Kibice w UK
-
- ban
- Posty: 112
- Rejestracja: 13.03.2007, 19:21
- Lokalizacja: emigrant
O Coves wiele nie słyszałem. Mają nowy piękny stadion Ricoh Arena, zapełniany w 1/2 czasem 2/3. Jednak jak każda ekipa napewno mają tą od mocnejszych wrażeń.OldTown pisze:Co do Tottenhamu to zgoda, ponoć taka charakterna mocno londyńska ekipa. Jeśli chodzi o Arsenal różne słyszałem opinie, bo nie można sie kierować tym co widzimy na Emirates Stadium gdzie 3/4 to turyści i przypadkowi ludzie. Ciekawi mnie, czy ktoś z obecnie przebywających na Wyspach słyszał coś na temat Coventry City?
Tutaj fani Coves np: na wyjeździe mecz West Brom - Coventry ... Dużo mówić nie trzeba. Przegrywali w tym momencie 5 : 0
http://www.youtube.com/watch?v=qSvGtJk_zA4
http://www.youtube.com/watch?v=aqDAA9wGeQI
Głupoty pleciesz. Może i to tak wygląda, że Chelsea to lamusy, ale nadal są nieźli... Co do Arsenalu to sam nie wiemNajwieksze lamusy w Angli sa(bez napinki);
1. Chelsea
2.Arsenal
3.Fulham
Najlepsze ekipy to;
1.WHU(nie kieruje sie filmem.Poznałem kilku fanów WHU i widziałem ich w akcji).
2.Liverpool
3.Tottenham
http://www.youtube.com/watch?v=cp89tYpEfP8
Tutaj bitwa z Galatasaray, chyba dość dawno. Ogólnie nic ciekawego. Jak to mają w zwyczaju kilka rzutów krzesłami, napinka zza policji. Jednak nie można od razu mówić że to największe cioty Anglii... Fulham też ma jakąś bojówke, a ten wjazd na murawe może nie jakiś spektakularny, ale naprawde rzadki.
Może i oni są lamusami dla Ciebie zza komputera, ale nie sądze że chciałbyś się z nimi spotkać. Osobiście nie widziałem, ale jak mozecie kogos nazywać lamusami ... Nawet w Fulham są wariaty co pojadą za swoją drużyną wszędzie.
Co do Tottenhamu to w GSH kreowano ich na kiepskich fanów, ale zawsze dobrze się pokazują czy to u siebie czy na wyjazdach.
To jedna z ich firmowych pieśni
http://www.youtube.com/watch?v=cJYDeECXFH4
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 26.02.2007, 23:18
- Lokalizacja: Zielono-czarni
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 11.03.2007, 13:40
- Lokalizacja: TS
co do Arsenalu to pomimo ze na stadionie u nich nie ma wbrew pozorom przypadkowych ludzi, to praktycznie nigdy nie byli mocni chuligansko inna sprawa ze kazdy Anglik ma w sobie zylke chuligana
ale stawianie Chelsea i Fulham wsrod super cenkich ekip troche nie na miejscu, jako przyklad w zeszlym sezonie obie te ekipy zafudnowaly sobie wjazd na boisko i regularna bitwe na nim co w angielskich warunkach sie praktycznie nie zdarza !!!
to samo z Millwall badz co badz sa caly czas niezle w te klocki, tam na stadionie na kazdym meczu jest ekipa gotowa i chetna na akcje o czym mialem osobiscie okazje sie przekonac, a co do jezdzenia z nimi na wyjazdy Polakow to bym nie przesadzal , co najwyzej pojedyncze osoby
do najwiekszych lamerow oprocz Arsenalu dolozyl bym moje ulubione Crystal Palace
ale stawianie Chelsea i Fulham wsrod super cenkich ekip troche nie na miejscu, jako przyklad w zeszlym sezonie obie te ekipy zafudnowaly sobie wjazd na boisko i regularna bitwe na nim co w angielskich warunkach sie praktycznie nie zdarza !!!
to samo z Millwall badz co badz sa caly czas niezle w te klocki, tam na stadionie na kazdym meczu jest ekipa gotowa i chetna na akcje o czym mialem osobiscie okazje sie przekonac, a co do jezdzenia z nimi na wyjazdy Polakow to bym nie przesadzal , co najwyzej pojedyncze osoby
do najwiekszych lamerow oprocz Arsenalu dolozyl bym moje ulubione Crystal Palace
Ostatnio zmieniony 07.04.2007, 22:42 przez maksiu, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 11.03.2007, 13:40
- Lokalizacja: TS
piszac o tych wjazdach napewno piszesz o Anglii w roku 2007 ?Danie(L) pisze:Zgadza sie ale kluby takie jak Chelase,Fulham i Arsenal to sa kluby dla murzynow i piknikow.Oczywiscie sa tam dobre bandy ale nie az takie bardzo dobre.Kazda ekipa jak sie postara moze wbiec na murwawe i toczyc bitwe.

i jeszcze jedno albo lamery albo maja dobre bandy zdecyduj sie !
