Lech był blisko ale niestety Zenity osrały zbrojeciastekkk pisze:czy ktoś poza ekipami Legia,Śląsk i Gks Bełchatów miał doczynienia z Ruską ekipą na liczby ?

CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM
-
- Posty: 114
- Rejestracja: 24.10.2013, 19:55
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
-
- Posty: 133
- Rejestracja: 16.05.2016, 21:46
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
CSKA o ustawce z GKS-em
[link]Jeden z bełchatowian chwycił torbę z flagami i uciekł do samochodu..
-
- Posty: 102
- Rejestracja: 11.04.2015, 12:07
- Lokalizacja: Głogów
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Panowie łączyło coś Arkę z Koroną? Zdjęcie podpisane Arka-Lechia 97r


CHROBRY GŁOGÓW!
-
- Posty: 5
- Rejestracja: 08.05.2017, 23:05
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
W 2005 lub w okolicach pamiętam oprawę Korony "witamy dwóch królów w ekstraklasie" i na sektorówce Arka i Cracovia.
-
- Posty: 212
- Rejestracja: 29.04.2012, 22:23
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
To była oprawa Cracovii i napisane "Witamy Arkę i Koronę w ekstraklasie". Obie drużyny wtedy awansowały i były zgodami Cracovii, stąd ta oprawa. Na pewno wtedy stosunki Arki z Koroną dobre nie były.
-
- Posty: 5
- Rejestracja: 08.05.2017, 23:05
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Ok, dzięki, pomyliło mi się.Canelo pisze:To była oprawa Cracovii i napisane "Witamy Arkę i Koronę w ekstraklasie". Obie drużyny wtedy awansowały i były zgodami Cracovii, stąd ta oprawa. Na pewno wtedy stosunki Arki z Koroną dobre nie były.
-
- Posty: 53
- Rejestracja: 26.02.2007, 21:06
- Lokalizacja: Wejherowo
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Z tego co kojarzę z tego meczu to flaga Korony wisiała tylko chwilę bo przy jej wieszaniu poszło z Górki " zdjąć tą szmatę" ale mogę się mylić i było to śpiewane do sektora gości. Może ktoś pamięta bo zawsze mnie to zastanawiało.
-
- Posty: 165
- Rejestracja: 16.08.2016, 14:11
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Co, zdjęcie z Ejsmonda ma do rzeczy? Gdzie tu jakaś korelacja pomiędzy awansem Arki do ekstraklasy, Cracovią, Koroną i fotką z 97 roku. Nie ta epoka panie :)
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
pamiętam, nic takiego nie było, Korona przyjechała z Cracovią, flaga zawisła bez problemu, wielkim fanem Arki był Scyzor z Kielc, przy okazj naszych wypadów na Wisła-Arka czy Święte Wojny w Kielcach zawsze do przedziałów wpadały browary. A potem ktoś tam wymyślił sobie KSZO....takie czasy były. Do nas przyjeżdżały mniej lub bardziej oficjalnie wszystkie zgody Cracovii.pablowejherowo pisze:Z tego co kojarzę z tego meczu to flaga Korony wisiała tylko chwilę bo przy jej wieszaniu poszło z Górki " zdjąć tą szmatę" ale mogę się mylić i było to śpiewane do sektora gości. Może ktoś pamięta bo zawsze mnie to zastanawiało.
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 10.05.2017, 18:24
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Flaga Korony wisiala caly mecz, pamietam tez flagi Rakowa i Broni Radom na Ejsmonda w tamtym okresie.
-
- Posty: 185
- Rejestracja: 28.04.2013, 16:27
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Był też koleś z Korony co często bywał na Bułgarskiej,choć to trochę wcześniej,bo pod koniec lat 80-tych.Może to ten sam :).Na meczu Lech-Barcelona też widoczna flaga Korony w na płocie Kotle.nisc pisze:pamiętam, nic takiego nie było, Korona przyjechała z Cracovią, flaga zawisła bez problemu, wielkim fanem Arki był Scyzor z Kielc, przy okazj naszych wypadów na Wisła-Arka czy Święte Wojny w Kielcach zawsze do przedziałów wpadały browary. A potem ktoś tam wymyślił sobie KSZO....takie czasy były. Do nas przyjeżdżały mniej lub bardziej oficjalnie wszystkie zgody Cracovii.pablowejherowo pisze:Z tego co kojarzę z tego meczu to flaga Korony wisiała tylko chwilę bo przy jej wieszaniu poszło z Górki " zdjąć tą szmatę" ale mogę się mylić i było to śpiewane do sektora gości. Może ktoś pamięta bo zawsze mnie to zastanawiało.
https://www.youtube.com/watch?v=K_POqOlXvio
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Raków to raczej deczko wcześniej, a na pewno nie po zerwaniu z Zawiszą w 1995, na bank fana Rakowa wisiała u nas w sezonie 92/93 (pierwszym po powrocie do II ligi). Broń Radom wisiała i owszem, nawet P. od nas paradował w szaliku Broni ;-) a popaprało się po słynnym meczu Gwardia-Pogoń latem 97 w Koszalinie gdzie w pijackim widzie jeden taki od nas ;-) ganiał słynnego G. z Radomia po Piracie a następnego dnia na samym meczu...
Do nas przyjeżdżali i byli mile widziani różni goście, ja na przykład pamiętam wyjazd do Człuchowa latem 1996 gdzie na przykład oprócz śmietanki Lecha Poznań byli z nami w pociągu goście z Igloopolu czy Czuwaju Przemyśl...Stal Sanok bywała u nas jeszcze przed ich zgodą z KSZO, Sz. od nich miał nawet przygodę przed derbami z Lechią gdzie 5 minut dzieliło go od grubej afery...
ale co tam o tym i o innych sprawach wkrótce przeczytacie sobie w prasie "reżimowej" haha
pzdr
Do nas przyjeżdżali i byli mile widziani różni goście, ja na przykład pamiętam wyjazd do Człuchowa latem 1996 gdzie na przykład oprócz śmietanki Lecha Poznań byli z nami w pociągu goście z Igloopolu czy Czuwaju Przemyśl...Stal Sanok bywała u nas jeszcze przed ich zgodą z KSZO, Sz. od nich miał nawet przygodę przed derbami z Lechią gdzie 5 minut dzieliło go od grubej afery...
ale co tam o tym i o innych sprawach wkrótce przeczytacie sobie w prasie "reżimowej" haha
pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 121
- Rejestracja: 21.10.2010, 23:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Flaga Korony wisiała przez chwilę przed meczem i poproszono jej właścicieli o ściągnięcie jej. Dwóch gości bodajże było z Korony.
