GymBeam
www.warhouse.pl

Krucjata przeciwko kibicom

Dlaczego? Dlaczego wyruszyli na krucjatę przeciwko kibicom? Ta wątpliwość nie daje mi spokoju już jakiś czas, bowiem fakt, iż ktoś „pociągnął za wajchę” wydaje mi się absolutnie niepodważalny. Warto od razu podkreślić, zanim posypią się gromy – nikt nigdy nigdzie nie pisał, nie mówił, nie rozgłaszał, ani nie agitował, że kibice są święci. Nikt nie przekonuje, że w tym środowisku nie zdarzają się występki, więcej, możliwe, iż zdarzają się częściej niźli w innych grupach społecznych. Ale wytoczenie przeciwko nim krwawej krucjaty, najbardziej dotkliwej, bo polityczno-medialnej jest po prostu zwykłym naruszeniem wszelkich możliwych zasad deontologii.

Przyzwyczaiłem się do negatywnego wizerunku kibica w mediach. Co by nie było – niestety sami momentami sobie na to zasłużyliśmy, a potem zamiast prostować, naprawiać i tłumaczyć po prostu poszliśmy na wojnę. Fakt, to my zasialiśmy wiatr w latach dziewięćdziesiątych i teraz zbieramy za to ohydną burzę. Problem polega na tym, że za grzechy przeszłości w których i tak zazwyczaj cierpieli tylko ochotnicy chce się nas karać w sposób tak dotkliwy, jakby incydenty z historii powtarzały się co tydzień, a co więcej brać kibicowska zdobywała kolejne bastiony życia publicznego niczym jakaś rewolucyjna partia polityczna prowadząca krwawy zamach stanu. Przyzwyczaiłem się już, że nie zobaczę reportażu medialnego z akcji zbierania funduszy dla chorych dzieci, które organizują barbarzyńscy pseudokibice. Podałem sobie rękę z bolesnym faktem, iż nigdy w życiu nie będzie mi dane obejrzeć w telewizji pochwały patriotycznych gestów, opraw czy przyśpiewek, jakie co tydzień wznoszą się na stadionach, wlewając ukojenie w serca będących w prawdziwym odwrocie patriotów, w dzisiejszych czasach zwyczajnie zbędnych. Wchodząc powolutku w świat medialny zrozumiałem, że nie ma miejsca na pochwały dla kibiców, są oni dużo bardziej wartościowi, dużo łatwiejsi do sprzedania, gdy są krwawym tłumem gotowym do publicznej, wzajemnej chłosty, którą potem można dać ludziom jako współczesne igrzyska straconych skazańców bez mózgu i mistycznych dwudziestu jeden gram. Wiem, oj wiem to dobrze jak nikt inny, że prawdy w mediach po prostu nie będzie, jest ona po pierwsze zbyt niewygodna dla ludzi ważnych, a po drugie zbyt banalna i mało ciekawa dla szeregowych pismaków. Nawet rozumiałem podejście – sami przecież postępujemy tak samo. Gdy w mieście rodzi się nowa siła, niczym Widzew w Łodzi w latach osiemdziesiątych, czy GKS Katowice w GOP, dotychczasowi „Panowie na włościach” starają się raczkujący nurt zmiażdżyć i wyplenić póki jest ku temu czas. Grzech zaniechania doskonale znają wszyscy Rodowici Łodzianie, grzech zaniechania mogą w każdej chwili popełnić Legioniści w Warszawie. Trudno więc dziwić się mediom, że nie chcą dopuścić do tego by skromny, cichuteńki i ubogi ruch poparcia dla postaw kibicowskich wśród dziennikarzy mógł przebić się w oceanie obelg dla tego środowiska. W tym wypadku novum jest wybitnie groźne, może przecież zniszczyć pielęgnowany od dawna światopogląd. Pogodziłem się z tym wszystkim, lecz gdy już uzyskano kruchy status quo, okazało się że jak dotąd media jedynie bawiły się z nami, igrały i pozwalały na psoty. Teraz zaś nadszedł czas krucjaty.