-
- Posty: 66
- Rejestracja: 13.03.2007, 07:11
- Lokalizacja: Sweet Home Mazowsze
Nie no Panowie
Hehe my jestesmy na miejscu w Londynie ale nic nie mamy pojecia o temacie nawet mimo to ze chodzimy na mecze
Kolega Daniel wie od nas wszystko lepiej
A czy wogole byles kiedy w Londynie? Znasz wogole na tyle angielski zeby z kims z Anglii konwersowac na tematy chuliganskie? czy moze po prostu lecisz na opinii kolegow?
hehe my sie tam nic nie znamy wiec nie ma co tlumaczyc koledze jak jest;)



hehe my sie tam nic nie znamy wiec nie ma co tlumaczyc koledze jak jest;)
-
- Posty: 107
- Rejestracja: 27.02.2007, 12:04
- Lokalizacja: Krakow NH - obecnie Londyn
Dla zainteresowanych Saganowski and Rasiak in Southampton
Poza tym mam pytanie. jak najlatwiej zdobyc bilety na Chelsea lub Arsenal?
Poza tym mam pytanie. jak najlatwiej zdobyc bilety na Chelsea lub Arsenal?
-
- ostatnie ostrzeżenie
- Posty: 127
- Rejestracja: 26.02.2007, 20:28
-
- Posty: 66
- Rejestracja: 13.03.2007, 07:11
- Lokalizacja: Sweet Home Mazowsze
Możesz sobie twierdzić co chcesz - takie Twoje prawo. Możesz na przykład twierdzić, że Ziemia jest płaska, bo taka jest Twoja opinia, co nie zmieni faktu, że to wierutna bzdura.Danie(L) pisze:Dlatego napisałem ze taka jest moja opinia na ten temat a jak jest wasza to zostawcie dla siebie:)Pozdrawiam:)
Żadna angielska ekipa nie jest taka jak choćby w latach 80-tych - te czasy minęły. Ale twierdzenie, że Chelsea to "lamusy" to ewidentny objaw albo debilizmu, albo zwykłej złośliwości

Death in the shape of a panzer battalion.
-
- Posty: 44
- Rejestracja: 19.03.2007, 10:00
Przy ocenie Chelsea niech nikogo nie zgubi ocenianie ekipy po tym jak sie ich widzialo na stadionie lub w TV , klub stal sie komercyjny ceny biletow poszly strasznie w gore i lads odpuscili sobie w wiekszosci chodzenie na mecze.
Przynajmniej tak twierdzi moj kolega z pracy fan Liverpoolu
Jakos pare tygodni temu byl wywiad z jednaz wazniejszych osob w Chelsea i opisywal cala sytuacje co i jak.
A ja mam pytanie czy chodzi ktos na Leeds ??
Przynajmniej tak twierdzi moj kolega z pracy fan Liverpoolu

Jakos pare tygodni temu byl wywiad z jednaz wazniejszych osob w Chelsea i opisywal cala sytuacje co i jak.
A ja mam pytanie czy chodzi ktos na Leeds ??
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 26.03.2007, 14:33
Ktoś tam wczesniej pisał, porównując londyńskie ekipy, że Arsenal chyba zawsze był kiepski. Być może, ale niedawno przeczytałem książkę Cassa Pennanta "Congratulations - You have just met the I.C.F." i autor twierdzi że od końca lat siedemdziesiątych Gooners rozpieprzali notorycznie "Żydków" i panowali w północnym Londynie.
Nie mam pojęcia jak jest dzisiaj. Wiem natomiast, że Tottenham ma obecnie jedną z najaktywniejszych ekip w Anglii. Czy równie skuteczną co aktywną, trudno powiedzieć.
Nie mam pojęcia jak jest dzisiaj. Wiem natomiast, że Tottenham ma obecnie jedną z najaktywniejszych ekip w Anglii. Czy równie skuteczną co aktywną, trudno powiedzieć.
-
- Posty: 63
- Rejestracja: 13.03.2007, 21:19
troche z histori
Największe nasilenie wybryków chuligańskich w Anglii to lata 60-te i 70-te, jednak najbardziej krwawe wydarzenia przyniosły lata 80-te. Początkowo chuligani koncentrowali się na tzw. "taking ends", czyli zdobywaniu sektora. Gdy zbliżał się mecz wyjazdowy Chelsea, wtedy to fanatycy z pod znaku "HH" zakupywali wejściówki na sektor gospodarzy i w trakcie meczu robili wszystko, aby miejscowi musieli opuścić swoje miejsca. Z czasem angielska policja wzięła się za problem tego typu i awantury kibicowskie "wypędzono" z trybun. Mimo to, do ekscesów dochodziło poza stadionami, a fani byli bardziej zawzięci. Pierwszą głośną pozastadionową akcją fanatyków CFC, był atak na przyjezdnych po meczu Chelsea-Newcastle. Dwóch kibiców "srok" trawiło do szpitala z ciężkimi obrażeniami. Oprócz tego do największych awantur w wykonani "HH" dochodziło po i podczas takich meczów: Chelsea-Middlesborough, Chelsea-Millwall, Chelsea-Leeds, Chelsea-Liverpool, Spurs-Chelsea, Chelsea-Spurs. Hoolies CFC uczestniczyli również w wielu awanturach podczas meczów reprezentacji Anglii np. Anglia-Szwajcaria'81 czy na Mistrzostwa Europy`2000. Krótko mówiąc "Headhunters" ze Stamford Bridge sprawiali problemy wszędzie tam, gdzie się pojawili. W marcu 1986 roku, we wczesnych godzinach porannych, w dziewięciu londyńskich mieszkaniach miało miejsce identyczne wydarzenie. Kilkunastu uzbrojonych policjantów wywarzało drzwi i ściągali z łóżek oraz pakowali do więźniarek zaspanych ludzi w wieku od 19 do 31 lat.
Byli to Stephen "Hicken" Hickmot, Peter "Young Peter" Brown, Terence Last, Shaun O'Farrell, Vincent 'Vince" Drake, Dale Green, William Reid, Stephen Toombs oraz Douglas Welsh.
