Ruch Chorzow-Górnik Zabrze
mimo ograniczenia 300 biletow robimy propagande i zbieramy sie w ponad 1500 osob (wszystkie gazety pisaly ze nas nie wpuszcza wiecej niz 300 wiec byl to naprawde sukces). Na dworcu niemila niespodzianka milicja strzela i niechce nas wypuscic potem fani Ruchu blokuja droge by nas nie wpuszczono ostatecznie idziemy pod stadion bo jestesmy uparci...Na mecz jednak wchodzimy wchodzac do 80 minuty. Po obu stronach kapitalne ultras i swietny doping. Na meczu tym po raz pierwszy w Polsce prezentujemy okazjonalna sektorowke poswiecona druzynie przeciwnej Bart kucharz i Swinia w kotle.
Zdecydowanie najlepiej wyszly baloniada.
zdjecia sa chyba na stronie stowarzyszenia.
25.11.2000. Pogoń Siedlce - GÓRNIK ZABRZE (Puchar Polski)
Zbyt wiele nie pamiętam,gdyż czas skutecznie zaciera poszczególne sytuacje.
Na mecz zorganizowaliśmy zbiórkę już dzień wcześniej wieczorem.Wyjechaliśmy nocnym pociągiem w stronę Warszawy. Pamiętam,że w czasie podróży mieliśmy non stop akcje w pociągu z policją. Strasznie się nas o wszystko czepiali. Wyrzucają kilka osób na stacjach, między innymi w Częstochowie.
Przesiadkę mieliśmy na stacji Warszawa-Wschodnia,gdzie byliśmy około 4 lub 5 nad ranem. Widzieliśmy kilku legionistów z grupy TB'95 którzy urządzili sobie rozgrzewkę pod dworcem. Robili przysiady i rozciągali się...co wywołało poruszenie u niektórych,śmiech u innych. Całą sytuację było doskonale widać z naszego peronu. Jednak do niczego nie dochodzi z racji tych co zawsze.
Po kilku godzinach oczekiwania,wsiadamy do pociągu w stronę Siedlec.
Tam przejmuje nas miejscowa policja. I tu przeżywamy prawdziwy szok. Komendant na naszą cześć przygotował uroczystą przemowę i chce rozmawiać z naszym przedstawicielem. Wydelegowany zostaje J.... Policjant przedstawia się z imienia,nazwiska,stopnia i pyta: a pan jak się nazywa? Na to J.... mówi: Marian Koniuszko. Na co policjant odpowiada: Ha Ha bardzo śmieszne panie J.... ( i podaje jego nazwisko). Trzeba było widzieć wtedy nasze miny. Wszyscy w szoku. Policjant pyta się jak chcemy spędzić czas do meczu. Postanawiamy posiedzieć w jakimś lokalu i ostatecznie pada na bar dworcowy.
Muszę przyznać,że po raz pierwszy w tamtych czasach spotkaliśmy się z sytuację gdzie miejscowi policjanci zwracali się do nas kibiców kulturalnie i z szacunkiem. Pytamy policjanta skąd wiedział jak kolega ma na nazwisko? Ten tylko się uśmiechnął i mówi: a M.. jest? a B...? Widocznie obawiali się naszego przyjazdu i otrzymali z Zabrza informację o najbardziej aktywnych kibicach Górnika.
Na stadion idziemy na 2 godziny przed meczem. Gdy wchodzimy na obiekt,spiker mówi: Witamy serdecznie kibiców Górnika Zabrze z grupy TORKIDA pod przewodnictwem pana M... J... co wywołuje u nas salwę śmiechu. Przechodzimy przez płytę boiska na nasz sektor,który znajdował się na skraju jednynej trybuny. Policja zostaje poza obiektem a nas pilnuje kilku miejscowych rugbystów,których Pogoń zatrudniła jako porządkowych.
