CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

ultras, hooligans, liczby, ciekawostki, informacje, opisy

Moderatorzy: LechiaCHWM, Zorientowany

ODPOWIEDZ
Barnet
Posty: 1629
Rejestracja: 10.01.2010, 21:47

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Barnet » 01.12.2010, 22:39

wiem ze pies, ale chodzi mi o to ze ten osobnik czynnie bral udzial w zajsciach, zostal zatrzymany, i po przesluchaniu okazalo sie ze jest policjantem
Obrazek



maciek_z_kalnu
Posty: 144
Rejestracja: 17.01.2011, 18:31

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: maciek_z_kalnu » 05.02.2011, 15:10

2002-05-25 : Stal Stalowa Wola - Cracovia Kraków

[link]

[link]

Ma ktos relacje z tego meczu? albo inne fotki

debowe
Posty: 12
Rejestracja: 19.04.2010, 22:08

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: debowe » 05.02.2011, 18:22

Troche relacji ze strony CKSu Czeladz.
Niektore teksty chaotyczne (cytowane).
Rozwój Katowice - CKS Czeladz 98/99 3 liga

Mecz w srode zbieramy sie na rynku w czeladzi w 30 pare osób młodej ekipy w tym ok 10 z wojkowic. Na poczatku zastanawiamy sie czy jest sens jechac bo moze na nas gieksa czekac ale stwierdzamy zeby olac to i wsiadamy w 11 i jedziemy ale nie wszyscy dojezdzamy bo pare osób stwierdzilo w autobusie ze nie jedzie i wysiadaja po drodze tak wiec zostalo nas 21 osob mimo tego jedziemy. Podróz bez zadnych niespodzianek. Na stadion pakujemy sie przez kraty z czego po chwili przychodzi jakas ochrona i mowi nam ze musimy kupic bilety bo jak nie to nas wyrzuca i wezwia policje i nie obejrzymy meczu. Pare osob kupilo bilety i zaczeli podawac tym co nie kupili i zostajemy wszyscy na stadionie. Na meczu spokoj nie stwierdzamy zadnej gieksy dopiero patrzymy ze w drugiej polowie zaczyna sie zbierac jakas konkretna ekipa ze sprzetem sciagamy flage i szykujemy sie na koniec meczu. Rowno z koncowym gwizdkiem ok 30 osob z gieksy rusza w nasza strone oddzielala nas krata a u gory byla furtka ale nie bylo mozna jej zamknac stwierdzamy ze ich nie wpuscimy przez nia i nie uciekamy. Nagle dobiegaja do nas i chca wiechac nam do sektora ekipa konkret same jakies koksy po 2 metry z brechami, bejsbolami i łancuchami napierd..lają tym wszystkim po calej tej kracie i furtce chcac nas dopasc stawiamy im na poczatku paro minutowy opor ale nagle ktos od nas zaczal uciekac no to jak ruszyla 1 osoba to polecieli wszyscy. Najlepsze jest to ze wszyscy polecieli gora a ja sam polecialem na dol gdzie byla ponad 2 metrowa siatka, gdy probowalem sie na nia wdrapac slysze u gory giekse "on jest od nas? ktos mowi od nich ze tak" Smile az mi sie lepiej zrobilo bo nie moglem sie na nia wdrapac, gdy juz sie na nia wdrapalem nagle slysze "nie on nie jest od nas Smile gdy przeskoczylem juz na druga strone zobaczylem pod krata z drugiej strony jakiegos gieksiarza z jakas ponad metrowa brecha. Patrze co sie dzieje u gory a tam mlyn jak ch.. kto moze to spierda... gdzie sie da nagle wpada policja ktora wogole nie wiedziala co sie dzieje byli w szoku Smile u nas straty takie ze 2 osoby mieli glowy rozwalone troche a u nich jeden gieksiarz obity ktory sie zaplatal jak wpadla policja zaciekawie nie mial. Pozniej podchodza do nas psy i kaza pokazac kto im z nich rozwalil te glowy hehe oczywiscie odpowiedz jest jedna ze nikt z nich tylko jak uciekali to sobie rozwalili gdzies o krate albo mur Smile cale zamieszanie trwalo ok 15 min. mimo wszystko po meczu humory nam dopisuja idziemy ze stadionu w eskorcie policji na sygnalach na ul Mikolowska zlewajac z tego wszystkiego. Wsiadamy do 11 i do Czeladzi powrot spokojna. Mimo ze wiedzielismy ze bedzie czekac na nas gieksa meldujemy sie tam w nie duzej liczbie ale oprócz dwóch rozwalonych głow zadne barwy nie zminili wlasciciela. Pozdro dla wszystkich którzy tam byli SmileSmile

BRIGADE ŁOBUZERS '99
No wiec jeszcze za czasow A Klasy (2000/01) w rundzie rewanzowej, na wiosne, przyszlo nam zagrac z druzyna Skalniaka Kroczyce - czyli kolejny voyage na wies zabita dechami. Pamietam, ze byly jakies problemy z transportem a byl to wowczas bodaj nasz najdalszy wyjazd (wies kilka KM za Zawierciem). Fakt, faktem w dniu meczu zamiast autokaru czy pociagu, wyruszylismy jesli dobrze pamietam 7 samochodami. Ja ze "swoja" ekipa, w akcie desperacji aby dostac sie tylko na ten mecz, wyruszylismy chyba 30 letenia... ZASTAWĄ (KMTW Very Happy) na dodatek po tuningu, ktora z tylu zamiast siedzen, miala kilka rur - takich, jak w samochodach rajdowych - glowy nie wyprostowales Smile . Do tak hardocorwego samochodu upchalismy sie (co nie bylo takie latwe - wsiadajac od strony tylniego bagaznika) w 5 osob. Auto to mialo jednak jeszcze wiekszy problem, gdyz bylo prawdziwym smokiem paliwowym.
Mozecie sobie wyobrazic, jak przebiegala nasza niemal 2 godzina (a moze i dluzsza...) podroz na ten mecz, nie dosc ze trzeba bylo uwazac zeby nie zatrzymaly nas psy, to lezac niemal jeden na drugim, chyba nikomu nie bylo do smiechu z coraz to bardziej scierpnietymi miesniami ;D. W drodze do Kroczyc, dowiadujemy sie, ze 1 auto z naszej malej karawany ugrzezo na drodze i raczej nie bedzie wstanie dojechac na ten mecz. Nam na szczescie udalo sie dojechac szczesliwe i tym samym zajac miejsca na tym smiesznym stadioniku (trybuna - wal - w niektorych miejscach skalisty). Z Biegiem czasu, dojechala juz cala ekipa od nas [sporo bladzilismy...] (procz oczywiscie 1 [link] ktory w drodze zaliczyl crasha) i jest nas - juz nie pamietam dokladnie - ok 25-30 osob - glownie mlodej ekipy. Od samego wyjscia na stadion napinaja sie na nas miejsowi, a jako ze niektorzy z nas dojechali samochodami zdecydowanie lepszej marki niz nasza nieszczesna Zastawa, postanowili oni przestawic swoje furki troche dalej od stadionu - od poczatku mozna bylo wyczuc ze miejscowi maja i beda miec do nas "zacne" zamiary. Po tym wszystkim ustawilismy sie na wpol skalistym wale i zaczelismy doping. Zabawa byla przednia bo odpalilismy troche piro - jakies race, wulkany itd polecialy tez serpentyny. Widocznie miejscowi troche nam pozazdroscili, przez co chcieli zademonstrowac nam swoj pokaz sily. Uzbrajajac sie w kilku metrowy pret i innego rodzaju sprzet zblizyli sie w ok 10-15 osob (dosc nie pewnie) do naszej ekipy, nasza szybka reakacja i zostaja pogonieni. PO chwili znow probuja szczescia, tym razem nieco pewniej, my startujemy z golymi piesciami - oni mimo ze posiadaja wszelkiego rodzaju sprzet znow salwuja sie ocieczka miedzy czasie obrzucajac nas wszelakimi przedmiotami - w tym,tym kilku metrowym pretem. Jako ze" niezorientowanie" dla siebie, przekonali sie ze sprzet dostal sie w nasze rece... odpuszczaja definitywnie. W drugiej polowie jednak, zauwazamy ze pod "brama" stadionu robi sie coraz bardziej tloczno, a z pobliskiego budynku klubowego(?) komorki(?) pewne osoby od nich wynosza jakies paly, prety i tego typu sprawy. Wtedy wiedzielismy ze bedzie goraco, szczegolnie ze zdawalo sie byc ich juz duzo wiecej od nas. Hitem dnia, byla jednak milicja, ktora zostala siagnieta na ten mecz chyba z jakiejs miejskiej uczty ;D. Bylo ich 2, mundurowych, jesli dobrze pamietam na poczatku podszedl do nas tylko 1 z nich i zaczal tlumaczyc nam, ze miejscowi to bardzo kulturalni ludzie i jesli nie bedziemy prowokowac to nic sie nam nie stanie. Po chwili 1 z psow (nie pamietam czy doszedl... czy stal jakos z boku) podchodzi do nas i uwaga, wymachuje 1 metrowa strzelba w naszym kierunku (hehe) na dodatek na ostro chwiejnych nogach. Wszyscy wyczuwamy ze ma on mocna banie po czym kazemy mu podac swoje nr, gosc wpadl w mala panike i opuszczajac swojego winchestera uciekl do radiowozu, zostawiajac przy nas swojego kompana, ktory to caly czas staral sie jak mogl, przekonac nasza ekipe do tego aby po meczu kulturalnie udala sie do swoich samochow - w okol ktorych caly czas gromadzila sie uzbrojona ludnosc miejska ;D. Nie mniej jednak olewamy ta cala miejska milicje i powaznie zastanawiamy sie co tu zrobic, aby nie zaliczyc porazki, gdyz z minuty na minuty sytuacja robila sie prawde mowiac dla nas troche nie ciekawa. Dochodzimy do jednoglosnego wniosku, ze walka jest nie unikniona i z koncowym gwizdkiem ruszamy na nich. Niektorzy z nas probuja jeszcze zaopatrzyc sie w jakies przedluzacze rak, lecz w kolo nas ciezko co kolwiek znalezc - wiec wiekszosci z nas pozostaja gole rece. Wreszcie nadszedl koniec meczu i przychodzi nam udac sie w kierunku miejsowych, ktorzy niczym straz wartowna obstawila kilka naszych fur jak i pobliska ulice. Ruszamy powoli, w drodze caly czas nakrecajac sie ze nikt nie moze od nas odpuscic, bo skonczy sie to dla nas tragicznie 8-[. Bedac szczery, gdy widzi sie dwukrotnie (a moze i wiecej) wiekszosc ekipe ktorej srednia wieku to 25-30 lat - na dodatek ze sprzetem i idzie sie w jej kierunku, mozna miec na prawde miekkie nogi. Dalej nie wiele pamietam co sie dzialo... Przed oczami mam tylko obrazy, ze walka z nimi przebiegala chyba w promieniu 100 metrow. Okazalo sie, ze nie taki diabel straszny jak go maluja i gdy tylko zobaczyli ze na poczatku nie wymieklismy a wrecz przeciwnie przeciwstawilismy sie, to niektorzy z nich ... wycofuja sie! Niestety wiekszosc jednak ciagle walczy z uzyciem wspomagaczy w postaci jakies rur, pretow etc - ktore w ostatecznosci nie posluzyly im tylko do postrasznia nas... Zamieszanie bylo ogromne. Dzis juz z usmiechem wspominam obrazy gdy widzialem miejsowych dziadkow z broda ktorzy rowniez postanowili pomoc swoim synom, wnukom(Very Happy?) Wiem ze do dumy wlaczyli sie rowniez ich pilkarze. Chociaz juz na prawde nie wiem, moze chcieli nas rozdzielic, moze i nie... wiem ze byli w srodku tego calego zgielku. Dodam jeszcze, ze podczas walki jeden gosc od nas zostaje.... potracony maluchem! - to chyba oddaje cala sytuacje jaka tam miala miejsce. Cala akcja ostatecznie konczy sie nasza ewakuacja do samochodow. Odjezdzamy kawalek od stadionu i zatrzymujemy sie na drodze, po czym obmyslamy plan rewanzu. Niestety kilka osob od nas jest mniej lub bardziej poturbowana, niektorzy pokrwawieni itd. ostatecznie postanawiamy odpuscic i wracac do domow. Z Perspektywy czasu uwazam ze to byla jednak rozsadna decyzja. Miejscowi mimo wszystko lekko przeliczyli sie, kto wie, co stalo by sie z nami, gdybysmy wymiekli juz na starcie. Po raz kolejny okazalo sie, ze najlepsza obrona jest atak i w tym dniu, mimo ze ostatecznie to my ewakuowalismy sie to w/g mnie bylismy zwyciezcami. A ci co nie byli i w tym nie uczesniczyli, niech uwierza mi na slowo (mysle ze tego forum jednak nikt niie czyta z tamtej ekipy - wiec nikt tez nie potwierdzi) ze miejscowi, zaliczyli na swoich twarzach i nie tylko na prawe spore "straty"...