"The Chelsea Nine" (tak nazwała ich prasa) została poinformowana, że dochodzenie w ich sprawie toczy się od kilkunastu miesięcy, ale ich kartoteki uzupełniane są już od roku 1980. Niektórzy z nich jak np. Hickmot, (uznany przez wielu obserwatorów za przywódcę grupy), byli już karani za wybryki chuligańskie, jednak zazwyczaj kończyło się na karach finansowych. Policja na początku nie udzielała żadnych informacji na temat tej sprawy, szybko jednak okazało się, że lads Chelsea zostali aresztowani w ramach zakrojonej na szeroką skalę akcji nazywanej "Operacja Gol Samobójczy". Pomimo tego, że policja mówiła wszystkim o infiltracji środowiska chuliganów, trwającej od wielu lat, zatrzymanym postawiono trzy zarzuty-organizacja awantur podczas wyjazdowych meczów CFC z Evertonem, Southport oraz podczas finału Full Members CFC-Manchester City w '86 r. Generalnie jednak główny zarzut pozostawał nie do końca zdefiniowany, a była nim-ciężka do udowodnienia-"konspiracyjna działalność, mająca na celu organizowanie aktów przemocy na dużą skalę". Podczas zatrzymań policja dokonała szczegółowych rewizji mieszkań oskarżonych. W procesie, do którego miało dojść niebawem, duże znaczenie miały mieć dwa dowody-wycinki prasowe na temat awantur, które zbierał od kilku lat Hickmott, oraz pamiętnik, który przez dłuższy czas prowadził Last. Największe oczekiwania prokuratura wiązała jednak z zeznaniami trzech policjantów, którzy od pewnego czasu "siedzieli" w środowisku chuliganów Chelsea, oraz z raportów, które składali przez cały czas swojej "działalności". Wśród dziewięciu zatrzymanych fanów CFC, co najmniej jeden znalazł się tam przypadkowo. Douglas Welsh znał dwóch spośród wszystkich zatrzymanych, ale sam na meczach Londyńczyków bywał sporadycznie. Tymczasem postawiono mu zarzut organizowania największych awantur w wykonaniu "HeadHunters", choć jedynym udowodnionym mu czynem był zatrzymanie pod wpływem alkoholu, podczas którego uderzył obezwładniającego go policjanta. Inne zarzuty uznane zostały przez adwokatów oskarżonych za śmieszne, zwłaszcza, że materiały dowodowe okazały się nad wyraz skromne. Do procesu jednak doszło, a światło na działalność oskarżonych rzucić miały zeznania policjantów. Szybko okazało się, że proces można określić mianem farsy. Za dowody uznano zdjęcia pokazujące na przykład Hickmotta podnoszącego ręce do góry, przez policjanta opatrzone komentarzem: "Oto pan Hickmott nawołujący ludzi do działań agresywnych". Budzące wątpliwości okazały się zeznania policjantów działających w przebraniu. Utrzymywali oni, że byli w środku awantur, przez cały czas trzymając się blisko oskarżonych i słyszeli wszystkie prowadzone przez nich rozmowy. W czasie procesu dochodziło do sytuacji wręcz abstrakcyjnych. Podczas lustracji zdjęć oskarżonych, na kurtce Reida dostrzeżono znaczek skrajnie prawicowej organizacji lojalistycznej "Red Hand of Ulster", powiązanej z radykalnym angielskim "National Front". Ponieważ motyw sympatii nazistowskich i rasistowskich przejawił się przez cały proces, prokurator zarzucił Reidowi, że jest aktywistą "National Front". Problem polegał na tym, że Reid był... czarny! Proces trwał ponad pięć miesięcy (od momentu aresztowania fani Chelsea przebywali w odosobnieniu ponad dziesięć miesięcy) i z dnia na dzień coraz bardziej uwidaczniał się fakt, że zebrany materiał dowodowy, jak również zeznania świadków nie brzmią tak, jak oczekiwała tego policja. Gdy "HH" czekali na wyroki, w Anglii coraz częściej miały miejsce aresztowania innych kibiców-głównie z Londynu. Oczekiwania prokuratury związane z wyrokami członków "HH" spełniły się tylko częściowo. Hickmott, Last, Drake oraz Green uznani zostali za winnych zarzutu konspiracyjnego działania w celu organizowaniu aktów przemocy na dużą skalę. Za niewinnego tego zarzutu uznano Welsha, miał on jednak być osądzony za wspomniany już atak na pełniącego obowiązku policjanta. Czterech innych zastało całkowicie uniewinnionych. Wyroki były niezwykle surowe. Najostrzej potraktowano Lasta-10 lat więzienia za konspiracje plus 5 lat za udział w burdach po meczu z Evertonem. Hickmott dostał 10 lat więzienia plus trzy miesiące za sfałszowanie daty urodzenia w paszporcie. Drake musiał odsiedzieć za kratkami siedem lat, Green pięć, a Welsh-najbardziej przypadkowy w tej grupie, aż sześć lat, choć wcześniej pewnego fana Arsenalu za to samo wykroczenie ukarano grzywną i miesiącem w odsiadce! Wkrótce zaczęła się kolejna fala aresztowań fanów Chelsea z pod znaku "HH" (tych nazwano "HeadHunters II"). Oprócz nich zawijano kibiców Millwall, Crystal Palace i Arsenalu. We wszystkich procesach stawiano ten sam zarzut. Tymczasem gazeta "The Times" podała, że dochodzenie wewnątrz policji prowadzone jest przeciwko sześciu funkcjonariuszom zajmującym się infiltracją kibiców West Ham United oraz trzem zajmującym się Chelsea. Byli to Ci sami policjanci, co w sprawie Hickmotta i reszty "HeadHuntersów" Przed osadzonymi fanami CFC pojawiła się szansa na wcześniejsze wyjście z więzienia. Hickmott, Last, i reszta fanatyków Chelsea długo czekali na wyniki śledztwa. W końcu osadzeni dostali pisma potwierdzające niezgodności w ich procesach, a po krótkiej ponownej rozprawie (inny skład sędziowski) uznano ich niewinnymi. Po kilku latach trzech fanów CFC dostało od rządu brytyjskiego wysokie odszkodowania. Artykuł o nieprawidłowościach w procesach fanów Chelsea jedna z angielskich gazet zatytułowała "Policja strzeliła sobie gola samobójczego..." Te wydarzenia zahamowały ruch hooligans na Stamford Bridge, jak i na całych Wyspach Brytyjskich. Coraz rzadziej dochodzi do awantur w wykonaniu fanów Chelsea, jednak jeśli mają dogodną sytuację do starcia z fanami innego klubu, nigdy jej nie zmarnują...
Tekst pochodzi z serwisu chelsea.pl
Największe nasilenie wybryków chuligańskich w Anglii to lata 60-te i 70-te, jednak najbardziej krwawe wydarzenia przyniosły lata 80-te. Początkowo chuligani koncentrowali się na tzw. "taking ends", czyli zdobywaniu sektora. Gdy zbliżał się mecz wyjazdowy Chelsea, wtedy to fanatycy z pod znaku "HH" zakupywali wejściówki na sektor gospodarzy i w trakcie meczu robili wszystko, aby miejscowi musieli opuścić swoje miejsca. Z czasem angielska policja wzięła się za problem tego typu i awantury kibicowskie "wypędzono" z trybun. Mimo to, do ekscesów dochodziło poza stadionami, a fani byli bardziej zawzięci. Pierwszą głośną pozastadionową akcją fanatyków CFC, był atak na przyjezdnych po meczu Chelsea-Newcastle. Dwóch kibiców "srok" trawiło do szpitala z ciężkimi obrażeniami. Oprócz tego do największych awantur w wykonani "HH" dochodziło po i podczas takich meczów: Chelsea-Middlesborough, Chelsea-Millwall, Chelsea-Leeds, Chelsea-Liverpool, Spurs-Chelsea, Chelsea-Spurs. Hoolies CFC uczestniczyli również w wielu awanturach podczas meczów reprezentacji Anglii np. Anglia-Szwajcaria'81 czy na Mistrzostwa Europy`2000. Krótko mówiąc "Headhunters" ze Stamford Bridge sprawiali problemy wszędzie tam, gdzie się pojawili. W marcu 1986 roku, we wczesnych godzinach porannych, w dziewięciu londyńskich mieszkaniach miało miejsce identyczne wydarzenie. Kilkunastu uzbrojonych policjantów wywarzało drzwi i ściągali z łóżek oraz pakowali do więźniarek zaspanych ludzi w wieku od 19 do 31 lat.
Byli to Stephen "Hicken" Hickmot, Peter "Young Peter" Brown, Terence Last, Shaun O'Farrell, Vincent 'Vince" Drake, Dale Green, William Reid, Stephen Toombs oraz Douglas Welsh.
"The Chelsea Nine" (tak nazwała ich prasa) została poinformowana, że dochodzenie w ich sprawie toczy się od kilkunastu miesięcy, ale ich kartoteki uzupełniane są już od roku 1980. Niektórzy z nich jak np. Hickmot, (uznany przez wielu obserwatorów za przywódcę grupy), byli już karani za wybryki chuligańskie, jednak zazwyczaj kończyło się na karach finansowych. Policja na początku nie udzielała żadnych informacji na temat tej sprawy, szybko jednak okazało się, że lads Chelsea zostali aresztowani w ramach zakrojonej na szeroką skalę akcji nazywanej "Operacja Gol Samobójczy". Pomimo tego, że policja mówiła wszystkim o infiltracji środowiska chuliganów, trwającej od wielu lat, zatrzymanym postawiono trzy zarzuty-organizacja awantur podczas wyjazdowych meczów CFC z Evertonem, Southport oraz podczas finału Full Members CFC-Manchester City w '86 r. Generalnie jednak główny zarzut pozostawał nie do końca zdefiniowany, a była nim-ciężka do udowodnienia-"konspiracyjna działalność, mająca na celu organizowanie aktów przemocy na dużą skalę". Podczas zatrzymań policja dokonała szczegółowych rewizji mieszkań oskarżonych. W procesie, do którego miało dojść niebawem, duże znaczenie miały mieć dwa dowody-wycinki prasowe na temat awantur, które zbierał od kilku lat Hickmott, oraz pamiętnik, który przez dłuższy czas prowadził Last. Największe oczekiwania prokuratura wiązała jednak z zeznaniami trzech policjantów, którzy od pewnego czasu "siedzieli" w środowisku chuliganów Chelsea, oraz z raportów, które składali przez cały czas swojej "działalności". Wśród dziewięciu zatrzymanych fanów CFC, co najmniej jeden znalazł się tam przypadkowo. Douglas Welsh znał dwóch spośród wszystkich zatrzymanych, ale sam na meczach Londyńczyków bywał sporadycznie. Tymczasem postawiono mu zarzut organizowania największych awantur w wykonaniu "HeadHunters", choć jedynym udowodnionym mu czynem był zatrzymanie pod wpływem alkoholu, podczas którego uderzył obezwładniającego go policjanta. Inne zarzuty uznane zostały przez adwokatów oskarżonych za śmieszne, zwłaszcza, że materiały dowodowe okazały się nad wyraz skromne. Do procesu jednak doszło, a światło na działalność oskarżonych rzucić miały zeznania policjantów. Szybko okazało się, że proces można określić mianem farsy. Za dowody uznano zdjęcia pokazujące na przykład Hickmotta podnoszącego ręce do góry, przez policjanta opatrzone komentarzem: "Oto pan Hickmott