Mecz z Górnikiem Zabrze wywołał ogromne poruszenie w całym mieście. Na kameralnym stadionie zgromadził się nadkomplet publiczności. Jako,że nie było na nim sztucznego oświetlenia,mecz rozpoczął się w godzinach przedpołudniowych. Od miejscowych odgradzała nas tylko mała barierka i taśma ostrzegawcza,oraz kilku wspomnianych rugbystów. Na metrowym płotku wieszamy jedną flagę: Będziemy z Tobą aż do śmierci. Naszej dokładnej liczby nie pamiętam, ale mogło nas być coś między 60 a 100 osób.
Młyn miejscowych sympatyzujący z Legią ulokował się nieopodal nas. Mieli jakieś małe flagi w barwach,kilka baloników i kilka sztuk serpentyn. Gdzieś w przerwie z ich strony poleciały na nas bluzgi,albo jakaś butelka Już nie pamiętam. Faktem jest.że momentalnie ruszamy na nich. Spora część miejscowej publiczności widząc co się dzieje ucieka w popłochu. Kilku dostało parę kopów i wszystko się uspokaja. Rugbyści proszą o spokój,apeluje również spiker. My wracamy na swoje miejsca. Na stadion wchodzi policja która pilnuje nas już do końca meczu.
Górnik wygrywa 2:0 i przechodzi do następnej rundy rozgrywek Pucharu Polski.
Po meczu policja odprowadza nas na dworzec. Za nami podąża tłum miejscowych,który jest do nas bardzo wrogo nastawiony. Bluzgają na nas. Na dworcu przejmuje nas katowicka prewencja i wsiadamy do pociągu. Widzimy jak policja rozgania miejscowych małolatów którzy w okolicach dworca czaili się z kamieniami.
Podróży powrotnej w ogóle już nie pamiętam. Widocznie nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Ktoś dostał kredyt,policja się do kogoś przyczepiła. Ale to zawsze było normalne w tamtych czasach.
Bardzo lubię mecze Pucharu Polski. Zawsze można pojechać na jakiś egzotyczny wyjazd,który pamięta się latami. Bo jak było się w Łodzi czy Warszawie po kilkanaście razy,to napewno taki wyjazd to niezwykły rarytas dla koneserów meczy wyjazdowych.
HSV - Górnik
W 6 osob z Rudy Sl wybralismy sie na ten szpil z biura w Katowicach nie pamietam nazwy - jedna z osob zajmowala sie w owczesnych czasach "turystyka zarobkowa" i miala dobre kontakty w samym biurze
ok 50 os w "klimatyzowanym" busie w tym ponad 40 spekulantow zaopatrzonych w sztangi fajek spiryt i inne gazdety
w trakcie wycieczki pewne bylo to ze bedzie co kurzyc gorzej juz z finansami
jako ze bylem najmlodszy z grupy - uczylem sie - nie smierdzialem zbytnio groszem ale od czego sie ma kolegow
podroz spokojna w busie przygotowania szmuglerow do przekraczania granicy itd itd
na granicy incydent w wykonaniu kumpla ktory zostal zabrany na osobistą bo ... nie posiadal bagazu podrecznego
po godzinnym postoju ruszamy dalej - kilka postojow na tanksztelach i okolo godz 8 rano docieramy do Hamburga
pierwsza rzecz to zlokalizowanie Aldika i zakup browarow pozniej posilek w knajpie i ruszamy na zwiedzanie miasta w trakcie ktorego spotykamy pojedyncze grupki kibicow w szalach Gornika i nie tylko ...