Ogolnie Chyba nikt z nas nie spodziewal sie na tym zadupiu tak goracych wydarzen. I niech mi ktos powie, ze w A Klasie nie mozna liczyc na zadne atrakcje Wink.
CKS Czeladz - Concordia Knurow 97'

CHyba nikt w Czeladzi nie spodziewal sie wowczas ekipy gosci jaka wstawila sie w ten sloneczny dzien na naszym stadionie. Mecz ten mialbym kolejnym piknikowym spotkaniem na ktorym nikt nie liczyl na jakie kolwiek atrakcje kibicowskie, a jednak, ku naszemu zdziwieniu stalo sie inaczej. Pamietam, ze jeszcze jako gowniarz z kumplami dlugo przed meczem obalilismy w piwnicznym klubie jakies napoje wyskokowe ( ](*,) ) i z nie lekka bania udalismy sie w kierunku naszego stadionu. Jakiez bylo nasze zdziwienie gdy z kazdym kolejnym krokiem z sektorow naszego estadio dochodzily nas churalne spiewy, ktore raczej nie przypominaly tych "naszych". Szybko wiec przyspieszylismy kroku i w momencie bylismy juz na naszym sektorze a naszym oczom ukazala sie grupa ok 50-60 kiboli gosci ktorzy zajeli miejsca w istniejacej jeszcze w tamtym czasie klatce. Niestety radosc z przyjazdu na nasz stadion ekipy gosci, przycmil fakt braku naszego mlyna. Mimo tego, na stadionie jest sporo naszych kiboli ktorzy porozrzucani sa po wszystkich sektorach. W powietrzu caly czas dalo wyczuc sie ze taka sielanka przyjezdnych nie potrwa dlugo, szczegolnie, ze na stadionie nie bylo w ogole policji (byc moze bylo max 2-3 burkow?). Z minuty na minute bylo widac zbierajace sie grupy naszej ekipy, ktore przygotowywaly sie do ataku. Z minuty na minute, rzedly tez miny gosciom ktorzy mimo dobrej liczby ii dosc dobrze gabarytowo wygladajacej ekipy, byli na tyle spekani, ze nie zrobili sobie nawet nic z tego, ze w srodek ich mlyna wszedl nasz 1 fanatyk *"M" z ROzka* i z premedytacja zaczal prowadzic doping slawiacy nasz CKS jak i rowniez hanbiacy honor przyjezdnych, ktorzy zdawali sie wowczas przezywac lekka traume. Kuluminacyjnym momentem wszystkich wydarzen w tym dniu bylo haslo ktore zostalo rzucone przez jakiegos kibica/piknika od nas, ktore dalo do zrozumeinia gosciom ze na nasz stadion jedzie 100 osobowa ekipa Zaglebia Sosnowiec (co oczywiscie bylo nie prawda). Dzieki temu fani Concordii wpadaja w niemaly poploch... Dalej pamietam tylko chmare naszych kibicow ktorzy z kilku miejsc na stadionie ruszyli w kierunku przyjezdnych a ci w ogromnej panice uciekac zaczeli w kazdym z mozliwych kierunkow. Pamietam ze poscig za nimi trwal az pod samo osiedle Musiala. Niestety ucieczka i rozprosznie, nie bylo dla nich chyba wlasciwym wyborem... W calej tej gonitwie stracili mnustwo szali - nie wiem, moze 10,20 moze nawet z30? Wiem ze byla ich na prawde pokazna liczba. Sporo osob od nich w tym calym poscigu zalapuje sie na oklep. Ogolnie ratuje ich nadjezdzajacy autobus (A byc moze my juz im darowalismy?... tutaj musialby wypowiedziec sie ktos kto gonil ich do samego konca Wink ) w ktory sie pakuja i tak nie dane bylo im obejrzec do konca nawet 1 polowy meczu. Nastepnie wszyscy od nas wracaja na stadion po czym zbieramy sie w pokazna grupe i do konca meczu jedziemy z ostrym dopingiem.

Ogolnie nie da sie oddac klimatow tego typu meczow. Nalezy pamietac, ze byly to lata 90' a w tamtym okresie wiele spraw dzialo sie inaczej niz obecnie. Na dzien dzisiejszy, mozna by powiedziec ze nasze zachowanie bylo nie bardzo fair, ale wowczas na meczach panowala prawdziwa anarchia i ci co zyli w tamtych czasach to rozumieja. Fakt, w dzisiejszych czasach pewne sprawy mozna zalatwiac juz w nieco bardziej humanitarny sposob Very Happy.

A kto pamieta rowniez bardzo podobny mecz do tego ktory opisalem powyzej, mianowicie mecz z Grunwaldem Ruda Śląska? Ha! tutaj dopiero byly kabarety! Bo jak inaczej opisac mozna uciekajacyh przez Brynice (dla niezorientowanych "rzeka sciekowa") kibicow Halemby Very Happy. Ja pamietam ten mecz, lecz przez spore mrzonki. Tutaj fotka, chyba juz "po wszystkiem" [link]
CKS 1924 Czeladź

debowe
Posty: 12
Rejestracja: 19.04.2010, 22:08

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: debowe » 05.02.2011, 18:26