-
- Posty: 262
- Rejestracja: 30.11.2012, 17:14
- Lokalizacja: Września
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Mógłbyś może wspomnieć co nas łączyło ze Stalówką? Wiem, że koleś ode mnie z miasta jeździł na nasze mecze z ich flagą, ale z racji młodego wieku nic ponadto niestety :(.kibic75 pisze:Był też koleś z Korony co często bywał na Bułgarskiej,choć to trochę wcześniej,bo pod koniec lat 80-tych.Może to ten sam :).Na meczu Lech-Barcelona też widoczna flaga Korony w na płocie Kotle.nisc pisze:pamiętam, nic takiego nie było, Korona przyjechała z Cracovią, flaga zawisła bez problemu, wielkim fanem Arki był Scyzor z Kielc, przy okazj naszych wypadów na Wisła-Arka czy Święte Wojny w Kielcach zawsze do przedziałów wpadały browary. A potem ktoś tam wymyślił sobie KSZO....takie czasy były. Do nas przyjeżdżały mniej lub bardziej oficjalnie wszystkie zgody Cracovii.pablowejherowo pisze:Z tego co kojarzę z tego meczu to flaga Korony wisiała tylko chwilę bo przy jej wieszaniu poszło z Górki " zdjąć tą szmatę" ale mogę się mylić i było to śpiewane do sektora gości. Może ktoś pamięta bo zawsze mnie to zastanawiało.
https://www.youtube.com/watch?v=K_POqOlXvio
Września 100% Lech Poznań!
-
- Posty: 98
- Rejestracja: 18.02.2013, 21:56
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Ja również tak to zapamiętałem.. Ściągnijcie ta szmatę zarzucił chyba Sz. Flaga wisiała kilka/kilkanaście minutnisc pisze:pamiętam, nic takiego nie było, Korona przyjechała z Cracovią, flaga zawisła bez problemu, wielkim fanem Arki był Scyzor z Kielc, przy okazj naszych wypadów na Wisła-Arka czy Święte Wojny w Kielcach zawsze do przedziałów wpadały browary. A potem ktoś tam wymyślił sobie KSZO....takie czasy były. Do nas przyjeżdżały mniej lub bardziej oficjalnie wszystkie zgody Cracovii.pablowejherowo pisze:Z tego co kojarzę z tego meczu to flaga Korony wisiała tylko chwilę bo przy jej wieszaniu poszło z Górki " zdjąć tą szmatę" ale mogę się mylić i było to śpiewane do sektora gości. Może ktoś pamięta bo zawsze mnie to zastanawiało.
-
- Posty: 121
- Rejestracja: 21.10.2010, 23:03
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Dokładnie. Nikt nic nie miał wtedy do Korony(zgoda KSC)-neutral, ale wieszanie flagi samowolnie to przegięcie było...
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
tak właśnie.tatarak pisze:Dokładnie. Nikt nic nie miał wtedy do Korony(zgoda KSC)-neutral, ale wieszanie flagi samowolnie to przegięcie było...
W tamtym okresie kiedy często zdarzały się jakieś wypady w okolice Polski Pd-Wsch blisko było też do odnowienia dobrych układów ze Stalą Mielec, która miała wówczas dobrą ekipę, a której przedstawiciele zjawiali się na Ejsmonda i potem na śmierdzącej Olimpijskiej od czasu do czasu. Decyzja jednak była taka że nie ma sensu rozwijać liczby zgód/układów.
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 68
- Rejestracja: 27.09.2016, 17:15
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Zdjecie z tego samego meczu na ktorym wisiala w/w flaga


-
- Posty: 185
- Rejestracja: 28.04.2013, 16:27
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Mógłbyś może wspomnieć co nas łączyło ze Stalówką? Wiem, że koleś ode mnie z miasta jeździł na nasze mecze z ich flagą, ale z racji młodego wieku nic ponadto niestety :(.[/quote]
W tamtych latach kibicowska Polska była podzielona na pare obozów.Stalówce,czy Koronie bliżej było do tego,w którym był Lech,Arka,Polonia B,Górnik Z,Cracovia,Zawisza itd.Jakieś kontakty ktoś tam miał,pewnie z Wrześni tak jak pamiętasz też.Dla jednych była to jakaś tam zgoda,inni o takim czymś nawet nie wiedzieli.Zupełnie inne czasy to były,nie było takiej komunikacji pomiędzy ludzmi z różnych klubów.
W tamtych latach kibicowska Polska była podzielona na pare obozów.Stalówce,czy Koronie bliżej było do tego,w którym był Lech,Arka,Polonia B,Górnik Z,Cracovia,Zawisza itd.Jakieś kontakty ktoś tam miał,pewnie z Wrześni tak jak pamiętasz też.Dla jednych była to jakaś tam zgoda,inni o takim czymś nawet nie wiedzieli.Zupełnie inne czasy to były,nie było takiej komunikacji pomiędzy ludzmi z różnych klubów.
-
- Posty: 319
- Rejestracja: 29.03.2013, 20:22
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Trochę od na(S) nowości przed jutrzejszym meczem.
[link]

[link]

-
- Posty: 347
- Rejestracja: 30.03.2014, 13:11
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
W tamtych latach kibicowska Polska była podzielona na pare obozów.Stalówce,czy Koronie bliżej było do tego,w którym był Lech,Arka,Polonia B,Górnik Z,Cracovia,Zawisza itd.Jakieś kontakty ktoś tam miał,pewnie z Wrześni tak jak pamiętasz też.Dla jednych była to jakaś tam zgoda,inni o takim czymś nawet nie wiedzieli.Zupełnie inne czasy to były,nie było takiej komunikacji pomiędzy ludzmi z różnych klubów.[/quote]kibic75 pisze:Mógłbyś może wspomnieć co nas łączyło ze Stalówką? Wiem, że koleś ode mnie z miasta jeździł na nasze mecze z ich flagą, ale z racji młodego wieku nic ponadto niestety :(.
Poza KSG to sie zgadza.
Z klubu prekursorów polskiego ruchu kibicowskiego
-
- Posty: 185
- Rejestracja: 28.04.2013, 16:27
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Dlaczego poza KSG?Przecież Górnik to w tamtych czasach to dobra zgoda min Lecha,Arki...Ty jesteś z Polonii tak?Wy też jak pamiętam do jakiegoś czasu mieliście raczej dobre stosunki z Żabolami,dopiero na początku lat 90-tych zrobiła się kosa.
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Gornik Zabrze w latach 92-94 mniej wiecej zdecydowanie najlepsza zgoda Arki, z naszymi regularnymi wizytami na meczach pucharowych na Roosevelta. Zreszta conajmniej kilka nieprzypadkowych postaci z Arki do dzis ma znakomite uklady w Zabrzu. Przy okazji pytanie za 100 punktow ktory charakterystyczny bardzi grajek Gornika to wielki fan MZKS?
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 347
- Rejestracja: 30.03.2014, 13:11
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Racja,z Arką do 1994 bodaj KSG miał zgodę.A z PB KSG miał zgodę poltoraroczną,zakończoną w 1987 roku.Tak czy siak,było niejako trzymanie się pewnych ekip z jednej frakcji,i innych z drugiej
Z klubu prekursorów polskiego ruchu kibicowskiego
-
- Posty: 1629
- Rejestracja: 10.01.2010, 21:47
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Wiśnia?nisc pisze:Gornik Zabrze w latach 92-94 mniej wiecej zdecydowanie najlepsza zgoda Arki, z naszymi regularnymi wizytami na meczach pucharowych na Roosevelta. Zreszta conajmniej kilka nieprzypadkowych postaci z Arki do dzis ma znakomite uklady w Zabrzu. Przy okazji pytanie za 100 punktow ktory charakterystyczny bardzi grajek Gornika to wielki fan MZKS?

