2022-04-08
Śmiało można mówić o Pogoni jako głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa. I dzisiaj lider stanął przed trudnym zadaniem, ponieważ do Szczecina przyjechała Wisła Płock, która jest w czołówce tabeli. I właśnie płocczanie napsuli sporo krwi gospodarzom.
Nie ma co ukrywać, że Pogoń stoi przed największą szansą w swojej historii. Do końca sezonu zostało 7 kolejek a szczecinianie są liderem tabeli. Na ich potknięcie liczyli w Częstochowie i Poznaniu. Uśmiech na twarzach kibiców Lecha i Rakowa mogła wywołać Wisła Płock, która pozostaje w grze o 4. miejsce w tabeli.
I na boisku było widać, że płocczanie nie przyjechali do stolicy województwa zachodniopomorskiego tylko statystować. Goście bardzo dobrze utrzymywali się przy piłce i już w 9. minucie mogli prowadzić 1-0. Jednak Jorginho zmarnował bardzo dobrą sytuację. Pogoń miała bardzo duże problemy z utrzymywanie się przy piłce i jedyne szanse kreowała po kontrach.
Jednak mimo słabszej formy, to gospodarze wyszli jako pierwsi na prowadzenie. W 33. minucie w pole karne zagrał Parzyszek, o piłkę powalczył Gorsicki i pokonał bramkarza gospodarzy. Pogoń nie cieszyła się zbyt długo z prowadzenia. Jeszcze przed przerwą Sekulski uderzył zza pola karnego, piłka po drodze odbiła się od Kostasa i wpadła do siatki.
W drugiej połowie nadal to goście pozostawiali dobre wrażenie. Zaraz po wznowieniu gry groźnie uderzał Vallo, ale piłkę odbił Stipica. Chorwacki bramkarz nie miał jednak szans w 63. minucie. Wtedy to płocczanie wyprowadzili kontrę, Sekulski dograł do Jorginho a ten uderzył przy bliższym słupku i wyprowadził goście na prowadzenie.
Szczecinianie ruszyli do odrabiania strat. Jednak ich próby były bardzo niemrawe. Dopiero w doliczonym czasie gry płocczanie popełnili błąd w obronie, jednak bardzo dobrej szansy nie wykorzystał Biczachczjan. Płocczanie dzięki mądrej grze przez 90 minut i ofiarnej obronie w doliczonym czasie gry wywożą 3 punkty ze Szczecina.