nawołujący ludzi do działań agresywnych". Budzące wątpliwości okazały się zeznania policjantów działających w przebraniu. Utrzymywali oni, że byli w środku awantur, przez cały czas trzymając się blisko oskarżonych i słyszeli wszystkie prowadzone przez nich rozmowy. W czasie procesu dochodziło do sytuacji wręcz abstrakcyjnych. Podczas lustracji zdjęć oskarżonych, na kurtce Reida dostrzeżono znaczek skrajnie prawicowej organizacji lojalistycznej "Red Hand of Ulster", powiązanej z radykalnym angielskim "National Front". Ponieważ motyw sympatii nazistowskich i rasistowskich przejawił się przez cały proces, prokurator zarzucił Reidowi, że jest aktywistą "National Front". Problem polegał na tym, że Reid był... czarny! Proces trwał ponad pięć miesięcy (od momentu aresztowania fani Chelsea przebywali w odosobnieniu ponad dziesięć miesięcy) i z dnia na dzień coraz bardziej uwidaczniał się fakt, że zebrany materiał dowodowy, jak również zeznania świadków nie brzmią tak, jak oczekiwała tego policja. Gdy "HH" czekali na wyroki, w Anglii coraz częściej miały miejsce aresztowania innych kibiców-głównie z Londynu. Oczekiwania prokuratury związane z wyrokami członków "HH" spełniły się tylko częściowo. Hickmott, Last, Drake oraz Green uznani zostali za winnych zarzutu konspiracyjnego działania w celu organizowaniu aktów przemocy na dużą skalę. Za niewinnego tego zarzutu uznano Welsha, miał on jednak być osądzony za wspomniany już atak na pełniącego obowiązku policjanta. Czterech innych zastało całkowicie uniewinnionych. Wyroki były niezwykle surowe. Najostrzej potraktowano Lasta-10 lat więzienia za konspiracje plus 5 lat za udział w burdach po meczu z Evertonem. Hickmott dostał 10 lat więzienia plus trzy miesiące za sfałszowanie daty urodzenia w paszporcie. Drake musiał odsiedzieć za kratkami siedem lat, Green pięć, a Welsh-najbardziej przypadkowy w tej grupie, aż sześć lat, choć wcześniej pewnego fana Arsenalu za to samo wykroczenie ukarano grzywną i miesiącem w odsiadce! Wkrótce zaczęła się kolejna fala aresztowań fanów Chelsea z pod znaku "HH" (tych nazwano "HeadHunters II"). Oprócz nich zawijano kibiców Millwall, Crystal Palace i Arsenalu. We wszystkich procesach stawiano ten sam zarzut. Tymczasem gazeta "The Times" podała, że dochodzenie wewnątrz policji prowadzone jest przeciwko sześciu funkcjonariuszom zajmującym się infiltracją kibiców West Ham United oraz trzem zajmującym się Chelsea. Byli to Ci sami policjanci, co w sprawie Hickmotta i reszty "HeadHuntersów" Przed osadzonymi fanami CFC pojawiła się szansa na wcześniejsze wyjście z więzienia. Hickmott, Last, i reszta fanatyków Chelsea długo czekali na wyniki śledztwa. W końcu osadzeni dostali pisma potwierdzające niezgodności w ich procesach, a po krótkiej ponownej rozprawie (inny skład sędziowski) uznano ich niewinnymi. Po kilku latach trzech fanów CFC dostało od rządu brytyjskiego wysokie odszkodowania. Artykuł o nieprawidłowościach w procesach fanów Chelsea jedna z angielskich gazet zatytułowała "Policja strzeliła sobie gola samobójczego..." Te wydarzenia zahamowały ruch hooligans na Stamford Bridge, jak i na całych Wyspach Brytyjskich. Coraz rzadziej dochodzi do awantur w wykonaniu fanów Chelsea, jednak jeśli mają dogodną sytuację do starcia z fanami innego klubu, nigdy jej nie zmarnują...
Tekst pochodzi z serwisu chelsea.pl

Otóż to, też słyszałem, że czasem coś tam robili i nie do końca byli tacy bierni, nie wiem czemu, ale sie tak utarło, że to ostatnie lamusy i tak każdy powiela tą opinie nie probując nawet dotrzeć do jakiś informacji czy rzeczywiście to jest zgodne z prawdą.Cool Tourysta pisze:Ktoś tam wczesniej pisał, porównując londyńskie ekipy, że Arsenal chyba zawsze był kiepski. Być może, ale niedawno przeczytałem książkę Cassa Pennanta "Congratulations - You have just met the I.C.F." i autor twierdzi że od końca lat siedemdziesiątych Gooners rozpieprzali notorycznie "Żydków" i panowali w północnym Londynie.
Nie mam pojęcia jak jest dzisiaj. Wiem natomiast, że Tottenham ma obecnie jedną z najaktywniejszych ekip w Anglii. Czy równie skuteczną co aktywną, trudno powiedzieć.