-
- Posty: 608
- Rejestracja: 05.01.2016, 22:36
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Czy to nie wy przypadkiem podrzuciliście im sprzęt jak wracali z meczu z wami z Gdyni?nisc pisze:Gornik Zabrze w latach 92-94 mniej wiecej zdecydowanie najlepsza zgoda Arki, z naszymi regularnymi wizytami na meczach pucharowych na Roosevelta. Zreszta conajmniej kilka nieprzypadkowych postaci z Arki do dzis ma znakomite uklady w Zabrzu. Przy okazji pytanie za 100 punktow ktory charakterystyczny bardzi grajek Gornika to wielki fan MZKS?
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
-
- Posty: 680
- Rejestracja: 31.05.2016, 00:18
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
ten Wiśnia z charakterystyczną szczęką czyli Jacek Wiśniewski jest fanem Arki ?? zdziwiło mnie to bo przecież to urodzony Hanys. Czy jest on także fanem Górnika Zabrze (w którym grał wiele lat) ??
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
jest Żabolem to jasne, Arka to jego ulubiony klub poza tym oczywistym faktemPolish Power pisze:ten Wiśnia z charakterystyczną szczęką czyli Jacek Wiśniewski jest fanem Arki ?? zdziwiło mnie to bo przecież to urodzony Hanys. Czy jest on także fanem Górnika Zabrze (w którym grał wiele lat) ??
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 347
- Rejestracja: 30.03.2014, 13:11
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
To dla mnie nowość,chop chyba ze Sośnicy,zawsze sie można czegoś nowego dowiedziec.A koniec sztamy Arki z KSG pamietam mniej więcej,Areczka byłą u nas na meczu,w tym samym czasie Górnik grał jakiś mecz u siebie i niektórzy obstawiali czy przyjada do nas czy do Zabrza.Byli u nas ,spili mnie okrutnie,potem dyskoteka na Miechowicach i izba wytrzeźwień
Z klubu prekursorów polskiego ruchu kibicowskiego
-
- Posty: 499
- Rejestracja: 31.07.2014, 14:00
-
- Posty: 1812
- Rejestracja: 26.02.2007, 19:26
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
koniec zgody na Polska - Izrael w Zabrzu przy okazji zgody Ruch&Górnik i dołączeniu Gieksy na młyn KSG ("Śląska Siła"), decyzja podjęta w przerwie meczu, osoby decyzyjne od nas podeszły za sektor Górnika aby to zakomunikować. Potem w Gdyni na meczu PP nastąpiła kulturalna wymiana szalików które wcześniej w ramach zgody trafiły do kibiców z obydwu klubów, zdaje się że Górnik oddał też naszą flagę w międzyczasie, nie wiem czy jakaś znacząca flaga KSG była w Gdyni, ale jeśli mnie pamięć nie myli raczej nie.pangrzegorz1975 pisze:To dla mnie nowość,chop chyba ze Sośnicy,zawsze sie można czegoś nowego dowiedziec.A koniec sztamy Arki z KSG pamietam mniej więcej,Areczka byłą u nas na meczu,w tym samym czasie Górnik grał jakiś mecz u siebie i niektórzy obstawiali czy przyjada do nas czy do Zabrza.Byli u nas ,spili mnie okrutnie,potem dyskoteka na Miechowicach i izba wytrzeźwień
pzdr
TYBET JEST SERBSKI
-
- Posty: 156
- Rejestracja: 30.07.2011, 22:17
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=cUExc8-W7hM[/youtube]
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=JE10SRgGPg0[/youtube]
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=JE10SRgGPg0[/youtube]
-
- Posty: 133
- Rejestracja: 16.05.2016, 21:46
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Chuligan Spartaka Moskwa o zadymie przed meczem Legia - Spartak w 2011 roku.
Cały opis wydarzeń: [link]Zbliżamy się do nich i widzimy co jest dalej - nasz cel, bar Teddy Boys, a w jego okolicach bardzo dużo kibiców w białych koszulkach. Ile ich tam może być? Ze dwa , trzy, cztery razy więcej? To już później sami polacy potwierdzą, że było ich około 100 osób.
-
- Posty: 416
- Rejestracja: 21.09.2009, 08:21
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
A tu reszta opisów:
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
-
- Posty: 419
- Rejestracja: 06.03.2007, 21:21
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
[link]
Polecam poczatkowe 2 min;)
Polecam poczatkowe 2 min;)
DWA KLUBY-DWA MIASTA-JEDNA PRZYJAŹŃ
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC & BKS BIELSKO
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC & BKS BIELSKO
-
- Posty: 133
- Rejestracja: 16.05.2016, 21:46
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Koszykówka: Śląsk Wrocław - CSKA Moskwa (część 1).
[link]na wejściu odbyło się bez żadnych problemów i poszliśmy na sektor gości głośno skandując: CSKA!. Polskie k**** byli w szoku..
-
- Posty: 51
- Rejestracja: 01.03.2017, 03:17
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
"Polskie k****" - ciekawe co na to Widzewek.
-
- Posty: 134
- Rejestracja: 16.11.2014, 09:19
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
RUCH CHORZÓW - ŁKS ŁÓDŹ 03.05.2004
Wyjazd ten był dla nas najważniejszym wyjazdem na wiosnę, gdzie trzeba było pokazać się przede wszystkim konkretnie. Wiadomo też było, że wraz z Ruchem będą parówki, które za wszelką cenę będą starały się coś wykręcić. Jednak nikt się nie spodziewał, że to będzie jedna wielka rozpierducha. Ruch nam przyznał 300 biletów. Stanowczo za mało, jak na nasze potrzeby. Na szczęście dużo osób tym się nie przejęło i spora grupa wyruszyła bez zakupionego biletu. A jechaliśmy na ten wyjazd specjalnym pociągiem. Ruszaliśmy z Kaliskiego. Na szczęście bez psów, których jakoś zbytnio nie było widać. Jechało nas około 400-tu. Plus do tego nasi ziomale: 18 fanów Resovii i 3 fanów Zawiszy. Ekipa z pewnością nie z pierwszej łapanki, a właściwie to jedna z lepszych (jeśli nie najlepsza) band w naszej historii. Wszyscy wiedzieli po co jadą na ten wyjazd. Podróż przebiegła w miarę sprawnie. Bez większych wydarzeń po 4,5 godzinach podróży dojechaliśmy do Chorzowa, gdzie na dworcu czekał na nas spory oddział psów. Dołączyło też 80 ziomali z GKS-u Tychy. Razem więc stanowiliśmy około 500-osobową bandę. Po wyjściu z dworca zobaczyliśmy około 100 metrów od nas sporą grupę miejscowych i zapewne parówek wraz z nimi. Krótka próba przerwania kordonu, by na nich ruszyć. Ale nieudana. Za dużo psiarni. Co dziwne, psy nie urządziły typowego pałowania, tylko jedynie odpychali naszych. Potem droga na stadion. Jakoś naokoło, jakimiś mostami nad autostradą. Widzieliśmy, jak przeciwnicy też przemieszczali się pod stadion. Ale byliśmy zbyt daleko od siebie, żeby cokolwiek wykręcić. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, mieliśmy obiecane, że dla tych, którzy nie mają biletów, zaraz zostaną bilety dostarczone do kasy. Chociaż niezbyt ufaliśmy tym słowom, bo padły one z ust psiarni, to jednak obietnica została dotrzymana i po kilkunastu minutach wszyscy znaleźliśmy się na stadionie.
