CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

ultras, hooligans, liczby, ciekawostki, informacje, opisy

Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM

ODPOWIEDZ
netowy_kibol
Posty: 12
Rejestracja: 04.02.2014, 14:06

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: netowy_kibol » 30.01.2019, 12:34

ŁKS Łomża wspomina, to co działo się u nich 15-20 lat temu. Ma to związek z 20-leciem powstania pierwszej strony internetowej o ŁKS-ie oraz grupy Brigade'99.
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]




bednar
Posty: 645
Rejestracja: 12.09.2009, 18:04
Lokalizacja: Kozienice

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: bednar » 29.01.2020, 23:33

netowy_kibol pisze:
30.01.2019, 12:34
ŁKS Łomża wspomina, to co działo się u nich 15-20 lat temu. Ma to związek z 20-leciem powstania pierwszej strony internetowej o ŁKS-ie oraz grupy Brigade'99.
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
pamietam my mieliśmy wyjazd do Łomży w pare osób jakoś w latach 2000, pamietam wtedy Was w młynie było z 3 stówki, jak masz jakieś zdjecia itd to podeślij

pomarańcz
Posty: 144
Rejestracja: 20.08.2013, 12:47

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: pomarańcz » 31.01.2020, 18:22

Witam. Jeszcze nie tak dawno znalazłem bez problemu, teraz chyba coś poznikało. Szukam zdjęć z meczu GKS Katowice - Chrobry Głogów, na którym GieKSa dokonała nieudanej próby skrojenia flagi ChG. Rok 2014-2016 ( wybaczcie, ale mam totalną sklerozę zapamiętywania dat) z góry dziekuję ;)

fluor
Posty: 1609
Rejestracja: 22.09.2009, 20:33

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: fluor » 25.05.2020, 12:12

Wspomnienia, publikowane kiedyś w TMK o kibicach Unii Tarnów w latach 80 zaangażowanych politycznie:

[link]
[link]

ksg_1946
Posty: 124
Rejestracja: 19.03.2007, 23:19
Lokalizacja: z kątowni

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: ksg_1946 » 03.07.2020, 09:42

FF1981 pisze:
19.02.2013, 22:42
30.03.2003 Śląsk Wrocław-Arka Gdynia
Na sektorze gości podczas meczu:150 Arka,120 Lech,45 Górnik Wałbrzych i 2 Gwardia Koszalin.
Awantura:110 Arka,85 Lech i 50 Zagłębie Lubin-wersja Arki.Wg Śląska w sumie 248 osób(ok. 110 Arka,100 Lech,40 Zagłębie L.)
Śląsk wycenił się na ok.180 osób podczas samego starcia(wcześniej było ich więcej)w tym delegacje Motoru,Wisły i Lechii.
Posiada ktoś fotki ze stadionu? (sektor Arki)

mp86
Posty: 44
Rejestracja: 20.12.2011, 19:06

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: mp86 » 31.07.2020, 11:33

KKS Kalisz – Arka Gdynia
Czyli ucieczka z sektora i 2 flagi w plecy …. WIDZÓW: 2 500
Mecz z Arką był jak dotąd naszą największą klęską w historii, ale po kolei. Mecz wypadł jako pierwszy w sezonie i to w najgorszym z możliwych terminie, W środku wakacji. Mimo, że był to dla nas najważniejszy mecz w historii, nie miało jakoś odbicia w atmosferze. Nie czuło się klimatu wokół tego meczu. Było to bardzo dziwne. Mimo wszystko udało nam się załatwić pirotechnikę, były balony i przygotowana flaga na sektor. Kilka dni przed meczem rozważano możliwość nie wpuszczenia Arki, ale nasza szybka reakcja przeszkodziła temu. Był to chory pomysł, żeby zawrócić Arkę, a wpuścić jedyni Lecha z Ostrowa i Krotoszyna ( jako mało groźnych). Wiedzieliśmy o wielkiej mobilizacji w tych miastach, ale nikt nie brał tego poważnie. I w takiej sennej atmosferze nadszedł dzień meczu. Rzutem na taśmę zdecydowaliśmy się na wjazd do Skalmierzyc, chwilę przed przyjazdem pociągu z kibolami z Ostrowa i Krotoszyna. Pojechaliśmy w trzy auta naszej prawie najlepszej załogi, ale nikogo nie spotkaliśmy. Ze Skalmierzyc podjechaliśmy prosto na Kaliski dworzec. Było tylko kilku gliniarzy, którzy dziwnie się śmiali. Stanęliśmy za przejazdem w ciągu samochodów chcąc ruszyć potem za Ostrowem. Kibice Lecha po wyjściu z pociągu, wykorzystali śladową ilość pal i to, że mieli iść przez przejazd, na którym staliśmy, ruszyli na nas zbierając kamienie z torowiska. Trzeba było szybko ewakuować samochody i na szczęście to się udało ( akurat przejechał pociąg). Tak więc ucieczka z konieczności, ale śmiesznie wyglądało jak biegli za naszymi samochodami małolaty z kamieniami. Trzeba było przełknąć gorycz porażki. Jak się okazało nie była to nasza ostatnia ucieczka tego dnia. Mecz zaczął się od niezłego naszego dopingu, wisiało kilkanaście flag, w tym wszystkie największe. Mimo niewielkiej akcji propagandowej zebrało się w młynie ok. 200 fanów. Na stadionie było dalszych kilkudziesięciu, ale czemu nie przyszli do młyna wiedza chyba tylko oni sami. Może się czegoś bali. Jak się okazało mieli dobre przeczucie. Dziwił brak Arki, która ponoć miała wyjechać z Gdyni w 2 autokary. My tymczasem w miarę nieźle dopingowaliśmy piłkarzy. Rozdaliśmy też 200 balonów. Wobec braku Arki młyn zaczął szybko maleć, towarzystwo rozeszło się jak na pikniku. 1 w tym momencie gdy było na nieco ponad 100 w sektor wjechała nam Arka. Śledzie przyjechali busem i samochodem i usiedli wśród widzów na stadionie. Nie mieli żadnych barw, za to pochowany sprzęt, który bez problemu wnieśli na stadion. Arka z okrzykiem wjechała w nas od góry sektora. Odpalili dużą akustyczną racę, którą wycelowali W nasze plecy. Każdy myślał, że to jakaś nasza petarda a zaskoczenie było całkowite. Śledzie zranili poważnie tym ładunkiem 2 naszych fanów, którzy z poparzeniami wylądowali w szpitalu. Potem panika zrobiła swoje, każdy myślał, że atakują nas właśnie te dwa wspomniane autokary, a nie 17 gości. Arka rozpędziła nas lejąc pałami. Kilku z nich w tym czasie zrywało nasze flagi. Udało im się zerwać, a właściwie odbić flagę Ostrowa i jedną naszą. Odbili też kilka szalików Lecha wiszących na flagach. Jeden ze śledzi zdarł też połowę Rycerzy, ale na widok nadbiegającego ochroniarza wyrzucił ją w trybuny ratując się ucieczką. Reszta „ flagowych też przebiegła już do sektora gości ( policja w nic się nie mieszała). Na bieżni pod naszym młynem doszło do krótkiej walki na pasy ze śledziami. Niestety z naszej strony miało Je tylko kilka osób, reszta nie mogła nic zrobić, inna sprawa, że część z jak wydawałoby się chuliganów, albo nie brała udziału w dymie, albo już oddaliła się w bezpieczne miejsce stadionu. Dziwi tez zachowanie tych, którzy siedzieli po przeciwnej stronie i widzieli idących śledzi, ale nie dali żadnego znaku… Po chwili reszta Arki zaczęła uciekać przez murawę, ale za nimi ruszyły tylko..3 osoby, a dobiegi tylko jeden. Rzucił się on sam na 3 śledzi, powalił dwóch z nich, ale za chwilę został okopany przez całą trójkę na murawie. Kilku z Arki rozbiegło się też wśród nas po stadionie. Jeden został zauważony i powalony na glebę, po czym uciekł na policyjny parking, a po chwili udało mu się wbiec do sektora gości.
Wśród przyjezdnych trwał już szal radości ( szczególnie ci z Ostrowa cieszyli się z odbitej przez Arkę flagi). Policja otoczyła przyjezdnych, rozdając parę pał, a ci uciekli w róg sektora ( kilku wystraszonych już z niego wyskoczyło i zaczęło uciekać). Pały jednak nie obiły śledzi. My w tym czasie staraliśmy podnieść się po porażce, kilkakrotnie próbując przejść policję na koronie stadionu. Niestety angażowało się w to tylko kilkadziesiąt osób, w większości młodzieżowców, którzy i tak wypadli nieźle. W sumie to zadymiła Arka, a pały lały nas. Po przerwie, gdy ustalaliśmy akcję po meczu, nagle przyjezdni zaczęli wychodzić ze stadionu. Ruszyła na nich grupa naszych siedzących przyj klatce, ale zabrakło zdecydowania i Arka opuściła po przerwie stadion. Z pewnych źródeł wiemy, że już przed przerwą zaraz po zadymie kibice Lecha i Arki poprosili policje o opuszczenie stadionu ( teraz mówią, że chcieli zdążyć na mecz Lecha z Zagłębiem Sosnowiec, ale zaraz udowodnię, że wcale im się nie śpieszyło) Po wyjściu Arki nie zebraliśmy się już w kupę, każdy przeżywał porażkę. Pod koniec meczu dostaliśmy od jednego z naszych wiadomość, że Arka siedzi pod Teatrem na piwku. Zebraliśmy szybko ok. 20 chętnych i ruszyliśmy przez park pod teatr. W tym czasie jedno auto już tam podjechało. Niestety chłopaki ruszyli na śledzi, zanim zdążyliśmy dobiec. Samochodowi w 3 osoby wyskoczyli na siedzących pod parasolami śledzi, którzy jak się okazało bez sprzętu nie stawili oporu.
Od razu 3-4 z Arki padło na glebę, załapując się na kopy, jeden nawet wydawał z siebie błagalne dźwięki. W tym momencie my wbiegliśmy na most przed teatrem, co wywołało odwrót Arki. Gdynianie dopiero wtedy pokazali, na co ich stać. Gdy zaczęli uciekać, jeden z nich zatrzymał ich – dając do rąk sprzęt wyciągnięty z busa. Nikt z nas nie liczy! się z takim obrotem sprawy , więc za chwilę to Arka wymachując maczetami zaczęła nas gonić. Uciekliśmy kilkanaście metrów, ale 2 z nas zostało na moście. Jeden wskoczył do rzeki, a drugi dostał palą przez łeb i cały się zakrwawił. W tej walce Arka zraniła takie jednego małolata od nas, który przypadkiem znalazł się w tym miejscu. Miał może z 13 – 15 lat, a gość z Arki uderzył go maczeta w rękę. Miody jest inwalidą, maczeta rozcięła mięśnie i ma bezwładną rękę… Po kilkudziesięciu sekundach ruszyliśmy ponownie przez most uzbrojeni w 2 metrowe brechy, ale Arka zdążyła załadować się do busa i uciec. Wszyscy chyba nie zdążyli, bo widzieliśmy gości, którzy, rozbiegli się po okolicy. Zaraz wpadła policja i koniec zadymy. Ustawiliśmy się potem w okolicy zdarzenia , czekając na jakichś zabłąkanych śledzi , ale nic z tego. Jeżeli chodzi o Ostrów i Krotoszyn , to ci odjechali autobusem do Ostrowa. Jak widać wcale nie pojechali do Poznania , jak się tłumaczą tylko do domu. Także Arka wolała siedzieć na piwku, zamiast jechać na Lecha.
Dlaczego chcieli wyjść po przerwie – oceńcie sami. Fakt jednak, że bus z Gdyni dojechał w trakcie II polowy meczu W Poznaniu, Arka powiesiła naszą flagę i odbite barwy Ostrowa. Po meczu okazało się, że rannych jest od nas ok. 15 osób w tym kilka ciężko. Pod szpitalem spotkaliśmy też naszych fanów z Blaszek ( było ich w młynie ok. 15), którzy też mieli rannych kolegów. Na mecz przyjechali też kibice z Gdyni 2 samochodami i to tylko oni zostali do końca w klatce. Niestety potem się nie popisali prosząc policję o obstawę do samochodów, które zresztą były w lekko zmienionym stanie. Podsumowując była to nasza największa klęska w historii, tym gorsza, że zaatakowało nas tylko ok.20 gości. Wiele osób trafiło do szpitala, straciliśmy jedną naszą flagę, odbili szmatę Lecha z Ostrowa, musieliśmy uciekać na przejeździe pod dworcem…. Jednym słowem sprowadzili nas na ziemię, ale z porażki też trzeba wyciągnąć wnioski.
Nas ok. 200 w I połowie Arki: 20-25 + 60 -70 Lecha