-
- ban
- Posty: 112
- Rejestracja: 13.03.2007, 19:21
- Lokalizacja: emigrant
Czy jest jakaś strona z liczbami wyjazdowymi w Anglii ??? Albo jakieś forum ala kibice.net ?
Edit ///
Znalazłem niektóre liczby fanów Luton Town. Jeżdżą średnio ale patrząc na ich frekwencje u siebie jest nieźle.
150 - 1000 osób.
Podobno w Liverpoolu na Evertonie było ich ponad 2,000.
Frekwencja u nich max. 10000. Są niezłą ekipą mimo ze niezbyt liczną jak na angielskie warunki.
Edit ///
Znalazłem niektóre liczby fanów Luton Town. Jeżdżą średnio ale patrząc na ich frekwencje u siebie jest nieźle.
150 - 1000 osób.
Podobno w Liverpoolu na Evertonie było ich ponad 2,000.
Frekwencja u nich max. 10000. Są niezłą ekipą mimo ze niezbyt liczną jak na angielskie warunki.
-
- Posty: 4
- Rejestracja: 23.03.2007, 13:33
Sex, Drugs and Football Thugs
Dalszy ciag ksiazki M. Chestera (fragment o meczu Polska - Anglia, Poznan '91)
Wiekszosc z nas kupila sobie cieple jedzenie, nasz pierwszy posilek w tym dniu i tak stala jedzac, jednym okiem spogladajac na kielbase, a drugim dookola siebie. Okolica zaczynala sie wypelniac tysiacami ludzi przechodzacymi obok nas w kierunku stadionu. Zrobila sie dziwna atmosfera, prawie jak cisza przed burza, Polacy szli wolnym tempem, ale mimo to byli delikatnie ozywieni. Gdy tak przezuwalem moja porcje, spojrzalem przez ramie w kierunku garazu, ktory byl w budowie. Mgla wznoszaca sie nad stoiskami z jedzeniem znikla i zawisla gruba warstwa pod sklepieniem podjazdu. Jasne, straganowe swiatla nadaly temu taka gestosc ze niesposob bylo cos zobaczyc. Przestalem przezuwac gdy dobiegl mnie dzwiek i nasluchiwalem z uwaga. Zamarlem wgapiajac sie pod dach garazu i gleboko w mgle.
“Slyszycie to? Slyszycie?
To napewno bylo jakies skandowanie. Brzmialo przeszywajaco i agresywnie. Wszyscy przestalismy jesc i wpatrywalismy sie w gesta biala mase. Podniecenie i strach uderzyly w nas w tym samym momencie, a to co zostalo z naszych kielbasek wyrzucilismy i zastapilismy czyms do obrony.
“To jest to. To jest wlasnie ku*** to. Oni sa tutaj.” Ged byl podekscytowany, wszyscy zreszta bylismy, wolno posuwajac sie w strone garazy, wytezajac sluch. Dzwiek maszerujacego tlumu robil sie coraz glosniejszy i zwiastowal bitwe dla naszej dwudziestopiecioosobowej grupy. Przebylismy dluga droge dla tej jedynej chwili. Lekko rozczarowany nasza liczba, spojrzalem by ocenic wartosc bojowa ludzi bedacych ze mna: Ged, Gibbo, Cragg, Batto, i inni. Wiedzialem ze nie ugniemy sie a nagly przyplyw podniecenia i zniecierpliwienia przeszyl moje cialo jak laser, powodujac dreszcz od stop do glowy. To bylo jak narkotyk wychodzacy z wnetrza ciebie, glowne danie dnia.
Ruchliwa ulica po naszej lewej byla jekies pare jardow stad i ciagle widoczna. Gibbo zauwazyl ich pierwszy. “Hej, chlopaki, spojrzcie na tamta ulice. To ekipa z telewizji. Dalej, mamy szanse dostac sie do tutejszych wiadomosci.” Reporterzy filmowali juz od kilku minut. Podazali obok mieszanej grupy polskich i wschodnioniemieckich (w tym miejscu chyba cos sie popieprzylo autorowi - dop. Mr Darcy) skinheadow liczacych dobrze ponad 200 glow. Ich pierwsza linia wlasnie za chwile miala przekroczyc podjazd garazu. Skini mieli silna policyjna eskorte a takze byli swiadomi obecnosci ekipy filmujacej. Robili delikatny “show”. Jednak nie byli swiadomi jednej rzeczy, kryjacej sie o pare jardow stad we mgle. 25-cio osobowa ekipa Stoke N40 z piana na ustach. Uzbrojeni i gotowi ruszyc, stalismy wytezajac wzrok. Pierwszych piecdziesieciu pojawilo sie sekunde pozniej. Wiekszosc w pomaranczowych flejersach z czarnymi rekawami, wszyscy mieli waskie, skracane dzinsy i wojskowe buty, niektore z obcieta skora na palcach by pokazac blyszczace sie metalowe nasadki.
Pierwszy raz w zyciu, musze przyznac, delikatnie obsralem sie w gacie. Bylem tak przerazony i podekscytowany jednoczesnie. I wiedzialem ze nia ma juz odwrotu. Eksplodowalem.
“Yaarrrgh!”