Do meczu było jeszcze półtorej godziny. Obwiesiliśmy nasz sektor flagami: „Uliczni Wojownicy”, „Kawaleria Szatana”, „Street Warriors-Limanka”, flaga Resovii „Łowcy pejsów-Resovia”, a na górze sektora „Troublemakers” i „ŁKS Łódź-Polska”. Był też nieduży transparent „Wieszczu wróć-ŁKS Łódź”. Do „Kawalerii...” i flagi Resovii obiekcje miał obserwator, który stwierdził, że mecz się nie rozpocznie, dopóki te flagi nie zostaną zdjęte. Więc je ściągnęliśmy, a zaraz po rozpoczęciu meczu z powrotem te flagi zawisły. Na początku meczu dość dobry doping z naszej strony. Jednak po strasznym początku naszych piłkarzy doping zelżał, by jeszcze później całkowicie siadł. Bardziej szykowaliśmy się na drugą połowę. Mieliśmy 25 rac, które w szalikach podali nam piłkarze. Mieliśmy też prawie 200 ogni bengalskich. Jak się jednak później okazało, nie było się na co szykować. Miejscowi zaprezentowali swoją sektorówkę z herbem i pasy. Później odpalili race i jeszcze raz zaprezentowali sektorówkę.
Niedługo po rozpoczęciu przerwy z tunelu wybiegli miejscowi ze swoimi czerwonymi układowiczami uzbrojeni w rympały. My szybko zaczęliśmy ściągać flagi i na ogrodzenie w celu konfrontacji. Ochrona zaczęła nas gazować, a na drodze przeciwnikowi stanęły psy. My najpierw walczymy z ochroną, czarnuchy szybko uciekły. Kilku z nich załapało się na oklep. Po chwili jednak za przeciwników mieliśmy również psiarnię i zaczęła się ogólna jazda. I ciężko tutaj będzie opisać po kolei kto co komu zrobił. Po prostu jedna wielka rozpierducha. Przez jakiś czas dążenie do konfrontacji obu ekip. Jednak w tym przeszkadzały psy, które miały najbardziej przejebane, bo cała agresja skupiła się na nich. Ruch z Widzewem walczyli głównie na murawie, my z ziomalami na trybunach. Doszło też do śmiesznej sytuacji, kiedy to koleś zmieniający wynik na zegarze od razu spierdolił, zaraz na zegar wszedł jeden z naszych i zmienił wynik z 0:2 na 3:2 :). Po chwili pod naszym naporem padło ogrodzenie oddzielające sektory. Do przeciwnika coraz bliżej, ale przed nami psy. Konkretna jazda z nimi. Psiarnia strzela zarówno do nas, jak i do gospodarzy. Po chwili jesteśmy mokrzy od armatki wodnej. Męty przeganiają nas za sektor. Tam na bicie ponownie łapie się ochrona, część wpadła na sektor, na którym siedziała spokojniejsza część publiki. Tamci myśląc, że ich atakujemy, uciekli z sektora. Rozjebaliśmy jakiś magazynek, z którego wynieśliśmy metalowe elementy, które posłużyły nam za broń. Wróciliśmy z powrotem na sektor. Nad głowami słychać świst latających gumek. Przeciwnicy znaleźli się blisko naszego sektora. Część z naszych także znalazła się na murawie. Jednak wpadła ochrona, która mocno chciała się odegrać. Część z nich miała drewniane rympały, których część wyjebali miejscowi i nasi z powrotem musieli wrócić na sektor. Oczywiście mecz już się zakończył po pierwszej połowie. Z ochroniarzami wojna na kamienie, których sporo było na sektorze. Psy również w desperacji rzucały kamieniami. Przy tym i my i miejscowi jesteśmy ostrzeliwani. Po chwili doszło do jedynego bezpośredniego starcia na koronie stadionu. Niestety od nas niewiele osób urwało się spod obstrzału psów, tak więc starcie bardziej do tyłu. Później znowu walka z psami, w którą leciało dosłownie wszystko. Począwszy od kamieni a skończywszy na racach. Coraz więcej osób rannych głównie od gumek. Widać, jak znoszą z murawy kontuzjowanych psów. Trzeba przyznać, ze miejscowi wraz z Widzewem (wśród nich ponoć jeszcze 15 z Elany i Myszków) bardzo konkretnie jechali z ku**ami. Ale mieli do dyspozycji niemal całą murawę i dużą część korony stadionu. W razie czego też mieli łatwiejszy odwrót. Ale jednak zajebisty widok, jak psiarnia spierdalała przed kibolami, łapiąc się na bicie. My natomiast zostaliśmy rozdzieleni przez psów. Kilka osób męty konkretnie katowały. Część zerwała się poza stadion. Ci, co nie zdążyli, zostali otoczeni przez psów, a potem pokręceni. To były pierwsze nasze straty osobowe. Ci, co się zerwali po chwili z powrotem znaleźli się na stadionie skacząc przez płot przy drugim wejściu. Kilkanaście osób wyrwało się na miasto. Awantura trwa nadal. Piękny widok. Psiarze zostali wyparci ze stadionu. I wtedy doszło do zjednoczenia i wspólna napierdalanka w mętów stojących pod stadionem. Pomaganie sobie nawzajem w razie problemów. Tamci strzelają, leją też z armatki. Nie są jednak na tyle odważni, by ruszyć. Cała awantura trwała ponad godzinę. W końcu dało powoli znać o sobie zmęczenie i po prostu awantura się zakończyła. Miejscowi ze swoimi układowiczami rozeszli się w jedną, a my w drugą stronę. Miejscowi dymili jeszcze trochę na ulicach, a w naszych szeregach chwila konsternacji, czy zostawać, czy też wyrywać się na miasto. Po kilku minutach zdecydowaliśmy się wyjść. Kiedy już wychodziliśmy, psiarnia zaczęła do nas strzelać. Tak więc to im nie było na rękę. Trzeba było czekać. Czas oczekiwania umilaliśmy sobie między innymi odpaleniem bengali, jakie nam zostały. To była nasza jedyna prezentacja na tym wyjeździe :). W końcu psy zaczęły robić po kolei konkretne trzepanie. Wychodzący z sektora musiał się przedstawić do kamery, potem albo na prawo, albo do przodu. Na prawo równało się ze skręceniem. A kryteria powinięcia były różne. Psiarze kręciły łysych, albo, jak ktoś miał dziary, czy też podejrzany ubiór (na ogół to była czarna bluza). Sprawdzano też, czy ktoś ma jakieś ślady po pałkach, czy gumkach, czy też był mokry od armatki. Ci też byli zawijani. Nie pomogła wielu osobom zamiana na ubrania. A ile czarnych bluz spłonęło na sektorze. Coraz więcej osób szło na prawo. Ci, co szli prosto byli ponownie spisywani. Było sprawdzanie aparatów, telefonów. A na koniec zdjęcie. Oczywiście k**** mocno cwaniakowały. Trochę to trwało. W końcu wszyscy zostali sprawdzeni. Niestety więcej osób zostało. Pozostali pod eskortą ruszyli na dworzec. Na koniec krzyknęliśmy: „jesteśmy z Wami, chłopaki jesteśmy z Wami” do tych którzy niestety zostali. Na dworcu czekał na nas nasz specjal. Pożegnaliśmy się z niedobitkami naszych tyskich ziomków. Ci z Resovii, którzy nie byli skręceni także postanowili wracać prosto do Rzeszowa.