na jednym z placow rozmawiamy z kilkoma miejscowymi Polakami ktorzy okazuja sie byc kibicami Legii - co tam slychac w kraju itd itd
zmeczenie daje sie we znaki i postanawiamy w jednym z parkow uderzyc w kimono .... po kilkudziesieciu minutach pobudka i zielone mundury przystepuja do inwigilacji zaczyna sie sprawdzanie papierow wywiad srodowiskowy itd itd
pozniej wszystko toczy sie blyskawicznie kibicow Gornika wraz z miejscowymi Polakami z godziny na godzine przybywa i zaczynaja sie spiewy - odlaczamy sie i kierujemy w strone stadionu po drodze zabiera nas jakis bus i juz po kilkunastu minutach jestesmy pod stadionem
tak jak Duch pisal okrzyki pod adresem HSV - Hamburg Szajse oni na nas tez cos ale bez powazniejszych zgrzytow
wchodzimy na stadion bez wiekszych problemow i lądujemy na sektorze w ktorym juz byli kibice naszego klubu
z meczu niewiele pamietam bo wiekszosc czasu odsypiam na stojąco :)
bramka Jegora - dajemy czadu :)
od tego momentu nasz doping jest jedynym slyszalnym na stadionie
w drugiej polowie na dole zaczyna sie pojawiac sporo zielonych a z lewej dolnej strony trybuny wylaniaja sie miejscowi i cos tam pokrzykuja w naszym kierunku - cos tam odpalają i uciekają - o co im dokladnie chodzilo nie wiem do dzis :)
po meczu jakies prowokacyjne zachowania kibicow HSV na parkingu ale zieloni tlumia wszystko w zarodku .... pakujemy sie do jakiegos busa na i jedziemy do centrum tutaj czekamy prawie 3h na transport do Opola
w Opolu jestesmy rano pozniej jeszcze 2h czekania na cug do Gliwic i busem do R.Sl
wyjazd elegancki ale bardzo meczący
p.s mielismy tez maly incydent w Hamburgu przed meczem - inne czasy i nie warto do tego wracac
Finał PP Górnik-Miedż
Godz. 7.30 meldujemy sie w klubie celem zakupu biletów i udajemy sie na miejsce zbiórki.
Zbiórka o 8 rano na Belce i oczekiwanie na skołowany bus,gdy podjeżdza zgroza i pierwsze obawy czy "to" wogóle dojedzie ale ładujemy sie i okazuje sie że nie ma jednego z kumpla który nie dojechał po nocnej zmianie z kwk Makoszowy :diabel: Podróż mija w miłej atmosferze do czasu gdy nie zaczynają pojawiać sie pierwsze dymy z tyłu busa ale szofer pociesza nas że na bank dojedziemy,niestety 40 km. przed stolicą bus odmawia posłuszeństwa i próby reanimacji nie dają rezyltatu,w między czasie mijają nas 2 autobusy z kibicami Miedzi.Próby zabrania sie stopem przynoszą rezultat po pół godzinie :D zatrzymuje sie sympatyczny pan wiozący węgiel z kop.MAKOSZOWY i zabiera nas na pake.Dojeżdżamy do Warszawy i do stadionu mamy jakieś 300 m więc chowamy szaliki i fany i ruszamy pod stadion i tam zaskoczenie pod bramami ok 100 sympatyków Ległej więc podchodzimy do pierwszej bramy celem dostania sie na stadion lecz pan z ochrony informuje nas na tyle głośno że wszyscy pod bramami słyszeli że brama dla kibiców z Zabrza znajduje się 50 m dalej :diabel: ale po negocjacjach z policją (zarządaliśmy eskorty :diabel: ) zostajemy wpuszczeni i wchodzimy na sektory.Atmosfera na stadionie spoko nas ok.500-600 wspomaga nas Cracovia,Lubin i Arka na przeciwko znacznie mniejsza ekipa Miedzi wspomagana przez GKS Katowice i łKS no i po środku Legła z Sosnowcem.Nasz doping na dobrym poziomie,Miedzi prawie nie słychać legła obraża wszystkich nas i gości z Legnicy którym ściągają fane z płotu nam też próbowali i sędzia musiał przerwać mecz na wyjaśnienie zamieszania.Kibole Ległej ściągają za to flege Górnika z masztu.Po meczu miły akcent z naszej strony,cieszącym sie piłkarzom Miedzi podczas rundy honorowej wręczamy szalik Górnika i bijemy brawa a wyjeżdżającym kibicom Miedzi bijemy brawa.Droga powrotna przebiega spokojnie eskortowani przez mundurowych wsiadamy do pociągu (tego samego którym jedzie Gieksa i Zagłębie :diabel: do małej awantury dochodzi tylko na dworcu w Sosnowcu ale szybka interwencja służb mundorowych i jedziemy dalej bez niespodzianek.