Odra Opole - CKS Czeladz
Więc tak… Był rok 1986 lub 1987 dokładnie nie pamiętam. Chyba na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek w III lidze o awans walczyły już tylko dwie drużyny CKS i Odra Opole. Właśnie wtedy miało się odbyć w Opolu spotkanie na szczycie decydujące o awansie do 2 ligi. Przed meczem napięcie wśród kibiców było ogromne. Razem z kumplem z Czeladzi oczywiście podejmujemy jedynie słuszną decyzję – JEDZIEMY. A, że to on był z Czeladzi jego zadaniem było dowiedzieć się co i jak z wyjazdem. Dowiedział się, że pod stadionem na kilka godzin przed meczem będą podstawione autokary dla kibiców. Umawiamy się więc na czeladzkim rynku skąd z entuzjazmem maszerujemy pod stadion z flagą CKS-u w reklamówce . Tam spotyka nas jednak rozczarowanie, jak się potem okazało nie jedyne tego dnia. Pod stadionem cisza jak makiem zasiał, ani autokarów ani kibiców. Trochę kręcimy się tu i tam w poszukiwaniu ekipy wyjazdowej, w końcu pytamy jakiegoś gościa kiedy będą autokary do Opola. Ten mówi nam, że po pierwsze to nie autokary tylko autokar (JEDEN !!!), a po drugie to on już dawno pojechał . Oczywiście ta informacja nie jest w stanie odebrać nam ochoty na wyjazd do Opola. Idziemy więc na autobus do Katowic. Niestety na przystanku okazuje się, że najbliższy 61 przyjedzie za godzinę. Nie czekając długo zaczynamy więc łapać stopa. Po kilkunastu minutach lituje się nad nami kierowca „malucha”, który podwozi nas pod dworzec w Katowicach. Ruszamy pędem do poczekalni i szukamy pociągu do Opola. Jest !!! Ale niestety po szybkich obliczeniach wychodzi na to, że jadąc tym pociągiem zdążymy najwyżej na ostatnie 30 min. meczu. To nas oczywiście nie satysfakcjonuje. Idziemy więc do informacji po poradę. Znudzona, tłusta pani w okienku, pożerająca właśnie trzecie lub czwarte śniadanie poleca nam pociąg do Gliwic, skąd już ponoć bez problemów dostaniemy się do Opola. W pędzie łapiemy więc pociąg do Gliwic i jedziemy ….. Pełny luz i spokój…. aż do stacji w Zabrzu . Tam z naszego pociągu wyskakuje na peron kilkudziesięciu kibiców Górnika jadących na mecz swojej drużyny. Nic się nie dzieje, aż do momentu kiedy pociąg zaczyna powoli ruszać. Mój kumpel przytrzymuje na chwilę drzwi i wydziela „buta” w głowę najbliżej przechodzącego kibica KSG. Poczym zamyka drzwi . W tym momencie z peronu rzuca się w naszą stronę cała ekipa Górnika. Gdyby PAN maszynista (pozdrawiam serdecznie ) nie zamknął wszystkich drzwi nie pisałbym pewnie dzisiaj tej relacji. Na pożegnanie machamy kibicom KSG naszą flagą CKS-u, wprowadzając ich już w całkowity szał rozpaczy. Jak się potem miało okazać, dla niektórych kibiców Górnika nie było to ostatnie tego dnia spotkanie z kibicami CKS-u i Zagłębia .
Wysiadamy w Gliwicach. Pociąg do Opola ??? Hmm… ten sam, który jedzie z Katowic i nic więcej. Ruszamy więc na PKS. I o dziwo jest !!! I zaraz odjeżdża!!! Wsiadamy uradowani, zajmujemy miejsca obok kierowcy i dopingujemy go do szybkiej jazdy. Niestety dziadek jedzie z prędkością nie przekraczającą 40 km/h, tłumacząc to optymalnym czyli małym spalaniem. W okolicach Strzelc Opolskich nie wytrzymujemy nerwowo i prosimy go żeby nas wysadził . Stajemy na trasie i łapiemy teoretycznie „szybszego” stopa. Po kilkunastu minutach lituje się nad nami kierowca autokaru. Wsiadamy i …. nagle słyszymy pisk „ooooo !!!” Okazuje się, że w autokarze siedzi jakieś 30-40 młodych lasek . Jak się potem dowiedzieliśmy była to klasa z liceum pielęgniarskiego wracająca z wycieczki. W miłej i sympatycznej atmosferze jedziemy więc w kierunku Opola i jesteśmy niemal pewni, że spokojnie zdążymy na 2 połowę. Niestety…. Przed Opolem laski chcą siku i jeść. Więc kierowca nie lituje się już nad nami tylko nad nimi i zatrzymuje się na najbliższym parkingu. Tracimy kolejne cenne minuty, podczas których jedne panienki robią sisi, a inne żrą w barze. Po kilkunastu minutach wreszcie ruszamy, ale tym razem już wk….ni na maksa . Pan kierowca na szczęście łaskawie podwozi nas pod dworzec w Opolu. Tam już pozostaje nam tylko jedno …. taryfa. W ciągu kilku minut docieramy na stadion, który wygląda jak oblężona twierdza. Dziesiątki milicjantów, armatki wodne straż pożarna itp. Bez żadnych problemów wchodzimy jednak na bieżnię okalającą płytę boiska. Patrzymy na tablice świetlną… i co widzimy??? Jest k..wa …. 90 minuta meczu !!! 1-0 dla Odry !!! Pierwsza myśl – dymaliśmy pół dnia żeby zobaczyć jakieś 60 sekund meczu !!! Druga myśl – gdzie są nasi ??? Pytamy więc jakiegoś pana porządkowego o kibiców CKS-u. Ten mówi nam, że byli, ale tak się „darli” i „rozrabiali” , że milicja ich wyprowadziła po 1 połowie meczu. No to ekstra, k…wa jego mać myślimy sobie . Po kilku minutach dymamy więc z powrotem na dworzec. Tam przed wejściem trochę milicji i jakieś dwie stówy Odry. Bez respektu i na pewniaka wchodzimy do środka. I co widzimy??? Pod kasami stoi jakieś 20 może 30 osób w naszych barwach. Chwilę gadamy z chłopakami i udajemy się na peron w eskorcie…. JEDNEGO milicjanta. Po chwili ruszamy ze stacji Opole Główne. Na drugiej lub trzeciej stacji widzimy z okien jakieś zamieszanie na peronie. To komitet pożegnalny kibiców Odry. Ku naszemu zaskoczeniu chłopcy z Opola nie mieli niestety w rękach szampanów i kwiatów . W wagonie ktoś zdążył tylko ryknąć „podłoga !!!!” . I wszyscy leżeliśmy. W tym czasie niebiesko-czerwoni obrzucili nasz wagon gradem kamieni wielkości małych arbuzów, wybijając chyba wszystkie szyby. Na szczęście nikt nie oberwał. Skończyło się tylko lekkimi skaleczeniami odłamkami szkła. Kilka stacji dalej czekała mnie i kumpla kolejna niespodzianka. Na jakiejś pipidówce widzimy na peronie jakieś 100 chłopa biegnących stronę naszego nadjeżdżającego pociągu. No cóż, uratowaliśmy się przed kibicami Górnika, kibole Odry nie trafili nas kamieniami, ale teraz to już chyba nie damy rady . Tym bardziej, że pozostała grupka w pociągu wyrywa się do okien i wyje CKS, CKS….!!!! Po chwili ekipa z peronu wpada do pociągu…. Okazuje się k…wa , że to nasi….. Była to ekipa wywieziona ze stadionu przez opolską milicję. Ci znowu opowiadają nam, że czekając kilka godzin na nas, trafili na wysiadających z pociągu ….. kibiców Górnika Zabrze . Tamci jak szybko wysiedli, tak szybko zaczęli sp…ć do miasta. Niestety (dla nich) nie wszystkim się to udało. Dalsza droga bez niespodzianek. Uff…..
Reasumując, do Opola jechałem: tramwajem, stopem, pociągiem, PKS-em, znowu stopem i na końcu taryfą.

Ale to oczywiście jeszcze nie koniec opowieści. Ten wyjazd tak mocno odbił się na psychice mojego kumpla, że dwa tygodnie później, kiedy Odra świętowała swój awans do 2 ligi przy sztucznym oświetleniu, wybrał się SAM do Opola. Tam sklepał jednego z ich kibiców i skasował mu flagę . Tym sposobem kibic CKS-u stał się chyba prekursorem „partyzanckich” wypadów na teren wroga, których teraz jest już nie mało.
Varta Namyslow - CKS Czeladz