Ruszyliśmy przed 22-gą. Niestety wyruszyliśmy w towarzystwie psów. Nie wiedzieliśmy jednak, czy to były psy chorzowskie, czy łódzkie. W sumie łódzkie by tak szybko nie dojechały. Najpierw dwukrotnie poszedł hamulec, bo był telefon, że może ci, których zatrzymały psy, zostaną wypuszczeni. Za drugim hamulcem kaski zaczęły wariować i potem stały w każdym przejściu. Kiedy nie wysiadły w Tarnowskich Górach, zaczęło to nas utwierdzać w tym przekonaniu, że jednak wracamy z łódzkimi mętami. Jednak po przejechaniu sporego odcinka, w Kłobucku k**** wysiadły. Okazało się, że to była ostatnia stacja w województwie śląskim. Dalej wracaliśmy już sami. Wracało nas tylko 150. Podróż w ciszy. Raz, że zmęczenie, a dwa, każdy w ciszy się zastanawiał co dalej będzie z zatrzymanymi. Po ponad 5 godzinach podróży ci, co wracali specem, około godziny 3-ej zakończyli wyjazd na Kaliskim. Wyjazd się zakończył, ale nie dla wszystkich, bo jeszcze zostali w Chorzowie zatrzymani fani......
Ci, którzy się zerwali ze stadionu wracali na własną rękę. Części miejscowi pomogli dostać się na dworzec w Katowicach (szacunek). Ci, co zostali zatrzymani, zostali zawiezieni na jakąś halę. Tam powyżywały się na nich k****. Wielu osobom pokradły szaliki, pieniądze, czy też połamały dowody osobiste, karty bankomatowe czy karty SIM. Później dołek. Część została wypuszczona jeszcze tego samego wieczora. We wtorek zostało wypuszczonych na dwie tury około 80 osób. Wracali do Łodzi pociągiem. Przez dłuższą część drogi z psami. Zostało 91 osób, które mogły mieć przybity napad na psa, a za to na „dzień dobry” sankcja. Wszystko rozstrzygnęło się w środę, czyli 2 dni po meczu, kiedy kończył się okres zatrzymania. Dla 43 osób niestety zakończyło się to sankami. Chorzowscy, którzy mieli większą możliwość zerwania się, także zaczęli mieć problemy, gdyż psy zaczęły wjeżdżać im na chaty. Nie mówiąc już o tym, ile osób konkretnie ucierpiało. Otwarte złamania, jeden z Widzewiaków w ferworze walki biegał z gumową kulą w oku, które stracił. Niestety też straciliśmy dwie flagi. Flagę „Uliczni Wojownicy” chciały zabrać psy, ale torba z nią została wrzucona na dach magazynku. Dzwoniliśmy w tej sprawie do Ruchu, żeby zajrzeli tam. Jednak flagi już tam nie było. Natomiast ŁKS-iak, który pilnował flagi „ŁKS ŁÓDŹ-POLSKA”, został pokręcony, a flaga mu zabrana. Teraz o pozytywach tej awantury: 56 psów rannych, w tym kilku ciężko. Szkoda tylko, że nie więcej. Drugi pozytyw to jest to, że mimo animozji, że wręcz się nienawidzimy między sobą, to wspólny wróg jednoczy i ramię w ramię potrafimy z nim konkretnie walczyć. Zajebiste podziękowania dla naszych ziomali za wspomaganie nas na wyjeździe do Chorzowa. Duży szacunek też dla tych osób-fanów drużyn, z którymi nie trzymamy za okazaną nawet najmniejszą pomoc dla naszych.
Wydarzenia z tego wyjazdu ciągnęły się za nami niezwykle długo. Dla niedawno powołanego Stowarzyszenia Kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego na sam początek trudny egzamin, ogarnianie pomocy prawnej oraz finansowej dla zatrzymanych. Egzamin ten został zdany na piątkę. Później wychodziły ciekawe „kwiatki” jak zatrzymanie kibica Ruchu, który brał udział w awanturze, a okazał się on…dzielnicowym z Rybnika. Ciekawe jak się czuł śpiewając „zawsze i wszędzie policja jebana będzie”. Dość niespodziewanie też po miesiącu wróciła do nas flaga „Uliczni Wojownicy”. Jakiś pies chciał się wzbogacić i poprzez swojego znajomego zaproponował kibolom Górnika Zabrze odkupienie flagi myśląc, że zabrzanie będą się cieszyć z niespodziewanej „zdobyczy”. Ci na to przystali i w umówionym miejscu tą flagę po prostu psiarzowi zabrali. Następnie oddali ją tyszanom, skąd ta flaga wróciła do nas. Tak więc zajebiście, bo ta flaga nie miała nawet miesiąca i została nam ukradziona przez k****. Wielkie dzięki dla „Zaboli” za wzięcie w swoje ręce sprawy z flagą i zajebiste jej załatwienie. Większość zatrzymanych została wypuszczona po 3 miesiącach na początku sierpnia po wpłaceniu kaucji od 2 do 10 tysięcy złotych. Wiadomo, że nie wszystkich było stać na taki wydatek, ale na szczęście chłopaki nie byli pozostawieni sami sobie. Udało się zebrać na tych, którzy tego potrzebowali. Nie sposób tutaj wymienić Tych Wszystkich, którzy choć w drobny sposób ku temu się przyczynili. Niestety 9-ciu osobom, w tym 1 Zawiszakowi areszt został przedłużony. Czyniono wszelkie starania, by nasi jak najszybciej wyskoczyli, co też się udało i pod koniec sierpnia wszyscy już byli na wolności.
Obawialiśmy się, że wydarzenia w Chorzowie mocno wpłyną na naszą formę kibicowską. Dostaliśmy zakaz na 2 wyjazdy, potem na ostatnim wyjeździe w sezonie i pierwszych wyjazdach nowego sezonu wyglądało to słabo. Ale jeździliśmy i nie musieliśmy zawieszać działalności wyjazdowej jak na przykład Arka po Grabiszyńskiej, czy też wiele innych ekip. Wiadomo, że część osób musiała na jakiś czas odpuścić, byli też tacy, co w ogóle dali sobie spokój z kibicowaniem. Na ulicy też to dobrze wyglądało. Mieliśmy zdolną młodzież, która wzięła sprawy w swoje ręce. Były jednak ważniejsze priorytety, jak pomoc zatrzymanym chłopakom, ale mimo tego mieliśmy się dobrze i wybrnęliśmy z tego. Chociaż wiadomo, że temat tego wyjazdu nie skończył się wraz z wyjściem ostatniego zatrzymanego kibica. Czekały jeszcze sprawy w sądzie, które pokazały jakie mamy państwo milicyjne, gdzie na podstawie zeznań dwóch czy trzech psów i widzimisię prokuratora można komuś mocno pogmatwać życie. Sprawy się ciągnęły, zmieniały się składy sędziowskie, prokuratorzy, zaczynały się od nowa. Wcześniej jeszcze trochę zachodu kosztowało odzyskiwanie kasy z kaucji. Ostatnie osoby dostały wyroki w zeszłym roku. A mniej więcej dla 70% osób to były wyroki uniewinniające. Czyli co za tym idzie, siedzieli oni za nic, więc mieli prawo ubiegać się o odszkodowania. To oczywiście zostało uczynione. Obecnie są jeszcze osoby, które sądzą się o zadośćuczynienie, więc dla nich temat Chorzowa nie jest jeszcze w 100% zamknięty. Pozostałe osoby dostały wyroki w zawiasach. Trochę osób zostało też powiniętych już po tym wyjeździe. Niektóre z nich dostały zakazy i zawiasy, ale to już dla nich historia.
