makarski pisze:Polonia Bytom powstała w roku 1920 w odpowiedzi na apel Polskiego Komisariatu Plebiscytowego (podobnie jak np. Ruch Chorzów), jednak już 2 lata później jej działalność została niejako zawieszona. Tuż po wojnie, w roku 1945, nastąpiła reaktywacja klubu.
Samo powstanie klubu nie jest istotne. W waszym przypadku mowa tu właściwie o dwóch historiach, bo związana jest z zupełnie innymi ludźmi - jedna związana z założeniem klubu powstańcami Polakami-Ślązakami, druga po wojnie związana z Polakami-lwowiakami. Sama nazwa z 1920 roku - Polonia mówi wszystko, tak jak i Poniatowski. To zryw Polaków zamieszkujących narzucone nam przez niemieckiego wroga ziemie. Tyle, że historia i Polonii i Poniatowskiego-Szombierki urywa się bez śladu właśnie w okolicach lat 1921-1922. I my i wy nie zagraliśmy żadnego meczu w oficjalnych rozgrywkach w lidze polskiej. Szukałem nawet na upartego i na przekór w rozgrywkach niemieckiej Gauligi i nie ma ani słowa, ani jednej wzmianki i o nas i o was. Po 1945 roku to była przecież inna Polonia, ta z 1920 pewnie nawet takiego herbu nie miała, jak ta z 1945 (miała w ogóle jakiś herb stara Polonia z 1920? Bo do naszego Poniatowskiego nie potrafię dotrzeć czy miał swój herb w 1919 roku). Jak już wspomniałem ta wersja z datami i dla was i dla nas 1945 roku to MOJE OSOBISTE zdanie - sporo naszukałem się w tym temacie i śladu nie ma, nigdzie, w archiwach państwowych, neta przeczesałem wzdłuż i wszerz także i na stronach historii piłki nożnej po angielsku i niemiecku. Echo. Masz/macie prawo się z tym nie zgadzać, tak jak i ludzie z naszego zarządu, którzy ciągle twierdzą, że w 2019 roku będziemy mieli 100-lecie. Uważam jednak, że ślepe brnięcie w coś zaciera historię.
To jest taki sam motyw jak z naszymi barwami. Do 1980 roku mieliśmy barwy biało-czarne. Taki był też herb. Władzy komunistycznej tak jednak to przeszkadzało (to barwy przecież wiadomo kogo...), że po 1980 roku nagłym mykiem zmieniliśmy barwy na chwilę na zielono-czarne, by po paru miesiącach biegać już z herbem biało-zielonym i takie też barwy mamy do dziś. Nikt jednak nie chce o tym głośno powiedzieć, nikt nie chciał zbadać w dawnych latach historii, ludzie świadkowie tych dawnych lat już nie żyją, a o takich informacjach z prasy z dawnych lat można zapomnieć (zwłaszcza właśnie począwszy od 1980 roku, gdy cenzura weszła na jakiś absurdalny pułap). Wszystko było robione, bo tak trzeba, bez wyjaśnień. Na komando. Barwy Szombierek na dobrą sprawę dziś powinny być biało-czarne, ale to kolejny temat rzeka.
makarski pisze:I teraz tak - to, że klub reaktywowali Kresowiacy prawie 70 lat temu, nie oznacza, że nie mamy prawa identyfikować się dzisiaj z Górnym Śląskiem. Dlaczego? Bo rzeczywistość tworzą ludzie, a nie historia.
