Specjalna Relacja

ultras, hooligans, liczby, ciekawostki, informacje, opisy

Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM

ODPOWIEDZ
Tradycyjnie
Posty: 1
Rejestracja: 14.05.2013, 14:07
Lokalizacja: Kaszebe

Specjalna Relacja

Post autor: Tradycyjnie » 14.05.2013, 16:55

Relacja z wyjazdu do Gliwic kibica Lechii jadącego pechowym autokarem.

Już nie pierwszy raz osoby odpowiadające za terminarz w naszej ekstraklasie z myślą o kibicach szykują nam ładnych parę set kilometrów w dzień powszedni,
bo przecież w sobotę lepiej niech grają gospodarze z zamkniętymi sektorami gości. Mniejsza z tym.. Zbieramy się w miejscu zbiórki, krótkie pogawętki z kumplami,
ostatnie papieroski i pakujemy się do autokarów. Lecimy do Gliwic w 3 autokary i auta. Mimo, że poniedziałek i 500+km. To i tak całkiem nieźle. Podróż pełna śpiewów, śmiechów
i "kubusiów". Na ten wyjazd jechali w sporej większości ludzie z nie małą liczbą wyjazdów, więc każdy miał co opowiadać dzięki czemu podróż mijała szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Kawałek za Łodzią stajemy na dłuższym postoju z możliwością zjedzenia czegoś ciepłego, ale nieliczni rozkminili mały sklepik spożywczo-monopolowy z większym naciskiem
na to drugie. W sklepiku pełna kulturka i żadnych promocji nie robiliśmy, pani sklepikarka sporo czasu nie miała już takiego ruchu jak dziś. Po ponad godzinnym postoju
ruszamy dalej. Kilka krótkich przerw w jeździe na załatwienie się i papieroska. Po wjeździe do Gliwic krążymy bardzo wąskimi dróżkami między domkami jednorodzinnymi i
widzimy już zza okien stadion Piasta. Wysiadamy z autokarów, rozprostowujemy kości i powolutku ruszamy pod bramki. W międzyczasie zjeżdżają się pierwsze auta Wiślaków,
którzy wspierali nas w trochę ponad 100 głów. Trzeba również wspomnieć o naprawdę bardzo szybkim wpuszczaniu nas na sektor, nie minęło parę chwił i już wszyscy byliśmy
na stadionie. Zaczęło robić się coraz zimniej, ale nawet i to nie psuło nam humorów. Mecz już powoli się zaczyna i zaznaczamy swoją obecność. Śpiewaliśmy praktycznie
tylko na przestojach gospodarzy. Co do Piasta to doping całkiem niezły szczególnie po strzelonych bramkach. Nasi kopacze gdyby wykorzystali chociaż 1/4 tych 100% sytuacji
to i tak byśmy wywieźli 3pkt. Raczej już przyzwyczajeni co do wyników naszych graczy na koniec meczu jednak mobilizujemy ich do dalszej walki, mimo tego, że należała
im się męska rozmowa. Jeszcze można wspomnieć o bardzo skutecznej interwencji stewardów:) przeszkadzały im 3-4osoby stojące na schodach. Czekając na wyjście z sektora
2 bardzo miłych panów głośno pod naszym sektorem krzyczeli co myślą o nas i naszych braciach, jednak gospodarze "wypraszają" panów trochę szybciej ze stadionu.
Jeszcze chwila rozmów z Wiślakami, przybijamy " piąteczki " i pakujemy się w powrotną drogę do Gdańska. Wraz z autokarem ruszamy i my ze śpiewami na dwie strony autokaru.
Tak jak to powiedział jeden z panów w autokarze: " Najgorszym momentem na wyjeździe jest mecz". Normalny Kowalski by napewno powiedział:
Oni chyba z 5-0 wygrali, że tak się bawią. Każdy wyjazdowicz wie, że wynik to nie jest rzecz najważniejsza. Już dalej w trasie ludzie powoli opadają z sił i przymykają oczy.