Dzień 3 maja 2004 roku dla uczestników wyjazdu do Chorzowa na pewno pozostanie w pamięci do końca życia. Na swój sposób zostało „uczczone” wejście do Unii Europejskiej, które oficjalnie nastąpiło 2 dni wcześniej. Na pewno znajdą się osoby, które będą się o to spierały, ale chyba to była największa stadionowa rozpierducha w historii polskiego ruchu kibicowskiego.
Wyjazd ten był dla nas najważniejszym wyjazdem na wiosnę, gdzie trzeba było pokazać się przede wszystkim konkretnie. Wiadomo też było, że wraz z Ruchem będą parówki, które za wszelką cenę będą starały się coś wykręcić. Jednak nikt się nie spodziewał, że to będzie jedna wielka rozpierducha. Ruch nam przyznał 300 biletów. Stanowczo za mało, jak na nasze potrzeby. Na szczęście dużo osób tym się nie przejęło i spora grupa wyruszyła bez zakupionego biletu. A jechaliśmy na ten wyjazd specjalnym pociągiem. Ruszaliśmy z Kaliskiego. Na szczęście bez psów, których jakoś zbytnio nie było widać. Jechało nas około 400-tu. Plus do tego nasi ziomale: 18 fanów Resovii i 3 fanów Zawiszy. Ekipa z pewnością nie z pierwszej łapanki, a właściwie to jedna z lepszych (jeśli nie najlepsza) band w naszej historii. Wszyscy wiedzieli po co jadą na ten wyjazd. Podróż przebiegła w miarę sprawnie. Bez większych wydarzeń po 4,5 godzinach podróży dojechaliśmy do Chorzowa, gdzie na dworcu czekał na nas spory oddział psów. Dołączyło też 80 ziomali z GKS-u Tychy. Razem więc stanowiliśmy około 500-osobową bandę. Po wyjściu z dworca zobaczyliśmy około 100 metrów od nas sporą grupę miejscowych i zapewne parówek wraz z nimi. Krótka próba przerwania kordonu, by na nich ruszyć. Ale nieudana. Za dużo psiarni. Co dziwne, psy nie urządziły typowego pałowania, tylko jedynie odpychali naszych. Potem droga na stadion. Jakoś naokoło, jakimiś mostami nad autostradą. Widzieliśmy, jak przeciwnicy też przemieszczali się pod stadion. Ale byliśmy zbyt daleko od siebie, żeby cokolwiek wykręcić. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, mieliśmy obiecane, że dla tych, którzy nie mają biletów, zaraz zostaną bilety dostarczone do kasy. Chociaż niezbyt ufaliśmy tym słowom, bo padły one z ust psiarni, to jednak obietnica została dotrzymana i po kilkunastu minutach wszyscy znaleźliśmy się na stadionie.
Do meczu było jeszcze półtorej godziny. Obwiesiliśmy nasz sektor flagami: „Uliczni Wojownicy”, „Kawaleria Szatana”, „Street Warriors-Limanka”, flaga Resovii „Łowcy pejsów-Resovia”, a na górze sektora „Troublemakers” i „ŁKS Łódź-Polska”. Był też nieduży transparent „Wieszczu wróć-ŁKS Łódź”. Do „Kawalerii...” i flagi Resovii obiekcje miał obserwator, który stwierdził, że mecz się nie rozpocznie, dopóki te flagi nie zostaną zdjęte. Więc je ściągnęliśmy, a zaraz po rozpoczęciu meczu z powrotem te flagi zawisły. Na początku meczu dość dobry doping z naszej strony. Jednak po strasznym początku naszych piłkarzy doping zelżał, by jeszcze później całkowicie siadł. Bardziej szykowaliśmy się na drugą połowę. Mieliśmy 25 rac, które w szalikach podali nam piłkarze. Mieliśmy też prawie 200 ogni bengalskich. Jak się jednak później okazało, nie było się na co szykować. Miejscowi zaprezentowali swoją sektorówkę z herbem i pasy. Później odpalili race i jeszcze raz zaprezentowali sektorówkę.
Niedługo po rozpoczęciu przerwy z tunelu wybiegli miejscowi ze swoimi czerwonymi układowiczami uzbrojeni w rympały. My szybko zaczęliśmy ściągać flagi i na ogrodzenie w celu konfrontacji. Ochrona zaczęła nas gazować, a na drodze przeciwnikowi stanęły psy. My najpierw walczymy z ochroną, czarnuchy szybko uciekły. Kilku z nich załapało się na oklep. Po chwili jednak za przeciwników mieliśmy również psiarnię i zaczęła się ogólna jazda. I ciężko tutaj będzie opisać po kolei kto co komu zrobił. Po prostu jedna wielka rozpierducha. Przez jakiś czas dążenie do konfrontacji obu ekip. Jednak w tym przeszkadzały psy, które miały najbardziej przejebane, bo cała agresja skupiła się na nich. Ruch z Widzewem walczyli głównie na murawie, my z ziomalami na trybunach. Doszło też do śmiesznej sytuacji, kiedy to koleś zmieniający wynik na zegarze od razu spierdolił, zaraz na zegar wszedł jeden z naszych i zmienił wynik z 0:2 na 3:2 :). Po chwili pod naszym naporem padło ogrodzenie oddzielające sektory. Do przeciwnika coraz bliżej, ale przed nami psy. Konkretna jazda z nimi. Psiarnia strzela zarówno do nas, jak i do gospodarzy. Po chwili jesteśmy mokrzy od armatki wodnej. Męty przeganiają nas za sektor. Tam na bicie ponownie łapie się ochrona, część wpadła na sektor, na którym siedziała spokojniejsza część publiki. Tamci myśląc, że ich atakujemy, uciekli z sektora. Rozjebaliśmy jakiś magazynek, z którego wynieśliśmy metalowe elementy, które posłużyły nam za broń. Wróciliśmy z powrotem na sektor. Nad głowami słychać świst latających gumek. Przeciwnicy znaleźli się blisko naszego sektora. Część z naszych także znalazła się na murawie. Jednak wpadła ochrona, która mocno chciała się odegrać. Część z nich miała drewniane rympały, których część wyjebali miejscowi i nasi z powrotem musieli wrócić na sektor. Oczywiście mecz już się zakończył po pierwszej połowie. Z ochroniarzami wojna na kamienie, których sporo było na sektorze. Psy również w desperacji rzucały kamieniami. Przy tym i my i miejscowi jesteśmy ostrzeliwani. Po chwili doszło do jedynego bezpośredniego starcia na koronie stadionu. Niestety od nas niewiele osób urwało się spod obstrzału psów, tak więc starcie bardziej do tyłu. Później znowu walka z psami, w którą leciało dosłownie wszystko. Począwszy od kamieni a skończywszy na racach. Coraz więcej osób rannych głównie