W drużynie gra 11-tu skórokopów, strzelać moze dwóch-trzech... Od zawsze, liczba goli nie jest dlamnie żadnym czynnikiem wyróżniającym piłkarza. Wolę patrzeć na grę, na to co dany grajek wnosi do drużyny, dlatego jak już napisałem wyżej, zdecydowanie bardziej wolę Krzynówka a jeśli chodzi o słynny mecz z Portugalią, to mimo, że to Ebi został wybrany graczem meczu (bo strzelil dwie bramki...) to znacznie lepiej na boisku wyglądali Lewandowski, czy Bronowicki.
A forowanie Smolarka w tym plebiscycie przypomina mi niesławny sukces Citki, który w 1996 po kilku udanych zwodach i dwoch bramkach na krzyż, w plebiscycie audiotele pozostawił w pobitym polu siedmiu złotych medalistów olimpijskich z Atlanty.
Liga Hiszpanska to jest jakis wyznacznik, ale sam klub to co najwyżej druga liga w Europie. Zresztą nie ma co porownywać Smolarka do innych polskich piłkarzy, tylko do przedstawicieli innych dyscyplin a z tym będzie u niego bardzo krucho.
Polska reprezentacja piłkarska zakwalifikowała się do ME. Może to nie jest duże osiągnięcie, ale patrząc na to jakie reprezentacje się NIE zakwalifikowały to nasz awans staje się sukcesem wręcz spektakularnym.
Tu jest największy problem Polaków, że sam awans traktują jak niemal mistrzostwo. Gdy właśnie obserwuje taki szał spowodowany awansem, przypomina mi się słynny felieton Zarzecznego w "PS" z 3 września 2001, czyli tuż po ograniu Norwegii i awansie do finałów MŚ w Azji. W tymże felietonie Zarzeczny napisał to co ja wyżej, że to dopiero awans i że w ten sam weekend awans wywalczyla takze blizej nieznana reprezentacja Senegalu, ktorej pilkarzy nie byłby w stanie wymienić żaden z polskich kibiców. Ale ten felieton utonął w ogólnonarodowym zachwycie. A mistrzostwa rozegrane 9 miechów póżniej pokazały różnice między jadącą po Puchar Świata Polską i skazanym na pożarcie Senegalem...
Zatem, jak pisałem wyzej... Sam awans to żaden sukces, tylko część pracy. Sukcesem będzie pierwsza czwórka. Jeśli nasi pilkarze to zrobią, wtedy będą mogli ubiegać się o miano najlepszych sportowców 2008.