15.06.1994. Legia Warszawa - GÓRNIK ZABRZE
W owym czasie miałem 15 lat. Wtedy to jeździłem tylko na te najbliższe mecze derbowe. I w końcu nadchodził mecz Legia-Górnik, który miał decydować kto zostanie Mistrzem Polski'94. Prosiłem rodziców,aby pozwolili mi jechać. Odmówili. Wraz z kolegami pojechałem na dworzec na zbiórkę. Tam był już tłum kibiców Górnika. Wszędzie chóralne śpiewy oznajmiające ,że to Górnik zdobędzie Mistrza. Główna ekipa świętowała w ogródku piwnym koło targu.Nie wytrzymuje i razem z kolegami postanawiam jechać.
Pociąg. Pierwsza przesiadka Zawiercie. Ktoś ''zgubił'' portfel z całą wypłatą. Z nami w pociągu ponoć jechał ktoś z Zagłebia Sosnowiec i mile tej wizyty nie będzie wspominał. POCIĄG GROZY,wówczas tak się mawiało. W międzyczasie jakiś pijany,starszy kibic KSG zabiera mi mój szalik. Jestem załamany. Powiedziałem o tym jednemu gościowi,dzięki któremu odzyskuje pasiaka. I znów jestem szczęśliwy.
Następna przesiadka Koluszki. Jest grupka Widzewa za płotem i za torami. Nasi atakują i gonią widzewiaków. Policja nie może sobie poradzić. Proszą o spokój,a jeden z nich woła: ''Panowie wracajcie,bo zaraz macie pociąg,...w Warszawie się zabawicie....''.
Stacja docelowa-Warszawa Centralna. Jest telewizja i lecimy na żywo w Teleexpresie. Na stadion idziemy piechotą. Po drodze dołącza do nas kilku z Arki z flagą ''ARKA REDA''. Jesteśmy pod stadionem,a mecz już trwa. Kasy oblężone. Wszyscy jak najszybciej chcą wejść. Straszny tłok. Ktoś wyrywa kasjerce plik biletów. Wpada policja,zamieszanie,...spokój.
Wchodze na stadion. SZOK. Nadkomplet. Ludzie oglądają mecz z jupiterów, reklam i drzew. Stadion dosłownie pękał w szwach. Chłopaki od nas chcą wywiesić flage na płocie. Policja nie zezwala. Awanturka.... Trwa to chwilkę. Uspokaja się. Ostatecznie flagi wieszamy na ławkach w sektorze.
JEST NAS OKOŁO 450.
Końcówka pierwszej połowy. Marek Szemoński..... Jeeeest! 1:0 dla Górnika. W tym momencie jesteśmy Mistrzami. Na naszym sektorze fiesta.
Druga połowa to już SKANDAL,o którym nawet nie mam ochoty pisać. Sędzia Redziński, 3 czerwone kartki dla piłkarzy Górnika, wyrównanie Legii na 1:1.....
Mecz ma się ku końcowi. Sędzia gwizda aut. Fani Legii myślą,że to koniec meczu i wybiegają na murawe. Wystraszony sędzia kończy mecz przed czasem. Legia zostaje Mistrzem.
Jestem załamany i mam łzy w oczach. ...a miało być tak pięknie....
Kibice Legii świętują na murawie. Kilku z nich obrzuca się z nami połamanymi ławkami. Leci parę rac.
Wracamy.... smutni i wściekli...
Na Centralnym czekamy długo na pociąg. Pojawiają się dziennikarze. Robią wywiady o meczu.
Jestem w domu o godz.6 rano. Wita mnie z okna zatroskana i zapłakana mama. Nawet nie zdawała sobie wtedy sprawy,że to dopiero początek....
15.06.1994.Legia-Górnik 1-1. Ten mecz był dla mnie wyjątkowy. Był to mój pierwszy tak daleki wyjazd. Od tego spotkania wciągnąłem się w kibicowanie Górnikowi na całego.
I jeszcze jedna ważna sprawa.Po tym meczu zaczełem patrzeć na futbol z zupełnie innej perspektywy