Ja myślę, że musimy brać pod uwagę naszą polską mentalność. Jeśli czegoś nie trzeba robić, to tego nie robimy. Ilu z nas np składa roczne zeznanie PIT w ostatnich dniach, godzinach wyznaczonego terminu? Nie tylko ja, bo widzę to co roku z TV. Takie przykłady można mnożyć, nie tylko na poziomie nas, zwykłych osób, ale również na poziomie np administracji - niektóre prawa czy ustawy (np corocznie budżet) przygotowywane są na ostatni dzwonek.PDG Fans pisze:będąc obiektywnym kibice troszke szczerze mowiac mnie to wszystko denerwuje , sprawa wyglada dosyc prosto - jest klub , spełnia warunki licencji - gra , nie spełnia - nie gra , a jakies tam granie na cudzych stadionach to jest po prostu parodia profesjonalnego podejscia do piłki nożnej , z takim podejsciem to my bedziemy robic euro2012 w Polsce ale na niemieckich stadionach!
I taka sama historia ma miejsce z piłką nożną. To świetnie, że Orange Ekstraklasa S.A czy PZPN wprowadzają wysokie wymagania licencyjne związane z infrastrukturą obiektów czy zasadami funkcjonowania finansowego klubów. W innym przypadku zapewne chodzilibyśmy dalej na stadiony z betonowymi wylewkami zamiast siedzeń, bez oświetlenia - tak jak ja pamiętam z lat osiemdziesiątych, a wiele kibiców z lat jeszcze wcześniejszych. I przy braku takiej kontroli finansowej jaka ma miejsce w przypadku spółek akcyjnych kluby bawiłyby się za nasze pieniądze w piłkarski poker.
W związku z powyższym myślę, że powinien istnieć pewien okres karencji umożliwiający przystosowanie się nowo pojawiającym się klubom w Ekstraklasie do warunków licencyjnych. Na przykład rok (np Odra Wodzisław taki okres otrzymała na zmianę w spółkę akcyjną). Jeśli przez rok kluby nie wyremontują stadionu, nie dostosują się - wtedy rozumiem konieczność wykluczenia ich z rozgrywek. Nie rozumiem głosów mówiących, że albo sie już ma ten stadion i wtedy można awansować, albo od razu zamykać drzwi przed nosem. W ogromnej większości polskich miast, tak samo jak w przypadku budżetu centralnego rok zamykany jest deficytem finansowym i trudno dziwić się, że w tych przypadkach, gdzie miasto jest właścicielem obiektów sportowych jest dylemat czy przygotować stadion bo drużyna ma szansę awansować do wyższej klasy rozgrywkowej czy ratować bankrutujący szpital, wspomóc szkołę, czy naprawić rozlatujący się dworzec kolejowy/autobusowy, zbudować obwodnicę. Umówmy się - ogromna większość z nas nie ma zielonego pojęcia jak wygląda kwestia finansów publicznych i możliwości nią dysponowania. Te sprawy regulują ustawy, które umożliwiają kary więzienia za zbyt swobodne wydawanie pieniędzy na przyjemności prezydentów, wójtów czy sołtysów. Począwszy od koncertu Ich Troje a skończywszy na pieniądzach dla klubu sportowego. Popatrzymy też na proporcje widzów na meczach piłkarskich w stosunku do ilości mieszkańców. W ilu przypadkach (szczególnie w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców) te liczby oscylują wokół 5-10 tysięcy? To przecież jest pomiędzy 3 a 10% liczby mieszkańców. To są liczby bezwzględne i do takich odnoszą się radni i skarbnicy miast gdy przyjdzie im decydować o wydaniu miliona, dziesięciu czy pięćdziesięciu. A jaka jest opinia o nas kibicach? W dniach meczów wzmożone patrole policji, k**** i chuje wykrzykiwane przez kibiców przyjezdnych podczas przejścia na stadion w eskorcie policji, kamienie rzucane zza rogu na kibiców, albo na pociągi. Matki uciekają z wózkami z trasy przejścia, starsi ludzie zamykają okna, pasażerowi drżą czy zostaną pocięci, zgwałceni, pobici. Oni też są elektoratem - jak myślicie, co oni myślą czytając, że miasto ma wydać kilka milionów złotych na stadion? To są prości ludzie, dla nich milion złotych to kwota niewyobrażalna, to jest kwota kosmiczna wręcz.
Uff, rozpisałem się. I zaczynam iść w dziwną stronę. OK. Konkludując: więcej zrozumienia dla beniaminków!