Wiec jak wspomnialem rok 95 wyjazd rano, po wielkich staraniach zalatwilismy autokar, pamietam stary autosan, kierowca troszke naiwny bierze od nas tylko polowe, przekonalismy go, ze druga polowe dostanie po powrocie, naiwniak Laughing dostal chyba 30% tego co mial jeszcze dostac, poszlo na prezelew. Ale wracajac do tematu, mecz o ile pamietam byl o pozycje lidera, Varta byla wtedy pierwsza my drudzy z 2 punktami straty. Mecz na szczycie, szumialo w prasie caly tydzien. Kierownik druzyny a byl nim wtedy P. Welon tak naglosnil sprawe, ze prewencje z calego Opola i Wroclawia sciagneli... Wiec wyjechalismy, kazdy juz troszke podchmielony lub z zapasami na podroz, pojazd ze wzgledu na wiek byl wolny i nic go nie bylo w stanie rozpedzic na domiar zlego jakies 40km przed Namyslowem wystrzal, opona w szczepach, piekna pogoda, dopijamy co zostalo z zapasow, kierowcy pomaga paru wolentariuszy. Niech to diabli, kolo wyciagniete, rece do pomocy, niestety kierowca nie ma ze soba lewarka Laughing Shocked . Buli wpada na znakomity pomysl, sami podniesiemy Exclamation Poniewaz mielismy juz troszke procentow w glowach pomysl zaakceptowalismy, wszyscy za podloge autokaru a czemu w cale sie teraz nie dziwie autbus ani drgna, no powiedzmy drgnal, nic wiecej. Trzeba zatrzymac jakas ciezarowke i pozyczyc lewarek, najpierw zatrzymuje sie gosc busikiem albo czyms podobnym i wyciaga lewarek do osobowki.... wspomne jeszcze, ze prawie wszyscy siedza w rowie by zatrzymal sie ktokolwiek Wink po jakims czasie zatrzymuje sie polciezarowka pozycza kierowca lewarek, ale za niski, ku....a Evil or Very Mad kierowca mial na szczescie jakis klocek drewniany, podlozyl pod lewarek i kolo poszlo, uffff. Wsiadamy z powrotem do wozu, zaczynamy sie rozkrecac, ponaglamy kierownika bo czasu coraz mniej a nasi juz Cool pewnie sie rozgrzewaja, moze z 5 kilometrow dalej ku naszemu zdziwieniu, zajezdza nam droge suka, nie powiem grzeczni Cool Pytaja czy to zorganizowana grupa itd itp i czy do Namyslowa jedziemy... Najlepsze pytanie bylo gdzie reszta autokarow... To robota Welona, naopowiadal, ze ogromna grupa kibicow z Czeladzi zawita, bylo by ciekawiej w 200 ale okolo 50 tez pieknie prezentowalism sie. Oczywiscie konwojuja nas na stadion, pod kasy, zakupujemy bilety, wchodzimy na stadion, mecz juz trwa a na stadionie jesli dobzre pamietam 12 transporterow, 3 lodowy i armatka Laughing mamy wydzielony sektor powrozami, hahaha Policja wtedy powiem szczerze, ze zachowala sie klasowo, nie wiem dlazcego ale byla po naszej stronie raz po raz wyprowadzajac miejscowych a nam pozwalajac na wiele.... do tej pory nie wiem dlaczego. mecz niezbyt ciekawy z przewaga Varty, chyba 0:0 poniewaz w tych czasach w Czeladzi byl chyba najlepszy zegar w III lidze a moze i w wlacznie z wyzszymi, przyspiewki na temat zegara byly oczywiste, wkur....li sie miejscowi niemilosiernie, nie mogli nic zrobic, psow bylo ze 3 wiecej niz nas. Po meczu wyprowadzonko ze stadionu do autokaru, widac, ze miejscowi sie szykuja szukaja miejsca do ataku, nie ma takiego miejsca wszedzie pal az szaro.... Wyjezdzamy jakas okrezna droga 500m od stadionu jest komitet pozegnalny kamieniarzy, haslo- padnij, kamienie polecialy, troszke poobijaly karoserie, do szyb nie dolecialo, uff. Policja eskortowala nas do Opola chyba, juz myslelismy, ze do Czeladzi dojada Laughing za Oplolem albo inna wioska zatrzymujemy sie zatankowac gardla, jakas karczma, piwo w grubym szkle, co starsi pamietaja, knajpy typu kuflolot:) czym dluzej tam spedzamy czasu robi sie ciekawiej, nie jestem teraz juz pewien ale chyba barmanka krecila juz na paly, szybka ewakuacja do autokaru, pewnie jakas promocja, juz pamiec szwankuje i do Czeladzi, w okolicach Bytomia kierowca zaczal sie pytac czy mamy ta druga polowe kasy, my oczywiscie, ze tak a z czapki w ktorej byla skladka, od poczatku nie cala, na postoju ubylo na jakies winka, piwka.... My twardo, dowiezie nas pan dostanie Pan kase. Podjechalismy pod klub, wysiadka z autokaru, ktos mu wysypal kase z czapki a tam jak juz wczesniej wspomnialem moze 30% tego co mial dostac, ups co robic, ciezko bylo. Troszke podymil, ktos mu powiedzial, ze na nastepny dzien ktos do firmy przyjdzie i podrzuci (nikt, nigdy tego nie zrobil) Bylismy w domu okolo 22-23 melanz do poznych godzin nocnych, tak konczy sie ten wyjazd. Nie jestem pewien ale chyba 19Zaglebiak24 byl na tym meczu to moze cos dopowiedziec. Mecz bez zadnej wielkiej przygody ale warto bylo, Dopowiem, ze niestety nie awansowalismy wtedy, jeszcze Conkordia nas wyprzedzila, moze ktos z uczestnikow tego forum byl w Knurowie, tez fajny wyjazd, niestety nie moge na ten temat nic powiedziec, wyjazd nie zaliczony, praca Evil or Very Mad wklejam jeszcze tabele z dwoch najlepszych dla mnie sezonow naszego CKS-u, czekam na powrot tamtych czasow, z lepszym finalem. Dzieki i sorki za pomylki, literowki i co tam jeszcze popadnie
CKS 1924 Czeladź

debowe
Posty: 12
Rejestracja: 19.04.2010, 22:08

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: debowe » 05.02.2011, 18:30

Niestety nie moge edytowac.
Tu jeszcze filmik z meczu Varta- CKS

[link]
CKS 1924 Czeladź

strona-praska
Posty: 248
Rejestracja: 31.03.2010, 21:57

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: strona-praska » 06.02.2011, 18:16

Posiada ktoś może skan z TMK opisu wszystkich meczy kadrowych za czasów Koalicja vs Triada itp. ? Po sieci krążył też kiedyś film z turnieju Koalicji w Białymstoku (miałem kiedyś na VHS ale kaseta poszła gdzieś sie j****)

TheWayOfLife
Posty: 135
Rejestracja: 18.05.2010, 20:35

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: TheWayOfLife » 06.02.2011, 19:08

Mam te TMK przed soba,niestety nie posiadam skanera

ODEK
Posty: 483
Rejestracja: 13.09.2009, 12:15
Lokalizacja: Wschód

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: ODEK » 06.02.2011, 19:36

TheWayOfLife pisze:Mam te TMK przed soba,niestety nie posiadam skanera
To zrób zdjęcia
...

fan79
Posty: 83
Rejestracja: 30.05.2010, 13:41

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: fan79 » 09.02.2011, 18:43

Mam pytanie o mecz kadry Polska - Litwa w Brzeszczach w 93r. Pamiętam gonitwy pod stadionem, kto tam się ganiał?

wykrys
Posty: 36
Rejestracja: 04.03.2007, 11:11
Lokalizacja: Wro

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: wykrys » 09.02.2011, 21:30

debowe pisze:
Varta Namyslow - CKS Czeladz


he he a juz myślałem że nikt nie pamięta wyjazdów do Namysłowa.
Fajnie przeczytać jak to z drugiej strony wyglądało.
Szkoda że czasy kiedy ten sam autokar jechał dopingować, a przy okazji jakiejś akcji ten sam autokar cały stawał do walki, nie wrócą. Obecny podziały na pikników/ultrasów/hools/zgredów itp etc gdzieś zabiły atmosfere tego spontanu lat 90tych.

Co do opisywanego meczu to dodam że ciśnienie było ogromne w Namysłowie bo wszyscy mieli w głowach przekręt z pierwszego meczu. Plotka z tą iloscią osób zmierzajacych do Namysłowa się Wam udała - wszyscy się spodziewali najazdu - a tu zawód. I te tłumy psów w całym mieście przez których nawet browara sie nie można w spokoju było napić.

Przy okazji - namysłowscy kibice nigdy nie zaakceptowali nazwy Varta - zawsze dla nich był i jest to Start.

IceTea
Posty: 344
Rejestracja: 21.11.2009, 22:48

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: IceTea » 09.02.2011, 23:21

Moglby ktos opisac mecz Stomil - Legia (1:6) z 2001r ?
Obrazek

Rebus.
Posty: 69
Rejestracja: 04.09.2010, 10:29

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Rebus. » 10.02.2011, 08:34

dr hackenbush pisze:
IceTea pisze:Moglby ktos opisac mecz Stomil - Legia (1:6) z 2001r ?
nie ma co opisywać,jedziemy po kolei wg zegara jak było :)
[link]
[link]
[link]
[link]
Z tego wyjazdu zapamiętałem tylko, że był na zakazie i małą kamionkę pociągu w Ostródzie, rok wcześniej za to tez w Olsztynie wbiła mi sie do łba ostra pacyfikacja przez pały Stomilowców którzy próbowali cos rozkrecić na stadionie, tak sie zastanawiam czy te zdjęcia nie są przypadkiem z tamtego meczu z 2000r?

hooltRass
Posty: 131
Rejestracja: 10.07.2010, 09:25

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: hooltRass » 10.02.2011, 11:26

zemstynadejdzieczas pisze:fajnie jak by tu ktos wkleił relacje z meczu Ruch-Łks w 2004, ewentualnie jakis link na necie
podbijam
1964 - 1920 = 44

leniwiec
Posty: 711
Rejestracja: 26.02.2007, 18:23
Lokalizacja: zachód

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: leniwiec » 10.02.2011, 12:54

wykrys pisze:
debowe pisze:
Varta Namyslow - CKS Czeladz


he he a juz myślałem że nikt nie pamięta wyjazdów do Namysłowa.
Fajnie przeczytać jak to z drugiej strony wyglądało.
Szkoda że czasy kiedy ten sam autokar jechał dopingować, a przy okazji jakiejś akcji ten sam autokar cały stawał do walki, nie wrócą. Obecny podziały na pikników/ultrasów/hools/zgredów itp etc gdzieś zabiły atmosfere tego spontanu lat 90tych.

Co do opisywanego meczu to dodam że ciśnienie było ogromne w Namysłowie bo wszyscy mieli w głowach przekręt z pierwszego meczu. Plotka z tą iloscią osób zmierzajacych do Namysłowa się Wam udała - wszyscy się spodziewali najazdu - a tu zawód. I te tłumy psów w całym mieście przez których nawet browara sie nie można w spokoju było napić.