Krew polewa się raz za razem, mniej więcej po każdym zatrzymaniu człowieka, który był kiedyś na stadionie. Po każdej bójce nawalonego żula, który zabłądził w okolice stadionu i został szybko spacyfikowany i odwieziony na wytrzeźwiałkę. Po każdym przejawie stadionowego bandytyzmu w postaci racy wyrzuconej gdzieś w trawę obok murawy. Ataki w kibiców Zagłębia Lubin po jakichś horrendalnych bzdurach, jakoby ich kibice tworzyli syndykat mokrej roboty i likwidowali swoich wrogów. Potem ciosy w Ruch Chorzów i Lech Poznań, dlatego że w domach jakichś dealerów znaleziono szaliki. Wyłapywanie losowych osób i natychmiastowe wypuszczanie na wolność po uprzednim zarejestrowaniu brawurowego wejścia w atmosferze westernu pod tytułem „czwarta rano, w drzwi łomocą”. Kop w przyrodzenie i medialna nagonka na największe kluby kibica – w Warszawie, Poznaniu, czy Łodzi. Jesteśmy już pod murem. Stoimy przed faktem dokonanym. Po pierwsze, jeśli kibic zbyt głośno powie ohydny wulgaryzm (np. taki jakim obficie zrosił swoje wypowiedzi Tomasz Lis, czy Kamil Durczok, albo takim jakim swobodnie posługują się w swoich programach asy jak Wojewódzki czy Sablewska) to dostanie za to zakaz stadionowy i grzywnę za deprawację najmłodszych, a kto wie czy nie dołożony zostanie wyrok w zawiasach za czyn chuligański. Po drugie zaś, jeśli wyłapie się człowieka, który kiedyś zjadł dwie kiełbaski na stadionie, a potem zabił człowieka to okazuje się, że są to porachunki kibicowskie i co z tego, że zabójca był za Wisłą Kraków, a zabity za Lechią Gdańsk. Zniszczono nas medialnie. Cokolwiek nie zrobimy, jesteśmy winni. Ostatnie dni tylko to udowodniły, a dzisiaj nastąpiła prawdziwa eskalacja połączona jednocześnie z kompromitacją.

Kowno. Prowokacje ochrony, gazowanie kobiet, dzieci, szarpanie dziewczyn, poniżanie aresztowanych, zamykanie za upojenie alkoholowe. Oczywiście, nasi cudowni nie pojechali tam zwiedzać muzeów, a ich zachowanie było dalekie od ideału, śmiem jednak twierdzić na podstawie wiarygodnych relacji, że postawa ludzi mających wypisane w zawodach „save and secure” tak naprawdę więcej miała z „destroy and punsih”. W mediach – jakżeby inaczej – polscy pseudokibice zdemolowali Kowno. A potem, że Jaga i Cracovia się pobiły. Iście dziennikarska dociekliwość, za którą mam nadzieję medialni możnowładcy otrzymają adekwatne nagrody w postaci wymierzonych w ich biznesy kar finansowych za zniesławienie. Potem okazuje się, że urzędnik miasta Rzeszów musi odejść z pracy bo krzyknął „kurwa” gdzieś w pubie z kumplami. Ciekawy jestem co robią ich autorytety po godzinach i ile razy od „kurew” wyzwali na przykład narodowców. Chwilkę, czyżby stawał mi jako żywo przed oczyma obraz Szczuki też w słowach raczej nie przebierającej? Może Antifa i jej nieśmiertelny zapał do tępienia faszyzmu jakże wszechogarniającego, choćby od strony przebrzydłych uczestników Marszu Niepodległości. Dziś jednak przesadzili. Przesadzili w dodatku z gracją słonia w składzie najprzedniejszego szkła. Po pierwsze zatrzymali jakiegoś gościa zamieszanego w odkażanie alkoholu, po drugie raz-dwa-trzy-pięć rozpracowali, że to pseudokibic. Nie wiem dlaczego kibica, zapewne wiernego fanatyka zatrzymano gdzieś w Białymstoku, a było to rzekomo człowiek z łódzkiego Widzewa. To jest zresztą wszystko nieważne. Najważniejsze i najbardziej wymowne jest to, że według napisów pod materiałem w TVN 24 człowiek ten „brał udział w bójce kibiców pod Dębicami, gdzie zginęła jedna osoba, a także uczestniczył w nielegalnym odkaRZaniu alkoholu”. „Odkarzał” w Białymstoku. „Rzenada”?