Rzucilismy sie w mgle. Napelnieni nienawiscia tluklismy naszych wrogow palkami i kastetami, kazdego w glowe aby zasiac maksymalne zniszczenie. Po ulamku sekundy w tej mgle, wszyscy ktorych znalem znikneli. Tak jakbym bral udzial w bitwie pod Culloden (bitwa w 1746 gdzie Anglicy zmasakrowali szkockich powstancow – dop. Mr Darcy). Niewyrazne postacie dookola mnie zaciekle sie naparzaly. Kierowalem ciosy na wszystko co pomaranczowe. Kilka razy zostalem zaskoczony i otrzymalem pare strzalow. Poczulem krew. To mnie jeszcze bardziej zachecilo.
Im wiecej typa przechodzilo przez garaz, mgla zaczela znikac. Moglem teraz wyraznie zobaczyc, wszyscy moglismy a skini mogli zobaczyc ze zostali rozgromieni przez o wiele mniejsza grupke. Zaatakowali znowu z podwojna wsciekloscia osiagajac niewielka przewage.
Dzwiek syren zaczal dochodzic i oddzialy policji pojawily sie po mojej lewej stronie. Zazarta walka ciagle trwala. Po prawej Gibbo i Ged stali plecami do siebie odpierajac zgraje atakujacych. Jeden, czterdziestoletni pryk, prawie wygladal jakby znalazl sie tu przypadkiem, tylko ubrany byl zbyt sportowo. Jedyne co roznilo go od typowego angielskiego kibola to dlugie wlosy w konski ogon. Mimo to byl kurewsko dobry i przypieprzyl Gedowi dluga pala.
Bang! Upadlem na ziemie zataczjac sie od uderzenia w lewy bark. Wygramolilem sie na nogi, przerazony ze ktos mnie przyprze i zleje nie na zarty. Bitwa trwala. To byla walka w calej swej okazalosci. Powoli dochodzac do siebie, zobaczylem ze zaczynalismy przegrywac. Wiekszosc ze skinow byla rozdzielona i wypierana za garaz przez policje, ktora glownie koncentrowala sie, aby zapobiec rozprzestrzenianiu sie walki. Mimo to ciagle bylo tu conajmniej piecdziesieciu z nich plus typ z dlugimi wlosami. To musialo wygladac naprawde przerazajaco dla kogos postronnego, choc zalozylbym sie ze ekipie kamerujacej to sie podobalo.
cdn
Wiekszosc z nas kupila sobie cieple jedzenie, nasz pierwszy posilek w tym dniu i tak stala jedzac, jednym okiem spogladajac na kielbase, a drugim dookola siebie. Okolica zaczynala sie wypelniac tysiacami ludzi przechodzacymi obok nas w kierunku stadionu. Zrobila sie dziwna atmosfera, prawie jak cisza przed burza, Polacy szli wolnym tempem, ale mimo to byli delikatnie ozywieni. Gdy tak przezuwalem moja porcje, spojrzalem przez ramie w kierunku garazu, ktory byl w budowie. Mgla wznoszaca sie nad stoiskami z jedzeniem znikla i zawisla gruba warstwa pod sklepieniem podjazdu. Jasne, straganowe swiatla nadaly temu taka gestosc ze niesposob bylo cos zobaczyc. Przestalem przezuwac gdy dobiegl mnie dzwiek i nasluchiwalem z uwaga. Zamarlem wgapiajac sie pod dach garazu i gleboko w mgle.
“Slyszycie to? Slyszycie?
To napewno bylo jakies skandowanie. Brzmialo przeszywajaco i agresywnie. Wszyscy przestalismy jesc i wpatrywalismy sie w gesta biala mase. Podniecenie i strach uderzyly w nas w tym samym momencie, a to co zostalo z naszych kielbasek wyrzucilismy i zastapilismy czyms do obrony.
“To jest to. To jest wlasnie ku*** to. Oni sa tutaj.” Ged byl podekscytowany, wszyscy zreszta bylismy, wolno posuwajac sie w strone garazy, wytezajac sluch. Dzwiek maszerujacego tlumu robil sie coraz glosniejszy i zwiastowal bitwe dla naszej dwudziestopiecioosobowej grupy. Przebylismy dluga droge dla tej jedynej chwili. Lekko rozczarowany nasza liczba, spojrzalem by ocenic wartosc bojowa ludzi bedacych ze mna: Ged, Gibbo, Cragg, Batto, i inni. Wiedzialem ze nie ugniemy sie a nagly przyplyw podniecenia i zniecierpliwienia przeszyl moje cialo jak laser, powodujac dreszcz od stop do glowy. To bylo jak narkotyk wychodzacy z wnetrza ciebie, glowne danie dnia.
Ruchliwa ulica po naszej lewej byla jekies pare jardow stad i ciagle widoczna. Gibbo zauwazyl ich pierwszy. “Hej, chlopaki, spojrzcie na tamta ulice. To ekipa z telewizji. Dalej, mamy szanse dostac sie do tutejszych wiadomosci.” Reporterzy filmowali juz od kilku minut. Podazali obok mieszanej grupy polskich i wschodnioniemieckich (w tym miejscu chyba cos sie popieprzylo autorowi - dop. Mr Darcy) skinheadow liczacych dobrze ponad 200 glow. Ich pierwsza linia wlasnie za chwile miala przekroczyc podjazd garazu. Skini mieli silna policyjna eskorte a takze byli swiadomi obecnosci ekipy filmujacej. Robili delikatny “show”. Jednak nie byli swiadomi jednej rzeczy, kryjacej sie o pare jardow stad we mgle. 25-cio osobowa ekipa Stoke N40 z piana na ustach. Uzbrojeni i gotowi ruszyc, stalismy wytezajac wzrok. Pierwszych piecdziesieciu pojawilo sie sekunde pozniej. Wiekszosc w pomaranczowych flejersach z czarnymi rekawami, wszyscy mieli waskie, skracane dzinsy i wojskowe buty, niektore z obcieta skora na palcach by pokazac blyszczace sie metalowe nasadki.