Źródło: [link]

FILM:
[link]

tomock
Posty: 29
Rejestracja: 02.04.2019, 10:15

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: tomock » 03.08.2020, 16:55

Takie coś znalazlem:

"W 1987 roku w Białymstoku rozegrano Super Puchar Polski. Z reguły tego typu mecze zawsze ściągały kibiców z różnych stron Polski i tak było i tym razem. Jako że były to wakacje i wolny termin najechała do Białegostoku cała rzesza towarzystwa. Śląsk przyjechał w ok 200 osób, Górnika było blisko 100 osób. Ponieważ mecz odbywał się na terenie Jagiellonii nie mogła zabraknąć też i nas. Na Podlasie przyjechały nasze zgody Widzew – 100 osób, Wisła Kraków, Stal Rzeszów, Lechia Gdańsk (około 20 osób).
Od samego rana w okolicach dworca Głównego i nie tylko dochodzi do wielu strać zwłaszcza z kibicami Śląska Wrocław. Prym w tych potyczkach wiodą Widzewiacy oraz część Jagiellonii. Do największego starcia przedmeczowego dochodzi w jednym z parków gdzie znacznie mniejsza grupa Widzewa + Jaga, rozgoniła wrocławian. Na samym meczu też bardzo gorąco, Jaga już oficjalnie okazała wrogi stosunek do Śląska. Łodzianie korzystając z okazji kroją dwie flagi dla wrocławian. Tego dnia Śląsk zrobili układ z Górnikiem Zabrze licząc, że obie połączone grupy poradzą sobie po meczu z Jaga i Widzewem, którzy czekali na ich wyjście ze stadionu. Po meczu dochodzi do niezłej awantury, gdzie w użyciu były różnego rodzaju kamienie, brechy i inne, następnie do zabawy wkroczyła milicja rozganiając towarzystwo, potem jeszcze dochodziło do wielu drobniejszych starć.

Kibic Stali Rzeszów:
Podroż długa nie ciekawa (męcząca), mimo że miałem fajne miejsce to na przeciw usiadła baba z torbami, które trzymała na podłodze (nie mogłem nóg wyprostować). Co jakiś czas wychodząc na korytarz upominała mnie żebym uważał bo szkło wiezie. Na korytarzu podszedł chłopak i pytał się gdzie jadę itp. później skąd jestem, myślał że jestem z Cracovii. Zapytał czy znam kogoś z Unii T., ja że nie i wtedy z jakiś powodów musiałem wrócić do przedziału ze szklaną babą (gdybym znał siedziałbym w przedziale Wisły i pił). Rano byliśmy już w Białymstoku. Wyszedłem wesoły z pociągu, ale na dworcu już nie miałem tak uśmiechniętej twarzy. Podszedł do mnie wiślak (później się dowiedziałem ze to słynny Kola) i zapytał czy jestem ze Stali Rz. (pewnie ten gostek się wygadał, ale dobrze ze na dworcu bo w pociągu pewnie w biegu zrobiliby mi wysiadkę). Odpowiedziałem, że tak, podeszło jeszcze kilku (pomyślałem sobie no to wpier.. na dzień dobry) ale na szczęście w mojej obronie stanęła Jagiellonia (wielkie dzięki). Śmieszna była sytuacja bo kilka metrów dalej stało dwóch kibiców Ruchu, których Jaga chciała skasować a Wisła stanęła w ich obronie. Po kilku minutach dogadali się i poszła wymiana ja za 2 kolesi z Ruchu. Później sielanka piwko (pamiętam Hetmańskie). Później szybki obiad (dworzec PKS) i wraz z kibicami Jagi i Widzewa włóczyliśmy się po centrum. Siedzieliśmy sobie w parku, gdy nagle przybiegli kibice Jagi i mówią, że pobili kilku gówniarzy ale gdy zobaczyli starszych gości (w tym jeden z kosą) woleli uciec. Śląsk był po drugiej stronie parku (park dzieliła jezdnia). Ja wraz z kilkoma kolesiami siedzieliśmy sobie na ławce a tu nagle wbiegł Śląsk i zaczęła się bitwa. Wystraszyłem się tą kosą (myślałem, że to prawdziwa kosa i jak on z nią przyjechał) pomyślałem, że z gołymi rękami nie pójdę walczyć, chciałem wyrwać deskę z ławki (ch..a nic) w około nie było żadnej belki, wiec złapałem za kosz i zdążyłem jeszcze jednemu w plechy zaj.. Śląsk zaczął uciekać (słyszałem tylko pisk opon samochodów) pobiegliśmy za nimi ale nie mieliśmy takiej determinacji jak oni i nie ryzykowaliśmy z samochodami. Wszyscy byli zdziwieni jak Widzew dzielnie walczył (nie byli jeszcze tak mocni jak dzisiaj). Później meczyk (na meczu Śląsk połączył się z Górnikiem razem było ich może 300, z dużą przewaga Śląska). Po meczu ostro dymiła Jaga. Droga na dworzec przebiegała spokojnie, chociaż widzewiakom podnosiło się ciśnienie na Lechie ( liczna grupa), która szła po drugiej stronie ulicy. Na dworcu niezła mieszanka Wisła, Lechia, Widzew, Motor, Jaga, Arka jeszcze Legii brakowało. Na koniec pogadałem sobie z kibicami Lechii (była z nimi jedna laska mówię wam marzenie), Arki i Motoru (z Motorem graliśmy pierwszy mecz 2 liga). Na koniec pożegnanie z kibicami Jagiellonii i wraz z wiślakami pojechałem do Krakowa (wiślaki zapewnili Jagę, że wrócę cały do Krakowa). W drodze Kola cały czas opowiadał o rozróbach jak to Legia chowała się pod milicyjne suki itp. i o tym jak to nie lubi Rzeszowa bo dwa razy go tam zawinęli (dobrze że nie dostał od kibiców wpier.. pewnie by mi nie popuścił). W Krakowie jeszcze kilka precli i w domu.

Kibic Widzewa:
Na mecz do Białegostoku fani RTSu jechali już dwa dni wcześniej. Pierwsza kilkuosobowa grupa zameldowała się na miejscu w sobotę rano. Kibole RTSu wraz z Wisłą rozbili obozowisko na krańcach miasta w okolicy tzw. Glinianek. Szalikowcy z Krakowa i nasi zamierzali wspólnie przetrwać tam noc. Wieczorem część Widzewiaków wpadła na pomysł, by iść na dworzec i powitać główny „młyn” Widzewa. W czasie przechadzki liczącej kilka kilometrów nastała burza. Nim doszli do celu wędrówki wszyscy byli przemoczeni do ostatniej nitki. Młyn RTSu stawił się w liczbie ponad 100 osób. Oprócz naszych na dworcu byli też fani Unii Oświęcim i witający wszystkich gospodarze. Całe towarzystwo postanowiło przeczekać resztę nocy w dworcowej poczekalni, by wczesnym rankiem wyczesać Górnik Zabrze. Niestety chłopcy ze Śląska nawalili, przyjechało ich tylko kilku. Milicja kolejowa spisała ich dane na pobliskim komisariacie, by po chwili Widzewiacy też spisali Górników, ale na… straty. To była taka mała rozgrzewka. Rozczarowani postawą nowo przyjezdnych łódzcy szalikowcy rozeszli się po ulicach miasta. Cała wiara miała się spotkać za kilka godzin, by z bratnią Jagą sprawdzić Śląsk Wrocław. Wrocławianie dopisali. Przybyli w blisko dwie paczki, same zuchy. Przyjemnie było patrzeć jak ze śpiewem na ustach przemierzali kolejne perony. My oraz najbardziej przychylnii nam jagiellończycy czekaliśmy na wojskowych po przeciwnej stronie dworcowych zabudowań. Nie ruszyliśmy jednak na chłopców ze Śląska, bo było ich więcej, pewni siebie, po prostu w tej chwili lepsi. Może nawet troszkę cykaliśmy się? Nasza paczka bez walki wycofała się na tzw. skwerek – odwieczne miejsce zbiórek fanatyków BKSu. Po drodze doszło trochę miejscowych chłopaków. Wszyscy byliśmy wściekli, iż nie zaczęliśmy dymu z gośćmi z WKSu. Nagle ktoś z naszych zwrócił uwagę, że po przeciwnej stronie ulicy idzie kilku wrocławskich kiboli. Nikt nic nie mówił, tylko wszyscy ruszyli przed siebie. Przeciwników było bardzo mało i w rezultacie goniło ich tylko kilku Widzewiaków oraz dwóch fanów Jagi. Finał pościgu miał miejsce w ubikacji czynszowej kamienicy. Dwaj fani Śląska długo pamiętali te chwile, gdy pierwszy z nich spoczął znużony walką pod klozetem, a drugi nic nie rozumiejąc (myślał, że leje go Lechia Gdańsk) pobierał razy deską wyrwaną z rusztowania. Potem cała brygada ze skwerku udała się szukać innych kibiców z południa. Mieszkańcy Białegostoku byli świadkami licznych pościgów i starć. Właśnie jedna z takich pogoni za grupą wrocławskich fanów zakończyła się wielkim dymem. Oto dobrze już przetrzebione trudami walk grupa łódzkich szalikowców ścigała zielono – biało – czerwonych. Ci zmykali w stronę parku. Jak się okazało w tym ogrodzie było cholernie dużo gości ze Śląska. Nasi dowiedzieli się o tym od fanów z Gdańska (oni mili zgodę ze wszystkimi i z nikim się nie lali), którzy znaleźli się między dwiema wrogimi grupami. Cóż było robić? Drzewa i krzewy parkowe zasłoniły widok przed naszymi, gdańscy wiarusi patrzyli uważnie co zrobią nasi. Uciekać wstyd, obciach, iść naprzód można dostać manto. Nim cokolwiek można było postanowić przed Widzewiakami ukazali się fanatycy z Oporowskiej. Było ich więcej niż łodzian, może czuli się już zwycięzcami? Kibole RTSu biorą, co każdy ma pod ręką i naprzód. Wrocławianie najpierw biegną wprost ku nam, potem tracą pierwotny impet i cofają się! Uskrzydleni tym widokiem Widzewiacy wydają bojowe okrzyki i rwą zelówy do przodu. Próbują dopaść przeciwnika. Szczęście sprzyja mniej liczebnie grupie łódzko – białostockiej. Park jest dwuczęściowy, przedziela go jezdnia tętniąca ruchem. Uciekający wrocławianie wpadają pod jadące samochody, powietrze przeszywa pisk opon. Na maski zatrzymanych w ostatniej chwili pojazdów wpadają dziesiątki ludzi w szalach, zaskoczeni kierowcy są świadkami strasznego lania, jakie spuszczamy gościom z Wrocławia. Częste są przypadki, że jeden z fanów sojuszniczej koalicji goni kilku ogarniętych paniką wojskowych. Ci którzy wpadają w nasze ręce tracą klubowe barwy, dla najbardziej opornych nie ma litości. Całkowity triumf, rewanż za jesienny mecz w Łodzi. Większość z WKSu ucieka, nieliczni będący w szoku stają smutni ze spuszczonymi głowami. Pewnie sami nie rozumieją jak mogli przegrać z garstką zmęczonych kiboli z Łodzi. Jak się okazało przez cały dzień miały miejsce liczne starcia wrogich sobie kibiców. Łagodzące nasze poczynania zabiegi kibiców Wisły i Lechii spowodowały, że Śląsk nie poniósł jeszcze większych strat. Ale i tak na meczu zabraliśmy jeszcze dwie flagi Śląska. Sensacją dnia było to, że Zabrze i Wrocław zrobiły sobie jednodniową zgodę, by tylko wyjechać z Białegostoku! Gdy zakończył się mecz na opuszczających stadion kibiców z południa kraju ruszyli uzbrojeni w elementy wcześniej rozebranego płotu fani Jagi wspomagani przez najwytrwalszych z naszych. Śląsk, Górnik znów „robił tyły” i jak potem mówiono spanikowani kibole przyjezdni mało nie wnieśli na stadion zamykanej przez porządkowych bramy! Na koniec jagiellończycy zrobili zadymę na dworcu. Znów jednodniowi sojusznicy tracili szale, w ich oczach widać było strach. Tak kończyła się niedziela 2 sierpnia 1987r