Już późno w nocy słychać tylko chłopaków z końca autokaru, którzy nie dawali za wygraną ze zmęczeniem, ale po chwili już i ja odpływałem.
Po jakimś czasie przebudzam się z burczącym brzuchem, za oknem już widać Włocławek, otwieram sobie picie, kanapeczkę i powoli napełniam zbiornik.
Jeszcze jakieś głosy rozmów na tyle słychać, ale to już 2-3osób. Czas już porządnie kimnąć do Gdańska, żeby jakoś wyglądać kiedy trzeba będzie wrócić przez miasto
do domku, ledwo zamknąłem oczy i rozpoczęła się tragedia, dwa mocne szarpnięcia i wszyscy lecą w lewą stronę. Jeden wielki huk, dźwięk tłuczących się szyb i krzyk.
Nie straciłem przytomności i udaję mi się stanąć na nogi. Takiego widoku nie życzę nikomu, żadnemu kibolowi czy normalnemu Kowalskiemu, Jeden wielki krzyk przyjaciół.
Myślałem, że mi się to śni ocierając twarz z krwi, słysząc wołanie o pomoc.. Odrazu pomagam wstawać na nogi pierwszym chłopakom w pobliżu mnie, po chwili Ci, którym
nie stało się nic poważniejszego wykopują szyberdach, by móc jakoś wyjść z tego autokaru. Widać już przez okienko chłopaków z 3-ciego pojazdu, którzy już pomagają
wyjmować rannych na zewnątrz. Pełno krwi tamowanej szalami, które były pod ręką, nagle i ja już nie byłem w stanie dalej ratować naszych braci, złamanie i stracona krew powodowała
mocne zawroty w głowie, przez które o własnych siłach nie dałbym rady wyjść. Po 20km dowiaduje się o naszej tragedii 1 autokar, który nie bez problemów zawraca nam na pomoc.
Około 7 chłopaków od nas biegnie po apteczki do samochodów, korek około ponad 1km, po 15min wracają tylko z 1"JEDNĄ" apteczką. O dziwo każdy kierowca nie miał apteczki.
O profesjonalnym zachowaniu POlicji nie ma co gadać, byli bardziej spanikowani od ludzi z tego feralnego autokaru, nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Biegali jak banda
dzieciaków na placu zabaw. Zaraz zjeżdżają się karetki i już najbardziej potrzebujący są pod opieką medyczną. warunki były bardzo fatalne. Śnieg+mocny wiatr nie pomagały sanitariuszom.
Po jakimś czasie sporo ludzi było już w szpitalach, niektórzy od razu na stół operacyjny, większość z lekkimi złamaniami i zadrapaniami na ciele. po jakimś czasie pierwsze telefony
z najgorszymi informacjami, psychiczny ból przyćmił fizyczny. Siedziałem w szpitalu i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, totalne załamanie, szok.
Bałem się odbierać telefonu z informacjami, nigdy tak nie bałem się odebrać głupiego telefonu. Nie chciałem wiedzieć już nic więcej. Chciałem nawet już nie wiem co chciałem.
Trudne, a wręcz nawet nie możliwe do opisania co wtedy każdy z nas czuł. W życiu by mi nawet myśl nie przeszła, że taka tragedia może się zdażyć tym bardziej na wyjeździe,
gdzie każdą twarz nawet jak nie znasz osobiście to kojarzysz bardzo dobrze. Ktoś z kimś piłeś, śmiałeś się i śpiewałeś jeszcze przed chwilą zasiadł już na SEKTORZE NIEBO.
Mimo, że już minęło prawię 2 miesiące, prawię co wieczór ze łzami w oczach wspominam ten moment.

Dziękujemy wszystkim klubom za wsparcie, mimo, że nie z każdym są dobre stosunki to i tak poraz kolejny pokazaliśmy jako KIBICE, że potrafimy się zjednoczyć. Szkoda tylko, że takim kosztem.
Nikt nie mówił, że będzie lekko...



ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: TAO, Timador i 172 gości