiek aktywonosci chuliganskiej zostaly tam zdlawione przez wiekszych sasiadow z okolicy (Watford, Luton, Oxford). teraz mozna tam tylkozobaczyc typowych nedsów czyli pozerke choc byl moment z 10 lat temu kiedy byli w miare aktywni majac nawet swoja wojenke z Woking. pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 316
- Rejestracja: 11.09.2009, 21:17
Re: Kibice w UK
Chciałbym się dowiedzieć jak kibicowsko prezentują się cztery szkockie kluby mianowicie: St.Mirren, Falkirk, St.Johnstone i Hamilton, zalezy mi na dpowiedzi osob dobrze znajacych tamtejsza scene kibicowska pozdrawiam
,,Tolerancja jest cnotą ludzi bez przekonań" - Gilbert Keith Chesterton
-
- Posty: 79
- Rejestracja: 26.02.2007, 18:38
- Lokalizacja: Toruń
Re: Kibice w UK
Panowie, sprawiłem sobie na święta książke o kibicach Chelsea "Hoolifan". Przeczytałem ją w 6 godzin, polecam! Jakie inne książki z angielskiego podwórka polecacie, które będe mógł kupić przez internet?
[link]
-
- Posty: 91
- Rejestracja: 27.09.2009, 20:01
Re: Kibice w UK
Polecam Tobie "Futbolową gorączkę". Poza chuliganką istnieją jeszcze inne formy miłości do klubu ;)
[link]
-
- Posty: 112
- Rejestracja: 13.09.2009, 17:09
Re: Kibice w UK
Jak wygląda sytuacja w Dublinie? Jakie poglądy mają kibice Shamrock, Shelbourne, Bohemians, St. Patrick's?
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 26.11.2009, 22:47
- Lokalizacja: Manchester
Re: Kibice w UK
Witam. gdyby ktos byl chetny to mam 1 wolny bilet na jutro United v Leeds. wiem ze kolega FCUMKSC byl zainteresowany ale cos sie dlugo nie odzywa. jak cos to na PW. dzieki
-
- Posty: 1012
- Rejestracja: 20.11.2009, 21:12
Re: Kibice w UK
jutro ponad 9 tysiecy fanow Leeds United na Old Trafford.
-
- Posty: 1116
- Rejestracja: 21.06.2007, 09:01
- Lokalizacja: New Jersey
Re: Kibice w UK
a dziwisz sie ? zagraja ze soba po raz pierwszy od 2003 :)
Piłkarsko licze na to iz Leeds pokusi sie o niespodziankę ;)
W niedziele losowanie ..... osobiscie zyczylbym sobie Millwall - Chelsea :)
Piłkarsko licze na to iz Leeds pokusi sie o niespodziankę ;)
W niedziele losowanie ..... osobiscie zyczylbym sobie Millwall - Chelsea :)

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości