GymBeam

Kibicowskie symbole i znaki

Aby przekonać się jak bardzo kibice drużyn piłkarskich przywiązani są do różnego rodzaju znaków i skrótów nie potrzeba zbyt dużego wysiłku. Dostrzec można to bez trudu przechadzając się osiedlową uliczką ozdobioną (albo oszpeconą) klubowym graffiti, jadąc tramwajem lub autobusem poobklejanym „vlepkami” lokalnej drużyny czy też wreszcie na stadionie – kiedy ultrasi rozwieszają flagi na płocie okalającym murawę.

Fanatycy rozmiłowani w symbolach
Różnorodne symbole wrosły w tradycję i świadomość kibiców tak mocno, że nie sposób właściwie określić kiedy po raz pierwszy zostały zaadoptowane dla potrzeb fanów piłki nożnej. Świadomie lub nieświadomie stadionowi bywalcy chętnie używają odpowiedników pojęć, których cechą charakterystyczną jest odbiór za pomocą zmysłu wzroku. Tworząc i wykorzystując tego typu elementy wizualne „ocierają się” o szereg zagadnień z pogranicza semiologii i symboliki. Często nie mamy pojęcia o tym, jak blisko nas w społeczności kibicowskiej funkcjonują elementy wspomnianych dziedzin wiedzy. Warto więc przyjrzeć się im nieco bliżej, zjawisko obecności znaków i symboli w naszej subkulturze było bardziej namacalne.

„Elka” znaczy Legia
Najbliższy sercu każdego kibica jest rzecz jasna znak graficzny (lub układ znaków) będący herbem klubu. Przyglądając się herbom najpopularniejszych polskich klubów możemy zauważyć, że są one w większości prostymi kompozycjami, które łatwo można zaadoptować na potrzeby „partyzanckich” działań kibiców. Wystarczy wskazać jako przykład symbol stołecznej Legii – prosta i wyrazista czarna litera „L” otoczona czarnym pierścieniem jest bardzo łatwa do wykorzystania jako element graffiti, nawiązuje do niej także rozpoznawane w całym kraju pozdrowienie warszawskich kibiców, którzy „elkę” układają za pomocą palca wskazującego i kciuka prawej dłoni. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku herbów Zawiszy Bydgoszcz czy też Ruchu Chorzów. W świadomości kibiców funkcjonują one zazwyczaj jako wersje uproszczone – wielka litera „Z” albo charakterystyczne kanciaste „R” służą jako element rozpoznawczy.

Krótko, ale na temat
Kibice klubów, które nie mają w swoich herbach charakterystycznych literek alfabetu, także dążą do maksymalnego skrócenia i uproszczenia identyfikowanych z nimi znaków. W całym kraju używane są trzyliterowe skróty, takie jak GKS, WKS czy OKS – krótkie akronimy pozwalają łatwo identyfikować się kibicom ze swoim klubem i okazywać jednocześnie szacunek historycznym nazwom zespołów. Oddzielnym przypadkiem jest Łódzki Klub Sportowy, którego skrót jest jednocześnie uproszczonym zapisem literek przeplatających się w herbie. Potęguje to przywiązanie fanów do oryginalnego splecionego symbolu ŁKS.

Przywiązanie do kolorów
Równie ważne jak herby i powstające poprzez ich przekształcenie symbole są układy kolorów. Najlepszym przykładem jest krakowska Cracovia – występujące na przemian barwy bieli i czerwieni stały się znakiem rozpoznawczym całej społeczności klubu. Charakterystyczna pasiasta flaga jest oficjalnym herbem klubu, piłkarze „od zawsze” rozgrywają mecze w koszulkach w białe i czerwone pionowe pasy. Do układu tradycyjnego układu kolorów nawiązuje tez przydomek zespołu. „Pasy” są więc nierozerwalną częścią Cracovii i trudno wyobrazić sobie istnienie tego klubu bez nich.