od gumek. Widać, jak znoszą z murawy kontuzjowanych psów. Trzeba przyznać, ze miejscowi wraz z Widzewem (wśród nich ponoć jeszcze 15 z Elany i Myszków) bardzo konkretnie jechali z ku**ami. Ale mieli do dyspozycji niemal całą murawę i dużą część korony stadionu. W razie czego też mieli łatwiejszy odwrót. Ale jednak zajebisty widok, jak psiarnia spierdalała przed kibolami, łapiąc się na bicie. My natomiast zostaliśmy rozdzieleni przez psów. Kilka osób męty konkretnie katowały. Część zerwała się poza stadion. Ci, co nie zdążyli, zostali otoczeni przez psów, a potem pokręceni. To były pierwsze nasze straty osobowe. Ci, co się zerwali po chwili z powrotem znaleźli się na stadionie skacząc przez płot przy drugim wejściu. Kilkanaście osób wyrwało się na miasto. Awantura trwa nadal. Piękny widok. Psiarze zostali wyparci ze stadionu. I wtedy doszło do zjednoczenia i wspólna napierdalanka w mętów stojących pod stadionem. Pomaganie sobie nawzajem w razie problemów. Tamci strzelają, leją też z armatki. Nie są jednak na tyle odważni, by ruszyć. Cała awantura trwała ponad godzinę. W końcu dało powoli znać o sobie zmęczenie i po prostu awantura się zakończyła. Miejscowi ze swoimi układowiczami rozeszli się w jedną, a my w drugą stronę. Miejscowi dymili jeszcze trochę na ulicach, a w naszych szeregach chwila konsternacji, czy zostawać, czy też wyrywać się na miasto. Po kilku minutach zdecydowaliśmy się wyjść. Kiedy już wychodziliśmy, psiarnia zaczęła do nas strzelać. Tak więc to im nie było na rękę. Trzeba było czekać. Czas oczekiwania umilaliśmy sobie między innymi odpaleniem bengali, jakie nam zostały. To była nasza jedyna prezentacja na tym wyjeździe :). W końcu psy zaczęły robić po kolei konkretne trzepanie. Wychodzący z sektora musiał się przedstawić do kamery, potem albo na prawo, albo do przodu. Na prawo równało się ze skręceniem. A kryteria powinięcia były różne. Psiarze kręciły łysych, albo, jak ktoś miał dziary, czy też podejrzany ubiór (na ogół to była czarna bluza). Sprawdzano też, czy ktoś ma jakieś ślady po pałkach, czy gumkach, czy też był mokry od armatki. Ci też byli zawijani. Nie pomogła wielu osobom zamiana na ubrania. A ile czarnych bluz spłonęło na sektorze. Coraz więcej osób szło na prawo. Ci, co szli prosto byli ponownie spisywani. Było sprawdzanie aparatów, telefonów. A na koniec zdjęcie. Oczywiście k**** mocno cwaniakowały. Trochę to trwało. W końcu wszyscy zostali sprawdzeni. Niestety więcej osób zostało. Pozostali pod eskortą ruszyli na dworzec. Na koniec krzyknęliśmy: „jesteśmy z Wami, chłopaki jesteśmy z Wami” do tych którzy niestety zostali. Na dworcu czekał na nas nasz specjal. Pożegnaliśmy się z niedobitkami naszych tyskich ziomków. Ci z Resovii, którzy nie byli skręceni także postanowili wracać prosto do Rzeszowa.
Ruszyliśmy przed 22-gą. Niestety wyruszyliśmy w towarzystwie psów. Nie wiedzieliśmy jednak, czy to były psy chorzowskie, czy łódzkie. W sumie łódzkie by tak szybko nie dojechały. Najpierw dwukrotnie poszedł hamulec, bo był telefon, że może ci, których zatrzymały psy, zostaną wypuszczeni. Za drugim hamulcem kaski zaczęły wariować i potem stały w każdym przejściu. Kiedy nie wysiadły w Tarnowskich Górach, zaczęło to nas utwierdzać w tym przekonaniu, że jednak wracamy z łódzkimi mętami. Jednak po przejechaniu sporego odcinka, w Kłobucku k**** wysiadły. Okazało się, że to była ostatnia stacja w województwie śląskim. Dalej wracaliśmy już sami. Wracało nas tylko 150. Podróż w ciszy. Raz, że zmęczenie, a dwa, każdy w ciszy się zastanawiał co dalej będzie z zatrzymanymi. Po ponad 5 godzinach podróży ci, co wracali specem, około godziny 3-ej zakończyli wyjazd na Kaliskim. Wyjazd się zakończył, ale nie dla wszystkich, bo jeszcze zostali w Chorzowie zatrzymani fani......
Ci, którzy się zerwali ze stadionu wracali na własną rękę. Części miejscowi pomogli dostać się na dworzec w Katowicach (szacunek). Ci, co zostali zatrzymani, zostali zawiezieni na jakąś halę. Tam powyżywały się na nich k****. Wielu osobom pokradły szaliki, pieniądze, czy też połamały dowody osobiste, karty bankomatowe czy karty SIM. Później dołek. Część została wypuszczona jeszcze tego samego wieczora. We wtorek zostało wypuszczonych na dwie tury około 80 osób. Wracali do Łodzi pociągiem. Przez dłuższą część drogi z psami. Zostało 91 osób, które mogły mieć przybity napad na psa, a za to na „dzień dobry” sankcja. Wszystko rozstrzygnęło się w środę, czyli 2 dni po meczu, kiedy kończył się okres zatrzymania. Dla 43 osób niestety zakończyło się to sankami. Chorzowscy, którzy mieli większą możliwość zerwania się, także zaczęli mieć problemy, gdyż psy zaczęły wjeżdżać im na chaty. Nie mówiąc już o tym, ile osób konkretnie ucierpiało. Otwarte złamania, jeden z Widzewiaków w ferworze walki biegał z gumową kulą w oku, które stracił. Niestety też straciliśmy dwie flagi. Flagę „Uliczni Wojownicy” chciały zabrać psy, ale torba z nią została wrzucona na dach magazynku. Dzwoniliśmy w tej sprawie do Ruchu, żeby zajrzeli tam. Jednak flagi już tam nie było. Natomiast ŁKS-iak, który pilnował flagi „ŁKS ŁÓDŹ-POLSKA”, został pokręcony, a flaga mu zabrana. Teraz o pozytywach tej awantury: 56 psów rannych, w tym kilku ciężko. Szkoda tylko, że nie więcej. Drugi pozytyw to jest to, że mimo animozji, że wręcz się nienawidzimy między sobą, to wspólny wróg jednoczy i ramię w ramię potrafimy z nim konkretnie walczyć. Zajebiste podziękowania dla naszych ziomali za wspomaganie nas na wyjeździe do Chorzowa. Duży szacunek też dla tych osób-fanów drużyn, z którymi nie trzymamy za okazaną nawet najmniejszą pomoc dla naszych.