Wydarzenia tego dnia miały wpływ na relacje Lechii z Widzewem i Jagiellonią. Wprawdzie nie doszło do zerwania zgody, wśród gdańszczan, miłość do Śląska była bardzo duża i raczej mało komu podobało się to, że Widzew i Jagiellonia ganiał wrocławian po Białymstoku. Postawę Lechii tego dnia dość dobrze obrazuje relacja jednego z kibiców Jagiellonii:
Przypominam sobie Waszą postawę na Superpucharze… Siedzieliście nie w naszym młynie osobno ale bardzo blisko Śląska. Nasze flagi oddzielone były Waszymi od flag Śląska… Pamiętam, że mocno nie podobało się Wam jak dochodzi do naszych akcji w trakcie meczu. Śląsk zdjął z siatki swoje flagi, Wy albo swoje zdjęliście albo chcieliście zdjąć, dokładnie nie pamiętam ale do poważnych akcji doszło dopiero po meczu. Na meczu łagodziliście sytuację… Ale widać było, że w razie czego to opowiecie się za Śląskiem (już w Białymstoku).

źródło:
[link]

Berto R
Posty: 119
Rejestracja: 14.01.2010, 17:22

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Berto R » 09.07.2022, 22:02

Odświeżam jeden z najciekawszych tematów,może ktoś coś ma do napisania ciekawego. Pozdrawiam

.:FC*SP:.
Posty: 31
Rejestracja: 29.08.2011, 12:07

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: .:FC*SP:. » 27.07.2022, 13:47

UWAGA, ACHTUNG, WNIMANJE, ATTENTION: IRONIA!
(z braku Hyde-Parku)
-> https://www.youtube.com/watch?v=9xh9P_ELLYQ
„Nigdy się tyle nie kłamie jak przed wyborami, w czasie wojny lub po polowaniu“ – Otto von Bismarck
„Nigdy się tyle nie kłamie jak przed wyborami, w czasie wojny i po meczu piłki nożnej“ - ja

LSD
Posty: 35
Rejestracja: 17.03.2007, 09:51
Lokalizacja: Stad i stamtad

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: LSD » 30.07.2022, 07:43

Legendarne derby Warszawy `97

[link]

T2
Posty: 47
Rejestracja: 03.03.2007, 14:26

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: T2 » 30.07.2022, 20:45

Skoro mowa o ciemnej stronie futbolu to informuję, że ukazała się właśnie książka napisana przez jedną z czołowych postaci (na mój gust nawet więcej niż czołowej:) wiadomej ekipy. Zdjęcie wyjaśnia temat. Jako że owa grupa od początku swego powstania ma chroniczny wstręt do pisania w internecie, a ci którzy zostali z jej ręki skarceni też nie mieli interesu w nagłaśnianiu pewnych spraw, wiele historii jest kompletnie nieznanych, nawet dla bywalców trybun Ł3. A tu nie ma bajek, wszystko pisane okiem "świadka":) I wszystko w ulubionej formule Waszego forum konfitura.net, czyli....pure CHULIGANKA :)

[link]

[link]


Cena 50 zł. Jak ktoś reflektuje - priv. Na privy festów i milicji nie odpowiadam. Tylko kumaci!:)

olek765
Posty: 404
Rejestracja: 11.05.2007, 15:02

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: olek765 » 16.09.2022, 11:14

GREEN2016 pisze:
16.01.2017, 15:33
za Ruchem ! pisze:
dolce pisze:Siemanko. A te wydarzenia o których gaworzycie nie miały czasem miejsca dwa lata później, przy okazji meczu Polska-Szwecja?
Ruch pod estakadą oraz Cracovia po meczu w ciemnościach...
Akcja z Lechią pod estakadą gdzie z Ruchem była Triada i Tychy miała miejsce przy okazji meczu ze Szwedami w 1999 roku. Na górze naszego sektora swoją obecność zaznacza Górnik i chwilę po tym pali wrotki. Dobre czasy.
Na Polska-Szwecja nie byłem. fakt środa,marzec i z opowiadań wiem że plecy z tą całą koalicją. od nas coś ok 200 osób.
Miałem okazje być akurat w tym sektorze, trochę ganianek było. A jak dobrze pamiętam, to chyba Radomiak/Motor jeszcze się przewinął?

arleska2
Posty: 62
Rejestracja: 27.12.2016, 10:13

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: arleska2 » 26.09.2022, 19:18

olek765 pisze:
16.09.2022, 11:14
GREEN2016 pisze:
16.01.2017, 15:33
za Ruchem ! pisze:
Akcja z Lechią pod estakadą gdzie z Ruchem była Triada i Tychy miała miejsce przy okazji meczu ze Szwedami w 1999 roku. Na górze naszego sektora swoją obecność zaznacza Górnik i chwilę po tym pali wrotki. Dobre czasy.
Na Polska-Szwecja nie byłem. fakt środa,marzec i z opowiadań wiem że plecy z tą całą koalicją. od nas coś ok 200 osób.
Miałem okazje być akurat w tym sektorze, trochę ganianek było. A jak dobrze pamiętam, to chyba Radomiak/Motor jeszcze się przewinął?
Dobrze pamiętasz tj.na tym sektorze również Motor i Radomiak...Górnik zaznaczając swoją obecność na sektorze nie wiedział,że na tym sektorze jest Ruch,Tyscy,Arka.Szybko się zawinęli bez walki.Lepsza jazda była z ARKĄ I Motorem,któremu zrywają flage.Po chwili chłopak z Lublina ją wyszarpuje i skacze tygryskiem do fosy ,która była na dole sektora na starym Śląskim.Jak on się nie połamał to do dzisiaj nie wiem ale flagę uratował

pizgacz_rurkowcow
Posty: 167
Rejestracja: 19.02.2018, 15:44

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: pizgacz_rurkowcow » 12.10.2022, 23:14

Jak nie tylko chuligańskie to opowiem jak przed derbami DL w 2010 ZL-WKS użyczyłem paska do spodni największemu z hools wrocławskich (gabarytowo) do uszczelnienia rozjebanych przez kamienie drzwi od auta, po avanti pod kasami.
Też ciekawe wspomnienie jak wracałem z Wroclove też za czasów TKWM (mecz Śląsk-Pyry, 2011? lub 2013) pociągiem a w jednym wagonie ze mną bardziej najebani od mnie typek z Miedzianki i WKS-siak ze Środy Śląskiej wraz z partnerką.. Ci ze Śląska przez większość drogi się kłócili + chłopaczek niemiłosiernie jechał swojej pannie..
Hyh też dobre jak w 2008 r. najebani doszczętnie z chłopakami z Lechii w okolicach Oporowskiej lecieliśmy z pociskami anty-lubelskimi przed Śląsk-Lechia pierwszy mecz w ekstraklapie :)

Pozdro Polonia P, Unia T. Co tam było, to tam było i gówniano się potoczyło, ale Lechia zajebisty szacun DO KOŃCA ŚWIATA (czyli może za niedługo) za stare czasy.
"Rzeczywistość z d*** opisywana przez pizgaczy" - Matka Kurka :lol:

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" - Barack Hussein Obama :lol:

N'08
Posty: 192
Rejestracja: 27.08.2011, 11:03

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: N'08 » 22.10.2022, 12:15

Wyjazd do Opola był moim pierwszym. Do dziś nie wiem co mnie naszło. Najpewniej lektura dzieł Romka Zielińskiego poprawiona filmami o angielskich hools. Poszedłem na zbiórkę nie znając totalnie nikogo. Inspirowany angielskim chuliganami w różowej połówce Lacoste. Palony róż. Tylko dzięki młodemu K z Pragi przetrwałem w jednym kawałku, który mi kazał schować ten wynalazek do plecaka i nie pokazywać więcej. Bili się praktycznie wszyscy. Miedzy sobą. Koledzy z kolegami. Przyjaciele z przyjaciółmi. Kajko z Kokoszem. W autobusie. Na trybunach. Na powrocie. Rzygi płynęły przez autobus z tylu do przodu i z powrotem. Podobno czekają na nas na powrocie. Zieloni. Byłem tak zesrany, ze chciałem wysiadać w Komorowie. Zwyciężyła adrenalina i chęć emocji. Wróciłem pod stadion i do domu z głowa pełna wrażeń. Myśle ze złapałem bakcyla


Po raz drugi pojechałem do Ostrowca. Samochodem. Mondeo Fordem z kolegą Wojtkiem z jednego roku. Z Arkiem gniazdowym. Charyzmatyczny pijak z Gdyni z duża doza wyobrazni. Kibic w stylu angielskim. I nie tylko przez rudy kolor włosów. Wtedy jeszcze na dwóch nogach (razem ze zgoda padła noga : ) kmwtw). Nas ze 100 osób, drugie tyle Korony. Kielcuchy przyjechały wcześniej także jak podjechaliśmy to na sektorze już wrzało, pęka brama, sporo osób wjeżdża do środka. Są też niestety i powinięci.. Pierwszy raz w życiu dostaje pałka. Bliznę mam do dzisiaj. Pierwsze gazowanie i jesteśmy na sektorze, miejscowe rozpustnice nawet podjazdu nie maja do nas. 1-0 dla Polonii. Zaczynam rozpoznawać twarze. A i tak nie sądziłem wtedy, ze to początek wspaniałej przygody, która stała się ścieżka życia w pewnym momencie. Smaczne żeberka na powrocie.

Po wakacjach do Łowicza, znowu z Arkiem i dwa Michały. Czerwone suzuki trzydrzwiowe.Powrót na dokładkę z antifa. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Samochody plus ekipa pociągowa. W stronę Łowicza w pociągu dzban z Sochaczewa dostał w cytrynę. Na miejscu pełen folklor. Jude cała Łódź. Miejscowi tracą barwy pod kasami. Od nas cześć wchodzi, cześć nie. Na stadionie i pod stadionem nasza mega napinka. Ruszają na nas. Odbijają się od nas. Byłem dumny z tego zwycięstwa chociaż cala awanturę przegadałem na gorze sektora z J. Pizza na rynku z Crazy Group. Rozkmina czy wpuścić Lecha do nas na sektory na Puchar Polski. Byli na tak. Finalnie młodzi ich nie wpuścili. Przedmeczowy dzban skrzyknął kolegów także po meczu na pociągowych czeka Legia z Sochaczewa na stacji Teresin Niepokalanów. Czekają z metalowymi prętami. Gruba afera. Rozjebany pociąg. Zabrakło zdecydowania aby ich finalnie r*******. Sporo rozbitych głów u nas tez. Jedziemy po naszych samochodami. My się zgubiliśmy a czasy były przednawigacyjlne. Zagadnięty rolnik przyniósł mapę z chałupy i odnaleźliśmy właściwy azymut. Na miejscu sodoma i gomora. P. ma strasznie rozjebana głowę. Brak z nim kontaktu. Ocknął się dopiero jak przechodziły po raz kolejny głodne sensacji miejscowe małolatki. Wola „eeeee kokoszki” ku ich z siebie z tego faktu zadowoleniu :) wracamy kolumna samochodowa. Nam przypada dwóch gości z antify. Jeden mega mocno obity, co wystawił łeb z pociągu to dostawał prętem w czerep. Drugi za to świr. Odliczał legioniście żebra kamieniem. Zabrali go karetka. Wszyscy zapakowani do aut. Ostatni jadą w bagażniku. Podobno w Błoniu czekały tedki. Pech :)

Pierwsza runda gdy zaczelem jeździć. Po Łowiczu albo zaraz przed była Bielsko Biała. 18 letnim pożyczonym Polo. W 5 osób. 1 dziewczyna, 2 leworęcznych. Z gniazdowym. Na sektorze nas niewiele więcej. Stały zestaw dopingowy: Siara. Rudolph Hess, Mordka Esperanto. Młodzi pod hala BKS powywijali coś nożami także wyjazd z psią obstawa. Obiad w Szczyrku i z powrotem. Pełen opowieści o unasienianiu bydła i końcówce ładowarki do Nokii w cewce moczowej. Posiłek kończymy przy pustej sali. Na powrocie słychać było każda śrubkę. Wieczorem impreza z młodym Widzewem z Warszawy. Byli naprawdę duzi. I naprawdę nas lubili. My ich tez. Sprawiedliwi wśród narodów świata. Przyjaciele Żydów :) Bywali u nas incognito jak chociażby wtedy kiedy na metro centrum po derbach juniorów spotkaliśmy przeciwników. Przyjeli na głowę, stracili barwy, Czarne Koszule znowu były na wierzchu


Do Gdyni w poniedziałek. Na ostatni jak się okazało zgodowy mecz u nich. Jadę pociągiem. W jakieś 8 osób. Z braćmi Z z którymi to był początek przyjaźni a których znałem z Opola. Ostrowca i Łowicza. I forum. Tam to się działo dopiero. Okazało się ze znalazłem się na liście: rachunki za zdradę rasy :) Najgrubszy chuligan z Esperanto się przed Gdanskiem zabunkrowal w Warsie udając ze nie zna nas. Cały dzień spędziłem z Beata z Rumii. Ładna, sympatyczna i rozumna dziewczyna. Wieczorem mecz. Gościna słaba. W Olimpie gadamy z Arka FC Jastarnia która nas częstuje alkoholem. Nas na może 20 kilka osób. Najebany grubas śpi na ławkach, zaczął w okolicach środka potem się tylko staczał niżej. Pare osób chce ściągać nasza flagę bo wisi flaga Lecha. Jakoś udało się to zażegnać. Po meczu jeden z przedstawicieli MP'06 chce mnie windykować za zdradę rasy. Chodzi za mna i meczy bułe. Finalnie twórca rachunków zdrady F. telefonicznie każe mu odpuścić. Posłuchał. Po meczu chwila gadki i Arka zawija do domów. Siedzimy na Redlowie do zamknięcia. Ktoś tam niby z Arki podobija ze może nas na noclegi zabrać. Okazało się to podpucha ze strony biało niebieskiej rodziny. Tej w składzie kadłubowym. Udało się ich zbyć. Jest nas 4 bez żadnych perspektyw powrotu. Kierownik drużyny wykręcił się sianem i nas nie wzięli. Spotykany większa ekipa polonijna na skwerze Kościuszki w knajpie. Miła alkoholizacja. My we 4 skm na Gdańsk główny, krzątamy się po wyludnionej starówce, śpimy pod brama stoczni :) w końcu pociąg. Poszło pare bluzgow przy instalowaniu się do przedziału. Pani była oburzona, co pół godziny wychodziła na papierosa. A ze siedziała przy oknie to musieliśmy wstawać i ja wypuszczać wszyscy. Złośliwe babsko. Z pociągu prosto do promotorki. Jest załamana moim widokiem ale i tak mnie uwielbia. W sumie fajnie było.

To był środek wakacji. Po ciężkim melanżu. Miałem jechać z Sandecja do Olsztyna. Nie miałem siły ani ochoty. Ale wiedziałem ze jak nie pojadę to mi Z będzie cisnął. Dzwonie do niego na odczepnego, ze wysypał mi się transport i nie mam jak jechać. W odpowiedzi słyszę ze są u mnie pod domem za kwadrans bo im się miejsce w aucie zwolniło. No to c***. Jadę. Z braćmi i kolegą z Sączą przeszczepionym na grunt warszawski. Przez Spychowo skąd zbieraliśmy kolegę z rodzinnych wczasów. Przepiękny dzień. Kapiemy się na waleta w tym jeziorze. Tak powstają NaTOURysci’08. Kupujemy alkohol który podrzucamy Sandecji i naszym pociągowym. Razem jest nas koło 5 dych. Ja po meczu zostaje w Olsztynie i jadę do Oli. Auto wraca na melanż do Spychowa.Pierwsza praca na murach z czego nasza grupa ma stać się w przyszłości bardzo znana co skończyło się byciem celem nr1 i finalnie zle. Wracająca pociągiem ekipę w Mławie atakuje Stomil i lekko obija.Można by rzec na otarcie łez. Czekali na Jastrzębie które wcześniej jakiś czas na grillu niezbyt honorowo się zachowało. Nie doczekali się. Także zostaliśmy nagroda pocieszenia. Z ciekawostek to atakują z okrzykiem: "teddy boys"

Zima 2008 na 2009 naprawdę była przebojowa. Grupa się zintegrowała. Współdziałaliśmy z druga pionierską grupa o podobnym charakterze. W sumie można przyjąć ze byli częścią nas. Rozpierdalalismy prace Legii hurtowo. Byli wściekli i dlugo bezradni. Lataliśmy z walkami po mieście. Jawnie i wręcz bezczelnie. Grupa się cementowała. Jeździliśmy do Krakowa na hokej. Zbieraliśmy się w zimowe soboty na Muranowie w 15 osób. 3 drużyny po 5 osób. Czas operacyjny 2h. Kto nazbiera najmniej barw Legii stawia wódkę. Oj działo się. Jedziemy za c*****. Wysiadamy z nim na Gdańskim, idziemy za nim po schodach do góry na tramwaj. Nie zdążyliśmy wejść na górę gdy słyszę: oddaj barwy śmieciu. Wbiegamy na górę. Bracia go oprawiają, jeden go tłucze, drugi ciągnie za szalik po torowisku :)

Była taka jedna ściana na Służewiu która codziennie zmieniła właściciela. Było nam łamanie zapowiedziane. Za którymś razem jadąc malować zupełnie gdzieś indziej postanawiamy sprawdzić jak się miewa ściana. Pod murem stoją autem. Ruszają za nami. Postanawiamy na nich wyjść na światłach nim się w więcej osób wydzwonią. Wyskakujemy do nich. Okazało się ze są już ich dwa auta na dodatek po zęby uzbrojeni. Zawijka z powrotem do Lanosa i w nogi. To był naprawdę pościg jak z filmu sensacyjnego. 180 noca po Warszawie na czerwonych, gdzie Ci jadą niemal obok, już w szczękach i się napinają. Jazda pod prąd. Wtedy to się bałem i marzyłem aby w domu być. Wpierdolu się nie bałem. Katowania tak. Czasy były takie jednocześnie, ze nie bylo do kogo zadzwonić żeby pomógł. Prawie ich gubimy na Wiatracznej. Finalnie przejmuje nas BOR pod pałacem. Zaraz się zrobiło zamieszanie. Tajniaki itp. Legia przed Przekąskami się pręży. My palimy frana ze ktoś nam nieznany groził nam zaciśnięta pięścią przez okno co nas śmiertelnie wystraszyło. Nie kupują tego. Każą nam wypierdalac. Co ku zaskoczeniu Legii z nienacka czynimy i nim się zorientowali jesteśmy w podwórku na Muranowie gdzie stawiamy auto tak bardzo niewidocznie jak się da i kitramy się w piwnicy u ziomka. Straszliwa adrenalina. Za czyn ten zostaliśmy również przez osoby decyzyjne odpowiednio wynagrodzeni. Jednakże mając na uwadze nasza aktywność, młody wiek i chęć zrehabilitowania się pozwolono nam działać dalej co tylko Polonii na dobre wyszło. Ave NaTOURyści’08

Z biegiem czasu coraz bardziej przenikalismy do głównej ekipy Polonii, w pewnym momencie młodzi zaczęli się z nami kolegować i w większości przypadków koleguja do dziś. Wyznaczenikiem tej ekipy była akcja na Płudach gdzie potem wiele osób się nie popisało w zeznaniach. W tym tacy co nienawiść do Legii wyssali z mlekiem matki. Ustawka w Jaga. Przegrana. Jeździmy na wyjazdy jak nas w ładnych liczbach i praktycznie wszędzie. I nie zawsze w darmowych autobusach za nieprzeklinanie :) z autobusowych wyjazdów to mi bardzo utkwił ten który się nie odbył. Na Unie do Janikowa. Od rana towarzystwo się zbiera pod główna, jest już zamówiony autokar, młodzi od nas wpadają pod klub w komiarkach z okrzykiem teddy boys. Autobus spierdolil, towarzystwo się rozpierzchło. Taki o wesoły numer :) Finalnie pojechało kilkanaście osób na własna rękę. Ja nie

Sporo wyjazdów dziś w mej głowie stanowi tylko jakiś przebłysk - bez historii przewodniej, pojedyncze wspomnienia. Płock - zimno, ktoś ukradł płyn do spryskiwaczy i psy nie chciały nas ze stacji puścić. Konkretny reprezentant CG zapowiedział ze jak znajdzie delikwenta to każe mu to wypić. Nikt się nie przyznał. Wisła chyba jechała za nami ale bardziej chyba żeby się przejechać niż działać. Miałem szal Arki. Po raz ostatni. A w domu zostawiłem 3 dziewczyny z Krakowa. Sympatyczki Wisły. Niezwykle sympatyczne. Na własna rękę nasza młoda grupa zebrała się wspomóc Koronę w Lecznej. Autami w 15 osób z flaga. Dostaliśmy od nich po czapce. Mam ja do dzisiaj. W sumie gdzie nie pojechaliśmy to zawsze było ciekawie, wesoło, w coraz lepszej paczce przyajciół. U siebie tez bywało ciekawie. Po prezentacji drużyny w meczu z Vetrą Wilno jedziemy na szaliki co kończy się ze zostajemy przez tedkow złapani w Arkadii. Mnie wyciągnęli we dwóch i okopali przed. Reszta od nas spierdolila przez kraty i parking. Dogrywka na Bonifraterskiej. Łapią mlodego Z. Wola do nich aby dawali na gole ręce. Zlali go batonami w 7. I pod szpitalem jeszcze czekali. Byliśmy wtedy bardzo z sobą zżyci na co dzień. Czuliśmy się nieśmiertelni. A polonistami byliśmy na wskroś, w kazdych okolicznościach.To był wspaniały czas ze wspaniałymi ludźmi kiedy potrafiliśmy cwelom naprawdę życie uprzykrzyć. Wytrzepalismy ich z c**** barw. Rozjebalismy setki prac. Byliśmy naprawdę czymś wyjątkowy. Różnica miedzy nami była taka, ze my byliśmy chuliganami, chlopaczkami którzy lubili emocje i się ponapierdalac troszkę a nasi przeciwnicy to byli po prostu bandyci i takie tez wobec nas metody stosowali.