Oczywiście, że nie macie prawa nazywać się śląskim KLUBEM. To, że kibice czują się Ślązakami jest zupełnie nieistotne. Nie myl pojęć, bo już właśnie wchodzisz w temat zacierania śladów, a na to nie pozwolę :). Jako klub byliście założeni przez osoby, które tu w ogóle nie powinny w Bytomiu się znaleźć. Jak szykanowano ze strony lwowiaków rodowitych bytomian wiem doskonale, bo i moja babcia i dziadek byli rodowitymi Polakami-Ślązakami (urodzeni w Łagiewnikach, obecnej dzielnicy Bytomia, wtedy będącej granicą między polską i niemiecką stroną Śląska), którzy po wojnie byli jednymi z tych, którzy tu zostali i podnosili miasto po wojnie, gdy jeszcze było niemal puste po ucieczkach Niemców. Gdy lwowiacy się zjechali zaczęła się jazda antyśląska. O tym świadczy chociażby fakt, że w Polonii przez lata nie mógł grać nikt nie będący lwowiakiem. Mało tego - kibice ze Lwowa nie przychodzili na nasz stadion, bo uważali się za lepszych, Ślązakami gardzili, a nasz klub grał przecież świetną piłkę, więc dla samego obejrzenia dobrego meczu na najwyższym poziomie pewnie niejednego korciło, by tu przyjść. Lwowskość i antyśląskość jednak w tym przeszkadzała. Dlatego u nas powstał bardzo silny front antylwowski - przecież na nasze mecze przy kopalni na Hasioku chodziło po 6-7 koła ludzi z samej naszej dzielnicy. Wszyscy rodowici Ślązacy. Między piłkarzami Szombrów i Polonii była prawdziwa wojna w derbach. Tu nie chodziło tylko o prymat w mieście, to były "wojny" można powiedzieć etniczne :). Dlatego nasz ruch kibicowski na Szombierkach był zaraz po Polonii jednym z pierwszych w Polsce - powstał na zasadzie przeciwieństwa i równowagi do tego co działo się na Olimpijskiej (wiadomo - Polonia to byli prekursorzy kibolki w PL). Nie była to oczywiście taka skala jak na PB. Wy mieliście całe miasto zaludnione przez obcych (ale dla was samych-swoich - lwowiaków), my jedną dzielnicę, gdzie lwowiaków nie uraczono.
No, ale do sedna, bo się rozpisałem. Dziś zacieracie ślady, coraz bardziej skutecznie i strasznie mnie to martwi. Jednak, jako KLUB będziecie zawsze figurować jako założeni po wojnie przez ludzi niezwiązanych ze Śląskiem i żaden rodowity Hanys, który żyje tu z pokolenia na pokolenie, jak choćby ja, w życiu nie uzna waszej śląskości. Po raz drugi powtarzam - rozróżniaj temat klubu i kibiców. Bo to są dwie różne sprawy. Dzisiejsze pokolenia są już zupełnie inne, podziałów nie ma żadnych, ale tak jak należy pamiętać o milicyjnym powojennym rodowodzie Wisły tak i my będziemy pamiętać o waszym nieśląskim rodowodzie, mimo, że jesteście klubem założonym na ziemiach Górnego Śląska. Jednak nie przez Ślązaków - i tu się z Tobą zgodzę, że rzeczywistość tworzą ludzie, a nie samo miejsce powstania klubu :).
Teraz chciałbym się króciutko odnieść do tematu 1.FC Kattowitz. To klub, w którym grał chyba największy polski piłkarz wszech czasów - Ernest Wilimowski (strzelił 4 bramki Brazylii w Mistrzostwach Świata w 1938 roku w przegranym przez Polskę meczu 5-6). W czasie wojny Wilimowskiego "przejęli" Niemcy po podpisaniu przez niego volkslisty i później grał już nie z białym, a czarnym orzełkiem na piersi (co ciekawe zagrał też w Bytomiu w 1942 roku w meczu Niemcy-Rumunia). To tyle, jeśli chodzi o to, skąd znamy ten klub, ale chciałem się odnieść do samego stadionu 1.FC Kattowitz. Znajduje się DO DZIŚ w parku Kościuszki w Katowicach. Zarośnięty drzewami, z widocznymi jeszcze gdzieniegdzie trybunami, z w miarę jako tako zachowanym wejściem w postaci bram (zostały same słupy betonowe). Polecam każdemu maniakowi starych stadionów - warto zobaczyć, bo tam pisany był jeden z największych skandali w historii polskiego sportu (mowa oczywiście o Wilimowskim). Może to i dobrze, że klub 1.FC Kattowitz został rozwiązany ze względów na skrajnie nazistowskie koneksje z III Rzeszą. Po wojnie na 100 % jego historia przypominałaby tą z AKSem Chorzów. Przykro mi patrzeć na Koniczynki - klub bez żadnych kibiców, a z takimi pięknymi tradycjami.