Post
autor: kramer » 12.11.2013, 15:12
Witam. W wielu kwestiach powtórzę się z przedmówcami.
To był dla mnie już trzeci Marsz Niepodległości i jak zwykle mnie nie zawiódł. Narodu z każdym rokiem coraz więcej. Wygląda to mega imponująco (trochę zazdroszczę widoku ludziom z wyższych pięter bloków na trasie przemarszu). Nasi Goście zza granicy na pewno są pod wrażeniem (pozdrawiam Węgrów!). Na szczęście fałszywa propaganda mediów nie zdaje egzaminu i nie odstrasza ludzi. Podejrzewam, że ciężko byłoby znaleźć kogoś kto stwierdziłby, że był dzisiaj, ale w przyszłym roku nie przyjdzie. Serce rośnie. Przeżycia niezapomniane.
Przegląd ekip z całego kraju, ciężko kogokolwiek wyróżniać, części nie było nawet możliwości zobaczyć, a wiadomo, że byli w kilkaset osób. Czekam na oficjalne liczby każdej załogi. Bardzo dużo flag, setki rac, tysiące achtungów. Wrogie ekipy idą ramię w ramię. Osobiście zbyt wielu najebusów nie widziałem, ale gdy już byli to prawie zgony.
Przebieg samego marszu spokojniejszy niż w zeszłych latach. W mediach trąbią w koło o trzech incydentach (squat, tęcza, ambasada). Dobrze uzbrojone brudasy czekały od początku na dachu prowokując samą obecnością i transparentami. Pedalska tęcza była już niszczona kilka razy i jakoś wcześniej w mediach o tym nie krzyczeli, a teraz to sprawa niemal wagi państwowej (oczywiście odbudują ją za nasze pieniądze, mimo że będzie słusznie rozpierdalana jeszcze nie raz). Nikt nie zastanawia się nad przyczyną szturmu na ambasadę Rosji, a to tylko oznaka sprzeciwu wobec niezmiennej od dziesiątków lat polityki wobec Polski. Jakoś innych ambasad nawet nie tknięto.
Na minus niestety stada szczurów w kominiarkach i ataki na Straż Marszu bo to psuje całą organizacje. Straż Marszu to zajebisty pomysł, dzięki temu psów początkowo prawie nie było widać, ale jednak potrzeba więcej osób i jakiś ustaleń wewnątrz poszczególnych ekip kibicowskich, bo to co było wczoraj to śmierdzi sabotażem.
Psy, gdy już się wmieszały to to było tylko gorzej. Podam jeden przykład: na tyłach pochodu na Al. Ujazdowskich szczelny kordon milicji napiera na ludzi, mimo że przód marszu się nie przesuwa, ścisk, dodatkowo psy otoczyły wejścia do ambasady rosyjskiej jeszcze zwężając przejście. Bosak na ostatniej ciężarówce apeluje do psów, żeby nie napierały bo idziemy spokojnie. Ktoś nie wytrzymuje i rzuca racą, albo petardą, milicja szturmuje i momentalnie panika, ludzie się pchają i robi się niebezpiecznie, niektórzy mało się nie potratowali, a wystarczyłoby, żeby żółwie zachowały odpowiednią odległość bo szliśmy spokojnie.
Podsumowując, Marsz na duży plus, ale momentami sami sobie strzelamy w stopę. Rzygać mi się chce od medialnego przekazu, kilkoma incydentami przykrywają całe piękno Marszu. Kto był to widział - kilkadziesiąt tysięcy dumnie maszerujących ludzi. Lewactwo z każdym rokiem coraz marniej się pokazuje. Trzeba tylko pamiętać, żeby mieli ciężko cały rok, a nie tylko 11 listopada.
Pozdro dla tych co byli i wiedzieli po co idziemy!