Przy okazji - namysłowscy kibice nigdy nie zaakceptowali nazwy Varta - zawsze dla nich był i jest to Start.
A pamiętasz może 2 lige i przyjazd Pogoni która zamieszkała w miejscowym hotelu i ganianki z miejscowymi i Śląskiem przez pół dnia, ciekawie i śmiesznie wtedy było jedna grupa się gania i bije druga razem pije, donoszą jej alkohol itp co za czasy masakra :) rok ok 1996

maciek_z_kalnu
Posty: 144
Rejestracja: 17.01.2011, 18:31

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: maciek_z_kalnu » 10.02.2011, 13:02

hooltRass pisze:
zemstynadejdzieczas pisze:fajnie jak by tu ktos wkleił relacje z meczu Ruch-Łks w 2004, ewentualnie jakis link na necie
podbijam
OD 45:16 sek http://www.youtube.com/watch?v=5r7sSkc9188&feature=fvsr

wykrys
Posty: 36
Rejestracja: 04.03.2007, 11:11
Lokalizacja: Wro

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: wykrys » 10.02.2011, 22:55

quote]
A pamiętasz może 2 lige i przyjazd Pogoni która zamieszkała w miejscowym hotelu i ganianki z miejscowymi i Śląskiem przez pół dnia, ciekawie i śmiesznie wtedy było jedna grupa się gania i bije druga razem pije, donoszą jej alkohol itp co za czasy masakra :) rok ok 1996[/quote]

no ba
Hotel sie Polonia nazywał. Chłopaki ze Szczecina sie zabarykadowali a miejscowi szturmowali ławkami i co było pod ręką. Szokiem było że Pogoń się bladym świtem pojawiła. Pamiętam że na rewanżu w Szczecinie pojawiło sie 5 (?) osób z Namysłowa co była nie lada zaskoczeniem.

tab
Posty: 31
Rejestracja: 20.09.2009, 20:49

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: tab » 10.02.2011, 23:09

dr hackenbush pisze:
IceTea pisze:Moglby ktos opisac mecz Stomil - Legia (1:6) z 2001r ?
nie ma co opisywać,jedziemy po kolei wg zegara jak było :)
[link]
[link]
[link]
[link]

Dobre foty! Masz wiecej?

OldSchoolFans
Posty: 402
Rejestracja: 11.01.2010, 23:22

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: OldSchoolFans » 11.02.2011, 19:03

IceTea pisze:Moglby ktos opisac mecz Stomil - Legia (1:6) z 2001r ?
[link]
[link]

ObserwatorTrybun
Posty: 21
Rejestracja: 04.11.2010, 21:28

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: ObserwatorTrybun » 12.02.2011, 12:31

[link]

Miedź Legnica - Arka Gdynia
Zagłębie Lubin - Stomil Olsztyn

Silver
Posty: 297
Rejestracja: 16.03.2007, 16:11

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Silver » 12.02.2011, 15:46

Ma ktoś jakąś relację z meczu Arka - Pogoń, awantury na sektorze gości i wjazdu ekipy Legii pod kasy Arki?
A no.

Hannibal84
Posty: 234
Rejestracja: 06.03.2011, 19:37

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Hannibal84 » 11.03.2011, 11:52

Dobra to coś od siebie mazne.
DAWNO TO BYŁO, ALE WARTE PRZYPOMNIENIA. ŻESZ SIE ROZPISAŁEM. MOŻE KTOŚ Z ZIELONKI TO CZYTA I POWIE JAK TO Z JEGO STRONY WYGLĄDAŁO.

Hannibal84
Posty: 234
Rejestracja: 06.03.2011, 19:37

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Hannibal84 » 11.03.2011, 11:54

Nie ma EDYTUJ, koleś zdązył na samolot :)

kibicTurysta

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: kibicTurysta » 14.03.2011, 14:02

Relacja ze strony Widzewa :
Po 566 dniach przerwy, doszło 25.10.2002r. do spotkania warszawskiej Legii z Widzewem Łódź, które zawsze wzbudza wiele emocji i stoi zwykle na wysokim sportowym poziomie. W poprzednim sezonie z powodu podziału ekstraklasy na dwie grupy, zespoły te nie zagrały ze sobą (Widzew nie awansował do czołowej ósemki gdzie grała Legia a wcześniej Legia i Widzew znajdowały się w innych grupach). W drużynie gospodarzy zabrakło pauzującego za kartki Vukovicia. W Widzewie kontuzja wyeliminowała z gry Rachwała, ale za to na ławce zasiadł powracający do zdrowia Terlecki.

Smuda postanowił, że w bramce wystąpi Robakiewicz, licząc zapewne na jego doświadczenie i znajomość zawodników drużyny przeciwnej (grał wcześniej w tej drużynie). Piłkarzy obu zespołów przywitał ułożony przez kibiców Legii na całej trybunie zwanej „Żyletą” i wykonany z kolorowych kartek napis "Witamy w piekle" w otoczeniu kilkudziesięciu rac. Nie widziała tego na żywo większość z 1600 osobowej grupy kibiców Widzewa przybywającej na to spotkanie „wypchanym po brzegi” pociągiem specjalnym z Łodzi (wyjazd pociągu specjalnego ze stacji Nicianiana został sfinansowany w całości przez warszawski fan club Widzewa znany pod nazwą Red Bulls’87). Na stacji w Skierniewicach gdzie dosiadały się fan cluby łódzkiej drużyny, pociąg ruszył gdy część kibiców była jeszcze na peronie, co spowodowało zaciągnięcie hamulca ręcznego. W wyniku tego odjazd z tej stacji opóźnił się o godzinę a konsekwencja tej sytuacji była taka, że fani Widzewa zawitali na trybuny stadionu przy ul. Łazienkowskiej dopiero pod koniec pierwszej połowy(niektórzy weszli nawet dopiero w ok. 75 min spotkania, bo złośliwość gospodarzy była wielka i wpuszczali oni kibiców pojedynczo, jedną wąską furtką, co oczywiście wszystko opóźniało). Łódzcy zawodnicy na początku rywalizacji wywalczyli dwa rzuty rożne, jednak dośrodkowania Grzelaka padały łupem Stanewa. W 9 minucie blisko zdobycia bramki był Zieliński. Po centrze Kiełbowicza z rzutu wolnego, obrońca Legii główkował, ale nad bramką. Kilka minut później Kucharski wyłożył piłkę Surmie, jednak ten zbyt daleko ją sobie wypuścił i został uprzedzony przez Robakiewicza. Kolejne dwie okazje na zdobycie bramki zmarnował Svitlica. Najpierw zgubił piłkę w polu karnym, a po chwili spudłował z 11 metrów po podaniu Surmy. W 27 minucie napastnik Legii znów niepokoił Robakiewicza strzelając obok bramki. Potem szczęścia strzałem z dystansu próbował Omeljańczuk. Widzew skupił się głównie na obronie dostępu do własnej bramki. Dopiero w 42 minucie łodzianie przeprowadzili groźną akcje, która mogła zakończyć się bramką. Hermes podał na środek do Włodarczyka, a ten świetnie zauważył wychodzącego na czystą pozycje Rachwała. Niestety pomocnik Widzewa zamiast podciągnąć z piłką jeszcze parę metrów, uderzył od razu i minimalnie przestrzelił. W odpowiedzi mocnym strzałem na bramkę Robakiewicza popisał się Jóźwiak, jednak łódzki bramkarz bez kłopotów obronił. W tym czasie na trybunach znajdowała się już znaczna ilość kibiców Widzewa, którzy zaczęli machać czerwonymi i białymi chorągiewkami ułożonymi w klubowych barwach, zaraz potem balonikami by wreszcie zakończyć podnosząc do góry czerwone i białe karteczki. Gdy łódzcy kibice kończyli pokaz, sędzia gwizdnął i było po pierwszej połowie, w której taktyka Smudy zdała egzamin i łódzcy piłkarze utrzymywali korzystny rezultat.