Czasy Wojciechowskiego były dla nas naprawdę kibicowsko dobre. Pełny młyn, dwa razy na Łazienkowskiej w komplecie, jesteśmy tez tam z Cracovia w dobrej liczbie póki nas wpuszczali. Wieszam na jednym z tych meczy nasza flagę na Łazienkowskiej. Niesamowite przeżycie. Przy akompaniamencie bluzgow i gwizdów. Miód na moje uszy. Dobrze działamy. Przed derbami u nas zbieramy się w 9 aut, 45 osób i patrolujemy miasto. k**** wieszają transparenty: jakie derby? Srakie. Pod stadionem ich namierzamy, ledwo uszli z życiem. Pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej. Psiarnia na głowie staje aby to zabezpieczyć. Tym czasem na wyjazd do Ząbek wybiera się 90 osobowa wycieczka z Sączą plus ktoś tam z Kielc. Spotykamy się z nimi pod stadionem. Nas drugie tyle. Przez nikogo niepokojeni docieramy via Wileńska do Ząbek, przeganiamy towarzystwo spod kas - kto nie zdążył dostał w turban. Wjeżdżamy z brama, gonimy cały młyn, flaga niestety uciekła. Nie mieli ekipy. Tradycyjnie. Potem powrót z psami do Warszawy. Bez przypału. I jeszcze miejscowy wynalazek. Legii fan myślący ze jest bezkarny przy psach, uderzył w twarz R z Sączą. Ruszam razem z nim na niego, nim zdążył wbiec za psy zostaje wgnieciony w płot.

Gościna w Sączu to dopiero opowieść. Jedna miłość Piekło Sandecja. Do przegięcia.

Sandecja - Olimpia Grudziądz. We dwóch. Najebani od początku do końca. Wiwat Sandencja! Wieszamy naszą flagę. 40 minut i to krzywo. Przekazujemy Sandecji ze chcemy się bić z Olimpia. Banda na bandę. Czyli nas 2 ma ich 4 🤣 Olimpia dzwoni do Sączą co jest 5. Co ta Polonia na do nas. Długa noc. Pobudka na Lwowskiej. Torebka z zapięciem strunowym. Tik, tak, melanż trwa :) Szwagropol do Krakowa. Ja spierdzialem się w Brzesku tak, ze ludzie woleli stać w korytarzu autobusu niż koło nas siedzieć :)

Dawny klimat Piekiełka był czymś niepowtarzalnym. Nie to co dziś. Przejazdem trafiłem na Lwowską. I szok, ze w sklepach trzeba płacić za towar. Kiedyś się po protestu bralo co potrzeba i wychodziło. Bramy pozamykane. Nie ma Cyganów. Inaczej bywało. Nie znam bardziej gościnnych ludzi niż tych z Sącza. Uwielbiałem ich a oni nas. Nigdy nam nic nie żałowali. Chyba, że dla naszego dobra jak narkotyki, które nam dali a miały starczyć na cały pobyt się zużyły pierwszego wieczora. Byli trochę przerażeni. A my z kolei nieśmiertelni. I nie kładliśmy się spać przez 3 dni. Mieli kurewska cierpliwość. I wyrozumiałość. Prawdziwi nasi kumple. Odwidzieczalismy się im tym samym u nas. Pamietam jak sprowadzali prochy Deyny do Polski i były wystawione w katedrze Wojska Polskiego na Długiej. My z Sandecją przypadkowo w 15 osób spotykamy Legie z Brwinowa. W podobnej ilości. W bluzach. Na pytanie czy chcą się bić chowają do kościoła i modlą się abyśmy sobie już poszli. Za nic nie chcieli wyjść. Jak trwoga to do Boga. Potem się wydzwonili, wzrośli w ilość to i krzepy i ochoty nabrali, co finalnie miało skutek ze stłukli ta 1 brygada dwóch chłopaków od nas co zmierzali na spotkanie z nami.

Zbiórka w Wołominie na Ostrołękę. W tamtym czasie Legia w Wołominie to mogła Polonii buty czyścić. Dobrym składem bez obstawy. Docieramy pod sam stadion. Wywiad donosi ze są na trybunach. Wjeżdżamy przez boczne i murawę. Narew ucieka z miejsca. Znowu nie mają ekipy :) Ciśnienia nie trzymali. Przejmuje nas prewencja. Mandat 500 złoty za zakłócanie porządku publicznego i powrót z dyskoteka do Warszawy.

Polonia Wilno zawsze będzie zajmować szczególnie miejsce w mej pamięci. A zaczęło się to tak. Na pierwszy mecz do Wilna pojechaliśmy w 3 samochody, 15 osób. Na miejscu folklor, drewniane domki, stadion niczym X lecia, pusto, same betonowe podkłady, praktycznie zero psów. Doping tylko po polsku. Pirotechnika. Niby się pod stadionem pojawił Zalgiris ale jak wybiegliśmy to obsrali zbroje. Potem ognisko na górce którego byłem zwolennikiem. Łamałem drzewka, urywałem gałęzie, znosiłem chrust aby ogień nie zgasł. Finalnie zostaliśmy we 4. Świt nad Wilnem. Przepytani byli wszyscy po drodze. Kto nie chciał mówić po polsku dostawał z liścia. Trafiliśmy do baru koło dworca co się nigdy nie zamyka. Podbijają Cyganie czy nie chcemy heroiny kupić. No nie. Ale trawkę chętnie. Mówią, ze musza po nią jechać do taboru a tabor koło lotniska stoi. Wiec czekamy. c**** a nie trawkę przywieźli. Cyganie chcieli nas ocyganić. Wywiązała się żywiołowa dyskusja w wyniku czego pierwszy z brzegu dostał w cytrynę. Ich reakcją było, że wyjęli noże. Dawno tak nie biegłem. Ulicami, bramami kamienic, w pewnej chwili po dachach. Przeżyłem. Nie widziałem żadnych zabytków. Podobno są.

Drugi wyjazd do Wilna był inny niż pierwszy. Nie pozwolili nawet wnosić sprzętu na stadion. Na trybunach oprócz wileńskiej Polonii obecny ŁKS Łomża w 20 osób. Nas 5. Spojrzenia Krzywe. Chcą się zmierzyć banda na bandę. Nas 3 zawijają po meczu psy za piro wraz z miejscowymi wobec czego odpuścili nam jakoś. Wtedy tbyli zapatrzeni w Legię, mieli coś tam na rzeczy z Hutnikiem gdzie trenowali (Pozdro F z ŁKS). Nic nie wytrenowali to podczepili się Stomil i do dziś to trwa. Całe Wilno było wtedy nakrokodylone. Po polsku. Murawa spalona racami. Oprawa i aresztowania. Terror na blokach. Respekt i honor. Polskie Wilno. S. puścili w poniedziałek i wracamy do siebie.

Cdn.

Diamentowy
Posty: 175
Rejestracja: 21.02.2017, 21:13

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Diamentowy » 22.10.2022, 15:08

N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15
Wyjazd do Opola był moim pierwszym. Do dziś nie wiem co mnie naszło. Najpewniej lektura dzieł Romka Zielińskiego poprawiona filmami o angielskich hools. Poszedłem na zbiórkę nie znając totalnie nikogo. Inspirowany angielskim chuliganami w różowej połówce Lacoste. Palony róż. Tylko dzięki młodemu K z Pragi przetrwałem w jednym kawałku, który mi kazał schować ten wynalazek do plecaka i nie pokazywać więcej. Bili się praktycznie wszyscy. Miedzy sobą. Koledzy z kolegami. Przyjaciele z przyjaciółmi. Kajko z Kokoszem. W autobusie. Na trybunach. Na powrocie. Rzygi płynęły przez autobus z tylu do przodu i z powrotem. Podobno czekają na nas na powrocie. Zieloni. Byłem tak zesrany, ze chciałem wysiadać w Komorowie. Zwyciężyła adrenalina i chęć emocji. Wróciłem pod stadion i do domu z głowa pełna wrażeń. Myśle ze złapałem bakcyla


Po raz drugi pojechałem do Ostrowca. Samochodem. Mondeo Fordem z kolegą Wojtkiem z jednego roku. Z Arkiem gniazdowym. Charyzmatyczny pijak z Gdyni z duża doza wyobrazni. Kibic w stylu angielskim. I nie tylko przez rudy kolor włosów. Wtedy jeszcze na dwóch nogach (razem ze zgoda padła noga : ) kmwtw). Nas ze 100 osób, drugie tyle Korony. Kielcuchy przyjechały wcześniej także jak podjechaliśmy to na sektorze już wrzało, pęka brama, sporo osób wjeżdża do środka. Są też niestety i powinięci.. Pierwszy raz w życiu dostaje pałka. Bliznę mam do dzisiaj. Pierwsze gazowanie i jesteśmy na sektorze, miejscowe rozpustnice nawet podjazdu nie maja do nas. 1-0 dla Polonii. Zaczynam rozpoznawać twarze. A i tak nie sądziłem wtedy, ze to początek wspaniałej przygody, która stała się ścieżka życia w pewnym momencie. Smaczne żeberka na powrocie.

Po wakacjach do Łowicza, znowu z Arkiem i dwa Michały. Czerwone suzuki trzydrzwiowe.Powrót na dokładkę z antifa. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Samochody plus ekipa pociągowa. W stronę Łowicza w pociągu dzban z Sochaczewa dostał w cytrynę. Na miejscu pełen folklor. Jude cała Łódź. Miejscowi tracą barwy pod kasami. Od nas cześć wchodzi, cześć nie. Na stadionie i pod stadionem nasza mega napinka. Ruszają na nas. Odbijają się od nas. Byłem dumny z tego zwycięstwa chociaż cala awanturę przegadałem na gorze sektora z J. Pizza na rynku z Crazy Group. Rozkmina czy wpuścić Lecha do nas na sektory na Puchar Polski. Byli na tak. Finalnie młodzi ich nie wpuścili. Przedmeczowy dzban skrzyknął kolegów także po meczu na pociągowych czeka Legia z Sochaczewa na stacji Teresin Niepokalanów. Czekają z metalowymi prętami. Gruba afera. Rozjebany pociąg. Zabrakło zdecydowania aby ich finalnie r*******. Sporo rozbitych głów u nas tez. Jedziemy po naszych samochodami. My się zgubiliśmy a czasy były przednawigacyjlne. Zagadnięty rolnik przyniósł mapę z chałupy i odnaleźliśmy właściwy azymut. Na miejscu sodoma i gomora. P. ma strasznie rozjebana głowę. Brak z nim kontaktu. Ocknął się dopiero jak przechodziły po raz kolejny głodne sensacji miejscowe małolatki. Wola „eeeee kokoszki” ku ich z siebie z tego faktu zadowoleniu :) wracamy kolumna samochodowa. Nam przypada dwóch gości z antify. Jeden mega mocno obity, co wystawił łeb z pociągu to dostawał prętem w czerep. Drugi za to świr. Odliczał legioniście żebra kamieniem. Zabrali go karetka. Wszyscy zapakowani do aut. Ostatni jadą w bagażniku. Podobno w Błoniu czekały tedki. Pech :)

Pierwsza runda gdy zaczelem jeździć. Po Łowiczu albo zaraz przed była Bielsko Biała. 18 letnim pożyczonym Polo. W 5 osób. 1 dziewczyna, 2 leworęcznych. Z gniazdowym. Na sektorze nas niewiele więcej. Stały zestaw dopingowy: Siara. Rudolph Hess, Mordka Esperanto. Młodzi pod hala BKS powywijali coś nożami także wyjazd z psią obstawa. Obiad w Szczyrku i z powrotem. Pełen opowieści o unasienianiu bydła i końcówce ładowarki do Nokii w cewce moczowej. Posiłek kończymy przy pustej sali. Na powrocie słychać było każda śrubkę. Wieczorem impreza z młodym Widzewem z Warszawy. Byli naprawdę duzi. I naprawdę nas lubili. My ich tez. Sprawiedliwi wśród narodów świata. Przyjaciele Żydów :) Bywali u nas incognito jak chociażby wtedy kiedy na metro centrum po derbach juniorów spotkaliśmy przeciwników. Przyjeli na głowę, stracili barwy, Czarne Koszule znowu były na wierzchu


Do Gdyni w poniedziałek. Na ostatni jak się okazało zgodowy mecz u nich. Jadę pociągiem. W jakieś 8 osób. Z braćmi Z z którymi to był początek przyjaźni a których znałem z Opola. Ostrowca i Łowicza. I forum. Tam to się działo dopiero. Okazało się ze znalazłem się na liście: rachunki za zdradę rasy :) Najgrubszy chuligan z Esperanto się przed Gdanskiem zabunkrowal w Warsie udając ze nie zna nas. Cały dzień spędziłem z Beata z Rumii. Ładna, sympatyczna i rozumna dziewczyna. Wieczorem mecz. Gościna słaba. W Olimpie gadamy z Arka FC Jastarnia która nas częstuje alkoholem. Nas na może 20 kilka osób. Najebany grubas śpi na ławkach, zaczął w okolicach środka potem się tylko staczał niżej. Pare osób chce ściągać nasza flagę bo wisi flaga Lecha. Jakoś udało się to zażegnać. Po meczu jeden z przedstawicieli MP'06 chce mnie windykować za zdradę rasy. Chodzi za mna i meczy bułe. Finalnie twórca rachunków zdrady F. telefonicznie każe mu odpuścić. Posłuchał. Po meczu chwila gadki i Arka zawija do domów. Siedzimy na Redlowie do zamknięcia. Ktoś tam niby z Arki podobija ze może nas na noclegi zabrać. Okazało się to podpucha ze strony biało niebieskiej rodziny. Tej w składzie kadłubowym. Udało się ich zbyć. Jest nas 4 bez żadnych perspektyw powrotu. Kierownik drużyny wykręcił się sianem i nas nie wzięli. Spotykany większa ekipa polonijna na skwerze Kościuszki w knajpie. Miła alkoholizacja. My we 4 skm na Gdańsk główny, krzątamy się po wyludnionej starówce, śpimy pod brama stoczni :) w końcu pociąg. Poszło pare bluzgow przy instalowaniu się do przedziału. Pani była oburzona, co pół godziny wychodziła na papierosa. A ze siedziała przy oknie to musieliśmy wstawać i ja wypuszczać wszyscy. Złośliwe babsko. Z pociągu prosto do promotorki. Jest załamana moim widokiem ale i tak mnie uwielbia. W sumie fajnie było.

To był środek wakacji. Po ciężkim melanżu. Miałem jechać z Sandecja do Olsztyna. Nie miałem siły ani ochoty. Ale wiedziałem ze jak nie pojadę to mi Z będzie cisnął. Dzwonie do niego na odczepnego, ze wysypał mi się transport i nie mam jak jechać. W odpowiedzi słyszę ze są u mnie pod domem za kwadrans bo im się miejsce w aucie zwolniło. No to c***. Jadę. Z braćmi i kolegą z Sączą przeszczepionym na grunt warszawski. Przez Spychowo skąd zbieraliśmy kolegę z rodzinnych wczasów. Przepiękny dzień. Kapiemy się na waleta w tym jeziorze. Tak powstają NaTOURysci’08. Kupujemy alkohol który podrzucamy Sandecji i naszym pociągowym. Razem jest nas koło 5 dych. Ja po meczu zostaje w Olsztynie i jadę do Oli. Auto wraca na melanż do Spychowa.Pierwsza praca na murach z czego nasza grupa ma stać się w przyszłości bardzo znana co skończyło się byciem celem nr1 i finalnie zle. Wracająca pociągiem ekipę w Mławie atakuje Stomil i lekko obija.Można by rzec na otarcie łez. Czekali na Jastrzębie które wcześniej jakiś czas na grillu niezbyt honorowo się zachowało. Nie doczekali się. Także zostaliśmy nagroda pocieszenia. Z ciekawostek to atakują z okrzykiem: "teddy boys"

Zima 2008 na 2009 naprawdę była przebojowa. Grupa się zintegrowała. Współdziałaliśmy z druga pionierską grupa o podobnym charakterze. W sumie można przyjąć ze byli częścią nas. Rozpierdalalismy prace Legii hurtowo. Byli wściekli i dlugo bezradni. Lataliśmy z walkami po mieście. Jawnie i wręcz bezczelnie. Grupa się cementowała. Jeździliśmy do Krakowa na hokej. Zbieraliśmy się w zimowe soboty na Muranowie w 15 osób. 3 drużyny po 5 osób. Czas operacyjny 2h. Kto nazbiera najmniej barw Legii stawia wódkę. Oj działo się. Jedziemy za c*****. Wysiadamy z nim na Gdańskim, idziemy za nim po schodach do góry na tramwaj. Nie zdążyliśmy wejść na górę gdy słyszę: oddaj barwy śmieciu. Wbiegamy na górę. Bracia go oprawiają, jeden go tłucze, drugi ciągnie za szalik po torowisku :)

Była taka jedna ściana na Służewiu która codziennie zmieniła właściciela. Było nam łamanie zapowiedziane. Za którymś razem jadąc malować zupełnie gdzieś indziej postanawiamy sprawdzić jak się miewa ściana. Pod murem stoją autem. Ruszają za nami. Postanawiamy na nich wyjść na światłach nim się w więcej osób wydzwonią. Wyskakujemy do nich. Okazało się ze są już ich dwa auta na dodatek po zęby uzbrojeni. Zawijka z powrotem do Lanosa i w nogi. To był naprawdę pościg jak z filmu sensacyjnego. 180 noca po Warszawie na czerwonych, gdzie Ci jadą niemal obok, już w szczękach i się napinają. Jazda pod prąd. Wtedy to się bałem i marzyłem aby w domu być. Wpierdolu się nie bałem. Katowania tak. Czasy były takie jednocześnie, ze nie bylo do kogo zadzwonić żeby pomógł. Prawie ich gubimy na Wiatracznej. Finalnie przejmuje nas BOR pod pałacem. Zaraz się zrobiło zamieszanie. Tajniaki itp. Legia przed Przekąskami się pręży. My palimy frana ze ktoś nam nieznany groził nam zaciśnięta pięścią przez okno co nas śmiertelnie wystraszyło. Nie kupują tego. Każą nam wypierdalac. Co ku zaskoczeniu Legii z nienacka czynimy i nim się zorientowali jesteśmy w podwórku na Muranowie gdzie stawiamy auto tak bardzo niewidocznie jak się da i kitramy się w piwnicy u ziomka. Straszliwa adrenalina. Za czyn ten zostaliśmy również przez osoby decyzyjne odpowiednio wynagrodzeni. Jednakże mając na uwadze nasza aktywność, młody wiek i chęć zrehabilitowania się pozwolono nam działać dalej co tylko Polonii na dobre wyszło. Ave NaTOURyści’08

Z biegiem czasu coraz bardziej przenikalismy do głównej ekipy Polonii, w pewnym momencie młodzi zaczęli się z nami kolegować i w większości przypadków koleguja do dziś. Wyznaczenikiem tej ekipy była akcja na Płudach gdzie potem wiele osób się nie popisało w zeznaniach. W tym tacy co nienawiść do Legii wyssali z mlekiem matki. Ustawka w Jaga. Przegrana. Jeździmy na wyjazdy jak nas w ładnych liczbach i praktycznie wszędzie. I nie zawsze w darmowych autobusach za nieprzeklinanie :) z autobusowych wyjazdów to mi bardzo utkwił ten który się nie odbył. Na Unie do Janikowa. Od rana towarzystwo się zbiera pod główna, jest już zamówiony autokar, młodzi od nas wpadają pod klub w komiarkach z okrzykiem teddy boys. Autobus spierdolil, towarzystwo się rozpierzchło. Taki o wesoły numer :) Finalnie pojechało kilkanaście osób na własna rękę. Ja nie

Sporo wyjazdów dziś w mej głowie stanowi tylko jakiś przebłysk - bez historii przewodniej, pojedyncze wspomnienia. Płock - zimno, ktoś ukradł płyn do spryskiwaczy i psy nie chciały nas ze stacji puścić. Konkretny reprezentant CG zapowiedział ze jak znajdzie delikwenta to każe mu to wypić. Nikt się nie przyznał. Wisła chyba jechała za nami ale bardziej chyba żeby się przejechać niż działać. Miałem szal Arki. Po raz ostatni. A w domu zostawiłem 3 dziewczyny z Krakowa. Sympatyczki Wisły. Niezwykle sympatyczne. Na własna rękę nasza młoda grupa zebrała się wspomóc Koronę w Lecznej. Autami w 15 osób z flaga. Dostaliśmy od nich po czapce. Mam ja do dzisiaj. W sumie gdzie nie pojechaliśmy to zawsze było ciekawie, wesoło, w coraz lepszej paczce przyajciół. U siebie tez bywało ciekawie. Po prezentacji drużyny w meczu z Vetrą Wilno jedziemy na szaliki co kończy się ze zostajemy przez tedkow złapani w Arkadii. Mnie wyciągnęli we dwóch i okopali przed. Reszta od nas spierdolila przez kraty i parking. Dogrywka na Bonifraterskiej. Łapią mlodego Z. Wola do nich aby dawali na gole ręce. Zlali go batonami w 7. I pod szpitalem jeszcze czekali. Byliśmy wtedy bardzo z sobą zżyci na co dzień. Czuliśmy się nieśmiertelni. A polonistami byliśmy na wskroś, w kazdych okolicznościach.To był wspaniały czas ze wspaniałymi ludźmi kiedy potrafiliśmy cwelom naprawdę życie uprzykrzyć. Wytrzepalismy ich z c**** barw. Rozjebalismy setki prac. Byliśmy naprawdę czymś wyjątkowy. Różnica miedzy nami była taka, ze my byliśmy chuliganami, chlopaczkami którzy lubili emocje i się ponapierdalac troszkę a nasi przeciwnicy to byli po prostu bandyci i takie tez wobec nas metody stosowali.

Czasy Wojciechowskiego były dla nas naprawdę kibicowsko dobre. Pełny młyn, dwa razy na Łazienkowskiej w komplecie, jesteśmy tez tam z Cracovia w dobrej liczbie póki nas wpuszczali. Wieszam na jednym z tych meczy nasza flagę na Łazienkowskiej. Niesamowite przeżycie. Przy akompaniamencie bluzgow i gwizdów. Miód na moje uszy. Dobrze działamy. Przed derbami u nas zbieramy się w 9 aut, 45 osób i patrolujemy miasto. k**** wieszają transparenty: jakie derby? Srakie. Pod stadionem ich namierzamy, ledwo uszli z życiem. Pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej. Psiarnia na głowie staje aby to zabezpieczyć. Tym czasem na wyjazd do Ząbek wybiera się 90 osobowa wycieczka z Sączą plus ktoś tam z Kielc. Spotykamy się z nimi pod stadionem. Nas drugie tyle. Przez nikogo niepokojeni docieramy via Wileńska do Ząbek, przeganiamy towarzystwo spod kas - kto nie zdążył dostał w turban. Wjeżdżamy z brama, gonimy cały młyn, flaga niestety uciekła. Nie mieli ekipy. Tradycyjnie. Potem powrót z psami do Warszawy. Bez przypału. I jeszcze miejscowy wynalazek. Legii fan myślący ze jest bezkarny przy psach, uderzył w twarz R z Sączą. Ruszam razem z nim na niego, nim zdążył wbiec za psy zostaje wgnieciony w płot.

Gościna w Sączu to dopiero opowieść. Jedna miłość Piekło Sandecja. Do przegięcia.

Sandecja - Olimpia Grudziądz. We dwóch. Najebani od początku do końca. Wiwat Sandencja! Wieszamy naszą flagę. 40 minut i to krzywo. Przekazujemy Sandecji ze chcemy się bić z Olimpia. Banda na bandę. Czyli nas 2 ma ich 4 🤣 Olimpia dzwoni do Sączą co jest 5. Co ta Polonia na do nas. Długa noc. Pobudka na Lwowskiej. Torebka z zapięciem strunowym. Tik, tak, melanż trwa :) Szwagropol do Krakowa. Ja spierdzialem się w Brzesku tak, ze ludzie woleli stać w korytarzu autobusu niż koło nas siedzieć :)

Dawny klimat Piekiełka był czymś niepowtarzalnym. Nie to co dziś. Przejazdem trafiłem na Lwowską. I szok, ze w sklepach trzeba płacić za towar. Kiedyś się po protestu bralo co potrzeba i wychodziło. Bramy pozamykane. Nie ma Cyganów. Inaczej bywało. Nie znam bardziej gościnnych ludzi niż tych z Sącza. Uwielbiałem ich a oni nas. Nigdy nam nic nie żałowali. Chyba, że dla naszego dobra jak narkotyki, które nam dali a miały starczyć na cały pobyt się zużyły pierwszego wieczora. Byli trochę przerażeni. A my z kolei nieśmiertelni. I nie kładliśmy się spać przez 3 dni. Mieli kurewska cierpliwość. I wyrozumiałość. Prawdziwi nasi kumple. Odwidzieczalismy się im tym samym u nas. Pamietam jak sprowadzali prochy Deyny do Polski i były wystawione w katedrze Wojska Polskiego na Długiej. My z Sandecją przypadkowo w 15 osób spotykamy Legie z Brwinowa. W podobnej ilości. W bluzach. Na pytanie czy chcą się bić chowają do kościoła i modlą się abyśmy sobie już poszli. Za nic nie chcieli wyjść. Jak trwoga to do Boga. Potem się wydzwonili, wzrośli w ilość to i krzepy i ochoty nabrali, co finalnie miało skutek ze stłukli ta 1 brygada dwóch chłopaków od nas co zmierzali na spotkanie z nami.

Zbiórka w Wołominie na Ostrołękę. W tamtym czasie Legia w Wołominie to mogła Polonii buty czyścić. Dobrym składem bez obstawy. Docieramy pod sam stadion. Wywiad donosi ze są na trybunach. Wjeżdżamy przez boczne i murawę. Narew ucieka z miejsca. Znowu nie mają ekipy :) Ciśnienia nie trzymali. Przejmuje nas prewencja. Mandat 500 złoty za zakłócanie porządku publicznego i powrót z dyskoteka do Warszawy.

Polonia Wilno zawsze będzie zajmować szczególnie miejsce w mej pamięci. A zaczęło się to tak. Na pierwszy mecz do Wilna pojechaliśmy w 3 samochody, 15 osób. Na miejscu folklor, drewniane domki, stadion niczym X lecia, pusto, same betonowe podkłady, praktycznie zero psów. Doping tylko po polsku. Pirotechnika. Niby się pod stadionem pojawił Zalgiris ale jak wybiegliśmy to obsrali zbroje. Potem ognisko na górce którego byłem zwolennikiem. Łamałem drzewka, urywałem gałęzie, znosiłem chrust aby ogień nie zgasł. Finalnie zostaliśmy we 4. Świt nad Wilnem. Przepytani byli wszyscy po drodze. Kto nie chciał mówić po polsku dostawał z liścia. Trafiliśmy do baru koło dworca co się nigdy nie zamyka. Podbijają Cyganie czy nie chcemy heroiny kupić. No nie. Ale trawkę chętnie. Mówią, ze musza po nią jechać do taboru a tabor koło lotniska stoi. Wiec czekamy. c**** a nie trawkę przywieźli. Cyganie chcieli nas ocyganić. Wywiązała się żywiołowa dyskusja w wyniku czego pierwszy z brzegu dostał w cytrynę. Ich reakcją było, że wyjęli noże. Dawno tak nie biegłem. Ulicami, bramami kamienic, w pewnej chwili po dachach. Przeżyłem. Nie widziałem żadnych zabytków. Podobno są.

Drugi wyjazd do Wilna był inny niż pierwszy. Nie pozwolili nawet wnosić sprzętu na stadion. Na trybunach oprócz wileńskiej Polonii obecny ŁKS Łomża w 20 osób. Nas 5. Spojrzenia Krzywe. Chcą się zmierzyć banda na bandę. Nas 3 zawijają po meczu psy za piro wraz z miejscowymi wobec czego odpuścili nam jakoś. Wtedy tbyli zapatrzeni w Legię, mieli coś tam na rzeczy z Hutnikiem gdzie trenowali (Pozdro F z ŁKS). Nic nie wytrenowali to podczepili się Stomil i do dziś to trwa. Całe Wilno było wtedy nakrokodylone. Po polsku. Murawa spalona racami. Oprawa i aresztowania. Terror na blokach. Respekt i honor. Polskie Wilno. S. puścili w poniedziałek i wracamy do siebie.

Cdn.
Loooo k…a, co za bełkot typa co z kolegami na waleta się kąpie. Nie da się tego czytać, tych opowieści o bohaterskiej walce z malowanymi ścianami.

N'08
Posty: 192
Rejestracja: 27.08.2011, 11:03

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: N'08 » 22.10.2022, 16:02

Diamentowy pisze:
22.10.2022, 15:08
N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15
Loooo k…a, co za bełkot typa co z kolegami na waleta się kąpie. Nie da się tego czytać, tych opowieści o bohaterskiej walce z malowanymi ścianami.
Rozumiem, że odczuwasz jakiś kompleks i wstydzisz się zdjąć nachy przy obcych ludziach, nie daj Boże kolegach? Nawet w gorący wakacyjny dzień, nad przepięknym jeziorem. Współczuję :)

Kkrawczyk
Posty: 851
Rejestracja: 02.05.2019, 11:11

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Kkrawczyk » 22.10.2022, 16:13

No tak, lepiej zabrać na wyjazd dziennikarza który by wszystkich nas pozamykał najlepiej nie? Hahaha :)
j**** urkaine

Diamentowy
Posty: 175
Rejestracja: 21.02.2017, 21:13

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Diamentowy » 22.10.2022, 20:47

N'08 pisze:
22.10.2022, 16:02
Diamentowy pisze:
22.10.2022, 15:08
N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15
Loooo k…a, co za bełkot typa co z kolegami na waleta się kąpie. Nie da się tego czytać, tych opowieści o bohaterskiej walce z malowanymi ścianami.
Rozumiem, że odczuwasz jakiś kompleks i wstydzisz się zdjąć nachy przy obcych ludziach, nie daj Boże kolegach? Nawet w gorący wakacyjny dzień, nad przepięknym jeziorem. Współczuję :)
Masz racje. Wstydzę się na waleta machać fujara przed kolegami. Trochę to dla mnie pedalskie. Ale to już wasza sprawa jak się tam na waleta bawicie.

N'08
Posty: 192
Rejestracja: 27.08.2011, 11:03

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: N'08 » 22.10.2022, 20:59

Diamentowy pisze:
22.10.2022, 20:47
N'08 pisze:
22.10.2022, 16:02
Diamentowy pisze:
22.10.2022, 15:08


Loooo k…a, co za bełkot typa co z kolegami na waleta się kąpie. Nie da się tego czytać, tych opowieści o bohaterskiej walce z malowanymi ścianami.
Rozumiem, że odczuwasz jakiś kompleks i wstydzisz się zdjąć nachy przy obcych ludziach, nie daj Boże kolegach? Nawet w gorący wakacyjny dzień, nad przepięknym jeziorem. Współczuję :)
Masz racje. Wstydzę się na waleta machać fujara przed kolegami. Trochę to dla mnie pedalskie. Ale to już wasza sprawa jak się tam na waleta bawicie.
Wiesz co? Chyba sobie za dużo wyobrażasz :) I dopowiadasz w wyobraźni. Albo nigdy nie byłeś w męskiej szatni po treningu/meczu gdzie normalne jest, że się kąpię, przebiera itd. Chyba, że ze wstydem przemykasz chyłkiem zasłaniać ręcznikiem to co i tak nikt by nie był w stanie zauważyć :P

(L)Warsaw
Posty: 68
Rejestracja: 07.09.2017, 21:30

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: (L)Warsaw » 23.10.2022, 04:13

N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15
Cdn.
Może lepiej nie. Jedyny plus twojego posta jest taki, że jakiś małolat po przeczytaniu go przestanie może zaopatrywać się w dragi i sterydy w wątpliwych miejscach.

Kaleoa.02
Posty: 216
Rejestracja: 27.02.2022, 01:21

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Kaleoa.02 » 23.10.2022, 09:48

Wspomnienie nawet spoko. Okiem chlopaka z Polonii , fajnie sie to nawet czytało. Pomazanie muru ? A c***, tylko tyle. Te wasze crazy po odwiedzinach hmmm,nie wytrzymali chlopaki tempa i tyle po nich zostalo. Nigdy wam nie zapone jak staliscie z ochrona i pokazywliscie kto moze wejsc ,a kto nie. Razem z ochrona trzy wam w cztery za to

Kibic_janusz
Posty: 167
Rejestracja: 06.06.2018, 11:33

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Kibic_janusz » 23.10.2022, 10:23

N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15

Nam przypada dwóch gości z antify
ku*** typie, ty się chwalisz tym, że ramię w ramię z antifiarzami stałeś na sektorze, jechałeś furą się biłeś z normalnymi kibicami? Że tolerowaliscie brudasow u siebie, bo nie dawaliscie rady? Czy ty jesteś normalny?

DarioRomanoli
Posty: 100
Rejestracja: 22.09.2021, 11:02

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: DarioRomanoli » 23.10.2022, 16:55

N'08 pisze:
22.10.2022, 12:15
Wyjazd do Opola był moim pierwszym....
Trochę chaotyczne, ale czytało się miło i jest znak, że Polonia była i jest w stolicy. Ciekawe przygody na kibicowskim szlaku, choć z gołymi dupami, to twardo szliście naprzód. Ciekawe czy dojdziemy w opowieści do pamiętnych derbów i ruchawki na trybunie kamiennej. Czekam na cdn.

Egon1983
Posty: 349
Rejestracja: 17.07.2016, 11:59

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Egon1983 » 23.10.2022, 17:30

Dobrze się to czyta i to bez zbytniego owijania w bawełnę chociaż Legia może być innego zdania.

490
Posty: 227
Rejestracja: 30.06.2010, 22:04
Lokalizacja: Północ

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: 490 » 23.10.2022, 19:26

Takie relacje mają swój dobry kilmat, ale trzeba się skupić ;) Fajnie i realistycznie oddaje to co działa Polonia
c*** w dupe temu, kto oddał głos trzaskowskiemu!