Pierwszy raz w zyciu, musze przyznac, delikatnie obsralem sie w gacie. Bylem tak przerazony i podekscytowany jednoczesnie. I wiedzialem ze nia ma juz odwrotu. Eksplodowalem.
“Yaarrrgh!”
Rzucilismy sie w mgle. Napelnieni nienawiscia tluklismy naszych wrogow palkami i kastetami, kazdego w glowe aby zasiac maksymalne zniszczenie. Po ulamku sekundy w tej mgle, wszyscy ktorych znalem znikneli. Tak jakbym bral udzial w bitwie pod Culloden (bitwa w 1746 gdzie Anglicy zmasakrowali szkockich powstancow – dop. Mr Darcy). Niewyrazne postacie dookola mnie zaciekle sie naparzaly. Kierowalem ciosy na wszystko co pomaranczowe. Kilka razy zostalem zaskoczony i otrzymalem pare strzalow. Poczulem krew. To mnie jeszcze bardziej zachecilo.
Im wiecej typa przechodzilo przez garaz, mgla zaczela znikac. Moglem teraz wyraznie zobaczyc, wszyscy moglismy a skini mogli zobaczyc ze zostali rozgromieni przez o wiele mniejsza grupke. Zaatakowali znowu z podwojna wsciekloscia osiagajac niewielka przewage.
Dzwiek syren zaczal dochodzic i oddzialy policji pojawily sie po mojej lewej stronie. Zazarta walka ciagle trwala. Po prawej Gibbo i Ged stali plecami do siebie odpierajac zgraje atakujacych. Jeden, czterdziestoletni pryk, prawie wygladal jakby znalazl sie tu przypadkiem, tylko ubrany byl zbyt sportowo. Jedyne co roznilo go od typowego angielskiego kibola to dlugie wlosy w konski ogon. Mimo to byl kurewsko dobry i przypieprzyl Gedowi dluga pala.
Bang! Upadlem na ziemie zataczjac sie od uderzenia w lewy bark. Wygramolilem sie na nogi, przerazony ze ktos mnie przyprze i zleje nie na zarty. Bitwa trwala. To byla walka w calej swej okazalosci. Powoli dochodzac do siebie, zobaczylem ze zaczynalismy przegrywac. Wiekszosc ze skinow byla rozdzielona i wypierana za garaz przez policje, ktora glownie koncentrowala sie, aby zapobiec rozprzestrzenianiu sie walki. Mimo to ciagle bylo tu conajmniej piecdziesieciu z nich plus typ z dlugimi wlosami. To musialo wygladac naprawde przerazajaco dla kogos postronnego, choc zalozylbym sie ze ekipie kamerujacej to sie podobalo.
cdn
-
- Posty: 68
- Rejestracja: 18.03.2007, 14:04
A w czym niby kibice Liverpoolu są lepsi od fanów Evertonu.Danie(L) pisze:Kolego jak bys chciał wiedziec widziałem te ekipy na zywo i byłem w Angli długi czas i przekonałem sie kto tam jest najlepszy a kto najgorszy.A rozmawiałem z osobami ktore tam mieszkaja i to nie jakies pikniki tylko kibice z dobrym starzem kibicowskim.Jezeli sie niezgadzasz to juz twoj problem ja tak uwazam.Pozdrawiam
hulali po polu i pili...
-
- Posty: 320
- Rejestracja: 03.03.2007, 17:51
- Lokalizacja: z przed monitora
moim zdaniem ta dyskusja i polemika nie ma sensu,tak naprawde zaden z nas nie wie jaki potencjal drzemie w danych ekipach!mysle ze sami angole nie wiedza dokladnie kto tak naprawde rozdaje karty na scenie hools w Anglii,poprostu ciezko teraz rozwinac skrzydla ( zakazy,nakazy i pojebane prawo),ogranicza pokazanie swych sil!! to moje zdanie ,pozdrawiam!
-
- Posty: 84
- Rejestracja: 26.02.2007, 18:07
Mam 31 zaliczonych wyjazdow na Millwall i kilka razy spotkalem chlopakow z Lechii G. Sa to wyjazdy zaliczone w ostatnich 2 sezonach. Jakis liczniejszych grupek z Polski nie widzialem. Od pewnego czasu lekko zawieszone jezdzenie ze wzgledu na prace ale w tym sezonie jeszcze chce pojechac do Huddersfield. PozdrawiamPsycholGKS pisze:Ktoś wspominał o wyjazdach Polaków do Millwall, padł nawet konkret, że to LP. Może coś więcej na ten temat?
ps. nie jestem z Lecha

-
- Posty: 84
- Rejestracja: 26.02.2007, 18:07
-
- Posty: 84
- Rejestracja: 26.02.2007, 18:07
Mozesz podac jakies konkrety co do tej akcji Whu... gdzie i kiedy? wczoraj rozmawialem z jednym z chlopakow z ekipy Millwall i nic mu na ten temat nie wiadomo.Danie(L) pisze:Dalej sie trzymam ze sa lamusami ale w tych ekipach znajdzie sie kilku kozaków.Ale znajdzie sie tez wiecej lamusow i dlatego wiekszosc awantur przegrywaja l.Ostatnio WHU wpadł do pabu Millwall.
-
- ban
- Posty: 112
- Rejestracja: 13.03.2007, 19:21
- Lokalizacja: emigrant
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości