Post
autor: Darek27 » 17.08.2008, 07:28
Z przykrością stwierdzam, że obiektywizm piszącemu relację sympatykowi Kolejarza uciekł gdzieś w drodze powrotnej ze stadionu do domu.
Fanów Polonii gromadzących się w rynku przywitało bezlitośnie prażące popołudniowe słońce, czuć nastrój piłkarskiego święta. Mimo to "czarne koszulki" wyłaniają się zewsząd, by przed godziną 15 wyruszyć na stadion przy ulicy 22-ego Stycznia (Ilość sympatyków Polonii, którzy wyruszyli z rynku oszacowano na 500). Wielu prowadzi doping już od wymarszu, część wciąż oszczędza gardła na 90 minut meczu. Przekraczając "planty", na widok oponentów śpiewają niemal wszyscy. Pośród nas wielu jest emigrantów i starogwardzistów, także tych szpakowatych, pamiętających derby lat 80-90', kiedy to stadion zapełniał się kibicami po brzegi. Dzisiaj szalikowcy obu stron nie zawiedli, zebrali się równie licznie jak przed laty, mimo drastycznej regresji poziomu rozgrywek sportowych w grodzie nad Sanem, pokazując tym samym piknikowcom oprawę godną naszego miasta.
Pod sektor gości, zwany potocznie klatką docieramy przeszło pół godziny przed pierwszym gwizdkiem. Jesteśmy wpuszczani po 10 osób, cześć wciąż jest za siatką, czekamy aby wystartować z impetem (podobno niektórzy z nas nie dostają się na stadion i przenoszą się na wał po drugiej stronie Sanu, by stamtąd śledzić obrót spraw). Z wolna organizujemy się wewnątrz - wywieszamy jedną, długą na cały sektor flagę, a gdy są już wszyscy zaczynamy prowadzić regularny doping. Przed rozpoczęciem spotkania obie jedenastki pozdrawiają swoich fanów.
Spektakl startuje punkt 16.00 - Czuwaj odpala race i pokazuje długi transparent w barwach. Następnie wchodzi kilka flag w tym jedna MKS-u Radymno(ok. 30/40 osób?), nasi antagoniści stoją na tyle szeroko (co szybko stało się obiektem drwin), że ciężko ocenić ich liczbę. Ja mówiłbym o 400-450, włączając Krosno wywołane przez nas "do tablicy" w końcówce pierwszej połowy (na zdjęciu doliczyłem się ok. 80 krośnian (tylko białe koszulki)). Z bardzo pobieżnych szacunków wynika, że w młynie Czuwaju mogło być ok 300 przemyślan.
Wracając do relacji ze stadionu pozwolę sobie pominąć siarczysty doping prowadzony przez obie strony do końca spotkania, a nawet dłużej (w naszym przypadku). W pierwszej połowie prezentujemy sektorówkę "Ave Lonia - Taką obraliśmy drogę" w asyście pirotechniki (nie jestem specjalistą w tej dziedzinie - wulkany?), a następnie małe i duże masztówki. Kolejarz serwuje nam pokaz flag, sześciu "prześcieradeł" C Z U W A J wraz ze "sreberkami" w barwach klubu, wieńcząc oprawę w pierwszej połowie "lasem rac".
Po przerwie i uzupełnieniu płynów wracamy z dopingiem zagrzewani przez dobosza. Jedziemy dalej z przygotowaną przez Ultras Brigade oprawą. Teraz na tapecie jest sektorówka Polonia Pany i jeszcze więcej pirotechniki - kolorowe świece dymne, race, następnie race i masztówki, aby finalnie wznieść transparent prezentujący kibica Kolejarza pod rękę z funkcjonariuszem policji - co wyprowadza gospodarzy z równowagi. Na murawę wybiega część z nich, w większości są tam jednak krośnianie. W międzyczasie dochodzi do spalenia fantów obu klubów.
W drugiej połowie pada także pierwsza i jedyna bramka w tym spotkaniu dająca Barcelonce upragnione zwycięstwo. Po ostatnim gwizdku arbitra z Krosna dziękujemy naszej jedenastce za sportowe widowisko i z pieśnią na ustach opuszczamy stadion w kierunku przemyskiego rynku. Stąd każdy udaje się w swoją stronę, spora część zostaje w okolicy świętując zwycięstwo. Komiczny transparent zawisa na jednej z kamienic w reprezentacyjnej części miasta, a postronni ludzie zaczynają robić zdjęcia.
To by było na tyle. DERBY SĄ NASZE. Czekamy na wiosenny rewanż. Pozdrawiam !