WF.
Posty: 462
Rejestracja: 06.09.2014, 18:11

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: WF. » 24.10.2022, 08:23

490 pisze:
23.10.2022, 19:26
Takie relacje mają swój dobry kilmat, ale trzeba się skupić ;) Fajnie i realistycznie oddaje to co działa Polonia
Współpraca z antifą, nazwa grupy powstała w skutek latania z gołymi fujarami. Dość specyficzny klimat...

Diamentowy
Posty: 175
Rejestracja: 21.02.2017, 21:13

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Diamentowy » 24.10.2022, 20:46

N'08 pisze:
22.10.2022, 20:59
Diamentowy pisze:
22.10.2022, 20:47
N'08 pisze:
22.10.2022, 16:02


Rozumiem, że odczuwasz jakiś kompleks i wstydzisz się zdjąć nachy przy obcych ludziach, nie daj Boże kolegach? Nawet w gorący wakacyjny dzień, nad przepięknym jeziorem. Współczuję :)
Masz racje. Wstydzę się na waleta machać fujara przed kolegami. Trochę to dla mnie pedalskie. Ale to już wasza sprawa jak się tam na waleta bawicie.
Wiesz co? Chyba sobie za dużo wyobrażasz :) I dopowiadasz w wyobraźni. Albo nigdy nie byłeś w męskiej szatni po treningu/meczu gdzie normalne jest, że się kąpię, przebiera itd. Chyba, że ze wstydem przemykasz chyłkiem zasłaniać ręcznikiem to co i tak nikt by nie był w stanie zauważyć :P
Ok, idź się wykąpac nago z partnerem i tłumacz sobie, ze wszystko gra.
Mnie to tam nie interesuje. Mogę się tylko śmiać z takich pedalskich akcji.

yalla
Posty: 97
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: yalla » 25.10.2022, 22:23

Egon1983 pisze:
23.10.2022, 17:30
Dobrze się to czyta i to bez zbytniego owijania w bawełnę chociaż Legia może być innego zdania.
Dobrze Ci się czyta opowieści gościa z KSP o kąpielach z kolegami nago? ;)

Piękny wpis N'08. Nostalgiczne wspominanie obnażania się w męskim gronie i wspólnych, romantycznych przygód w jeziorze. Opowieści o walce ramię w ramię z antifiarzami przeciwko kibicom. Twierdzenie, że "starzy wybaczyli" ucieczkę przed wrogiem do służb. Samooranie się pełną gębą. Chyba nawet jest to lepsze niż słynna relacje o jeansach i ŁKS-ie Łomżna. Zdecydowanie, czekamy na więcej N'08. Śmiało!

WF.
Posty: 462
Rejestracja: 06.09.2014, 18:11

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: WF. » 26.10.2022, 09:00

Dobre jest te porównanie do męskiej szatni po treningu. Wiadomo, że po treningu pod prysznic wbija się na waleta i nikt nie chowa się z fujarą po kątach. Ale to jest szatnia. Poza szatnią nie znam nikogo kto ma w zwyczaju w gronie kolegów paradować z gołymi fiutami. Ok, melanż, spontan, głupie pomysły - zdarza się. Wskoczyć w kilku na waleta do jeziora – nie nazwałbym tego jakimś pedalstwem, chociaż nigdy nie zdarzyło mi się praktykować takich pomysłów, bo ani to dla mnie śmieszne, ani fajne. ALE dla panów z Polonii okazało się to na tyle „ciekawym” wydarzeniem, że nazwali swoją KIBICOWSKĄ GRUPĘ nawiązując do tegoż latania z gołymi fiutami. To już jest dziwne. Chociaż biorąc pod uwagę ich relacje anitifą może nie powinno to dziwić.
I właśnie, ta antifa. Często tu zdarzało się czytać, że „szacunek dla Polonii, że się trzymają przy mocniejszym rywalu” itp. A to oni jedyni w Polsce mają zdecydowanie mocniejszego rywala w mieście czy w regionie? Nie słyszałem nigdy, żeby np. Hutnik w Krakowie, albo ludzie z jakiegoś mniejszego miasta na GŚ latali ramię w ramię z jakimiś lewarami bo przeciwnik jest silniejszy. Za to ten szacunek?!

Kkrawczyk
Posty: 851
Rejestracja: 02.05.2019, 11:11

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Kkrawczyk » 26.10.2022, 09:49

Czyli dziewczyny z K6 najpierw kumplowali się z antifą a potem zostali przez nich wygnani z własnej trybuny? :) Ale folklor prawie jak AKS Zły :)
j**** urkaine

DarioRomanoli
Posty: 100
Rejestracja: 22.09.2021, 11:02

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: DarioRomanoli » 26.10.2022, 17:59

Ależ Wy jesteście sztywniutcy... Uczepiliście się tego jeziorka i kąpieli na waleta i drążycie ten ekscytujący wątek. Lato, młodość, alkohol, narkotyki, głupie pomysły przychodzą do głowy. Przecież z gołymi dupami wbiegli do jeziora, a nie kąpali się razem w wannie. A nazwa chyba nawiązuje do rywala zza miedzy Turysci'97.
Rozumiem że o rywalu albo źle, albo wcale, ale trochę dystansu.

czehulov
Posty: 328
Rejestracja: 08.06.2022, 11:13

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: czehulov » 26.10.2022, 18:46

Ty serio myślisz, że pedaliada to największy temat w tej sprawie? Raczej tolerowanie antify. To samo było już przy okazji tematu jak Poloniści planowali ugościć Arkowców. Odwracanie kota ogonem i nie komentowanie sprawy z rozstawianiem patroli straży miejskiej bo Legioniści kroili ich hurtowo po meczach na ich terenie.
Make you an offer you can't refuse You've only got your soul to lose... Eternally... let yourself go!

Seth Gecko
ostatnie ostrzeżenie
Posty: 477
Rejestracja: 27.02.2007, 09:04
Lokalizacja: Youtube

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Seth Gecko » 26.10.2022, 19:58

Czy wy nigdy nie kąpaliscie się w wojsku/więzieniu/gdziekolwiek indziej na waleta z grupą kilkunastu czy więcej facetów? Przecież nie napisał, że myli sobie nawzajem siusiaki.
Dajcie mu spokojnie napisać dalszy ciąg wspomnień. Nie po drodze mi z z Polonią, ale dobrze się czyta.
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły. Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki. Chodnik zapluły, ludzi przepędziły. Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie. Wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy...

kemot79
Posty: 86
Rejestracja: 04.01.2013, 20:10

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: kemot79 » 26.10.2022, 21:04

Seth Gecko pisze:
26.10.2022, 19:58
Czy wy nigdy nie kąpaliscie się w wojsku/więzieniu/gdziekolwiek indziej na waleta z grupą kilkunastu czy więcej facetów? Przecież nie napisał, że myli sobie nawzajem siusiaki.
Dajcie mu spokojnie napisać dalszy ciąg wspomnień. Nie po drodze mi z z Polonią, ale dobrze się czyta.
myślę, że się nie kąpali - to inne pokolenie. Zresztą i czasy inne- dzisiaj raczej są inne atrakcje niż latanie z gołą dupą po plaży.

Polonia u mnie zawsze plus za czas zgody i Pana B. Nigdy nie zapomnę jak do nas przyjechali wszyscy na czarno. Dzisiaj wiadomo wzbudza to uśmiech politowania ale w czasach przed komórkami, kasą, klubowymi autobusami to był szok.

Aaabbb2323
Posty: 140
Rejestracja: 01.08.2017, 15:30

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Aaabbb2323 » 26.10.2022, 22:59

kemot79 pisze:
26.10.2022, 21:04
Seth Gecko pisze:
26.10.2022, 19:58
Czy wy nigdy nie kąpaliscie się w wojsku/więzieniu/gdziekolwiek indziej na waleta z grupą kilkunastu czy więcej facetów? Przecież nie napisał, że myli sobie nawzajem siusiaki.
Dajcie mu spokojnie napisać dalszy ciąg wspomnień. Nie po drodze mi z z Polonią, ale dobrze się czyta.
myślę, że się nie kąpali - to inne pokolenie. Zresztą i czasy inne- dzisiaj raczej są inne atrakcje niż latanie z gołą dupą po plaży.

Polonia u mnie zawsze plus za czas zgody i Pana B. Nigdy nie zapomnę jak do nas przyjechali wszyscy na czarno. Dzisiaj wiadomo wzbudza to uśmiech politowania ale w czasach przed komórkami, kasą, klubowymi autobusami to był szok.
Z czystej ciekawości - w czasach zgody gosciliscie lewarów od nich? Widywaliscie ich na meczach? Czy jak to było?

kemot79
Posty: 86
Rejestracja: 04.01.2013, 20:10

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: kemot79 » 26.10.2022, 23:31

Aaabbb2323 pisze:
26.10.2022, 22:59
kemot79 pisze:
26.10.2022, 21:04
Seth Gecko pisze:
26.10.2022, 19:58
Czy wy nigdy nie kąpaliscie się w wojsku/więzieniu/gdziekolwiek indziej na waleta z grupą kilkunastu czy więcej facetów? Przecież nie napisał, że myli sobie nawzajem siusiaki.
Dajcie mu spokojnie napisać dalszy ciąg wspomnień. Nie po drodze mi z z Polonią, ale dobrze się czyta.
myślę, że się nie kąpali - to inne pokolenie. Zresztą i czasy inne- dzisiaj raczej są inne atrakcje niż latanie z gołą dupą po plaży.

Polonia u mnie zawsze plus za czas zgody i Pana B. Nigdy nie zapomnę jak do nas przyjechali wszyscy na czarno. Dzisiaj wiadomo wzbudza to uśmiech politowania ale w czasach przed komórkami, kasą, klubowymi autobusami to był szok.
Z czystej ciekawości - w czasach zgody gosciliscie lewarów od nich? Widywaliscie ich na meczach? Czy jak to było?
nie nigdy. Ani razu nie widziałem ale mówię tutaj o latach 90-tych. To była mała ale zgrabna ekipa zdecydowanie prawicowa. Wtedy się wyróżniali. Co do antify mam wiedzę ale nie jestem osobą uprawnioną do wypowiadania się na ten temat.

Foxx
Posty: 1154
Rejestracja: 26.02.2007, 16:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Foxx » 26.10.2022, 23:38

"W kwestii formalnej" ;) Ściągnięcie warszawskich brudasów na K6 przez B. nastąpiło jakoś w 1991/'92. Płótno "Punks & Skins United" (chodziło o SHARP skins) razem z "kibice Polonii przeciw faszyzmowi" zawisło ok. '95, a apogeum siły takiego składu przypadło na sam koniec XX w. (szczegóły w temacie warszawskim). Nie byli ekipą prawicową (chociaż przez pewien czas obok wspomnianych "antyfaszystowskich" wisiała u nich np. flaga Bielan z celtykami po bokach).
A co tam w komentarzach na Onecie?

kemot79
Posty: 86
Rejestracja: 04.01.2013, 20:10

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: kemot79 » 26.10.2022, 23:57

Foxx pisze:
26.10.2022, 23:38
"W kwestii formalnej" ;) Ściągnięcie warszawskich brudasów na K6 przez B. nastąpiło jakoś w 1991/'92. Płótno "Punks & Skins United" (chodziło o SHARP skins) razem z "kibice Polonii przeciw faszyzmowi" zawisło ok. '95, a apogeum siły takiego składu przypadło na sam koniec XX w. (szczegóły w temacie warszawskim). Nie byli ekipą prawicową (chociaż przez pewien czas obok wspomnianych "antyfaszystowskich" wisiała u nich np. flaga Bielan z celtykami po bokach).
Napewno na wyjazdy B. brudasów nie brał. Co do reszty nie wypowiadam się. Foxx i inne osoby są bardziej kompetentne. Jedynie nadmienię, że B. miał prawicowe poglądy :)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: genom1 i 118 gości