Druga część spotkania zaczęła się od mocnego uderzenia zespołu Legii. Kucharski w polu karnym Widzewa, odegrał piłkę do Majewskiego, a ten wyłożył ją Svitlicy. Serbski napastnik wyprzedził Ciesielskiego i posłał w 47 min. futbolówkę do siatki obok Robakiewicza. Warszawscy fani szaleli ze szczęścia, odpalając przy tym sporo pirotechniki. W 54 minucie blisko wyrównania był Monteiro. Brazylijski piłkarz silnie uderzył z rzutu wolnego, ale Stanew nie dał się zaskoczyć. W tym momencie kibice Widzewa w otoczeniu transparentów i w połączeniu z szarfami pokazują legionistom sektorówkę przedstawiającą Widzewiaka wrzucającego eLkę do kosza a trener Smuda postanowia wzmocnić siłę ofensywną zespołu i na boisku zamiast Seweryna pojawia się Dymkowski, a Włodarczyka zastępuje Andjelković. I to właśnie Jugosłowiański napastnik chwilę po wejściu mógł zdobyć gola. Giuliano zagrał piłkę w pole karne Legii, gdzie doszedł do niej Andjelković, napastnik Widzewa obrócił się i mocno uderzył, jednak minimalnie nad poprzeczką. W rewanżu szybka kontra gospodarzy. Majewski zagrał piłkę do Magiery, ten będąc w jedenastce Widzewa zamiast podać do nieobstawionego Svitlicy, próbował indywidualnej akcji, jednak na posterunku był Węgrzyn. W 72 minucie powinien być remis. Batata będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii, próbował zmieścić piłkę między nogami Stanewa, ale sztuka ta mu się nie udała, po rykoszecie piłka trafiła do Andjelkovicia, który ponownie zagrał na środek do Bataty, ale uderzenie Brazylijczyka zostało zablokowane. Legioniści groźnie kontratakowali. Najpierw Kiełbowicz wbiegł w pole karne, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i Węgrzyn zdołał go zablokować, następnie uderzenie Kucharskiego trafia w jednego z łódzkich obrońców, a dobitka Szali poszybowała wysoko nad bramką. Chwile później mecz został przerwany. Kibice Widzewa wdarli się na boisko a było to niedługo po tym, jak na Żylecie zapłonęła zdobyta nieco wcześniej przez chuliganów Legii na sparingu Widzewa w Sochaczewie, flaga tego fan clubu z napisem „Widzew Jest Wielki. Chuligani Widzewa po wcześniejszym zadymieniu sektora i części boiska rzucanymi świecami dymnymi a także petardami stroboskopowymi, rozkręcają śrubki mocujące ogrodzenie i wyłamują płot, wpadają w liczbie 100-150 osób na murawę i uszkadzają flagę warszawiaków z napisem ”Duma i Sława” oraz zaczynają toczyć walkę z chuliganami Legii, którzy z trybuny głównej próbują zapobiec dalszym stratom(w tym czasie łódzcy ultrasi zdejmują flagi Widzewa z płotu i bezpiecznie je chowają, podobnie zresztą jak czynią to ich odpowiednicy z Legii ze swoimi flagami). Przerwa w spotkaniu trwała blisko 19 minut, bo tyle zajęło policji spacyfikowanie zamieszek i sektora gości (po obu stronach byli poszkodowani w wyniku przede wszystkim rzucanych w siebie rac). Po wznowieniu gry wydawało się, że Widzewiacy będą chcieli wykorzystać dekoncentracje Legii. Najpierw Monteiro strzelił z wolnego, ale wprost w Stanewa, a później Terlecki dośrodkowuje w pole karne, gdzie główkował Węgrzyn, ale ponownie bramkarz Legii pewnie interweniował. W 107 minucie (a właściwie w 87 min. normalnego czasu gry) gospodarze zdobyli drugiego gola. Na środku boiska sfaulowany został jeden z piłkarzy Legii, Widzewiacy wdali się w dyskusje z sędzią, a w tym czasie Majewski zagrał piłkę do Svitlicy, który strzałem w krótki róg, pokonał Robakiewicza. Arbiter uznał gola i było po meczu. Kibice Widzewa przetrzymywani są jeszcze jakiś czas na stadionie by w policyjnej eskorcie „przespacerować” się w kilometrowym pochodzie na dworzec, na Powiśle i ruszyć w powrotną drogę do Łodzi. Nie obyło się oczywiście bez tradycyjnych złośliwości policji, wjazdu końmi w idący tłum czy naciąganego użycia pał (takie samo zachowanie stróżów porządku obowiązywało w drodze na stadion w Warszawie). Kibice Legii tylko obserwują idących łódzkich fanów. W pociągu powrotnym panował duży tłok i w takich warunkach o godzinie 2.00 sympatycy RTS-u meldują się w mieście Włókniarzy.
Konfrontacja odwiecznych rywali nie stała na takim poziomie jak się spodziewano. Legia była drużyną lepszą, a łodzianie zagrali zbyt zachowawczo. Dopiero po stracie pierwszej bramki i wejściu Dymkowskiego, Terleckiego i Andjelkovicia, Widzew zaczął grać bardziej ofensywnie, ale nie wystarczyło to na wywiezienie choćby jednego punktu ze Stolicy. Ten mecz zostanie zapamiętany jednak nie jako spektakl piłkarski, ale przede wszystkim z powodu awantury kibiców na płycie boiska, która była jedną z największych, jaka miała miejsce na stadionie Legii. W cieniu tych wydarzeń była katastrofalna organizacja i zabezpieczenie tego spotkania, o czym mogli przekonać się kibice z całej Polski obserwując wydarzenia za pomocą stacji telewizyjnej CANAL+, która transmitowała na żywo jego przebieg. To co zrobiono w Warszawie można zatytułować "Jak oszukano kibiców Widzewa" i tylko ten, kto tam był może zrozumieć tę sytuacje. To, że przy tym nikomu nic się nie stało(pomijając walkę chuliganów na murawie) i nie doszło do tragedii graniczy z cudem. Z podobnymi sytuacjami mamy w Polsce do czynienia dość często, ale tutaj przejaskrawiono to w sposób maksymalny. Szczytem chamstwa jest udostępnienie 1576 wejściówek (tyle sprzedano) dla Widzewiaków i wpuszczenie takiej grupy jedną, wąską furtką na sektor mający ok. 900-1000 miejsc siedzących (toteż nie wszyscy mecz obejrzeli). Trwało to grubo ponad godzinę i robiono to celowo, powoli wykorzystując fakt spóźnienia (mającego zresztą miejsce z winy samych kibiców). O działaniach policji napisano już wcześniej, natomiast nie wspomniano jeszcze o jednym wydarzeniu. Na meczu, na początku drugiej połowy kibice Legii wywiesili flagę Arbeit Macht Frei (AMF) a ten napis był nad bramą prowadzącą do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie zginęło kilka milionów ludzi. Flaga wisiała na płocie dość długo a organizatorzy i sami kibice Legii nie reagowali. Dopiero po pewnym czasie usunęli ją sami kibice, co nie zmienia faktu, że nie można już odpowiedzialności za tę flagę zrzucić tylko na karb małej grupki idiotów. To była kompromitacja i wstyd dla każdego szanującego swój kraj Polaka, zbezczeszczenie pamięci ofiar i żadne późniejsze przeprosiny działaczy i kibiców Legii nie mogą już zmienić i zatuszować zaistniałych faktów. O tym będzie się pamiętać!
[link]
[link]
[link]
[link]

[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]

Radek_ZS
Posty: 2062
Rejestracja: 27.03.2007, 17:51

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Radek_ZS » 19.03.2011, 15:00

Nudzi mi się to coś napiszę ze swoich wspomnień,póki jeszcze pamiętam w miare.
>>> WORKING CLASS <<<

Thor1982
Posty: 104
Rejestracja: 08.10.2010, 22:06

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Thor1982 » 19.03.2011, 17:34

O ile sięgam pamięcią Legia z ziomkami zajęli miejsca w sektorze buforowym (tam ich psiarnia wprowadziła), a Widzew zajął wtedy miejsce na koronie stadionu. Tak by w przypadku starcia atakowaliby z góry ;) Widzew wtedy razem z Lechem, Ruchem i chyba kimś z Arki w ok 80 osób.

Na tym meczu chyba ktoś z Zawiszy wyłapał od nas.

Radek_ZS
Posty: 2062
Rejestracja: 27.03.2007, 17:51

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Radek_ZS » 19.03.2011, 18:33

Na sektorze było pospolite ruszenie z kilkunastu klubów, ale najwięcej Widzewa i Ruchu.
Wejście na sektor było od góry i weszliście na góre sektora, aby w momencie wejścia chłopaków, być na tym samym poziomie, a nie wyżej.

Gdyby się węgierskie psy nie ścięły że się kręci awantura i wpuściły by chłopaków, to byłoby ciekawie.A wiem kto był w autokarach i kto był z drugiej strony na sektorze.
I tu bym się musiał napiąć , ale nie tędy droga ;-)
>>> WORKING CLASS <<<

Radek_ZS
Posty: 2062
Rejestracja: 27.03.2007, 17:51

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Radek_ZS » 22.03.2011, 22:13

Był Budapeszt, to cofamy się o 8 lat do Zabrza :-).
Mecz Polska - Rumunia 06.09.1995 Zabrze.


Na ten mecz wybieramy się pociągiem (ok 350 osób głównie z Sosnowca + Legia).
Droga w tamtą strone w miare spokojna. Dojeżdżamy do Zabrza, kierujemy się pod stadion oczywiście w asyście psiarni. W ogóle psiarni tamtego dnia na mieście to jak w stanie wojennym.
Dochodzimy pod stadion, a tam lata 90-te w pełni. Już z daleka widać ganianki.
Setki osób w pomarańczowych flekach i widać , że większośc przyjechała niekoniecznie oglądać mecz ;-). Prawie wszyscy na sobie klubowe barwy.
Pijemy piwo, patrzymy na korone stadionu, a tam jakieś ganianki i to niezłe.
Kto to kogo znowu gania? . O ku***! Arka gania naszych.
Idzie fama, że potargali dwie nasze nowiutkie flagi. Bezsilność. Stoisz w ścisku przed stadionem, otoczony psami i nic nie możesz zrobić.Wydało się , że grupa od nas ok 50 osób przyjechała osobno autokarem i mieli ze sobą dwie flagi ( te skrojone). Byli na sektorze ok 30 min przed resztą grupy ( 350 osób). Tak , że Panowie Arkowcy dobrze wiecie ile było osób z Sosnowca na sektorze jak kroiliście flagi.Ale oczywiście akcja na Wasz plus.
W końcu wpadamy na stadion chwila awantury z Arką i między nami powstaje gruby kordon psów. Ok, Triada z przydupasami z lewej, nie da się dojśc , ale z prawej nikt nie pilnuje. Szybki rzut oka kto to?. A tu GKS Katowice, wymieszani z jakimiś piknikami. Ktoś za flagi wyłapać musi. Szybkie kopy. tamci uciekają na koniec sektora. Po chwili już i z tamtej strony mamy kordon.
Arka cały czas walczy z psami z kordonu, a my ten kordon z drugiej strony.
Na stadionie meksyk. Co drugi sektor ktoś się napierdala. Non stop coś lata nad głowami ( race,ławki, kamienie). Co chwile coś się pali na bieżni stadionu.
Na sam mecz to nie patrzałem, ani chwili :-). I tak cały mecz. Ekip obecnych na meczu nie będę wymieniał bo byli prawie wszyscy w różnych liczbach.
Kilka minut do końca meczu i kumpel mi podaje pomysł. Chodż na wcześniejszy pociąg ,ja wiem o której jest. Oki idziemy bo póżniej stąd się nie wyjedzie.
Wyszliśmy ledwo za brame stadionu, a tu już lecą jakieś trole z pasami ( bardzo popularna wówczas broń :-). Szybki rzut oka, czterech, ale młodsi od nas. Nie uciekamy. Chwila bijatyki, koleś trafiony klamrą z czymś ciężkim na końcu zalewa się farbą . Napastnicy chyba przestraszyli się widoku krwi bo uciekli.
No to szmata na łeb i idziemy dalej. Zatrzymuje nas psiarnia i pogotowie.
Zgadzamy się na szycie na miejscu. Kilka minut i koleś już z turbanem na głowie.
Zresztą w ten dzień dużo turbaniarzy chodziło po mieście ;-)
Zachodzimy na dworzec, a tam Górnik gania się z psami po peronach.
Te k**** latają i pałują kogo popadnie. Do czasu, aż zaczynają się po kolei schodzić coraz to nowe ekipy. Co nowa ekipa w okolicy dworca to awantura coraz bardziej przybiera na sile. W końcu się zrobił taki burdel, że już nikt nic nie wie.
Psów coraz więcej, ale coraz to nowi kibice dochodzą. Leją się wszyscy z wszystkimi. I tak z godzine.W końcu psy opanowały okolice dworca, stoją na
peronie i wpuszczaja w zależnośći kto i gdzie jedzie. Oczywiśćie przed wejściem do pociągu zajebista ścieżka zdrowia.
Jest w końcu pociąg do Katowic. Postanowiliśmy się wmontować tyłem przez okna.
Lecimy nasypem dopadamy ostatnich wagonów i fru przez okna. Za nami postapiło podobnie kilkadziesiąt osób. W pociągu do Katowic wymieszana cała Polska.
Cały czas dalej awantury w pociągu i jeden tyszanin latający z bagnetem.
Starsi tyszanie pewno będą wiedzieć o kogo chodzi, ponieważ ten kolo się powiesił kilka lat póżniej, a wiem że była to persona znana w Tychach.