Wydarzenia z tego wyjazdu ciągnęły się za nami niezwykle długo. Dla niedawno powołanego Stowarzyszenia Kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego na sam początek trudny egzamin, ogarnianie pomocy prawnej oraz finansowej dla zatrzymanych. Egzamin ten został zdany na piątkę. Później wychodziły ciekawe „kwiatki” jak zatrzymanie kibica Ruchu, który brał udział w awanturze, a okazał się on…dzielnicowym z Rybnika. Ciekawe jak się czuł śpiewając „zawsze i wszędzie policja jebana będzie”. Dość niespodziewanie też po miesiącu wróciła do nas flaga „Uliczni Wojownicy”. Jakiś pies chciał się wzbogacić i poprzez swojego znajomego zaproponował kibolom Górnika Zabrze odkupienie flagi myśląc, że zabrzanie będą się cieszyć z niespodziewanej „zdobyczy”. Ci na to przystali i w umówionym miejscu tą flagę po prostu psiarzowi zabrali. Następnie oddali ją tyszanom, skąd ta flaga wróciła do nas. Tak więc zajebiście, bo ta flaga nie miała nawet miesiąca i została nam ukradziona przez k****. Wielkie dzięki dla „Zaboli” za wzięcie w swoje ręce sprawy z flagą i zajebiste jej załatwienie. Większość zatrzymanych została wypuszczona po 3 miesiącach na początku sierpnia po wpłaceniu kaucji od 2 do 10 tysięcy złotych. Wiadomo, że nie wszystkich było stać na taki wydatek, ale na szczęście chłopaki nie byli pozostawieni sami sobie. Udało się zebrać na tych, którzy tego potrzebowali. Nie sposób tutaj wymienić Tych Wszystkich, którzy choć w drobny sposób ku temu się przyczynili. Niestety 9-ciu osobom, w tym 1 Zawiszakowi areszt został przedłużony. Czyniono wszelkie starania, by nasi jak najszybciej wyskoczyli, co też się udało i pod koniec sierpnia wszyscy już byli na wolności.
Obawialiśmy się, że wydarzenia w Chorzowie mocno wpłyną na naszą formę kibicowską. Dostaliśmy zakaz na 2 wyjazdy, potem na ostatnim wyjeździe w sezonie i pierwszych wyjazdach nowego sezonu wyglądało to słabo. Ale jeździliśmy i nie musieliśmy zawieszać działalności wyjazdowej jak na przykład Arka po Grabiszyńskiej, czy też wiele innych ekip. Wiadomo, że część osób musiała na jakiś czas odpuścić, byli też tacy, co w ogóle dali sobie spokój z kibicowaniem. Na ulicy też to dobrze wyglądało. Mieliśmy zdolną młodzież, która wzięła sprawy w swoje ręce. Były jednak ważniejsze priorytety, jak pomoc zatrzymanym chłopakom, ale mimo tego mieliśmy się dobrze i wybrnęliśmy z tego. Chociaż wiadomo, że temat tego wyjazdu nie skończył się wraz z wyjściem ostatniego zatrzymanego kibica. Czekały jeszcze sprawy w sądzie, które pokazały jakie mamy państwo milicyjne, gdzie na podstawie zeznań dwóch czy trzech psów i widzimisię prokuratora można komuś mocno pogmatwać życie. Sprawy się ciągnęły, zmieniały się składy sędziowskie, prokuratorzy, zaczynały się od nowa. Wcześniej jeszcze trochę zachodu kosztowało odzyskiwanie kasy z kaucji. Ostatnie osoby dostały wyroki w zeszłym roku. A mniej więcej dla 70% osób to były wyroki uniewinniające. Czyli co za tym idzie, siedzieli oni za nic, więc mieli prawo ubiegać się o odszkodowania. To oczywiście zostało uczynione. Obecnie są jeszcze osoby, które sądzą się o zadośćuczynienie, więc dla nich temat Chorzowa nie jest jeszcze w 100% zamknięty. Pozostałe osoby dostały wyroki w zawiasach. Trochę osób zostało też powiniętych już po tym wyjeździe. Niektóre z nich dostały zakazy i zawiasy, ale to już dla nich historia.
Dzień 3 maja 2004 roku dla uczestników wyjazdu do Chorzowa na pewno pozostanie w pamięci do końca życia. Na swój sposób zostało „uczczone” wejście do Unii Europejskiej, które oficjalnie nastąpiło 2 dni wcześniej. Na pewno znajdą się osoby, które będą się o to spierały, ale chyba to była największa stadionowa rozpierducha w historii polskiego ruchu kibicowskiego.
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 22.08.2017, 06:09
Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....
Zgadza się z tą Szwecją byłem w tym kotle pod stadionem. Zgubiłem swoich (Widzew) i wylądowałem z kolesiami z Legii z tego co pamiętam to był Alchim Ruen i Bosman (było więcej ale tych kojarze) Zanim doszło do wymiany ciosów to już połowa naszej koalicji darła zelówy a ci co zostali załapali się na w*******. Walka w sumie krótka i faktycznie większość przeciwników darła japy żeby łapać Bosmana :) Od nas około 40 osób ale same "szczurki" nasza ekipa wtedy 23-17 lat większośc 20 to przy Legii, Lechii czy Lechu musieliśmy wyglądać jak dzieci :)DoZo pisze: ↑20.03.2017, 21:19Mówić na net-forum ... trudno, ale opisałeś dość wiernie sytuacje, które miały miejsce na meczu ze Szwedami. TRIADA (+/-50 głów) wtedy przyszła w przerwie pod sektory zajmowane przez UW [nie znienacka, bo się Was spodziewaliśmy, ale wtedy u układowiczów naszej starszyzny (wz)budziliście grozę, a Legii była, jak to na kadrze, garstka]. Nas czekała podobna liczba, a starcie było faktycznie na dole schodów. Musieliśmy się rzeczywiście wycofać (sam pomagałem wnosić prawdopodobnie chłopaka z Lechii z obficie krwawiącą raną na torsie), choć chyba raczej przed interwencją, która zainteresowała się latającymi w powietrzu beczkami/keg'ami ze zorganizowanego przy schodach stoiska z napojami. Po meczu znowu nasze "tyły", było w tym parku zajebiscie ciemno i 'wje6ała' się panika (potem się dowiedziałem, że "przeoraliscie" tam BossMan'a). Pamiętam, jak idąc pózniej z kilkoma (nieznanymi mi) z Lechii, usłyszałem: "Szkoda, że nie było z nami Legii ...". Jak widzisz można uczciwie przyznać się do "pleców", a czy Ciebie stać na podobną postawę?coci pisze:...nie wiem co dokładnie chciałeś powiedzieć,ale mój opis dotyczył meczu Polska-Anglia na Śląskim w Chorzowie 31.05.1997- na którym byłem.Na Polska- Szwecja nie byłem,wiem co się przy okazji tego meczu działo,ale nie mam w zwyczaju opisywać wydarzeń w których osobiście nie brałem udziału.DoZo pisze:"coci" i "nrth",
"dolce" m(i)a(ł) rację, a pierwszy z Was (niezbyt dokładnie ;) opisał PL vs. S.
Pzdr.
PZDR!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Blaszok64, borsukkkkk, Lonely Rider i 106 gości