Kamilzon - nie ma relacji między Legią a AZS Politechnika, chociaż jedynym klubem, z którym otwarcie sympatyzują kibice AZS jest Legia, ale na pewno nie dotyczy to wszystkich.
Jeżeli chodzi o FC Widzewa w Warszawie, to w powyższym wywiadzie mocno się napinają, ale faktem jest jedno. Powstali jako kibice sukcesu po grze RTS-u w latach '80. Podobnie wiele osób w naszym mieście kibicowało Górnikowi w drugiej połowie lat '70. Taka specyfika, gdy duży odsetek jest napływowy i nie czuje specjalnych związków z aktualnym miejscem zamieszkania. Górnik miał wtedy taki status, jak Widzew w dekadzie 1985-95. Bardzo dobrze grająca drużyna "całej Polski", nie kojarzona z reprezentowaniem konkretnego miasta. Przykładem takiego rodzaju warszawskiego kibica KSG był Zbigniew Religa.
Modest - tak jak napisał Averno (tyle, że to leciało "Gwardia, Gwardia - to nie warszawski klub...").
jasiukatowice - zależy w jakim okresie pracowałeś w Warszawie. Na początku XXI w. rozbujaliśmy dużą modę na Legię, co było widać na mieście. Konflikt z ITI bardzo to cofnął i faktycznie było bardzo mało barw, czy np. grafów. Aktualnie znowu jest dobrze :)
MAF,
Kamol - "Polonia w sztuce". Trudno mi odpowiedzieć, dlaczego tak jest. Mogę tylko napisać, że Legia nigdy nie była popularna wśród tzw. "bohemy" (wyłączywszy rolę basenów Legii w latach '60/'70, o czym można znaleźć wzmianki u Tyrmanda, czy Osieckiej). Przed wojną wszelkie cywilne elity chodziły na Konwiktorską: przedsiębiorcy, artyści, itp. I taką tożsamość nasza konkurencja próbowała utrzymywać również po wojnie. Charakterystyczne, że wyraźna część artystów kibicujących Polonii po wojnie pochodzi spoza Warszawy. Symbolem tego zjawiska, był nieżyjący już Gustaw Holoubek.Taki paradoks ;)
Na Łazienkowską chodzili przed wojną głównie żołnierze-piłsudczycy oraz warszawski "proletariat" - mieszkańcy Starego Grochowa, czy Powiśla, zasiadając na wale ziemnym, z którego po wojnie utworzono późniejszą "Żyletę" - podwyższono go usypując powojenny gruz oraz zamontowano ławki. W atmosferze pikniku raczono się tam bimbrem, itp.
Kilka lat temu konkurenci z dumą odpalili sztukę teatralną o swoim klubie, a właściwie o sobie samych i własnej wizji historii kibicowania Polonii ("Czarne serca" "zielonogórskiego warszawiaka" - D. Nowakowskiego). Propagandowy humbug, ale ciekawostka zarówno na niwie propagandy, jak i form ekspresjii w kibolskim świecie.
gnuj - tak, to żołnierze. Wielu spośród stacjonujących w Warszawie korzystało z możliwości zorganizowanego wyjścia na mecz Legii. W związku z różnymi incydentami z ZOMO, na meczach "politycznego podwyższonego ryzyka" mieli być też "ludzką zasłoną". Niżej "pierwsza choreografia" na polskich trybunach - "zielony krzyż" na Żylecie:
[Legia - Dynamo Tblisi, 1982, stan wojenny]
Opis meczu:
http://legionisci.com/news/31530_Histor ... _1982.html
Burza
Z tego forum można się dowiedzieć, że CWKS "od zawsze" był ulubionym klubem warszawiaków
:))) O, i widzicie Panowie KSP SciFi w czystej postaci. Wprawdzie, by wykazać tę żenującą ściemę, mógłbym tylko przypomnieć swój wpis o pierwszej sytuacji, gdy warszawska publiczność w sposób zaangażowany zaczęła wspierać Legię w taki sposób, jak dotąd Polonię (Legia - Pogoń Lwów, 1927), ale wystarczy chyba, że porównacie powyższą wrzutkę, do tego, co tu dotąd napisałem :)
Motyw z "centralą" też dobry. Każda ogarnięta ekipa ma coś podobnego, natomiast kolejnym punktem mitomanii jest założenie, że ktoś od nas byłby zainteresowany czymś takim, jak KSP i chciałby to nam "podporządkowywać". Jak wiadomo, działania z naszej strony zawsze szły w nieco innym kierunku ;)
Jako ilustrację mogę wrzucić, że gdy dowiedziałem się o istnieniu kibiców KSP (1988/'89, na Legii od 1984) oraz o tym, że znacznie bardziej, niż w Warszawie byli wtedy popularni w miastach, gdzie naszego miasta jako takiego nienawidziło się wręcz organicznie - Kraków (KSC), Łódź (ŁKS), Poznań, Zabrze, Gdynia, Kielce... była to bardzo dobra "szczepionka" na jakiekolwiek zainteresowanie losami tego klubu. Przez długi czas dotyczyło to dużej części warszawskiej ulicy. Jeżeli więc ktoś już nie lubił Legii jako klubu, wybierał - jak napisałem - Górnik albo, później i przez lata, Widzew (którego fanatyków pod koniec lat '80 było w Warszawie więcej, niż KSP...). Sprawy trochę zmieniły obrót, gdy na początku 'lat 90, widząc że prawie cała warszawska bardzo aktywna załoga skinheads poszła na Legię, ówczesny szef KSP ściągnął na K6 punków i podobne wynalazki, którzy potrafili wtedy być równorzędnym przeciwnikiem dla łysych np. przy okazji koncertów Oi-owych. Schemat znany. Stawiał im wyjazdy i używki. Później się wkręcili w temat i nie trzeba było tego robić ;)
Tyle na szybko po powrocie z Poznania :)