Podsumowywując, mogę powiedzieć , że był to jeden z moich lepszych meczów,
a dzisiejsi Arkowcy mogli by się uczyć od swoich poprzedników, bo nie będe ukrywał,że mieli wtedy naprawde dobrą bande.
>>> WORKING CLASS <<<

Radek_ZS
Posty: 2062
Rejestracja: 27.03.2007, 17:51

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Radek_ZS » 22.03.2011, 22:33

Oczywiście jest to moja prywatna relacja, a nie oficjalna relacja Zagłębia.
>>> WORKING CLASS <<<

coci
Posty: 121
Rejestracja: 28.10.2009, 22:14

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: coci » 22.03.2011, 23:12

Witam
Tak sie sklada ze ja rowniez bylem na tym meczu....tyle ze po drugiej stronie barykady ;-)
Nawiasem mowiac w tamtym okresie(polowa lat 90-tych),mozna powiedziec ze mieliscie troche do nas pecha.
W końcu wpadamy na stadion chwila awantury z Arką i między nami powstaje gruby kordon psów. Ok, Triada z przydupasami z lewej, nie da się dojśc , ale z prawej nikt nie pilnuje.
...wtedy jeszcze nie bylo triady-takie male sprostowanie.Siedzielismy razem z Cracovia i Polonia Bytom.Lech siedzial w innym sektorze i z tego co pamietam awanturowal sie chyba z Motorem.
Reszta wlasciwie sie zgadza.
Rowniez wg.mnie ten "mecz" byl jednym z najlepszych i najciekawszych w moim zyciu.Old school-owa esencja lat dziewiedziesiatych-naprawde niezapomniane przezycia.
...i ARKA GDYNIA!

Radek_ZS
Posty: 2062
Rejestracja: 27.03.2007, 17:51

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Radek_ZS » 22.03.2011, 23:19

Bankowo na Waszym sektorze było jeszcze Jastrzębie. Wiem bo jednemu zabrałem czapke ;-)

O ile pamiętam był to jeden z pierwszych meczów z rozejmem na kadrze, a tu taki klops :-).
>>> WORKING CLASS <<<

dobry_bo_Polak
Posty: 2
Rejestracja: 22.03.2011, 23:59

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: dobry_bo_Polak » 23.03.2011, 00:09

Jastrzębia okolo setki, i okolo 30 Piasta Nowa Ruda jesli dobrze pamiętam. (moglem pomylic z Polska-Slowacja tez w Zabrzu)

ps. Witam Forum

Joka
Posty: 175
Rejestracja: 19.09.2010, 01:27
Lokalizacja: East Side City

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Joka » 23.03.2011, 00:30

kibicTurysta pisze:tak, to relacja jakiegos Arkowca, jak masz relacje przeciwnej strony to wklej, kazdy sam wyciagnie wnioski.


Wisła II - Hutnik (2003r.).
Relacja wiślaka:
"Rano penetracja Huty ale pies na psie.
Zbiearamy się więc na przystadionowym już osiedlu w około 100 osób. Czekamy, widząc podjeżdżający z policją Hutnik wychodzimy i stajemy pod swoimi kasami stwierdzając że nic się nie będzie działo. Hutnik jednak urywa się obstawie i lecą na nas w kilakdziesiąt osób, u nas banda dobra, uśmiech na ryjach i dawaj na nich, bez krzyków, na spokojnie, bez biegania...oczywiście między nas muszą wjebać się psy i po paru przepychankach "awantura" się kończy. Później w opisie Hutnika była wzmianka że chwilowo się wycofaliśmy co do tej pory jest dla mnie skurwysyńską zgadką gdyz cały mój honor daje za to że nikt się nie cofną ni kroku (nie wiem moze dlatego ze dzielił nas mały park i skos ulicy tak to widzieli ?)
Na meczu atak młodych od nas na sektor Hutnika (my na mecz nie wchodzimy) przez murawę ale jak łatwo było przewidzieć bezskuteczny, w sektorze Hutniak lądujeą dwie race, ich gniotą psy, naszych zgania z murawy armatka i oddzial psów.

Rewanż na Suchych Stawach to ponad 200 osób od nas. Ekipa nastawiona na inne niż mecz atrakcje. Gdy bramę przekracza pierwszekilak osób atakuje ich ekipa Hutnika (stały motyw na Suchych Stawach=atak na gości w drodze z kasy na sektor gości). Kilku naszych nei moze podjąc walki z kilkukrotnie przeważającym Hutnikiem i muszą się cofnąc, wtedy bramę forsuje kilkanaście osób od nas i zaczyna się mała regularna walka. Hutnik jest też atakowany przez ochronę i musi spieprzać na swoje sektory."
Z tego, co pamiętam po tym meczu na Wawelu, to jeszcze próbujecie coś zdziałać na Królewskiej, jak szliśmy pieszo po pęknięciu jednego z "przgubowca",(w jakiejś przecznicy staliście) ale mieszają się szybko w to psy i nie było szans na nic więcej. Obiektywnie muszę stwierdzić, że na moje oko nikt tam raczej się od Was nie cofał, tylko psiarnia za szybko ogarnęła to. Co do akcji w trakcie meczu, to sprytnie to wykombinowaliście, dwie race poszły w sektor i nim ogarnęliśmy się, byliście już prawie pod naszym sektorem. Wpadliśmy na kraty próbując dostać się na murawę, ale gaz jednak był silniejszy. Potem polewczka rzeczywiście "wyprasza" Was ze stadionu i mecz przerwany. W sumie mecz bardzo spoko:-)
A my wciąż o tym samym, a my wciąż tacy sami! Charakternie z zasadami, z pierdolnięciem jak dynamit!

siarkohoolik
Posty: 63
Rejestracja: 25.02.2010, 13:49

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: siarkohoolik » 23.03.2011, 12:14

Stomil mial taka jedna ciekawa rundy gdzie prawie wszedzie jezdzili autokarem i mieli dwa wjazdy pod kasy w zabrzu i Lubinie. Moze ktos zainteresowany opisac te wyjazdy? Rok 2001-2002 jak sie nie myle

Barnet
Posty: 1629
Rejestracja: 10.01.2010, 21:47

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Barnet » 23.03.2011, 13:36

Radek_ZS pisze:Był Budapeszt, to cofamy się o 8 lat do Zabrza :-).
Mecz Polska - Rumunia 06.09.1995 Zabrze.


Na ten mecz wybieramy się pociągiem (ok 350 osób głównie z Sosnowca + Legia).
Droga w tamtą strone w miare spokojna. Dojeżdżamy do Zabrza, kierujemy się pod stadion oczywiście w asyście psiarni. W ogóle psiarni tamtego dnia na mieście to jak w stanie wojennym.
Dochodzimy pod stadion, a tam lata 90-te w pełni. Już z daleka widać ganianki.
Setki osób w pomarańczowych flekach i widać , że większośc przyjechała niekoniecznie oglądać mecz ;-). Prawie wszyscy na sobie klubowe barwy.
Pijemy piwo, patrzymy na korone stadionu, a tam jakieś ganianki i to niezłe.
Kto to kogo znowu gania? . O ku***! Arka gania naszych.
Idzie fama, że potargali dwie nasze nowiutkie flagi. Bezsilność. Stoisz w ścisku przed stadionem, otoczony psami i nic nie możesz zrobić.Wydało się , że grupa od nas ok 50 osób przyjechała osobno autokarem i mieli ze sobą dwie flagi ( te skrojone). Byli na sektorze ok 30 min przed resztą grupy ( 350 osób). Tak , że Panowie Arkowcy dobrze wiecie ile było osób z Sosnowca na sektorze jak kroiliście flagi.Ale oczywiście akcja na Wasz plus.
W końcu wpadamy na stadion chwila awantury z Arką i między nami powstaje gruby kordon psów. Ok, Triada z przydupasami z lewej, nie da się dojśc , ale z prawej nikt nie pilnuje. Szybki rzut oka kto to?. A tu GKS Katowice, wymieszani z jakimiś piknikami. Ktoś za flagi wyłapać musi. Szybkie kopy. tamci uciekają na koniec sektora. Po chwili już i z tamtej strony mamy kordon.
Arka cały czas walczy z psami z kordonu, a my ten kordon z drugiej strony.
Na stadionie meksyk. Co drugi sektor ktoś się napierdala. Non stop coś lata nad głowami ( race,ławki, kamienie). Co chwile coś się pali na bieżni stadionu.
Na sam mecz to nie patrzałem, ani chwili :-). I tak cały mecz. Ekip obecnych na meczu nie będę wymieniał bo byli prawie wszyscy w różnych liczbach.
Kilka minut do końca meczu i kumpel mi podaje pomysł. Chodż na wcześniejszy pociąg ,ja wiem o której jest. Oki idziemy bo póżniej stąd się nie wyjedzie.
Wyszliśmy ledwo za brame stadionu, a tu już lecą jakieś trole z pasami ( bardzo popularna wówczas broń :-). Szybki rzut oka, czterech, ale młodsi od nas. Nie uciekamy. Chwila bijatyki, koleś trafiony klamrą z czymś ciężkim na końcu zalewa się farbą . Napastnicy chyba przestraszyli się widoku krwi bo uciekli.
No to szmata na łeb i idziemy dalej. Zatrzymuje nas psiarnia i pogotowie.
Zgadzamy się na szycie na miejscu. Kilka minut i koleś już z turbanem na głowie.
Zresztą w ten dzień dużo turbaniarzy chodziło po mieście ;-)
Zachodzimy na dworzec, a tam Górnik gania się z psami po peronach.
Te k**** latają i pałują kogo popadnie. Do czasu, aż zaczynają się po kolei schodzić coraz to nowe ekipy. Co nowa ekipa w okolicy dworca to awantura coraz bardziej przybiera na sile. W końcu się zrobił taki burdel, że już nikt nic nie wie.
Psów coraz więcej, ale coraz to nowi kibice dochodzą. Leją się wszyscy z wszystkimi. I tak z godzine.W końcu psy opanowały okolice dworca, stoją na
peronie i wpuszczaja w zależnośći kto i gdzie jedzie. Oczywiśćie przed wejściem do pociągu zajebista ścieżka zdrowia.
Jest w końcu pociąg do Katowic. Postanowiliśmy się wmontować tyłem przez okna.
Lecimy nasypem dopadamy ostatnich wagonów i fru przez okna. Za nami postapiło podobnie kilkadziesiąt osób. W pociągu do Katowic wymieszana cała Polska.
Cały czas dalej awantury w pociągu i jeden tyszanin latający z bagnetem.
Starsi tyszanie pewno będą wiedzieć o kogo chodzi, ponieważ ten kolo się powiesił kilka lat póżniej, a wiem że była to persona znana w Tychach.

Podsumowywując, mogę powiedzieć , że był to jeden z moich lepszych meczów,
a dzisiejsi Arkowcy mogli by się uczyć od swoich poprzedników, bo nie będe ukrywał,że mieli wtedy naprawde dobrą bande.
na tym meczu tak jak piszesz był taki burdel, że nawet dali ówczesnemu wtedy selekcjonerowi kadry, mikrofon żeby nawoływał do uspokojenia się na trybunach
Obrazek

coci
Posty: 121
Rejestracja: 28.10.2009, 22:14

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: coci » 23.03.2011, 18:52

Witam
Wracajac jeszcze do opisywanego wyzej meczu Polska-Rumunia 95.
Mam nadzieje ze mnie nikt tutaj nie zbanuje za wklejenie linka do galerii ze zdjeciami
http://www.arkowcy.pl/galeria,367,1,pol ... a-1995.tag
...a tutaj fragment opisu tego meczu z forum Widzewa.
Pod stadionem my (tj. Widzew) stajemy na rogu ulicy naprzeciwko wejścia na sektor przyjezdnych i czekamy aż nasi przedstawiciele odbiorą bilety. Tak sobie czekając widzimy przechodzące obok duże grupy kibiców Cracovii, Ruchu, Zagłębia i Legii, Poloni Bytom... ale największe wrażenie robił przemarsz Arki Gdynia, ok. 300 osób naprawdę silnej ekipy, my przy nich wyglądaliśmy jak kibice zespołu z A-klasy. Gdy pod kasy dotarło Zagłębie Sosnowiec doszło do zadymy. W ich kierunku ruszyła Arka Gdynia, ale do bezpośredniego starcia nie doszło z powodu interwencji policji, nie mogąc dostać się do Zagłębia, Arka rozpoczęła konkretną awanturę z policją, jednak po kilku chwilach sytuacja została wyjaśniona. W pewnym momencie podchodzi do nas 6 kolesi z Lecha na czele z niejakim panem U., gdy ich zobaczyłem szczena trochę mi opadała, bo mówiąc oględnie robili duuuuuuże wrażenie (oni reprezentowali taki styl dzisiejszych typowych bojówkarzy, który wtedy był jeszcze w powijakach, co dodatkowo potęgowało wrażenie), szukali ŁKS-u (coś tam do nich mieli, ale już nie pamiętam co) i myśleli, że to właśnie my, kilku ełksów stojących niedaleko raczej też nie wykazywało ochoty do głośnego manifestowania swojej przynależności klubowej.. ale wcale im się nie dziwiłem.

Wreszcie mamy bilety i wchodzimy na stadion, siadamy w niezbyt "medialnym" z punktu widzenia transmisji telewizyjnej miejscu bowiem niedaleko trybuny dla działaczy i vipów. Po lewej stronie za sąsiadów mamy Śląsk, Lechię i Wisłę, a po prawej BKS Bielsko i Góral Żywiec. Nas jest ok. 50 osób (część naszych dotarła do Zabrza samochodami) i nie prezentujemy się już tak najgorzej, z nami siedzą tez chłopaki z Chrobrego, Petrochemi, Karpat i Stali Rzeszów. Przed rozpoczęciem meczu na trybunach co chwilę dochodziło do różnych awantur. Najpierw Arka wygoniła i skasowała z 2 flag część fanów Zagłębia Sosnowiec, potem mieli dużą awanturę z policją, z mundurowymi starcie miał tez trójkąt Ś-L-W, ale w końcu zostali ostro spałowani, później doszło też do dymu w sektorze Lecha i Motoru (ci pierwsi powiesili flagę na barwach Motoru), w czasie spotkania Arka i Cracovia obrzucają się z Legią i Sosnowcem petardami i świecami dymnymi i czym się jeszcze da. Ogólnie atmosfera bardzo napięta, co chwilę jakieś starcia itd., przypominająca jako żywo pamiętny mecz Polska - Anglia z 1993 roku.
...a calosc znajduje sie tutaj:http://www.widzewtomy.net/index.php?opt ... &Itemid=98
Pozdrawiam
...i ARKA GDYNIA!

Hannibal84
Posty: 234
Rejestracja: 06.03.2011, 19:37

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Hannibal84 » 25.03.2011, 00:14

Jest to pamiętna ustawka jak dobrze pamietam ok. 160 Lecha i ok 200 Legii. Legia sie przeliczyła i Lech odnosi zwycięstwo. Liczby mogą sie różnić od tych które podałem, ale są napewno bliskie. Legia w białych koszulkach.

5baniek
Posty: 59
Rejestracja: 25.03.2011, 07:21

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: 5baniek » 25.03.2011, 07:30

Pamietam opis chlopaka z Lecha Poznan i slowa mniej wiecej typu "gdy padaly znane twarze z Legii to juz wiedzielismy ze sie dzis nie cofniemy" i "na koniec ludzie z okolicznych okien zaczeli bic nam brawa". Legia w bialych koszulkach a Lech w zoltych przepaskach na bicepsach. Pamietam ze fajnie czytalo sie ten opis.

PS: Witam na forum.

tera-wal_wal-tera
Posty: 196
Rejestracja: 02.09.2010, 18:32

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: tera-wal_wal-tera » 25.03.2011, 12:08

Odnośnie dwóch postów powyżej - (L) sporo mniej niż 2 paki a Kks-u trzy autokary więc też trochę mniej niż 160, więc po c*** pisać 'dokładne' liczby na podstawie zasłyszanych (bądź przeczytanych) relacji.

Na zdjęciach widać tyły poznaniaków i poturbowanych z (L), czyli nie tylko (L) w bieli.
Co do przytoczonego cytatu " gdy padały znane twarze z Legii..." to szkoda że nie napisał od czego wiele(u) padło (w czasie późniejszych rozmów lechici przyznali że nie do końca było tak jak miało być).
Było minęło - Lech wygrał i nie ma co nikomu umniejszać, a na relację forumowicze będą musieli poczekać aż się sprawa przedawni:)

Hannibal84
Posty: 234
Rejestracja: 06.03.2011, 19:37

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Hannibal84 » 25.03.2011, 13:30

tera-wal_wal-tera pisze:Odnośnie dwóch postów powyżej - (L) sporo mniej niż 2 paki a Kks-u trzy autokary więc też trochę mniej niż 160, więc po c*** pisać 'dokładne' liczby na podstawie zasłyszanych (bądź przeczytanych) relacji.

Na zdjęciach widać tyły poznaniaków i poturbowanych z (L), czyli nie tylko (L) w bieli.
Co do przytoczonego cytatu " gdy padały znane twarze z Legii..." to szkoda że nie napisał od czego wiele(u) padło (w czasie późniejszych rozmów lechici przyznali że nie do końca było tak jak miało być).
Było minęło - Lech wygrał i nie ma co nikomu umniejszać, a na relację forumowicze będą musieli poczekać aż się sprawa przedawni:)

3 autokary to około 160 osób, napisałem że liczby moga sie różnic conieco. Nie przypierdalaj sie na siłe.

_ED_
Posty: 279
Rejestracja: 31.01.2010, 16:41

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: _ED_ » 25.03.2011, 13:37

ma ktoś tą relacje?
nigdy jak te k**** co na widok hajsu ze szczęścia oczy mrużą !!!!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Biały,, Wakabajaszi i 166 gości