Jak ważne są klubowe barwy widać bardzo dobitnie na łódzkiej scenie kibicowskiej. Dwaj najwięksi rywale wykorzystują takie same kolory – czerwono-biało-czerwona flaga Widzewa jest jednak negatywem barw Łódzkiego KS-u. Poza względami czysto wizualnymi niesie to za sobą także ładunek emocjonalny. Podkreśla całkowitą przeciwstawność i wrogie nastawienie fanów z obu obozów.

Tradycja zawarta w czterech cyferkach
Na wszystkich możliwych frontach (mury kamienic, „vlepki”, fora internetowe) toczy się także korespondencyjna „wojna na daty”. Charakterystyczne numery używane przez kibiców ŁKS-u to oczywiście 1908 oraz 1922 – pierwszy z nich symbolizuje ponad stuletnią tradycję stowarzyszenia, drugi natomiast wycelowany jest wprost w fanów lokalnego przeciwnika, któremu „Rodowicie Łodzianie” zarzucają fałszerstwo związane z czasem założenia. Analogicznymi datami wykorzystywanymi przez „Czerwona Armię” jest 1910 oraz 1909 – pierwszy rok jest uznawanym przez kibiców z al. Piłsudskiego za oficjalną datę powstania ich klubu, drugi natomiast ma na celu podkreślenie faktycznego roku rejestracji drużyny ŁKS-u. Poza Łodzią także popularne jest wykorzystywanie czterech cyfr jako synonimu tradycji klubu. Przykładowo kibice Górnika Zabrze za najważniejsza datę w historii uznają rok 1948, a fani Wisły z Krakowa podkreślają, że ich drużyna istnieje od 1906 roku.

Symbole zakazane
Przez kibiców często wykorzystywane są także elementy graficzne niezwiązane bezpośrednio z historią lub herbem zespołu. Jako przykład można wskazać sześcioramienną Gwiazdę (Tarczę) Dawida. W niektórych miastach wykorzystuje się ją do oszpecenia wszelkiego rodzaju znaków i symboli związanych z miejscowym przeciwnikiem – wskazuje na pogardę dla znienawidzonego rywala, a nie ma bezpośrednio na celu obrażanie uczuć wyznawców judaizmu – Tarcza Dawida nie jest bowiem symbolem religii. Na futbolowych stadionach pojawiają się także znaki rodzaju Krzyża Celtyckiego, falangi czy też Mieczyka Chrobrego (chociaż ich wykorzystywanie jest zakazane przez szereg organizacji, z Football Against Racism in Europe na czele). Mają za zadanie nawiązywać do mocno konserwatywnych, a wręcz nacjonalistycznych wartości, jakie nieobce są znacznej grupie polskich kibiców. Zupełnie inny rodowód ma natomiast charakterystyczna gotycka litera „h”, która jest znakiem rozpoznawczym piłkarskich chuliganów. Jak łatwo się domyślić pochodzi od angielskiego słowa „hooligan”.

„Gdzie syrenka w herbie jest...”
Nie obce są nam także symbole miast lub regionów, z których pochodzą zespoły piłkarskie. Dzięki temu na warszawskich stadionach prezentowany jest wizerunek syrenki, w Łodzi fanatycy raz po raz wykorzystują „łódeczkę”, a w Gdyni popularna jest kotwica. Wymowa tego typu znaków jest bardzo prosta – kibice akcentują swój lokalny patriotyzm.

Na zakończenie
Czytając powyższe „wypociny” należy pamiętać, ze mają one charakter bardzo laicki, gdyż nie mam należytego wykształcenia z zakresu semiologii i symboliki i nie chcę uchodzić za eksperta w tej dziedzinie. Jestem jednak żywo zainteresowany „magią” symboli oraz liczb wykorzystywanych także przez kibiców w całej Polsce. Z chęcią sięgnąłbym do jakiejś poważniejszej publikacji (czemu nie naukowej?) na poruszony temat, jednak jak dotychczas z żadną się nie spotkałem. Pozostaje mi więc mieć nadzieję, że mój esej skłoni do refleksji nad kibicowskimi symbolami, a może stanie się nawet bodźcem do rozpoczęcia dogłębnych badań nad pochodzeniem i wykorzystywaniem przez nas różnych znaków.